To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Agresja w szkole

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

domi
Postaram się w skrócie opisać w czym rzecz. Dominika ma w klasie chłopaka, który od początku pierwszej klasy terroryzuje wszystkich. Zwraca się do koleżanek np. zamiast: "Asiu podaj mi" - "Ty dzi**o podaj mi". Przeklina, bije, kradnie. Ukradł już kilka razy dzieciakom kieszonkowe, a raz pani nauczycielce zebrane składki. Rodzice nigdy nie odprowadzają chłopca do szkoły, na zjawili się też na żadnym zebraniu/wywiadówce. Uwag/informacji nie podpisują, nie płacą składek, komitetu...niczego. Nikt nie wie jak wyglądają. Dziś było w szkole zdarzenie: jednej dziewczynce tenże chłopak zdjął majtki i trzymał je by się nie ubrała. Chłopcy się z niej śmieli i wytykali palcami. Pani za karę zamknęła go w klasie podczas przerwy. W tym czasie łobuz przeszukał wszystkie plecaki.
Dominice nigdy nic się nie stało ale nie znaczy żebym siedziała cicho. Uważam, że szkoła jakoś powinna zareagować. Dziwię się, że nauczycielka jeszcze sprawy nie zgłosiła do dyrekcji a ta do kuratorium (czy innej instytucji). Nie wiem czy mogę ingerować skoro mojemu dziecku nikt nic nie zrobił? Zresztą czego ja mogę wymagać? Wyrzucenia go ze szkoły, przeniesienia do innej klasy, zgłoszenia sprawy jakiejś instytucji? Przecież to dopiero 7-latek! Nie wiem sama czego oczekuję. chciałabym jedynie by moje dziecko czuło się bezpieczne w szkole. Orientuje się ktoś jakie są przepisy szkolne w takiej sytuacji? Szkoła sama nic nie zrobi? Ktos mi kiedyś mówił, że w pewnej szkole rodzice złożyli petycje o przeniesienie łobuza do innej szkoły. Z tym, ze to było gimnazjum. a co jeśli to podstawówka i w dodatku dopiero 1 klasa? Po dzisiejszej historii czuję się zaniepokojona...mam mieszane uczucia. Czy mam coś robić, czy w ogóle coś mogę?
pcola
Domi,
znasz rodziców tej poszkodowanej dziewczynki ?
Prawdę mówiąc, skoro kradnie i stosuje przemoc wychowawca powinien
powiadomić psychologa szkolnego, dyrekcję oraz rodziców (pisemnie, za
potwierdzeniem odbioru, że wymagana jest ich pilna wizyta w szkole).
Gdyby nadal się uchylali postraszyła bym policją albo wizytą pracownika
socjalnego w domu.
Zachowania siedmiolatka typu zdejmowanie majtek dziewczynce może świadczyć
o tym, że chłopiec jest ofiarą przemocy domowej, i jemu też należy się pomoc.
Truśka
Przemoc w szkole
Carrie
CYTAT
Nie wiem czy mogę ingerować skoro mojemu dziecku nikt nic nie zrobił?


Domi, a to, że Dominika widzi kolejne akcje w wykonaniu kolegi z klasy to nic?
Zapytaj wychowawcę co zrobił z tym? W sensie co poza zamknięciem go w klasie ( IMO to beznadziejna reakcja bo od razu powinien pojawić się tu pedagog). A potem idź do pedagoga i zapytaj co on wie na ten temat i powiedz co Ciebie niepokoi - bo nie sądzę byś chciała usłyszeć,że młody ściągnął majtki innej dziewczynce albo zrobił coś nowego w tym temacie.
Gremi
Domi - matko jedyna !!?? Jestem w szoku ze takie rzeczy dzieja sie w szkole i to wsrod 7latkow. Niewyobrazalne dla mnie jest to ze szkola nie podjela zadnych krokow zeby to zmienic. Ja poszlabym do dyrekcji i psychologa szkolnego. Tak byc nie moze i juz
semi
Domi, szkoła nie tylko moze, ale w opisywanej przez Ciebie sytuacji nawet musi reagować. To, ze bezpośrednio nic się Dominice nie dzieje nie znaczy, że nie ponosi ona-ani inni świadkowe tych sytuacji-żadnych kosztów emocjonalnych. Szkoła powinna po nieudanych próbach skntaktowania się z rodzicami powiadomić sąd rodzinny o istniejącej niepokojącej sytuacji i zwrócić się z prośbą o wgląd w sytuację małoletniego. Można nawiązac współpracę z opieką społeczną. MOżna pojechac do domu-pedagog. Trzeba bez dwóch zdań zapewnić dzieciom bezpieczeństwo i pomóc temu chłopcu. Bo on IMo pomocy potrzebuje.
Carrie
CYTAT(emi @ Fri, 14 May 2010 - 22:56) *
To, ze bezpośrednio nic się Dominice nie dzieje nie znaczy, że nie ponosi ona-ani inni świadkowe tych sytuacji-żadnych kosztów emocjonalnych.


o, jak Å‚adnie napisane

chciałam podobnie ale wyszło mi jakoś topornie
domi
Dzięki za rady. to było potwierdzenie tego co zamierzałam zrobić, a mianowicie: iść do szkoły i zapytać czy coś w tej sprawie już zrobiono? prawdą jest, że Dominika jako świadek też to przeżywa. Mówiła mi, że chciała pomóc tej dziewczynce ale się bała bo P. (ten chłopak) bije i wyzywa. Pójdę więc w poniedziałek do nauczycielki i porozmawiam. Jeśli nauczycielka zignoruje tę sprawę, to udam się do pani pedagog.
skanna
Domi, masz kontakt z jakimiś rodzicami z klasy? Prawdopodobnie skuteczniejsza byłaby interwencja większą grupą rodziców. Jeśli szkoła nic nie robi (a nie robi, bo jak rozumiem, ta sytuacja ma miejsce od dłuższego czasu), to istnieje uzasadnione podejrzenie, że ewentualną skargę jednego rodzica mogą "zamieść pod dywan". Nie sądzę, żebyś była odosobniona w swoich obawach, dlatego warto ruszyć sprawę większą grupą.
malinowa i Malina
Skanna dobrze pisze - trzeba zebrać grupę. I nie do pedagoga szkolnego, ale oficjalne pismo do dyrekcji.
Iśka
Myślę,że należy poinformowac nauczycielkę, o swoich niepokojach, o strachu córki. Dobrze byłoby gdyby więcej rodziców zabrało głos w tej kwesti, oraz zapytac nauczycielke co robi ona, co pedagog, co szkoła w związku z zaistniałą sytuacją,a właściwie z trwająca od dłuższego czasu zachowaniem chłopca? Zamknięcie chłopca w klasie(?)-nie będę komentowac. Wychowawca, pedagog, dyrektor wzywaja w takiej sytuacji rodziców, wychowawca z pedagogiem idą do domu ucznia. Poza oddziaływaniem na rodziców-częste rozmowy z uczniem,a także jakieś zajęcia profilaktyczne w klasie aby pomóc innym dzieciakom poczuc się bezpiecznie. Warto zastanowic się nad badaniem w poradni psychologiczno-pedagogicznej chłopca pod kątem agresywnego zachowania. Jeśli kontakt z rodzicami jest kiepski, nie chcą współpracowac, a zachowanie jest tak niepokojące- szkoła pisze do sądu o wgląd w sytuację rodzinną- po takim piśmie kurator wchodzi do rodziny aby zebrac dla sądu informacje.

Mam nadzieję Domi,że może niewiecie jako rodzice innych uczniów, ale szkoła działa w tej kwestii, bo jeśli faktycznie do tej pory nikt nic nie zrobił, to uważam za lekceważenie poważnego problemu.
domi
CYTAT(malinowa i Malina @ Sat, 15 May 2010 - 14:46) *
Skanna dobrze pisze - trzeba zebrać grupę. I nie do pedagoga szkolnego, ale oficjalne pismo do dyrekcji.

Tez tak kiedyś myślałam ale zmieniłam zdanie na początku roku. Nie będę opisywać całej sytuacji bo to nie byłoby na temat ale grupa rodziców za moimi plecami poszła do nauczycielki i nagadali głupstw na temat jednego z rodziców, który rzekomo oskarża o coś nauczycielke. Od tamtej pory postanowiłam nie rozmawiać z rodzicami bo nie wiem kim są, jacy są i niestety...zwyczajnie nie mogę im ufać. Wolę iść bezpośrednio do nauczycielki a jeśli to nie pomoże to do pedagoga szkolnego albo do dyrekcji.
malinowa i Malina
Nie musisz mieć podpisów wszystkich rodziców. Zbierz tych, do których masz zaufanie. Poza tym, jeżeli pójdziesz na rozmowę weź kogoś ze sobą - będziesz miała świadka. Opisz sytuację i złóż pismo (weź potwierdzenie odbioru) - bo po rozmowie śladu może nie być. Nawet jeżeli zdecydujesz się is najpierw do nauczyciela. Jednak twierdzę, że sprawa jest zbyt powazna, żeby nie poinformować o tym dyrekcji. To nie jest incydent wyłącznie na rozmowę z nauczycielem.
KM
Poruszyłabym najpierw problem na zebraniu, na forum rodziców, dopiero później, o ile to by nie poskutkowało, poinformowałabym dyrekcję. Taka informacja przekazana bezpośrednio do dyr., z pominięciem pani (chociaż ona oczywiście wie co się dzieje), może być przez nią potraktowana jako skarga na jej nieradzenie sobie z klasą.
malinowa_i_Malina
Ależ pani nie radzi sobie z problemem! Poza tym, jak to możliwe, że pani nie była świadkiem tego zdarzenia? Gdzie wtedy była? Co robił nauczyciel dyżurny? Przecież to najmłodza klasa!
KM
Masz rację Malinowa i mnie też ta sytuacja oburza.
Ale i tak, jestem za tym, żeby dać pani jeszcze ostatnią szansę wykazania się i uprzedzić o ewentualnych dalszych krokach.

semi
ja też jestem za otwartą rozmową najpierw z wychowawcą. ewentualnie jednocześnie z wychowawcą i pedagogiem. I prośba o konkrety-co zostało zrobione i co będzie robione w związku z tym, o czym te panie poinformujesz. szybko się okaże, czy coś mają zamiar zrobić i czy coś już zostało zrobione. jesli nie-wtedy do dyrekcji.
domi
CYTAT(Iśka @ Sat, 15 May 2010 - 22:15) *
Mam nadzieję Domi,że może niewiecie jako rodzice innych uczniów, ale szkoła działa w tej kwestii, bo jeśli faktycznie do tej pory nikt nic nie zrobił, to uważam za lekceważenie poważnego problemu.


Otóż okazuje się ...na szczęście...., że rodzice nie wiedzą a szkoła działa. Matka chłopca (samotnie wychowująca dzieci) nie przychodzi na wywiadówki bo po 1 jej wstyd za syna, a po 2 boi się reakcji innych rodziców. Przychodzi do nauczycielki następnego dnia, na osobności. Sprawa jest znana zarówno dyrekcji jak i pani pedagog. Chłopak jest już po badaniu w poradni psychologiczno-pedagogicznej i dostał skierowanie na badanie do psychiatry. Termin dopiero na 2 m-ce. W każdym razie jest nadzieja, że drugą klasę rozpocznie jako spokojniejszy chłopak. Rozmowa z nauczycielką przyniosła mi ulgę. Uspokoiłam się i inaczej spojrzałam na sprawę. Dobrze, że szkoła nie zignorowała problemu ale szkoda, że żaden z rodziców do tej pory nie interesował się tym chłopcem.
pcola
Domi,
jednak dobrze, że porozmawiałaś z nauczycielką. Mam nadzieję, że chłopak
wyjdzie na prostą. Jego mamie też przyda się wsparcie psychiczne specjalistów.
domi
Odświeżam wątek, ale z powodu innej sprawy.
Chłopca, o którym była mowa nie ma już od drugiego semestru poprzedniego roku. Ranił kogoś nożem, komuś innemu złamał nos i podobno poszedł do poprawczaka. Nieważne.... nie ma go już.

Teraz chodzi o pewną dziewczynę, która od ub. roku terroryzuje niektóre osoby z klasy. Już w zeszłym roku pisałam maila do pani wychowawczyni, w tej sprawie. Jakoś rozeszło sie po kościach, dziewczyna była dobrą uczennicą i miała na koniec czerwony pasek. W tym roku, powtórzyło sie wyłudzanie słodyczy, grożenie, straszenie pobiciem, szturchańce, szarpanie, wyzwiska i naśmiewania. Zgłaszałam wychowawczyni (nowej bo tamta jest na rodzicielskim) osobiście ja, zgłaszała Dominika wielokrotnie i czasem zgłaszały kolezanki. Jakis czas temu wychowawczyni powiedziała, ze dziewczyna już nie może mieć wzorowego zachowania, bo za dużo na nią skarg. Uczy sie słabiej niz w ub. roku, więc i tak nie będzie czerwonego paska.
A teraz do rzeczy: otóż dziś sie okazłao, gdy rozdano proponowane oceny na koniec roku szkolnego, że owa panienka ma wzorowe zachowanie!
Troche mnie to wkurzyło.... przyznam szczerze. Zwłaszcza dlatego, że dziewucha chwali sie od ub. roku, że nikt jej nic nie zrobi bo jej babcia była tu kiedyś nauczycielką. I wygląda na to, że miała racje 37.gif . Wg mnie to porażka szkoły. W ten sposób uczymy dzieci od podstawówki, ze jak sie ma plecy, to sie jest nietykalnym.
Czy mam to olać-jak myslicie? Czy jednak nalegać aby sprostowano jej zachowanie?

Może w przyszłym roku będę od razu składać pisemne skargi do dyrektora?
brzózka4
Trzeba sprawdzić jaka jest procedura wystawiania oceny z zachowania w Waszej szkole. Nie można odwołać się od oceny, ale od niedochowania procedur już tak. W mojej szkole zanim wystawimy ocenę musimy zasięgnąć opinii wszystkich nauczycieli uczących (na piśmie), zespołu klasowego (na piśmie) i musi też zostać dokonana samoocena. Trudno jednak pytać o procedury w odniesieniu do innego dziecka niż własne i tu może być problem. W razie rażącej niesprawiedliwości (gdyby moje dziecko zostało pobite, było szykanowane, itp. przez osobę nagrodzoną oceną wzorową) poszłabym najpierw do wychowawcy, a potem do dyrektora.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.