Witam
Sama już nie wiem co robić (poza siwieniem ze zmartwienia) z nosem mojej córki.
W zeszłym roku zdiagnozowano u niej (najprawdopodobniej po 2-3 miesiącach) przewlekłe zapalenie zatok. Spędziłyśmy 1,5 miesiąca w domu, wykonując mnóstwo inhalacji z róznymi specyfikami i wspomagając się licznymi syropkami (z przepisu lekarza). Generalanie to laryngolog ostrzegł mnie, że u młodej zaszły nieodwracalne zmiany w błonie sluzowej nosa i będzie łapać katar łatwiej, mieć go dłuzej a leczyć go będzie trudniej niż "normalnie" .
Szkoda mówić- od poczatku roku moja Pati nie miała kataru w okresie 17.06-20.08 a poza tym przerwy między kolejnymi katarami były nie dłuższe niż 2 tyg.
Teraz ma kolejny katar, rozpoczęła już 3 tydzień i muszę się znów wybrać do laryngologa (chyba sobie wykupię jakiś abonament u niego). I pewnie jak ostatnio - dostanę antybiotyk na zakończenie kataru ...
Sama świadomość, że czeka ją i mnie taka "przyszłość" katarowa mnie przybija (nie wspomnę o fakcie, że raczej nie chodzi do przedszkola wtedy). Czy są jakieś metody inne/radykalne zmiany tego stanu rzeczy, naświetlania lampami, kuracja w komnacie solnej etc- cokolwiek co ma udowodnione naukowo działanie pomagające?
Czy z tego można "wyrosnąć" - w sensie poprawy "anatomii nosa".
Napiszcie coÅ› co da mi nadziejÄ™ pls