To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Przedszkole po reformie

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Jaco
Rozmawiałam z naszą byłą już nauczycielką i jest załamana. To bardzo fajna, ambitna dziewczyna z masą świetnych pomysłów, podejściem do dzieci, chętnie współpracująca i wspierająca rodziców. Dość powiedzieć, że tuż przed zerówką wszyscy staliśmy w ogonku do dyrektorki przedszkola z informacją, że zapiszemy dzieci tylko wtedy gdy poprowadzi ją A.

Zerówkę skończyliśmy, A objęła nową grupę i zaczęły się schody. Wczoraj powiedziała nam, że właśnie zostali odgórnie przez ministerstwo zablokowani, mają absolutny zakaz uczenia dzieci, wychodzenia poza reformę, żadnych literek, czytania itp. A jeśli cokolwiek będą ekstra z dziećmi robić, to nie może być o tym adnotacji w dzienniku, żadnych rzeczy typu literki na zewnątrz, żadnej informacji np na tablicy dla rodziców. Wszystko co ekstra może odbywac się tylko po kryjomu, na zasadzie "tajnych kompletów". A najlepiej to jakby tylko siedziała, piła kawę i pilnowała czy dzieci sobie krzywdy nie robią...

Informacja taka wyszła od dyrektorki programowej, kobiety bardzo sensownej i myślącej, też tym wszystkim sfrustrowanej i nikt jej raczej nie podejrzewa o trzęsienie portkami na wyrost i straszenie dla zasady. Ponoć przedszkola mają mieć wizytacje z ministerstwa, połączone ze sprawdzaniem czy się do wskazówek reformy dostosowały i oceny w skali a-e przy czym e może skutkować zamknięciem przedszkola. A jest załamana,mówi, że nie po to tyle się uczyła i uczy nadal, żeby teraz zbijać bąki więc zostaje jej tylko rola przestępcy we własnym kraju.

Ciekawa jestem czy w Waszych przedszkolach tez już widać jakieś przejawy reformy i czy rzeczywiście są one tak restrykcyjnie przestrzegane.
wiewiórczak
Jaco u nas nie ma takiego trzęsienia portkami, jak to nazwałaś, bo podstawa programowa zakłada minimum, natomiast na minimum życie przedszkolaka się nie kończy.
My rodzice wystosowaliśmy pismo do Dyrekcji, które stanowi podkładkę, że oczekujemy kontynuacji rozpoczętych działań edukacyjnych i wychowawczych (mam 5 latka w przedszkolu) oraz zwolnienie dzieci z wychodzenia w teren bez względu na pogodę (to zakładają przepisy ministerialne).
pirania
e tam bzdura jakas u nas ucza literek na potege, wrecz ja ochrzny zbieram ze mam z mlodym wiecej siedziec bo literek nie poznaje icon_smile.gif
Cleo
Chyba wczoraj czy przedwczoraj czytalam w gazecie, że to bzdura z tą 'tajnoscia'- że to nadinterpretacja dyrektorow, Ministerstwo nie zabrania uczenia liter...
cydorka
CYTAT(wiewiórczak @ Fri, 23 Oct 2009 - 20:24) *
oraz zwolnienie dzieci z wychodzenia w teren bez względu na pogodę (to zakładają przepisy ministerialne).

ja ot

czekaj czy przepisy zakładają, że z dziećmi trzeba wychodzić bez wzgledu na pogodę
dobrze zrozumiałam?
jesli tak to jeden z nielicznych ministerialnych pomysłów, który popieram, i żałuje, że nie było go za mojej kadencji
pewnie grzałka by mnie poparła
cyd
polasia
CYTAT(cydorka @ Sat, 24 Oct 2009 - 00:32) *
ja ot

czekaj czy przepisy zakładają, że z dziećmi trzeba wychodzić bez wzgledu na pogodę
dobrze zrozumiałam?
jesli tak to jeden z nielicznych ministerialnych pomysłów, który popieram, i żałuje, że nie było go za mojej kadencji
pewnie grzałka by mnie poparła
cyd



Tak, przepisy wskazują chyba nawet procentowo ile czasu dzieci powinny spędzać na świeżym powietrzu. A tego właśnie moje przedszkole nie stosuje przynajmniej w grupie trzylatków. icon_sad.gif

Mnie niepokoją zalecenia dotyczące zajęć dodatkowych. Może to tylko warszawska specyfika ale zajęcia takie mogą się odbywać po g. 13tej co oznacza w praktyce po 15tej kiedy dzieci już raczej nie skupią się na angielskim...
Jaco
CYTAT(polasia @ Sat, 24 Oct 2009 - 01:01) *
Mnie niepokoją zalecenia dotyczące zajęć dodatkowych. Może to tylko warszawska specyfika ale zajęcia takie mogą się odbywać po g. 13tej co oznacza w praktyce po 15tej kiedy dzieci już raczej nie skupią się na angielskim...


Nie warszawska i nie nowość. To wynika z tzw minimum programowego, które mówi, że każde dziecko może uczęszczać do przedszkola na 5 godzin (bez żadnych kosztów, w trakcie ktorych realizowane sa podstawy programowej wychowania przedszkolnego. Stąd do 13:00 powinny byc wylącznie zajęcia obowiązkowe, zeby dzieci objęte wyłącznie minimum mogły je zrealizować. Zajęcia dodatkowe, najczęściej extra płatne powinny się odbywac po 13:00.

Bezpłatność dotyczy to oczywiście wyłącznie publicznych.
wiewiórczak
Cydorka tak 1/5 czasu czyli jest to godzina dziennie.

Zawsze popierałam przebywanie na świeżym powietrzu, ale są warunki powodowe, że sorry, ale mówię nie.
Zacinający deszcz i wiatrzysko na ten przykład. Inna sprawa, że zaplecze przedszkolne uniemożliwia trzymanie "połowy szafy" na przebranie ruchliwego dziecięcia, bo on nie z tych, co to grzecznie za rączkę tam i z powrotem.
Kocisława zwana Warkotem
CYTAT(cydorka @ Fri, 23 Oct 2009 - 22:32) *
ja ot

czekaj czy przepisy zakładają, że z dziećmi trzeba wychodzić bez wzgledu na pogodę
dobrze zrozumiałam?
jesli tak to jeden z nielicznych ministerialnych pomysłów, który popieram, i żałuje, że nie było go za mojej kadencji
pewnie grzałka by mnie poparła
cyd


Oj nie tylko grzałka 06.gif Ja osobiście wychodzę z Młodą w każdą pogodę.Deszcz czy wiatr nie stanowią żadnej przeszkody jeśli ma się odpowiedni strój.
Patrząc na niektórych wychowawców w przedszkolu myślę,że taki pomysł jest konsekwencją "kiszenia" dzieci przez większość przedszkolanek w salach przez cały dzień.
grzałka
u nas jest ok- tzn. jak najbardziej ćwiczą słuch fonematyczny, literki się przewijają, specjalnie nie widzę różnic w programie
na dwór jak na razie wychodzą wg mnie za mało, ale kalosze kazali przynieść- więc już wychodzą jak jest mokro, a to już sukces

pozdrawiam z Yorkshire, gdzie dzieci biegają w deszczu w zwykłych bawełnianych bluzach icon_wink.gif
mama_do_kwadratu
Ja bywam obecnie w przedszkolu i obserwuję jak dzieci są ubierane- otóż wniosek jaki mam jest następujący: nie wiem co im założą, kiedy będzie mróz.

Po prostu masakra- bluzka, polar, kurtka (zimowa), szal, czapa i rękawice. Kozaki z futrem.

Dzieciaki wychodzą, kiedy jest zimno, pocą się na maxa i choroba jak znalazł. Dodam, iż rodzice dzwonią do przedszkola, żeby nie zapomnieć założyć tego i tamtego.

pirania
CYTAT(asiamarta1 @ Sat, 24 Oct 2009 - 13:23) *
Oj nie tylko grzałka 06.gif Ja osobiście wychodzę z Młodą w każdą pogodę.Deszcz czy wiatr nie stanowią żadnej przeszkody jeśli ma się odpowiedni strój.
Patrząc na niektórych wychowawców w przedszkolu myślę,że taki pomysł jest konsekwencją "kiszenia" dzieci przez większość przedszkolanek w salach przez cały dzień.

oj ja tez ja tez icon_smile.gif
pirania
CYTAT(mama_do_kwadratu @ Sat, 24 Oct 2009 - 20:35) *
Ja bywam obecnie w przedszkolu i obserwuję jak dzieci są ubierane- otóż wniosek jaki mam jest następujący: nie wiem co im założą, kiedy będzie mróz.

Po prostu masakra- bluzka, polar, kurtka (zimowa), szal, czapa i rękawice. Kozaki z futrem.

Dzieciaki wychodzą, kiedy jest zimno, pocą się na maxa i choroba jak znalazł. Dodam, iż rodzice dzwonią do przedszkola, żeby nie zapomnieć założyć tego i tamtego.

mam dokladnie te sam refleksje z przedszkola- co rodzice zakladaja dzieciom jak juz naprawde sie robi zimno?

a Rodzyn na razie chodzi bez czapki jako jedynie dziecko- icon_smile.gif
lalalala
Mam synka w trzylatkach. Oni mają zajęcia edukacyjne przez 15 min. Ale myślę, że z tego i tak się robi ze 45, bo przez 15 minut to niektóre dzieci nawet by nie zdążyły zacząć.

Ale chciałam o ubieraniu wypowiedzieć się 06.gif Mój syn choruje, od kiedy zaczął chodzić do przedszkola. Nasz "zimny chów" napotyka w przedszkolu na dwudziestocztero(co najmniej)stopniowy opór. Mały ma codziennie bluzkę z krótkim rękawkiem, a i tak widzę, że jest mu za ciepło. Ech, czemu oni sobie trochę na ogrzewaniu nie pooszczędzają? I przychylam się do opinii koleżanek, że jak już teraz wełniane czapy i szale, to co będzie, jak na dworze -10 nastanie?

A najlepsze są mamusie w rozpiętych kurteczkach do pasa (o same kurteczki mi nie chodzi), z dziećmi w tych wszystkich kombinezonach, polarach. czapkach etc. Skoro samej jest mi za ciepło, to po co dziecku taką saunę fundować?
LilySnape
CYTAT(asiamarta1 @ Sat, 24 Oct 2009 - 12:23) *
Oj nie tylko grzałka 06.gif Ja osobiście wychodzę z Młodą w każdą pogodę.Deszcz czy wiatr nie stanowią żadnej przeszkody jeśli ma się odpowiedni strój.

Ja też wychodzę w praktycznie każdą pogodę. Odpowiedni ubiór i wszystko da się zrobić. No, może w megaulewę nie wychodzę... i gdy jest powyżej minus pięć wychodzę na krótszy spacer. Pamiętam, jak sąsiedzi się dziwili, gdy młody mając pól roku wzwyż śmigał na spacery kilkugodzinne zimą. A to było takie proste: śpiworek czy kocyk i nakładka na wózek... I nie chorował. Raz dostałam ochrzan od dozorczyni, że gdy pada, z dziećmi się na dwór nie wychodzi icon_eek.gif Coś jej odpowiedziałam w ten deseń, że się nie zgadzam, dziecko było dobrze ubrane do tej pogody. I jestem za tym, żeby dzieci spędzały czas na dworze gdy nie ma jakiejś ekstremalnej pogody, lepsze to niż kiszenie się w salach cały dzień.

CYTAT
A najlepsze są mamusie w rozpiętych kurteczkach do pasa (o same kurteczki mi nie chodzi), z dziećmi w tych wszystkich kombinezonach, polarach. czapkach etc. Skoro samej jest mi za ciepło, to po co dziecku taką saunę fundować?

Nooo.... Rodzic/babcia w miarę lekko ubrany a dziecko jak niedźwiedź...
aluc
Jaco, kopnij w tylną cześć ciała panie przedszkolanki, bo gupie som

nigdzie nie ma napisane, że jest zakaz wychodzenia poza podstawę programową
u nas w pięciolatkach oficjalnie wiszą prace z literkami oraz oficjalnie wisi program na październik przewidujący naukę rozpoznawania trzech (chyba) literek, szesciolatki mają pisanie - oficjalnie te, które chcą

kontrola w przedszkolu kuratoryjna była na początku miesiąca, o ile się nie mylę, przyczepiono się jedynie do przekroczenia w jednej grupie maksymalnej liczby dzieci - o dwie sztuki, albowiem przyjęto rodzeństwa dzieci ze starszych grup, które przez system sławetny warszawski zostały odrzucone

zatem ergo jak się chce, to się może

najbardziej upier.dliwy jest obowiÄ…zek codziennego godzinnego odpoczynku wyciszajÄ…cego - ale panie nie goniÄ… dzieci za niespanie, wymagajÄ… jedynie spokojnej zabawy

podobnie jest w szkole - 10 czy 15 minut przeznaczanych codziennie na kalifgrafię (zgodnie z programem) jest zaliczane przy okazji przeróżnych zadań związanych z pisaniem, a ćwiczeń typowo kaligraficznych

a ponieważ ja nie wychodzę z domu dalej niż do samochodu, jak temperatura spada poniżej plus dziesięciu, nie mówiąc już o jakichkolwiek opadach atmosferycznych icon_wink.gif tym bardziej popieram wychodzenie bez wzgledu na pogodę icon_biggrin.gif
skanna
A ja nienawidzę wychodzić, kiedy nie jest sucho i przyjemnie i nie chciałabym, żeby mi ktoś dziecko w ten sposób męczył.
Ubieram lekko, na ogół za lekko, młode nigdy nie narzekają, że im za ciepło, natomiast notorycznie, że za zimno. Za to nie chorują prawie wcale, w dolnych granicach normy, powiedziałabym (hehe, pewnie zaraz, jak na zawołanie któraś zachoruje).

Mam wrażenie, że z tym zakazem uczenia, to jakieś dziwactwo, bo przecież w szkolnictwie każdego szczebla jest zawsze określone minimum programowe, a nie maksimum, niemniej jednak, jak patrzę na podręczniki dla pięciolatków i porównuję z tym, co jako pięciolatka przerabiała starsza, to faktycznie, wymagania mocno obniżono. Na szczęście Majka sobie nic z tego nie robi, sama łapiąc z otoczenia ile wlezie (czytanie, dodawanie, mnożenie).
LilySnape
CYTAT(skanna @ Sun, 25 Oct 2009 - 20:40) *
A ja nienawidzę wychodzić, kiedy nie jest sucho i przyjemnie i nie chciałabym, żeby mi ktoś dziecko w ten sposób męczył.

Moje dziecko męczy się, siedząc w domu... Bardzo ciekawy świata, w domu nie usiedzi, marudzi wtedy że ho-ho. Niesprzyjające warunki pogodowe nie wydają się go zniechęcać. No, chyba że jak wspomniałam, jest naprawdę b. zimno lub mokro. Albo skracamy pobyt na dworze, albo nie wychodzimy. Zresztą teraz już nie spacerujemy z nim tyle czasu, co kiedyś...

W naszym żłobku panie lubią wychodzić na dwór z dziećmi, często odbierało się dziecko prosto z dworu (głównie latem). Teraz wychodzą na dwór na krócej, do południa, ale wychodzą jak tylko nie ma b. brzydkiej pogody.
mama_misia
Moje dziecko kiedy tylko jest chore , to widze ze strasznie tęski za swoim przedszkolem .
Przyzwyczajona jest , bo w sumie tam ma bardzo duzo zabawek, ma juz kolezanki.Cioci w Madrych Główkach potrafia tak zapelnic czas ze dziecko nie zdazy nawet zatesknic za rodzicami.Wiec tutaj jest róznica.A jesli chodzi o reforme to nie orientuje sie w tym,poniewaz to nasz pierwszy rok w przedszkolu.
ulla
CYTAT(skanna @ Sun, 25 Oct 2009 - 22:40) *
Mam wrażenie, że z tym zakazem uczenia, to jakieś dziwactwo, bo przecież w szkolnictwie każdego szczebla jest zawsze określone minimum programowe, a nie maksimum, niemniej jednak, jak patrzę na podręczniki dla pięciolatków i porównuję z tym, co jako pięciolatka przerabiała starsza, to faktycznie, wymagania mocno obniżono. Na szczęście Majka sobie nic z tego nie robi, sama łapiąc z otoczenia ile wlezie (czytanie, dodawanie, mnożenie).


To jest dziwactwo. Acz u nas, w Małopolsce znaczy, wśród różnych informacji dla rodziców z okazji początka roku przedszkolnego, były fragmenty pisma od kuratora, który zakazał uczenia dzieci, choć wytyczne Ministerstwa były "nie zaleca się". Zakazał i zapowiedział przeprowadzenie kontroli.

Drugie pytanie jakie zadali rodzice (niemal chórem) z grupy Weroniki, brzmiało "a czy mają Panie pomysł jak to ominąć?" Mają...w stylu praca z dziećmi szczególnie uzdolnionymi. I uczą. Co prawda trochę rotacyjnie, żeby absolutnie wszystkie szczególnie uzdolnione dzieci miały szansę, ale lepsze to niż nic.
A jednocześnie wiem, że jest opcja (w sensie możliwości), przeniesienia dziecka do szkoły od zaraz (a w każdym razie była). Chyba reformatorzy założyli, że jak rodzice zobaczą, co zrobiono z programem, to będzie grupa która zdecyduje się na zmianę placówki edukacyjnej.

Niestety założenie reformy, że dzieci mają ileś tam czasu spędzać na dworze, u nas nie jest respektowane, co mnie osobiście nieco wkurza, bo i wczoraj i dziś jak najbardziej można było (byli bardzo krótko), ale też literalne potraktowanie zaleceń, chyba też by mnie wkurzyło, bo jak pogoda nie sprzyja, sama też z dzieckiem nie wychodzę, bo ona taki sam zmarzluch jak ja. Jak temp. oscyluje ok. zera lub trochę mniej, to spacerów zażywamy tylko jak sucho i za bardzo nie wieje. Dużo lepiej znosimy temp. bardziej ujemne, bo wtedy zawsze sucho (w sensie wilgotności powietrza), ale silny wiatr, jako dodatek, sugeruje pozostanie w domu.

justin
u nas zakupione zostały ksiązki dla 5-latków i Panie pracują z dziećmi potajemnie. Podobno po kontroli okazało się, że nie mogą dzieci uczyć pisania. Najbardziej wkurzyłam się na te książki. Bo do czerwca tego roku Panie pracowały na podstawie kart pracy z dzieckiem, jakiś tam autorski program. We wrześniu okazało się, że jednak książki, a teraz że te książki są zakazane.
pirania
a ja zbieram regularne baty za przema 5 latka bo on sie prosze pani literek nie chce uczyc i nie przyswaja i prosze z nim pracowac....... 29.gif
justin
pirania za szybko się urodził, teraz to byś miała spokój icon_smile.gif)
Bibik
CYTAT(Jaco @ Fri, 23 Oct 2009 - 21:12) *
Wczoraj powiedziała nam, że właśnie zostali odgórnie przez ministerstwo zablokowani, mają absolutny zakaz uczenia dzieci, wychodzenia poza reformę, żadnych literek, czytania itp. A jeśli cokolwiek będą ekstra z dziećmi robić, to nie może być o tym adnotacji w dzienniku, żadnych rzeczy typu literki na zewnątrz, żadnej informacji np na tablicy dla rodziców. Wszystko co ekstra może odbywac się tylko po kryjomu, na zasadzie "tajnych kompletów". A najlepiej to jakby tylko siedziała, piła kawę i pilnowała czy dzieci sobie krzywdy nie robią...

Ciekawa jestem czy w Waszych przedszkolach tez już widać jakieś przejawy reformy i czy rzeczywiście są one tak restrykcyjnie przestrzegane.


U nas też jest tak niestety w przedszkolach, uważam że to absurd żeby aż tak zakazywać nauki dzieciom w wieku przedszkolnym, przecież taka przedszkola nauka była świetnym podkładem do tej szkolnej nauki 32.gif
tissaia
U nas zakaz odgórny jest - tj. ze strony Kuratorium Oświaty. Natomiast ze strony dyrekcji i rodziców już nie, zatem prowadzę tajne komplety przy użyciu zakazanych książek z moimi trzema pięciolatkami. Każdy z chłopców ma swoje karty pracy, swoją książkę i uczymy się popołudniami. Najciekawsze jest to, że jeden z nich poprzedniego roku, w grupie czterolatków, "szedł" duuuużo bardziej zaawansowanym programem, niż teraz...
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.