W przedszkolu do którego chodzi mój syn 29 grudnia było tylko 8 dzieci. Na dodatek nikt mnie nie poinformował, że w tym dniu trzeba przynieść dziecku coś do jedzenia, bo jeśli jest mniej niż 10 dzieci kuchni nie uruchamiają. Oczywiście nic Markowi nie wzięłam i musiałam się wracać do domu po jakieś kanapki. Przyszłam po niego ok. 14.00 myśląc, że pewnie jest głodny, bo nie było obiadu. Okazało się jednak, że obiad był. Byłam strasznie zła, bo niepotrzebnie wracałam się po te kanapki i niepotrrzebnie tak się spieszyłam żeby odebrać Marka. Nikt nie potrafił mi powiedzieć czy następnego dnia będzie w przedszkolu obiad czy nie i poproszono mnie żebym na wszelki wypadek przyniosła coś do jedzenia. I znowu okazało się, że jednak był obiad w przedszkolu. Z kolei pani nie potrafiła mi powiedzieć czy w sylwestra i 2 stycznia przedszkole będzie czynne. Cała to sytuacja bardzo mnie zdenerwowała. Kompletny brak jakiejkolwiek informacji, nikt nic nie wiedział chociaż wcześniej trzeba było wpisać się na listę tych, którzy w tym okresie będą chodzić do przedszkola.
Ciekawa jestem czy w innych przedszkolach też była taka mała frekwencja i jak to było z wyżywieniem w tych dniach.
Pozdrawiam serdecznie.