To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Zwrocic uwage przedszkolance?

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Orinoko
Kuba ma fajna, mloda "wychowawczynie", ktora do dzieci chyba troche za bardzo czasem po kumpelsku-luzacko podchodzi. Ostatnio np. uslyszalam od dziecia: "Bo cie udusze". Jak spytalam, kto tak mowi (w domysle, w przedszkolu), to sie dowiedzialam, ze pani. Ech, rece mi ciut opadly.
Dobra, olalam, choc i tak zalapal, ze zwrocilam uwage 37.gif
No i teraz zbieram tego zniwo - jak sie syn wscieka, to krzyczy "Bo cie udusze".
O ile w zaciszu domowym, moge to przelknac czy zignorowac, to gorzej w miejscu publicznym. Juz i tak mi skora scierpla, jak nie mogl czegos uzyskac od kolegi zza plotu o pol roku mlodszego i mu taki tekscior zaserwowal...

A tu scenka z dzis z marketu budowlanego, w ktorym zawedrowalismy w poblize stoiska z lampami
Kuba dotknal lampy, ktora byla wlaczona, a zrobil to tak szybko, gdy pytalam o cos zsprzedawczynie, ze nie zdazylam go przestrzec - na to Kuba sie zdenerwowal, bo go raczka zapiekla i krzyknal:
"Ja nie lubie tej pani, ta pani jest brzydka! Ja JÄ„ UDUSZE!!!!"

No i co tu z tym zrobic?
Czy wypada zwrocic uwage przedszkolance, zeby przestala w ogole tego uzywac w kontaktach z dziecmi - jest jeszcze mloda, moze nie zdaje sobie sprawy, jak to potem przez nie jest stosowane...?
A Kuby grozby o duszenie zaczne jednak ignorowac, moze pomoze?
Tylko, zeby juz tego nie slyszal nigdzie...

Choc przedszkolanka przedszkolanka, ale jak inne dzieci podlapaly, to i tak uslyszy... No, jak nie patrzec, nerki z tylu 48.gif
tyczka
Jakoś nie widzę w tym większego problemu. Skoro młoda jest, to tym bardziej nie widzę problemu, by jej o swoich wątpliwościach napomnkąć. Zapewne nie widzi dziewczę tego, a co do Twojego Kuby- no kurczę, to jeszcze nie taki straszny tekst...licz się z tym,że przebywając w gronie dzieci- i tak będzie łapał naprawdę różne dziwne teksty, gorsze zapewnie, od "niewinnego" duszenia.
Orinoko
No ja wiem, bo z jednej strony dla mnie to tez jest mniej straszne niz rzucanie przez dzieci "miechem" - w ogole to sie dziwilam, ze on jeszcze nie przyniosl zadnych przeklenstw z p-kola od dzieci, a tu taka niespodzianka (znaczy, ze od pani 04.gif )
No chyba sie odwaze i jej powiem, ze syn potem uzywa i to, cholera, w odpowiednim kontekscie 37.gif
Zdolna bestia 04.gif

Z drugiej strony mysle, ze jakby miechem rzucil, to by sie spoleczenstwo mniej zszkowalo niz takim duszeniem - jakos mi sie to mniej spolecznie akceptowalne wydaje, wiadomo, przeklenstwo mogl od rodzicow uslyszec, albo wszedzie doslownie, a takie grozby uduszenia to juz wiekszy kaliber - moze jaka przemoc w rodzinie albo co? 29.gif
isaa
ja to się wogóle zastanawiam, w jakim kontekście pani w przedszkolu używa zwrotu "bo cię uduszę" w stosunku do dzieci...
Orinoko
Mysle, ze to w jakich zartach, gdy ktores za bardzo dokazuje i chce "na wesolo" zwrocic uwage, ze czas przestac
No, ale pewnosci nie mam
Nie sadze, zeby to bylo np. tak - Kacper, jedz zupe, bo cie udusze albo Chlopcy, zbierajcie zabawki, bo Was udusze 04.gif
Ale kto wie? 29.gif
Potwora
Ja myślę, że warto sie przygotować na jeszcze nie jedną taką sytuację icon_wink.gif Małe dzieci różne powiedzonka ( a w szczególności wulgaryzmy icon_wink.gif ) łapią niemal w powietrza i z lubością powtarzają testując reakcje otoczenia, poza tym jak wiadomo uwielbiają skupiać na sobie uwagę. Im bardziej będziesz się spinać to z tym większym zapałem dziecko będzie powtarzać. Najlepszą bronią u malucha jest ignorowanie u starszaka już trzeba porozmawiać i wyjaśnić sobie co nieco jeżeli chodzi o funkcje języka polskiego.

Pamiętam jak Maks był w pierwszej grupie i była tam również dziewczynka rzucająca "cholerami" oczywiście, że cała grupa zaczęła ją naśladować icon_wink.gif potem były i inne słówka i widzę z perspektywy czasu, że ignorowanie delikwenta to najlepsze wyjście.
Orinoko
No dobrze, to teraz ciagne watek dalej, bo kolejna scenka z zycia - moze ja mam teraz spaczona optyke, nie wiem, choc zawsze (niestety, wyrodna) szukam winy u mojego dziecka, ale tu - no... jakby nie moge, po tym czym bylam swiadkiem dzis.
Wkurzylam sie dzis odbierajac dziecko
Albo jego pani miala zly dzien, albo ma jakies "ale" do Kuby, nie wiem
Zreszta ostatnio w ogole nie da sie z nia porozmawiac, choc to moze byc moje wrazenie, bo od prawie 2 mies nie odbieralam Kuby, tylko sporadycznie z przyczyn niezaleznych...
no ale
dzis przyjechalam, to od razu na dzien dobry uslyszalam zarzuty, ze Kuba ma spodnie za szerokie i spadaja z niego - no, a wystarczylo mu tylko zajrzec w te spodnie, ze guziki regulujace gumki w pasie sa odpiete!!!! akurat maz rano go ubieral i nie zwrocil uwagi, ale pani chyba mogla sie pofatygowac i zajrzec w te spodnie, to jest grupa maluchow, dzieci nawet o tym nie wiedza, ze spodnie sie reguluje.... No ale dobra, niby moj obowiazek jako rodzica, zeby dziecko bylo ubrane w taki sposob, zeby mu nie przeszkadzalo ubranie w zabawie, ok, ok.

No ale potem zaraz znowu zostalam napadnieta - skarga, ze Kuba dzis na wsi odwalil placz, bo nie chcial wejsc na traktor, bo stopien za wysoko - a przepraszam, jest taki obowiazek ze musi? On akurat jest drobny i mysle, ze sie bal. Potem mi wyjasnial, ze tam bylo nieladnie i on nie chcial. A to bylo powiedziane z takim podtekstem: "Wie, pani, znowu przyszedl po przerwie i znowu stosuje swoje placzki i sztuczki".
Tydzien temu, a propos, jak sie mu zaczynala sie infekcja, o czym nie wiedzielismy, tez pani przedszkolanka wyjechala z tekstem do mnie, ze myslala, ze to znowu sa jego stale zagrania, ze nie chce malowac, bo wlasnie przyszedl po przerwie i znowu usiluje wymusic placzem niebranie udzialu w zajeciach... Tak doslownie.

Wracajac do dzis to nawet nie zdazylam go wybronic, bo akurat tuz pod naszymi nogami wywiazala sie bojka miedzy nim a innym p-kolakiem o jakies auto, a pani nawet nie wnikala kto zawinil tylko od razu wyjechala na Kube , ze on przy mamie taki odwazny a jak mamy nie ma, to placze i na traktor nie chce wejsc!!
No to mi sie dziecko wkurzylo i zaczelo krzyczec, ze Kamil wstretny - a pani na to co powiedzlaa?
"Jak tak bedziesz mowic, to ja Cie nie chce p-kolu, prosze zaraz przeprosic Kamila"
No taki tekst to oczywiscie woda na jego mlyn
Odpowiedzial rezolutnie, ale ze zloscia, ze nie chce chodzic do p-kola
Ja nawet nie dalam rady sie wtracic w jego obronie na takie zarzuty, tak naprawde, to nie wiem, kto byl agresorem, choc wydaje mi sie, ze akurat Kuba, bo przy mnie to on jest chojrak, ale pewnosci nie mam. Natomiast przedszkolanka tez tego nie wie.
Cos mi sie wydaje, ze jednak czeka mnie rozmowka z pania.... na temat tekstow do dziecka i tego, czy pomaga mu sie odnalezc w tym przedszkolu, czy moze jednak utrudnia....
Bo do tej pory to ja jednak winy glownie w moim dziecku szukalam, ale chyba zmienie punkt widzenia.

Udalo mi sie tylko powiedziec, ze pojdziemy na bok porozmawiac z Kuba
Po czym pani zniknela i Kuba w koncu przeprosil tego Kamila ale juz nie w jej obecnosci bo jej nie bylo
No i oprocz tego to sie nie dowiedzialam, jak dzis w oogle bylo w p-kolu po przerwie z wyjatkiem relacji Kuby, ze mu sie nie podobalo
I chyba przestaje mu sie dziwic - to a propos innego watku

Sorry ze tak zolc wylewam, ale wrocilam z p-kola ze szczeka zebrana z podlogi....
amania
W takim razie ja się Kubie nie dziwię, że on nie lubi przedszkola.
Nie podoba mi się takie zachęcanie za wszelką cenę (można to nawet nazwać zmuszaniem) do wchodzenia na jakiś traktor (przecież miał prawo nie chcieć), ale jeszcze bardziej nie podoba mi się skarżenie o tym mamie i w to w taki sposób.
Sytuacja z Kamilem i komentarz pani też fatalny (że nie chce go w przedszkolu - a co ona ma do chcenia?!).
Z opisanych jej zachowań, tekst o "uduszeniu" razi mnie chyba najmniej.
madika
problem wydaje się być złożony i nawarstwia się od dłuższego czasu, no cóż z tego co piszesz pani niezbyt wyposażona w doświadczenie i popełnia wiele błedów
/oczywiście brak doświadczenia mozna dwojako interpretować: tłumaczy ją to nieco, a z drugiej strony nie tłumaczy wcale, bo rodzice mają prawo domagać się kompetentnej usługi w placówce, ale nikt nie rozpoczyna kariery zawodowej z bagażem doświadczeń, bo jakoś nie chcą go sprzedawać icon_wink.gif/
myślę że rozmowy uniknąć się nie da i to szybko bo wakacje za pasem i z tego co się zorientowałam maleństwo w drodze
Orinoko, przemyśl sobie wszystko dokładnie i koniecznie umów się na tę rozmowę wcześniej, absolutnie nie w godzinach pracy nauczycielki, by nie było sytuacji że jakieś dziecko wam będzie przeszkadzało, bo Kamil, traktorek, siusiu, czy rozlana woda w łazience...icon_wink.gif
zastanów się i może spisz sobie na kartce problemy jakie chcesz omówić:
problem z adaptacjÄ… i zaakceptowaniem przez Kube przedszkola
tę kwestię bym poruszyła na początku, bo wydaje sie mi że jest ona najważniejsza , a reszta spraw jest przyczyną takiej sytuacji
powiedz jej co ty zrobiłaś w tym kierunku by było lepiej, co cię przerasta i jakiej oczekujesz pomocy z jej strony, zapytaj co ona zrobiła by Kuba chciał chodzić do przedszkola i jak ty jej możesz pomóc w tych działaniach /taka sztuczka, by pani poczuła się "ważna i kompetentna" icon_wink.gif a co z kolei pomoże nie popsuć waszych relacji, których poprawność jest niezbędna z wiadomych przyczyn,
potem porusz sprawę tej nieszczęsnej wycieczki na wieś i niechęci Kuby do brania udziału w zajęciach, że nakłanianie go niektórych czynności nie pomaga jego zaadaptowaniu się w przedszkolu, że rozumiesz konieczność dostosowania się do grupy, ale że nie będziesz niezadowolona gdy na wystawie nie będzie prac Kuby, ale moze gdy raz, drugi, trzeci Kuba dostrzeże że jego prac nie ma, to sam będzie domagac sie wykonywania ich....zaapeluj znów do jej kompetencji, i powiedz że na pewno pani znajdzie jakąś sztuczkę na Kube i sprowokuje go do aktywnosci inaczej niz tylko nakłanianiem....icon_wink.gif
na koniec poruszyłabym problem wypowiedzi pani, jeżeli bardzo ci to "duszenie" przeszkadza stanowczo poproś ją o nieużywanie tego typu stwierdzeń, jesli średni: zażartuj że boisz się ze Kuba wszystkich w rodzinie i znajomych powydusza jeśli tak dalej pójdzie...
tyle na gorąco, jak mi jeszcze coś do głowy wpadnie to dopiszę,
Orinoko
Dziekuje bardzo za Wasz odzew i wsparcie

Pani p-kolanka, moim zdaniem, do tej pory wydawala mi sie fajna, mila i z inicjatywa, ale jakos sie troche ostatnio zmienila na niekorzysc, choc pewne metody wlasnie juz mi wczesniej po trochy nie odpowiadaly - np. ja go nie zmuszam do jedzenia niektorych rzeczy - owszem, daje je do p-kola (jest na wlasnym wyzywieniu z powodu podejrzenia alergii) z nadzieja, ze moze zje w towarzystwie innych dzieci, a ona ponoc stosuje metode "ma sprobowac i zjesc troche"... hm.. no tym sposobem jest skuteczniejsza, bo w koncu zjada to jajko czy wedline, ktorych w domu patykiem nie ruszy, choc ja jej mowilam wyraznie, zeby go nie zmuszac, ale to pewnie tez sie nie przyczynia do tego, ze jemu jest tam milo, przyjemnie i bezstresowo... 41.gif

Natomiast mam wrazenie, ze tam gdzie jej brakuje intuicji czy doswiadczenia, to nadrabia to rutynowym podejsciem "podlapanym" od innych przedszkolanek?

Sama nie wiem, ja tez jestem matka przedszkolaka debiutujaca w tej roli i ciezko mi sie nieraz w tym rozeznac, gdzie postawic granice ochrony dziecka - do czego je zmuszac, do czego nie zmuszac, czego od niego wymagac i jak tu sie nie pogubic w tej nauce przystosowania do zycia spolecznego i pewnych norm.

Z drugiej strony na pewno przedszkolankom latwiej z dziecmi, ktore sa pokorne, ciche, nie sprawiaja problemow adaptacyjnych czy nie demonstruja wlasnego zdania czy woli 37.gif Ale wlasnie... po co niby go zmuszac na ten traktor wchodzic?

Pamietam tez w listopadzie jak wielka traume Kuba mial z powodu wyjazdu na spektakl w teatrze w Pzn - na zdjeciach mam zaryczane dziecko w grupie w miare normalnie wygladajacych dzieci, a nawet usmiechnietych - a dla niego z jakiegos powodu to byl stres i powod do wielkiej niecheci dop-kola przez nastepne dwa czy trzy tygodnie... bo on chcial do teatru, ale z mama.,.. Nie wiem, moze sie tam czegos bal? Pani tez mi nie umiala powiedziec... On to strasznie przezyl, ona to zbyla haslem "nie zauwazylam, zeby plakal". 41.gif A moze to faktycznie jest/byla jego niedojrzalosc? Musialam go dlugo upewniac, ze nie jada dzis do teatru....

Albo np. przez miesiac przezywal, ze pani mu misia na szyi powiesila, a on nie chcial - nikt nie umial mi wytlumaczyc, o co chodzilo .W koncu po 2 miesiacach zobaczylam na zdjeciach z rytmiki, ze dzieci mialy wyciete glowy Puchatka na sznurku na szyi podczas jakichs cwiczen.... (to akurat inna pani, nie ta przedszkolanka)

Do konca tez mi sie dosc dziwne wydaje to, ze wczesniej meldowala mi, ze on byl wycofany, nie bral udzialu itd. ale to wszystko PO FAKCIE, jak juz zaczal brac udzial i w miare sie aklimatyzowac. Fakt, ze czesciowo z jej pomoca, bo mu podsuwala tego czy innego kolege... Czasem dostawal wiecej uwagi w czasie dnia, albo wiecej uwagi na "trudnym wejsciu" do sali. Teraz, jeszcze w lutym, szykujac sie juz do wizyty w poradni psychologicznej i rozmowy strategicznej z obiema paniami (przedszkolanka i pomoca) slyszalam zapewnienia, ze jest super, ze sie udziela, ze grzeczny, ze nie ma absolutnie problemu, wiec myslalam, ze jednak najgorsze za nami.
A od dziecka rownoczesnie komunikaty, ze on nie chce dp przedszkola i po co on tam jedzie 37.gif

To tak jeszcze na goraco, troche czesciowo do watku o tym, ze Kuba nie chce chodzic, przepraszam za balagan, trudno mi to porozdzielac.

Aha w ogole mam wrazenie, ze przedszkole jest malo otwarte na kontakt rodzic-wychowawca - wprawdzie dzialaja drugi rok, ale, juz kiedys o tym pisalam, rozmowa z wychowawca nmoze sie odbyc wylacznie w godzinach jej pracy, czyli kosztem czasu dla dzieci. Nie ma zadnych dyzurow itd. Pani wychodzi z sali zostawiajac dzieci z osoba do pomocy i wtedy moze rozmawiac. Wiele info jest przekazywanych doslownie w progu sali, wlasnie wtedy, gdy jedno chce siku, drugie walczyc z trzecim, czwarte placze w kacie itd. itp. Do tego pani jeszcze ma na glowie wszystkie skladki, komitety rodzicielskie, rozdawanie co miesiac faktur czy korekt za opieke czy zajecia dodatkowe itd. itp. Mimo rozmow z kierownictwem i pania, to nic sie tutaj nie zmienilo na lepsze... W ogole po pierwszym dniu w p-kolu odnioslam wrazenie, ze jakos tak dziecko to u nich jest na ostatnim miejscu, ale jakos tak... hm... miotalam sie, ze moze jednak to zbyt subiektywne, ze moze ja mam za duze wymagania itd..
Potwora
CYTAT(amania @ Tue, 12 May 2009 - 17:43) *
W takim razie ja się Kubie nie dziwię, że on nie lubi przedszkola.
Nie podoba mi się takie zachęcanie za wszelką cenę (można to nawet nazwać zmuszaniem) do wchodzenia na jakiś traktor (przecież miał prawo nie chcieć), ale jeszcze bardziej nie podoba mi się skarżenie o tym mamie i w to w taki sposób.
Sytuacja z Kamilem i komentarz pani też fatalny (że nie chce go w przedszkolu - a co ona ma do chcenia?!).
Z opisanych jej zachowań, tekst o "uduszeniu" razi mnie chyba najmniej.


Po jakiego grzyba zmuszać dziecko do wejścia na traktor?? 23.gif

Poza tym Madika dobrze prawi icon_wink.gif
Orinoko
Tiaa.... 37.gif za mna kolejny dzien odysei przedszkolnej
Zupelnie niespodziewanie dzis odbylam rozmowe z pania - nie chcialam juz dzisiaj, ale na moje pytanie, jak syn dzisiaj, sama znowu jakos tak zaczela ze jej sie nie podoba, ze Kuba znowu jest na "nie", tak jak na poczatku roku, i sie odcina itd. itp. Poczulam sie w obowiazku zareagowac i sprobowac wyjasnic to, co bylo wczoraj - bronic dziecka, bo wczoraj przeciez nawet do glosu mnie nie dopuscila, a potem znikla.. Pierwsza faza rozmowy nie bardzo odbyla sie w duchu wzajemnej wspolpracy i milosci - wyciagnelam od razu sprawe walki z Kamilem - ze nie wiemy, kto byl agresorem, a zaraz sprawe hasla "ja cie tu nie chce" - na to ona, ze sobie nawet nie zdawala sprawy, ze mu tak powiedziala, ze rzeczywiscie nie powinna byla, nie o to jej chodzilo, tylko o zachowanie... itd. przyznala racje, przeprosila, ze wobec niego nie moze takich argumentow uzywac, ale dodala, ze WOBEC NIEGO, czyli innym dzieciom bedzie mowic "My cie tutaj nie chcemy"?.... ze to jest dobry argument? no, przepraszam... 37.gif

Z tym traktorem tez mi tlumaczyla jak bylo - rzekomo ustawil sie w kolejce z dziecmi, ktore chcialy usiasc, a jak przyszlo, co do czego i trzeba bylo stanac na stopien zeby wsiasc (wysoko), to sie rozbeczal i ani w te ani w wewte... No to ja na to, ze nie trzeba bylo zmuszac, a ona , ze on nie sygnalizowal ze nie chce. No i dla mnie wychodzi na to, ze pani mysli, ze 3,5latek to jasno powie, ze np. zaczal sie bac albo ma inne opory i jeszcze uzasadni? Albo, ze zdania nie moze zmienic?! Dobra, tak, rozumiem, ze ona tez nie moze ich po 5x pytac, czy wszystkie dzieci chca na ten traktor czy nie, czy ktos nie zmienil zdania, tylko, ze jak dziecko placze, to chyba nalezaloby jakos zareagowa z troska, co sie dzieje, albo okazac empatie, albo ustalic, co jest grane, albo go tam... podsadzic, a nie ze pani potem zeznaje co innego, on co innego, i ja nie wiem o co chodzilo, a w efekcie bylo niemilo. (W sumie dalej nie wiem - posadzila go tam czy nie?)
Ale ogolnie to Kuba juz byl inny, a teraz wrocil do zachowan z poczatku roku... A czy on jest pralka, ze jak go ustawia, tak potem dziala? A nie moze poczuc sie gorzej/mniej penwie czy bezpiecznie i dlatego sie izoluje, nie chce brac udzialu itd.? A w miedzyczasie w domu byl holubiony przez dwie babcie na zmiane, bo ja musialam troche polezakowac, to nic dziwnego, ze teraz jest mu trudniej wrocic "do koszar"... Ja wiem, ze ona tego nie wie, ale moglaby zadac sobie troche trudu i wniknac, a nie z gory zakladac, ze on manipuluje, stosuje te same zagrywki, wiec trzeba to olac/skarcic/ukrocic itd. a bynajmniej wykazac sie zrozumieniem.

Pani sama tez przyznala, ze Kuba jedyny jest taki indywidualista w grupie... i moj wniosek jest taki, ze chyba po prostu z tym maja problem

Nie podoba mi sie takie podejscie w caloksztalcie - ona jest w porzadku, to pewnie cos jest nie tak z dzieckiem. Praktycznie tak w pewnym momencie stwierdzila powolujac sie na swoje doswiadczenie i na doswiadczenie pani od pomocy.

Po tej rozmowie, ktora sie skonczyla podziekowaniem pani, ze jej to mowie wszystko, ze szczerosc itd, to ja mam wrazenie wygranej bitwy, ale przegranej wojny - wydaje mi sie, ze pani, oprocz pewnych staran, to podejscia calosciowo nie zmieni, owszem, pewnie mu wiecej uwagi poswieci w tych bardziej kryzysowych chwilach, bo i tak pewnie nie ma wyjscia, skoro stwierdza regres i dziecko sie izoluje, cos z tym zrobic musi, ale i tak ma swoje ukute teorie, latki poprzypinane (ten bije, ten rozrabia, a ten manipuluje placzem - prawie cytat), zero wczucia w dziecko w danej sytuacji - schemat, schemat, schemat i tyle

I to najsmutniejsze, i dlatego to wszystko mi sie nie podoba, a najgorsze jest to, ze wyjscia prawie nie ma, bo przedszkola pelne, listy na 2009/2010 zamkniete, jesli bym podjela ryzyko zmiany p-kola, to i tak nie wiadomo jak trafi i co dalej, poza tym bez znajomosci, to pewnie nic nie zdzialam, a prywatne p-kola (700zl/mies) w sytuacji gdy dziecko 3 tyg w miesiacu choruje, odpadaja...

Przepraszam za chaos, ja sobie nadal to wszystko ukladam w glowie, duzo sie tam jeszcze klebi mysli i emocji...

madika
to pewnie cos jest nie tak z dzieckiem. Praktycznie tak w pewnym momencie stwierdzila powolujac sie na swoje doswiadczenie i na doswiadczenie pani od pomocy.


nie podoba mi sie to że nauczycielka powołuje się na doświadczenie pomocy.... wrrr... nienie.gif to mi potwierdza brak doświadczenia i trąci jakimś kumoterstwem obu pań,no cóż młoda ona strasznie ta pani Kuby i coś mi się zdaje że nakręca ją ta p. pomoc. bo nauczycielkom łatwiej zaakceptowac indywidualistów, paniom z personelu technicznego b. trudno i to one czasem robią krecią robotę,
szkoda ze dałaś się sprowokować do tej rozmowy, bo wiele z niej nie wynikło, a tylko się zdenerwowałaś i masz mętlik w głowie, nie wiem co powiedzieć, a tym bardziej co podpowiedzieć, może daj teraz dla odmiany na wstrzymanie, nie wypytuj, nie wyjaśniaj, niech tobie i pani opadną emocje....a do sprawy wrócicie za tydzień...
Kube wspomagaj dając mu do zrozumienia ze rozumiesz jak mu czasem bywa trudno, że wiesz że nie lubi przedszkola, ale że musisz załatwić rózne ważne sprawy, że tylko ty te sprawy mozesz załatwić, bo jesteś w tym najlepsza, że nikt tego nie zrobi tak dobrze jak ty, itp. itd
a moze go odbieraj wcześniej??, taka rekompensata dla małego za to że ty załatwiasz "ważne sprawy" a on w przedszkolu?? np co drugi dzień...
krolewienka
CYTAT(Orinoko @ Wed, 13 May 2009 - 20:08) *
Pani sama tez przyznala, ze Kuba jedyny jest taki indywidualista w grupie... i moj wniosek jest taki, ze chyba po prostu z tym maja problem

szkoda, że pani jako ten "młody narybek" kadry przedszkolnej już nabrała tendencji do "wbijania młotkiem" tego, co wystaje ponad przeciętną w jakąkolwiek stronę....
Orinoko
Madika, masz racje, dziekuje za rady i wczucie sie.
Postaram sie przede wszystkim za rada osob takze spoza forum unikac na razie konfrontacji, zeby te emocje opadly... Jutro Kubka musze zabrac wczesniej na konsultacje do laryngologa, a w piatek tez cos wymyslimy, bedzie u nas fajny wujek z synkiem 6-letnim, moze jakos dzieki temu Kuba bedzie mial odskocznie i nie bedzie myslal po poludniu czy wieczorem o przedszkolu 37.gif Potem weekend... Zobaczymy.
Ja na razie zaslanialam sie praca tlumaczac mu dlaczego musze go do p-kola odstawiac, ale pracuje w domu, wiec przegwizdane, tym bardziej, ze wczesniej tez pracowalam, a on mial nianie i mame mial na wyciagniecie reki. No, to tez nie jest bez znaczenia pewnie w calej historii.
A z ta krecia robota, tez masz racje - cos pewnie w tym jest. To jest pierwsza grupa pani w tym roku, w ub. roku pracowala wlasnie jako pomoc. Mialam wrazenie, ze na poczatku roku wiecej bylo tej empatii, a teraz to jakby juz troche rutyna, a moze wlasnie wplyw tej drugiej pani "technicznej" (nota bene, ona wlasnie kiedys zauwazyla, ze Kuba mna manipuluje przy rozstaniu, juz teraz nie dojde do tego, od kiedy wychowawczyni przejela taki punkt widzenia). Kto wie, moze tak jest?
Orinoko
cd.
Madika, brawo, mialas racje z tym wspieraniem sie pani pomoca - zadzwonilam dzis rano do p-kola, zeby powiedziec, ze Kube wczesniej odbiore. Pani sama mnie poinformowala, ze wczoraj jeszcze to przemysliwala, ze te zarzuty byly "jakby osobiste" (????) i ze rozmawiala z pania od pomocy i nie maja sobie nic do zarzucenia.
Taaa.... Brawa za samokrytyke, czyli wymyslilam sobie jej teksty i to wszystko.
I pewnie niechec Kuby do przedszkola, bo dzis rano go zapytala, to jej powiedzial, ze lubi chodzic do przedszkola.
Jasne, jakos o 7 rano zglaszal sprzeciw.
I tak sie bedziemy pewnie w tym bagienku dusic.
21.gif
Szczerze? Nie mam juz ochoty w ogole na zadne rozmowy z zadnym cialem pedagogicznym, bo nie sadzilam, ze jest tak nieelastyczne.
Ja tez nie mam sobie nic do zarzucenia, wiec pewnie winne jest dziecko w ostatecznym rozrachunku. 41.gif

PS. No to odpowiedz na swoje pytanie mam i przekazuje dla potomnosci - nie zwracac uwagi, bo 1) zostanie zle zrozumiana, jako zarzuty osobiste - gdzie? jakie osobiste? czy ja jej przy wodce wygarnelam? 2) nawet jesli przyzna racje i nawet przeprosi, to nastepnego dnia sie z tego wycofa, bo przeciez nie mozna przyznac racji rodzicowi, ktory widocznie swojego dziecka w ogole nie zna i pewnie wymysla cala sytuacje 3) w tym wszystkim najmniej wazne jest dziecko, a najwazniejsza - ambicja pani.
Sorry za cynizm. Opadlo mi juz wszystko.
Orinoko
Sorry dubel

Ps2. A propos "udusze", to pani nie widzi w tym nic niestosownego: "Ja tak mowie w zartach". No comments
Kocisława zwana Warkotem
CYTAT(Orinoko @ Thu, 14 May 2009 - 08:09) *
Sorry dubel

Ps2. A propos "udusze", to pani nie widzi w tym nic niestosownego: "Ja tak mowie w zartach". No comments


U nas pomoc rzuca takimi durnymi tekstami,w stylu bo cię zabierze pani,bo nie dam ci drugiego dania jak nie zjesz zupy,bo zaprowadzę cię do maluchów itp.Rozmowy z Panią nie pomogły,bo pani nie widziała problemu(przecież to żart 37.gif ).Pomogła (chyba) rozmowa z dyrektorką,która bardzo dba o to żeby rodzice byli zadowoleni...

Wniosek z tego typ wątków mam jeden.Każdy wychowawca w placówce(także pomoc)powinni obowiązkowo przejść przez "Szkołę dla rodziców i wychowawców".Może to rozjaśniło by im trochę w głowach.Sama jestem pedagogiem z wykształcenia i (przynajmniej na moich studiach) mimo iż psychologii miałam dużo to nijak się ta wiedza miała do strony praktycznej.
Orinoko
I jeszcze cos, bo zapomnialam napisac o sytuacjach zwiazanych z agresja, jak sobie pani radzi?
Otoz, gdy tlumaczenie agresorom nie pomaga, pani instruuje dzieci, ktore umieja oddac, zeby... oddawaly. Kuba ponoc do takich nie nalezy, wiec jemu nie udziela instrukcji samoobrony.
tyczka
Orinoko, ja przepraszam,że tak nieco z innej beczki...

Ale mnie się wydaje (abstrahując od testu "ja cię tu nie chcę"), że Ty zbyt duzo wymagasz od instytucji przedszkolnej- a dwa, sama nie jestes do niej dobrze nastawiona, co przechodzi na Kubę. Jeśli, jak sama piszesz, w domu przez x czasu był hołubiony przez babcie,że to,że tamto,że nianię miał.. Wiesz, Ty chyba podświadomie nie chcesz tej zmiany, chciałabyś zostawić Kubę w domu, może z nianią, tylko jakoś to ie po drodze oczekiwaniom ogółu..
Lepiej się zżymać na przedszkole (są różne,wiem!),żeby potem wrócić do starego..

Że dziecko indywidualista, itd... Wiesz, moja teściowa była przedszkolanką całe życie. Przykre to, ale w przedszkolach, gdzie pani ma grupę 30-orga rozwrzeszczanych maluchów i jedna panią do pomocy.. po prostu nie ma miejsca na indywidualizm.. 48.gif
madika
CYTAT(madika @ Tue, 12 May 2009 - 19:24) *
problem wydaje się być złożony i nawarstwia się od dłuższego czasu, no cóż z tego co piszesz pani niezbyt wyposażona w doświadczenie i popełnia wiele błedów
/oczywiście brak doświadczenia mozna dwojako interpretować: tłumaczy ją to nieco, a z drugiej strony nie tłumaczy wcale, bo rodzice mają prawo domagać się kompetentnej usługi w placówce, ale nikt nie rozpoczyna kariery zawodowej z bagażem doświadczeń, bo jakoś nie chcą go sprzedawać icon_wink.gif/
myślę że rozmowy uniknąć się nie da i to szybko bo wakacje za pasem i z tego co się zorientowałam maleństwo w drodze
Orinoko, przemyśl sobie wszystko dokładnie i koniecznie umów się na tę rozmowę wcześniej, absolutnie nie w godzinach pracy nauczycielki, by nie było sytuacji że jakieś dziecko wam będzie przeszkadzało, bo Kamil, traktorek, siusiu, czy rozlana woda w łazience...icon_wink.gif
zastanów się i może spisz sobie na kartce problemy jakie chcesz omówić:
problem z adaptacjÄ… i zaakceptowaniem przez Kube przedszkola
tę kwestię bym poruszyła na początku, bo wydaje sie mi że jest ona najważniejsza , a reszta spraw jest przyczyną takiej sytuacji
powiedz jej co ty zrobiłaś w tym kierunku by było lepiej, co cię przerasta i jakiej oczekujesz pomocy z jej strony, zapytaj co ona zrobiła by Kuba chciał chodzić do przedszkola i jak ty jej możesz pomóc w tych działaniach /taka sztuczka, by pani poczuła się "ważna i kompetentna" icon_wink.gif a co z kolei pomoże nie popsuć waszych relacji, których poprawność jest niezbędna z wiadomych przyczyn,
potem porusz sprawę tej nieszczęsnej wycieczki na wieś i niechęci Kuby do brania udziału w zajęciach, że nakłanianie go niektórych czynności nie pomaga jego zaadaptowaniu się w przedszkolu, że rozumiesz konieczność dostosowania się do grupy, ale że nie będziesz niezadowolona gdy na wystawie nie będzie prac Kuby, ale moze gdy raz, drugi, trzeci Kuba dostrzeże że jego prac nie ma, to sam będzie domagac sie wykonywania ich....zaapeluj znów do jej kompetencji, i powiedz że na pewno pani znajdzie jakąś sztuczkę na Kube i sprowokuje go do aktywnosci inaczej niz tylko nakłanianiem....icon_wink.gif
na koniec poruszyłabym problem wypowiedzi pani, jeżeli bardzo ci to "duszenie" przeszkadza stanowczo poproś ją o nieużywanie tego typu stwierdzeń, jesli średni: zażartuj że boisz się ze Kuba wszystkich w rodzinie i znajomych powydusza jeśli tak dalej pójdzie...



nie pozostaje mi juz nic innego podpowiedziec jak to co wyżej ale w rozmowie z dyrektorką....
sory, sama jestem przedszkolanką, i daleka jestem od zalecania rozmów z dyrekcją, ale jeśli rozmowy "na niższym szczeblu" nie wnoszą nic konstruktywnego...
Ciocia Magda
Nie no, nie chce mi się wierzyć, że Kuba jest jedynym indywidualistą w przedszkolu - chyba że chodzi tam z cyborgami 21.gif . Przecież każdy trzylatek wychodzi z ciepłych domowych pieleszy i przedszkole jest dla niego swego rodzaju szokiem. Może są dzieci, które nie mogą się wręcz doczekać pójścia "do dzieci", ale z tego co pamiętam, całkiem sporo dzieci w naszym przedszkolu miało mniejsze lub większe problemy z pożegnaniem z mamą - i to nie tylko w 3-latkach.
Ciekawe czy pani przedszkolanka takie same teksty serwuje wszystkim rodzicom? Nie podoba mi się jej podejście, to zmuszanie, pretensje, że czegoś nie chciał.
Mogłabym wymienić wiele małych zarzutów wobec swojego przedszkola i pań (np. standardowo nie ułatwiały nam pożegnania z ryczącym dzieckiem) ale miały jakiś taki olimpijski spokój - chyba żadne zachowanie dzieci ich nie szokowało, nie denerwowało. Do rodziców też zazwyczaj mówiły jak do upośledzonych - powoli, wyraźnie, uspokajająco. Wszystko będzie dobrze, dziecko się zaadaptuje, "ona to jest chyba trochę uparta?" (kiedy Ewelina uparła się, że nie posprząta i mimo że musiała sama zostać w sali, kiedy reszta grupy poszła na plac zabaw, nie zmieniła zdania).

Głowa do góry, zobaczysz, że od przyszłego roku Kuba będzie mniej chorował i zupełnie inaczej spojrzy na przedszkole. Z panią też się pewnie dogada.
Orinoko
Tyczko, dzieki za glos w dyskusji, przepraszac nie musisz, ale mysle, ze troche sie mylisz, bo za malo wiesz o nas i o naszych okolicznosciach zyciowych, zeby wydawac troszke abstrakcyjne opinie 03.gif

Akurat o to, zeby Kuba chodzil do p-kola walczylam jak lew - z wlasnym dzieckiem wlasnie oraz nawet rodzina, ktora chciala holubic go jeszcze jeden rok w domu...
Pierwsze polrocze przebiegalo w miare standardowo - ryki przy rozstaniu po przerwach chorobowych, troche marudzenia, potem narastajaca fala infekcji, ale do przedszkola i pracy przedszkolanek zarzutow nie mialam, a takze do podejscia do dzieci. Do marca jeszcze reklamowalam nasze przedszkole znajomym, natomiast jak po ostatnich wydarzeniach zlozylam pare rzeczy do kupy, ktore juz wczesniej widzialam, a nie pietnowalam, bo nikt nie jest doskonaly, to mi teraz wychodzie ze nie jest po prostu idealnie, ba, nie jest chyba po prostu nawet nalezycie. I to mnie martwi. Ostatnie "awantury" tego dowodza, ze jak zaczyna byc problematycznie, to nie da sie dojsc do porozumienia. Albo cos w ten desen.

I to mnie dziwi.

No, moze i jestem wymagajaca (uoj 04.gif ), ale wydaje mi sie, ze cos sie tam zmienilo na niekorzysc w podejsciu przedszkolanek (w stosunku do Kuby, bo globalnie to mam za mala wiedze, choc teksty "udusze" itp. to tez jest jakis tam niepokojacy sygnal). Mam wrazenie, ze one po prostu nie maja juz do niego cierpliwosci albo zalozyly, ze czas ochronny sie skonczyl i maly juz nie ma prawa plakac, przezywac, czy buntowac itd. bez wzgledu na to, ze okolicznosci sa jakie sa (choruje bardzo duzo).

A co do holubienia przez rodzine, to wydaje mi sie, ze to raczej normalne? Akurat u nas wynikla taka koniecznosc, ze babcie musialy troche pomoc w logistyce dnia codziennego na przestrzeni marca/kwietnia, bo ja mialam nakaz lezenia od lekarza. A ze to sie pozbiegalo z tym, ze Kuba coraz wiecej czasu spedzal w domu, bo coraz czesciej chorowal, to juz przeciez ani moja zasluga ani wina.

Nianie pozegnalam z radoscia i ulga, widza w przedszkolu nadzieje na wieksze usamodzielnienie mojego syna i jego rozwoj intelektualny i to, ze dostanie cos, czego ja sama mu nie dam, albo ze przedszkole bedzie uzupelniac to, co dostaje w domu od nas, rodzicow. I z tych aspektow jestem zadowolona, ale to pewnie nie jest zasluga naszego konkretnego przedszkola, tylko instytucji w ogole i zbawiennego wplywu innych dzieci, ktore chce nasladowac.

No i wiesz, ja tutaj a propos indywidualizmu nie widze jakiegos pola do problemow - w koncu nie zadam, zeby ktos mu organizowal inne zajecia zamiast tych programowych czy caly dzien spedzal z nim 1 na 1. Oczywiscie, majac wiecej uwagi Kuba bylby szczesliwszy, wydaje mi sie, ze jak wiecej dzieci chorowalo, a on akurat chodzil, grupa kurczyla sie do 7-8 osob, to wtedy czul sie najlepiej. Tylko, ze to nierealne, a panie sa 2 na 25 sztuk (czy 20, bo teraz ponoc tyle mniej wiecej chodzi). Ok. ALe pocieszyc dziecko placzace czy starac sie dojsc powodow dlaczego na ten traktor nei chce siasc, czy w ogole podejsc tak bardziej z troska i cieplem, a nie z zadaniem wykonania polecenia, to chyba nie podlega pod indywidualizm? Zdarzylo mi sie Kube zapytac raz czy dwa razy, jak mowil, ze plakal (miesiac -dwa temu), co wtedy sie dzialo, on mowil, ze nic, nikt go nie pocieszal itd. Bralam poprawke na to, ze relacja 3,5latka nie zawsze jest precyzyjna. Ale wlasnie, jak sie tak pare rzeczy do kupy posklada, to mnie sie jednak wylania obraz niepokojacy.

Kubek jest dzieckiem, ktore wie, czego chce, ma silny charakter i osobowosc. To glownie w domu lub w naszym towarzystwie. I to akurat troche przeszkadza w zyciu stadnym poza domem, jak widze. Coz,.. widac taki nasz los i tak nam pisane, wiecej pracy itd. Gorzej jak to sie troche kloci z tym, co placowki wychowawczo-edukacyjne serwuja. I o to troche mi chodzi. A ze ja idealistka jestem, to tez nie pomaga mi w reagowaniu na rzeczywistosc.

Dobra, nie przynudzam juz na dzis, dosc tej taniej psychoanalizy. 29.gif

Madika dzieki, przemysle jeszcze. Jednego sie boje, bo o kierowniczce nie mam dobrej opinii, trudno mi bylo z nia uzyskac oddzielne zywienie alergika, walczylam ostatnio o to, zeby panie nie musialy papierologia i finansami sie zajmowac... na razie malo skutecznie... itd. Jest chyba malo elastyczna, mam wrazenie. Wczesniej mialam wrazenie, ze to panie przedszkolanki sa bardziej otwarte i"ludzkie", ale teraz jak mam stawic czola "podwojnemu frontowi", to wiesz... Oczywiscie, moge porozmawiac, tylko nie chce juz tez powoli robic dziecku wiecej smrodu niz ma. Kolezanka-pedagog mnie uswiadamia,jak sie podchodzi potem do roszczeniowych rodzicow, a latki sie przypina dzieciom. Jest to jakas sprawa do rozwazenia (warto, nie warto, odpuscic z zalozeniem swiata nie zmienisz itd., nie walcz z wiatrakami,realna krzywda sie nie dzieje itp.).

Olu mozesz napisac wiecej o tym programie dla pedagogow, co to jest?

Magda dzieki za wsparcie tu i w realu w czasie konsultacji medycznych icon_smile.gif
misiaq
Poczytalam i jestem troche zadziwiona troche przerazona.
Ja tez pracuje w przedszkolu jako p" przedszkolanka" ( od jakiegos juz czasu nie ma p przedszkolanek sa nauczyceli z takim samym wyksztalceniem wyzszym i kwalifikacjami jak panie w klasach I-III. Pisze to bo wiele "starej" kadry musialo robic studia wyzsze a te ktore ich nie zrobily musialy isc na emeryture. Wiec nie ma juz przypadkowych pan z dziwnym wyksztalceniem albo wogole tylko np po LO jako przedszkolanki. Wiele z nich jest bardzo przewrazliwionych na tym punkcie wiec strajcie sie uwazac icon_smile.gif bo po co sobie komplikowac zycie)

A teraz do rzeczy. Mysle ze rozmowa z dyrekcja z tego co piszesz(tzn o twoim odczuciu do jej skostnialosci) to chyba nie warto. No i moze sie stac to co mowi kolezanka pedagog, ze tylko umocnisz ich front a ty bedziesz tym u*****liwym roszczeniowym rodzicem ktory ma trudne dziecko nie widzi tego a winy szuka u wszystkich innych.

Ja mam taki wyprobowany sposob. Trzeba isc do Pani i zapytac jak ona to widzi, ze Ty sie bardzo starasz, ale obie wiecie ze nadal jest cos nie tak i ze tobie pomyslow braklo co jeszcze mozna zrobic. Ze ja bardzo prosisz o pomoc rade i wspolprace. Wtedy sie kobitka chocby z minimalnym doswiadczeniem bedzie musiala z sytuacja zmierzyc i juz nie bedzie tylko narzekac i krytykowac. Bedzie zglaszac co sie dzialo a jesli uslyszysz " ze nie chcial wejsc na traktor i plakal" to sie zmartw i zapytaj no i co my z tym zrobimy???
No i staraj sie wspolpracowac tzn jak ona juz cos wymysli pewnie opracuje jakis plan dzialania to go razem obgadajcie i straj sie go realizowac bo nie ma co z przedszkolem az tak walczyc. One mimo wszystko w wiekszosci wiedza co robia icon_biggrin.gif
No i trzeba pamietac ze Kuba ma dopiero 3 lata czyli jeszcze troche czasu w przedszkolu spedzi.
Pozdrawiam i trzymam kciuki!!!!
LilySnape
Orinoko, mój syn co prawda w innym wieku ale jakieś podobieństwo ich dwóch wyczuwam icon_smile.gif
Ten traktor, płacz w teatrze, lepsze samopoczucie w mniejszej grupie to wypisz wymaluj potencjalne reakcje mojego dziecka icon_smile.gif
Nie wiem, może się mylę, ale w przedszkolance, tej młodej wyczuwam trochę za mało wyrozumiałości - choć zdaję sobie sprawę że w dużej grupie trudno się rozczulać każdym przypadkiem. Mój mały też był określany jako indywidualista, na początku często poza grupą, w końcu opiekunka pojechała z tekstem, o którym nie chcę pisać na forum, a który spowodował małe spięcie między nami... chodzi o to, że zarzuciła rodzicom, że nie robią czegoś, co jej zdaniem powinni robić (naszym zdaniem nie powinni). I też mam dylemat, gadałam z nią ale nic to nie dało i chyba jej odpuszczę... ech... bo do dzieci ma dobre podejście...
Orinoko
Pozwolę sobie wrócić do tematu, bo u nas sytuacja drastycznie się zmieniła m.inn. z powodu zmiany operatora przedszkola i wymiany 3/4 kadry (nie ma też już tej problematycznej nauczycielki...). Pisałam już o tym w innych wątkach. Teraz mam dziecko, które CHETNIE chodzi do p-kola, a jak nie chodzi, to się dzień w dzień po kilka razy dopytuje, co robią jego przedszkolaki. Zmiana w jego nastawieniu jest diametralna. Może wynika to z większej dojrzałości do przedszkola, a może właśnie z tego, że zniknęło... źródło największego stresu czyli owa pani? Jednoznacznie nie stwierdzimy. Generalnie u nas problem rozwiązał się sam. Może to i dobrze, że nie przeniosłam go do innego przedszkola z uwagi na niepewność tego (cały dramat rozgrywał się w wakacje).

LilySnape, ale jeśli zachowanie synka może być związane z tą panią, to chyba to jej podejście nie jest w 100% najlepsze? Chyba, że coś źle zrozumiałam, a nie znam przecież Waszej sytuacji.

PS. Przepraszam, nie wiedzialam (do niedawna), ze termin "przedszkolanka" jest już dość anachroniczny i niepoprawny.
LilySnape
Orinoko, z tego co wiem i obserwuję nie ta problematyczna pani bruździ małemu... ona bruździ tylko rodzicom bo to taki typ osoby, która powie coś zanim pomyśli a pomysły miewa dziwne, np. wysłać dziecko do grupy przedszkolnej bo jest zdolne icon_eek.gif jak on emocjonalniee nie jest na poziomie przedszkola i ledwo 2, 5 miesiąca do żłobka przechodził (ten pomysł jest najbardziej lightowy a ona jakby zbyt się rządzi w żłobku) - mogę ci na PW napisać... ale cieszę się że twój syn polubił przedszkole icon_smile.gif
Orinoko
Napisz, chetnie przeczytam, choc z racji niewielkiego doświadczenia, doradca ze mnie marny 32.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.