To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Słać czy nie?

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Gruszka
Emilką odkąd skończyła roczek zajmuje się niania.
Teraz chciałam posłac ją do przedszkola państwowego, czyli w marcu walka o zapis, a jak się uda od wrzesnia 2010 do przedszkola. Wtedy Emilka będzie miała dokładnie 3 lata i 3 miesiące.

Tylko pojawił mi się taki pomysł, że od stycznia 2010 posłac ja do prywatnego przedszkola (wtedy będzie miała 2 lata i 8 miesięcy) - jako niejako przygotowanie do wrzesnia, a dwa że trochę oszczędność na niani.

I zrodziły sie pytania:
1. Czy robic jej takie zamieszanie podwójne w życiu? raz, że nagle koniec z dobrze znaną nianią, dwa, że nowe przedszkole - a za 9 miesięczny znów inne przedszkole??
2. Czy darować sobie ten styczeń i czekac do września? finanoswo tyle już wydoliłam na nianię to i do września jeszcze jakos pociągnę... ale może to jednak dobry pomysł?

No i co z tą kupą w majtki? icon_smile.gif może do stycznia się nauczy - a jak nie??
Pronto
O zamieszaniu to nic nie powiem, bo sama Młodą posłałam do żłobka pół roku przed przedszkolem, ale radzę Ci rozważyć kwestię od strony chorób. Może się okazać, że oprócz przedszkola będziesz jeszcze bulić na opiekunkę za czas, który Emilka będzie chorować. A jeśli trafił Ci się egzemplarz "łapiący", to więcej będzie w domu niż w przedszkolu.
eve69
jeśli nie musisz-a nie musisz, to nie.
pcola
Gruszka,
myślę podobnie jak eve. Zwłaszcza, że sama niedawno zafundowałam
własnemu dziecku zmianę grupy po roku przedszkola. Źle to zniósł, mimo
iż do tej pory byłam przekonana, że mam dziecko bardzo kontaktowe i
otwarte na wszelkie zmiany icon_sad.gif Teraz mam w domu marudzÄ…cego i
zbuntowanego 5-cio latka, który non stop chodzi zasmarkany, i o byle
co ma do mnie pretensje.
Mika
CYTAT(Liberi @ Fri, 13 Nov 2009 - 16:34) *
O zamieszaniu to nic nie powiem, bo sama Młodą posłałam do żłobka pół roku przed przedszkolem, ale radzę Ci rozważyć kwestię od strony chorób. Może się okazać, że oprócz przedszkola będziesz jeszcze bulić na opiekunkę za czas, który Emilka będzie chorować. A jeśli trafił Ci się egzemplarz "łapiący", to więcej będzie w domu niż w przedszkolu.


tu akurat wsio ryba -czy pośle dziecko od stycznia czy od września to chorować może tak samo icon_wink.gif
bo,że chorować będzie to bardziej prawdopodobne niż,że nie będzie icon_wink.gif
pytanie czy TY będziesz mogła brać zwolnienia?
bo dzieciaki chorują średnio do marca,później nadchodzi fala zakaźnych np. ospa icon_lol.gif i już mamy czerwiec
Pronto
No nie wsio ryba, jak będzie musiała płacić opiekunce. icon_razz.gif
Mika
czy w styczniu czy we wrześniu i tak by musiała płacić gdyby nie mogła brać zwolnień icon_wink.gif
Joanna 81
Gruszko ja zostawilabym dziecko w domu. Tez mialam nianie, tez sporo jak na nasze dochody wydawalismy na jej wynagrodzenie, ale Natalce wyszlo to siedzenie w domu na dobre.
Po pierwsze nie chorowala tyle, co po pojsciu do przedszkola. Zaczelo sie przedszkole, zaczely sie choroby. Dwa tygodnie w przedszkolu, dwa tygodnie w domu i tak przez bite 4 miesiace. Pozniej byl miesiac rewelacyjny, gdzie nie chorowala.
Nati poszla do przedszkola od lutego, chodzila do konca lipca ( w sierpniu bylo zamkniete przedszkole ). Ten jeden miesiac spedzony z nami - rodzicami sprawil, ze przywykla do siedzenia w domu, do tego, ze ma nas na wylacznosc, ze nie musi sie podporzadkowywac zadnym zasadom itd i od wrzesnia znow przezywala pojscie do przedszkola. Sprawa byla o tyle trudna, ze przywykla do dzieci, z ktorymi tam przebywala, a ktore zostaly poprzenoszone do innej - starszej wiekowo - grupy. Byl placz, byla smutna, bo nie bylo jej Kuby, nie bylo Zosi i innych dzieci...
Potrzebowala miesiac czasu, by na nowo oswoic sie z grupa, z powortem do przedszkola ...

Zycze powodzenia i podjecia dobrej decyzji 08.gif
Asa
CYTAT(Gruszka @ Fri, 13 Nov 2009 - 17:55) *
I zrodziły sie pytania:
1. Czy robic jej takie zamieszanie podwójne w życiu? raz, że nagle koniec z dobrze znaną nianią, dwa, że nowe przedszkole - a za 9 miesięczny znów inne przedszkole??
2. Czy darować sobie ten styczeń i czekac do września? finanoswo tyle już wydoliłam na nianię to i do września jeszcze jakos pociągnę... ale może to jednak dobry pomysł?

No i co z tą kupą w majtki? icon_smile.gif może do stycznia się nauczy - a jak nie??


Ja mam doswiadczenie ze zlobkiem i przedszkolem u mojej A. i ze zlobkiem u DiT:
Chorowaly wszystkie non stop w zeszlym roku = oplata za owczesny zlobek, za nianie do dzieci (czasami dwie bo jedna nie chciala z 3 zostac), leki i atmosfera w domu do kitu bo dzieci chore.
Moi chlopcy psychicznie odchorowywali próbe zlobkowania przez okolo1,5 m-ca, teraz DiT maja nianie, A w przedszkolu a moje wniski takie ze jak bym mogla to bym zostawila do wrzesnia a nianie poprosila o wspolprace przy treningu czystosci.

Wiem ze decyzja jest trudna ale musi byc Twoja.
A.
LilySnape
CYTAT(Gruszka @ Fri, 13 Nov 2009 - 15:55) *
I zrodziły sie pytania:
1. Czy robic jej takie zamieszanie podwójne w życiu? raz, że nagle koniec z dobrze znaną nianią, dwa, że nowe przedszkole - a za 9 miesięczny znów inne przedszkole??
2. Czy darować sobie ten styczeń i czekac do września? finanoswo tyle już wydoliłam na nianię to i do września jeszcze jakos pociągnę... ale może to jednak dobry pomysł?

No i co z tą kupą w majtki? icon_smile.gif może do stycznia się nauczy - a jak nie??

Wpadkowa kupa w majtki w przedszkolu prywatnym to akurat powinien być nieduży problem - możesz dopytać na miejscu.
Marcin jest w żłobku prywatnym. Wiesz, gdyby Emi chodziła do takiego żłobka, możliwe że po początkowych trudnościach adaptacyjnych faktycznie przygotowałaby się do września - ale dziewczyny mają rację pytając, jak sobie poradzisz organizacyjnie i finansowo, gdy pojawią się choroby. Bo się pewnie pojawią i to jest ta ciemna strona posyłania dziecka do żłobka czy przedszkola. Trudna decyzja.
renata19750702
Ja świeżo w temacie. Do sierpnia była niania. Od wrzesnia przedszkole i zaczęła się jazda. Jest dokładnie, jak mówią wypowiadające się przede mną, a nawet gorzej: 4 dni w przedszkolu, 2 tygodnie w domu i tak w kółko. Teraz nawet jeszcze gorzej: 3 tygodnie siedzi już w domu i pewnie jeszcze następne 3 posiedzi, bo w oskrzelach ciągle coś siedzi, dodatkowo jeszcze złapał katar (znowu!) od swojego ojca. Organizacyjnie: trochę wzięłam opieki, ale czuję, że więcej nie da rady, bo w końcu wylecę z pracy, płacę za przedszkole i oczywiście za opiekunkę, która siedzi z Jaśkiem, gdy ja idę do pracy.
Co do adaptacji w przedszkolu: myślałam, że będzie problem, bo niania Jaśka była dla niego "bóstwem", a okazało się, że młody zmiany przyjął rewelacyjnie. Co do załatwiania się w pieluchę: musisz koniecznie włączyć w to nianię (ja tak zrobiłam i nawet nie wiesz jak szybko młody załapał o co w tym chodzi icon_wink.gif ).
Reasumując: musisz na wszelki wypadek przyjąć wersję "będzie chorować" i zastanowić się, co jeśli... Z drugiej strony można spróbować, może Twoje dziecię nalezy do tych bardziej odpornych i nie będzie wielkich problemów
kalarepa78
Niełatwo cokolwiek radzić, napiszę jak było u nas. Mieliśmy głebokie przekonanie, ze małe przedszkole to dobry pomysł, zdecydowalismy się, ze od wrzesnia wyślemy Krzysia do prywatnego, a potem będziemy się ubiegać o państwowe. Potem tak się złozyło, że w sierpniu mieliśmy mnóstwo roboty, ale takiej, do wykaniania w domu, więc w razie czego moglismy go w domu przetrzymac. No i poszedł do tego przedszkola od sierpnia (2 lata,2 m-ce). Płakał przy zostawianiu przez 3 pierwsze dni, po ok. 5 minut, potem chodził bardzo chętnie. Teraz zdarza się "marudliwy ranek", ale może z raz-dwa razy płakał, jak wychodziliśmy. Przedszkolem jestesmy zachwyceni i na pewno nie bedziemy go zmieniac. Dzieki temu, że mamy taką prace jaką mamy, Krzys najczęściej jest w przedszkolu 9-14, sporadycznie zdarza się, ze 1-2h dłużej, chyba, ze zaśnie podczas tzw. wyciszenia (dzieci leża na materacykach, pani im czyta). Słowem- wszystko zalezy: od dziecka, od przedszkola, od pań, od Waszej logistyki "pracowo-domowej". I jeszcze jedno, chyba wazne - od poczatku sierpnia w sumie 3 dni spędził z powodu kataru w domu zamiast w przedszkolu.
Gruszka
W sumie to jestem zaskoczona - myślałam, że wszysyc mi przyklasną icon_wink.gif no ale wiem, że macie dużo racji - ze świadomości tego, o czym piszecie, wzięły się własnie moje wątpliwości.
Liczę się z chorobami, chcę poprosić nianię o awaryjną opiekę nad Emilą w okresach choroby, ale to mogłoby zagrać dobrze od września. Teraz prywatne przedszkole (3/4 kwoty, którą płacę niani) + kasa ekstra dla niani, gdyby musiała siedzieć z chorowitkiem to daje mi finansowo tyle samo co teraz, a więcej problemów i kombinacji. Więc chyba rzeczywiście postawię na wrzesień...
tak naprawde to wysłanie jej do przedszkola lada moment byłoby fajnym rozwiązaniem dla mnie, stąd ten pomysł... ale wiem, że ważneijsze jest to, żeby Emilowi było w tej sytuacji komfortowo...
logomama
CYTAT(Gruszka @ Fri, 13 Nov 2009 - 15:55) *
Emilką odkąd skończyła roczek zajmuje się niania.
Teraz chciałam posłac ją do przedszkola państwowego, czyli w marcu walka o zapis, a jak się uda od wrzesnia 2010 do przedszkola. Wtedy Emilka będzie miała dokładnie 3 lata i 3 miesiące.

Tylko pojawił mi się taki pomysł, że od stycznia 2010 posłac ja do prywatnego przedszkola (wtedy będzie miała 2 lata i 8 miesięcy) - jako niejako przygotowanie do wrzesnia, a dwa że trochę oszczędność na niani.

I zrodziły sie pytania:
1. Czy robic jej takie zamieszanie podwójne w życiu? raz, że nagle koniec z dobrze znaną nianią, dwa, że nowe przedszkole - a za 9 miesięczny znów inne przedszkole??
2. Czy darować sobie ten styczeń i czekac do września? finanoswo tyle już wydoliłam na nianię to i do września jeszcze jakos pociągnę... ale może to jednak dobry pomysł?

No i co z tą kupą w majtki? icon_smile.gif może do stycznia się nauczy - a jak nie??



Mam dwie córki i dwa rożne temperamenty, ale do rzeczy.
Starsza córka, chodziła 6 miesięcy do żłobka, następnie 6 miesięcy do prywatnego przedszkola i planowo posłałam ją do przedszkola państwowego jako zawodowy trzylatek, czyli do grupy pierwszej. Obecnie jako 5,5 latek ponownie chodzi do przedszkola prywatnego.

Żłobek jak żłobek, chodziła mało bo byłam w ciąży, więc ciężko coś powiedzieć.

Bardzo sprawdziło się przedszkole prywatne po drugim roku życia. Po wejściu do przedszkola państwowego moja córcia już wiedziała o co chodzi i na palcach mogę policzyć płacze. Tylko okropnie się nudziła, więc z racji tego, że urodziła się druga córeczka i nie pracowałam, zabierałam starsze dziecię po obiedzie do domu. Niestety trafiło mi się dziwne przedszkole, taka przechowalnia, więc po dwóch latach walki, aby Panie ruszyły się trochę i zaczęły wychodzić z za biurka ponownie przeniosłam córkę do przedszkola prywatnego. Teraz dziewczynki chodzą razem do prywatnego przedszkola, a starsza córka, która początkowo była płochliwa i wstydliwa świetnie sobie radzi. Jak patrzę na nią to nie widzę, aby zmiany wywołały jakiś negatywny wplyw na jej zachowanie, a raczej przeciwnie zrobiła się śmielsza co mnie bardzo cieszy.

Podsumowując - kontakty z rożnymi dziećmi, są najlepsza formą nauki i żadna niania nie dorówna, bo to nie te relacje.

Od września 2010 znowu zmiany. Starsza córka do szkolnej zerówki, a młodsze dziecię idzie do przedszkola państwowego (ale już nie tego co starsza córka).

Maluch właśnie zdobywa doświadczenie w walce z nowymi bakteriami i wirusami, ale przynajmniej nabierze odporności na przyszłe lata icon_smile.gif

pozdrawiam i szczerze polecam przedszkole przed przedszkolem - ciekawe doświadczenie również dla rodzica icon_razz.gif


Dziwię się, że wszyscy patrzą z punktu widzenia chorób, a nie z punktu wiedzenia rozwoju dziecka. Dziecko nie zależnie, czy pójdzie wcześniej, czy później musi wychorować swoje, ale ciężko nadrobić zaległości wychowawcze i społeczne.
Mafia
Mamo Ali i Ewy, cóż się dziwić, że piszemy z punktu widzenia chorób. Mój syn zaczął przygodę z przedszkolem od września. Właśnie zalicza czwartą infekcję (przedszkole trwa dopiero 2,5 miesiąca). Na razie o wpływie przedszkola na jego rozwój trudno mówić, gdyż jedynie wirusy się nam doskonale rozwijają.

Gruszka, pierwszy rok w przedszkolu jest jednak kosztowny. Płacisz za przedszkole, opiekunkę, wizyty u pediatry i leki. Choć wcale nie życzę, by Maks chorował, ale spore szanse na to masz.
Pronto
CYTAT(Mama Ali i Ewy @ Mon, 16 Nov 2009 - 14:34) *
Dziwię się, że wszyscy patrzą z punktu widzenia chorób, a nie z punktu wiedzenia rozwoju dziecka. Dziecko nie zależnie, czy pójdzie wcześniej, czy później musi wychorować swoje, ale ciężko nadrobić zaległości wychowawcze i społeczne.


Ja posłałam swoją do żłobka przed przedszkolem, ale z ciekawości zapytam, jakie to zaległości wychowawcze i społeczne ma dziecko, które idzie do przedszkola w normalnym terminie?
jaAga*
Liberi dobre pytanie, też jestem ciekawa odpowiedzi, obecnie młodsza chodzi do żłobka, ale starsza poszła do przedszkola w zasadzie jako czteroipółlatka i nie widzę żadnych zaległości icon_rolleyes.gif .
logomama
W moim odczuciu dzieci, które mają kontakt z większa grupą łatwiej potrafią zrozumieć, że nie wszystko na świecie jest tylko dla nich i wiedzą, że te małe ludziki wokół to nie zabawki.

Proszę wierzyć, że co dziecko to inne zachowania, co oczywiście jest dobre jeśli nie krzywdzą się maluchy na wzajem. Nie dobre natomiast jeśli przez jednego małego "Kacpra", "Jaś" chodzi podrapany, a "Ewa" ma siniaka na czole. A reszta ucieka, bo nie chce być pogryziona. Z jednej strony pokazujemy, że tak nie można, a z drugiej jak sobie z takim atakiem radzić nie robiąc krzywdy. Jest to codzienność i im dłużej "Kacper" siedzi w domu i rodzicom to nie przeszkadza tym bardziej jest przekonany, że tak właśnie trzeba. Jeśli to wyhamuje żłobek, a w tym okresie rozwoju pójdzie najszybciej to sukces dla wszystkich. A moja mała "gapa" po zmianie żłobka na przedszkole wiedziała, że trzeba uciekać do pani, a nie byle gdzie i jeszcze o tym powiedzieć.

Żłobek to również nauka samodzielnego jedzenia, ubierania, rozbierania i mówienia o tym co się wokół dzieje. Jak powiemy Pani coś co jest ważne to nas pochwali i wtedy rośnie poczucie własnej wartości u dziecka. Pochwała Pani jest "najważniejsza" na świecie.

Dziecko, które nie mówi idąc do żłobka o wiele szybciej nabiera wprawy i za nim pójdzie do przedszkola buzia mu się nie zamyka. Nie jest to regułą, ale dzieciaczki w żłobku mają większą potrzebę mówienia niż w domu i to jednak w pewien sposób wymusza mówienie.

Po pół roku moja córka widziała co wolno, a co nie w żłobku. Np. mycie rączek weszło w nawyk, a ja przez dwa lata nie mogłam nauczyć, że tak trzeba, kolejna rzecz to zwykłe chodzenie w tzw. pociągu, aby dzieci się nie pogubiły i wiele innych drobiazgów.

Po wejściu do pierwszej grupy w przedszkolu, dzieci które wcześniej chodziły do żłobka naprawdę wyróżniają się zaradnością. Są prawdziwymi kompanami do zabaw i wiedzą od razu, że trzeba przestrzegać zasad w zabawie. Dzieci szybciej zaczynają współpracę, spokojniej się bawią, szybciej się uczą.

Dziecko zaczyna rozumieć, że mama, czy tata na pewno przyjdą i przestaje bać się rozłąki.

Na pewno jest to na plus - ja dzięki mądrej pani w żłobku, zwróciłam uwagę na wymowę córki i po dwóch latach chodzenia do logopedy mamy sukces.
Przy okazji rozpoczęliśmy SI, dzięki czemu słabsza siła mięśni dłoniach została prawie wyćwiczona i jako przyszłoroczny zerówkowicz na głowie będzie tylko szkoła, bo wszystkie terapie rozpoczęłam po drugim roku życia.

W moim odczuciu wczesne korzystanie z placówek wychodzi mnie i moim dzieciom na plus. A choroby tak jak już pisałam, czy w drugim, czy w trzecim, czy w czwartym roku życia mogą tak samo się uprzykrzać. Pierwszy rok zawsze jest najintensywniejszy chorobowo, ale im wcześniej dziecko nabierze odporności tym lepiej.
logomama
CYTAT(Mafia @ Mon, 16 Nov 2009 - 14:52) *
Mamo Ali i Ewy, cóż się dziwić, że piszemy z punktu widzenia chorób. Mój syn zaczął przygodę z przedszkolem od września. Właśnie zalicza czwartą infekcję (przedszkole trwa dopiero 2,5 miesiąca). Na razie o wpływie przedszkola na jego rozwój trudno mówić, gdyż jedynie wirusy się nam doskonale rozwijają.

Gruszka, pierwszy rok w przedszkolu jest jednak kosztowny. Płacisz za przedszkole, opiekunkę, wizyty u pediatry i leki. Choć wcale nie życzę, by Maks chorował, ale spore szanse na to masz.



Wiec proszę mi napisać, czy koszty leków zmieniają się ze względu na to czy nasze dziecko pójdzie do grupy 2 latków, czy grupy 3 latków. Dla mnie nie ma różnicy. Moja starsza córka przechodziła ospę jako czterolatek, a młodsza córka jako 2 latek i ceny leków nieznacznie się zmieniły.
W przypadku młodszej córki jestem spokojna, bo jak pójdzie do państwówki to mam jedna chorobę z głowy.
Nie rozumiem podejścia lepiej żeby chorował trzylatek w pierwszej grupie przedszkola niż dwulatek w żłobku.
logomama
CYTAT(jaAga* @ Mon, 16 Nov 2009 - 15:36) *
Liberi dobre pytanie, też jestem ciekawa odpowiedzi, obecnie młodsza chodzi do żłobka, ale starsza poszła do przedszkola w zasadzie jako czteroipółlatka i nie widzę żadnych zaległości icon_rolleyes.gif .



Pytanie, czy wszystkie dzieci rozwijają się w jednym tempie. Odpowiedź jest jedna nie. Z doświadczenia wiem, że rodzic nie zawsze jest w stanie zauważyć drobne deficyty w rozwoju dziecka, a taka placówka jak żłobek, czy przedszkole może okazać się cennym doradcą. U mnie się sprawdziło i dzięki temu mogłam szybko reagować.

Co do młodszej córci to u mnie wyraźnie widać jak ważnym nauczycielem w jej życiu jest starsza siostra. Czyli wpływ dziecka na dziecko jest olbrzymi. Grupa uczy prospołecznych zachowań i jak piszą podręczniki o rozwoju psychoruchowym dzieci okres wczesnego dzieciństwa jest fundamentem do dalszego rozwoju.
Mika
CYTAT(Mama Ali i Ewy @ Mon, 16 Nov 2009 - 14:34) *
Dziwię się, że wszyscy patrzą z punktu widzenia chorób, a nie z punktu wiedzenia rozwoju dziecka. Dziecko nie zależnie, czy pójdzie wcześniej, czy później musi wychorować swoje, ale ciężko nadrobić zaległości wychowawcze i społeczne.


ależ nie ma się co dziwić -każdy rodzic jest inny,każde dziecko
to,że młode chodzą do przedszkola nie znaczy,że odgórnie będzą "miały lepiej"
mam w domu 3 sztuki -jedno poszło z domu prosto do szkolnej zerówki,drugie zaczęło przedszkole w wieku 5 lat,trzecie -teraz zaczyna jako trzylatek

między rozwojem sześcioletniej córki bez przedszkola i syna po przedszkolu nie było żadnej różnicy
ale to 2 różne światy icon_wink.gif

punkt widzenia zależy od punktu siedzenia icon_wink.gif
Mika
CYTAT(Mama Ali i Ewy @ Mon, 16 Nov 2009 - 15:59) *
Żłobek to również nauka samodzielnego jedzenia, ubierania, rozbierania i mówienia o tym co się wokół dzieje. Jak powiemy Pani coś co jest ważne to nas pochwali i wtedy rośnie poczucie własnej wartości u dziecka. Pochwała Pani jest "najważniejsza" na świecie.

Dziecko, które nie mówi idąc do żłobka o wiele szybciej nabiera wprawy i za nim pójdzie do przedszkola buzia mu się nie zamyka. Nie jest to regułą, ale dzieciaczki w żłobku mają większą potrzebę mówienia niż w domu i to jednak w pewien sposób wymusza mówienie.

Po pół roku moja córka widziała co wolno, a co nie w żłobku. Np. mycie rączek weszło w nawyk, a ja przez dwa lata nie mogłam nauczyć, że tak trzeba, kolejna rzecz to zwykłe chodzenie w tzw. pociągu, aby dzieci się nie pogubiły i wiele innych drobiazgów.

Po wejściu do pierwszej grupy w przedszkolu, dzieci które wcześniej chodziły do żłobka naprawdę wyróżniają się zaradnością. Są prawdziwymi kompanami do zabaw i wiedzą od razu, że trzeba przestrzegać zasad w zabawie. Dzieci szybciej zaczynają współpracę, spokojniej się bawią, szybciej się uczą.

Dziecko zaczyna rozumieć, że mama, czy tata na pewno przyjdą i przestaje bać się rozłąki.


to wszystko zależy od dziecka,a nie od placówki
wszystko to można wypracować (bądź nie) w domu
mój syn jako dwulatek układał takie zdania i był tak samodzielny jak żadne inne dziecko w okolicy icon_wink.gif
idąc do przedszkola był nauczony higieny i podstaw bezpieczeństwa
do przedszkola poszedł tylko przez moje lenistwo -już mi się nie chciało po raz kolejny przerabiać przedszkolnej edukacji w domu icon_wink.gif
a w przedszkolu .. zrobił się mniej samodzielny niż był icon_lol.gif bo kochane panie we wszystkim pomagają i nie musi się wysilać jak w domu
Silije
Pracuję w żłobku, jestem logopedą i nie do końca zgadzam się z Mamą Ali i Ewy.
To znaczy wszystko, co napisała, pasuje, jeśli przyjmie się w założeniu, że dziecko wychowuje się w rodzinie może nie patologicznej, ale bardzo ubogiej duchowo i umysłowo, gdzie rzeczywiście niczego je nie uczą, nie mają dla niego czasu, nie wychowują a tylko ewentualnie zaspokajają zachcianki i utwierdzają w byciu pępkiem świata.
Bo w normalnym domu, z poświęcaniem dziecku mądrej uwagi, tak samo uczy się ono samodzielności, empatii, języka, kreatywnej zabawy jak w żłobku.
Do pewnego wieku - obserwuję, że ta granica przebiega średnio około 2 lat i 2-4 miesięcy (uśredniłam grupę!) - na szybszy rozwój dziecka lepiej wypływa kontakt indywidualny niż towarzystwo rówieśników. Mowę lepiej stymuluje życzliwa rozmowa z dorosłym niż grupa dzieci, które ledwo mówią pierwsze słowa. Mam w grupie wesołą dziewczynkę z opóźnionym rozwojem mowy i czasem żałuję, że nie mogę jej poświęcić ciut więcej wyłącznej uwagi nad np. układankami logopedycznymi, książeczkami i wierszykami, bo przecież wokół jest gromadka psotnych malców.
Co do nauki czystości, zdarzały się nam dzieci w podeszłym wieku 3 lat, które dopiero my, żłobkowe ciocie, wyprowadziłyśmy z pieluch. Ale w zanotowanych przypadkach dziwnie zgrało się to z bardzo małą motywacją rodziny do pozbycia się pieluch icon_wink.gif Tzn. wzdychanie "jeszcze nie woła" występowało, a działania w celu zmiany stanu rzeczy nie występowały.
To prawda, że nasze trzylatki, które we wrześniu poszły od nas do przedszkola, potrafiły się znakomicie bawić, negocjować i współdziałać. Byłyśmy z nich dumne. Ale dzieci domowe w przedszkolu też nie zginą, nadrobią to uspołecznienie w ciągu około 2 miesięcy.
No i faktem jest, że szkołę walki z infekcjami musi przejść, niezależnie w jakim wieku zacznie. Ale chyba na miejscu Gruszki bym się do tego tak nie spieszyła, tylko jeszcze cieszyła spokojem icon_wink.gif Jak sobie przypomnę dawne lata, gdy Julcia była jedynaczką i nikt jej nie zarażał aniolek.gif do wieku 2 lat i 9 miesięcy przebyła jedną gorączkę-trzydniówkę i jeden katar wiosną, gdy pyliło.
renata19750702
CYTAT(Mama Ali i Ewy @ Mon, 16 Nov 2009 - 14:34) *
Dziwię się, że wszyscy patrzą z punktu widzenia chorób, a nie z punktu wiedzenia rozwoju dziecka. Dziecko nie zależnie, czy pójdzie wcześniej, czy później musi wychorować swoje, ale ciężko nadrobić zaległości wychowawcze i społeczne.


Taaaak. Co do plusów rozowju dziecka zgadzam się w 100%. Ale co do towjego zdziwienia byłabym ostrożniejsza w opiniach. Moje dziecko nalezy do tzw. pacjentów trudnych w leczeniu. Jak nie choruje, to baaaaaardzo długo, jak już coś złapie, to ciągnie się miesiąc (aktywnego leczenia). Od września poszedł do przedszkola i zaczęła się jazda. Podsumowując: w przedszkolu spędził 11 dni, a mamy 16 listopada, to sobie policz jaka średnia wyszła na miesiąc. Obecnie kończy 14-dniową kurację antybiotykiem (po zmianie poprzedniego, który nie zadziałał), a lekarz straszy mnie zastrzykami. Do tego mamy 2 kg w dół na wadze. W nocy nie śpię, bo moje dziecię ma potężne ataki kaszlu. Rano wstaję nieprzytomna i jadę na 7.00 do pracy, gdzie po 2 potężnych kawach staram się przyswajać zawiłości przepisów prawnych i przygotować bezbłędnie dokumentację i umowy do przetargów na kilka do kilkudziesięciu milionów złotych.
O wydatkach na leki i opiekunkę dochodzącą w razie choroby nie wspomnę, bo to w tym momencie to wydaje mi się mniej ważne.
Nie zgadzam się też z tym, że dziecko musi wychorować swoje. Starsza córka jak poszła do przedszkola, to też był horror - infekcja oksrzelowa przeszła w zapalenie płuc, po którym dochodziła do siebie pół roku. Na tym kariera przedszkolna się jej skończyła. Jej szkolna lista chorób zamyka się na ospie i jednej grypie, reszta, to jakieś drobne przeziębienia.
Mafia
CYTAT(Mama Ali i Ewy)
Wiec proszę mi napisać, czy koszty leków zmieniają się ze względu na to czy nasze dziecko pójdzie do grupy 2 latków, czy grupy 3 latków.

Nie rozumiem podejścia lepiej żeby chorował trzylatek w pierwszej grupie przedszkola niż dwulatek w żłobku.


Zupełnie mnie nie zrozumiałaś. O kosztach leków pisałam do Gruszki, która jako jeden z argumentów ZA przedszkolem podała mniejsze wynagrodzenie dla opiekunki, więc napisałam, że to złudne przynajmniej w pierwszym roku przedszkolaka. Natomiast nie wskazałam wieku, kiedy lepiej posłać dziecko do przedszkola. Starszy syn wystartował jako pięciolatek i też pierwszy rok był przechorowany, młodszy jako trzylatek i też głównie choruje, choć do tej pory nie był szczególnym zdechlakiem.

Dla mnie wybór czy ma chorować jako dwulatek czy jako trzylatek jest akurat dość zrozumiały. Wolę, żeby jako ten starszy łapał wszelkie infekcje, bo jakoś mniej mnie stresuje chorowanie dziecka, które pewna odporność nabyło, potrafi się ze mną komunikować itd.

Wybrałam posłanie syna jako trzylatka do przedszkola, ponieważ zależy mi by własnie wychorował się i nauczył funkcjonowania w grupie nim zacznie obowiązkową zerówkę jako pięciolatek. Opiekę miał, więc to akurat nie było u mnie specjlanym argumentem.
Starszy poszedł dopiero jako pięciolatek, ponieważ w naszej ocenie, nie był wcześniej gotowy.
Kate_K
Ja jestem zwolenniczka przedszkola. To o czym pisze Silije, czyli bogatym rozwijaniu dziecka w domu, to może i się zgadzam, ale jak mama nie pracuje i ma dla dziecka mnóstwo czasu. Pracująca mama wraca do domu zwykle koło 17 z jęzorem do pasa i zakupami do kolan i rzuca się do garów, co by jakiś obiad przygotowac. A potem, szczególnie w okresie zimowym, jest wieczór i pora spania. Do nadrabiania zaległości zostają weekendy, ale i te często służą w dużej mierze do nadrabiania zaległości z tygodnia.
A w przedszkolu, dobrym przedszkolu, jest mnóstwo ciekawych zajęć, psycholog, który zwraca uwagę na problemy, logopeda, który szybciej i lepiej wyłapie nieprawidłowści, wiele zabaw, zajęcia językowe, muzyczne, dziecko szybciej chwyta panujące w grupie zasady, a przede wszystkim podporządkowuje się im. Z pewnością dziecko staje się bardziej samodzielne. A w naszym przedszkolu z oduczaniem od pieluchy radzą sobie zdecydownaie lepiej ode mnie. Olaf idzie do przedszkola uśmiechnięty, i tak samo uśmiechnięty z niego wraca. Ma ulubionych kolegów.
A choroby niestety nas nie ominęły. Emilka będzie raczej też chorować czy w styczniu czy we wrześniu.
Zresztą znając Emilkę ona przedszkolem byłaby zachwycona:)
oluśia
A ja się podpiszę pod wypowiedziami Miki i Silie uważam że 2 latek będacy w domu także może się dużo nauczyć tz. rodzice mogą je dużo nauczyć podczas zabawy .Mój Kacper juz od dawna mówi zdaniami ,liczy do dziesięciu ,śpiewa piosenki ,maluje, wycina ,lepi plasteliną itd.
Tu nie chodzi o to żeby wymieniać co potrafi tylko to, że to wszystko można wypracować z dzieckiem w domu a nie czekać aż nauczy je Pani w przedszkolu .
Ja pamiętam jak moja Oliwka poszła do zerówki a Pani mówi na zebraniu do jednej z mam że jej syn nie umie wycinać , nawet nie wie jak trzymać nożyczki .A mama na to -przecież po to poszedł do zerówki żeby się nauczyć 37.gif

A ja zostałabym jeszcze przy niani i poczekała z przedszkolem do września icon_smile.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.