To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Zalążki choroby lokomocyjnej

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

trylinka
Czy da się powstrzymać rozwój choroby lokomocyjnej?
Nie znam się na tym zupełnie, a mam wrażenie, że moje dziecko z roku na rok reaguje coraz wyraźniej objawami tej przypadłości.
Czy to się ma zawsze z równym nasileniem?
Czy to się w człowieku rozwija, czy po prostu ktoś się taki rodzi i już?
Poproszę o wypowiedzi doświadczone osoby.
domi
Z tego co czytałam to choroba dziedziczna, wrodzona. Rzekomo w większości mija po okresie dzieciństwa (u mnie się nasiliła po okresie dojrzewania.)
Objawy początkowe: brak apetytu, uczucie niewygody, złe samopoczucie, zmęczenie
Objawy późniejsze: zawroty i bóle głowy, nudności, suchość w ustach lub ślinotok, nadmierne poty, wymioty.

Choroba lokomocyjna to zaburzenie błędnika. Najważniejsze to siadać przodem do kierunku jazdy, w autobusie i pociągu wybierać miejsce jak najdalej od kół (najlepiej środkowa część autobusu), wsiadać nie na czczo ale tez nie po zbyt sytym posiłku, w czasie jazdy patrzeć na horyzont bo patrzenie na mijające drzewa powoduje pogorszenie choroby, najlepiej wybrać pozycję półleżącą, częste wietrzenie pojazdu (w komunikacji miejskiej nierealne), często zamykać oczy i głęboko oddychać (najlepiej świeżym powietrzem).
Jeśli chodzi o jedzenie; to u mnie się nie sprawdza...ja muszę być solidnie najedzona bo mdleję gdy jestem jedynie podjedzona lub na czczo. Do tego powinnam coś stale podgryzać. Jednak ja nigdy nie wymiotuje, mam koszmarne bóle głowy i brzucha, mdłości, zalewanie potem, zawroty głowy, straszliwe osłabienie...wręcz nie mogę wstać i wysiąść z pojazdu. Słyszałam natomiast, ze osoby z dużymi wymiotami wolą nie jeść zbyt wiele a o przegryzaniu w czasie jazdy nie ma mowy. Niestety to choroba rodzinna...ja i brat mamy ją po mamie. O dziwo mama miała paskudne objawy w dzieciństwie i jej minęło a mnie i brata trzyma nadal.
A_KA
To ja do porad Domi dodam tylko, że nie należy czytać w czasie jazdy/grać na komórce itp. To wzmaga mdłości.

Choroba lokomocyjna faktycznie chyba jest dziedziczna. Ja ją w dzieciństwie miałam. Pamiętam, że miewałam OKROPNE mdłości (choć nigdy nie skończyły się wymiotami). I to zarówno w samochodzie, autobusie czy tramwaju. Mnie z wiekiem można powiedzieć, że przeszło. Teraz czasem mam mdłości w czasie jazdy samochodem, ale to naprawdę minimalne.

Karola też ma chorobę lokomocyjną. Zaczęło się w czasach przedszkolnych, co było baaaaardzo uciążliwe, bo codziennie dojeżdżałyśmy tramwajem do przedszkola. Miała okropne mdłości, nie raz wysiadałyśmy z tramwaju w czasie jazdy, żeby trochę pooddychała świeżym powietrzem. Przez co do pracy się spóźniałam icon_wink.gif. Raz nie zdążyłyśmy wysiąść i skończyło się to źle :/. Miewała też mdłości w pociągu (i wymioty), w samochodzie...

Próbowałam różnych "cudownych środków", które ogólnie nic nie dawały. Pomagał tylko Aviomarin, ale za to strasznie ją usypiał. Stosowałyśmy tylko na długie podróże.

Pocieszające jest to, że teraz jest już o niebo lepiej. W tramwajach/autobusach jest ok. W samochodach na długich trasach czasem ma lekkie mdłości, ale bez sensacji. Czytałam gdzieś kiedyś, że czasem pomaga ssanie w czasie jazdy cukierków. Karola mówi, że jej pomaga trochę - tak więc już jej pozwalam jeść w czasie jazdy coś w stylu tik_taków, albo Mentosów...
domi
CYTAT(A_KA @ Tue, 06 Jul 2010 - 20:12) *
Czytałam gdzieś kiedyś, że czasem pomaga ssanie w czasie jazdy cukierków. Karola mówi, że jej pomaga trochę - tak więc już jej pozwalam jeść w czasie jazdy coś w stylu tik_taków, albo Mentosów...

Mi pomaga mięta, czym silniejsza tym lepiej.
A_KA
CYTAT(domi @ Tue, 06 Jul 2010 - 19:46) *
Mi pomaga mięta, czym silniejsza tym lepiej.



Mięta pomaga w "lepszym" oddychaniu. A głębokie oddychanie pomaga w chorobie lokomocyjnej.

Karola akurat nic miętowego nie tknie. Tak więc ten sposób u nas odpada...
Abotak
Imbir, napoje z imbirem, opaski na nadgarstek tez bywaja skuteczne
W skrajnych przypadkach jakis syrop bez recepty pamietam.
U nas G minelo z wiekiem.
Mi wrocilo po porodzie, ale tylko tymczasowo i niezbyt intensywnie.
Abunieczek
Choroba lokomocyja... Eh o swoich przezyciach moglabm ksiazke napisac. Moja mama jej nie miala, tata tez nie. Ale jakos mnie dopadla, nie wylicze ile razy zwymiotowalam w autobusie jako dziecko. Trzyma mnie do dzis, jakakolwiek podroz bez aviomarinu jest nierealna. Czy to statek, auto, lub samolot. No w samolocie to lapie mnie najgorzej. Ale co najdziwniejsze, gdy Sama prowadze auto, to zadnych objawow tej choroby nie mam, za kierownica wszystko jest ok. Ale juz po stronie pasazera wystarczy mi 5min i juz mi niedobrze. Moje siostry nie maja tej dolegliwosci, tylko ja biedna sie mecze do dzis.

Piszecie,ze to dziedziczne, rodzinne, mnie sie ot tak sobie przypaletalo. Mam nadzieje,ze moja Abi to ominie bo jak Dla mnie Choroba lokomocyja to koszmar z dziecinstwa.

Podobno jeszcze zaklejenie pepka plastrem pomaga, mnie nie pomagalo ale innym tak.
beata_77
Moja córcia choruje bardzo icon_sad.gif W końcu pomógł syrop Lokomotiv icon_smile.gif

edit:
CYTAT(MsPaulinaUK @ Wed, 07 Jul 2010 - 17:40) *
Podobno jeszcze zaklejenie pepka plastrem pomaga, mnie nie pomagalo ale innym tak.

u nas też nie pomogło
ulla
Ja tam nie wiem, czy dziedziczna. Ja nie miałam (przynajmniej w dzieciństwie, bo w ciąży to i owszem, a teraz w drugim rzędzie siedzeń w samochodzie czasem mnie "muli", ale nie wymiotuję), Janusz też, a dziecko miewa. Nie jest dramatycznie, ale są samochody, w których ją dopada zawsze.

Na nią dobrze dziala Lokomotiv (wyciąg z kłacza imbiru).
jaAga*
Ja też nie wiem czy dziedziczna, bo moi rodzice nie mieli, ja owszem i to taką porządną z wymiotami. Lepiej zrobiło się dopiero po porodzie(-jedynie mnie mdli), nie wiem dlaczego i czy to nie przypadek. Za kierownicą też nie mam objawów, ponoć wtedy błędnik reaguje inaczej.
Nie wiem czy da się powstrzymać nasilenie tej choroby- moim zdaniem poza łagodzeniem skutków niewiele można.
Myssia
Kacper dostaje coculine do ssania, ku mojemu zdumieniu, działa!
Po lokomotivie chorował jeszcze bardziej.
Opaska, ta akupresurowa, nic nie dała.
A w ogóle to jest bidak tak do tego przyzwyczajony, że w samochodzie ma koło siebie zawsze plastikowy kubek (miskę), papierowy ręcznik i w razie czego sam się obsługuje icon_sad.gif
na wycieczki w przedszkolu też jeździł z kubkiem, na szczęście się nie przydał
Ja mam ponad 30 lat i do tej pory mi nie przeszło.
A jak mi niedobrze, to mi akurat pomaga wyglądanie przez okno icon_smile.gif a skupienie sie na czymś co jest w samochodzie wzmaga tylko nudności
amore
Ja dobiegam do 40-tki i powoli mi przechodzi 04.gif. Córka 10 lat ,też podróż przechodzi co raz lepiej a było strasznie ;jedynie Aviomarin jako tako pomagał.
ciao
Ja do tej pory mam chorobe lokomocyjna,potrafi mnie dopasc nawet na autostradzie,ktora jest prosta jak drut.Niestety ale ostatnio starsza corka reaguje podobnie jak ja.
Silije
U mnie cała trójka miewa chorobę lokomocyjną, ja też miałam w dzieciństwie.
Podaję im Lokomotiv, często pomaga ale nie stuprocentowo. Wozimy szczelny worek w samochodzie.

Nie da się chyba tego wyleczyc ani zatrzymac rozwój, da się tylko łagodzic objawy i czekac na ewentualne wyrośnięcie.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.