Moje dziecko zaczęło drugi miesiąc przedszkola. Oczywiście ma non stop katar - jak wszyscy początkujący w przedszkolu. Normalka i nie to jest problemem.
Problemem jest to, że ja się od niej zarażam (nawet jeśli rygorystycznie przestrzegam zasad higieny) i mnie te zarazki wprost zwalają z nóg. Ona lata z byle gilem a ja dwa dni później umieram. Umieram 3 dni, następne 7 wracam do zdrowia i po dwóch dniach znów leżę. Fakt, zawsze byłam słabo odporna, ale to co jest teraz to masakra.
Biorę profilaktycznie różne rzeczy ale chyba bez skutku.
Czy ktoś przeżywał coś podobnego? Czy to mija?
Czarno widzę najbliższe pół roku....