To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

bezpieczeństow

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

uulka
Dziewczyny mam do was pytanie,bo moze jestem przewrażliwiona jak jest w waszych przedszkolach z bezpieczeństwem dzieci?
po ostatnich wydarzeniach w placówce gdzie chodzą moje dzieci mam spore wątpliwości a mianowicie niespełna tydzień temu syn mojej siostry na placu zabaw rozciął sobie rękę na siatce pani nie zauważyła zdarzenia dopiero po krwi na spodniach podjeła działanie na szczęście zadzwoniła do siostry i ja poinformowała o zdarzeniu,ale dwa tygodnie temu na tym że samym placu zabaw córka koleżanki przewróciła sie i nabiła mega guza na skroni nie dość ze panie nie zadzwoniła do matki to jeszcze nie przyłożył nic dziecku do tejże rany 37.gif koleżanka pojechała do szpitala z córką i okazał się lekki wstrząs,było jeszcze kilka przykładów gdzie dzieci uległy urazom,wiem że dzieci są pomysłowe i nie zawsze można dopilnować ,ale chyba rodzice muszą być poinformowani o takich zdarzeniach gdzie jest narażone życie ich dziecka.

olakinga
wydaje mi się że przedszkolanki powinny informować rodzica o każdym "zdarzeniu" jakie miało miejsce podczas pobytu dziecka w placówce... oczywiście moment powiadomienia powinien zależeć od "obrażeń" dziecka, przecież nie będą dzwonić do rodzica za każdym razem jak maluch się przewróci, potknie lub skaleczy... rodzic powinien być powiadomiony telefonicznie ( od razu) w momencie jakiegoś cięższego urazu a jeżeli takiego nie ma to podczas odbioru dziecka opiekunka powinna poinformować osobę odbierającą o zdarzeniu... takie to moje zdanie; ja w chwili odbioru córeczki ze żłobka mam relacjonowany jej dzień przez opiekunki a wszelkie guzy czy zadrapania są od razu mi zgłaszane ( a takowe były i pewnie jeszcze będą nie raz 08.gif );

CYTAT
córka koleżanki przewróciła sie i nabiła mega guza na skroni nie dość ze panie nie zadzwoniła do matki to jeszcze nie przyłożył nic dziecku do tejże rany 37.gif koleżanka pojechała do szpitala z córką i okazał się lekki wstrząs,

może stwierdziły że nie ma żadnych symptomów oznaczających wstrząs... nie wiem; ja kiedyś miałam taką sytuację z moją córcią starszą... skakała, skakała, skakała aż spadła ( chodź w kółko mówiliśmy żeby tego nie robiła) uderzyła się w główkę i lekko rozcięła czoło.. ja chciałam do szpitala, mój mąż stwierdził że nawet krew nie leci więc po co... mała dalej się bawiła, na nic się nie skarżyła; na drugi dzień jak wstała była biała jak papier, wymiotowała, leciała przez ręce - okazało się ze miała wstrząśnienie mózgu... do M nie odzywałam się prawie tydzień.. jak ochłonęłam sama przed sobą przyznałam że tamtego wieczora nic absolutnie nic nie wskazywało na wstrząśnienie mózgu...
Myssia
Uulka, jak zdarzyło mi się zerknąć co dzieci wyprawiają na placu zabaw w przedszkolu to się przeraziłam! Dosłownie!
Panie starają sie towarzystwo jakoś ogarniać i mieć oczy dookoła głowy. Co do zgłaszania, to faktycznie, powinny mówić, że coś sie zdarzyło, chyba, że tego nie widzały, a zobaczyły juz potem tylko "guza" np., wtedy same muszą pewnie ocenić czy wszystko ok z dzieckiem. Oj, no nie umiem sie wysłowić jakoś, wrrr....
Kacper idzie teraz do zerówki w szkole i normalnie stres mnie zżera, bo tam to na niego nikt aż tak zwracał uwagi nie będzie icon_sad.gif boję się normalnie icon_sad.gif
laila
ja mam plac zabaw przedszkolny za oknem i jak dzieci są na podwórku to słyszę jak panie się wydzierają , normalnie wrzeszczą na dzieci , ja z kolei się zastanawiam czy nie mam innej metody , żeby ogarnąć towarzystwo akurat to grupa 6 latków bo poznaję po pani .Bardzo pilnują jednak raz jak szłam zapisać syna to niepełnosprawny chłopczyk uciekł im na pobliską ulicę i w trzy go goniły 43.gif .Uważam że jednak o każdym "wypadku" powinny informować rodziców .
Myssia
CYTAT(laila @ Wed, 21 Apr 2010 - 16:12) *
to niepełnosprawny chłopczyk uciekł im na pobliską ulicę i w trzy go goniły 43.gif .Uważam że jednak o każdym "wypadku" powinny informować rodziców .

o matko.... aż mnie ciary przeszły
powinny informować zdecydowanie, a ocenę stanu zdrowia zostawić rodzicom
wiktore
Niestety często tak jest, że dzieci sobie, jedna pani patrzy a reszta stoi w kółku wzajemnej adoracji i plotkuje.
U mnie niestety kilka razy odebrałam syna z ugryzieniami do krwi i dopiero jak sama zobaczyłam i zapytałam to mi mówiły co się stało. Z tego co wiem z zakresu używania leków to podobno nawet wody utlenionej nie mogą zaserwować, ani żadnych innych lekarstw- trochę dziwne tłumaczenie, ze nie zdezynfekują np rany.
ewela
Wiktore takie sa przepisy...nauczycielom nie wolno np dezynfekowac ran-zadrapań....nie wolno podawac ZADNYCH leków, nawet za zgodą pisemna rodziców dziecka.
Zapraszam do przedszkola/szkoły-jedna nauczycielka 30 dzieci.....
Obys cudze dzieci uczył...i tu sie sprawdza to przysłowie....

A obowiazkiem nauczyciela jest poinformowanie o wszelkich upadkach, wpadkach...

mama_do_kwadratu
CYTAT(wiktore @ Fri, 23 Apr 2010 - 12:12) *
Niestety często tak jest, że dzieci sobie, jedna pani patrzy a reszta stoi w kółku wzajemnej adoracji i plotkuje.
U mnie niestety kilka razy odebrałam syna z ugryzieniami do krwi i dopiero jak sama zobaczyłam i zapytałam to mi mówiły co się stało. Z tego co wiem z zakresu używania leków to podobno nawet wody utlenionej nie mogą zaserwować, ani żadnych innych lekarstw- trochę dziwne tłumaczenie, ze nie zdezynfekują np rany.


tak, stojÄ… i plotkujÄ… 43.gif

kółka wzajemnej adoracji założyły, bo mają OC i nie straszne im połamane karki przedszkolaków

skoro nie mogą dezynfekować, to chyba jasne, że nie dezynfekują 37.gif

Myssia
u nas jednak dezynfekujÄ… jak siÄ™ skaleczy jakieÅ› icon_smile.gif
a leków się faktycznie nie podaje
laila
no leków to ja rozumie że nie podają i bardzo dobrze co do dezynfekcji to jednak u nas ez to robią , i plaster jak trzeba icon_smile.gif
mama_do_kwadratu
https://wyborcza.pl/1,76842,6302886,Przedsz...a_zdrowych.html
laila
ja miałam na myśli podawanie na własną rękę czegoś od gorączki, na brzuszek , leki które dziecko musi stale przyjmować powinno się dawać , bo astma to choroba przewlekła to nie angina gdzie mama daje pani antybiotyk z kartką 3 razy dziennie ....,
Ja nie mam problemu syn chodzi do przedszkola integracyjnego .
ewela
laila i tu się z Tobą zgadzam....ale w zyciu wyglada to inaczej.Przykład
przychodzi mama dziecka z astmą by zapisac dziecko do przedszkola, informuje o chorobie i koniecnzosci podawania leków przez nauczyciela (bo w tych godz jest w pracy)- i co słyszy-nlom nie wolno podawac leków....rozmowa toczy się dalej-EFEKT= przedskzole jest dla dzieci zdrowych.
Sprawa miala miec swoje miejsce w urzedzie miasta...finału nie znam...

Ale taka sama sprawa jest z dziecmi z cukrzycÄ…, bo przymujÄ… insulinÄ™.

W lepszej syt sa dzieci niepełnosprawne, bez leków.

Ale taka jest nasza przedskzolna rzeczywistosc....ehhh niestety

Nauczyciel to nie lekarz!!!!

I tu pojawia siÄ™ kilka pytan:
-dlaczego nie ma pielęgniarek w przedszkolach/szkołach?
-dlaczego na bilanse musimy biegac do przychodni-moznaby to zrobic w przedszkolu-(chociaz raz w tygodniu wizyta pediatry w przedszkolu)
-dlaczego nie ma badan stomatologicznych naszych dzieci (no chyba,ze madry nauczyciel zadba oto i wlaczy do programu profilaktycznego chętnego stomatologa-nie chodzi tu o leczenie zebów dziecka-ale niech chociaz zobaczy i napisze rodzicowi,ze trzeba zaczac leczyc zęby dziecka.Bo kto o to dba,to dba....a prochnica zbiera żniwa...
-szczepienia rowniez moznaby zrobic w gabinecie pielegniarki
-badania postawy dziecka, wzroku-to wszystko moznaby zrobic u pielęgniarki, w przedszkolu

A odpowiedz jest tylko jedna-nie ma pięniędzy na gabinety pielęgniarek, lekarzy,stomatologów w placówkach oswiatowych.....

ehh
laila
przykra ta rzeczywistość ....
Myssia
CYTAT(ewela @ Sun, 25 Apr 2010 - 20:47) *
-szczepienia rowniez moznaby zrobic w gabinecie pielegniarki
-badania postawy dziecka, wzroku-to wszystko moznaby zrobic u pielęgniarki, w przedszkolu


a wiecie, że teraz sobie przypominam, że ja miałam w przedszkolu pielęgniarkę! Ba! nawet i szczepienia były! No i kartę zdrowia miały dzieci, którą potem do szkoły się zanosiło. KUrcze, to wszystko o czym piszesz kiedyś było, w normalnym, państwowym przedszkolu! TO co się z tym stalo przez lata?
Swoją drogą, brak pielęgniarki w przedszkolu jest dziwny....przecież maluchy tyle różnych "wypadków" mają....
Orinoko
Ja tez pamietam, ze byla pielegniarka, lekarz chyba tez, bo wzrok np. sprawdzali, a w szkole higienistka i lekarz... Szczepienia tez w szkole byly... Co do p-kola to nie pamietam.
Mika
a ja się cieszę,ze nie ma szczeińi badań przesiewowych w szkołach i przedszkolach
nie oszukujmy się -to była fikcja,szczepienia na sztukę,byle papierologia się zgadzała
ja jednak wolę być przy badaniu,móc porozmawiać z lekarzem i mieć wpływ nadecyzję czy szczepię czy nie

szkolnej dentystce zawdzięczam rozwalenie 4 zębów które musiałam późnij prywatnie za pieniądze usuwać
to taki OT icon_wink.gif

co do opieki to to,że nauczycielki stoją jeszcze nie znczy,że nie uważają
co mają robić?
jak by siedziły byłoby jeszcze gorzej icon_wink.gif

Laila - alergikowi nie trzeba podawać nic "w trakcie" dnia
leki zazwyczaj są na rano lub wieczór
jedynie doraźne -inhalator
mój alergik chodzi do zwykłego przedszkola,starszy też alergik chodził do tego samego
nie dziwię sie,ż nauczycielki nie chcą (i nie mogą) to odpowiedzialnośc za życie cudzego dziecka -sama bym się tego nie podjęła
nigdy nie wiadomo kiedy i jak które dziecko zareagujen jakiś lek
a kiedy coś by się stało rodzic wytoczyłby sprawę nauczycielkce nie oglądając się na fakt,że wcześniej jej na to pozwolił


wiktore
No widać, ze nauczycielki forumowe się oburzyły.
Niestety taka rzeczywistość- często odwala się, żeby jak najmniejszy wysiłek. I jakbyście sie nie oburzały, jakkolwiek jest w waszych przedszkolach w swoim niestety zauważyłam często olewczy stosunek do opiekii. Nie inetersuje mnie argumentacja, ze tyle dzieci- po to sa jakię normy, na ileś dzieci powinno przypadać określona liczba opiekunów, zeby tego pilnować i to zapewnić. Ale jak widzę, ze w grupie mojeo syna jedna rzeczywisciejest non stop a druga siedzi w sekretariacie i niestety moze wam nie w smak "plotkuje" a jak widzi rodzica to juz się zbiera do dzieci to chyba jest coś nie tak.
Z nauczycielami to jak z kobietrami- solidarnośc nie powiem czego.

Nie należę do tych czepialskich, ale jak moje dziecko jest ugryzione czy podrapane do krwi i nikt mnie o tym nie informuje i i nie odkażają to równie dobrze jak się coś wda w taką ranę to do kogo mogę mieć wg przepisów pretensję???
Dzisiaj np odprowadzając syna do przedszkola to ja interweniowałam , bo dziecko drugiemu zgniatało dziecku rękę w drzwiach- tamto nie miało siły odepchnąć napastnika- a pani była jedna (a powinny być dwie) i akurat pomagała jakiejś dziewczynce w ubikacji- więc grupa była bez nadzoru. Wiem, ze to dzieciaki, ze ciezko ogarnąć i sama w życiu nie chciałabym wykonywać takiej pracy i że zdarzają się różne wypadki i przypadki, ale niektóre zaniedbania są zbyt rażące i wynikają ze zwykłęgo niechciejstwa i bylejakości. Ot co.

Więc wybaczcie, ale wasze oburzenie i zaciekła obrona plotkujących pań, która jest faktem jest śmieszna dla mnie w tym momencie.

Za podawaniem leków tez nie jestem i uważam to za słuszne, ale plasterek i obmycie mydłem (co pewnei panie robą jak mniemam) by się przydał- no chyab ze dziecko na klej z plasterka uczulone icon_smile.gif

Dzieci w przedszkolu niby mają być zdrowe, ale interpretacja rodziców zdrowia swojej pociechy jak dla mnie jest zbyt obszerna. Dla niektóych zapalenie spojówek nie jest chorobą i mozna dziecko zostawic w przedszkolu.
laila
Mika ja wiem, mój syn nic nie bierze w ciągu dnia , ale są dzieci z astmą które podczas ataków muszą dostać leki , a mój posłany do przedszkola integracyjnego bo takie mam za oknem więc niech korzysta i rozwija relacje z różnymi dziećmi , poza tym do innego mam już dalej .
grzałka
że nie mogą zdezynfekować to jakaś bzdura- dezynfekcja i opatrzenie rany należy do pierwszej pomocy, a pierwsza pomoc to obowiązek

że za mało przypada nauczycielek/opiekunek na dzieci to prawda, średnio jest jedna na 25 kilkulatków

pielęgniarek nie ma, bo nie ma na nie pieniędzy , ale lekarz pediatra raz w tygodniu w przedszkolu to chyba mało uzasadnione
Kimbo
Ja też słyszałam, że nie wolno żadnych leków i nic takiego dawać, nawet jak jest proszony przez rodzica...
A co do bezpieczeństwa- no przykro mi, ale dzieci na prawdę są czasem jak wcielone diabełki- chyba same wiecie co się dzieje jak ma się dwójeczkę- już jest problem z upilnowaniem, a panie w przedszkolu mają ile? ok 20 na dwie osoby... Zawsze coś się może wydarzyć... Dlatego ja posłałam swoje dziecko do mniejszego przedszkola, żeby ograniczyć możliwość wypadków icon_razz.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.