To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Gdzie rodzić naturalnie na Śląsku ?

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

orzechowa

Dziewczyny, które rodziłyście niedawno, gdzie można urodzić na Śląsku naturalnie czyli:

- w osobnej sali i rodzinnie
- bez rutynowych interwencji medycznych bez uzasadnienia (oksytocyna, nacięcie krocza)
- w dowolnej pozycji w II etapie porodu (parcie) = nie na leżąco
- a dziecko pozostaje po urodzeniu 2 godziny na brzuchu mamy ?

Super jeśli można by się było umówić też wcześniej z położną...

Nie piszcie proszę że 'takie rzeczy tylko w Erze' icon_wink.gif

A skąd macie dobre doświadczenia, nawet jeśli nie do końca naturalnie ?


Agnieszka Kamila
ja rodziłam w Gliwicach i jestem zadowolona, miałam swoja położną z którą byłam wczesniej umówiona, i wczesniej rozmawiałysmy o tym jak chcę rodzic i czy chcę znieczulenie czy nie, pytali mnie w szpitalu czy chce lewatwe czy nie i wogóle, można rodzić na krześle albo na klęczkach, ja prawie do końca siedziałam na piłce bo woda w wannie mnie wkurzała i maluch jak się urodził od razu trafił na mój brzuch a topem na ręce taty który czekał obok bo ja nie chciałam rodzic z mężem był ze mną jak tylko mnie pozszywali i zrobili mu wszystkie potrzebne badania, od razu przystawiony do cyca icon_smile.gif

Bałąm się strasznie bo to mój pierwszy brzdąc ale poród dobrze wspominam
Silije
Gdybym mieszkała na Śląsku skontaktowałabym się od razu z Kasią Oleś. Osobiście najchętniej rodziłabym z nią w domu, ale na naturalnych szpitalach i położnych na pewno też się zna najlepiej.
Tutaj jest jej forum.
https://forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=548
orzechowa
Dziękuję agnieszka, słyszałam że w Gliwicach, jest fajnie, tyle że ode mnie do min. godzina jazdy... autostradą. A pierwszy poród miałam z tych szybszych icon_wink.gif Gliwice mają na razie najwięcej punktów tylko trochę obawiam się tej trasy.

Silije, jestem w kontakcie z Katarzyną Oleś, bo rozważam poród domowy icon_smile.gif A o możliwość naturalnego rodzenia na Śląsku pytałam ją już 3 lata temu, wtedy było tak słabo tutaj w szpitalach, że zaczekałam z przeprowadzką na Śląsk i urodziłam w Warszawie w Zofii... Wtedy domowego nie rozważałam, bo nie byłam w stanie uwierzyć że lekarz nie będzie potrzebny.
Nie był icon_smile.gif, urodziłam w asyście męża i położnej w 2,5 h od przyjścia do szpitala, bez żadnego nacięcia krocza, bez żadnych komplikacji ani leków, a po porodzie czułam się jak po dniu z plecakiem w górach icon_cool.gif

No a teraz już jestem tutaj na Śląsku i nigdzie się przed porodem nie wybieram icon_wink.gif

Szukam też informacji o Sosnowcu (nr. 2) , w Jaworznie byłam i długo rozmawiałam, wiem jak jest. 41.gif . A podobno to dlatego, że kobiety nie mają oczekiwań co do szczegółów porodu i nie ma powodu aby cokolwiek zmieniać.
Silije
Gdybyś musiała z jakiegoś powodu jednak w szpitalu, to masz o tyle lepszą sytuacje wyjściową, że powinno im być głupio nacinać kobietę, która nie była cięta jako pierworódka! (Jeśli się nie zgodzisz i nie dasz sobie wmówić głupot, że trzeba, bo to drugie dziecko to jest o wiele większe!)

Trzymam mocno kciuki za dom, bo tego się nie da nigdzie indziej podrobić moim zdaniem 02.gif A Kasię Oleś to pozdrów przy okazji!
Zelda
hej ,na wstępie : nie za bardzo się zgodze z tą "definicją" naturalnie,ponieważ my nie wybieramy sobie dnia czy godziny porodu ,więc może się zdarzyć ze np 5 dzieci chce wyjśc na świat o tej samej porze a np sale porodowe są dwie więc co w tym momencie?dwóm pacjentką powiedzą czekajcie? 29.gif
ja rodziłam na Raciborskiej w Katowiach i szczerze polecam ten szpital.Porodówki tam są dwie ,jedna z wanną do porodu i łóżkiem a druga normalna z tymi przyrządami gimnastycznymi.Są osobne łazienki,znieczulenie na życzenie,nie nacinają standardowo tylko przy infekcji albo już w ostateczności.
Ja miałam super poród bo rodziłam sama ,w nocy ,cisza spokój miałam umówioną połozną ale dyzurna była taka rewelacyjna więc nawet nie dzwoniliśmy do tamtej.do momentu całkowitego rozwarcia i partcyh mogłam robić co chciałam,dopiero potem jak juz Hani wychodziła to "wskoczyłam na ten fotel i urodziłam.niestety nacięta byłam bo nie dałabym rady,połozna powiedziała że wszystko by mi popękało.Hanusię połozyli mi od razu na brzuchu zrobiła na mnie siku i kupkę 06.gif czyli "olała i osrała" matkę od razu,łozysko całe nie wyszło więc musili mnie czyścić wtedy Hanię wzieli ,B poszedł razem z nią.ja juz mnie zszyli to jakoś wylądowałam na łózku,nie pamietam tego monetu zupełnie i dali mi Hanię.dałam jej jeść,potem ją wzieli żebym przespała się trochę bo była już chyba 5,o 6 przywieżli mi ją.
Zelda
aha miałam jeszcze wspomnieć że nacięcie chyba nie zalezy tylko od wielkości dziecka..ja leżałąm 2 miesiące ostatnie więc nie miałam za dużo siły i może to też jakoś zaważyło na tym że nie potrafiłam Hani wyprzeć.Hania ważyła 3,5kg,natomiast moja mama miała ze mną cesarkę ewidentnie z głupoty lekarza bo jechał na urlop...a mój brat jest wcześniakiem ale wagę miał dziecka donoszonego 2700g a mimo to moja mamusia miała poród kleszczowy,więc wydaje mi się że dużo zalezy od predyspozycji rodzacej i od samego lekarze.
Na poród w domu nie zdecydowaabym się ze strachu,a że pierwszy poród był rewelacyjny więc mam nadzieję że drugi też jakos pójdzie 06.gif
orzechowa
CYTAT(maja2006 @ Fri, 24 Apr 2009 - 16:27) *
hej ,na wstępie : nie za bardzo się zgodze z tą "definicją" naturalnie,ponieważ my nie wybieramy sobie dnia czy godziny porodu ,więc może się zdarzyć ze np 5 dzieci chce wyjśc na świat o tej samej porze a np sale porodowe są dwie więc co w tym momencie?dwóm pacjentką powiedzą czekajcie? 29.gif


icon_smile.gif jasne, jeśli masz na myśli szpital w którym w ogóle są pojedyńcze sale do porodu. W najbliższym mi szpitalu jest TYLKO jedna wspólna sala, z 3 boksami porodowymi, ale de facto rodzi się z dwiema innymi kobietami. Nawet jak byłam obejrzeć oddział to miałam przyjemność oglądać kobietę leżącą w jednym z takich boksów przypiętą do KTG, chyba nikt jej nie zapytał o zdanie czy zgadza się na jakiekolwiek wycieczki. Tam z definicji nie masz intymności... ani szansy na rodzenie w wybranym przez siebie towarzystwie.

Dzięki za info o Raciborskiej.


orzechowa
CYTAT(maja2006 @ Fri, 24 Apr 2009 - 16:31) *
aha miałam jeszcze wspomnieć że nacięcie chyba nie zalezy tylko od wielkości dziecka..ja leżałąm 2 miesiące ostatnie więc nie miałam za dużo siły i może to też jakoś zaważyło na tym że nie potrafiłam Hani wyprzeć.Hania ważyła 3,5kg,natomiast moja mama miała ze mną cesarkę ewidentnie z głupoty lekarza bo jechał na urlop...a mój brat jest wcześniakiem ale wagę miał dziecka donoszonego 2700g a mimo to moja mamusia miała poród kleszczowy,więc wydaje mi się że dużo zalezy od predyspozycji rodzacej i od samego lekarze.


No właśnie w tym sęk że wiele zależy od położnej czyli od sposobu prowadzenia porodu (pozycje, interwencje medyczne) oraz jej konkretnych umiejętności dotyczących ochrony krocza.
No właśnie tak jest, że kobiecie mówi się że: dziecko za duże, nie dałaby Pani rady, etc... i tnie się...

A najnowsze badania pokazują że to nacięcie bywa bardziej szkodliwe niż nie nacinanie z ryzykiem małego pęknięcia.
Ja nie byłam nacięta, miałam pęknięcie I stopnia, jeden szew i żadnego siedzenia na kole po porodzie, trochę kłucia przez kilka dni i ogólnie nic mi się w środku 'nie poprzestawiało' icon_wink.gif

Moim zdaniem warto pytać jak położna planuje chronić krocze podczas porodu. Oczywiście czasami są sytuacje że nacięcie jest nieuniknione, to jednak jest mniejszość przypadków.
Fajny artykuł na ten temat jest tutaj:
https://www.rodzicpoludzku.pl/index.php?opt...amp;Itemid=3544

Naprawdę sporo zależy od nas... A moim zdaniem, predyspozycje do rodzenia ma KAŻDA z nas, jeśli mam możliwość mądrego rodzenia w swoim tempie i bez nieuzasadnionych interwencji medycznych. Oczywiście są wyjątki, baaardziej nieliczne niż nam się wydaje icon_wink.gif

-----------
maja2006, duże szanse że będzie nawet fajniej, drugi poród często bywa szybszy i mniej dolegliwy icon_biggrin.gif
Zelda
orzechowa,ja jak poszłam odwiedzić salę porodową żeby zobaczyć jak wyglada to akurat babka rodziła tzn dawali jej znieczulenie,i powiedzieli że jest poród i mnie nie wpuszczą,wpuścili na ta drugą salę,tam było łózko,wanna kanapa fotele wypoczynowe i ogólnie bardzo przytulnie,a wyobrażałam sobie jakieś pomieszczenie z boksami włąśnie z wąskim łozkiem odgrodzone parawanami..owszem rano jak jeszcze lezałam na porodówce to byłam świadkiem 3 porodów chyba, podobno wszystkie szpitale wtedy były wypełnione ,i rodziła najpierw dziewczyna która przyjechała i miała juz 9cm rozwarcia,urodziła piorunem,potem rodziła dziewczyna,trzecie juz dziecko też ekspresowo.czasami nie ma wyjścia,nie ma się wyboru.co do połoznych na raciborskiej to chyba ze wszystkimi miałam do czynienia i są na prawdę super,mój poród odbierała Pani Małgorzata Polak,super babeczka;jeśli o to nacięcie chodzi to wzywano lekarza (z relacji męża to wiem) bo on nacina,owszem cierpiałam potem chyba ze 2 tygodnie,ale perspektywa zszywanych zwieraczy byłaby gorsza.ja podczas porodu jak parłam czułam że jej nie wypchnę,nie wizę w tym nacięciu niczego złego,jesli by mnie nacieli bo taka wszytskim robią to idiotyzm,ale tak jak pisałam żadnej dziewczyny nie nacinali z tych które rodziły "przy mnie".Ja nie mogłam siedzieć chodzić ani leżeć ,jak mi szwy puściły to jak ręką odjął.
Jak przyszłam na salę ,dali mi znieczulenie,zgasili światło,paliła się tylko małą lampka bo mnie wkurzało,oczywiście nie znieczuliło mnie dokładnie bo miałam lezec prosto a połozyłam się krzywo i jedna strona była mniej znieczulna.POtem przyjechał w końcu mąż,połozna powiedziała żebym sobie kucała wtedy szybciej rozwarcie pójdzie,więc kucałam,potem "uczyli"mnie przeć na lezaco na łózku mówiła co mam robić,jak mniej więcej załapałam to mogłam robić co chciałam tzn najlepiej kucać i mąż jakoś mi miał pomagać ale nie pamiętam w jaki sposób...
bocianek82
maja a nie orientujesz się czy można przyjechać na raciborską i pooglądać salę bez problemu i pogadać z położną. Bo chciałabym się wybrać, a i jak byś mogła mi napisać gdzie przyjmuje ordynator prywatnie. Umówiłabym się do niego na konsultację, może wtedy będę miała większe szanse na przyjęcie mnie tam.
Zelda
bocianek,można przyjechać i pooglądac salę,ale oczywiście może być tak że akurat będzie jakiś poród i Cię nie wpuszczą.Co do ordynatora to jest super,serio,ale jak bada to jak w "krowę" 29.gif tak określają go pacjentki ,ale tłumy mam mimo że sporo bierze.natomiast ja polecam mojego gina który jest dyrektorem tego szpitala,jest fantastyczny,ja chodzę do niego chyba juz 6 lat,dzięki niemu w ogóle mam dzieci,i jestem zdrowa,więc jak chcesz namiary to napiszę Ci.on przyjmuje na żelaznej tam gdzie provita,tzn w tym samym budynku,tylko na ostatnim piętrze a wizyty ustala telefonicznie na godziny już na szczęscie bo wczesniej to można było czekac i ze 4h tyle babek było..aha co do oglądania sali to najlepiej skontaktować się z główną połozną Panią Ewą tylko musze sprawdzić namiary na nią,ale lepiej dzwonić do szpitala,alebo pojechać i tyle..
ja jutro idę do gina.a Ty skąd jesteś?
LilySnape
Ja polecam prywatny szpital ginekologiczno-położniczy w Katowicach na Łubinowej. Mają chyba do nadal umowę z NFZ.
Lekarze są tacy z tych bardziej słuchających pacjentek. Kompetentni. Chodziłam do faceta z tytulem dra i był to 3ci lekarz prowadzący moją nieco skomplikowaną ciążę który wreszcie mnie przekonał do siebie icon_wink.gif
Masz możliwość za opłatą wynająć salę 1 osobową z dostawką. Miałam cc i męża przy sobie na sali, kosztowało to 100 zł za dobę i dawano mu posiłki icon_wink.gif dziecko miałam przy sobie od razu po zbadaniu go po narodzinach i miałam ile chciałam - gdyby zaszła potrzeba, mogłam dać małego pielęgniarkom pod opiekę - ale nie dawałam, bo mąż pomagał. Czułam się bardziej jak w hotelu, nie w szpitalu. Dla mnie ten poród był wspaniały icon_smile.gif W dodatku do kliniki w Katowicach gdzie wozi się skomplikowane przypadki było 5-10 min. autem.
Co prawda nie sn, ale wcześniej zwiedzałam porodówkę (kiedy jeszcze nie wiedziałam, że będzie cc). No i: mieli worki sako, wannę, chyba 2 łóżka porodowe - takie nowoczesne, fajne, była prywatność bo te łóżka nie stały koło siebie a 1no chyba nawet zasłonką było zasłonięte czy coś...
iwo1
Moja szwagierka rodziła w prywatnym szpitalu w Katowicach tylko na NFZ .
Szpital jest na Łubinowej i ma swoją stronę www.narodziny.com.pl
Kasia była zachwycona
Pozdrawiam
Iwo
lunka
A ja polecam bardzo gorąco Szpital na Raciborskiej. Ze względu na duże problemy w przebiegu ciąży byłam tam dwa razy po 10 dni na podtrzymaniu i trzeci raz kiedy rodziłam. Chwalić tam można wszystko pielęgniarki, lekarzy, położne, warunki.

Ja akurat trafiłam na szczyt porodów, było 5 rodzących, a sale są tylko dwie. Jednak poradzili sobie ze wszystkim wspaniale, każda dziewczyna miała swoje intymne warunki, jedynie personel miał młyn. Ja rodziłam na sali z kanapą i wanną, chodziłam cały czas, dopiero jak miałam parte skurcze położyłam się. Nie miałam umówionej żadnej położnej, ale trafiłam na Panią Małgosię, cudowną kobietę icon_smile.gif Byłam nacięta, ale to z powodu mojego leżenia w ciąży i niemożności ćwiczenia mięśni krocza - miałam zbyt mało elastyczne krocze, więc albo by mnie rozerwało porządnie albo był wybór nacięcia. Jednak potwierdzam, że personel robi wszystko by tego krocza nie nacinać. Kolejnym wielkim plusem jest możność otrzymania za darmo znieczulenia zewnątrzoponowego - ja sobie to bardzo chwalę.

Teraz sale: dwuosobowe z łazienką, warunki super dla kobiet po porodzie, które mają potrzebę ciągłego korzystania z prysznica icon_smile.gif Dzieci są cały czas przy matkach, jednak kiedy pielęgniarki widzą że mama jest bardzo zmęczona porodem zabierają malucha na oddział noworodkowy, żeby mama mogła sobie spokojnie odpocząć. Oczywiście za zgodą mamy, nic na siłę. Jeśli trzeba malucha dokarmić, bo np nie może załapać ssania, nie robią tego z butelki ze smokiem, tylko ze specjalnego kubeczka, żeby nie zaburzać mu naturalnego karmienia.

To tyle co mi teraz przychodzi do głowy. Ogólnie byłam bardzo zadowolona, jedynym mankamentem mojego pobytu był zakaz odwiedzin z powodu szalejącej grypy, ale to wszystko dla dobra maluchów icon_smile.gif
iwo1
A ja kiedy rodziłam Jasia w Tychach,byłam zachwycona zakazem odwiedzin.
Kiedy teraz odwiedzałam przyjaciółkę po porodzie i do pacjentki obok przychodził tłum,tak że moja przyjaciółka nie mogła nawet spokojnie dziecka nakarmić ,to byłam zadowolona tym ze w Tychach na sale się nie wchodzi i już.
I
misiaq
Ja planuje rodzic na Łubinowej w Katowicach ze wzgledu na mozliwosc dostanie ZO.
Ale moje kolezanki bradzo chwilly tez szpital w Tychach wlasnie za spokoj na salach ( zakaz odwiedzin) i szpital w Mikolowie ma juz nowoczesne standarty ladne 2 osobowe sale z lazienkami kazda nowoczesny trakt polozniczy.
Wec jest w czym wybierac icon_smile.gif
isllandia
orzechowa - nie wiem czy się zdecydowałaś - polecam Szpital Powiatowy w Mikołowie. Super położne, myślę, że możesz się z nimi dogadać, ale generalnie obojętnie na jaką trafisz to nie będzie źle. Porodówka to faktycznie osobne boksy, ale na tyle intymne, że nikt nie zagląda - drzwi są zamknięte. Rutynowo nie nacinają - w moim przytpadku nie było wyjścia, więc nacieli - potrafiłam usiąść w kilka godzin po porodzie, rana zagoiła się w ekspresowym tempie, póki co nie mam sensacji w stylu nietrzymanie moczu, zobaczymy jak minie połóg i przyjdzie do pierwszeg zbliżenia icon_redface.gif Odwiedziny są od 12-18 - ja akurat tego bardzo potrzebowałam, bo jak tylko mąż znikała około godziny 18nastej miałam strasznego doła i stres( może dlatego, że byłam na sali jednoosobowej). ZZO - po wcześniejszych ustaleniach z ginekologiem, konsultacji z anestezjologiem można dostać bez problemu.
annjur
A ja z kolei polecam szpital w Rudzie Śląskiej (Goduli) porodówki jednoosobowe, z osobną łazienką,jest wanna, prysznic (ale niestety
nie można rodzić w wodzie). Piłki, worki sako do dyspozycji. Czysto, ładnie. Ja urodziłam dziecko (3,9kg) bez nacięcia (a
więc rutyną to nie jest), ja należę do tych leniwych, w ciąży zbyt aktywna nie byłam a i krocza nie ćwiczyłam, więc raczej zależy to od
położnej a nie od takiej czy innej elastyczności. Rodziłam "klasycznie", ale sąsiadka w pozycji bocznej (pewnie zależy to od przebiegającego porodu).
Personel bardzo fajny, pielęgniarki na noworodkach też dość pomocne.
Aha... oksytocyna to ostateczność, ja leżałam tydzień na patologi zanim zdecydowano się mi ją podać i w końcu wywołać poród.
Mąż był ze mną bez problemów, opłat, cegiełek itp.
Godziny odwiedzin prawie żadne bo tylko godzina (17-18), co do znieczulenia nie wiem, bo u mnie szybko szło, nie było nawet czasu zapytać.
Mimo, że przeprowadziłam się do Katowic (obok ul. Łubinowej) drugie dziecko również będę chciała rodzić w R. Śl.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.