Dziewczyny już nie wiem jak mam postępowac z ta moja Martynką. Wczoraj mialam rozmowe z jej pania w pzredszkolu bo Martynka wszystkiego sie boi. I pani sie pytała czy my ja w domu straszymy normalnie poczułam się jakbym w twarz dostała. Po czym jej odpowiadam że wiem że Martynka duzo rzeczy się boi i nie mam pojęcia skąd to się bierze, sami z mężem dużo jej tłumaczymy i opowiadamy ale to jakoś nie skutkuje. Ona wmawia sobie jakies dinozaury że jej się śnia w nocy po czym śpi z nami w pokoju i nie budzi się w nocy i chętnie też zasypia, więc nie wiem czy ona to zmyśla czy co. Teraz jest kolejny problem z Mikołajem panicznie sie go boi i nie chce isc do pzredszkola nie chce prezentu od niego i na same słowo Mikołaj zaczyna płakać Z Pania uzgodniłysmy że ja przyjde do przedszkola na Mikołaja i bedę z nia żeby czuła się bezpieczna. Tłumaczymy jej że Mikołaj jest świety że jest dobry i kocha dzieci dlatego wszystkim dzieciom daje prezenty a ona dalej swoje i w płacz teatrzyków w pzredszkolu też sie podobno boi ale po czasie jej przechodzi i jest ok. Ja juz sama nie wiem jakmam z nia postepować to strasznie męczące jest kiedy ona płacze że boji się tego czy tamtego
A czy
ty sie czegos nie boisz? nie masz jakichs spraw które Cię "denerwują", martwią? Bo możesz przenosic swoj lęk na dziecko. Ja mam lęki, ale jestem ich swiadoma, a i tak część przeniosłam na dzieci.
Albo ktoś inny ją straszy Może jakiś inny przedszkolak
Myślę, że to taka natura i już, przejdzie (wyewoluuje w coś innego) z wiekiem. Mój starszy tak miał i teraz 2,5 -latka.
Z czteroletnim Kacprem poszłam do teatru i już kiedy zgasło światło czułam, zż będzie niedobrze, a kiedy zaczął z szumem wiać wiatr, musiałam go pędem wynosić na korytarz. Wszystko to trwało paręnaście sekund;) A teraz Agnieszka tak ma. Ostatnio puszczam jej kreskówki, wypróbowaliśmy i odpadli: Bolek i Lolek, Koziołek Matołek, Reksio z małymi wyjątkami Nawet Świnka Pepa bywa straszna i Agnieszka pyta:" Nie będzie plum?" O ile w wypadku Kacpra brałabym pod uwagę wpływ otoczenia, czy to o czym pisała Gosia, to w wypadku Agnieszki nie (o ile w ogóle można być czegoś pewnym). Po prostu taka specyficzna wyobraźnia czy wrażliwość, jak zwał tak zwał. Nie lekceważyć tych lęków, nie przekonywać, że nie ma się czego bać, okazywać zrozumienie ale i to, że Ty się nie boisz. Dobrze jest podchodzić do tych "strasznych" sytuacji z humorem.
No ja panicznie boję się węży i to faktycznie na nia pzreniosłam i jestem tego świadoma
Ale co do reszty nie mam pojęcia więm że dzieci mają się prawo bać ale żeby od razu ogarniała ją taka panika. Co do straszenia to mamna myśli naszą babcię a jej prabacię która pilnowała jej jak Martynka jeszcze nie chodziła do przedszkola. Faktycznie ona cos tam ja starszyła bo Martynka mówiła że jak nie bedzie chciala jesc to przyjdzie dziod i ja zabierze. Myslicie że to może byc skutek tego ?
W sumie ja też wpadalam w panikę na bajkach wszelakich - i wyrosłam
może to typ wrażliwca i tyle?
przeżywa emocjonalnie wszystko co się w koło dzieje mam w domu 2 egzemplarze jedno bało się zmian w szkole (wyjść nawet na boisko) -wyrosło drugie nie lubi rozstań w przedszkolu i na bank będzie wyło przy Mikołaju boi się zmian,nowego,nieznanego itd itp zawsze ma coś "do bania" i choć przedszkole uwielbia to i tak zawsze przy rozstaniu popłakuje Myślę, że to taka natura i już, przejdzie (wyewoluuje w coś innego) z wiekiem. Mój starszy tak miał i teraz 2,5 -latka. Z czteroletnim Kacprem poszłam do teatru i już kiedy zgasło światło czułam, zż będzie niedobrze, a kiedy zaczął z szumem wiać wiatr, musiałam go pędem wynosić na korytarz. Wszystko to trwało paręnaście sekund;) A teraz Agnieszka tak ma. Ostatnio puszczam jej kreskówki, wypróbowaliśmy i odpadli: Bolek i Lolek, Koziołek Matołek, Reksio z małymi wyjątkami Nawet Świnka Pepa bywa straszna i Agnieszka pyta:" Nie będzie plum?" O ile w wypadku Kacpra brałabym pod uwagę wpływ otoczenia, czy to o czym pisała Gosia, to w wypadku Agnieszki nie (o ile w ogóle można być czegoś pewnym). Po prostu taka specyficzna wyobraźnia czy wrażliwość, jak zwał tak zwał. Nie lekceważyć tych lęków, nie przekonywać, że nie ma się czego bać, okazywać zrozumienie ale i to, że Ty się nie boisz. Dobrze jest podchodzić do tych "strasznych" sytuacji z humorem. Zgadzam się w całości. Mam podobny typ. I co ciekawe jest (przy całej tej fobii strachowej) wyjątkowo odważna wobec innych dorosłych, nie chowa się za spódnicę.
tylko nie rozumie dlaczego Pani zrobiła od razu z tego taka afere ? I wyskoczyła z pytaniem czy my ja w domu straszymy Przeciez chyba zadni normalni rodzice nie starszą własnych dzieci bo to raczej nie jest normalne
tylko nie rozumie dlaczego Pani zrobiła od razu z tego taka afere ? I wyskoczyła z pytaniem czy my ja w domu straszymy Przeciez chyba zadni normalni rodzice nie starszą własnych dzieci bo to raczej nie jest normalne To chyba taka zagrywka psychologiczna, żeby nie było na nią, że coś źle zrobiła, albo czegoś nie dopatrzyła. To chyba taka zagrywka psychologiczna, żeby nie było na nią, że coś źle zrobiła, albo czegoś nie dopatrzyła. Wątpię. Moim zdaniem wychowawczyni naprawdę sądziła, że dziecko jest często w domu "straszone". Nie uwierzyłybyście jak wielu rodziców do tej pory straszy swoje dzieci. To nie są pojedyncze, odosobnione przypadki. Wątpię. Moim zdaniem wychowawczyni naprawdę sądziła, że dziecko jest często w domu "straszone". Nie uwierzyłybyście jak wielu rodziców do tej pory straszy swoje dzieci. To nie są pojedyncze, odosobnione przypadki. no proszę Cię,Pogoda Mikołajem? ja tam dziś naszą panią uprzedziłam,że Anton będzie wył -nie była zdziwiona
Mika - a żebyś wiedziała. Taki akurat przypadek znam osobiście. Kiedy matka wyczaiła, że dziecko boi się św. Mikołaja, to uznała, że to "świetna okazja" i od tej pory, gdy tylko chciała coś wymusić na dziecku wołała: "Zrób to i to, albo zawołam Mikołaja!!!" . Dzieciak stawał na baczność i wykonywał każde polecenie "mamuni". Przynajmniej przez jakiś czas. Kiedy straszenie Mikołajem przestało działać, znalazła inny straszak...
Ludzie chwytają się różnych sposobów, żeby ich dziecko było - jak ONI to mówią - GRZECZNE.
Dramat i debilizm :/ - po pierwsze dziecko nie uczy się szacunku do rodzica ale strachu, a po drugie to straszenie jak każdy chyba wie może zrobić dziecku wodę z mózgu i niezłe traumy potem maluch z dzieciństwa wyciąga. Ale niestety sama nie wytrzymałam i przygadałam mamie znajomej, która swoje wnuczę straszyła "Czarnym panem z workiem".
Mika - a żebyś wiedziała. Taki akurat przypadek znam osobiście. Kiedy matka wyczaiła, że dziecko boi się św. Mikołaja, to uznała, że to "świetna okazja" i od tej pory, gdy tylko chciała coś wymusić na dziecku wołała: "Zrób to i to, albo zawołam Mikołaja!!!" . Dzieciak stawał na baczność i wykonywał każde polecenie "mamuni". Przynajmniej przez jakiś czas. Kiedy straszenie Mikołajem przestało działać, znalazła inny straszak... Ludzie chwytają się różnych sposobów, żeby ich dziecko było - jak ONI to mówią - GRZECZNE. I tu sie z Toba zgodze, mi się wydaje że u nas takie miejsce cos miało miejsce ale z strony naszej babci a prabaci Martynki. Juz kiedy Martynka cos mi mówiła że babcia ja straszy ze jak nie zje obiadu to przyjdzie dziod i ja zabierze A ze teraz czas z Mikołajem to kto wie co babcia jej mówi aczkolwiek tez nie jestem pewna tego bo nigdy nie przyłapałam babci na gorącym uczynku że starszy mała. A to że jestem pedagogiem i mam to samo wykształcenie co Pani Martynki nie tłumaczy faktu iz miałabym nie starszyc swojego dziecka. Wkońcu nie każdy pedagog jest doskonałym pedagogiem. Ale byłam z nia na spotkaniu Mikołajkowym i było ok mała nie płakała nawet podeszła sama do Mikołaja po prezent wiec długa bardzo długa rozmowa moja i męża z Martynką poskutkowała
Wiolko, gratulujÄ™ .
Niestety "tradycja" straszenia dzieci jest w naszym społeczeństwie bardzo stara i bardzo silnie zakorzeniona. Trudno się z tym walczy. Spotykam się z takim zachowaniem nawet u bardzo młodych mam, które miałam za bardzo mądre, postępowe i "oświecone". To taki mechanizm - one były straszone, więc same bezmyślnie straszą, bez zastanawiania się nad konsekwencjami. Ja miałam dużo szczęścia akurat w tym temacie, bo moja mama nigdy nie stosowała tej metody. Dlatego jest mi znana tylko z obserwacji u innych ludzi. Ale podsumowując: Wcale nie dziwię się, że pani w przedszkolu pomyślały, że Martynka może być w domu "straszona", ponieważ to najprostsze, co przychodzi do głowy. Najprostsze, bo najbardziej powszechne...
Wiolka a może mała oglada bajki które tak na nią działają, przeciez gdzies te dinozaury musiała widzieć...ja kiedys przez przypadek włączyłam dziecku scooby doo...myślałam że bedzie inna bajka i poszłam do łazienki pranie robić...wieczorem podczas zasypiania Michas sie mnie pyta czy przyjdzie do niego potwór z jednym okiem....zdębiałam...skąd on to wziął?? przecież pozwalam mu ogladać tylko mini mini i myszke miki....dopiero na drugi dzień w sklepie...zobaczył soczek z postaciami scooby doo i mówi "a gdzie potwór z jednym okiem??" od tamtej pory bacznie obserwuje co mu włączam...ale trwało około miesiąca zanim dziecko zrozumiało, że takie potwory nie istnieją...
Co do bajek to nie oglada bajek z dinozaurami bynajmniej u nas nie wiem jak jest u babci. Ale ona nawet sie boi Hefalumpa z Kubusia Puchatka więc tez nie ogląda. A dinazury widziała w ZOO w Chorzowie jak była z teściami i tez się bała tam są takie duże z kamienia mini park dinozarów z tym że to było juz 2 lata temu a ona to teraz zaczela wspominac
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|