To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Terapia

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Bianka
Od trzech miesiecy chodze na terapie. Psycholog chyba mi nie odpowiada .Tak czulam miesiac temu ale pomyslalm sobie z nie nalezy sie poddawac za szybko zreszta ja zawsze koncze to co zaczynam . Problem tkwi w tym ze ona mnie denerwuje naprawde odnosze wrazenie ze mnie nie rozumie ze zle interpretuje moje problemy zadaje irtujace pytania. Terapia na dzien dzisiejszy nie wprowadzila ZADNYCH pozytwnych zmian w moim mysleniu. Wkurzaja mnie te spotkania ,to ze musze opowiadac historie swojego zycia czy to ma w ogole jakis sens?

Kiedy terapia zaczyna odnosic jakies pozytywne skutki?
Czy warto ta terapie kontynulowac?

Dodatkowo gnebi mnie jeszcze to ze przeszlam juz jedna terapie piec lat tamu kiedy to doswiadczylam zdrady meza. Nie chce do tego tematu juz wracac nie chce rozdrapywac starych ran nie chce znowu zastanawiac sie nad ta sprawa przerobilam juz ten temat na wszystkie mozliwe sposoby moje zmagania w tym temacie trwaly dwa lata i temat zamknelam ( teraz z mezem nam sie uklada bardzo dobrze)a terapeutka uparcie do tego chce wracac STRASZNIE mnie to irytuje tymardziej ze wiedze ze ona tego nie rozumie..
kasiarybka
Bianka, kontynuuj.
Terapia nie polega na tym, zeby terapeutka mówiła to co chcesz usłyszec....
Ona pomiędzy Twoimi słowami słyszy to co NAPRAWDĘ w Tobie siedzi....
Kontynuuj.
Wsłuchuj sie w siebie.
Układaj te wszystkie emocje.
Pracuj nad nimi.
Bierz wszystko co mówi i przekładaj z miejsca na miejsce w sobie, nawet jesli czegos od razu nie rozumiesz....załapiesz po czasie, tak jak ja załapałam siebie. Odkryłam takie sprawy i takie emocje w sobie o których nie miałam zielonego pojęcia, i żeby ktoś kiedys mi powiedział, ze takie będę miała uczucia, to bym go zabiła smiechem.
Więc nie denerwuj sie, słuchaj, rozmawiaj, i przede wszystkim bądż szczera sama ze sobą, to najwazniejsze.
I z czasem odkryjesz, te najbardziej nawet pochowane w sobie sprawy i poukładasz je w dopowiednie szufladki, a wtedy odzyskasz spokój.........tak jak ja odzyskałam.

Trzymaj sie ciepło.
Bosanova
Kasia, to nie zawsze tak działa.Nie patrz na wszstkich przez pryzmat siebie, zrób tak a tak a osiagniesz to jak ja osiagnelam, zrób to i tamto, a poleci jak u mnie poleciało. To byłoby zbyt proste. Psychoogia to nie matematyka. Nigdzie nie jest powiedziane, ze kazdy psycholog to dobry psycholog. Jak Bianke te spotkania mecza, nie pasuja jej, zgrzytaja, to moze czas na zmiane terapeuty? Dobrze, ze takie pytania jej świtaja, może są jej potrzbne? Spotkania z psychologiem, nikt nie powiedział, że maja być miłe i przyjemne, nie sądze, że Bianka ma takie oczekiwania, jako osoba, ktora z psychoterapia miala do czynienia, to wie, co oczekiwać i jak ma to wygładać. Praca z psycholgiem, czasem jest trudna, ale jeżeli czujemy sie dręczeni przez specjaliste, bagatelizowani, czy cos innego mamy prawo sie zatrzymać i choc zastanoaić czy to to czego szukałem?
Bianko, a czy poprzedni psycholog Ci odpowiadał? Mozesz wrócić do niego?
Chanton założyła gdzieś tutaj wątek dla ludzi chodzacych na terpaie, polecam lekture.
Bianka
No wlasnie ja wiem ze terapia ma byc nieprzyjemna ze moge plakac ze moze bolec nie oczekuje glaskania po glowie i przytakiwania.. .

Poprzednia pani psycholog nie draznila mnie nawet ja lubilam ,czulam ze mnie rozumnie ale tez czulam ze jest czasem bezradna wobec moich problemow co mi wtedy tak bardzo nie przeszkadzalo tamta terapia nie zostala dokonczona poniewaz moja pani psycholog przestala przyjmowac w moim miescie a ja nie bylam w stanie w owym czasie dojrzdzac dalej.
Bianka
CYTAT(Bosanova @ Wed, 31 Mar 2010 - 14:14) *
Chanton założyła gdzieś tutaj wątek dla ludzi chodzacych na terpaie, polecam lekture.

Wlasnie znalazlam ten watek i zaglebiam sie w lekture.
kasiarybka
Bosa....spoko no, masz rację, może to i tak zabrzmiało własnie, że zrób jak ja a będziesz miała to co ja....
ja tylko miałam na mysli, ze może dać jeszcze szansę tej terapii i tej terapeutce, może to dobrze, że te pytania wzbudzają TAKIE emocje, bo wyciągaja na wierzch tą taka najprawdziwszą prawde własnie...bolesna, ale prawdziwą.
Nie znam sprawy kompletnie, trudno jest poprzez net, doradzać w takich sprawach. Napisałam jak to u mnie było, może Bianka skorzysta...może nie....przeciez nie musi.
Ciocia Magda
Bianka, w miarę możliwości zmień terapeutę, przecież to tacy sami ludzie jak my - można kogoś nie lubić. A kiedy chodzi o sprawy tak prywatne i ważne, jak to na terapii, to ten ktoś musi nam w jakiś sposób odpowiadać. Ja za każdym razem nawet jak idę do jakiegoś nowego lekarza, to się obawiam że trafię na chama, złośliwca, czy po prostu ignoranta. Zdarza się to niezwykle rzadko, ale się zdarza.
Anai_
Ja uważam, że jeśli jesteś negatywnie nastawiona do terapeuty, to terapia nie przyniesie sensu. Bo żeby coś było lepiej trzeba chcieć, chcieć z całej siły. I najlepszy terapeuta nic nie zdziała jeśli będziesz się na niego zamykać. A niechęć do człowieka, przynajmniej u mnie powoduje całkowite zamknięcie się na niego i nie jestem w stanie tego pokonać.
Dlatego uważam, że lepiej zmienić terapeutę. Aczkolwiek przy okazji zadaj sobie pytanie czego naprawdę oczekujesz. Bo terapia to zwykle rozdrapywanie ran, niewygodne pytanie itd.
Bianka
Na poczatku terapii psycholog pytala czego oczekuje etc...skrupulatnie notuje to co mowie malo sie odzywa jak juz to zadaje jakies glupie pytanie (moze to pytanie nie jest glupie ale po tym stwierdzam ze mnie nie rozumie ze chce osadzic w jakis szablon dziala to na mnie bardzo irytujaco) Z drugiej strony na terapie troche czekalam place co drugie spotkanie co drugie jest na fundusz. Nie jest latwo zmienic terapeute w malym miescie.U mnie przerwac terapie znaczy zakonczyc terapie.
pcola
Bianka,
może masz do niej awersję, jako do osoby, męczysz się ? Jeżeli tak, to
poszukaj kogoś innego. Jeżeli nie chcesz zmieniać terapeuty, zapytaj jej
,po co każe Ci wracać do tamtej sprawy. Niech wytłumaczy tak, żebyś była
w stanie to zrozumieć i zaakceptować. Inaczej nie wyobrażam sobie, jak taka
terapia miała by być sensowna.
Ciocia Magda
Skoro musisz z nią zostać, to spróbuj wyciągnąć z tej relacji jak najwięcej dla siebie. Być może faktycznie terapeutka jedzie schematami, może za dużo pracuje i jest wypalona i nie poświęca Ci tyle uwagi co powinna? Jeśli Cię nie rozumie, powiedz jej to i wytłumacz jeszcze raz - tak długo aż zrozumie. Może to Ty wypowiadasz się mało precyzyjnie? Może spróbuj przejąć "prowadzenie" w tej relacji - przychodź do niej z konkretnymi pytaniami "zdarzyło się to i to, jak mam sobie radzić z taką sytuacją", "nie chcę już więcej rozmawiać o zamierzchłej przeszłości mojego małżeństwa, lepiej porozmawiajmy o...". Itp. Może bardziej otwarta komunikacja między Wami sprawi, że terapeutka będzie umiała Ci lepiej pomóc?
Inanna
Bianka, o tym, o czym rozmawiasz teraz z nami porozmawiaj z terapeutką. Zadaj jej dokładnie te pytania, które nam zadałaś, powiedz o swoich odczuciach, o tej irytacji i niepasowaniu. Być moze problem tkwi w Tobie, nie w niej i wtedy z każdym terapeutą (skutecznym) będzie tak samo. Być może faktycznie ona stanowi problem. Zanim jednak zdecydujesz się przerwać terapię szczerze z nią porozmawiaj - o niej, o tym, jak ją odbierasz. Też miałam taką sytuację, ale problem tkwił ewidentnie we mnie - czepiałam się, że jest za młoda i (w rezultacie) za ładna, że nie mogę traktować jej poważnie, że nie jest dla mnie autorytetem, że się wstydzę mówić o sobie, bo taka niedojrzała to na pewno będzie mnie oceniać. A okazało się, że mam dużą potrzebę "zachowania twarzy" i pozwalałam sobie na emocjonalne obnażenie tylko wobec terapeutki starszej, która reprezentowała dla mnie moją mamę. Taka reprezentacja jest niby fajna, bo bez stresu opowiadałam o sobie (pierwszą terapię prowadziła taka właśnie osoba - starsza ode mnie sporo) ale z drugiej strony jest niewłaściwa, bo ogranicza zakres oddziaływania terapeutycznego - niektóre kwestie są wtedy nie do rozpracowania. Pogadałyśmy, przeanalizowałyśmy moje odczucia i sytuacja się oczyściła - jest ok.
Choco.
Miałam podobny problem. Osoba terapeutki kompletnie mi nie odpowiadała. Miałam wrażenie, że nie bardzo mnie rozumie, że kompletnie nie ma pojęcia o co mi chodzi. Starałam się jak mogłam ale pomimo wszystko terapia nie dawała mi zupełnie nic.
Zmieniłam terapeutkę. Teraz mam daleko, muszę dojeżdżać i płacę, bo to prywatny gabinet. Jednak wychodząc po każdej kolejnej wizycie czuję, że robię mały, ale jednak krok do przodu, że nie stoję w miejscu a tak było poprzednio.
Ważne są też metody pracy terapeuty. Poprzednia nie miała chyba żadnej, powiedziałam jej o mojej wiedzy z tego zakresu, i że mogę być trudną pacjentką. Czułam się winna, bo nie potrafiłam się otworzyć. Kobieta, z którą pracuję nad sobą obecnie dokładnie wyjaśniła mi swoją metodę, potrafiła przekonać mnie do elementów hipnozy i pomimo, że długa droga przede mną to mam nadzieję, że będzie lepiej.
Bianko- trzymam kciuki z całego serca. Pozdrawiam!
Bianka
Tak macie racje dziwczyny macie racje. Juz miesiac wczesniej radzilam sie na edziecku bo juz wtedy psycholozka mi nie odpowiadala ale dalam jej szanse. Jedna odpowiedz szczegolnie dala mi do myslenia :

"Moim zdaniem w perspektywie dwóch miesięcy chaos jest jak
najbardziej uzasadniony. Klocki muszą się rozsypać, żebyś je mogła
poukładać na nowo.

Na Twoim miejscu powiedziałabym terapeutce wprost, jakie są Twoje
odczucia w zwiÄ…zku z terapiÄ… - to jest bardzo istotna informacja. W
terapii zachodzi coÅ› takiego jak przeniesienie. Zaczynasz w stosunku
do terapeuty doznawać uczuć, które żywisz do innej ważnej osoby w
Twoim życiu. W pewnym sensie na terapeucie masz okazję trenować
radzenie sobie z tymi uczuciami, wypracowanie nowego modelu
komunikacji itp.

Zastanów się czy w Twoim życiu nie powtarza się schemat: czuję się
niezrozumiana i uciekam przed relacją. Może to jest właśnie problem,
nad którym powinnaś pracować, jak komunikować się tak, abym była
zrozumiana; dlaczego innym ciężko mnie zrozumieć; czy na pewno
potrafisz powiedzieć to co chcesz, żeby inni usłyszeli, czy nie
wycofujÄ™ siÄ™ zbyt pochopnie itd.

Oczywiście możliwe również, że terapeutka jest beznadziejna i Twoje
odczucia to wina jej niekompetencji. Tak czy inaczej moim zdaniem
warto jej powiedzieć, co o tym myślisz."

Caly watek: https://forum.gazeta.pl/forum/w,567,1083978...erapia.html?v=2

Moze ze mna jest problem taki ze nie potrafie zwerbalizowac tego co czuje i wszystko odbierane jest nie tak jakbym sobie zyczyla.Dlatego czesto czuje sie niezrozumiana, wyobcowana, inna, nieszczesliwa ,zagubiona, niepasujaca do tego swiata slaba zaznaczam ze nie zawsze sie tak czuje i czasem znajduje zrozumienie u roznych osob.
Wstyd mi o tym pisac ale na forum pisalam juz wielokrotnie o swoich osobistych problemach potem wstydzilam sie tego co napisalam i zmienialam nick. Moze to tez cos znaczy?

Ale fakt faktem ze nie lubie (obacnie nienawidze) tej psycholog) wkurza mnie te jej pytania a co czula ta mala dziewczynka??? wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr albo jak miala na imie kobieta w ktorej zakochal sie moj maz???!!!! @#@#@$#%$%%^^%^%%$$%$%$%%$%%^^

Czy to mozliwe ze po trzech miesiacach terapia nie wnosi nic pozytwnego do zycia wprawadza tylko chaos zlosc i chec rezygnacji?

Inanna
CYTAT(Bianka @ Wed, 31 Mar 2010 - 18:19) *
Ale fakt faktem ze nie lubie (obacnie nienawidze) tej psycholog) wkurza mnie te jej pytania a co czula ta mala dziewczynka??? wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr albo jak miala na imie kobieta w ktorej zakochal sie moj maz???!!!! @#@#@$#%$%%^^%^%%$$%$%$%%$%%^^


Trzymaj siÄ™ jej. Dobra jest! 06.gif
marghe.
Przeszłam przez 4 terapeutów.
Pierwszy - miła kobieta, miłe pogaduszki. Efektów prawie żadnych.
Drugi - Po dwóch spotkaniach darowałam sobie. Ziewanie, zerkanie na zegarek itp nie nastrajały mnie pozytywnie icon_wink.gif
Trzeci - największa pomyłka. Przedziwna terapia, przedziwne pytania, niekończące się milczenie.. ciągnełam bo myślałam, ze może w tym szaleństwie jest metoda.. że może TAK własnie to musi wyglądać. Zrezygnowałam kiedy w ważnym dla mnie momencie w zyciu nie znalazłam grosza zrozumienia i zainteresowania. Zmarnowane 2 lata..

Czwarta - ideał icon_smile.gif Efekty były po kilku miesiącach. Też padły pytania z gatunku "Co czuła ta mała dziewczynka".. ale w jej wykonaniu mi nie przeszkadzały, wręcz przeciwnie..

Wiem, że w Twoim przypadku rezygnacja z tej konkretnej terapeutki równoznaczna jest z rezygnazją z terapii jako takiej. Spróbuj porozmawiać szczerze, powiedziec co Ci nie odpowiada, czego nie rozumiesz itp. Może uda Wam się dojśc do porozumienia.
marghe.
CYTAT(Bianka @ Wed, 31 Mar 2010 - 18:19) *
Czy to mozliwe ze po trzech miesiacach terapia nie wnosi nic pozytwnego do zycia wprawadza tylko chaos zlosc i chec rezygnacji?

Czasami owa złość chaos są elementem terapii..
pcola
Bianka,
ale nie lubisz tego, że te pytania o małą dziewczynkę i imię kochanki Twojego męża
wogóle zadała, czy też sposobu w jaki to zrobiła ?
Być może tu jest pies pogrzebany ? Tobie wydaje się, że te sprawy już masz za sobą
i nie mają na Ciebie żadnego wpływu, a ona sądzi inaczej ?
gosiagosia
Bianka, zaczne od tego, ze psycholog nie prowadzi terapii a poradnictwo ( w gruncie rzeczy jest to wazna informacja, bo weryfikuje oczekiwania wzgledem tej osoby). druga sprawa, ze powinnas sie zastanowic czego oczekujesz po tych spotkaniach, dlaczego tam poszlas itd. trzecia sprawa i w sumie chyba z tych trzech najwazniejsza - zmien psychologa jesli Ci nie odpowiada.

a teraz moja historia: tez chodzilam do psychologa a raczej psychologow, bo ich czesto zmienialam i ten ostatni tez mnie strasznie draznil. niby rozumial na poziomie luznych rozmow, ale jak przychodzilo do rozmowo o mnie, to czulam sie traktowana jakbym miala 10 lat, nie znala zycia i wszystkie problemy wymyslila a te, ktore jednak przyjmowal do wiadomosci traktowal jako blahe. poza tym czesto obrazal moja matke, co mnie dodatkowo draznilo. a najlepsze- na moje wszystkie problemy znalazl rozwiazanie cytuje "poszukaj sobie faceta i zrobcie dziecko, juz czas". skonczylam do niego chodzic, jak skonczyl sie moj toksyczny zwiazek. mimo, ze poczulam ulge to i poczulam sile do dzialania i ratowania siebie i wtedy znalazlam prawdziwa terapie, grupowa. nie dotrwalam do jej konca, czego zaluje (moze kiedys), bo zaszlam w ciaze i jakos sie posypalo, ale miedzy ta terapia a tamtym indywidualnym poradnictwem widze ogromna roznice i juz znaic w swiecie nie chcialabym isc do psychologa z tego typu problemami, bo bardzo zle to wspominam.

ps. moze powinas poszukac psychoterapety albo psychoanalityka.
no i niechec do prowadzenia rozmow nt, ktorych nie lubisz i ktore zamknelas nie spowoduje rozwiazania problemow, bo niestety albo i stety, ale na terapiach grzebie sie bardzo gleboko i to strasznie boli.
ja po kazdym spotkaniu na terapii czulam sie potem zle przez caly tydzien az do nastepnego spotkania i tak sie ciagnelo miesiacami. wrecz mialam wrazenie, ze terapia zle na mnie dziala, ale w srodku czulam ze moze mi pomoc, bo wlasnie siega gleboko i daleko i szuka problemow, o ktorych mozemy kompletnie nie pamietac a ktore sa przyczyna wszystkiego i ktore mozemy odkryc wlasnie dzieki terapii, rozmow, dociekania.
Bianka
Doskonale wiem dlaczego znalazlam sie na terapii po raz drugi napewno nie po to zeby powtornie walkowac temat zdrady.Temat ten tak jak juz wspamnialam byl walkowany na pierwszej terapii, temat ten zostal zamkniety i zepchnieteny na na samo dno swiadomosci.Powtrone wracanie do sprawy nie wniesie zadnych zmian w moje zycie dlatego tez wkurzam sie gdy terapeutka chce sie w tym powtornie grzebac.

Jezeli chodzi o kwalifikacje pani do ktorej trafilam to:

"Tytuł mgr psychologii uzyskany na Uniwersytecie Wrocławskim
Dyplom Studium Socjoterapii i Treningu Interpersonalnego upoważniający do prowadzenia zajęć psychoedukacyjnych i socjoterapeutycznych uzyskany w Krakowskim Centrum Psychodynamicznym
Szkoła Psychoterapii Psychodynamicznej przygotowująca do uzyskania certyfikatu psychoterapeuty Polskiego Towarzystwa Psychologicznego w ramach Krakowskiego Centrum Psychodynamicznego
Członek Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychodynamicznej
dodatkowo :
Tytuł mgr teologii (specjalizacja psychologia) uzyskany na PFT we Wrocławiu"
w w filmie

Nie wiem czy sa wystarczajace na mnie wrazenia nie robia.

Czasem mam wrazenie ze ona zachowuje sie jak Lindsay Lohan w "Zakreconym PiÄ…tku" . Lohan bedac w ciele swojej matki prowadzila psychoterapie siedzila na przeciwko pacjeta i pytala "tak pani to odbiera hmmm" "i co pani czula hmmm"

Powiedzialm pani po co przyszlam i czego oczekuje nie wiem dlaczego spotknia te sa dla mnie irytujace nic nie wnoszace nie mam potrzeby wygadania sie jej poprostu nie wiem co robic 32.gif
Bianka
CYTAT(pcola @ Wed, 31 Mar 2010 - 23:48) *
Bianka,
ale nie lubisz tego, że te pytania o małą dziewczynkę i imię kochanki Twojego męża
wogóle zadała, czy też sposobu w jaki to zrobiła ?
Być może tu jest pies pogrzebany ? Tobie wydaje się, że te sprawy już masz za sobą
i nie mają na Ciebie żadnego wpływu, a ona sądzi inaczej ?


Pytan o mala dziewczynke nie lubie bo kiedy mowie ze nie pamietam pani twierdzi ze pamietam bo mala dziewczynka wiele czula wrrrrrrrrrrrrr wiec skoro pani psycholog wie lepiej to niech mi powie co czula ta mala dziewczynka bo ja nie moge sobie przypomniec.
Jezeli chodzi o pytania dotyczace mojego meza to pani napoczatku twierdzi ze meza zostawimy na potem bo jemu trzeba poswiecic wiele czasu a potem ni z gruszki ni z pietruszki pyta o imie kobiety w ktorej sie zakochal (nie byla to jego kochanka to temat bardzo zlozony i wielowatkowy ktory juz zostal przerobiony dlatego tez nie chce marnowac tej terapi na walokowanie tej sprawy a opowiadanie po lebkach konczy sie moja frustracja).
Bianka
CYTAT(Inanna @ Wed, 31 Mar 2010 - 18:50) *
Trzymaj siÄ™ jej. Dobra jest! 06.gif



Serio tak uwazasz?
Ciocia Magda
CYTAT(Bianka @ Thu, 01 Apr 2010 - 15:04) *
Pytan o mala dziewczynke nie lubie bo kiedy mowie ze nie pamietam pani twierdzi ze pamietam bo mala dziewczynka wiele czula wrrrrrrrrrrrrr wiec skoro pani psycholog wie lepiej to niech mi powie co czula ta mala dziewczynka bo ja nie moge sobie przypomniec.

Wiesz co, wydaje mi się, że nie chodzi o to, żeby faktycznie pamiętać co się wtedy czuło - ale skoro już opowiadasz o jakiejś sytuacji z dzieciństwa, to znaczy, że w jakichś ogólnych zarysach ją sobie przypominasz. Jaki problem w tej sytuacji wyobrazić sobie, że znowu jesteś mała i ta sytuacja ma miejsce? Co czujesz? Zasłanianie się brakiem pamięci wygląda trochę na niechęć do wchodzenia we własne wnętrze.

Ja w terapii nie tylko musiałam przypominać sobie emocje z dzieciństwa, ale też miałam wyobrażać sobie, że mówię komuś coś "teraz" - i co czuję ja, a co czuje dana osoba. To są chyba normalne "ćwiczenia"?
chaton
Bianka: zmien terapeutke. Ty masz sobie wybrac osobe, ktora Ci odpowiada. Nie wiem, czy obecna jest dobra, czy zla, nawet gdybym ja znala osobiscie, to trudno byloby mi to stwierdzic, bo dobra terapeutka jest taka, ktora odpowiada TOBIE. Jeszcze raz, ale to wazne: TY MASZ PRAWO WYBRAC osobe, ktorej bedziesz opowiadac swoje zycie i traumy. Poza tym dziw juz na pewno i mnie sposob, w jaki ona prowadzi terapie. Nie wiem, moze je jestem specyficzna, bo psychologia jest mi znanym kierunkiem, ale nigdy nie pozwolilam terapeucie wybierac tematy, o ktorych mam mowic.
Jesli chodzi o zdrade... wiesz, jakby to byl zamkniety temat, to nie wkurzaly by Cie pytania o nim. Jesli mnie ktos pyta o ex malzonka, to wzruszam ramionami i odpowiadam polgebkiem, ze nie wiem, co u niego... bo dla mnie temat JEST zamkniety. Ale zeby zostal zamkniety, to musial byc przerobiony. Moze dlatego terapeutka czuje, ze cos zgrzyta i nadgorliwie wyciaga temat? Tak czy siak, ja osobiscie konsultowalam sie z terpapeutami poleconymi mi przez kogos, dla kogo oni byli fantastyczni... ale co z tego, jak dla mnie nie. Z pewnoscia musisz sie dobrze czuc z ta osoba, a juz na pewno zrozumiana. Natomiast na natychmiastowe zmiany nie ma co liczyc. Tu chodzi o twoja zyciowa historie, musisz ja przezyc od nowa i spojrzec na siebie z boku, z dystansem, a to zabiera sporo czasu. Pierwsze przezywane emocje na terapii sa raczej negatywne. Bo paradoksalnie, zeby poczuc sie lepiej, to trzeba zaglebic sie do dna w swoich wypartych do podswiadomosci emocjach. Tlumione i nieorzezyte do konca emocje beda gnebic Cie cale zycie. Mozesz poczuc cos w rodzaju ulgi, uwolnienia, ale z pewnoscia nie frustracje, ktora opisujesz. Moze ta pani nie jest doswiadoczona, nie skonczyla wlasnej superwizji i projektuje na Ciebie wlasne emocje? Ile ona ma lat, jest mloda?
Powodzenia, nie zastanawiaj sie, tylko Ty mozesz wiedziec, ktora osoba Ci odpowiada do tej dlugiej wycieczki w glebie siebie, jaka jest terapia.
gosiagosia
Bianka, ja tak samo mialam ze swoim psychologiem. nie wiem czy gdybym miala indywidualna terapie z kobieta, ktora prowadzila nam grupe, to byloby lepiej niz z psychologiem, tak samo czy gorzej (nie sadze).

nie wiem jak to madrze napisac, bo i nie wiem dlaczego chodzisz do tej kobiety na spotkania itd. moze to ma zwiazek z dda, ddd, aa, ed lub cos takiego, to wtedy moze Ci lepiej byloby na jakies grupowej terapii.
Bianka
Temat zdrady zostal przerobiony we wszystkie stony zarowno na terapii jak i na forum . I to ze zostal przerobiony wcale nie znaczy ze przestal budzic we mnie emocje bo emocje beda z tym zwiazane juz do konca mojego zycia. Poprostu zdrady szeroko rozumianej nie da sie zapomniec.

Chaton piszesz ze zlewasz pytania o swojego ex ja natomiast zlac tych pytani nie moge bo ja zostalam z mezem po zdradzie. Pytania psycholog w tym temacie sa dla mnie irytujace bo zmuszaja mnie do opowiadania jej zawilej historii z tym zwiazanej a ona tego nie rozumie to ze nie rozumie mnie wkurza nie ze pyta.
Psycholozka nie jest pierwszej mlodosci na moje oko wyglada kolo 40 lat .

Dam jej jeszcze szanse na kwiecien tak mysle jak dalej bedzie mnie irytowac zrezygnuje.

I tu mam pytanie czy mam jej powiedziec ze mi nie odpowiada czy nic nie mowic tylko przestac przychodzic?
chaton
Bianka: ona sie z pewnoscia Ciebie zapyta, dlaczego. Wszystko zalezy od Ciebie i twojego komfortu. Powinnas jej powiedziec prawde, ale ja nigdy sie na to nie odwazylam. Zawsze wymyslalam inny pretekst, albo nie umawialam sie na kolejne spotkanie mowiac, ze zadzwonie. No nie jestem w stanie powiedziec komus, ze mi nie odpowiadal jako terapeuta. Nie potrafie ranic.
Wiesz, ja sobie nei wyobrazam chodzic do terapeuty, ktory daje mi wrazenie, ze mnie nie rozumie. Dla mnie to jest podstawa, zeby ta osoba rozumiala mnie w pol slowa. To zawsze bylo podstawowym kryterium mojego wyboru.
Pisalas, ze ona jest w panstwowym osrodku. Pozwole sobie zapytac: stac Cie na prywatna terapie? Bo jednak fakt, ze w to inwestujesz tez nie jest bez znaczenia.
Ja kiedys chodzilam do refundowanej terapeutki. Nie byla zla, ale nie odpowiadala mi do konca. Kiedy w koncu zdecydowalam sie zaplacic za terapie, nie mialam juz skrupulow wybrac sobie osobe i miec wymagania. Przytocze tutaj metafore mojej idolki Alice Miller. Terapia to jak poszukiwanie zagubionego przedmiotu w swietle latarni. Chodzenie do nieodpowiedniej osoby z niewlasciwych przyczyn, to jak szukanie w swieltle latarni czegos, co zgubilas poza jej obrebem. Jesli szukasz nie tam, gdzie zgubilas, tylko tam, gdzie masz swiatlo, to mimo wszystko nie masz szansy na znalezienie.
Dlatego czasem, jesli mozna oczywiscie, lepiej jest zaplacic za skuteczna terapie niz chodzic bezplatnie na nieskuteczna.
Bianka
Chaton place co druga wizyte (70 zl) co druga jest na fundusz juz gdzies o tym pisalam.
Tez sobie nie jestem w stanie wyobrazic ze szczerze jej mowie ze mnie nie rozumie i dlatego rezygnuje.... 32.gif mam z tym problem tak w ogole w zyciu np kolezanka daje mi ciasto a ja mowie ze nie dziekuje odchudzam sie zamiast powiedziec ze tego ciasta nie chce bo nie lubie.

Odezwe sie po Swietach bo w domu na razie nie mam dostepu do neta.
Terapie mam we wtorek wiec bede swiezo po....


Zdrowych i slonecznych Swiat Wam zycze!
Latte_macchiato
Miałam kiedyś terapeutkę, która mnie strasznie irytowała. Czułam się traktowana górnolotnie, jak dziecko, które nigdy nie ma racji.. Nie mogłam na kolejnych spotkaniach skupić się na tym co chcę powiedzieć, tylko skupiałam się na Niej co powie, jaką będzie miała minę i ton głosu..przypominało to raczej walkę ... atak i jego odparcie...
Zmieniałam terapeutkę, której pytania też nie były "miłe" ale nie irytowała mnie, czułam się przy niej jak "człowiek" i tam dokończyłam terapię icon_wink.gif
Gosia z edziecka
CYTAT(Bianka @ Wed, 31 Mar 2010 - 16:19) *
Czy to mozliwe ze po trzech miesiacach terapia nie wnosi nic pozytwnego do zycia wprawadza tylko chaos zlosc i chec rezygnacji?

Tak, mozliwe.
Tak samo jak mozliwe że trafiłaś na terapeutę bez talentu.
chaton
QUOTE(Gośka z edziecka @ Tue, 06 Apr 2010 - 13:26) *
Tak, mozliwe.
Tak samo jak mozliwe że trafiłaś na terapeutę bez talentu.

Wyznacznikiem kompetencji terapeutki nie moze byc jedynie poczucie skutecznosci terapii po 3 miesiacach, bo to zalezy rowniez od rodzaju problemu, jak gleboko jest on zakorzeniony, jak silne sa rowniez mechanizmy obronne pacjenta i od jego wlasnej motywacji. Natomiast poczucie bycia zrozumianym jest jak najbardziej odpowiednim wyznacznikiem.
Bianka
Dzis mialam spotkanie z pania psycholog wyczula moja blokade.Tak pokierowala terapia ze wszystko jej powiedzilam to ze jej nie ufam i to ze mysle ze mnie nie rozumie. Narazie zostaje z nia 29.gif
Gosia z edziecka
Bianka, w któryms poście pisałaś, że jakąś sprawe masz zamknięta, a terapeutka do niej wraca. Otóż właśnie do mnie dociera, że sprawę, która uważałam za zamkniętą mam tak zabagnioną, że mi słów brak icon_sad.gif .
Dochodze do wniosku, że ze sprawami w życiu jest jak z obieraniem cebuli. Zdejmiesz brązowa łupine i myslisz: obrałam(rozwiązałam/załatwiłam/ułożyłam sprawę). Patrzysz za jakiś czas, a tu cebula dalej brązowa. Różnica między sprawami w zyciu a cebula jest taka, że na cebuli łatwiej widać 06.gif
chaton
QUOTE(Gośka z edziecka @ Tue, 06 Apr 2010 - 16:17) *
Bianka, w któryms poście pisałaś, że jakąś sprawe masz zamknięta, a terapeutka do niej wraca. Otóż właśnie do mnie dociera, że sprawę, która uważałam za zamkniętą mam tak zabagnioną, że mi słów brak icon_sad.gif .
Dochodze do wniosku, że ze sprawami w życiu jest jak z obieraniem cebuli. Zdejmiesz brązowa łupine i myslisz: obrałam(rozwiązałam/załatwiłam/ułożyłam sprawę). Patrzysz za jakiś czas, a tu cebula dalej brązowa. Różnica między sprawami w zyciu a cebula jest taka, że na cebuli łatwiej widać 06.gif

... i ze na cebula gnije od zewnatrz, a my od wewnatrz. No to fajnie, Bianka, ze wszystko z siebie wylalas, w koncu do tego sluzy terapia. I co, dogadalyscie sie? Jak sie czujesz, mniej sfrustrowana?
Bianka
Chaton dzis zanacznie mniej sfrustrofana dzis nawet poczulam ze ja troche lubie co jest dziwne bo przez caly poprzedni tydzien czulam do niej nienawisc zwlaszcza za to ze o tej zdradzie kazala mi gadac...troche swieta przez to mialam popsute ale naszczescie juz po...

Bede zdawala relacje na biezaco 06.gif
madika
CYTAT(Bianka @ Tue, 06 Apr 2010 - 15:57) *
Dzis mialam spotkanie z pania psycholog wyczula moja blokade.Tak pokierowala terapia ze wszystko jej powiedzilam to ze jej nie ufam i to ze mysle ze mnie nie rozumie. Narazie zostaje z nia 29.gif



super...
ważna a częsta zapominana przez wielu terapeutów jest komunikacja i relacje pomiędzy pacjentem a terapeutą
moja terapeutka wymusiła na mnie /oj bolało jak cholera, ale jak ulga potem.../ wyznanie tego co mnie w niej wkurza: spóźniala się nagminnie i nie wyłączała telefonu podczas sesji, 2 spotkania mnie kosztowało za nim jej o tym powiedziałam, ale od tamtej pory za każdym razem jak coś nie halo to wale prosto z mostu,
myślę ze właśnie tego zabrakło w waszych sesjach
pomyślałam jeszcze o czymś:
przez pierwszych kilka moich sesji miałam wrażenie że "gadamy o *****ołach, sprawach mało ważnych, takie bzdety dnia codziennego, jak w pracy, jak z córką, jak z przyjaciółmi /to było jeszcze przed "ustaleniem relacji"/ nie miałam odwagi tego z nią poruszyć, dopiero po jakims czasie terapeutka powiedziała mi że do tej pory poznawałyśmy sie, uczyłyśmy sie siebie nawzajem, po to by mi było łatwiej otworzyc sie przed nią..., może tego w twojej terapii zabrakło?
domi
Skopiuję odpowiedź z poprzedniego wątku.


CYTAT(Bianka @ Wed, 31 Mar 2010 - 13:34) *
Od trzech miesiecy chodze na terapie. Psycholog chyba mi nie odpowiada .Tak czulam miesiac temu ale pomyslalm sobie z nie nalezy sie poddawac za szybko zreszta ja zawsze koncze to co zaczynam . Problem tkwi w tym ze ona mnie denerwuje naprawde odnosze wrazenie ze mnie nie rozumie ze zle interpretuje moje problemy zadaje irtujace pytania. Terapia na dzien dzisiejszy nie wprowadzila ZADNYCH pozytwnych zmian w moim mysleniu. Wkurzaja mnie te spotkania ,to ze musze opowiadac historie swojego zycia czy to ma w ogole jakis sens?

Ma sens, na tym polega terapia. Wszystko co się z nami dzieje obecnie ma swój początek już w dzieciństwie. Dlatego ważne jest poznanie siebie, swoich reakcji, skutków i zrozumienie zachowań swoich i innych osób. Terapia bez grzebania w przeszłosci nie ma żadnego sensu.


CYTAT(Bianka @ Wed, 31 Mar 2010 - 13:34) *
Kiedy terapia zaczyna odnosic jakies pozytywne skutki?
Czy warto ta terapie kontynulowac?


To zalezy tylko od ciebie. W tej chwili jesteś nastawiona negatywnie bo nie masz ochoty rozdrapywać starych ran. Denerwujesz sie podczas zadawania niewygodnych pytań. W takiej atmosferze, w takim nastawieniu bedziesz kontynułowac w nieskonczonosć-sorki za szczerosć!
Musisz sie przełamać, uwierzyc, ze zadawane pytania mają cie skłonic do analizy, że cofanie się wstecz ma na celu zrozumienie sytuacji. boli cie cofanie sie do tyłu? dlatego, ze nie radzisz sobie z emocjami, z uczuciami, masz w sobie wiele zalu/złosci/urazu itp. Czyli jest nad czym pracować, czyli coś jest nie tak.


CYTAT(Bianka @ Wed, 31 Mar 2010 - 13:34) *
Dodatkowo gnebi mnie jeszcze to ze przeszlam juz jedna terapie piec lat tamu kiedy to doswiadczylam zdrady meza. Nie chce do tego tematu juz wracac nie chce rozdrapywac starych ran nie chce znowu zastanawiac sie nad ta sprawa przerobilam juz ten temat na wszystkie mozliwe sposoby moje zmagania w tym temacie trwaly dwa lata i temat zamknelam ( teraz z mezem nam sie uklada bardzo dobrze)a terapeutka uparcie do tego chce wracac STRASZNIE mnie to irytuje tymardziej ze wiedze ze ona tego nie rozumie..


Hmmm... Moze rozumie tylko ma inne spojrzenie na problem. Nawet jeśli to samo przeszła, to moze miec inny pogląd na ten temat. Wiem to po sobie. A inny punkt widzenia pozwala nam spojrzeć na sprawe z innej perspektywy. Nie kazdy musi mysleć jak my. Moja mama nadal mi mówi, ze ja jej nie rozumiem a przecież też miałam depresje i wyleczyłam sie z niej. Czyli wiem co czuje chora osoba i wiem jak z depresji wyjść. Po prostu mam inne spojrzenie na ten problem ale nei znaczy, ze nie rozumiem.

Troche mi przypominasz moja mamę. Po kilku sesjach powiedziała terapeutce dokładnie to samo co ty, ze ją irytuja zadawane pytania, że po wyjsciu czuje sie jeszcze gorzej, ze chce sie jej płakac i chyba popada w wieksza depresje, że nie tak sobie wyobrażała terapie. To pani ją pyta jak sobie wyobrażała. chciała po prostu pogadac o bierzących problemach, jak z przyjaciółka przy kawie. Na to terapeutka, ze każdy obecny problem ma poczatek w nierozwiazanych problemach z przeszłosci i dopóki nie rozwiazemy starych spraw, nie damy rady z nowymi. Jesli mama nie chce roztrząsac starych spraw, to chyba terapia nie ma sensu bo nic nie da. Mama oczywiscie zrezygnowała zadowolona, ze nie musi tam chodzić. Tak jest najprosciej...ale czy lepiej? Okazała tylko swoją słabość i brak motywacjido walki o lepsze życie. Takim sposobem nadal siedzi z pijakiem, daje sie ponizać, straszy rodzinę samobójstwem, nie radzi sobie z uczuciami i emocjami... a przeciez wystarczyło się otworzyć, wystarczyło chcieć!!!
madika
CYTAT(domi @ Tue, 13 Apr 2010 - 20:02) *
Takim sposobem nadal siedzi z pijakiem, daje sie ponizać, straszy rodzinę samobójstwem, nie radzi sobie z uczuciami i emocjami... a przeciez wystarczyło się otworzyć, wystarczyło chcieć!!!


dla tego moja terapeutka na początku zadała mi pytanie "czy chcesz zmiany czy chcesz żyć tak jak do tej pory? bo jeśli odpowiada ci takie życie masz do tego prawo, to ty decydujesz jak chcesz żyć..."
widocznie twoja mama nie jest w pełni przekonana do terapii, podejrzewam że to bardziej ty chcesz zmiany w życiu mamy niż ona sama
domi
CYTAT(madika @ Tue, 13 Apr 2010 - 20:15) *
dla tego moja terapeutka na początku zadała mi pytanie "czy chcesz zmiany czy chcesz żyć tak jak do tej pory? bo jeśli odpowiada ci takie życie masz do tego prawo, to ty decydujesz jak chcesz żyć..."
widocznie twoja mama nie jest w pełni przekonana do terapii, podejrzewam że to bardziej ty chcesz zmiany w życiu mamy niż ona sama

Wiem, ze nie jest przekonana i chyba już nigdy nie będzie. Ja bardzo chcę jej zmiany bo to jest mozliwe!!! Ona miałaby spokojniesze życie i my przy okazji. Mama miała już 2 próby samobójcze a ja żyję wciąż podwójnym życiem (swoim i jej). Mam czasem masę swoich problemów a mama codziennie obarcza mnie nowymi swoimi. Ja jestem jej terapeutką-takie odnoszę wrazenie ale ja nie jestem terapeutą i nie chcę być bo nie znam sie na tym, bo nie mam cierpliwości bo nie jestem bezstronna. Dlatego namawiałam mamę na terapię. Sama takową przeszłam i wyszłam z depresji. Dziś jestem szczęśliwą matką i żoną. Poznałam też mechanizmy relacji matka-córka i wiem, ze moja mama jest ode mnie uzależniona. Miałam cichą nadzieje, ze terapia pomoze też sie mamie z tego uzależnienia wyleczyć. Chwilami mam tego wszystkiego serdecznie dosć!!! Marzę o tym by zechciała sie wyleczyć! To kosztuje tylko trochę wieciej chęci i wiary, że sie uda. A ja jestem najlepszym tego przykładem. Jako dziecko bardzo cierpię, gdy własna matka odmawia leczenia. Tyle osób wyciąga do niej rękę a ona nie chce bo woli najbliższych zadręczać, unieszczęśliwiać swoją choroba bo tak jest łatwiej. ja też jestem matką i nie mogłabym unieszczęśliwiać własnego dziecka, zrobiłabym wszystko by poczuła, że ją kocham, że mi na niej zależy, że jest dla mnie ważna. Ja sie tak nie czuję...czuję sie raczej wykorzystywana, zadreczana, osaczona, stłamszona maminymi problemami, jej zyciem. To przykre ale tak jest.
A pisze o tym by te osoby, które z jakichkolwiek powodów odmawiaja leczenia (nie wierzą w jego skutecznosć, boją sie, nie chce im sie), wiedziały co czują ich dzieci. Nie traćcie autorytetu w oczach dzieci bo go jest potem trudno odbudować.
Bianka
Dziekuje Domi za wypowiedz w moim watku.

Wczoraj mialam miec terapie ale pani psycholog rozchorowala sie i odwolala nie wiedzialm o tym wczesniej bardzo sie nastawilam wyjatkowo podle sie czulam...no ale coz przeczytalam na dzwiach ze nie przyjmuje bo chora...

Jutro powinna odbyc sie ta terapia.

Trudno mi pisac wiec moze nie bede teraz...


pozdrawiam
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.