To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Małpowanie

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

renek35
Mam znajomych, którzy borykają się z podobnymi problemami jak nasza rodzina ...chodzi o niepełnosprawnośc dziecka.... dziecko jest młodsze więc gdy się poznaliśmy starałam się pomagac jak umiałam ...radziłam gdzie powinni się zgłosić, jakiego lekarza odwiedzic do kogo zapukać o pomoc... byli tak bezradni i potrzebujący wsparcia że często pomagałam im pisać pisma z prośba o pomoc (bo sami nie potrafili) pomagałam formować apele itp .... nie jesteśmy przyjaciółmi, moja pomoc wynikała ze zrozumienia sytuacji ....
Gdy "staneli na nogach" tan potrafili już sami znaleźć wsparcie ja odsunęłam się przytłoczona własnymi problemami...Należę raczej do osób aktywnych więc zawsze coś tworze nowego i szukam nowych form terapii i wsparcia corki (z drobnymi ale pozytywnymi efektami) Jakis czas temuy zauważylam że owa rodzina nasladuje niema lażdy mój ruch...pojawiali się w różnych miejscach zaraz po nas...gdy założylam dziecku stronę na internecie zaraz pojawiła się ich strona...gdy ja weszłam na nowe forum (dotyczące dziecka i jego choroby) po tygodniu dwóch i oni juz tam byli..kiedy wydrukowałam ulotki (po raz pierwszy) nie minęło kilka dni jak po mieście rozwieszali swoje....Tych przykładów moglabym namnażać bo niemal co tydzień dzieje się coś nowego a ja na plecach czuję ich oddech ... Miarka się przebrała gdy zaczeli prosić naszych przyjaciół o 1% dla swojego dziecka...argumentując że skoro dali naszej corce w zeszłym roku to teraz powinni dać ich dziecku...trafili też do naszej rodziny z podobną propozycją.... Każdy z nas pozyskuje środki na leczenie dziecka własnymi drogami ale coś mi się zdaje że chyba to nie jest OK?
Mój mąż twierdzi że przesadzam, że jeśli ktoś ma nam pomóc to pomoże ...
Unikam nawet przypadkowych spotkań... na szczęście nie mieszkamy w jednej miejscowości ale i tak wciąz czuję ich obecność i chociaż walczę z tym uczuciem to bardzo mnie to drażni...
Czy ja naprawdę przesadzam? A może to zazdrość bo nauczyli się radzić sobie naśladując moje ruchy i powinnam tak naprawdę cieszyć się że ich sytuacja jest lepsza a dziecko wychodzi z choroby?
Tak naprawdę to mam ochote porozmawiać z nimi i powiedzieć że nie życzę sobie takiego malpowania ...nawet ich ulotka jest niema identyczna jak nasza ...ale może tu zawinila drukarnia wrzucając tekst w ten sam wzór?
macie dla mnie jakÄ…Å› radÄ™?
anetadr
Naśladownictwo jest najwyższą formą pochwały. I może traktuj to w ten sposób?

Aneta
grzałka
wiesz co, jeśli oni też mają niepełnosprawne dziecko, a Ty im pomogłaś odnaleźć się w tej sytuacji to ja w ogóle nie widzę w tym nic ani dziwnego ani oburzającego, że oni Cię naśladują- walczą o swoje dziecko, tak jak Ty, tak ma być
captain.jmw
"argumentując że skoro dali naszej corce w zeszłym roku to teraz powinni dać ich dziecku"
Tutaj przesadzili, bo nikt nic nie musi, nie ma tak, że ktoś coś powinien bo coś tam.
Ja rozumiem, że naprawdę może Cię to denerwować i złościć, zwłaszcza jak niektóre metody jednak fair nie są.
Z drugiej strony myślę sobie, że może oni sami nie wiedzieliby jak można sobie poradzić i co można jeszcze zrobić. Może rzeczywiście nie umieją sami wpaść na jakiś pomysł zdobycia pomocy inaczej niż ty? Niestety bywają i tacy ludzie, którzy nie umieją sami się zakręcić, pomyśleć...
Oni radzą sobie jak mogą, jak potrafią...może naprawdę są tacy niezaradni...?
I też uważam, że jeśli jednak Cię naśladują ( o ile to fair) to możesz być z siebie dumna tak naprawdę.
Skup się na sobie i na swojej Rodzince a ich na ile emocjonalnie możesz odsunąć-odsuń, bo tylko będzie cię to nakręcać. A to pewnie nie jest ci potrzebne.
Pozdrawiam i spokoju życzę icon_smile.gif
renek35
No tak ale robią "dokładnie" to co ja .... i o ile początkowo nie widziałam w tym nic złego to teraz czuję troche ich ciężar.... Są cały czas krok za mną.... Rozumiem że każdy walczy o swoje dziecko jak umie i nie zrozumcie mnie źle ja ciesze się że mają lepszą sytuacje ... w końcu sama wiem jak to jest mieć chore dziecko... dowiaduje się u terapeutów jakie postępy robi ich synek i czuję że mam udział w tym sukcesie bo byłam pierwszą osoba która im pomogła...ale są sytuacje (albo miejsca) gdzie wolałabym bywać sama ... Mamy wielu wspólnych znajomych z dziećmi niepełnosprawnymi i wszyscy biorą od siebie pewne przyklady ale nie wszystko co do joty.... Gdy spotykamy się większa grupą to boję się powiedzieć gdzie bylam i co robiłam bo zaraz się tam pojawią.... gdy dowiedzieli się że byłam w biurze rachunkowym pojawili się tam na drugi dzień argumentując że skoro moją ulotke przyjeli to powinni ich też.... zaczynam się bać że mi takie małpowanie może zaszkodzić .... to tak jakbym miała ogonek .... Zresztą nie tylko ja zauważyłam te podonieństwa w działaniach....


staram się nie myśleć i nie widzieć ...ale sami mi wchodzą w drogę i zauważam że się tym gryzę.... a to rzeczywiście mi niepotrzebne....
captain.jmw
Przykład z ulotką a zwłaszcza z argumentem, że waszą przyjęli moim zdaniem też jest nie fair.
Może musisz przestać mówić co zamierzasz, zrobiłaś i o czym jeszcze myślisz?
Wiem, że to trudne ale może spróbuj działać nie mówiąc...sama nie wiem.
A może dałoby się z nimi spokojnie porozmawiać na ten temat, jak myślisz? Tak, żeby ich nie urazić ale żeby wiedzieli, że całkowite i ciągłe małpowanie cię męczy i że może spróbowaliby tym razem oni Wam jakiś pomysł podsunąć? Może właśnie w ten sposób?
renek35
Właśnie zastanawiam się jak delikatnie z nimi o tym porozmwiać i czy wogóle powinnam...boję się że posądzą mnie o zawiść, zazdrość, samolubstwo czy coś w tym stylu...a ja naprawdę nie jestem im wrogiem... chciałabym tylko by już "odcieli tę pępowinę"
Latte_macchiato
Skoro wiedzą gdzie chodzisz i co robisz .... a nie są z tej samej miejscowości to podziwiam ich docieranie do tej wiedzy.
Jeśli faktycznie znają Twój każdy ruch, to z pewnością są już i na tym forum i przeczytają co napisałaś. Tak więc może rozmowa już nie będzie konieczna.
renek35
Nasze miejscowości dzieli jakieś 15 km ale mamy rehabilitacje w jednym miejscu...liczę się z tym, że i tutaj się pojawią chociaż mam nadzieję że jednak nie .... to nie jest forum w temacie niepełnosprawności więc pewnie specjalnie nie badą tu szukać...chyba że .... ale to trudno - zaryzykowałam. A tak szczerze to też zastanawiam się skąd wszystko wiedzą...pozmieniałam hasła na poczcie i na forach podejrzewając że musieli je kiedyś przyuważyć i może stąd czerpią informacje...przestałam głośno mówić o swoih zamiarach i planach ale zazwyczaj z niczym się nie kryłam i dzielilam się każdą dobrą wiadomością może dlatego tak źle sie z tym czuję że muszę coś trzymać w tajemnicy... Widujemy się bardzo rzadko bo 2-4 razy w tygodniu i nie sa to już spotkania towarzyskie a jeśli tylko mogę to staram się i tego unikać.... Sytuacja trwa od ponad pół roku... chociaż dopiero od ok 2-3 miesięcy zaczęłam ją analizować i upewniłam się że moje ruchy sa powtarzane z bardzo dużą dokadnością....a gdy zobaczylam szatę graficzną ich ulotki tak bliźniaczą jak nasza to zrobilo mi się przykro.....ale w tym przypadku może naprawdę była to wina drukarni....a w innych przypadek..... ciekawi mnie czy są tego świadomi bo dla mnie czasem to wygląda trochę na działanie na siłę.....a do tego męczy i dziwi też ludzi ktorzy nas wspierają a do ktorych zdołali dotrzeć.... na szczęcie nie do wszystkich chociaż to może tylko kwestia czasu.....
chaton
QUOTE(anetadr @ Tue, 27 Apr 2010 - 00:01) *
Naśladownictwo jest najwyższą formą pochwały. I może traktuj to w ten sposób?

Aneta

Tez mi sie wydaje, ze oni traktuje Ciebie jak autorytet.
Jestes dla mnich wzorem do nasladowania.
Pewnie nawet Cie idealizuja.
Rozumiem, ze to moze ciazyc, ale oni chyba nie maja zlych intencji.
Inanna
Trochę przesadzają, ale myślę sobie, że to wynika z ich zagubienia. Jesteś dla nich takim światełkiem, oni czują, ze jeśli będą podążać za Tobą, to będzie najlepsze dla ich dziecka - i tak właśnie robią. Idą za Tobą krok w krok, jak bezradne dzieci idą za matką - naśladują, bo nie umieją sobie sami poradzić... To może irytować, ale też stanowi dowód, że jesteś dla nich ważna, jesteś autorytetem, można by powiedzieć - jesteś wzorem do naśladowania a oni są Twoimi wiernymi wyznawcami... To faktycznie trochę ciężkie musi być do uniesienia...
renek35
Wiecie może rzeczywiście zmienie pogląd na tą sprawę.... do tej pory traktowałam ich jak garba...jeśli popatrzę na to pod kontem waszych wypowiedzi to powinno mi być nawet miło że mnie nasladują...ale jednak przestanę się chwalić i omawiać z innymi swoje plany icon_smile.gif
kasiarybka
I ja uważam, że to najwyższa pochwała, kiedy Ktoś się na mnie wzoruje.
Bo to oznacza, że uważa mnie za autorytet.
Z moich obserwacji wynika tez, ze mamy w sobie mało pokory, chcemy być jedyni w swoim rodzaju, to powoduje naszą złość, kiedy np. ktoś kupuje takie same meble, jedzie na taka sama wycieczkę, podejmuje decyzje podobne do naszych, ścina włosy jak my i na wesele idzie w takiej samej sukience icon_wink.gif
albo zaczyna się odchudzać, bo my schudliśmy icon_smile.gif
Wiem to z własnego doświadczenia, żeby nie było icon_smile.gif
A tak naprawdę to jest fajne, że Ktoś chce iść naszą drogą, korzystać z naszych rad, że nasze doświadczenia są Mu pomocne.
Stajemy sie wtedy w pewnym sensie liderem icon_smile.gif a lider nie jest samolubny.
kasiarybka
CYTAT
.ale jednak przestanę się chwalić i omawiać z innymi swoje plany icon_smile.gif

jeszcze to mnie tak tknęło....
Ja bym taką postawę nazwała egoizmem.
Ty jesteś bardziej twórcza, bardziej "obrotna", wiesz w temacie więcej, dłużej w nim "siedzisz" w zwiazku z tym masz wiecej informacji, więcej pomysłów....z tego co wyczytałam Oni nie są tacy jak Ty, nie umieją się odnależć i po prostu biorą przykład z Ciebie.
Na pewnym szkoleniu, dowiedziałam sie, że jeśli osiągnąłeś coś TYLKO sam, to nie jest to wiele warte, bo rzeczy wielkie osiaga sie razem.
Mafia
Kasiu, zgadzam się, że bycie liderem jest OK. Natomiast chodzenie i namawianie by inni przekazali pieniądze teraz na ich dziecko, bo na konto dziecka lidera dali w zeszłym roku, już nie podpada pod koncepcję lidera.
Rozumiem czerpanie korzyści z wiedzy czy doświadczenia innej osoby w podobnej sytuacji, ale podkopywanie tego typu już mi się nie podoba. To, jak dla mnie, dwie odrębne sprawy.
kasiarybka
Mafia, ja zakładam że Ludzie, których "namawia" tamta Para, są inteligentni i sami o sobie stanowią, więc i decyzję o tym Komu podarować 1 % podejmą sami i szczerze powiedziawszy, uważam, że żadna "namowa" nie będzie miała na nią wpływu.
Mafia
CYTAT(kasiarybka)
Mafia, ja zakładam że Ludzie, których "namawia" tamta Para, są inteligentni i sami o sobie stanowią, więc i decyzję o tym Komu podarować 1 % podejmą sami i szczerze powiedziawszy, uważam, że żadna "namowa" nie będzie miała na nią wpływu.


Też mam taką nadzieję, ale nie chciałabym by ktoś w ten sposób "wykorzystywał" mnie.
kasiarybka
Mafia ja jestem jeszcze skłonna myśleć, że Ci Ludzie łapią się wszystkich możliwych sposobów....
Latte_macchiato
O wiele lepiej wyglądałaby sytuacja gdyby zapytali czy mogą wykorzystywać pomysły. Takie minimum kultury ..tak mi się wydaje.. po prostu zapytać czy mogę i czy nie będzie miała nic przeciwko.
kasiarybka
No zgadzam sie, masz rację, wiem tylko też, że w pewnych sytuacjach Ludzie nie myślą racjonalnie. Nie wiem, może ja podświadomie oczyszczam Tych Ludzi, w sumie nawet Ich nie znam, wiem jednak sama po sobie, że bywa tak, że robisz coś zupełnie nieświadomie. Naprawdę nie sądzę, żeby Ci znajomi specjalnie, z premedytacją "małpowali" wszystkie poczynania Renki.
A jeśli chodzi o dzielenie się informacją, czy pomysłami, to będę upierała się przy tym,że zatrzymywanie takich info. dla siebie, to egoizm.
Jeśli wiesz cos, co może pomóc i mojemu Dziecku, mam nadzieje i wierzę w to, że przekażesz dla mnie, bo ja zrobiłam dokładnie to samo.
Latte_macchiato
Jeśli chodzi o informacje gdzie się leczyć, gdzie rehabilitację wykonywać itd ok, dzieliłabym się takowymi, pomagała.
Jeśli w grę wchodziłoby szukanie środków finansowych dla mojego dziecka, bo moja sytuacja finansowa wymagałaby wsparcia to niestety byłabym egoistką. Nie mówiłabym gdzie chodzę i co robię..przynajmniej osobom z bliskich mi stron. No niestety może to brzydkie ale dla mnie moje dziecko jest najważniejsze i dla Niego chciałabym jak najwięcej uzbierać.
To tak jak szukanie pracy..jak sama bym szukała pracy nie mówiłabym wszystkim znajomym szukającym pracy gdzie złożyłam cv... no chyba, że ich kwalifikacje wykluczałyby dane stanowisko.
kasiarybka
Nie wiem jak sie odbywa zdobywanie funduszy na terapię, nie wypowiem sie w tej kwestii i rzeczywiście, tutaj egoizm jest usprawiedliwiony w jakiś sposób, natomiast jeśli chodzi o szukanie ośrodków, czy jakieś nowatorskie pomysły w kwestii leczenia, jakieś nowe sposoby, nowe leki czyli równiez podpatrywanie strony internetowej czy ulotek, ja bym usprawiedliwiła.
Latte_macchiato
CYTAT(kasiarybka @ Tue, 27 Apr 2010 - 14:20) *
Nie wiem jak sie odbywa zdobywanie funduszy na terapię, nie wypowiem sie w tej kwestii i rzeczywiście, tutaj egoizm jest usprawiedliwiony w jakiś sposób, natomiast jeśli chodzi o szukanie ośrodków, czy jakieś nowatorskie pomysły w kwestii leczenia, jakieś nowe sposoby, nowe leki czyli równiez podpatrywanie strony internetowej czy ulotek, ja bym usprawiedliwiła.



Tak, w takim wykorzystaniu moich pomysłów bym się cieszyła, że kogoś inspiruję, pomagam, daję wzór etc.
renek35
Ale jeśli chodzi o dzielenie się wiedza w sprawie leczenia czy rehabilitacji to nie mam z tym problemów. Jeżdżę na szkolenia, współprowadzę towarzystwo i prowadzę grupę wsparcie dla rodziców - kończę też studia (licentcjat) w kierunku medycznym i przekazuję dalej wszystkie nowości.... Mnie drażni wlaśnie sposób pozyskiwania srodków ... bo tutaj czuję się "podkopywana" i o ile sama przekazałam wszelkie możliwe adresy do różnych fundacji i pomoglam w pisaniu pierwszych pism z prośbami to teraz nie moge znieść że tam gdzie ja idę z "prośbą o pomoc" pojawiają się oni ... i jeszcze odpowiednio to argumentując jw. Przecież ja w końcu stracę darczyńców jeśli będzie wiadomo że przy pomaganiu mojej corce zaraz zrobi się ogonek...Nie mnie oceniać które dziecko czego potrzebuje ale moja córka nie ma jednej choroby więc musze znaleźć dużo źródeł bo wymaga rehabilitacji i fizycznej i słuchowej oraz skomplikowanych badań, operacji i leczenia ... stąd też mój zapał i determinacja...Często biorę przykład od innych rodziców ale nie tak dosłownie zawsze dodaję coś od siebie ....
Dlatego pisałam że nie będę już zdradzać swoich planów .... i własnie boję się że reszta u mnie też tak to odbierze że jestem egoistką..
Latte_macchiato
Ja też byłabym niezadowolona, ale nie rozmawiałabym z Nimi, bo rozumiem ich pobudki, choć ja, pomimo wszystko starałabym się nie kopiować w ciemno i przede wszystkim zapytałabym. Rozmowa moim zdaniem nic nie da, bo powiedzą, że Oni też chcą dla swojego dziecka jak najlepiej ..co jest zrozumiałe. W takiej sytuacji nie mówiłabym co i gdzie, i jak robię w celu uzyskania pomocy finansowej.
kasiarybka
Strasznie trudna jest ta sytuacja, bo z jednej strony chcesz Ludziom pomóc, taki Twój Człowieczy odruch......a z drugiej strony widzisz, że pomagając "zabierasz" jakąś szansę swojej Małej.....
To co napisałaś to chyba najlepsze wyjście.....bo najpierw pomyślałam, że powinnaś z Nimi pogadać, ale cóż Ci odpowiedzą.....dokładnie to co Prada napisała, że to Ich Dziecko jest dla Nich najważniejsze....i trudo sie z tym nie zgodzić.
A jeśli chodzi o kwestię tego co Ktoś o Tobie pomyśli.....
jeszcze sie taki nie urodził, co by każdemu dogodził.


renek35
dzięki dziewczyny za porady...jakoś to przeboleję i zobacze jak się sytuacja rozkręci....
isaa
renek a ja uważam że masz prawo być egoistką i masz prawo się nie zgadzać na taką sytuację. fajnie że Ci ludzie chcą dojść do celu którym jest dobro i leczenie ich dziecka, ale czemu robia to na Twoich plecach?
użytkownik usunięty
[post usunięty]
Lipopa
"Małpowanie, kiedyś mnie bawiło a teraz denerwuje.."
ja mam odwrotnie - kiedyś strasznie mnie irytytowało, że najbliższa kuzynka kupowała i robiła dokładnie to co ja (obecnie dziecku kupuje dokładnie to co ma moje dziecko) ale teraz jest mi to zupełnie obojętne - widocznie nie ma pomysłu "na siebie/na swoje dziecko"
isaa
CYTAT(użytkownik usunięty @ Wed, 28 Apr 2010 - 09:52) *
cytowany post usunięto


czyli granic nie ma?
Berek
CYTAT(Iza*Pyza @ Wed, 28 Apr 2010 - 08:26) *
czyli granic nie ma?



Iza*Pyza, chyba nie doczytałaś wypowiedzi Rosy do końca.
O, proszę, tu masz odpowiedź:

CYTAT
Ze względu na to trzeba sobie, moim zdaniem, poukladać w głowie kwestię własnej pomocy i stosunku do niej. Między innymi nakreślić granice (a wiec to, o czym tu rozmawiamy) pomocy zewnętrznej i dzialań wewnętrznych.
Np. dzielenie się wiedzą merytoryczną to jedno, zachowywanie do własnej informacji spisu instytucji, ktore wspierają nasze dziecko- drugie.
isaa
pytanie zadałam wchodząc w rolę drugiej strony - bo wychodzi na o że pada przyzwolenie korzystania z pomysłów, wiedzi, doswiadczenia innych bez ograniczeń nic nie dajac od siebie. a moze właśnie lepiej dać wędkę niz rybę i w pewnym momencie zasugerować pójscie w odrobinę innym kierunku.
monilka
CYTAT(Iza*Pyza @ Wed, 28 Apr 2010 - 09:36) *
pytanie zadałam wchodząc w rolę drugiej strony - bo wychodzi na o że pada przyzwolenie korzystania z pomysłów, wiedzi, doswiadczenia innych bez ograniczeń nic nie dajac od siebie. a moze właśnie lepiej dać wędkę niz rybę i w pewnym momencie zasugerować pójscie w odrobinę innym kierunku.

Powtórzę za Rosą, ale tu się rozbiega o zdrowie dziecka. Nie chodzi tu o jakieś innowacyjne pomysły, czy rozwój naszej kariery i "malpowanie" tychże przez koleżankę/kolegę z pracy.
Uważam Renek, że trochę przesadzasz. Wiedza rodziców, którzy przeszli już tą drogą jest wszak bezcenna. Można się latami tułac po lekarzach, ośrodkach zanim znajdzie się odpowiednią drogę, a jak wiadomo przy rehabilitacji itp czas odgrywa ogromną rolę. Ja sama korzystam z wiedzy rodziców, którzy szukali podobnych rozwiązań jak moje i jeśli tylko mogę sama z chęcią ukierunkowuję kogoś, kto takiej pomocy potrzebuje. Mi po głowie ciągle się tuła stworzenie bazy w naszym mieście, jednego miejsca gdzie można będzie uzyskac potrzebne informacje o tym ile godzin rehabilitacji i gdzie, jakie ośrodki, jakie papiery co jest okropnie czasochłonne i jak wiadomo potrzeba czasu na zdobycie tych wszystkich informacji, dlatego tak ważne jest żebyśmy dzielili się tą wiedzą jeśli tylko możemy, bo się nie rozchodzi tylko o nasz czubek nosa i to, że nas spotkało nieszczęście, tylko też o to, że te nieszczęście dotyka też kogoś innego. A jak wiemy każdy w takiej sytuacji radzi sobie różnie.
Co do darczyńców też się nie do końca zgodzę.
Może przedstawię sytuację łopatologicznie. Dajmy na to zamieszczam u siebie w pracy apel o pomocy dla mojego dziecka. Tym czasem koleżanka ma, która ma również chore dziecko "zmałpiając" sytuację zamieszcza taki apel również. Czy powinnam miec do niej o to pretensję? Uważam, że nie, że nie mam takiego prawa, gdyż ona również walczy o dobro swojego dziecka. Dodając do tego, że przekazanie 1% jest dobrą wolą podatnika i do niego należy ten wybór. Tak samo uważam, że nie mogę miec pretensji do koleżanki, która w tamtym roku przekazała 1% na moje dziecko, a w tym gdy ktoś inny zwrócił się do niej z pomocą przekazała na kogoś innego. Powód jak wyżej. Jest to dobry wybór podatnika. Obowiązek taki "nakładam" tylko na najbliższą rodzinę.
Pomoc w tej sytuacji powinna byc bezinteresowna, gdyż się rozbiega o zdrowie dziecka.
A apelowanie do instytucji, gdzie już ktoś wcześniej zwrócił się z prośbą, w czasach kiedy przekazywanie 1% stało się tak banalnie proste jest nagminne.
renek35
monilka ale ja jasno napisałam, ze dzielę się zdobytą wiedzą i doświadczeniem ze wszystkimi i nie mam z tym problemów ... trudno prowadzić spotkania z rodzicami i trzymać w tajemnicy takie rzeczy.. robię to dla naszego wspólnego dobra i z wielką ochotą dlatego troszku boli mnie postrzeganie że widze tylko czubek własnego nosa.... mnie poprostu męczy że zamiast robić coś od siebie cały czas czekają na mój ruch i skwapliwie korzystają z moich pomysłów i posunięć..... Jest nas sporo w tej grupie i jakoś innym nie przyszło do głowy aby "chodzić za mną" chociaż często uderzamy w te same miejsca i wcale nie chodzi mi o wieszanie ulotek bo przecież nie tylko ich i nasza gdzieś tam sobie wisi... ale np o wyrobienie pieczątki o identycznej treści jak nasza (do pieczętowania kopert) jak tylko zaczęłam z naszej korzystać...i wiele wiele innych rzeczy bo powtarzają dosłownie wszystko ... Wcześniej sama na spotkaniach mówiam że to czy tamto udało mi się załatwić i jeśli ktoś chciał mógł też spróbować...i pewnie nie jedna osoba próbowała ... Mam poczucie że kiedyś trzeba iść swoją drogą a nie kroczyć krok w krok za kimś ....
monilka
renek, to przyznam się szczerze, że w tej chwili nie za bardzo rozumiem o co Ci chodzi.
Że Ci rodzice, akurat powtarzają Twoje ruchy? Nikogo innego? Śledzą Cię?
No dobra..co zlego jest w tym, ,ze zrobili też pieczątkę? Ty na swoje dziecko przez to uzbierasz mniej funduszy? Pytam się serio?
Inanna
CYTAT(monilka @ Wed, 28 Apr 2010 - 22:49) *
renek, to przyznam się szczerze, że w tej chwili nie za bardzo rozumiem o co Ci chodzi.
Że Ci rodzice, akurat powtarzają Twoje ruchy? Nikogo innego? Śledzą Cię?
No dobra..co zlego jest w tym, ,ze zrobili też pieczątkę? Ty na swoje dziecko przez to uzbierasz mniej funduszy? Pytam się serio?


Monilko, ale tu nie ma czego nie rozumieć. Po prostu ją to drażni i już. Ciebie by może nie drażniło, a ją drażni. Ma prawo odbierać tę kwestię po swojemu, tak to wygląda z jej punktu widzenia: drażni ją, działa jej na nerwy, czuje się osaczona, śledzona, kopiowana i małpowana. I ją to wkurza. Nawet jeśli nie ma w tym naśladownictwie nic złego, to i tak ma prawo czuć się poirytowana. I ma prawo o tym mówić. A my możemy jej pokazać drugą stronę medalu: tego, że pewnie są niezaradni, niekreatywni, że sami sobie nie radzą. To może trochę zmniejszy jej irytację, może pomoże jej się pogodzić z sytuacją, ale też pomoże jej poukładać własne emocje i - jak to pięknie napisała Rosa - zastanowić się nad wyznaczaniem granic i w końcu podjąć działania w celu ochrony tych granic.
renek35
Inanna dziękuję za odpowiednie określenie... tak czuję się własnie osaczona ... i chociaż może to tylko tak wyglądać ja naprawdę mam wrażenie że siedzą i czekają na mój kolejny ruch by się podłączyć...pieczątka jest tylko przykładem...bo nie ma w niej nic złego ale jeśli zsumować wszystko dość dużo tych przypadków.... i o zbieranie środków też chodzi ... każdy zbiera jak umie i wymysla odpowiednie metody... w tym roku wpadłam na pomysł zrobienia ulotek...oni też (akurat w tej samej drukarni i z identyczną szatą graficzną) ...poszłam z nimi do biura rachunkowego...oni też (akrat do tego samego a w naszym mieście jest ich kilka)...złożyłam wnosek o hydromasaż ...oni też (szczegół że nie mają odpowiedniej łazienki ale masaż się przecież przyda) ... zaniosłam prośbę o pomoc do hipermarketu a już słyszę że też tam podreptali...Czy naprawdę tylko się czepiam? Wiem każdy może ale ja poprostu zaczynam ich unikać ... Dlatego chciałabym alby chociaz starali się robić to dyskretnie bo może czepiam się niepotrzebnie ale jestem przez to poirytowana niepotrzebnie...bo zdaję sobie sprawę że każdy z nas "walczy" o dziecko.... Dlatego zapytałam na forum ... bo tylko w stosunku do tych ludzi czuję taki awers .... Z innymi rozmawiam normalnie i nie mam im za złe jeśli biorą przykład z moich posunięć ale są to pojedyńcze rzeczy i zazwyczaj zaraz wspólnie o tym rozmawiamy, cieszymy się jeśli uda się coś zadziałać... a Ci tak cichaczem że niby nic nie robią .... a wciąż są krok za mną....

Zobaczę jak się to rozkręci .... muszę z dystansem przyjrzeć się sprawie i sprawdzić czy te przypadki to tylko przypadki .... czy takie działanie z premedytacją ....
monilka
Szczerze mówiąc nadal uważam, że się czepiasz
Renek, nie zapomnij, że tu w każdym przypadku chodzi o dziecko.
I sorry Innana, argumentu w stosunku do dorosłej osoby po prostu drażni i już na klatę nie biorę, Nie oznacza to, ze nie mam w swoim sąsiedztwie osób, które mnie drażnią, bo już. Bo mam. Ale się nie doszukuję w tym wyższych przesłanek. Nie trawię sposobu bycia, rozumowania, jesteśmy kompletnie inni etc.. Gdyby renek przytoczyła wyżej wymienione i powiedziała, ze z tego powodu drażnią..ale nie pisała
renek, jesli pomagasz rób to bezinteresownie. Nie doszukuj się wszędzie szczujstwa. To pomaga spokojniej zasypiac
Ciocia Magda
Ja Ciebie rozumiem Renek, chociaż może kontekst sytuacji - czyli że chodzi tutaj o dziecko, które potrzebuje pomocy - coś zmienia. Bo wyobrażam sobie, że sytuacja jest podobna do prowadzenia działalności gospodarczej - jedna osoba spędza dużo czasu szukając pomysłów, kontaktów, wysyła setki reklamówek/CV - a druga dowiaduje się, które z tych działań były udane - i już nie marnuje czasu, tylko wysyła dokładnie w te same miejsca, czy zaczyna oferować dokładnie te same usługi. Dla mnie to by było bardzo wkurzające.

Sama jestem w podobnej sytuacji, tyle że tej "goniącej". Mam przyjaciółkę, która działa w tej samej branży co ja, tylko ma więcej zleceń i lepsze stawki. Co jakiś czas rzuca mi jakieś sugestie, gdzie mogłabym się zgłosić, co mogłabym zrobić. A mi byłoby głupio właśnie "małpować" jej model, więc nie dopytuję, nie pytam o kontakty, wzory pism, czy takie tam.

Oczywiście, że ci rodzice mają prawo zrobić wszystko dla swojego dziecka, to naturalne - ale najwyraźniej nie są tacy bezradni, za jakich uchodzą, skoro potrafią dotrzeć do tych wszystkich informacji i całkiem sprawnie je wykorzystać. Może uczciwiej byłoby gdyby i oni mogli się podzielić swoją wiedzą z Renek?

monilka
CYTAT(Magda EZ @ Wed, 28 Apr 2010 - 22:59) *
Ja Ciebie rozumiem Renek, chociaż może kontekst sytuacji - czyli że chodzi tutaj o dziecko, które potrzebuje pomocy - coś zmienia. Bo wyobrażam sobie, że sytuacja jest podobna do prowadzenia działalności gospodarczej - jedna osoba spędza dużo czasu szukając pomysłów, kontaktów, wysyła setki reklamówek/CV - a druga dowiaduje się, które z tych działań były udane - i już nie marnuje czasu, tylko wysyła dokładnie w te same miejsca, czy zaczyna oferować dokładnie te same usługi. Dla mnie to by było bardzo wkurzające.

Sama jestem w podobnej sytuacji, tyle że tej "goniącej". Mam przyjaciółkę, która działa w tej samej branży co ja, tylko ma więcej zleceń i lepsze stawki. Co jakiś czas rzuca mi jakieś sugestie, gdzie mogłabym się zgłosić, co mogłabym zrobić. A mi byłoby głupio właśnie "małpować" jej model, więc nie dopytuję, nie pytam o kontakty, wzory pism, czy takie tam.

Oczywiście, że ci rodzice mają prawo zrobić wszystko dla swojego dziecka, to naturalne - ale najwyraźniej nie są tacy bezradni, za jakich uchodzą, skoro potrafią dotrzeć do tych wszystkich informacji i całkiem sprawnie je wykorzystać. Może uczciwiej byłoby gdyby i oni mogli się podzielić swoją wiedzą z Renek?

Wiesz co Magda, a ja nie rozumiem. Naprawdę nie rozumiem. Ale wiesz, ja intelektem się popisywac lubię, to może temu.
Olka w tym roku była na turnusie rehabilitacyjnym na który to kasę musieliśmy wyłożyc sami. Czyli okolo 5 koła. Postępy były. Musi jechac na kolejny. Od państwa dostaje dofinansowania 1400 zł, czyli resztę musimy miec sami. Czyli spokojnie musimy przyszykowac około 9 tys. rocznie na wyjazdy rehabilitacyjne. Ale cóż to było. I tylko dzięki rodzicom dowiedziałam się, ze ..mogę się starac o pomoc tu i tu. Niby mało ważne, ale sama w życiu bym do tego nie doszła. Dlatego drażni mnie porównywanie do działalności i zachowywanie takich informacji dla siebie. Tak..jestem niegrzeczna
Ciocia Magda
Jasne Monilka, ja też zawsze dzielę się namiarami do lekarzy i przez myśl mi nie przechodzi, że kolejka przez to będzie dłuższa icon_wink.gif

Ale w tym wypadku chodzi np. o ten 1%. Renek wymyśliła, że zrobi ulotki, poroznosi po firmach, a nuż ktoś wpłaci. A za chwilę pojawia się drugie, takie samo ogłoszenie, w tych samych firmach. To chyba jest zasadnicza różnica - bo jak ktoś będzie miał zamiar wpłacić, to teraz podchodzi do tablicy ogłoszeń i wybiera na chybił trafił spośród dwóch ogłoszeń - nic go nie interesuje, które było pierwsze. Nie wiem, dla przyzwoitości wypadałoby nie iść do tych samych firm chociażby.

monilka
Mgada, dla przyzwoitości byś nie poszła? Dajmy na to zbierając na turnus dla swojego dziecka?
Uwierz mi, mi pisanie łzawych apeli przyszło z trudem, ale idea jest znana.
I naprawdę w dobie dostępu do netu, do takiej ilości informacji cięzko jest się nie powtarzac w apelach, w firmach do których się idzie. Jest to wręcz nie realne
renek35
monilka czy naprawdę wzięłabyś apel swojej kolezanki, która tak naprawde od początku Ci pomagała i zrobiła podobny... a później poszła do jej znajomych i rodziny z prośba o 1%? Tutaj nie o apele i zbieranie 1% chodzi ale o sposób w jaki to robią....
Kiedy dowiedzieli się o chorobie dziecka (mam nadzieję że czytałaś moje wypowiedzi na początku watku) to ja informowałam ich gdzie powinni jechać do lekarzy, skontaktowałam z najlepszym moim zdaniem rehabilitantem, pokazałam gdzie szukać pomocy i napisałam pierwsze pisma...nawet (czego wcześniej nie pisałam) pieniądze na pierwszy wspólny turnus zdobylam od naszej rodzimej firmy dla naszych dzieci razem dzieląc się nimi ... a przecież moglam to zrobić tylko dla swojego dziecka.... jednak co innego gdy daję od siebie (i mołoby usłyszeć chociaż dziękuję) a co inego gdy coś dzieje się wbrew tobie i poza plecami...poprostu w pewnym momencie przekroczyli granice przyzwoitości własnie idąc z ulotkami do mojej bliskiej rodziny i przyjaciół ... fakt dorośli ludzie wybierają komu oddać 1% ale poinformowali mnie o zdarzeniu bo głupio sie poczuli odmawiając im...

Gdy w rodzinie mojej bliskiej koleżanki urodzilo się chore dziecko nawet do glowy mi nie przyszło by poprosić ją o 1% w tym roku a kiedy zapytała dlaczego nie dałam jej ulotki odpowiedziałam, że nie chciałam jej stawiać przed koniecznością odmowienia mi bo uważam, że rodzina powinna się wspierać...

Dziękuję Wam za wypowiedzi dziewczyny...Tobie monilko również bo krytyka też jest potrzeban... i wierz mi ja naprawdę współczuję każdemu i chętnie pomagam ale boli mnie gdy widzę że zostaję wykorzystywana bo tak odbieram teraz tę sytuacje ... może błędnie i obym się myliła bo chce naiwnie wierzyć że na świecie są dobrzy ludzie...
Gosia83
Hmm...trudna sytuacja ale jak najbardziej rozumiem podejście tamtych rodziców...robią to aby pomóc dziecku a pomysły czerpią akurat od Ciebie - sądzę że tak naprawdę nie tylko od Ciebie. Podejrzewam, że wiele osób z podobnymi problemami jest "małpowanych". I nie widzę w tym nic złego - naprawdę...w tym przypadku nie widzę, bo chodzi o dobro ich dziecka.

Nawet o prośbę przekazania 1% podatku nie uważam za coś złego, niegodnego. Prośba jak najbardziej, ba...nawet uważam że powinna być - nawet dla Twojej rodziny...a jak postąpi rodzina i znajomi - to już ich wybór. Mogą wybrać także inny cel - zależy co ich poruszy, co będą uważali za bardziej konieczne.

W tej całej sytuacji i tak dziecko najważniejsze, jeśli drażni Cie ta sytuacja (co rozumiem) to unikaj, nie podpowiadaj - ale tak sobie myślę ze i tak będzie podobnie, tzn. dalej będziecie się spotykać i dalej będą mieli podobne ruchy - jak wiele innych rodziców borykających się z taki problemem.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.