To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

anoreksja

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2
gozar
Wszyscy wiemy co to jest anoreksja. Pewnie spora część nas doświadczyła tego, tyczy się to również i mnie.
Ostatnio zadziwia mnie ogrom informacji w sieci, jak doprowadzić siebie do stanu choroby. Dziewczyny nazywają siebie "motylkami" a anoreksja stała się ich alternatywnym stylem życia. Motywują się do stosowania katorżniczych diet i co zauważyłam ,to najważniejsze są liczby - która mniej waży, nie ważne jaki maja przy tym wzrost, ważne żeby ważyć mniej niż inne.
Ostatnio czytając jakiś artykuł natknęłam się na informacji o innej formie odchudzania pregoreksji - obsesyjnego odchudzania podczas ciąży. osobiście nie spotkałam się z nikim, kto przeszedł coś takiego.

Przeraża mnie to wszystko. Przeraża mnie kult odchudzania. Moda na to stała się tak powszechna, że gdzie by się nie obejrzeć, tam spotyka się kogoś kto albo obsesyjnie się odchudza, albo obsesyjnie stosuje diety od wielu lat - permareksja ( bardzo powszechne w moim gronie zawodowym), albo obsesję na punkcie zdrowego odżywiania - ortoreksja. Najgorsze jest to że i mężczyźni ( w tym wielu moich kolegów - fryzjerów) bardzo łatwo popadają w to zaburzenie.

Boję się o moje dzieci. Boję się że mimo moich starań nie będę miała wpływu na to wszystko...

Czy ja sobie to wszystko za bardzo wyolbrzymiam?...Patrzę na moją córkę i aż ściska mnie w sercu jak sobie pomyślę, że mogłaby kiedyś przeżywać coś takiego...

Inanna
Ale zauważ, że z drugiej strony jest coraz większa świadomość szkodliwości takiego podejścia. Jest coraz wiecej programów ukazujących naturalne piękno, usiłujących skłonić kobiety, aby akceptowały siebie takimi, jakie są. Chociażby "jak dobrze wyglądać nago". Jakiś niemiecki magazyn o modzie i urodzie przestał zatrudniać wychudzone modelki a na okładkach umieszcza zdjecia normalnych kobiet o normalnych wymiarach.
Myślę, że będzie jeszcze lepiej.
gozar
Tylko że to o czym piszesz to dopiero kropla w morzu potrzeby uświadamiania. Dla mnie to raczej taka pokazówka, te programy , to niezatrudnianie wychudzonych modelek...Dobrze , że są, ale pod płaszczykiem tego wszystkiego toczy się walka o chudość. Podziemiem jest internet, szkoła, kluby fitness. Co najśmieszniejsze ja nie miałam ani dostępu do internetu, ani wzorcem nie były dla mnie wychudzone modelki. Ja przypominam sobie koleżanki z klasy, które codziennie chwaliły się coraz to fantastyczniejszą dietą i efektami, rozmowy na korytarzu ile to one zjadły, albo że jeszcze nic nie jadły. Do tego doszedł jeszcze czynnik " rodzinny".
Gosia z edziecka
Obsesyjen odchudzanie może mieć przyczynę w niskim poczuciu wartości. Moze mieć przyczynę w uleganiu modzie, braku własnego zdania na temat tego co mi się podoba. Samemu w sobie wykształcic to wszystko. polubić siebie. uniezależnić się od mody, reklam. Znaleźć sobie miejsce w świecie. I to wszystko dziecko powinno(w sensie, że ma szanse) przejąć. Pokazac dziecku, że zawsze jakoś daje się odnaleźć jakieś miejsce dla siebie icon_smile.gif. Chronić małe dzieci przed reklamą (i telewizją w ogóle) - równoczesnie cały czas tłumacząc wszystko - po co jest reklama itd.
Pomoca może być książka Fromma "O sztuce miłości" - on tam dość przystępnie(jak dla mnie) pokazuje mechanizm wsiąkania w komercję i oddalania sie od samego siebie.
tyczka
Szczerze..?

Widzę zmiany na lepsze.I moe nie tylko dlatego,że mieszkam na zad...u Europy, gdzie panie w gazetkach reklamowych mają zmarszczki, a ubrania są proponowane w dwóch rozmiarach- zwykłym -i takim "ponad" icon_wink.gif
I te ubrania prezentują urocze, pulchne panie.
Nie chcę o tym myśleć, strony o których piszesz istniały już bardzo,bardzo dawno. I myślę,że przyjdzie kres icon_smile.gif

Inna sprawa to to,że w polsce, po upadku komunizmu, ludzie łykają wszystko z zachodu beż żadnego filtra- a nawet gorzej- doprowadzając to u siebie do ekstremum... 21.gif
KM
CYTAT(gozar1 @ Sun, 01 Nov 2009 - 11:48) *
Do tego doszedł jeszcze czynnik " rodzinny".


Wydaje mi się, że to czynnik niebędny. Przy tym i innych zaburzeniach psychicznych, bo przecież anoreksja to zaburzenie psychiczne.

Gozar, nie ma się co martwić na zapas. Jest ogromna szansa, że dzięki Twojemu doświadczeniu Twoje dzieci unikną tej strasznej choroby.

A tak w ogóle to pierwszy raz słyszałam o pregoreksji i aż mi ciarki przeszły jak o tym przeczytałam.
tyczka
Ooo, to ciekawe- ja również nie słyszałam tej nazwy- wiem natomiast, że moja mamusia bardzo się odchudzała będąc ze mną w ciąży- martwiąc się, by tylko nie przytyć. Podobno czasem ssała kostkę czekolady, idąc uprawiać sport, byle nie jeść i nie przytyć.
Urodziłam się z wagą 2750 g
Ciocia Magda
CYTAT(Gośka z edziecka @ Sun, 01 Nov 2009 - 17:21) *
Obsesyjen odchudzanie może mieć przyczynę w niskim poczuciu wartości. Moze mieć przyczynę w uleganiu modzie, braku własnego zdania na temat tego co mi się podoba. Samemu w sobie wykształcic to wszystko. polubić siebie. uniezależnić się od mody, reklam. Znaleźć sobie miejsce w świecie. I to wszystko dziecko powinno(w sensie, że ma szanse) przejąć. Pokazac dziecku, że zawsze jakoś daje się odnaleźć jakieś miejsce dla siebie icon_smile.gif. Chronić małe dzieci przed reklamą (i telewizją w ogóle) - równoczesnie cały czas tłumacząc wszystko - po co jest reklama itd.
Pomoca może być książka Fromma "O sztuce miłości" - on tam dość przystępnie(jak dla mnie) pokazuje mechanizm wsiąkania w komercję i oddalania sie od samego siebie.

Ja tylko na chwilę bo jestem na wyjeździe, może jak wrócę to się zmuszę żeby coś więcej napisać - bo szczerze nie cierpię poruszać tego tematu - ale Gosiu spłyciłaś przyczyny anoreksji. Nie chodzi w niej o naśladowanie modelek, choć może tak się zacząć. Inne częstsze przyczyny, to niezgoda na dorastanie (dlatego dotyka głównie nastolatki), odrzucanie toksycznego przekazu starszego pokolenia, odmawianie sobie prawa do życia - a przede wszystkim pragnienie uzyskania kontroli nad jakimś aspektem swojego życia (kiedy się ma np. nadmiernie kontrolujących rodziców). Często wiąże się z depresją.
aluc
CYTAT(Magda EZ @ Sun, 01 Nov 2009 - 18:40) *
Ja tylko na chwilę bo jestem na wyjeździe, może jak wrócę to się zmuszę żeby coś więcej napisać - bo szczerze nie cierpię poruszać tego tematu - ale Gosiu spłyciłaś przyczyny anoreksji. Nie chodzi w niej o naśladowanie modelek, choć może tak się zacząć. Inne częstsze przyczyny, to niezgoda na dorastanie (dlatego dotyka głównie nastolatki), odrzucanie toksycznego przekazu starszego pokolenia, odmawianie sobie prawa do życia - a przede wszystkim pragnienie uzyskania kontroli nad jakimś aspektem swojego życia (kiedy się ma np. nadmiernie kontrolujących rodziców). Często wiąże się z depresją.


otóż to

anoreksja istniała długo przed wynalezieniem reklamy i telewizji
konto_usunięte
CYTAT(Magda EZ @ Sun, 01 Nov 2009 - 18:40) *
Ja tylko na chwilę bo jestem na wyjeździe, może jak wrócę to się zmuszę żeby coś więcej napisać - bo szczerze nie cierpię poruszać tego tematu - ale Gosiu spłyciłaś przyczyny anoreksji. Nie chodzi w niej o naśladowanie modelek, choć może tak się zacząć. Inne częstsze przyczyny, to niezgoda na dorastanie (dlatego dotyka głównie nastolatki), odrzucanie toksycznego przekazu starszego pokolenia, odmawianie sobie prawa do życia - a przede wszystkim pragnienie uzyskania kontroli nad jakimś aspektem swojego życia (kiedy się ma np. nadmiernie kontrolujących rodziców). Często wiąże się z depresją.



zgadza się.
są jakieś modele biologicznego/genetycznego tła anoreksji. jednak nadal dominujący jest pogląd o "rodzinnej" (tzn uwarunkowanej wpływem środowiska) przyczynie tej choroby.
oczywiście są typy osobowości szczególnie podatne- np anankastyczna, czy schizoidalna, ale nie do końca wiadomo, co jest tutaj jajkiem, a co kurą. tzn co było najpierw: czy to typ osobowości warunkuje zachorowanie, czy sama choroba zmienia osobowość. (szczyt zachorowań jest w wieku, gdzie osobowość się kształtuje).
podobnie jak teoria o braku równowagi w neuroprzekaźnikach w OUN- czy jest przyczyną, czy też skutkiem choroby.
chore na anoreksję najczęściej pochodzą z rodzin o modelu dominującej matki i wycofanego ojca, mają wysoki poziom lęku, są pragmatyczne i mają skłonność do perfekcjonizmu. często otoczone są presją ze strony otoczenia, "muszą być najlepsze".

Gozar, nie wiem czy Cię to pocieszy icon_wink.gif ale w świetle tego to Ty masz największy wpływ na swoje dzieci w kwestii zaburzeń odżywiania icon_wink.gif
i mąż/niemąż ofkors.
gozar
CYTAT(Rzodkiewka @ Sun, 01 Nov 2009 - 20:32) *
zgadza się.
są jakieś modele biologicznego/genetycznego tła anoreksji. jednak nadal dominujący jest pogląd o "rodzinnej" (tzn uwarunkowanej wpływem środowiska) przyczynie tej choroby.
oczywiście są typy osobowości szczególnie podatne- np anankastyczna, czy schizoidalna, ale nie do końca wiadomo, co jest tutaj jajkiem, a co kurą. tzn co było najpierw: czy to typ osobowości warunkuje zachorowanie, czy sama choroba zmienia osobowość. (szczyt zachorowań jest w wieku, gdzie osobowość się kształtuje).
podobnie jak teoria o braku równowagi w neuroprzekaźnikach w OUN- czy jest przyczyną, czy też skutkiem choroby.
chore na anoreksję najczęściej pochodzą z rodzin o modelu dominującej matki i wycofanego ojca, mają wysoki poziom lęku, są pragmatyczne i mają skłonność do perfekcjonizmu. często otoczone są presją ze strony otoczenia, "muszą być najlepsze".

Gozar, nie wiem czy Cię to pocieszy icon_wink.gif ale w świetle tego to Ty masz największy wpływ na swoje dzieci w kwestii zaburzeń odżywiania icon_wink.gif
i mąż/niemąż ofkors.


Chyba właśnie artykuł o tym poglądzie najbardziej mną wstrząsnął. Nie sądziłam że człowiek rodzi się z uwarunkowaniami do skłonności anorektycznych.
Jeśli chodzi po podany przez Ciebie model rodziny, to w moim przypadku było odwrotnie. Najlepsze też być nie musiałam, chciałam jedynie "dorównać".

...hmmm, chronić dzieci przed reklamą, telewizją? No cóż, ograniczać tak, ale nie rozumiem za bardzo jak można uchronić...nierealne.

Berek
CYTAT(gozar1 @ Sun, 01 Nov 2009 - 20:37) *
Chyba właśnie artykuł o tym poglądzie najbardziej mną wstrząsnął. Nie sądziłam że człowiek rodzi się z uwarunkowaniami do skłonności anorektycznych.
Jeśli chodzi po podany przez Ciebie model rodziny, to w moim przypadku było odwrotnie. Najlepsze też być nie musiałam, chciałam jedynie "dorównać".

...hmmm, chronić dzieci przed reklamą, telewizją? No cóż, ograniczać tak, ale nie rozumiem za bardzo jak można uchronić...nierealne.


Gozar:

1) do dowolnego zachowania, do chorób, do czegokolwiek, mamy podłoże genetyczne. niewiele jest rzeczy, które są w 100% warunkowane przez środowisko. podobnie, jak można mieć genetycznie większe skłonności do depresji, chorowania na anginę, wypadania rzepki, nowotworu piersi, tak można i do anoreksji. Z tym, że to nie znaczy, z większymi uwarunkowaniami do anoreksji zapadnie na anoreksję.

2) Nie wierzę, żeby wpływ reklam był decydujący dla rozwoju anoreksji u osób mających jakiekolwiek kontakty społeczne. Wpływ społeczności jest większy niż wpływ źródeł bezosobowych zazwyczaj. Owszem, reklamy mogą podsycać pewne skłonności, ale jako winowajcy głównego upatrywałabym głównie zaburzonych relacji w rodzinie i kontaktów z niewłaściwą grupą społeczną (najczęściej rówieśniczą). bardziej narażone na anoreksję są modelki, baletnice, skoczkowie narciarscy, aktorki - osoby, u których masa ciała jest niezwykle istotna dla kariery bezpośrednio lub pośrednio. Ponadto anoreksja jest chorobą podsycalną - w przeciwieństwie do na przykład schizofrenii czy złamania nogi, niewłaściwa grupa, w której taka osoba się obraca, może bardzo pogorszyć jej stan.

Mnie osobiście najważniejsze wydaje się wspieranie w dziecku przekonania, że jest dobre, fajne i w porządku. Ze źródeł i własnych obserwacji widzę, że skupienie się na tym, ile się waży, bywa bardzo często przykrywką dla bardzo niskiej samooceny ogólnej. łatwiej złożyć niepowodzenia czy problemy na karb tego, że jest się za grubym lub za chudym niż poszukać w sobie i jeszcze próbować zwalczyć prawdziwą przyczynę. Co dopiero, kiedy jest się niepoukładana nastolatką. Dlatego trzeba wspierać dziecko w przekonaniu, że może ROBIĆ niemądre, a czasem nawet złe rzeczy, ale że to nie znaczy, że JEST niemądre lub złe. I trzeba uczyc samoświadomości i szukania prawdziwych problemów oraz odważnego, czynnego ich rozwiązywania, a nie stosowania strategii ucieczkowych i metod Scarlett O'Hary.

3) Co do reklam jeszcze - znam domy, w których po prostu reklamy się wyłącza i często staje się to rodzajem odruchu. Moje dzieci, fakt, że jeszcze małe, ale po prostu reklam nie lubią i wrzeszczą, żeby wyłączyć, jak kończy się dobranocka, a zaczyna cokolwiek innego. U mnie w ogóle problem praktycznie na razie nie istnieje, bo jestem panią pilota i dzieciaki nie oglądają nic bez mojego pozwolenia, co w pratyce sprowadza telewizję do dobranocek (reszta z płyt i kaset) ale myślę, że da się wyrobić odruch wzdrygu przed reklamą. My nad tym pracujemy icon_smile.gif
Berek
Właśnie przygotowuję dla swoich maturzystów lekcję o anoreksji. I natrafiłam dodatkowo na taka informację:

Kobiety Afro-Amerykańskie są znacznie mniej podatne na anoreksję. Nie ma żadnych danych, że podłoże tej odporności jest genetyczne, nic tez nie wskazuje na to, aby docierało do nich mniej reklam. A więc z tego można wnosić, że większą rolę odgrywa prawidłowa komunikacja w rodzinie i zdrowe więzi społeczne niż wpływ reklam i mediów.

Jeśli ktoś ma ochotę sobie obejrzeć, to prezentacja jest tutaj:
courses.cvcc.vccs.edu/Psychology_Piercy/sue16.ppt
Na podstawie D.Sue, DW. Sue & S.Sue "Essentials of Understanding Abnormal Behavior".
Gosia z edziecka
CYTAT(Magda EZ @ Sun, 01 Nov 2009 - 18:40) *
ale Gosiu spłyciłaś przyczyny anoreksji. Nie chodzi w niej o naśladowanie modelek,

Jeśli napisze się tylko o jakiejs jednej przyczynie, to zawsze sie spłyci. icon_wink.gif
Nie chodziło mi o nasladowanie modelek, a o nieakceptacje siebie bardziej. Człowiek pogodzony ze swoim zyciem, ze sobą, raczej nie wpadnie na pomysł nasladowania innych, tak myslę sobie.
chaton
Z tego, co pamietam przyczyna anoreksji jest przede wszystkim nieuswiadomiony konflikt z matka. Dziecko, a raczej nastolatka odmawia "tego pokarmu", majac przy tym wrazenie, ze przeciwstawia sie matce i kobiecosci w ogole. Chudniecie staje sie wyzwaniem, w ktorym latwo widoczne rezultaty daja satysfakcje i wrazenie kontroli nad swoim cialem i swoja sytuacja.

Patrzac z tego punktu widzenia, jesli chcesz zapobiec anoreksji u corki, to powinnas zwracac uwage na jej potrzeby i uczucia i w zadnym przypadku nie wpychac w nia jedzenia. Wydaje mi sie, ze szczesliwe dziecko swiadome swojej wartosci jako odrebna osoba w anoreksje nie popadnie, nawet, jesli przedefiluje przed nim przed nia armia modelek.
Berek
CYTAT(chaton @ Mon, 02 Nov 2009 - 12:08) *
Z tego, co pamietam przyczyna anoreksji jest przede wszystkim nieuswiadomiony konflikt z matka. Dziecko, a raczej nastolatka odmawia "tego pokarmu", majac przy tym wrazenie, ze przeciwstawia sie matce i kobiecosci w ogole. Chudniecie staje sie wyzwaniem, w ktorym latwo widoczne rezultaty daja satysfakcje i wrazenie kontroli nad swoim cialem i swoja sytuacja.

Patrzac z tego punktu widzenia, jesli chcesz zapobiec anoreksji u corki, to powinnas zwracac uwage na jej potrzeby i uczucia i w zadnym przypadku nie wpychac w nia jedzenia. Wydaje mi sie, ze szczesliwe dziecko swiadome swojej wartosci jako odrebna osoba w anoreksje nie popadnie, nawet, jesli przedefiluje przed nim przed nia armia modelek.



Chaton, zlituj się...
W psychologii rzadko kiedy coś jest na jedno kopyto. Przestudiowałam wczoraj temat dokładnie i wiarygodne źródła nie posuwają się poza "nadmierna presja ze strony rodziców", "zbyt wysokie wymagania", "słabe relacje społeczne".
Określenie "PRZEDE WSZYSTKIM" jest tu nie na miejscu, zwłaszcza jesli chodzi o "przede wszystkim konflikt z MATKĄ". Przyczyna anoreksji NIE JEST JASNO ZDEFINIOWANA i nie mówi się , że jej przyczyną jest PRZEDE WSZYSTKIM konflikt z matką.
teoria o przeciwstawianiu się kobiecości w ogóle tez mocno pachnie psychoanalizą, która moze być dobrym pomysłem czasami, ale nie zawsze. Sugerujesz na przykład, że w przypadku skoczków narciarskich przyczyną anoreksji jest konflikt z matką? CZy może w ich przypadku z ojcem? Nie nadinterpretujmy, do licha.

Za to ta "nadmierna presja" wcale nie musi być wpychaniem w dziecko jedzenia. Może być bardziej ogólnym stawianiem nadmiernych wymagan czy ciągłym niezadowoleniem rodziców z dziecka. oczywiście moze to być "konflikt z matką", równie dobrze moze być z ojcem, może to być niewłaściwe grono przyjaciół, bardzo silna presja środowiska (w niektórych stanach USA absolutnym szczytem osiągnięć jest zostanie cheerleaderką na przykład i nawet najlepsze kontakty z rodzicami mogą nie pomóc przeciw tej presji).

Natomiast ostatnie zdanie pierwszego akapitu jest bardzo znaczące: dziecko rekompensuje sobie brak kontroli nad swoim życiem poprzez złudną kontrolę nad jedzeniem.
chaton
Berek: ale Gozar1 martwi sie o wlasne dziecko i prosi o rady, tak Wiec ja wiem, ze Ty jestes nienagannym naukowcem i zawsze musisz przedstawic calosc problemu, ale nie wiem, jaki wplyw mozemy miec jako rodice na czynniki genetyczne, przeciez o tym nie mozemy zadecydowac, tak? Natomiast kwestia, jaka calkowicie od nas zalezy, to wychowanie. Mowisz, presja spoleczna nie zawsze jest zwiazana ze stosunkiem do matki. Pozwle sie nie zgodzic. Moim zdaniem (dobra, nie tylko moim), wszysto zalezy od pierwszych kontaktow z osobami znaczacymi w pierwszych trzech latach zycia. Wtedy dziecko ksztaltuje swoje ogolne podejscie do swiata i do siebie samego. Przez pierwsze miesiace zycia dziecko przecez nie wie nawet ze jest istota odrebna od matki, ktora postrega jako rodzaj przedluzena swojej osoby! Wiec pozwole sobie zaryzykowac hipoteze, ze jesli dziecko bylo dostrzegane jako odrebna osoba i jej potrzeby dostrzegane i szanowane, jesli pozwoli jej se na odczuanie uczuc zarowno pozytywnych i negatywnych i wyrazanie ich, co wiecej, jesli te emocje zostana nazwane przez rodzicow, to taka osba nie bedzie w wieku dorastania przesadnie podatnana na presje.
Teraz jesli zadasz mi swoje ulubine pytanie, to nie: nie posiadam na ten temat zadnych dowodow naukowych. Tylko ogolna wiedze psychologii + znajomosc wielu anorektyczek na polu prywatnym i zawodowym. Z ktorych absoltnie wszystkie skarza sie na zle kontakty z matka i brak zrozumienia i akceptacji z ich strony.
Wiec naturane dla mnie jest, ze kiedy dziewczyna pyta sie, jak uniknac, zeby jej corka wpada w anoreksje, zeby jej poradzic wsluchac sie w owa corke i o, co wyraza.

I zgadzam iez Inanna w zwiazku z tym, z nielatwo jest dostrzec swoje dziecko jko odrbna istote, ktora jest i nic na nie nie projektowac. To zdarza sie jdynie osobom niemajacym samemu problemow z rodzicami, co jest jednak rzadkscia, lub tym, ktore te problemy pzepracowaly. Ja sama nad takimi pracuje i mimo, ze rezultaty sa zachecajace, jest to ciezka praca. Ale warto.
Edit: pomylily mi sie watki w zwiazku z wypowiedzia Inanny. Ale tak sie zgadam. 08.gif
Bosanova
Chanton, zgadzam się z Tobą.

Jako dane statystyczne podam siebie jako "daną": tzn. miałam zły model wpajany przez mame, jak ma wyglądac 'szczęśliwa kobieta", tzn. zawsze słyszałam słowo szczupła w parze z "ta dobra, szczęsliwa, uczynna, komeptentna, kochana przez męża". Grube kobiety były u mojej mamy spostrzegane jako te słabe, leniwe, mniej zdolne itp. i nic nie warte (zostawił ją, jak się zapasła, to czemu się dziwi".

Ja nie spostrzegam tak ludzi, ale siebie widze wciąz gruba, to raz, dwa, jak schudne 1 kg choćby czuje właśnie ta kontrole nad sobą.
Tak, miałam anoreksje, tzn. nadal ja mam w głowie, bo anorektyczki sa jak osoby majce problem z alkoholem, tzn. niepijący alkoholik jest jak jedząca anorektyczka.
Tak, pracuje nad soba, od lat.

P.S.
Berek, nie mozna byc milszą?Już każdy tutaj wie, że jesteś nieomylna, cudowna i jeszcze chwila a zaczną Cię w aptece sprzedawac jako lek na całe zło świata, ale nie upoważnai Cię do traktowania każdej forumowiczki jak uczniaka z liceum.
Inanna
Dziewczyny a spotkałyście się z poglądami Berta Hellingera na przyczyny powstawania anoreksji? Czytałam ostatnio kilka jego książek i - przyznam szczerze, że mnie zaintrygował. Spotkałam się również z osobą, która brała udział w ustawieniach i potwierdza niezwykłość tej terapii. Hellinger twierdzi, że człowiek jest częścią systemu rodzinnego i zawsze w takim kontekście należy go rozpatrywać. W systemie kluczowym zjawiskiem jest miłość dziecka do rodziców, ta miłość wyraża się często jako "lepiej ja niż Ty". Wg Hellingera często jest tak, że - z różnych powodów - dziecko czuje się zagrożone śmiercią rodzica - i "postanawia", że lepiej żeby umarło ono, niż matka lub ojciec i np. przestaje jeść (anoreksja). Są to oczywiście procesy nieświadome.
Ja nie będę bronić poglądów Hellingera, przytaczam je jednak jako ciekawostkę.
Berek
CYTAT(chaton @ Mon, 02 Nov 2009 - 14:54) *
Berek: ale Gozar1 martwi sie o wlasne dziecko i prosi o rady, tak Wiec ja wiem, ze Ty jestes nienagannym naukowcem i zawsze musisz przedstawic calosc problemu, ale nie wiem, jaki wplyw mozemy miec jako rodice na czynniki genetyczne, przeciez o tym nie mozemy zadecydowac, tak? Natomiast kwestia, jaka calkowicie od nas zalezy, to wychowanie. Mowisz, presja spoleczna nie zawsze jest zwiazana ze stosunkiem do matki. Pozwle sie nie zgodzic. Moim zdaniem (dobra, nie tylko moim), wszysto zalezy od pierwszych kontaktow z osobami znaczacymi w pierwszych trzech latach zycia. Wtedy dziecko ksztaltuje swoje ogolne podejscie do swiata i do siebie samego. Przez pierwsze miesiace zycia dziecko przecez nie wie nawet ze jest istota odrebna od matki, ktora postrega jako rodzaj przedluzena swojej osoby! Wiec pozwole sobie zaryzykowac hipoteze, ze jesli dziecko bylo dostrzegane jako odrebna osoba i jej potrzeby dostrzegane i szanowane, jesli pozwoli jej se na odczuanie uczuc zarowno pozytywnych i negatywnych i wyrazanie ich, co wiecej, jesli te emocje zostana nazwane przez rodzicow, to taka osba nie bedzie w wieku dorastania przesadnie podatnana na presje.
Teraz jesli zadasz mi swoje ulubine pytanie, to nie: nie posiadam na ten temat zadnych dowodow naukowych. Tylko ogolna wiedze psychologii + znajomosc wielu anorektyczek na polu prywatnym i zawodowym. Z ktorych absoltnie wszystkie skarza sie na zle kontakty z matka i brak zrozumienia i akceptacji z ich strony.
Wiec naturane dla mnie jest, ze kiedy dziewczyna pyta sie, jak uniknac, zeby jej corka wpada w anoreksje, zeby jej poradzic wsluchac sie w owa corke i o, co wyraza.

I zgadzam iez Inanna w zwiazku z tym, z nielatwo jest dostrzec swoje dziecko jko odrbna istote, ktora jest i nic na nie nie projektowac. To zdarza sie jdynie osobom niemajacym samemu problemow z rodzicami, co jest jednak rzadkscia, lub tym, ktore te problemy pzepracowaly. Ja sama nad takimi pracuje i mimo, ze rezultaty sa zachecajace, jest to ciezka praca. Ale warto.
Edit: pomylily mi sie watki w zwiazku z wypowiedzia Inanny. Ale tak sie zgadam. 08.gif



Z nieprojektowaniem całkowicie się zgadzam.
Natomiast nie zgadzam się do obciążania matek największą winą za anoreksję. Bo nie ma takich danych, a przyprawia o poczucie winy matki, którym coś tam nie wychodzi. Nie ma danych wskazujących na jakąś nadzwyczajną rolę konfliktów z matką, sa natomiast na to, że ważne sa odpowiednie relacje rodzinne.
Dziecko postrzega siebie jako przedłużenie matki najwyżej przez pierwsze lata życia, a wtedy anoreksja się nie rozwija (na ogól, a jeśli, to nie ta, o której mówimy, tylko wczesnodziecięca).
I OK, mówisz, że Twoje anorektyczki miały fatalny kontakt z matką. A z ojcem jaki? Świetny? tak że możesz z czystym sumieniem powiedzieć, że to na pewno zły kontakt z matką winien, a nie po prostu popaprana rodzina?
Bo moja uczennica akurat, która zapadła na anoreksję, z matką ma kontakt świetny - Twoje słowo przeciw mojemu słowu. Jaki to ma sens?
Po co formułowac radykalne wnioski bez odpowiednich podstaw?
Nie ma to nic wspólnego z byciem "Nienagannym naukowcem" tylko raczej człowiekiem ważącym słowa. Żeby formułować opinie, dobrze jest mieć solidne podstawy. Kiedy twierdzisz, że
CYTAT
Z tego, co pamietam przyczyna anoreksji jest przede wszystkim nieuswiadomiony konflikt z matka.

sugerujesz odbiorcy, że wiesz to z jakichś odpowiedzialnych źródeł. A potem dopiero wyjaśniasz, że to Twój prywatny pogląd. To jednakowóż pewna różnica.

Abstrahując jednak od matek, z pewnością nadmierna presja rodziców, oczekiwania przewyższające możliwości dziecka itd. sa uznanym czynnikiem zwiększającym ryzyko zapadnięcia na anoreksję.
tyczka
A mnie się ogólnie wydaje, że wszelkie te teorie, a już całkiem teoria, o której pisała Inanna, są całkowicie wydumane..
Nie dostrzegam wielkiego związku między matką i rodzicielstwem w ogóle. Uważam, że problem leży właśnie w środowisku (pisał Berek?) a także z brakiem samo- i ogólnie postrzeganej akceptacji środowiska. Ogólne zagubienie-i- tak właśnie- chęć posiadania kontroli przynajmniej nad jedną częścią swojego życia..
Berek
CYTAT(tyczka @ Mon, 02 Nov 2009 - 18:25) *
A mnie się ogólnie wydaje, że wszelkie te teorie, a już całkiem teoria, o której pisała Inanna, są całkowicie wydumane..
Nie dostrzegam wielkiego związku między matką i rodzicielstwem w ogóle. Uważam, że problem leży właśnie w środowisku (pisał Berek?) a także z brakiem samo- i ogólnie postrzeganej akceptacji środowiska. Ogólne zagubienie-i- tak właśnie- chęć posiadania kontroli przynajmniej nad jedną częścią swojego życia..

No czekaj, Tyczka, ale rodzice to też częśc środowiska. W dodatku mająca wybitną możliwość wywierania presji na dziecko. Myślę, że bardzo często najpoważniejszym problemem wśród nastolatków płci obojga sa problemy z rodzicami i konflikty w domu.
Z tym, ze wydaje mi się, że nie mamy podstaw do wypowiadania się kategorycznie o roli matki czy kilku innych prywatnych hipotez, skoro są to tylko dość słabe teorie, do których ogół świata psychiatryczno-medycznego (bo anorexia nervosa jest schorzeniem psychicznym) się nie przychyla. Skoro lekarze mówią, że nie wiadomo, to nie bądźmy mądrzejsze od telewizora i nie twierdźmy, że my wiemy lepiej.
Tutaj po drodze mi z Gośką, podkreślającą, że człowiek pogodzony z samym sobą będzie mniej podatny na wszelkie tego typu zaburzenia. generalnie zakłada się, że zaburzenia odżywiania wiążą się z brakiem akceptacji siebie. I tu zła robotę moga odwalać rodzice, szkoła, otoczenie, mogą się walnie przyczyniać media, ogólnie promowane wzorce itd. natomiast trudno powiedzieć, który z tych czynników jest decydujący czy kluczowy - pewnie dla każdego chorego będzie to wyglądało inaczej.
tyczka
Zgadzam się. Tyle tylko, że miałam na myśli to, odnośnie otoczenia- że wpływ ma środowisko, w którym człowiek się znajduje- to nie muszą być rodzice ani dom rodzinny, to mogą być wreszcie koleżanki z internatu,potem z akademika, z pracy, a nawet najzwyklejszy "prywatny" mąż.
I chęć w jakiś sposób "pokazania im i całemu światu" albo- z drugiej strony, uwolnienia się od "balastu" ,od zależności, ucieczka od świata w ogóle.
Bosanova
CYTAT(Berek @ Mon, 02 Nov 2009 - 19:18) *
Żeby formułować opinie, dobrze jest mieć solidne podstawy.

Nie chce się bawić w adwokata Chaton, ale Chaton jest psychologiem, więc w tym temacie wie co pisze, a pisze zawsze i przystępnie, i ciekawie a także potrafi podeprzec swe słowa źrodłem.
Ciocia Magda
Ja musiałabym się zgodzić z większością wypowiadających się tutaj - sama chorowałam, a przyczyn tego, że tak się stało, mogłabym wyliczyć mnóstwo. Ot zbieg okoliczności. Zaczęło się od... zapalenia opon mózgowych - zachorowałam w lecie, mama myślała, że to udar słoneczny, a może zatrucie pokarmowe. Tydzień leżałam w domu, nie jadłam i czułam się coraz gorzej. Dopiero potem trafiłam do szpitala, zdiagnozowano chorobę i zaczęło się leczenie. Ale ja już zaczęłam myśleć, jak to jest, że normalnie jem z pięć razy dziennie (mama jest z tych, co miłość wyrażają karmieniem) - a nie jadłam przez tydzień i żyję.

Po miesiącu wróciłam do szkoły i moja przyjaciółka jeszcze z podstawówki, z którą od zawsze rywalizowałyśmy (dwie wzorowe uczennice o różnych profilach uzdolnień) powiedziała mi - "schudłaś przez ten szpital. Ale więcej już nie schudniesz." No i jakby mi czerwoną płachtą przed nosem zamachała to efekt byłby podobny icon_wink.gif

A jak już zaczęłam nie jeść, to zadziałał ten mechanizm, o którym wspomniała Bosanova - uzależnienie. Pod wpływem głodu wydziela się adrenalina, to jest po prostu ekscytujące - a walk on the wild side icon_rolleyes.gif

Ech, długo by gadać ... z jednej strony wstydzę się tej choroby, z drugiej strony była wielkim doświadczeniem, która zmieniła całe moje życie na lepsze. Głupio mi o niej pisać, bo ludzie podchodzą do tego jak do fanaberii, albo wręcz mówią - ty to przynajmniej umiałaś schudnąć, ja bym tak chciała.
sdw
To może i ja, anorektyczka, ale taka jakby nie do końca. Również, za przykładem Magdy, zgodzę się z większością opinii, które tutaj padły.W moim przypadku anoreksja nie rozwinęła żagli, choć "w głowie" nią jestem i byłam. Od dziecka.

Zaczęło się... nawet nie pamietam kiedy. W okresie dojrzewania tak jakoś. Byłam dzieckiem nadmiernie wymagającego Ojca i Matki, dla której wygląd fizyczny liczył się zawsze bardzo. Matka nie jadała. To znaczy cos tam jadała, ale zwykle nocą, konkretnie w środku nocy. Miliony razy słyszałam, żeby się nie obżerać, bo będę gruba. Że jestem gruba słyszałam od ciotek, wujków, koleżanek i kolegów. A ja się obżerałam. Bo lubiłam. Lubiłam słodycze, to po pierwsze, i lubiłam obiady, kolacje, desery, podwieczorki. Nieomal w połowie każdego posiłku dostawałam od Matki sygnał "dość". Czasem werbalny, częściej nie. I żyłam w poczuciu, że po jestem beznadziejna, bo a) gruba, b) tępa, bo gruba, c) śmieją się ze mnie, bo gruba, d) koledzy w klasie pierwszej omal mnie nie zabili, bo byłam gruba.. etc, etc. I się obżerałam.

A potem się zakochałam. A on mnie rzucił. Z rozpaczy przestałam jeśc. Cokolwiek. Przez równy miesiąc moje dzienne posiłki składały się z jednej suchej bułki. Po miesiącu wazyłam ponad 20 kilo mniej. I to mi się spodobało. Matka mnie chwaliła, że tak schudłam, bo rzecz jasna swiatu wmawialam, ze się za siebie wzielam i jestem na diecie. Ojciec sypał komplementami, że jaką to córkę-laskę. Koleżanki cmokały z podziwu. A płeć męska zaczęla walić drzwiami i oknami. A ja byłam głupią nastolatka, ktorej się zdawało, że Pana Boga za nogi złapała.

Jeść zaczełam. Mini-porcyjki. Zresztą, po takim czasie niejedzenia żołądek miałam rownież mini. Ale zauważyłam, że zdecydowanie bardziej podoba mi isę niejedzenie. Lepiej się czuję, ładniej wyglądam. Dochodziło do takich paradoksów, ze po jednej mini-kanapce na śniadanie nie mogłam się ruszać a w lustrze widziałam wieloryba. Z drugiej strony byly potrawy, których odmówić sobie nie potrafiłam. Głównie słodkie. Zaczęłam więc życ głównie słodkim w miniporcjach. Tego, że nie zapadłam na typową anoreksję, choć to chyba złe określenie, ale nie wiem, jakich słow winnam użyć, zawdzięczam, chyba, mojej Babci. Jedynej osobie, która mnie akceptowała bez zastrzeżeń. A, że miala na mnie ogromny wpływ, więc chyba równoważyła w jakiś sposób komunikaty wysyłane mi od rodziców. I doskonale gotowała,szczególnie to, co lubiłam jeśc.

Ten proces jedzenia - niejedzenia - jedzenia mini ciagnął się wiele lat. Z różnym natężeniem w róznych okresach. Znamienne natomiast jest, iż kiedy tylko wpadał mi w oko jakiś męski obiekt, natychmiast przestawałam jeśc. Nieświadomie. Acz faktem jest, iż sama siebie postrzegałam jako atrakcyjną tylko wowczas, kiedy nie jadlam. I nawet waga nie musiała lecieć w dół. Wystarczyło uczucie niedostytu w żołądku.

Do dzisiejszego dnia widzę w lustrze wielką, grubą babę z tłustymi nogami i wystającym brzuchem. Na ślubnych zdjęciach też widzę wielką, grubą babę, która ważyła niespełna 47 kilo przy wzroście 163 cm icon_rolleyes.gif I nie wierzę NIKOMU, kto twierdzi, że nie jestem gruba. Choć teraz już jem. Nadal niewiele i zwykle z poczuciem winy.

gozar
U mnie jednak tym czynnikiem rodzinnym był ojciec. To ciągle zwracał mi uwagą że przytyło mi sie ( zresztą mamie też. Tekst to mamy :"masz tyłek jak szafa trzydrzwiowa" był na porządku dziennym), że jem jak prosiak,i inne epitety. W naszym domu nigdy nie było wmuszania jedzenia. Każdy nakładał sobie sam ile chciał. W niedzielę były wspólne posiłki i tam również mama nie nakładała na talerz tylko stawiała na stół oddzielnie mięso, ziemniaki, surówkę. I wtedy zawsze mi się oberwało, bo a to wzięłam za duży kawałek, a to sobie biorę dokładkę. Jak nie uwaga słowna to ojcowskie grobowe milczenie i patrzenie mi na rękę zabójczym wzrokiem.
Pewnego dnia postanowiłam że pokażę mu że potrafię się odchudzić bez wysiłku. I nadal udawałam że jem, a potajemnie wyrzucałam wszelki jedzenie. Chciałam mu pokazać że bez wysiłku, tak sobie jakoś schudłam.
Ehh... można by dużo gadać.

Chorowałam 3 lata. Dochodziłam do siebie jeszcze 2. Tam w środku nadal czuję że to we mnie siedzi, choć teraz już tylko we wspomnieniach, a swoiste wyrzuty sumienia przez okazjonalne obżerstwo, za każdym razem napawają mnie lękiem. Paraliżującym lękiem nie dlatego że się obżarłam, tylko że TO wszystko może powrócić...

Z choroby pomogła mi wyjść miłość . Mój obecny mąż, zaakceptował mnie taką jaką byłam , i bez znaczenia co jadłam. Szczerza mówiąc to po pewnym czasie spotykania się zaczęłam się wstydzić tego jak jem. Biedny nawet na pizze mnie nie mógł zaprosić icon_biggrin.gif
I dzięki niemu, powoli doszłam do siebie. A dzięki temu że doszłam do siebie, szczęśliwie mam dzieci, bo przez ponad rok choroby nie miałam okresu. I na szczęście oprócz depresji, lęków maniakalnych i zwiotczenia mięśni , mój organizm już bardziej nie ucierpiał. NA SZCZĘŚCIE bo mogło być gorzej.

Zakładając ten wątek celowo nie dałam podtytułu. Miałam nadzieję że wątek nie skupi się tylko na jednej wspomnianej przeze mnie obawie. Pokusiłabym się o stwierdzenie że dla mnie to taka swoista autoterapia icon_wink.gif
cymru_na_wygnaniu
CYTAT(gozar1 @ Mon, 02 Nov 2009 - 00:37) *
...hmmm, chronić dzieci przed reklamą, telewizją? No cóż, ograniczać tak, ale nie rozumiem za bardzo jak można uchronić...nierealne.



Realne - my nie mamy telewizora a to co w necie zobaczy to przekladamy z ichniego na nasze. I probujemy uczyc wartosci pieniadza. Mlody umie sprawdzic np. ceny na e-baju i teksty pt. no chcialbym to miec ale za drogie nie sa rzadkoscia u niego.

Problem anoreksji coraz widoczniejszy u chlopcow jest i Kuba tez pare razy wyjechal z tekstem: bo nie chce byc gruby jak... Mysle, ze peer pressure jest bardziej niz reklamy wplywowe.
tyczka
Jak widać, to jest właśie to, co miałam na myśli- że każdemu potrzeba innego bodzca, takiego drobiazgu, który "przelał całą czarę goryczy".
Najgorsze jest to, że również po wyzdrowieniu, kiedy się jest młodym/ albo bardzo wrażliwym - również może wystąpić taki punkt zapalny, który "roznieci pożar na nowo". I znowu "w kółko Macieja"..
Tak czy inaczej, mam wrażenie, że zagrożenie mija, kiedy wreszcie dojrzejemy i -przynajmniej- nabierzemy dystansu do siebie i wszystkiego wokół.

Mam taką nadzieję. Głęboką..
użytkownik usunięty
Tyczka chyba niestety nie mija. Jest się może mniej podatnym, ale nabranie dystansu do wszystkiego nie zapewnia jednocześnie nabrania dystansu do swojej wagi niestety.
chaton
CYTAT(Berek @ Mon, 02 Nov 2009 - 19:18) *
sugerujesz odbiorcy, że wiesz to z jakichś odpowiedzialnych źródeł. A potem dopiero wyjaśniasz, że to Twój prywatny pogląd. To jednakowóż pewna różnica.


Nic nie sugeruje, to Ty mi sugerujesz. Pisze, z tego, co pamietam, a zazwyczaj lepiej pamietam cos, co mnie interesuje. A w przeciwienstwie do Ciebie interesuje mnie psychologiczny aspekt, bo nad nim mizna pracowac. Genetyka jest czyms, na co nie mam wplywu, czego nie moge zmienic. Ciebie potwierdza w przekonaniu, ze wiesz, wiec masz kontrole, mnie nie ciekawi, jak Ciebie psychologia.

Zauwaz, ze jedzenie jest zachowaniem, a zachowanie zmienia sie w interakcji z rodzicami. W niemowlaka nie da sie wcisnac jedzenia. To z czasem dziecko uczy sie, ze moze swoje fizjologiczne potrzeby zniesc na drugi plan, zeby zachowac milosc rodzica. Taka postawa ksztalltuje sie, jak slusznie zauwazylas w pierwszych latach zycia. I jest fundamentem na dalszy rozwoj. Samoocena ksztaltuje sie wtedy i jest bezposrednim odbiciem postawy rodzicow. Nie tylko matki, ale anoreksja jest glownie kobieca przypadloscia. Jedynie 10% mezczyzn w porownaniu do 90% kobiet na nia choruje. Jest zwiazana z samoocena i wypieraniem negatywnych uczuc, jak agresja. A przeciez rodzice ucza dziecka kanalizowac emocje. A dziewczynki bardziej identyfikuja sie z matka.
Kobiety, ktore znam chorujace na anoreksje mowia mi, ze matka neguje ich problem i nie chce uwierzyc, ze sa na prawde chore. Znam ich niestety sporo. O ojcu jakos nie mowia, co nie oznacza, ze nie ma na to wplywu.

Napisze wiecej pozniej, bo teraz ide prowadzic szkolenie.
Chcialam dodac, ze nie jestem zadna specjalistka od anoreksji, ani praktykujacym psychologiem. Opieram sie jedynie na obserwacji, bo jednak pracuje z ludzmi, i wiedzy teoretycznej, ktora staram sie ciagle poglebiac, bo mnie to interesuje.
Nie jestem zadnym ekspertem.
Co nie oznacza, ze nie moge sie wypowiedziec na temat, ktory nie jestmi obcy.
chaton
CYTAT(jully @ Tue, 03 Nov 2009 - 09:24) *
Tyczka chyba niestety nie mija. Jest się może mniej podatnym, ale nabranie dystansu do wszystkiego nie zapewnia jednocześnie nabrania dystansu do swojej wagi niestety.

Jedna z moich klientek (ktora prowadze w zupelnie innej kwestii, ale nie da sie pominac czasem spraw tak osobistych), choruje na zmiane na anoreksje-bulimie. Jest leczona przez najlepsza specjalistke: psychiatre, psycholloga i jednoczesnie dietetyczke w PAryzu. Ona powiedziala mi, ze jesli choroba zostanie zdiagnozowana i leczona przed wiekiem dorastania, to jest mozliwosc wyleczenia. W przeciwnym razie mozna jedynie ustabilizowac.
Lece, czekaja na mnie bezrobotni!
pirania
Moj tesc uwzial sie na jedna z moich corek, ktora nosi w sobie silne przekonanie ze jest gruba. Berek ja widziala, ludek zreszta tez- nie chuda jak tyka, ale normalna dziewczynym, wysportowana w dodatku ze stala pod skora, grama tluszczu, same miejsnie. Owszem jest niska, bedzie raczej krepa, ale nie wyprodukuje z siebie chudego zrebaczka nawet gdyby jej cialo mnialo sie zjesc samo.....

My jestesmy niewiarygodni- bo jestesmy grubi a dziadek zawsze mial kult smuklego dziala- dziecko sie zafiksowalo, bywa lepiej, ale bywa tez gorzej- szczegolnie ze dojrzewanie jednak sie zaczyna od konkretnej wagi i % zawartosci tluszczu- kolezanki jeszcze chlopieco chude a ona i bioderko i piersiatka zaczyna miec...

O anoreksje sie nie martwie raczej bo dziewczyna jest za malo konsekwentna, nie ma potrzeby kontroli, nie ten charakter- ale o zzerajace komplekty- to juz tak....
Berek
CYTAT(chaton @ Tue, 03 Nov 2009 - 07:32) *
Nic nie sugeruje, to Ty mi sugerujesz. Pisze, z tego, co pamietam, a zazwyczaj lepiej pamietam cos, co mnie interesuje.


Sformułowałaś wypowiedź w sposób sugerujący, ze to, co piszesz to jest uznana prawda. Być może gdzieś ona jest uznana - w żadnych źródłach (dodam - psychologicznych), które sprawdziłam, nie znalazłam potwierdzenia tego, co napisałaś. W dodatku sama napisałaś potem, że nie podasz żadnych źródeł, bo to jest Twoja własna opinia, a nie źródłowa, tyle, ze poparta doświadczeniami z osobami chorymi na anoreksję. Owszem, masz prawo mieć własną opinię, ale wypadałoby wobec tego podkreślić, że to jest TWOJA opinia, a nie uznana powszechnie.

CYTAT(chaton @ Tue, 03 Nov 2009 - 07:32) *
Zauwaz, ze jedzenie jest zachowaniem, a zachowanie zmienia sie w interakcji z rodzicami. W niemowlaka nie da sie wcisnac jedzenia. To z czasem dziecko uczy sie, ze moze swoje fizjologiczne potrzeby zniesc na drugi plan, zeby zachowac milosc rodzica. Taka postawa ksztalltuje sie, jak slusznie zauwazylas w pierwszych latach zycia. I jest fundamentem na dalszy rozwoj. Samoocena ksztaltuje sie wtedy i jest bezposrednim odbiciem postawy rodzicow.

Nie twierdzę nigdzie, że matka nie ma wpływu na kształtowanie zachowań. Twierdzę natomiast, że nie tylko ona. I że nie wszystkie choroby psychiczne wynikają z problemów w pierwszych latach życia. Co do anoreksji - nie ma takich danych. Owszem, są dane wskazujące, że to MOŻE mieć znaczenie. Nie - że ma.


CYTAT(chaton @ Tue, 03 Nov 2009 - 07:32) *
Nie tylko matki, ale anoreksja jest glownie kobieca przypadloscia. Jedynie 10% mezczyzn w porownaniu do 90% kobiet na nia choruje. Jest zwiazana z samoocena i wypieraniem negatywnych uczuc, jak agresja. A przeciez rodzice ucza dziecka kanalizowac emocje. A dziewczynki bardziej identyfikuja sie z matka.

Wnioskowanie słuszne, tylko bardzo pośrednie. Równie prawdopodobne jest, ze na anoreksję zapadają w większości kobiety, bo ma ona również podłoże depresyjne, a kobiety mają większe skłonności do depresji, albo że przyczyną jest znacznie większa presja na odpowiedni wygląd wśród kobiet właśnie. I autorytety nie twierdzą, że wiadomo, który z tych elementów jest przeważający.


CYTAT(chaton @ Tue, 03 Nov 2009 - 07:32) *
Kobiety, ktore znam chorujace na anoreksje mowia mi, ze matka neguje ich problem i nie chce uwierzyc, ze sa na prawde chore. Znam ich niestety sporo. O ojcu jakos nie mowia, co nie oznacza, ze nie ma na to wplywu.

Czekaj, ale przecież to, ze matka NEGUJE problem, nie oznacza, ze jest jego PRZYCZYNĄ. Tymczasem Ty twierdzisz, że konflikt z matką jest PRZYCZYNĄ anoreksji. Wolno CI oczywiście mieć taką opinię i możesz ją formułować jak chcesz, ale mnie też wolno podkreślić, że to jest li i jedynie TWOJA opinia, a nie powszechnie uznana. A więc nie radziłabym nikomu uznawać jej za obowiązującą.


Zakładam, że Gozar troszczy się o to, jak uchronić swoje dziecko przez ewentualną anoreksją. Dlatego wydaje mi się, że bezpieczniej jest podawać sprawdzone informacje, a nie własne domysły. Owszem, nasze domysły mogą być trafne, ale mogą być też całkowicie chybione, a obciążanie kogoś konsekwencjami swoich własnych idei jest lekko nieodpowiedzialne. Dlatego jeśli ktoś w kwestiach na przykład zdrowia wypowiada się kategorycznie, lepiej, żeby opierał sięna sprawdzonych podstawach, a nie na domysłach.
Fasola
Ja dorastałam w domu z etykietką "grubaska" "tłuścioszka""kluseczki".
To była schiza mojego ojca, a matka ja oczywiście przejęła, bo tata przeciez chce dobrze.
Wieczne macanie za brzuszek, wieczne komentarze, czy się schudło czy utyło, ograniczanie słodyczy ale nie dlatego, ze niezdrowe, tylko że "gruba będziesz". Przy tym jakiś dziwaczny przekaz "jesteś śliczna, ale tłuścioszek" Od kiedy pamiętam, od przedszkola albo i wcześniej.
Niekończące się analizy mojego wyglądu, wyglądu wszystkich znajomych "ten się upasł, tamten ma brzuch..." itd. I to naprawdę CAŁY CZAS. Pamiętam łzy nad zupą, bo tata nie pozwolił wziąć drugiej kromki chleba a jednocześnie dwudaniowe śniadanie, które musiałam zjeść przed wyjściem do szkoły (na ósmą), bo "śniadanie jest zdrowe a ty się tuczysz tymi słodyczami" Niby skąd je miałam brac te słodycze, wtedy ich w sklepach nie było. I obiad w domu po zjedzieniu obiadu w szkole, bo co to za obiad taki w szkole.
Wszyscy znajomi, rodzina wiedzieli, że mam problem z nadwagą i trzeba mnie pilnować. Bo jak się utuczysz, będziesz nieszczęśliwa. Bo masz grube nogi. ale żadna dziewczynka w Twoim zespole nie ma takich grubych nóg, prawda?
Jak patrzę na moje zdjęcia z dzieciństwa to jakoś nie widze dziecka z nadwagą czy choćby zagrożonego nią, na dzisiejsze standardy byłabym zupełnie przeciętna, wtedy dzieci były drobniejsze, to może byłam gdzies tam na górze średniej. Jakas część mojej psychiki jest niezwykle silna, to odpowiedzialna za rozsądek i priorytety. Dlatego w anoreksję pełną nie wpadłam, raczej w coś podobnego do Wioli (sdw). I miałam wielkie szczęście, bo jestem typem, który w okresie dojrzewania schudł na szczapę, sam z siebie. Więc w najbardziej niebezpiecznym czasie przed anoreksją uchroniła mnie biologia.
To nie jest spowiedź, bo mam komu się spowiadać, ale przykład z życia. Myślę, że nie taki odosobniony. Nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek wpływ reklamy czy zdjęcia w gazecie mógł być silniejszy od wielu, wielu lat bycia "tłuściochem" w rodzinie. Nawet ukochany brat brał udział w tej grze, często słyszałam rozmowy szeptem "ale na ma tłuste nogi, coś z tym trzeba zrobić"
No i mam tak, jak Bosanova: pół centymetra więcej i zły nastrój. Pół centymetra mniej - rewelacja! Jeśli usłysze, że ładnie wyglądam, to na pewno miało znaczyć "przytyłaś'. Nie lubię jeść, ograniczanie jedzenia sprawia mi radość i miłe poczucie utrzymywania szczupłości. Dużo tańczę, więc nie mogę się głodzić, ale balansuję na krawędzi. Najbradziej znienawidzone uczucie, to uczucie najedzenia. Niezdrowa i nienormalna w moim wieku koncentracja na wyglądzie. Uczucie tłuszczu tu i tam - okropność.
Moim największym zmartwieniem nie jestem ja sama, bo stara jestem, ale moja córeczka.
Dlatego przy dzieciach jem, jesli nie dużo, to różnorodnie i zdrowo. Sięgnę nawet po ciastko czy cukierka. Mój mąż się teraz odchudza, no on miał z czego 06.gif, przy okazji już rozmawiałam z dziećmi o odchudzaniu, że dzieci i młodziez nie mogą się odchudzać, a na pewno nie same, że to niebezpieczne, że sport itp. I że tata nie je teraz pewnych rzeczy, ale popatrzcie, je dużo zdrowego, różnorodnie, regularnie. I że Tata to musi, bo nadciśnienie, lekarz kazał.
Na szczęście nie ma niebezpieczeństwa, żeby nawet ten dziadek ze schizą powiedział o mojej córce tłuścioszek, bo wygląda inaczej niż ja, ale wolę dmuchac na zimne. Świetnie rozumiem Gozar.
ps. na mnie nigdy żadne zdjęcia fotoszopowe nie robiły wrażenia i nie robią. Co więcej - chudzi ludzie ZUPEŁNIE mi się nie podobają. Wolę taką normalną, szeroką normę. Ale do siebie stosuję inne standardy.
edit:literówki
Berek
CYTAT(Bosanova @ Mon, 02 Nov 2009 - 19:45) *
Nie chce się bawić w adwokata Chaton, ale Chaton jest psychologiem, więc w tym temacie wie co pisze, a pisze zawsze i przystępnie, i ciekawie a także potrafi podeprzec swe słowa źrodłem.

Bosanova, nawet psycholog nie zna prawd objawionych tylko czerpie wiedzę z jakichś źródeł. A ja się stale czepiam Chaton, bo ma skłonność do opierania się na wątłych podstawach, a pisania tak, jakby to była uznana wiedza. W dodatku w kwestii, o którą chodzi, sama napisała, że źródeł nie poda, bo opiera się na własnym doświadczeniu.
I też ma prawo, ale wtedy nie pisze się,
"o ile pamiętam, to źródłem anoreksji jest PRZEDE WSZYSTKIM nieuświadomiony konflikt z matką"
tylko na przykład:
"Zdaniem NIEKTÓRYCH psychologów, źródeł anoreksji jest...."
albo
"A mnie się wydaje na podstawie własnych obserwacji, że...".
Nie stwarza się wtedy fałszywego wrażenia, że przekazuje się uznaną opinię.
A zwłaszcza, kiedy jest się psychologiem i kiedy inni użytkownicy forum, na przykład Ty, uważają, że to, co mówi Chaton, jest oparte na solidnych fachowych podstawach. Własne obserwacje to jeszcze nie jest solidna fachowa podstawa.
Berek
Ja zawsze byłam dzieckiem z odwrotnym problemem - byłam za chuda. Nie szczupła, tylko zwyczajnie chuda, poniżej normy. I doprowadzało mnie do [użytkownik x], kiedy rózne dziewczyny zachwycały się moją szczupłością. I chciały wyglądać jak ja. A ja cały czas miała świadomośc, że to, jak wyglądam, nie jest ani normalne, ani zdrowe.
Ale często my same nie zauważamy, jak wpajamy swoim dzieciom nienaturalne wzorce. Bo jeśli sama uważam, ze fałdka na brzuchu kwalifikuje się do diety, to trudno się dziwić, że dziecko tym nasiąka.
Berek
Znalazłam dane dotyczące roli matki w powstawaniu anoreksji:
Ryzyko jest większe, jesli sama matka cierpi na zaburzenia odżywiania.
Reszta - czyli zaburzone relacje oraz komentarze odnośnie wyglądu dziecka i presja na chudnięcie - dotyczą obojga rodziców.
Źródło:
JH White
Eating disorders in elementary and middle school children: risk factors, early detection, and prevention
J Sch Nurs. 2000 Apr;16(2):28-35
chaton
Berek;

CYTAT(gozar1 @ Sun, 01 Nov 2009 - 09:29) *
Boję się o moje dzieci. Boję się że mimo moich starań nie będę miała wpływu na to wszystko...


To nie jest dyskusja o naukowych dowodach na przyczyny anoreksji. To jest proba odpowiedzi na pytanie przerazonej matki, jak zapobiec?
Mysle, ze zapobiec mozna, bedac wsluchana w emocje swojego dziecka. Mowiac to nikogo nie oskarzam, lecz przeciwnie, daje do zastanowienia, co mozna zrobic, aby zapobiec.

Berek: Ty interesujesz sie genetyka. Prosze bardzo, nikt Ci nie zabrania. Ale wiesz, czasem mam wrazenie, ze ukrywasz sie za nauka i statystyka, zeby zachowac pozory kontroli nad rzeczywistoscia. A prawda jest taka, ze ta kontrola nigdy nie bedzie calkowita. Ty piszesz o badaniach naukowych. Bada sie to, co chesz zbadac. Ja slucham ludzi. Sama zobacz (czy my czytamy to samo?):

CYTAT(gozar1 @ Sun, 01 Nov 2009 - 11:48) *
Do tego doszedł jeszcze czynnik " rodzinny".


CYTAT(tyczka @ Sun, 01 Nov 2009 - 18:27) *
moja mamusia bardzo się odchudzała będąc ze mną w ciąży- martwiąc się, by tylko nie przytyć. Podobno czasem ssała kostkę czekolady, idąc uprawiać sport, byle nie jeść i nie przytyć.
Urodziłam się z wagą 2750 g


CYTAT(Magda EZ @ Sun, 01 Nov 2009 - 18:40) *
Inne częstsze przyczyny, to niezgoda na dorastanie (dlatego dotyka głównie nastolatki), odrzucanie toksycznego przekazu starszego pokolenia, odmawianie sobie prawa do życia - a przede wszystkim pragnienie uzyskania kontroli nad jakimś aspektem swojego życia (kiedy się ma np. nadmiernie kontrolujących rodziców). Często wiąże się z depresją.


CYTAT(Rzodkiewka @ Sun, 01 Nov 2009 - 20:32) *
chore na anoreksję najczęściej pochodzą z rodzin o modelu dominującej matki i wycofanego ojca, mają wysoki poziom lęku, są pragmatyczne i mają skłonność do perfekcjonizmu. często otoczone są presją ze strony otoczenia, "muszą być najlepsze".

Gozar, nie wiem czy Cię to pocieszy icon_wink.gif ale w świetle tego to Ty masz największy wpływ na swoje dzieci w kwestii zaburzeń odżywiania icon_wink.gif
i mąż/niemąż ofkors..


CYTAT(Bosanova @ Mon, 02 Nov 2009 - 17:15) *
Jako dane statystyczne podam siebie jako "daną": tzn. miałam zły model wpajany przez mame, jak ma wyglądac 'szczęśliwa kobieta", tzn. zawsze słyszałam słowo szczupła w parze z "ta dobra, szczęsliwa, uczynna, komeptentna, kochana przez męża". Grube kobiety były u mojej mamy spostrzegane jako te słabe, leniwe, mniej zdolne itp. i nic nie warte (zostawił ją, jak się zapasła, to czemu się dziwi".

Ja nie spostrzegam tak ludzi, ale siebie widze wciąz gruba, to raz, dwa, jak schudne 1 kg choćby czuje właśnie ta kontrole nad sobą.
Tak, miałam anoreksje, tzn. nadal ja mam w głowie, bo anorektyczki sa jak osoby majce problem z alkoholem, tzn. niepijący alkoholik jest jak jedząca anorektyczka.
Tak, pracuje nad soba, od lat.


CYTAT(Inanna @ Mon, 02 Nov 2009 - 18:34) *
Dziewczyny a spotkałyście się z poglądami Berta Hellingera na przyczyny powstawania anoreksji? Czytałam ostatnio kilka jego książek i - przyznam szczerze, że mnie zaintrygował. Spotkałam się również z osobą, która brała udział w ustawieniach i potwierdza niezwykłość tej terapii. Hellinger twierdzi, że człowiek jest częścią systemu rodzinnego i zawsze w takim kontekście należy go rozpatrywać. W systemie kluczowym zjawiskiem jest miłość dziecka do rodziców, ta miłość wyraża się często jako "lepiej ja niż Ty". Wg Hellingera często jest tak, że - z różnych powodów - dziecko czuje się zagrożone śmiercią rodzica - i "postanawia", że lepiej żeby umarło ono, niż matka lub ojciec i np. przestaje jeść (anoreksja). Są to oczywiście procesy nieświadome.


CYTAT(sdw @ Mon, 02 Nov 2009 - 22:55) *
Zaczęło się... nawet nie pamietam kiedy. W okresie dojrzewania tak jakoś. Byłam dzieckiem nadmiernie wymagającego Ojca i Matki, dla której wygląd fizyczny liczył się zawsze bardzo. Matka nie jadała. To znaczy cos tam jadała, ale zwykle nocą, konkretnie w środku nocy. Miliony razy słyszałam, żeby się nie obżerać, bo będę gruba. Że jestem gruba słyszałam od ciotek, wujków, koleżanek i kolegów. A ja się obżerałam. Bo lubiłam. Lubiłam słodycze, to po pierwsze, i lubiłam obiady, kolacje, desery, podwieczorki. Nieomal w połowie każdego posiłku dostawałam od Matki sygnał "dość". Czasem werbalny, częściej nie. I żyłam w poczuciu, że po jestem beznadziejna, bo a) gruba, b) tępa, bo gruba, c) śmieją się ze mnie, bo gruba, d) koledzy w klasie pierwszej omal mnie nie zabili, bo byłam gruba.. etc, etc. I się obżerałam.


CYTAT(gozar1 @ Mon, 02 Nov 2009 - 23:59) *
U mnie jednak tym czynnikiem rodzinnym był ojciec. To ciągle zwracał mi uwagą że przytyło mi sie ( zresztą mamie też. Tekst to mamy :"masz tyłek jak szafa trzydrzwiowa" był na porządku dziennym), że jem jak prosiak,i inne epitety.


Tutaj pisza osoby, ktore przezyly ta chorobe.
Kazdy ma swoje metody. Ty jestes naukowcem i uzywasz metod naukowych, ja jestem doradca i moja metoda jest sluchanie ludzi, empatia, i dawanie indywidualnych rad dostosowanych do indywidualnych przypadkow.
I powiedzmy sobie raz na zawsz, bo juz nie mam sily tego powtarzac : nie kreuje sie wcale na eksperta w jakiejkolwiek dziedzinie.
chaton
CYTAT(Berek @ Tue, 03 Nov 2009 - 10:11) *
Sformułowałaś wypowiedź w sposób sugerujący, ze to, co piszesz to jest uznana prawda.


Nie, nie i jeszcze raz nie. Czy w twoim rozumowaniu jest miejsce na cos takiego jak subjektywnosc? Czy zdajesz sobie sprawe, ze miedzy tym, co chce przekazac, tym, jak to sformuluje, a tym, jak Ty to odbierzesz jest spora roznica? I ze slowo pisemne ma to do siebie, ze jest odbierane w sposob subiektywny? Skoro pisze, ze nie sugeruje tego, to masz wyjscie: albo mi uwierzyc, albo wyjsc z zalozenia, ze jestem mitomanka wymyslajaca wiekszosc tego, co pisze i w takim ukladzie dyskusja nie ma najmniejszego sensu.

CYTAT(Berek @ Tue, 03 Nov 2009 - 10:11) *
Nie twierdzę nigdzie, że matka nie ma wpływu na kształtowanie zachowań. Twierdzę natomiast, że nie tylko ona. I że nie wszystkie choroby psychiczne wynikają z problemów w pierwszych latach życia. Co do anoreksji - nie ma takich danych.


A ja sie nie zgadzam. Uwazam, jak wielu psychologow, ktoych moge zacytowac, ze psychika wspoldziala z fizjologia i ze wiekszosc chorob psychicznych, nawet jesli ma podloza genetyczne, rozwija sie pod wplywem interakcji z rodzicami w pierwszych latach zycia.


CYTAT(Berek @ Tue, 03 Nov 2009 - 10:11) *
Wnioskowanie słuszne, tylko bardzo pośrednie. Równie prawdopodobne jest, ze na anoreksję zapadają w większości kobiety, bo ma ona również podłoże depresyjne, a kobiety mają większe skłonności do depresji, albo że przyczyną jest znacznie większa presja na odpowiedni wygląd wśród kobiet właśnie. I autorytety nie twierdzą, że wiadomo, który z tych elementów jest przeważający.


Tu tez sie nie zgodze. I tez moge sie powolac na naukowe autorytety, ktore twierdza, ze kobiety wcale nie choruja czesciej niz mezczyzni na depresje. One po prostu sie lecza. Konsutuja, iec w ich przypadku depresja jest czesciej diagonozowana.
Bosanova
CYTAT(Berek @ Tue, 03 Nov 2009 - 10:52) *
A zwłaszcza, kiedy jest się psychologiem i kiedy inni użytkownicy forum, na przykład Ty, uważają, że to, co mówi Chaton, jest oparte na solidnych fachowych podstawach. Własne obserwacje to jeszcze nie jest solidna fachowa podstawa.

Mam w du-szy solidne fachowe podstawy.
Dla mnie Chanton jest autorytetem, bo : jest z wykształcenia psychologiem, jest czynna zawodowo w sensie,że ma cały czas kontakt z ludzmi. Ma spsób przekazyania wiedzy nie mentorski, nie wysławia się ex-cathedra, nie kreuje sie na mega-naukowca. Jest kobieta, żona, matka, która dzieli sie przezyciami swymi, i okrasza to wiedza z zakresu psychologii. Ja to kupuje, w całości, i źródła, tytuły nie sa mi potrzebne.
Mnie suche dane statystyczne nie intersują, gdyz mnie całe życie statystyka omija. Statystyki mówia, że na to co choruje, ludzie w moim wieku nie chorują - ja choruje, statystycznie rzecz biorac powinnam zarabiac więcej, nie zarabiam, itp. milion przykładów, jak to nie podlegam statystyka, więc szczerze, mam je w doopie.
Obchodza mnie ludzkie przykłay, kórych w tym tak krótkim watku jest sporo. Dzięki temu nie czuje sie sama, dzięki temu,że czytam,że ktoś miał podobnie w domu, idetnycznie wiem, że nie jestem kosmitą. Nie intersuje mnie od jakiegoś czasu, co na to statsytyka, nauka i sąsiedzi.
Berek
CYTAT(Bosanova @ Tue, 03 Nov 2009 - 16:16) *
Mam w du-szy solidne fachowe podstawy.
Dla mnie Chanton jest autorytetem, bo : jest z wykształcenia psychologiem, jest czynna zawodowo w sensie,że ma cały czas kontakt z ludzmi. Ma spsób przekazyania wiedzy nie mentorski, nie wysławia się ex-cathedra, nie kreuje sie na mega-naukowca. Jest kobieta, żona, matka, która dzieli sie przezyciami swymi, i okrasza to wiedza z zakresu psychologii. Ja to kupuje, w całości, i źródła, tytuły nie sa mi potrzebne.
Mnie suche dane statystyczne nie intersują, gdyz mnie całe życie statystyka omija. Statystyki mówia, że na to co choruje, ludzie w moim wieku nie chorują - ja choruje, statystycznie rzecz biorac powinnam zarabiac więcej, nie zarabiam, itp. milion przykładów, jak to nie podlegam statystyka, więc szczerze, mam je w doopie.
Obchodza mnie ludzkie przykłay, kórych w tym tak krótkim watku jest sporo. Dzięki temu nie czuje sie sama, dzięki temu,że czytam,że ktoś miał podobnie w domu, idetnycznie wiem, że nie jestem kosmitą. Nie intersuje mnie od jakiegoś czasu, co na to statsytyka, nauka i sąsiedzi.



Bosanova, OK.
faktycznie, moje wypowiedzi tutaj wypadają strasznie ex cathaedra, zwłaszcza, że sama się ze swoich problemów nie zwierzam i nie zamierzam zwierzać, więc rzeczywiście wypada, że wszystkich pouczam.
Jednak kiedy ktoś mówi nieprawdę i podaje ją jako uznane fakty, trudno mi jest czytać, Zwłaszcza, ze, jak sama piszesz, w to się łatwiej wierzy.
Wierzyć można i w vilcacorę - i pewnie wielu ludzi woli zażyć vilcacorę, zwłaszcza, że onkolodzy bywają niesympatyczni i posługują się głównie statystyką.
Więc ponieważ trudno mi jest akceptować wtykanie ludziom wątpliwych faktów i patrzec, jak łykają je jak kluski, to wszystko robi się trochę bez sensu.
Skoro doprowadziłam do tego, że dyskutować ze mną trzeba doopami i tak dalej, to wolę darowac sobie i Wam.
Przepraszam wszystkie osoby, które uraziłam formą swoich wypowiedzi.
Bosanova
Widzisz Berek, a ja znam samych miłych onkologów,nie tylko z PL, którzy nic nie mają do zazywania przech chorych na nowotwór vilcacory, o ile nie przerywa się cyklów leczenia.Do wiesiołka też nie. Znów statystyki nie zadziałaly (?).
Ja się nie czuje urazona, tylko sama kiedyś fermęt siałam , a potem co bym nie napisała, to wielu odbierało to jako atak. Także, poniekąd wiem co czujesz.
chaton
Bosa: dzieki za dobre intencje, rozumiem, co masz na mysli. Nie chialam wcale "zakasowac" Berka, zirytowalo mnie tylko, ze sugeruje, ze wypowiadam sie kreujac sie na autorytet.
Wypowiadam sie jako czlowiek, matka i czlonek forum.
Powiem tobie teraz cos, czego nie odwazylam sie powiedziec nawet wlasnej terapeutce, swiadoma tego, ze dalsza aktywnosc na forum nie bedzie latwa, bo ujawniam swoje slabosci.
Nie jestem psychologiem.
Mam do tego wyksztalcenie, moglabym pracowac jako takowy. Jestem doradca zawodowym, sfrustrowana w tym zawodzie. Psychologia jest moja pasja. Bardzo chcialabym byc psychologiem. Moi klijenci to czuja i zwierzaja sie duzo wiecej, niz tylko na tematy zawodowe. Marze o tym... ale nie pozwalam sobie na ten krok.
Uwazam, ze mam zbyt duzo wlasnych nierozwiazanych problemow, zeby moc zostac psychologiem. Pracuje nad tym, sa postepy, ale im blizej sedna, tym badziej okazuje sie, ze problem powstal zbyt wczesnie, zeby rozwiazac go ot tak. Nie mozna byc psychologiem majac nierozwiazane problemy, jest zbyt duze ryzyko projektowania ich na innych.
Tylko tak: ostatnio zastanawiam sie, czy moj problem kiedykolwiek rozwiaze. Coraz czesciej obawiam sie, ze nie.
Ok, teraz juz, jak sie obnazylam, to nie pozostaje mi nic innego, jak wycofac sie z dyskusji.
Przepraszam, jesli kogos urazilam, nie mialam takiej intencji.
Berek: jestes dla mnie autorytetem w dziedzinie biologii. Powaga.
Ale Bosa: ja niestety nie zasluguje na miano psychologa.
amania
Dobrze, ze tu trafiłam, bo chyba nieświadomie zapędzam swoją córkę w złą stronę.
Marysia (10l.) widzi jak się na okrągło odchudzam, jak się załamuję kiedy brak efektów i jak skaczę z radości przy każdym niewielkim spadku wagi.
Widzi jak namawiam męża do odchudzania i słyszała nie raz jak nazwałam go grubasem.
I ostatnio wybiegła z łazienki wołając radośnie, że waży kilogram mniej niż przed tygodniem. A jest przecież szczupła.
Oczywiście porozmawiałam z nią o tym, ale trudno mi teraz udawać, że waga nie ma dla mnie znaczenia, bo ona wie że ma.
No bo faktycznie ma. Ze względów estetycznych, ale też zdrowotnych.
Więc jak to zrobić, żeby nie ściemniać, ale jednocześnie nie zrobić jej przypadkowo krzywdy?
Fasola
Nie wiem, Amaniu, ja działam po omacku.
Po pierwsze, zapaliło mi się czerwone światełko, kiedy wzięłam cukierka i usłyszałam od syna "nie jedz, bo będziesz tłuściochem".
Tylko ode mnie mogli usłyszeć coś takiego i tylko w odnesieniu do mnie, bo moje dzieci są szczupłe a syn nawet bardziej. Wtedy zaczełam bardzo uważać na to, co mówię na ten temat i jak się zachowuję.
Jesli już rozmawiamy na tematy typu odchudzanie, nadwaga, to zawsze w kontekście zdrowia. Podkreslam, że ludzie są rózni, że jedni są chudsi a drudzy grubsi i że norma jest szeroka. Ze dzieci i młodzież, jeśli są aktywne i zdrowo sie odzywiają, to ZAWSZE wyglądaja odpowiednio tzn tak, jak jest im przeznaczone. Że chudość jest brzydka - i tu o dziwo jestem wiarygodna, bo mi się chudzi nie podobają, tylko u siebie nie cierpię tłuszczu. Ngdy się nie ważę (mam inne sposoby na stwierdzenie schudnięcia/przytycia), nie mierzę przy nich i nie omawiam rozmiarow. Ich sylwetek nie komentuję, tylko ich jako całość, jesteś ładny/ładna, proporcjonalny, podobasz mi się itp. Ale nadmiernie się nie koncentruję na ich wyglądzie i urodzie, która jest dla mnie niepodważalna. Nie chce jednak, żeby uroda była jakimś naczelnym tematem. nadmierna szczupłość dla szczupłego też bywa problemem, więc nie będę się zachwycać przy moim synu "ty szcześciarzu, jesteś tak fajnie chudy", bo to tyle jakbym powiedziała "jesteś szczupły, jestes szczęśliwy i wszyscy ci zazdroszczą". a może on chciałby być mężniejszy.
Przy odchudzaniu męża też poruszałam tylko watek zdrowotny, bo zresztą faktem jest, że mnie się mój mąż podoba i tak, więc bylam wiarygodna.
Mówiłam też, że jest taka choroba, że człowiek zaczyna się odchudzać i często nie może potem przestać i że to bardzo groźne.
Nie, to nie jest tak, że my w kółko o tym odchudzaniu i tuszy. Od czasu do czasu, jak akurat temat wypłynie. Ostatnio chyba na wakacjach. Na co dzień uważam, aby nie zachowywać się podejrzanie przy dzieciach, jesli chodzi o jedzenie i stosunek do mojego ciała.
Ciocia Magda
Przejrzałam swoje materiały z terapii, znalazłam coś takiego.


Może komuś się przyda, a może ktoś zechce polemizować icon_wink.gif

PS: po kliknięciu na zdjęcie otworzy się w pełnym rozmiarze
gozar
Nie wiem czy ja mogę Ci amaniu doradzać. NA chwilkę wczułam się w osobę Twojej córki i mogę tylko stwierdzić że ona wyłapuje wszystko co związane z odchudzaniem, każde wasze słowo dotyczące wagi i wyglądu. Moim zdaniem to że Twoja corka cieszy się że schudła kilogram (10 lat!!) to już jest poważny sygnał że coś jest nie halo. Ale nie z nią tylko (przepraszam że to napiszę) z Wami, a raczej Waszym podejściem do tematu wagi.

Powinniście totalnie wyeliminować ten wątek z Waszych rozmów. Jej nie robić żadnych uwag, nawet takich że dobrze wygląda, bo może to być JUZ mylnie odebrane przez nią. Jej się juz coś tam w głowie zakodowało, coś wypaczonego i na prawdę ciężko będzie ją teraz ukierunkować na "zdrowe" myślenie.

Po wtóre chyba musisz najpierw zacząć od siebie. Twoje ciągłe diety świadczą o braku akceptacji samej siebie. Musisz teraz pokazać swojej córce że jesteś jak najbardziej zadowolona ze swojego ciała, z tego jak wyglądasz i ile ważysz i głośno powiedzieć że wyrzucasz wagę bo jest ona zbędnym przedmiotem w Waszym domu.

Wierzę że po jakimś czasie Twoja córka zapomni że dla jaj mamy priorytetem jest być szczupłym i mało ważyć. Dziecko doskonale powiela zachowania. Ale pewne nabyte nawyki jest już ciężko wyeliminować. Dlatego powinnaś pokazać jej nowy model do naśladowania, czyli nie obsesyjne zwracanie uwagi na wagę ( na tzw. luz w tej kwestii).

Kurcze, no i sama odpowiedziałam sobie po części na pytanie jakie zadałam w temacie icon_smile.gif

Fasola
CYTAT(gozar1 @ Tue, 03 Nov 2009 - 22:40) *
związane z odchudzaniem, każde wasze słowo dotyczące wagi i wyglądu. Moim zdaniem to że Twoja corka cieszy się że schudła kilogram (10 lat!!) to już jest poważny sygnał że coś jest nie halo.


Ooo, w wieku 10 lat to ja już dawno wiedziałam, jakie miejsca mojej sylwetki sa problemowe, co tuczy a co nie i ile powinnam mieć cm w obwodach. Rodzice kupili mi wtedy zestaw singli (czarnych plyt) z aerobikiem i miałam ćwiczyć...
10 latka naprawdę dużo rozumie, dlatego zgadzam się z Gozar, że to nie jest tylko nasladownictwo ale już mogło (ale nie musiało) coś się w głowie przestawić
CYTAT(gozar1 @ Tue, 03 Nov 2009 - 22:40) *
Powinniście totalnie wyeliminować ten wątek z Waszych rozmów. Jej nie robić żadnych uwag, nawet takich że dobrze wygląda, bo może to być JUZ mylnie odebrane przez nią. Jej się juz coś tam w głowie zakodowało, coś wypaczonego i na prawdę ciężko będzie ją teraz ukierunkować na "zdrowe" myślenie.

Na pewno się uda, bo jest jeszcze czas.
Do mnie dziś ktoś powiedział "schudłaś", a ja już się zastanawiałam, czy to znaczy że niedawno bylam gruba? No nie, oczywiście że nie, rozmiar ten sam, może gdzieś tam coś w sylwetce się zmieniło (trening), ale chciałam zilustrować to spaczone myślenie. Czy człek grubszy czy chudszy czy jeszcze chudszy, to głównym problemem pozostaje, czy aby nie jest gruby....
Bosanova
CYTAT(Berek @ Tue, 03 Nov 2009 - 18:38) *
Skoro doprowadziłam do tego, że dyskutować ze mną trzeba doopami i tak dalej, to wolę darowac sobie i Wam.

Berek, na forum tutaj padaja ostrzejsze sformułowania, jak moja "doopa".Napisałam,że mam w doopie dane statystyczne - czyżbym dokonała jakiejś zbrodni? Czy posiadanie danych statystycznych w odwłoku to zeszkalowanie jakiejś świętości, czy co???Bo nie rozumiem.
Nie dramatyzuj, ze przez to,że napisałam,że mam cos w odwłoku, czy tez chaton, że nie ma tytułu i autora do swych tez - ty trzaskasz drzwiami i odchodzisz. Czy ty zawsze chcesz,żeby staneło na Twoim?Masz jakąs kompulswyna potrzebe odchodzenia np. z forum?
Jak przeszkadzają Ci moje posty, chaton, cymru, zobacz swoje ile w w twoich postach kolców do ludzi. Ja Twoje posty wciąz odbieram, jako belferski monolog.
Jak się chce wymagac od innych,żeby byli korekt w pisowni, w forumułowaniu mysl,i, jeżeli sie wymaga od innych aby nie oceniali itp., to może warto zacząć od siebie?Jak tak zrobiłam, i jest mi z tym dobrze.Ale nie może tak byc,że ktoś kto ma odmienne zdanie od Ciebie milczy, tylko dlatego,że masz odmienne zdanie, uważasz je, za jedyne słuszne i sznatażujesz emeocjonalnie"bo jak nie to odejde".Nie widzisz,że to dziecinada?
Przecież to forum!Masz takie poglądy, ok, ma ktoś inne, też ok, po co zaraz trzaskać drzwiamy, robić fochy?
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.