To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Astma aspirynowa

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

anuÅ›
Ogólnie jestem alergiczką ale nigdy tego nie zaakceptowałam. Unikam pokarmów, które wywołują najbardziej spektakularne dolegliwości (opuchlizna śluzówek, pieczenie, nie mogę oddychać) i na tym się sprawa kończy. Od miesiąca jestem chora, dostałam różne leki a ostatnio tylko nurofen no i wpadłam po uszy. Po 3 dniach brania leku nie mogłam oddychać, czułam się jakby słoń mi siedział na klacie i bolało potwornie. Lekarz myślał, że to zawał, zrobił nawet ekg ale nikomu do głowy nie przyszedł atak astmy. No... mi przyszedł, bo już kiedyś miałam stwiedzoną łagodną postać icon_sad.gif Mam dokładnie wszystkie objawy i jestem załamana.
Nie chcę leków, nie chcę iść poraz 4 do lekarza. Powinnam znaleźć dobrego pulmonologa. Cały czas jednak liczę na to, że mi samo przejdzie. Boli mniej po odstawieniu Nurofenu.
Lekarze interniści nie mają pojęcia o astmie i alergii. Dają standardowe leki a jak mówię, że czegoś nie mogę, to traktują jak histeryczkę. Z uporem zapisują leki, które mi szkodzą. Byłam ostatnio u 3 różnych lekarzy i za każdym razem było to samo.

Kurczę, ja potrafię z tym żyć, nie robię tragedii z niejedzenia pewnych rzeczy ale też leki przyjmuję tylko doraźnie. Teraz nie wiem co robić. Czy z astmą da się tak doraźnie? Czy samo nie przejdzie?
Nie chcę nawet czytać o astmie (chyba w końcu muszę icon_sad.gif ). Traktuję to jako słabość a nie chorobę. Jest mi źle, bardzo źle... na duszy icon_sad.gif

Musiałam się wygadać.
Gosia z edziecka
AnuÅ›, nie znam sie na astmie ani na alergii
przytul.gif - tyle moge
Ewelinek
Anuś, ja Ciebie proszę. Ty dorosła kobita jesteś, matka 4 dzieci a takie głupoty gadasz icon_wink.gif Alergia to nie żadna słabość - to choroba przewlekła jak każda inna. Powinnaś znaleźć konkretnego lekarza (niestety w Wa-wie nie mam możliwości Ci w tym pomóc), który poprowadzi Cię tak jak będzie najlepiej. Leki nie są konieczne na stałe, zależy to raczej od Twojego samopoczucia, zaawansowania choroby i pewnie czegoś jeszcze. Ja mam astmę, wywołaną przez alergię na pyłki roślin. Kiedyś brałam leki praktycznie non stop, w tej chwili tylko doraźnie tj. w okresie pylenia tabletki, w razie ataku mam inhalator, którego użyłam w tym roku 2 razy. Nie leczona astma nie przechodzi sama a wręcz przeciwnie może się pogłębiać i ataki mogą stawać się coraz częstsze, dlatego nie ma co się mazać a zacząć działać. Przy dobrym prowadzeniu przez lekarza życie z alergią, z astmą nie jest takie straszne icon_wink.gif można przywyknąć icon_wink.gif

Głowa do góry przytul.gif
Ciocia Magda
Anuś, rozumiem Cię bo dokładnie takie uczucia - panikę, złość, strach - miałam, kiedy moje dzieci miały objawy astmatyczne, które niezbyt dobrze poddawały się leczeniu. A może to ja musiałam się pogodzić z rzeczywistością i sterydami? Teraz podaję je bez wahania, kiedy objawy wracają i sytuację (odpukać) mamy pod kontrolą. Ewelina idzie do klasy lekkoatletycznej.

Ale faktycznie dobry lekarz to podstawa, na pewno znajdziesz kogoś, komu będziesz mogła zaufać.
anuÅ›
Dzięki Dziewczyny.

Pocieszyłyście mnie z tym doraźnym leczeniem. Najbardziej chyba boję się takiego brania leków non stop. Jeśli da się to jakoś obłaskawić i leczyć tylko przy nasileniu objawów to już mnie to cieszy. I daje nadzieję icon_smile.gif

Ale i tak mi głupio mówić o astmie i o alergii icon_sad.gif Ludzie robią wieeelkie oczy jak mówię, że nie zjem np jabłka bom uczulona. Jak na kosmitkę na mnie patrzą 21.gif

Jutro poszukam lekarza. PodzwoniÄ™, zapiszÄ™ sie na wizytÄ™. Ciekawe na kiedy icon_rolleyes.gif

Magda - jak Zosia dostała leki przy początku astmy to bez wahania jej podałam. Było, minęlo, jest zdrowa. Wszystkie dzieci alergiczne, pilnuję ich diety gdy trzeba. Ja tylko u siebie nie potrafię tego zaakceptować icon_sad.gif Wkurza mnie strasznie cała sytuacja.
Maciejka
Anuś, rozumiem Cie dobrze. Kiedy się dowiedziałam, ze mam astmę to wydało mi się to w pewnym sensie ...zabawne. Ale po 2 latach mi się znudziło. icon_wink.gif Zmęczyło mnie branie leków. Potem zmieniłam lekarza z alergologa na pulmonologa (bo miałam bliżej icon_wink.gif ) i dobrze się stało, bo po pierwsze konkretniejsza jest ta doktor i za każdym razem robi mi spirometrię. Ale też zwróciła mi uwagę na powiększone serce. I wtedy się zmartwiłam, bo mój ojciec i jego bracia są kolejno "wycinani" przez astmę sercową. I wtedy po raz pierwszy się zbuntowałam. Przestalam się godzić na moją chorobę. Próbowałam odstawić leki, ale się podduszałam. Więc wróciłam do wziewów. I wiesz co, unormowałam się i moja pulmonolog kazała leki odstawić (nie od razu oczywiście, bo tak nie wolno). Ale teraz akurat nie biorę. Za 2 tygodnie idę się pokazać, zobaczymy może nie będą konieczne. A jeśli będą? No cóż..., jeden ma cukrzycę, inny astmę a jeszcze inny coś innego. W zasadzie da się z tym żyć. Poszukaj dobrego lekarza. Będzie dobrze.
basiau
AnuÅ›, no ja CiÄ™ proszÄ™...
Alergia i astma to choroby z którymi można żyć, ale jak się podejmie leczenie, to życie jest o wiele łatwiejsze.
Od półtora roku odczulam się, po wielu latach zaniedbania choroby - i powiem Ci, że durna byłam, że się wcześniej za siebie nie wzięłam.
A to że nie możesz jeść np. jabłek - nie jesteś przypadkiem na drzewa bądź trawy uczulona? Bo ja tak, a w wyniku zaniedbania choroby powstała tzw. alergia krzyżowa, objawiająca się tym, że większości owoców nie mogę jeść, np. jabłek, brzoskwiń, czereśni. No i zdarzyły się dwa czy trzy ataki astmatyczne. Leków na stałe nie biorę.
użytkownik usunięty
Ja właśnie w sobotę miałam kolejny atak astmy. Na weselu szwagierki. Musiałam oczywiście zakończyć imprezę. Ja też nie zaakceptowałam swojej choroby (mam ją od 4 miesiąca życia) nie biorę leków na stałe, bo cały czas wypieram swoją chorobę. Mam za to ventolin przy sobie zawsze. Unikam alergenów wszelkich ale wiem, że leczenie powinnam zastosować mimo wszystko.
basiau
Jully, ja miałam tak 13 lat temu na weselu brata męża. Ventolin i mnie w sytuacjach kryzysowych przywraca oddech icon_wink.gif
anuÅ›
Ech, zapisałam się do jakiegoś lekarza ale termin za prawie 2 tyg. Czyli musi samo przejść 48.gif

Basia, Jully - a gdzie chodzicie do lekarza? Basiu, jak siÄ™ odczulasz?
basiau
Anuś, no ja chodzę w Piasecznie do p. Woźniak.
Akurat leczę się w przychodni przyszpitalnej, bo ona tam po odejściu poprzedniego alergologa pracuje też. Ma prywatną praktykę, na pewno przyjmuje w Piasecznie, obiło mi się o uszy, że również w Górze Kalwarii. To generalnie lekarz dziecięcy, ale dorosłych też leczy. Alergolog, pulmonolog, pediatra. Odczulanie polega na iniekcji podskórnej szczepionki co 4-6 tygodni w ramię.
Ewelinek
też się odczulam icon_smile.gif
anuÅ›
To napiszcie jeszcze jak długo się odczulacie i jakie są efekty? A koszty? Powinnam się w końcu wziąć za siebie a jakby można było się pozbyć skutecznie alergii to by było suuuper!
użytkownik usunięty
Ja jako, że nie akceptuję choroby to u pulmonologa nie byłam od wielu lat. Doraźnie leki przy dużych dusznościach wypisuje mi mój lekarz rodzinny.
basiau
Jeśli chodzi o długość odczulania to do tej pory 1,5 roku - leczenia przewidziane na 3-5 lat, okaże się w tzw. praniu.
Koszt mojej szczepionki to ok. 170 zł, starcza na kilka miesięcy, + leki dodatkowe, jak krople do nosa, oczu, tabletki, wziewy - ale to zależy, jakich leków Ty będziesz potrzebowała, więc nie podaję kosztów. Ponieważ leczę się w przychodni przyszpitalnej, to wizyty lekarskie i odczulanie mam za darmo (no dobra, w poprzednim miesiącu płaciłam 40zł, bo firma, która przejęła szpital nie miała jeszcze podpisanych umów z NFZ, nie wiem jak będzie w tym miesiącu). Z tego co się orientuję to koszt jednego szczepienia w przychodni prywatnej wynosi ok. 60zł.
Namiary na lekarkę podałam na pw
Fasola
CYTAT(anuÅ› @ Tue, 18 May 2010 - 13:23) *
To napiszcie jeszcze jak długo się odczulacie i jakie są efekty? A koszty? Powinnam się w końcu wziąć za siebie a jakby można było się pozbyć skutecznie alergii to by było suuuper!

E, ja bym nie patrzyła na Ciebie jak na kosmitkę, bo jabłka nie możesz jeść icon_smile.gif. U mnie litania jest dużo dłuższa, nie jem od co najmniej 10 lat, bo reakcja po tym jest taka wstrętna, sama wiesz.
Ja miałam alergię pylkową na drzewa, z której własnie "wypreparowała się" alergia jamy ustnej, bo tak to się nazywa (OAS-Oral allergy syndrome).
Teraz pyłkowa nie dokucza mi zanadto, a OAS ma się dobrze.
Co do odczulania, to znani mi alrgolodzy twierdzą, że próby pozbycia się OAS zdrogą odczulania na to, co pierwotnie wywoływało alergię (czyli w moim przypadku na drzewa), nie dało w prowadzonych badaniach pozytywnych wyników. Pyłkowica znika, a to cholerstwo sie trzyma. dlatego ja zrezygnowałam z odczulania. Gdyby pyłkowica dokuczała mi mocniej, odczulałabym się na pewno.
Trzymaj się. astmy nie lekceważ, ona daje sie teraz dobrze kontrolować.
Moim najlepszym "wyczynem" było wypicie na degustacji w markecie naparstka soku ze świeżej marchewki (świeżej marchwi nie moge nawet powąchac icon_smile.gif). Jakos nie skojarzyłam, że nie wolno, że to niepasteryzowany... Na szczęście była zima, to mróz wyszłam to się nie udusiłam.
anuÅ›
Ups, widzisz, sa dziłam, że to nie ma znaczenia jaka to alergia i odczulanie da efekty zawsze i wszędzie. Czyli mogę zapomnieć o pozbyciu się alergi?! ledwo mi światełko zaświtało i już zgasło. Może to i lepiej, bo 3-5 lat to dla mnie kosmos.

Jabłuszko to był tylko przykład. Jak juz pisałam rzecz dotyczy wszelkich surowych owoców (no... czasem mogę banana niezbyt dojrzałego, pomarańczkę ew arbuza, w lepszym czasie też gruszkę niezbyt dojrzałą). Poza tym jem pomidory choć nie powinnam icon_wink.gif, ogórki, kapustę młodą na surowo, pora w sałatce, cebulkę. Resztę tylko gotowaną.
No i są różne niespodzianki.
Fasola
CYTAT(anuÅ› @ Tue, 18 May 2010 - 23:05) *
Ups, widzisz, sa dziłam, że to nie ma znaczenia jaka to alergia i odczulanie da efekty zawsze i wszędzie. Czyli mogę zapomnieć o pozbyciu się alergi?! ledwo mi światełko zaświtało i już zgasło. Może to i lepiej, bo 3-5 lat to dla mnie kosmos.

Jabłuszko to był tylko przykład. Jak juz pisałam rzecz dotyczy wszelkich surowych owoców (no... czasem mogę banana niezbyt dojrzałego, pomarańczkę ew arbuza, w lepszym czasie też gruszkę niezbyt dojrzałą). Poza tym jem pomidory choć nie powinnam icon_wink.gif, ogórki, kapustę młodą na surowo, pora w sałatce, cebulkę. Resztę tylko gotowaną.
No i są różne niespodzianki.

No oczywiście, mnie nie dziwi, ten sam zestaw, mnie bardziej doskwiera brak selera i marchewki (surowych), za owocoami nie przepadam. Ja moge jagodowe i truskawki, więc w sezonie szaleję, pomidory mogę bez ograniczeń na szczęście. Orzechy oczywiście odpadają, ananas. A i tak cebula jest najbardziej wartościowa, no nie?
Co do odczulania to ja mam takie informacje a nie inne. Sa one sprzed 3 lat. Może od tego czasu coś poszło naprzód? Dawno nie sprawdzałam.
Daj znac po wizycie u alerg.
basiau
Nie, odczulanie nie zawsze daje efekty, i dobry alergolog powinien Cię o tym uprzedzić. Gdzieś nawet wyczytałam, że jeżeli odczulanie po dwóch latach nie przynosi efektu, po powinno się zaprzestać i leczyć tylko objawowo. No i unikać alergenów.
Ja piszę na podstawie własnych doświadczeń - naprawdę łatwiej mi się żyje, odkąd zaczęłam się odczulać.
Anuś a Ty tylko na te pokarmy? Czy inne objawy masz/miałaś?

No i jeszcze dopiszę, że nie wszystkie rodzaje alergii leczy się odczulaniem. Bo pokarmowych np. nie, ale pyłkowicę już tak. Ale przy tym zestawie pokarmów które podajesz że jesteś na nie uczulona, to mogę domniemywać, że masz tzw. alergię krzyżową - tak w skrócie jedna nieleczona postać alergii przeszła w drugą.
Fasola
CYTAT(basiau @ Wed, 19 May 2010 - 00:28) *
No i jeszcze dopiszę, że nie wszystkie rodzaje alergii leczy się odczulaniem. Bo pokarmowych np. nie, ale pyłkowicę już tak. Ale przy tym zestawie pokarmów które podajesz że jesteś na nie uczulona, to mogę domniemywać, że masz tzw. alergię krzyżową - tak w skrócie jedna nieleczona postać alergii przeszła w drugą.

Dokładnie, tak jak u mnie.
Dla mnie niejedzienie tego i tamtego jest dokuczliwe, ale od kiedy nie jem czyli od ponad 10 lat, właściwie nie choruje na górne drogi oddechowe - angina raz na 3 lata, a wczesniej miałam infekcje non stop.
anuÅ›
Alergia to mój chleb powszedni od 16 lat. Przeszłam już chyba wszystkie znane etapy i teraz rzuca mi się silniej na oskrzela i płuca. Pyłkowica jest dokuczliwa ale biorę sobie Clemastin lub Loratadynę i jest względnie ok (nie zawsze pomaga ale nie leci ze mnie non-top). Leki wypraszam u różnych lekarzy łącznie z pediatrami dzieci 43.gif albo kupuję bez recepty.
Na alergie pokarmowe nie mam sposobu prócz unikania alergenów ale z tym różnie bywa. Czasem zjem gruszkę i jest dobrze a za dwa dni po jednym kęsie duszę się, puchnę, wszystko swędzi i jest dramat. A ja ogólnie uwielbiam wszystkie owoce, wielkie, soczyste, słodkie czereśnie, twarde soczyste jabłka, czerwone, pachnące maliny i truskawki... I bardzo mnie boli, że nie mogę ich jeść icon_sad.gif
Po orzechach duszę się, szczególnie włoskich (ale migdały czasem podjadam icon_wink.gif ).
Zapomniałam o wysypkach. Otóż najczęściej pojawiają się koszmarnie swędzące bąble -np jak
UYT dotknę psa, kota lub poprostu w pobliżu znajduje się jakiś alergen, albo przyjdzie wiosna i wyjdę poraz pierwszy w krótkim rękawku na dwór. Tego nigdy nie jestem w stanie przewidzieć. Czasem zaczynam się drapać po twarzy i dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, że coś jest nie tak.
Tradycyjne wysypki pojawiają się czasami ale nimi zupełnie się nie przejmuję. Smaruje kremem i schodzi.

Ciekawa jestem co mi pulmonolog powie.
Gruszka
Jako, że Gruszki dawno nie było, to Gruszka odgrzebuje jakieś stare wątki icon_wink.gif

Przeczytałam oba wątki o astmie, oba, w których rękami i nogami bronicie się przed uznaniem choroby, a tym samym przed leczeniem (wiem, wiem, oba sa sprzed stu lat icon_wink.gif , więc mam nadzieję, że leczenie już dawno ustabilizowane icon_smile.gif )

Ale tak chciałam napisac, na wypadek, gdyby ktoś ze swieżą diagnozą się tu zaplątał.
Astma leczona (leczona! a nie 'zaleczywana" przypadkowymi lekami) jest spoko i da się z tym żyć.

Ja chyba od roku mam oficjalnie stwierdzoną - astmę na tle alergicznym. Powód: kot icon_smile.gif Po kilkunastu latach drażnienia alergenem organizm w końcu się poddał icon_wink.gif trochę się z tego śmieję, bo juz nie mam teraz na to wpływu. Juz po ptokach. I zastanawiam się, czy gdybym wcześniej trafiła do lekarza, odstawiłabym "alergen"...? icon_wink.gif

Nevermind. Leczcie się. To nie jest takie aż starszne (choć mi, przy mojej karygodnej niereuglarności i niekonsekwencji bardzo trudno było zacząć i codziennie coś brać).
Dostałam inhalator, który musiał byc przechowywany w lodówce (takie rodzaj) co doprowadzało mnie do szału, a brałam go od przypadku do przypadku - no bo wystarczy, że rano wybiegłam do pracy i zapomniałam. I już cały dzień stracony.
Teraz mam jakis kosmiczny dysk icon_smile.gif który można mieć przy sobie i dzięki temu jest szansa, że nawet jesli rano zapomnę to nadrobię w godzinę czy dwie.
Alergolog twierdzi wciąż, że jesli będe go brac regularnie, (oraz pozostałe tabletki i psikacz do nosa) a do tego, będe uprawiac sport i nie palić (! no niestety, z ręką na sercu, astma nie powstrzymała mnie od razu od palenia...) to jest szansa na takie ustabilizowanie (jesli nie doszło jeszcze do trwałych zmian w oskrzelach i płucach) że będzie można leki odstawić.

Mój kolega, astmatyk, ale za to batrdzo skrupulatny i terminowy jesli chodzi o leczenie icon_razz.gif , z powodzeniem uprawia bardzo wymagające sporty, tarza się w błocie i dźwiga ciężary po schodach. Bez zadyszki. Da się? icon_wink.gif Da się.
Kaszanka
Gruszko, witaj w klubie 06.gif Ja leki biorę regularnie, przyzwyczajona jestem, bo jestem alergikiem od urodzenia i łykam leki odkąd pamiętam. Mam włączony przypominacz w telefonie, ale łykam i psikam już odruchowo: od razu gdy wstaję rano i na wieczór przed myciem zębów.

Ja astmy nie czułam/nie czuję, bo mam dużą objętość płuc podobno. Wykryto ją u mnie przypadkowo po zapaleniu oskrzeli, stan bardzo zaawansowany, no ale skąd miałam wiedzieć skoro nie czułam, że coś jest nie tak. Ja chodzę na siłownię, dźwigam coraz większe ciężary, biegam do autobusu, da się żyć, to po prostu część mnie.
Orinoko
Z tym OAS w wyniku pyłkowicy to się podłamałam, bo też to mam: jabłka seznowo, tj. w okresie pylenia nie mogę, teraz niby jest ok, czerwone czasem dają objawy... czereśnie, brzoskwinie, nektaryny, gruszki, śliwki, w czasie pylenia muszę uważać na marchew, selera (surowe)... Przeraża mnie to, bo ja lubię surowe owoce i warzywa icon_sad.gif(( Nie mogę orzechów włoskich ani laskowych, na razie mogę nerkowca, pistacje. Migdały też dają reakcję.

Co robicie, jak zjecie coś zakazanego i są objawy, tj. puchnięcie śluzówek, skrobanie w gardle, pieczenie albo duszności? Tabletka p. alergiczna czy jakieś wziewy? Ja generalnie unikam, ale na wiosnę, przy takiej posusze owoców zjadłam brzoskwinię i poczułam "kluchę" w gardle - wzięłam tabletkę, przeszło, ale stracha miałam, że zaraz zacznę się dusić.
Póki co mogę owoce typu maliny, truskawki, jagody, arbuz, egzotyczne, ale nie wszystkie lubię. Brakuje mi tych "naszych".
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.