Forum dla rodziców: maluchy.pl « ciąża, poród, zdrowie dzieci > nasze rĂłwnolatki > rok urodzenia 1998
mój synek urodził sie 3 kwietnia w szpitalu na Kamińskiego, niedługo będzie miał 6 lat więc pójdzie do zerówki ,Ale ten czas leci,dopiero sie urodził.
Mój kilka dni później 9 kwietnia (wtedy to był Wielki Czwartek przed Wielkanocą:))
Oj, leci ten czas, leci...zdecydowanie za szybko. Pozdrawiam.
8.04.1998 urodził się nasz synek Marcin. Jest wspaniałym sześciolatkiem który 06..05.2004 przywitał na świecie siostrzyczkę Agatkę . Po narodzinach siostrzyczki synek wydoroślał i nawet nigdy bym nie pomyslała , że tak bardzo mocno pokocha siostrzyczkę jestem z niego całym serce dumna
Ania
21. kwietnia 1998 roku nie zapomnę do końca życia. Dzień brzemienny w skutkach. Urodził się Kuba i urodziła się wtedy na nowo jego mama - ja znaczy.
Odmeldowujemy się radośnie. Jaq i reszta
Aniu to mamy taką samą różnicę wieku. Kamila urodziłam 27.04.1998
a Maksa 05.07.2004. Również jestem dumna z tego jak Kamil zaakceptował i pokochał brata. Ciekawa jestem jak to było u Ciebie bo ja Kamila przygotowywałam do pojawienia się brata na świecie. Bardzo duzo z nim rozmawiałam opowiadałam co się ze mną dzieje, odpowiadałam na dziesiątki pytań a także odwiedzaliśmy znajomych z niemowlętami. Bałam się że synek będzie zazdrosny o malucha. Na szczęście jak na razie wszystko jest w porządku
Kasiu!!! ja również przygotowywałam Marcinka do przyjęcia młodszego rodzeństwa . Głównie mówiłam mu , że z malutkim dziećmi wcale nie jest tak wesoło jak to się jemu wydaje. Zaskoczył mnie ogromnie gdy powiedzieliśmy mu , że u mamusi w brzuszku jest malutka Fasloka , wtedy Marcinek strasznie się popłakał , gdy zapytałam się czemu płacze ( z duszą na ramieniu) powiedział , że się wzruszył . Tak szczerze mówiąc gdyby nie synek to pewwnie Agatki nie byłoby na świecie , to on nam ciągle mówił , że chce mnieć rodzeństwo ( najbardziej marzył o siostrzyczce i się udało ) i ciągle się dopytywał kiedy to będzie. Teraz mam z niego ogramną pociechę i pomoc , choć nie ukrywam , że również rozrabia i jest uparty jak baran ( kwietniowy baranek) , oraz ma oczywiście BARDZO dużo do powiedzenia , co czasami doprowadza mnie do szłu .
Pozdrawiam Ania mama Marcinka 08.04.1998 i Agatki 06.05.2004
Aniu zupełnie jakbys pisała o moim Kamilu hi hi .
Kamilek też chciał siostrę ale ma braciszka, na szczęście "braciszek też może być". Maks mu się podoba zwłaszcza od kiedy zaczął się uśmiechać. Pomaga przy kąpieli i "pęka" z dumy jak ktoś zagląda do wózka i zachwyca się małym. Zobaczymy jak to będzie jak maluch zacznie chodzić i dobierać się do jego zabawek. Oglądalismy reklamę zabawki dla małych dzieci takiej z piłeczkami co same wyskakują i Kamilek stwierdził, że musimy to koniecznie kupić dla Maksa, a on wypróbuje czy działa
Kasiu!!
Mój Marcinek po obejrzeniu tej reklamy powiedzał że musimy koniecznie kupić to Agatce ( dzisiaj widziałam to w sklepie cena niemała 99 zł ) gdy mu powiedziałam ,że jest to za droga zabawka to stwierdził , że gdy dostanie pieniążki to on jej to kupi . My znaleźliśmy sposób na ogromną ilość zabawek , którymi w ogóle się nie bawi , niedaleko nas jest komis z dziecięcym rzeczami ( zabawki , ubranka itp) siadamy razem i wybieramy te rzeczy które są w dobrym stanie i zawozimy , natomiast pieniążki ze sprzedaży są dla Marcinka i wtedy kupuje sobie nową ( szybko nudzącą się i porzuconą w kąt )zabawkę. Już w momencie gdy zawozimy tam zabawki to liczy pieniążki i planuje co za to kupi ( 100 pomysłów na minutę ). Wydaje mi się , ze różnica wieku 6 lat jest dobra , starsze dziecko jest duże i nie wymaga ciągłej opieki i nie jest takie głupiutkie żeby zrobić krzywdę młodszemu. My zawsze chcieliśmy mieć dwoje dzieci ale niestety Marcinek był bardzo rozpłakanym maluszkiem i wtedy powiedziałam , że nigdy więcej dzieci ( po 5 latach mięło ). Podobno jeśli jedno dziecko da w "kość" to drugie jest spokojniutkie i u nas to się sprawdziło Marcinek wypłakał się za siebie i Agatkę . Kasiu napisz jak Kamilek w zerówce się odnalazł ? Marcinek ma zerówkę w przedszkolu,do którego chodził wcześniej, więc nie wiele się zmieniło , ale już mi powiedział , że do szkoły to on nie będzie chodził bo nie odczuwa takiej potrzeby. On będzie pomagał mi w domku, a jak pójdę do pracy to zaopiekuje się Agatką . Chyba "orłem " w szkole to on nie będzie. Dzisiaj byliśmy na zajęciach pokazowych z karate , bardzo mu się podobało i chciał żeby go zapisać . w piątek ma pójść pierwszy raz , zobaczymy co z tego wyniknie. Pozdrawiam Cię serdecznie i ściskam dzieciaczki Ania mama Marcinka 08.04.1998 i Agatki 06.05.2004
Aniu
Kamil również ma zerówkę w przedszkolu, które lubi i chętnie tam chodzi. Co do szkoły to od jakiegoś czasu tłumaczę mu że pójdzie za rok, jakoś powoli oswaja się z tą myślą. Za każdym razem jak o coś pyta przy okazji odpowiedzi podkreślam,że o tym i wielu innych ciekawych rzeczach dowie się w szkole ale zapału wielkiego do szkoły nie widzę Staram się teraz nauczyć go jak największej samodzielności ( marnie to idzie ) żeby sobie w tej szkole poradził I znowu miałam tak jak Ty potrzebowałam 5 lat żeby zacząć mysleć o drugim dziecku tylko u mnie był inny powód. Kamil tak samo jak i Maks nie był zbyt uciążliwy trochę marudził ale w normie. Za to świetnie pamiętałam ból przy porodzie. Nie miałam szczególnie długiego porodu ale ból zpamiętałam na długo Na samą myśl przechodziły mnie ciarki. I chodziłam 42 tygodnie w ciąży. Ale nie chciałam chować jedynaka i jest Maks . I znowu ciąża trwała 42 tygodnie. Myslałam że się wykończę ale za to poród był niesamowity to chyba prezent od Boga za to że się zdecydowałam na drugie. Skurcze miałam słabiutkie i krótkie po 20s sama się spakowałam (bo leżałam już na patologii jako ciąża przenoszona) sama poszłam na porodówke z uśmiechem na twarzy. Położna mówiła że jeszcze czegoś takiego nie widziała a ja tak się cieszyłam że to już. Tak naprawdę bolało 10 min nawet się wystraszyć nie zdążyłam i urodziłam na jednym skurczu partym. Sama byłam tak zaskoczona że już po wszystkim że nie mogłam uwierzyć Sama mam brata młodszego 7 lat i wydaje mi się że przerwa 6 lat to dużo bo w zasadzie dzieci nie chowają się razem ale nie wyobraam sobie wychowywać dzieci z dwuletnią różnicą wieku. Kamil chodzi w przedszkolu na dodatkowe zajęcia z angielskiego, szkoły pamięci i szachy. Kosztuje to sporo. Mam możliwość zapisania go na aikido. Chciałabym żeby chodził na takie zajęcia bo i tak dużo czasu spędza przed telewizorem i komputerem mimo że mu ograniczam i przydałoby się trochę ruchu ale muszę się dowiedzieć ile to kosztuje i czy podołam finansowo Pozdrawiam
Kochana Kasiu !!!
Podobnie jak ty miałam okropne wspomnienia z pierwszego porodu , okropnie długie ( od 1 -wszej w nocy do 14 ) i bolesne skurcze, do tego wszystkiego pani doktor źle mnie zszyła i dwie godziny po porodzie trafiłam na stół operacyjny z powodu krwiaka . Bardzo długo dochodziłam do siebie , przez 6 tyg nie moglam siedzieć i chodzić ,a do tego wszystkiego miałam okropną anemię i depresje . Natomiast Agatkę urodziłam bardzo szybciutko i prawie bezboleśnie o 6 rano dostałam leciutkich skurczy ( podobnie jak Ty leżałam na patologii ) gdy zbadała mnie położna okazało się , że mam 4 cm rozwarcia, poszłam jeszcze pod prysznic i na porodówkę. Zadzwoniłam do męża żeby przyjeżdźał bo niedługo urodzę , podczas gdy położna podłączyła mnie pod KTG i powiedziła , że skurcze są ale słabiutkie ( wtedy pomyślałam sobie, że pewnie czeka mnie długa "podróż") .Posadzili mnie na piłce i kazali skakać gdy się zmęczyłam zapytałam położnej czy mogę pójść pod prysznic ? na co ona odparła, że oczywiście tak tylko najpierw musi mnie zbadać , wskoczyłam na łóżko i okazało się że ja już rodzę ( przy czym nie wiele myśląc zaczęłam mówić położnej , że ja teraz nie mogę urodzić bo ja muszę się najpierw iść pod prysznic , na co ona spojrzała na mnie z wielkim uśmiecham i powiedziała , że kąpiel muszę odłożyć na później ) miałam chyba 3 skurcze parte i na świat wyskoczyła Agatka .Była godzina 9.15 najbardziej zdziwiony był mój mąż , który podobnie jak ja przygotował się na BARDZO długi poród , stał przy łóżku i nigdy nie zapomnę jego miny gdy położyli mi malutką na brzuchu (okropnym flaczku). Piotruś miał całe oczy we łzach , płakał jak malutkie dziecko. Ku mojemu zaskoczeniu Agatka od razu (po ważeniu, mierzeniu itp) przyssała się piersi (Marcinek nie wiedział do czego ona służy przez 5 dni) i tak leżałyśmy przez dwie godzinki. Potem poszłam pod prysznic , a dwa dni później wrócilam do domku praktycznie nie odczuwając bólu po przebytym porodzie . Tak więc drugi poród miałyśmy szybciutki i 'bezbolesny". Tak jak wszyscy mówią , że każdy poród inny, tak jak każde dzieckko. Wczoraj byliśmy z Marcinkiem na pokazowej lekcji karate , bardzo mu się się spodobało, już zdążył wszystkim o tym powiedzieć ( sąsiedzi , przedszkole i w sklepie osiedlowym ) . Szkoda tylko , że te wszystkie zajęcia tyle kosztują . w przedszkolu chodzi na rytmikę , gimnastykę, taniec i angielski. Chociaż ostatnio zastanawiałam się czy nie wypisać go z rytmiki ( nie chciał chodzić) ale pani powiedziała, że to jest "obowiązkowe" ( płatne 33 zł ) ponieważ dzieci uczą się tam wszystkich wierszyków i piosenek na akademie i jeśli nie będzie chodził to nie będzie mógł występowiać . Z resztą mam wiele uwag to tego przedszkola ale trudno jeszcze tylko rok i potem szkoła ( inne problemy ). Ostatnio zapytałam się pani dyrektor czy przewidziane jest zrobienie podjazdu dla wózków ponieważ cięzko mi wnieść go po schodach , na co ona odparła , że jeśli jakiś rodzic życzy sobie zrobić to bardzo proszę, ale przedszkole tego nie zrobi ponieważ nie ma funduszy . Strasznie się rozpisałam . Kasiu powiedz mi jak u ciebie z chorobami , bo u nas Marcinek "przyniósł" z przedszkola jakąś infekcję i Agatka ma katar . Buziaczki Ania Marcinek 08.04.1998 i Agatka 06.05.2004
Droga Aniu
Widzę że to forum zrobiło się nasze prywatne no i dobrze. Rzeczywiście "fajne" masz przedszkole. Wiadomo rodzic zawsze będzie miał zastrzeżenia ale tak ogólnie to na swoje nie mogę narzekać i na pewno Maks też tam pójdzie. Kamil w ramach przedszkola ma rytmikę, religię, taniec i jedną lekcję angielskiego tygodniowo aha i jeszcze komputery(ale z tego to akurat lekcji nie potrzebuje ). Ja dodatkowo płacę za szkołę pamięci 50zł anglelski (ale to kto inny prowadzi) 22zł i szachy 10zł. A zawsze jeszcze są do kupienia jakieś zdjęcia tak że razem wychodzi duuuuuużo. Kamil z przedszkola przynosi najczęściej takie drobne infekcje wirusowe. Katarek, troszkę pokaszle i tyle. Ja chciałam żeby przechorował w przedszkolu choroby zakaźne ospa już była trzy razy w przedszkolu, a on nic. Świnka też była i też się nie zaraził teraz to będę musiała go zaszczepić a wydaje mi się że naturalnie zdobyta odporność jest lepsza niż szczepienia. Kamil też jest niesamowitym gadułą i o wydarzeniach domowych informuje całe otoczenie Przeziębiłam się lekko i martwię się czy nie zarażę Maksa bo nad ranem śpimy razem. W najbliższą niedzielę chrzcimy malucha i znowu wydatek. Ze względu na kiepskie warunki mieszkaniowe zapraszam gości do restauracji na obiad. I chrzcić będziemy w tym kościele gdzie bralismy slub w Iławie nie w Toruniu bo do Torunia wszyscy musieliby przyjechać a ja nawet dobrze nie miałabym gdzie ich posadzić . Zaprosiłam tylko najbliższą rodzinę i chrzestnych a i tak wyszło 15 osób. Ale cóż zrobić i tak nie mam zamiaru wyprawiać hucznej imprezy ale to jakieś minimum musi być I to na razie tyle bo już maluch się obudził Buziaki dla maluszka
Cześć Kasiu !!!
Witam cięna naszym prywatnym forum . Mam nadzieję, że czuje się już lepiej My robiliśmy chrzciny Agatki 08.08 nauczona doświadczeniem wolałam żeby uroczystość odbyła siegdy Agatka będzie malutka. Marcinek miał 11 mc dgy był chrzczony i wspominam to z dreszczykiem . Przez godzinną mszę uciekał nam po całym kościele ,a ja na zmianę z Piotrkiem i dziadkami, za nim biegałam . Teraz chce mi się ztego śmiać ale wtedy wcale nie było mi do śmiechu. Przed chrztem Agatki pojechaliśmy do fotografa tam malutka była dzielna i na ostatnim zdjęciu po prostu usnęła . Natomiast w kościele spała calutki czas ( nawet jej ksiądz polewał główkęwodą święconą ) . Nam również pomagali rodzice moja mama przygotawała obiad , który był podany u nich w domku , my również mamy za małe mieszkanko, a zapraszaliśmy tylko najbliższych i tak samo jak u was wyszło nam 15 osób. Uroczystość bardzo miła, jednodniowa i pochłonęła DUŻO pieniążków. A to nowe buty , koszla, krawat do tego wszystkiego Marcinek wymarzył sobie garniturek ( powiedział ,że to nie wypada zeby poszedł w podkoszulce ) . Kupiliśmy mu spodnie , kamizelkę, koszulę , krawat i oczywiście buty, bo adidasy nie pasują. I tak 100 zł wydałam tylko na jego ubranie które miał na sobie 3 godzinki . Ale gdy tak popatrzyłam na niego w tym garniturku to aż mi się łza w oku zakręciła ( jak ten czas strasznie szybko leci ) . Teraz dopiero rozumiem rodziców dlaczego zawsze woleli mi coś kupić niż sobie , ja robię dokładnie to samo . A do tego wszystkiego te nasze dzieciaczki doskonale wiedząjak nas podejść, jaką minkę zrobić żeby nas "zmiękczyć" , jako dziecko robiłam dokładnie to samo . Parę dni temu zaczęłam sięzastanawiać co ja zrobię gdy będzie zima, nie zawsze da sięwyjść z malutkim dzieckiem na spacer . Wtedy będę miała problem z odbieraniem Marcoinka z przedszkola. Niestety Piotrek ma takąpracę , że jednego dnia jest cały czas w domku , a na drugi dzień wraca dopiero w nocy . Rodzice mieszkająna drugim końcu ,Warszawy . Zupełnie nie wiem co z tym zrobić ???? Ściskam Ciebie i dzieciaczki mocno Ania mama Marcinka 08.04.1998 Agatki 06.05.2004
Cześć Kasiu !!!
Witam Cię na naszym prywatnym forum . Mam nadzieję, że czujesz się już lepiej My robiliśmy chrzciny Agatki 08.08 nauczona doświadczeniem wolałam żeby uroczystość odbyła sie gdy Agatka będzie malutka. Marcinek miał 11 mc gdy był chrzczony i wspominam to z dreszczykiem . Przez godzinną mszę uciekał nam po całym kościele ,a ja na zmianę z Piotrkiem i dziadkami, za nim biegałam . Teraz chce mi się ztego śmiać, ale wtedy wcale nie było mi do śmiechu. Przed chrztem Agatki pojechaliśmy do fotografa tam malutka była dzielna i na ostatnim zdjęciu po prostu usnęła . Natomiast w kościele spała calutki czas ( nawet gdy ksiądz polewał główkę wodą święconą ) . Nam pomagali rodzice moja mama przygotawała obiad , który był podany u nich w domku , my również mamy za małe mieszkanko, a zaprosiliśmy tylko najbliższych i tak samo jak u was wyszło nam 15 osób. Uroczystość bardzo miła, jednodniowa i pochłonęła DUŻO pieniążków. A to nowe buty , koszla, krawat do tego wszystkiego Marcinek wymarzył sobie garniturek ( powiedział ,że to nie wypada żeby poszedł w podkoszulce ) . Kupiliśmy mu spodnie , kamizelkę, koszulę , krawat i oczywiście buty, bo adidasy nie pasują. I tak 100 zł wydałam tylko na jego ubranie które miał na sobie 3 godzinki . Ale gdy tak popatrzyłam na niego w tym garniturku to aż mi się łza w oku zakręciła ( jak ten czas strasznie szybko leci ) . Teraz dopiero rozumiem moich rodziców dlaczego zawsze woleli mi coś kupić niż sobie , ja robię dokładnie to samo . A do tego wszystkiego te nasze dzieciaczki doskonale wiedzą jak nas podejść, jaką minkę zrobić żeby nas "zmiękczyć" , jako dziecko robiłam dokładnie to samo . Parę dni temu zaczęłam się zastanawiać co ja zrobię gdy będzie zima ?, nie zawsze da się wyjść z malutkim dzieckiem na spacer . Wtedy będę miała problem z odbieraniem Marcinka z przedszkola. Niestety Piotrek ma taką pracę , że jednego dnia jest cały czas w domku , a na drugi dzień wraca dopiero w nocy . Rodzice mieszkająna na drugim końcu ,Warszawy . Zupełnie nie wiem co z tym zrobić ???? Ściskam Ciebie i dzieciaczki mocno Ania mama Marcinka 08.04.1998 Agatki 06.05.2004
Kochana Aniu!
Znowu okazuje się że mamy podobny problem ja też martwię się o miesiące zimowe. 1 grudnia wracam do pracy. Byłam porozmawiać z szefową czy mogłabym na początku przychodzić tylko na popołudnie bo ja pracuję w aptece w hipermarkecie więc niedziele i święta też ( tylko w 1 i 2 dzień Bożego Narodzenia jest zamknięte). Dla mnie to lepiej bo musiałabym iść do pracy na 15 i do 21 bo jak karmię to mogę godzinę krócej, przerwy na karmienie nie mają sensu bo za daleko mam do pracy. A do południa raz, że będę z Maksem i będę mogła go karmić kiedy zechce to jeszcze obiad chłopakom ugotuję i w ogóle ogarnę mieszkanie no i najważniejsze MNIEJ zapłacę opiekunce bo będzie potrzebna 4h a nie 8h. Mąż kończy pracę ok 18-19-tej. Mamy co prawda samochód ale jeden. Jak wrócę do pracy to ja będę dojeżdżała samochodem bo mam dużo dalej. Chciałabym karmić Maksa do pół roku tylko piersią i martwię się czy tyle naściągam bo jak narazie parę razy ściągałam i po godzinie miałam 60ml No i tu wracam do mojej szefowej. Na te popołudnia to się zgodzi bo większość woli pracować na rano. A w niedziele to u nas jest zmiana 12h. No i na moje pytanie czy mogłabym na początku nie pracować w niedziele usłyszałam, że nie bardzo. A dodam że wcale za to nie płacą tylko trzeba odbierać wolne. Są u mnie osoby które nie posiadają dzieci ani rodziny więc można zrobić bez większego wysiłku taki grafik żeby wszyscy byli zadowoleni. Ale moja szefowa sama rozwódka bezdzietna ma to gdzieś. Jak byłam odwiedzić koleżanki z pracy i do niej też weszłam to nawet nie wyszła zobaczyć Maksa. Dziewczyny twierdzą że mi zazdrości. Tylko czemu przez czyjeś kompleksy ma cierpieć moje maleństwo. Jak na niego patrzę i pomyślę że będę musiała go zostawiać na 12 h to serce mi pęka Kamil ma dziś w przedszkolu "sprzątanie świata" musiałam mu dać gumowe rękawiczki i poszedł sprzątać. Niestety nie czuję się lepiej jak na razie. Też musiałam się rozchorować na same chrzciny Pozdrawiam serdecznie
Kasiu !!!
Wiem co przeżywasz, ponieważ ja również musiałam zostawiać Agatkę na parę godzin, było to w czerwcu i miałam akurat egzaminy w szkole. Malutka miała wtedy 4 tyg , a ja zupełnie nie mogłam skupić się na pisaniu egzaminu, piersi pełne mleka , bluzka mokra ,a mi chciało się płakać . Od samego początku uczyłam Agatkę pić z butelki bo wiedziałam , że będzie taka sytuacja, pokarmu też mi starczało. Wiem że jest Ci ciężko, ale napewno będzie wszystko dobrze . Jeśli chodzi o twoją szefową to poprostu wstrętne BABSKO, tak jak piszesz napewno jest zazdrosna. Niestety kobietom, które nie mają dzieci w pewnym wieku po prostu "odwala" . Tyle tylko, że nie pomyśli o malutkim człowieczku, tylko o własnych nie spełnionych marzeniach i kompleksach. . Ja również miałam wrócić szybko do pracy, ale niestety u Agatki wykryto "dysplazję stawów biodrowych" , musi nosić "rozwórkę Koszli" i po prostu boję się , że opiekunka pójdzie na łatwiznę i będzie jej to zdejmowała. Ostatnio Marciniek gdy staliśmy w kolejce zlapał mnie za talię i powiedział na cały głos "mamusi ale ty masz grubiutkie boczki " wszyscy ludzie zaczęli się śmiać , a ja nie wiedziałam gdzie się ukryć . Potem powiedział mi , że on tylko żartował bo przecież jestem szczupła , ale po tym wszystkim stanęłam przed lustrem i doszłam do wniosku , że mój brzuch w niczym nie przypomina umięśnionego "kaloryferka" . A od porodu obiecuję sobie , że od "jutra" będę systematycznie ćwiczyć no i czywiscie nic z tego nie wychodzi . Kasiu , a jak u Was było z wyborem imienia ??? U nas Marcinek wybral imię od razu jak powiedzielismy mu , że u mamusi w brzuszku jest Fasolka , wtedy on powiedził , że to napewno będzie dziewczynka i on by bardzo chciał , żeby nazywała się Agatka ( od pierwszej grupy w przedszkolu jego wielką miłością jest własnie Agatka ) . My na początku chialiśmy wybrać inne imię , gdy mu o tym powiedzielśmy, to aż miał łzy w oczach . Tak więc zostało przy Agatce, balismy się, że od początku nastawi się negatywnie do maleństwa . I dobrze zrobiliśmy, bo do tej pory jest strasznie dumny z tego , że on nadał jej imię. Gdy kiedyś byliśmy na USG to spotkaliśmy parę, która miała problem ponieważ ich starszy syn powiedział , że on chce tylko brata ,a braciszek musi nazywać się DEMON SZYBKOŚCI . No i okazało się że nie tylko nie będzie Demona Szybkości ale na brata też nie , usg wykazało dziewczynkę. Kasiu!! szyciutko wracaj do zdrowia . A czy macie już ubranko na chrzest dla Maksia ? Buziaczki Ania mama Marcinka 08.04.1998 i Agatki 06.05.2004
U mnie większośc rodziny posiada imię na K: Kasia Krzyś i Kamil, który miał być Adasiem ale na sali porodowej Krzyś spojrzał na niego i mówi: "zobacz to wcale nie Adaś to Kamil" a mnie w tym momencie było dokładnie wszystko jedno tak się cieszyłam, że już po porodzie no i jest Kamil.
Jak powiedziałam Kamilowi, że będziemy mieć dzidzię to zażyczył sobie siostrę i oświadczył, że będzie miała na imię Kamila. Kiedy usg potwierdziło że jednak będzie miał braciszka ( nawet dość szybko dał się przekonać, że brat też jest fajny ) to chciał Kacperka i nawet przez jakiś czas tak miało być. Doszliśmy jednak do wniosku że dużo tych Kacperków ostatnio. Bo na początku Kamil koniecznie chciał żeby brat też miał imię na K ale jakoś żadne nam się nie podobało i w końcu ja wymysliłam Maksa. Tak naprawdę miał być Max po moim niemieckim pradziadku ale były jakieś trudności w USC pani nie chciała zapisać przez x. Pewnie gdybym ja tam była to byłby Max ale mój mąż nie lubi sie kłócić i został Maks. Ubranko do chrztu mam, wcale nie kupowałąm najdroższego a i tak wszystko razem wyniosło przeszło 100. Całe szczęście, że dla Kamila mam eleganckie ubranie (jeszcze się w nie mieści ). Najgorzej jest ze mną. Nie mam w tej chwili kasy żeby sobie kupić coś ekstra a w swoje bluzki nie mieszczę się w biuście . Coś wykombinuję. W czarne eleganckie spodnie też nie wchodzę bo te akurat były najbardziej dopasowane Jak zwykle o sobie myślę na końcu. No ale chociaż włosy mam zrobione a dziś koleżanka k9osmetyczka zrobi mi brwi i paznokcie. Wiesz że po tej ciąży mam rewelacyjne paznokcie? Już kilka dziewczyn pytało mnie czy to sztuczne .Są długie, twarde i się nie rozdwajają. Nigdy wcześniej takich nie miałam bo zawsze mi się łamały. Raz nawet zrobiłam sobie akryle ale nigdy więcej Przykro mi z powodu dysplazji u Agatki ale przynajmniej wiesz, że się pomęczycie i wszystko bedzie dobrze buziaczki dla ciebie i dzieciaczków
Kasieńko !!!
My również nie kupowaliśmy najgroższego ubranka ponieważ uważałam , że jest to strój na jeden raz , kosztuje sporo piedzążków. Ale tak szczerze mówiąc i tk sukieneczka bardzo mi się podobała i niczym się nie różniła od tych za 200-300 zł . U nas tak samo wynusł strój około 100 zł , bo jak to zwykle bywa trzeba dokupić mnustwo rzeczy : rajsopki , buciki, czapeczka itp. . Jak czyatm twoje posty to mama wrażenie , że czytam o sobie , mi również bardzo wzmocniły się paznokcie , jeszcze nigdy nie małam takich długich i twardych . Już w ciąży miałam bardzo mocne, a teraz to zupełnie jak nie moje . i odziwo włosy zaczęłmy mi się układać , zawsze miałam proste druciki, które żyły własnym życiem . Wydaje mi się , że to sprawka hormonów i mam nadzieję , że już tak nam zostanie Jutro mam jeden egzamin poprawkowy ( niedouczona w czerwcu ) i powiem ci szczerze , że kiedyś strasznie denerwowałam sie wszelkimi egzaminami , rozmowami kwalifikacyjnymi itp natomiast teraz jestem zupełnie spokojna mam wrażenie , że zaczęło liczyć się całkiem coś innego niż kiedyś. Jak patrzę na koleżanki, które nie mają dzieci i słucham ich problemów to mam wrażenie , że albo ja jestem zdewociała albo one mają małostkowe problemiki Nie wiem czy jutro uda mi się usiąść do komputera , więc już dzisiaj życzę ci BARDZO udanej i spokojnej uroczystości . Ściskam mocno Ania mama Marcinka 08.04.1998 i Agatki 06.04.2004
Droga Aniu!
TRZYMAM KCIUKI Na pewno zdasz. Ja Kamila urodziłam na 3 roku studiów i też zmieniły mi się priorytety więc doskonale rozumiem co masz na myśli więcej napiszę jak wrócimy bo mnie chłopaki popędzają a mały się drze My właśnie się pakujemy i za chwilę wyjeżdżamy. Od wczorajszego wieczora nie zmywam naczyń bo mam zrobione paznokcie Zostawiłam chłopaków samych na prawie trzy godziny Oczywiście zostawiłam ściągnięty pokarm. Widzę postęp bo udało mi się ściągnąć 80 ml Ocywiście jak mnie nie było to prawie cały czas spał. Jak wracałam do domu to złamałam chyba wszystkie przepisy drogowe Może uda mi sie dopchać do komputera justro wieczorem jak już chłopaki pójdą spać pa pa
Czy można się przyłączyć do Waszego dialogu?
Mam również dziecię z 1998 roku, ale z maja. Poza tym jest to moja młodsza latorośl ( starsza jest z 1995 ). Kasię już troszeczkę znam, z innego forum, a Ciebie, Aniu, chętnie poznam, o ile mnie wpuścicie do swoich przesympatycznych rozmów. Pokrótce przedstawię moje dzieciaczki: Janina Maria ( 22.12.1995 ) i Wiktor Mateusz ( 20.05.1998 ). No i ja, ich mama, Basia ( 34 l. ). Jest też tata, Zbyszek (37 l. ). To jak, mogę tu zostać?
Basiek T serdecznie witamy i zapraszamy do rozmowy .
Ciekawa jestem z jakiego forum się znamy Aniu widzę, że nie udało Ci się usiąść do komputera Mnie wczoraj też się nie udało. No ale chrzciny były super. Maks wyglądał słodziutko w białym ubranku z kapturkiem, jak ksiądz polał mu głowę to zrobił wielkie oczy ale nie płakał Wszystko odbyło się sprawnie, obsługa w restauracji bez zarzutu goście wyszli zadowoleni i to najważniejsze A tort, Który specjalnie wiozłam z Torunia (bardzo się denerwowałam czy dowiozę w stanie nie naruszonym) okazał się strzałaem w dziesiątkę, nie został nawet okruszek ( a było tego sporo ponad 2 kilo) Także imprezę rodzinną mam zaliczoną teraz jeszcze czeka mnie spotkanie w gronie znajomych ale to już na początku października bo finansowo nie dam rady Po południu mąż z dziadkiem i wujkami trochę sobie wypili i musiałam wracać do domu. Po pierwsze gdybym wiedziałą to zabrałąbym adidasy bo nie cierpię prowadzić w szpilkach, a po drugie NIE LUBIĘ prowadzić nocą także troszkę byłam zestresowana ale dojechalismy szczęśliwie Aha ja już czuję się lepiej, Masik na szczęście się nie zaraził ale za to mąż się rozłożył więc muszę się nim opiekować jednak mężczyźni to duże dzieci. Dziś od rana szaleję w kuchni jak zwykle robię wszystko na raz korzystając z tego że Maksiu śpi ( miło z jego strony). Przygotowuję sobie obiady na cały tydzień wolę raz posiedzieć w kuchni niź tkwić tam codziennie Pozdrawiam Was serdecznie i buziaki dla dzieciaczków Aniu jak egzamin? Zdałaś oczywiście?
Kasiu, znamy się z forum Chmielewskiej, tylko tam mam odrobinę krótszy nick Rany, czy naprawde wszystkie moje zagadki są takie trudne?
Zapewne cieszysz się, że juz po chrzcinach. Ja w tym roku również wyprawiałam poważną imprezę dziecięcą, tyle że była to komunia mojej corci. Nie stać mnie było na restaurację, wiec wszystko robilam sama, na 25 osób. Mieszkanko mam czterdziestodwumetrowe, więc robiliśmy impreze ogrodową u teściowej. I choć majowe weekendy byly paskudne w tym roku, nam się udało - komunia była 30.05 i była piękna pogoda. Ale cieszę się, ze mam to już za sobą. Aniu, mam nadzieję, że i Ty zaaprobujesz mnie w tym postowym trójkącie.
Basiek hi hi no przecież domysliłam się że to Ty chciałam tylko potwierdzenia
Niestety również nie należę do bogaczy i chrzciny robiłam w reastauracji z konieczności ( brak miejsca w domu) i wyobraż sobie wcale nie wyszło drożej niź jakbym sama robiła. Restauracja w małym mieście ma swoje zalety Ania gdzie ty?
Cześć dziewczynki !!!
Witam cię serdecznie Baśku !! i bardzo się cieszę , że nasze grono się powiększa . Wczoraj nie udało mi się usiąść do komputera, ponieważ wstrętna grypa nie chciała mnie ominąć . Wieczorkiem dostałam wysokiej temperatury i ogólnie czułam się jakby mnie coś przejechało. . Na szczęście dzisiaj już czuję się dobrze , no w końcu jesteśmy kobietami , patent na dwutygodniowe grypy mają tylko mężczyźni . Gdy mój Piotrek jest przeziębiony to najchętniej uciekłabym z domu , stęka , sapie i oświeca calutką rodzinę, jaką okropną chorobą jest katar . Kasiu cieszę się , że udaly się chrzciny , pogoda była wymarzona . Jeśli chodzi o egazmin , to wyniki będą dopiero w sobotę i szczerze mówiąc mam nadzieję , że zaliczę ponieważ każda poprawka to 100 zł mniej w kieszeni . Zapomniałam Wam napisać jak to mój Marcinek wczoraj mnie zaskoczył. Ale zacznę od początku , byliśmy wczoraj niedeleko Warszawy zwiedzić ruiny zamku , gdy wracaliśmy już do domku to zaczęły boleć mnie wszystkie możliwe mięśnie i stawy ( jak na złość Piotrek był w pracy więc wizja kąpieli dzieciaków przerażała mnie ) gdy dotarliśmy do mieszkanka to powiedziałam Marcinkowi ,że muszę się iść do łóżka bo zaraz padnę . W tym momencie synek powiedział , żebym poszła spać a on sobie pogląda bajkę (Agatka już poległa w łóżeczku) po 30 min przebudził mnie Marcin i z miną dumnego zwycięzcy i powiedział ,żebym zjadła kolację . Na stole stały 3 kanapki i ogórek ,a do tego wszystkiego woda niegazowana . Chleb był bez masła ( zabrakło ) więc ledwo to przełykałam , po drugiej kanapce powiedziałam , że już nie mogę, na co synek "nie dyskutuj tylko masz wszystko zjeść" zupełnie jakbym samą siebie słyszała . Dumna jestem z niego bardzo , w takich momentach człowiek dopiero widzi , że jego praca w wychowanie dziecka nie idzie na marne . Basiczku powiedz czy twój Wiktor jako majowy Byczek też jest spokojnym dzieckiem ????? Buziaczki dla was i waszych pociech Ania mama Marcinka 08.04.1998 i Agatki 06.05.2004
U mnie są dwa byki: ja i Kamil. Czasami są problemy bo oboje jesteśmy strasznie uparci Tata wodnik i wg wszelkich horoskopów nasz związek nie ma prawa istnieć I tak już 7 lat "męczymy się " ze sobą Maks jest rakiem. Lubię czytać horoskopy ale nie bardzo w nie wierzę
Aniu bardzo mi przykro, że jesteś chora . Wypij herbatkę malinową i kładź się do łóżka. A propos męskiej odporności na choroby. Kiedy jeszcze byłam w ciąży raz się przeziębiłam i miałam zawalone zatoki. Dostałam spray do nosa o nazwie mesna. Draństwo jest wyjątkowo obrzydliwe, jak poskarżyłam się mężowi, że okropne to mi powiedział żebym nie przesadzała " no chyba chcesz być zdrowa?"Niedawno sam zachorował i użył tego lekarstwa. Co się działo to trudno opisać. Jęczał, marudził, wyzywał, że świństwo i odgrażał się że nikomu tego nie przepisze Teraz też jest przeziębiony i mam w domu trzech marudzących facetów i kota, który na szczęście nie sprawia kłopotów.
U nas w domku są same rogate ludziki . Ja jestem koziorożec , Marcinek to baran, Piotrek- lew , a Agatka byczek . Więc w domu są walki typu: " kto tutaj rządzi !!! " , oczywiście najgłośniejszą osobą walczącą o prawa do pierwogłosu jestem ja , a najsprytniejszym w tym wszystkim jest mój mąż (po cichutko i sposobem ) . I z tego wynika ża je się pieklę ,a on ze stoickim spokojem ma to czego chciał .
Powiedzcie mi czy Wasze pociechy np. kąpią się same ?? bo ja już sama nie wiem czy wymagać tego od Marcinka , czy to nie jest za wcześnie , a z drugiej strony chciałabym uniknąć błędu wychowania "pierdoły" lub leniuszka . Bo pewnie kiedyś jak będę teściową , to synowa będzie "psy na mnie wieszala ". Buziaczki Ania mama Marcinka 08.04.1998 i Agatki 06.05.2004
Aniu przecież Marcinek zatroszczył się o ciebie jak źle się czułaś więc taką "pierdołką" to znowu nie jest.
Kamil kąpie się sam. Ja pod koniec sprawdzam jakość tego mycia i sama szoruję mu plecy i głowę. Chciałabym przez ten rok przygotować go jak najlepiej do szkoły tzn nauczyć go jak najwięcej samodzielności Zeby sobie w szkole poradził. Kamil potrafi sam się ubrać umyć itd tylko strasznie dużo czasu mu to zabiera (jak spieszy się na bajkę to ubiera się w minutę ) Staram się pracować nad szybkością jego działań W piątek jedziemy na usg bioderek, oby wszystko było w porządku ale naczytałam się ostatnio o dysplazji i mimo że w rodzinie nikt tego nie miał to jednak się denerwuję. A jak długo Agatka musi być w rozwórce i jak to znosi? A jak Ty Aniu sobie z tym radzisz? Kamil troszkę kaszle i zastanawiam się czy go puścić do przedszkola. Wczoraj poszłam z Maksem na spacer, otuliłam kocykiem i przykryłam nakryciem od wózka, a on w krzyk. Nie życzy sobie być pozakrywany. Wierzgał, kopał i ogólnie był mocno niezadowolony. Mam nadzieję że się przyzwyczai bo inaczej to będzie nieciekawie
Widzę , że Kamilek zachowuje się podobnie do Marcinka. Ubiera się , myje i sprząta zabawki strasznie dłuugo , ale jeśli ma obiecaną jakąś przyjemność to nagle okazuje się , że te same czynności potwafi zrobić szybciutko . Od kiedy urodziła się Agatka to ( na szczęście ) zaczął sam zasypiać . Do tej pory byliśmy mu potrzebni ponieważ przed snem, oraz wtedy gdy był zdenerwowany musiał potrzymać sobie nasze ucho . Zaczęło się wszystko od momentu odstawienia go od piersi, miał wtedy 1.5 roku i musiał sobie chociaż cycusia potrzymać , potem gdy już nie pozwoliłam trzymać cyca znalazł sobie zamiennik , czyli nasze uszy ( to trwało 4 lata ).
Kasiu czemu robicie USG bioderek , czy ty sama chciałaś , czy lekarz skierował ?? U nas pani doktor na wizycie kontrolnej powiedziała, że Agatka ma fałdki nierównie , a u takich pulpecików ciężko cokolwiek zobaczyć bez badania USG . Gdy zrobiliśmy to okazało się , że prawą panewkę ma na granicy normy, natomiast lewą ma niewykształconą . Na szczeście nie było to zwichnięcie stawu, więc na początek kazała zakładać jej taką wkładkę na ubranko żeby miała szeroko nóżki rozstawione . Po 6 tyg zrobiliśmy jej RTG i pani doktor doszła do wniosku , że za wolno się to leczy i bezpieczniej będzie gdy Agatka pomęczy się w rozwórce. Prwadopodobnie będzie musiała to nosić przez 3 mc . Przez pierwsze dni strasznie to przeżywaliśmy za to Agatka zachowywała się jakby tego w ogóle nie zauważała i tak jest do tej pory. Nauczyła się chwytać nóżki w pozycji "żaby" i ssać dużego palca . Ale rozwórka okazała się problemem nie tylko zdrowotnym , po wyjściu od lekarza ku naszemu zdziwieniu Agatka nie zmieściła się do fotelika samochodowego, potem gdy chciałam wyjść z nią na spacer wózek również był za wąski , a do tego wszystkiego nie mieliśmy jej zupełnie w co ubierać , gdyż nie szyją spodenek tak szerokich jak długich. Niestety rozwórkę lekarka kazala nam zakładać na gołe nóżki , żeby uniknąć ciągłego zdejmowania chociażby do zmiany pieluszki . Spodenki uszyłam jej u krawcowej ( u mnie brak takich umiejętności ) i dostałam w sklepie krótkie spodenki na wzrost 140 do których wszyłam na dole nogawek gumki i tak wyszły długie spodnie dla Agatki . Wózek sprzedaliśmy i kupiliśmy nowy jak najbardziej szeroki oraz drugi fotelik . Strasznie się uśmiałam gdy kupowaliśmy wózek ponieważ każdy do którego ją "przymierzaliśmy" okazywał sie za wąski, pani sprzedawczyni powiedziała , że w takim razie nie zostaje nam nic innego jak tylkoo kupić wózek dla bliźniąt . Na szczęście znalazł się jeden egzemplarz, do którego się zmieściła . Nie jest to ani wygodny wózek , ani ładny, ale za to jest szeeeroki . Kasiu ! mam do ciebie pytanko czy można podować zapobiegawczo Rutinoscorbin Marcinkowi , ponieważ w przedaszkolu jest okres kataralny a chciałabym uniknąć przeziębień i Marcinka, a co za tym idzie i Agatki ??????? Buziaczki Ania mama Marcinka 08.04.1998 i Agtaki 06.05.2004
Aniu jak najbardziej, co prawda Rutinoscorbin nie ma udowodnionego dobroczynnego działania przy przeziębieniu ale ja Kamilowi też daję po dwa rano i wieczorem właśnie dlatego, że wszyscy dookoła kichają. Kiedyś przy przeziębieniu zjadłam na raz całą paczkę i postawiło mnie to na nogi
Jeżeli chciałabyś wzmocnić odporność Marcinka to polecam syrop BioaronC. Jeśli chodzi o bioderka to wiem, że w różnych przychodniach jest różnie ale zalecana jest trzykrotna kontrola usg w pierwszym roku życia maluszka. Przynajmniej Kamil tak miał. Dobrze, że maluszki są takie dzielne, mam na mysli twoją Agatkę.
Kasiu bardzo Ci dziękuję !!
Również będę podawała Marcinkowi Rutinoscorbin , bo w przedszkolu dzieci zakatarzonych nie brakuje . Jutro będę czekała na wiadomość od ciebie dotyczącą bioderek Maksia jestem pewna , że bedzie wszystko dobrze . Od tego weekendu zaczyna mi się szkoła , nie na wszystkiei zajęcia będę chodziła, ale mimo to nie będzie mnie w domku do 16. Strasznie się denerwuję , wiem że nic złego się nie stanie, ale i tak sres okropny. Buziaczki Ania mama Marcinka 08.04.1998 i Agatki 06.05.2004
Na bioderka idziemy w poniedziałek.
Dziś odwiedził mnie kolega z pracy wizyta trwała 10 h Wierzę, że się denerwujesz powrotem na uczelnię ale ma to też dobre strony. Przynajmniej spędzisz trochę czasu wśród ludzi. Mnie zaczyna już tego brakować. Chociaż z drugiej strony uparłam się karmić Maksa do pół roku wyłącznie piersią i obawiam się czy mi się uda. Pewnie dlatego tak mi zależy, że Kamila karmiłam tylko trzy tygodnie i chcę się spełnić jako matka karmiąca U mnie cała rodzina kicha i prycha poza maluchem. Kamil trochę kaszle i obawiam się puszczać go do przedszkola. Został tylko piątek a w weekend jakoś go podkuruję. Być może w przyszłym tygodniu pojadę na parę dni do mamy bo Krzyś musi trochę posiedzieć nad książkami i przy kompie a przy dzieciach to sama wiesz jak jest i tam niestety nie ma komputera Ale się już zimno zrobiło brrrr. Mąż mówi, że włączą ogrzewanie jak już wszyscy będą chorzy Pozdrawiam serdecznie
Witaj Aniu, dziekuję za miłe słowa powitania
Nie zaglądałam tu kilka dni z różnych przyczyn, głównie dlatego, że czasoprzestrzeń nie chce być rozciągliwa. Mój synek - Byczek jest żywym, ale grzecznym dzieckiem. Nie narzekam na ten jego aspekt. Mam z nim inne problemy ( pisalam o tym w poście w temacie powitań ). Na szczęście jest coraz lepiej, ale co przeżyłam, to moje. Moja córcia to Koziorożec, mąz Lew, a ja Rybka. Legionowskie ZOO A propos, w ktorej części Warszawy mieszkasz, Aniu? Ja dzieciom w celu uodpornienia podaję granulki homeopatyczne z serii Dagomedu - nr 1, Aconitum ( infekcje, grypa ). Uzywam tego od kilku lat w okresie jesienno-zimowym i jestem bardzo zadowolona ze skutków. A odkąd jeżdże na agrowczasy na 3 tygodnie latem ( opisałam gdzie i za ile w wątku o agrowczasach, świetna alternatywa dla osób mających maluczkie finanse ) moje dzieci jakoś nie chorują ( odpukać!!!! ) Jak bioderka Maksia, Kasiu? Ania, co z egzaminem? Ja za dwa tygodnie mam zjazd na swojej uczelni i tym samym zacznę III rok studiów. Własnie bylam w czwartek złozyć podanie o stypendium socjalne bo wg nowej ustawy należy mi się a przy okazji dowiedzialam się o tym, że dostanę i naukowe. Bardzo sie cieszę, każdy grosz sie przyda. Zrobiło się zimno, niedlugo dni będą króciutkie, Oj, aby do wiosny! Pozdrawiam serdecznie
Hura odwczoraj zaczęli grzać!
Basiek no ja Cię szczerze podziwiam. Ja się ledwo wyrabiam na dwóch wątkach tutaj, a czytać innych nie mam kiedy bo Maksiu życzy sobie chodzić w moich ramionach i nie chce leżeć w leżaczku. Też odnoszę wrażenie że doba dla mnie to za mało Kilka dni temu odkryłam grę w kości on-line i stało się to moją pasją hi hi. Jest tylko drobny kłopocik bo kiedy już wieczorkiem mam czas posiedzieć przed komputerem (dzieci smacznie śpią) to oczy sie kleją
No wiesz, Kasiu, ja się tutaj wyrabiam raptem na czterech wątkach, zresztą nie da rady przeczytać tu wszystkiego i wszędzie się udzielić, trzebaby nie odchodzić od kompa przez całą dobę. Na Chmielewskiej dużo spokojniej i tam można nadązyć.
Ale tu mi wystarcza to co mam:) Poza tym na mnie nie wisi mała małpeczka:) Dziatwę mam starszą i, choc również absorbuje, to jednak w inny sposób i zawsze kawalek czasu człowiek wykroi, choćby przed wyjściem do pracy ( co następuje o 10.30 ), a po odprowadzeniu progenitury do szkoły/przedszkola. No i wieczorem, jak dzieci spią. Gorzej, że muszę zacząć myśleć o studiach i zabrać sie za pisanie pracy licencjackiej. Sama wybrałam temat i chyba za ambitna trochę byłam, bo materiałów na lekarstwo i ma to być w sumie praca twórcza, nie badawcza, tylko jakoś mi pod gorkę zacząć. Wiem z doświadczenia, że potem jakoś pójdzie, ale ten początek na razie mnie przerasta. No nie chce mi się leń jestem i tyle U mnie grzeją od wtorku. Leciutko, ale jednak. Poza tym mam wymienione okna i przynajmniej tędy nie wieje. A w przyszlym roku mają nam blok ocieplić i powinno być już ciepło przez cały rok. Aniu, a gdzie Ty jesteś? Pozdrowionka
Cześć dziewczynki !!!
Przepraszam , że się nie odzywałam ale miałam urwanie głowy . Natomiast wieczorami nie miałam na nic sily. Strasznie wam zazdroszczę , że jużu was grzeją. U nas kaloryfery zimne , a ja chodzę i grzeję się herbatą i swetrami. Wyniku egzaminu niestety nie było , pan mądrej głowy profesorkiej nie ominęła grypa. W szkole siedziałam jak na szpilkach , cały czas myślałam jak w domku dają sobie radę . Oczywiście zamartwiałam sie na zapas bo oni świetniesobie poradzili ,a ja niepotrzebnie panikowałam. Całe szczęście nie muszę chodzic na wszystkie zajęcia , mam wspaniałe koleżanki , które pomagają mi jak tylko mogą. Poza tym na niektórych wykładach po pierwsze usypiam i patrzę cały czas na zegarek , a po drugie nawet nie rozumiem tych wykładowców ( z całym szacunkiem ,ale oni chyba są starsi od moich dziadków ). Basiku !! na jakiej jesteś uczelni ??? i jaki masz kierunek ?? Ja jestem w Wyższej Szkole Działalności Gospodarczej na ul. Łabiszyńskiej (bródno) , natomiast mieszkam na Żoliborzu. Kasiu koniecznie napisz jutro jak USG ??? Jakiś dzisiaj nie mogę się skupić na pisaniu . Odezwę się jutro . Z całych sił Was ściskam , a maluchy w piętki całuję. Ania mama Marcinka 08.04.1998 i Agatki 06.05.2004 Zapomniałam wam napisać , że Agatka chcyba zaczyna ząbkować
Aniu! Twoja szkoła sasiaduje przez plot z moim miejscem pracy - z przedszkolem na Turmonckiej. Bródno znam doskonale, bo mieszkałam tam przez 23 lata, też niedaleko, na Suwalskiej.
Ja studiuję w Wyższej Szkole Pedagogicznej Związku Nauczycielstwa Polskiego na ul. Smulikowskiego ( Powiśle ) pedagogikę wczesnoszkolną z terapią pedagogiczną. Właśnie zacznę III rok. Alez ten świat jest mały...
To może ja zacznę jakąś podyplomówkę żeby od was nie odstawać
Aniu jutro jadę do mamy na dwa tygodnie żeby mąż miał spokój i dogodne warunki do nauki więc niestety nie będę miała komputera. Chyba że pójdę do kafejki o ile Maksiu będzie grzeczny i na takie fanaberie mamusi pozwoli Pozdrawiam Was i ściskam gorąco. Pa pa pa do miłego
ten gość to ja, wylogowało mnie
siedzę u mamusi, nie wytrzymałam i musiałam chociaz wpaśc zobaczyc czy coś napisałyście Aniu bioderka ok mamy kłaśc malucha na brzuszku i za 1,5 miesiąca do kontroli siedzę w tej kafejce jak na szpilkach co prawda mały śpi a ja jestem blisko domu ale i tak się denerwuję
Cieszę sie ze bioderka w porządku Zuch chłopak z Maksia!!!!
Nie nudzi Ci się u Mamy bez męża? Ja nie lubię wyjeżdżać bez swojego dokądkolwiek na dłużej ( bo tak na jeden dzień to owszem ). No i dzieci są wtedy strasznie marudne - są bardzo zżyte z tatą i Jego brak wieczorem powoduje u nich straszne rozgrymaszenie; tata musi ucałować i uściskać przed pójściem do łóżeczek. A i ja się boję sama spać... Wymykaj się do kafejki czasami i odzywaj się do nas. Aniu, a co u Ciebie?
Cześć mamuśki !!!
Baśku rzeczywiście ten świet jest malutki . Kasiu !!! STRASZNIE się cieszę , że bioderka u Masia są zdrowiutkie. Ja również nie lubię wyjeżdzać bez męża , ale czasami siła wyższa. Ostanio bylam u rodziców na 3 dni gdy Piotrek malował mieszkanie i już strasznie teskniłam do domku (mój mąż,moje łóżeczko i moja wanna). Zaśn na dłużej zagościłam u rodziców gdy byłam 3 tyg przed terminem porodu, ponieważ Piotrek bardzo dużo pracował , a ja ogromny wieloryb nie miałam siły iść nawet do sklepu ( ale za to jeść to owszem mogłam DUŻO). Czasami myślę, że dobrze robi taka rozłąka , przynajmniej można się stęsknić za sobą . W momencie gdy zaczynamy działać sobie na nerwach to najchętniej wyjechałabym gdzieś daleko, ale wystarczy , że jadę na drugi koniec Warszawy i już tesknię . Po prostu kobiecie nie dogodzi . Więc Kasiu !! Odpoczywaj od gotowania, sprzątaniai od męża ( stęsknij się za nim bo najfajniejsze są powitania to takiej rozłące ). Ja ostatnio czuję sie jak panna z dziećmi ponieważ Piotrek BARDZO dużo pracuje i widujemy się tylko wieczorami lub rano. Czasami jestem już wściekła na to wszystko ale z drugiej strony rozumiem , że pieniądze są potrzebne zwłaszcza , że odeszła moja pensja . No i znowu dowód na to , że mi nie dogodzi, raz jestem zła , że tyle pracuje , a z drugiej strony gdyby nie pracował i nie zarabiał pieniążków to byłabym OGROMNIE........wściekła . Kasiu !!! koniecznie wstępuj do kafejki (bez wyrzutów sumienia) . Łatwo mi pisać , ale sama gdy Marcinek był malutki, a teraz Agatka, to strasznie się stresuję gdy wychodzę. Najpierw marzę o tym żeby odpocząć od tego wszystkiego, a potem biegnę do domku jak na skrzedłach . Ściska Was mocno Ania mama Marcinka 08.04.1998 i Agatki 06.05.2004
Jestem znowu na minutkę kochane mamuśki!
Szybciutko gorąo Was pozdrawiam i przewsyłam buziaczki dla dzieci. OCZYWISCIE że tęsknię za mężem. Jak wariatka. A tu jeszcze 6 dni rozłąki nas czeka Ale chciałam żeby w spokoju się uczył. A najlepsze jest to że on też tęskni i co chwila do siebie dzwonimy albo smsujemy. Uciekam bo dziadek jeździ z Maksem i już mnie wołaja pa pa pa
Kasiu wracaj szybciutko do meża i do nas , smutno tutaj bez ciebie .
Byłam w poniedziałek z Agatką u lekarza i nasza "kruszynka" waży 8,5 kg . Ale bidulka chyba "chodzi" głodna ponieważ wcześniej przybierała w ciągu miesiąca 1,5 kg , a teraz zod początku sierpnia utyła "tylko" 700 gr . Jest strasznie śmieszna , taki wiecznie uśmiechnięty zawodnik sumo. A jak Kamilek i Maksio znoszą rozłąkę, czy Maksio nie płacze w nowym miejscu ? Niestety Agatka jest typowym domatorem , natomiast Marcinek wręcz odwrotnie , byle jak najdalej i jak najdłużej poza domem . Uwielbia nocować u dziadków czasami to trudno mi go "przyciągnąć " do domku. Buziaczki Ania mama Marcinka 08.04.1998 i Agatki 06.05.2004
WRÓCIŁAM HURA JESTEM W DOMKU
Mieszkanie wygląda jak po tajfunie (mąż ze szwagrem gospodarowali ) więc mam co robić. Później napiszę więcej bo teraz Maks bardzo gwałtownie domaga się mamy Pozdrawiam ściskam i całuję bardzo szczęśliwa z powrotu
Ten gość to oczywiście ja. Nie wiem czemu sostałam wylogowana
Witaj! Stęsknili sie za Tobą wszyscy i wszędzie
Cieszę sie Kasiu , że znowu jesteś z nami .
Wiem co to znaczy sprzątać, po mężu. Dwa lata temu wyjechałam sama z Marcinkiem na mazury , to po powrocie nie poznałam mieszkania . Wyglądało jakby tajfun przez nie przeszedł , a jedynym pożywieniem Piotrka była pizza , po której "kolekcjonował" pudelka . Tak więc wszelką energię nagromadzoną na wyjeździe , zużyłam podczas sprzątania mieszkania . A zapomniałam Wam napisać , że od dzisiaj Agatka nie musi nosić rozpórki. Po dysplazji zostało tylko wspomnienie . Jak na razie nie bardzo wie co zrobić z nóżkami , jest troszeczkę tym zdziwiona . Buziaczki dla Was i Waszych maleństw Jutro napewno się odezwę Ania mama Marcinka 08.04.1998 i Agatki 06.05.2004
Hej!
Aniu, to doskonała wiadomość! Bardzo się cieszę!!!!!!!!!!!!!!!! Agatka zdrowa, rozporka do lamusa - świat jest piękny!!!! Ja też wiem, co znaczy gospodarowanie "słomianego wdowca", ale w przypadku mojego meza aż tak xle nie bylo - przynajmniej zmywal i ścieral kurze, a nawet odkurzacz raz byl w uzyciu. Za to kiedy bardzo ciężko się rozchorowałam - miedzykregowy wylew - i bylam przez trzy tygodnie na wpół sparalizowana, sprawdzil się w 1000%! Byl niania ( Jasia miała półtora roku ), gosposią i pielęgniarką i wszystko to robił na medal. Ale tak na co dzień to mu się nie chce, jak każdemu chłopu. Zrobić zrobi, ale jak się palcem pokaże, co. Jedynie do zajmowania się dziećmi napędzać Go nie trzeba, to robi z wlasnej inicjatywy i chętnie. Pierwszy weekend na uczelni poza mną. Fajnie bylo. Huk roboty przede mną - nie dość, ze same cwiczenia i wszystkie na ocenę, nie na zal., to jeszcze pisanie pracy licencjackiej. I szukam kogoś na AWF-ie lub po AWF-ie, może któraś z Was zna taką osobę? Usciski i buziaczki dla dzieciaczkow i ich mam!
Aniu baaaaaaaaaaaaardzo się cieszę że Agatka zdrowiutka
Powoli doprowadzam mieszkanie do porządku przy czym muszę być sprawiedkiwa, trochę to chłopaki sprzątali i śmieci wynosili ale łazienka była w opłakanym stanie Muszę poukładać w szafie bo mąż poskładał pranie tak skutecznie że ślad po nim zaginął i zanosi się na dłuższe poszukiwania W czwartek idziemy z Maksem na drugie szczepienie i znowu będę płakała razem z nim Ale zinmo się zrobiło i w związku z tym nie wiem jak malucha ubierać na dwór. Ostatnio wydawało mi się że jest dobrze ubrany a wieczorem miał chrypkę Chyba zaczynam wpadać w lekką depresję, a co najmniej przygnębienie. Wydaje mi się że życie płynie obok mnie, a ja tylko mu się przyglądam. Z zazrdrością patrzę na męża, który ma obecnie tyle zajęć zawodowych że nie wie w co ręce włożyć wręcz doby mu brakuje. Siedzi w pracy od rana do wieczora , a na weekend wyjeżdża. A ja co? Martwię się że Maks kupy nie zrobił.Gotuję obiady sprzątam i nawet pogadać nie ma z kim bo mąż wraca półporzytomny i jeszcze w domu pracuje. Aż mi głupio takimi błachostkami domowymi zawracać mu głowę. Za miesiąc kończy mi się urlop macierzyński. Cieszę się że wrócę do pracy i jednocześnie boje jak wszystkiemu dam radę. Pracujący tata ma o wiele lepiej niź pracująca mama prawda? Idę na słoneczko może mi się humor3ek porprawi
Cześć dziewczynki !!!
Bardzo dziękuję za miłe słowa , jesteście kochane Kasiu!! wiem co czujesz ja również ostatnio nie mam najlepszego nastroju. Wydaje mi się , że to co robię jest bezsensowne . Ciągłe sprzątanie , pranie itp, każdy paproch doprowadza mnie do szału , nie potrafię czasami sobie po prostu odpuścić . Piotrek od początku września pracuje non- stop , jak do tej pory miał tylko 2 dni wolne , a ja dostaję szału . Gdy wraca do domku bardzo późno i opowiada mi jak było w pracy , to podobnie jak tobie chce mi się płakać , zazdroszczę mu straszliwie, a on sie całkowicie temu dziwi . Ja niestety nie mam za wielkiej możliwosci pogadać sobie z ludźmi , a Agatka jest świetnym słuchaczem , ale doradzić to ona jeszcze nie potrafi . Czasami mam wrażenie , że zachowuję sie irracjonalnie , jednego dnia snuję sie po domu jak śnięta , natomiast na drugi dzień tryskam energią ,a idąc na spacer myślę sobie , że jestem strasznie szczęśliwa i jest mo dobrze , sama siebie nie rozumiem . Chętnie bym wróciła do pracy , ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę , że gdy tak będzie to też będę stękać , nie dogodzi mi . Gdy byłam w ciąży to chciałam jak najszybciej urodzić , natomiast później wiele bym dała , żeby jeszcze mieć przed sobą okrągły brzuszek i móc znowu jeść wszystko i DUŻO . Tak więc nie ma złotego środka na to nasze macierzyństwo . Kasieńko nie martw się , jak będzie Ci smutno to pomyśl sobie , że gdzieś tam w Warszawie jest taka istotka , która czuje podobnie . Może we dwie będzie nam łatwiej Ściskam Was mocno Ania
Dziewczynki, toć to klasyczny Baby blues... przyszedł i minie
Kasiu, zaniedbujesz znajomych z innego forum - zajrzyj do nas, tęsknimy za Tobą A przy okazji może się uśmiechniesz choć trochę bo tam zadziwiająco wesoło. Aniu, a Ty czytasz książki Joanny Chmielewskiej? Ja mam doskonały nastrój. Jesień, zimno, a ja kwitnę i się uśmiecham do całego świata. Mimo wielu klopotów i zmartwień cieszę się z każdego promienia słońca, z każdego uśmiechu dzieci, z każdego dobrego słowa przyjaciół. Wam tez przekazuję uśmiech Ani się obejrzymy, a będzie wiosna!
Dzięki
Wygadałam się i już mi trochę lepiej. Aniu jak zachowuje się Agatka? Bo Maks wieczorem kiedy zbliza się pora kąpania jest strasznie marudny, a wczoraj to po prostu płakał i nie dało się go niczym zabawić. Nawet noszenie nie pomogło a na kąpiel było jeszcze za wcześnie. Jak w końcu usnął to byłam tak wykończona, że padłam na nos Basiek zajrzę na forum tylko muszę mieć na to trochę czasu żeby przeczytać wszystkie posty z ostatnich dwóch tygodni A jak mam 5 czy 10 min to się nie opłaca tam wchodzić bo i tak nie zdążę przeczytac. Myslę że jak Maks dziś zaśnie to w końcu sobie poczytam To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|