Uprzedzam, to jest wątek tylko dla tych, którzy już widzieli całość albo jest im wszystko jedno. Odczuwam bowiem pilną potrzebę podzielenia się z kimś swoimi wrażeniami na temat tego, co było do kitu, a co wspaniałe. Tak więc
Rzeczy, dla których warto było to zobaczyć:
- piękno pejzaży (musze się wybrać na Nową Zelandię, bo nie mogę uwierzyć w takie miejsce)
- odrębnośc ras - hobbici, elfy, Rohirrimowie - od razu widać, kto jest kto
- Gollum, a zwłaszcza jego dialogi z samym sobą, to jest rzecz na Oskara
- muzyka - nie da się jej słuchać w oddzieleniu od filmu, ale klimat tworzy jak rzadko, też moim zdaniem oskarowa
- piosenka Pippina na życzenie Denethora - coś niesamowitego
- Minas Tirith - nieprawdopodobnie piękne
- konie Nazguli w pierwszej części - nie sądziłam, że koń może być tak ohydnie pokazany
- Oko
- Legolas - Orlando Bloom saute wygląda fatalnie, a w tych blond włoskach, z warkoczykiem na skroni - jest na co spojrzeć
- Eowina - jakoś sensownie uczłowieczona w porównaniu z oryginałem
- wątek romansowy między Eowiną a Aragornem - wyraźnie widac, że on może by i chętnie się zapomniał, co też go miło uczłowiecza i podoba mi się
- wszystkie niemal sceny batalistyczne ze szczególnym naciskiem na szarżę Rohirrimów w trzeciej części, na polach Pelennoru
- te wielkie cosie, które ciągnęły machiny oblężnicze podczas ataku na Minas Tirith, takie podobne do nosorożców - mniam!
- entowie - inaczej ich sobie wyobrażałam, ale byli cudowni
- rywalizacja Gimlego i Legolasa, kto więcej zabije - pełna wdzięku
- orkowie
- Orthank
- Balrog - niesamowity, w ogóle cała Moria przepiękna
- Smoczy Język
- scena walki Froda z Gollumem na Górze Przeznaczenia
- Szeloba - uwielbiam pajÄ…ki
- Denethor
- Troll, który zaatakował Froda w Morii, zupełnie inaczej sobie go wyobrażałam
- miny Galadrieli, zwłaszcza w ostatniej części
- podobieństwo Aragorna - pardon, Elessara - podczas koronacji do posągów dawnych królów
I pewnie jeszcze mnóstwo sobie przypomnę później...
Rzeczy karygodne, uzasadnione lub nie:
- Elrond w roli nadętego samoluba, terroryzującego i okłamującego córkę
- Arwena, za mało wzniosła, za bardzo wzdychliwa
- w ogóle cały wątek Arwenowy skopany, a już publiczny pocałunek podczas koronacji woła o pomstę do nieba
- Denethor w roli płonącej żyrafy skaczący z urwiska - pożałowali biedakowi resztek godności
- zrobienie z Merry'ego i Pippina totalnych głupków
- Faramir jako glamdziowaty maruda tudzież jego chęć zabrania Frodowi pierścienia
- idiotyczna szarża Rohirrimów po pionowej ścianie w Helmowym Jarze (powinna się zakończyć czymś takim, jak prehistoryczne polowanie na mamuty nad przepaścią)
- armia upiorów na ścieżce umarłych
- strzelanie Legolasa do wszystkiego co popadnie, w tym Gandalfa w Fangornie i króla umarłych
- sceny czułych spojrzeń między Frodem a Samem, Merrym a Pippinem, Smeagolem a Deagolem... czy oni wszyscy mieli ukryte skłonności homoseksualne?
- przesadnie wydłużone zakończenie
I takie maleńkie prywatne minusiki na zakończenie, a raczej rozpaczliwe pytania do rezysera:
- Dlaczego Arwena nie przysłała Aragornowi czarnej chorągwi?
- Dlaczego trzydziestu Strażników wypączkowało w batalion Elfów, i to w dodatku podczas bitwy w Helmowym Jarze?
- Dlaczego nie ma mojego ukochanego wątku o tym, jak Merry i Pippin urośli od wody entów?
- DLACZEGO na litość wszelką nie dało się, za cenę wycięcia kilku weschnięć, pokazać tego, jak hobbici robią w Shire porządek z Sarumanem i Smoczym Językiem?
O, takie mam przemyślenia. Matko, na co ja teraz będę czekać? A, wiem, na wydanie DVD w poszerzonej wersji