To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Ciąża po poronieniu

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

aniooolek
Jestem 4 tygodnie po zabiegu, poroniłam w 10tc. Bardzo chciałabym zajść już w ciążę ale wiem, że trzeba trochę odpocząć i dać organizmowi się zregenerować. Jak szybko wam udało się zajść w ciążę? Czy miałyście jakieś problemy z donoszeniem? a po jakim czasie dostałyście okres? Bardzo proszę o odpowiedź, jest to dla mnie bardzo ważne icon_sad.gif pozdrawiam!
Fiefiora
Na poronieniu jest sporo takich tematów.
Ja zabieg miałam pod koniec czerwca po 35 dniach dostałam okres, w pażdzierniku miałam ostatni okres czyli po 5mc od zabiegu byłam w ciąży, (staraliśmy sie od września). Uważam, że musisz to skonsultować z lekarzem kiedy możesz zacząć starania, bo to nie tylko fizycznie a i psychicznie trzeba mieć siły.
Z ciąży miałam sporo problemów,ale nie związane były one z poronieniem i łyżeczkowaniem.
alona24
witaj ja w 11 tygodniu ciąży dowiedziałam się że ciąża zamarła i miałam zabieg łyżeczkowania...poczekałam do okresu i zaczeliśmy starania...udało się od razu tj w pierwszym cyklupozabiegu...ale powiem szczerze ciąża była dla mnie straszna tj cały czas sie bałam psychicznie nie polecam takiego posunięcia...trzeba jednak troszkę odpocząć...poza tym po łyżeczkowaniu miałam masę krwiaków co zagrazało dziecku...ale udało się i dziś leży przy mnie 2,5 tygodniowa Alicja...
captain.jmw
W około 7tyg poroniłam, był to 22 luty. Kolejną miesiączkę dostałam 25 marca.
Co do ciąży to bardzo chciałam zajść znowu ale wolałam odczekać minimum 3 miesiące, wiem, że czasem kobiety decydują się próbować od razu ponownie, jednak wydawało mi się, że dla mojego organizmu będzie lepiej jak odczekam, jak się zregeneruje i odpocznie.
Od strony psychicznej również wolałąm odczekać ponieważ potrzebowałam czasu żeby pożeganć się z dzieckiem , które odeszło i nie chciałam aby ta nowa ciąża była tylko "na pociechę" i zastepowała utracone dziecko, musiałam odczekać aby móc na nowo przygotować się na nowe, inne życie a z tamtym mieć czas się pożeganć i odżałować. Co nie znaczy, że jak napisałam powyżej, nie chciałam jednak od razu znowu być w ciąży.
To była miesznka uczuć, emocji.
Jednak jeśli o mnie chodzi, czułam, że dla mnie, i dla dziecka, kóre straciłam najlepiej będzie poczekać kilka miesięcy.
Obecnie problemów z poczęciem nie mieliśmy, jest to 5 tydz ale nie ukrywam, że się boję. Cieszę bardzo ale...
Trzymaj siÄ™ i pozdrawiam icon_smile.gif
Gothica
Wg. przesłanek medycznych powinno się czekać 3-6 miesięcy. Psycholodzy radzą odczekać rok.
U mnie było tak:

W 10 tc w maju 2007 miałam zabieg łyżeczkowania. Po 5 tygodniach miałam miesiączkę.
We wrześniu 2008 miałam ostatnią miesiączkę, w czerwcu 2009 urodziłam.
Lekarz pozwolił mi się starać po 6 miesiącach.
milutka
Ja zaszłam w ciążę miesiąc od poronienia, niestety znów poroniłam wtedy, ale na pewno nie przez to, że zaszłam szybko w ciążę.

Najbezpieczniej chyba odczekać 3 miesiące, organizm odpocznie i Ty odpoczniesz psychicznie.
Honey*
ja poronilam w czerwcu 2005. W grudniu 2005 znow zaszlam w ciaze. I jak widac z paseczka wszystko bylo ok i mam teraz corcie Zuzie
Katka82
Zaszłam w ciążę w kwietniu 2007 roku, ciążą obumarła w 9 tc (czerwiec 2007).Miałam zabieg łyżeczkowania macicy.
Odczekaliśmy 3 miesiące i w pierwszym cyklu udało się - byłam w wymarzonej ciąży.Niestety scenariusz się powtórzył. Serduszko dziecka przestało bić w 11tc (październik 2007).
Odczekaliśmy pół roku do kolejnych starań.Tym razem na II kreseczki czekaliśmy 5 miesięcy (w ciąże zaszłam w październiku 2008).W lipcu 2009 roku urodziłam zdrową córeczkę.
sonia18a
w 13tc poroniłam i miałam zabieg łyżeczkowania. Lekarz kazał odczekać przynajmniej pół roku. Po pół roku rozpoczęliśmy starania, w 2 cyklu zaszłam w ciążę icon_smile.gif ciąża nie była łatwa, ale nie przyczyniła się do tego poprzednia sytuacja. Niestety taki mój organizm. Na szczęście w kwietniu 2009 urodziłam zdrowego synka icon_smile.gif a w sierpniu 2010 zdrową córeczkę icon_smile.gif
lidek
Ja czekałam rok, ale warto po poronieniu sprawdzić czy organizm wrócił do normy, zrobicć badania chociażby hormonalne i dopiero podjąć starania.

pozdrawiam
k76
Dla wszystkich starajacych się po poronieniu jednym lub więcej, mam radę, że nie należy się poddawać i próbować. Rózne są przypadki poronień u mnie było 3 pod rzad, w każdem roku po jednym, ale żyłam nadzieję że w końcu się uda. Jak zaszłam w kolejną ciążę po tych trzech poronieniach, byłam szczęśliwa do ósmego m-ca, kiedy to dowiedziałam się, że dzieciątku przestało bić serduszko. Minęło pół roku i ponownie spróbowaliśmy, teraz mamy śliczną Maję
misia.xs
Dziewczyny podziwiam Was bardzo mocno, ja nie wiem czy podniosłabym się po stracie dziecka, na które tak bardzo czekałam z resztą
chaton
CYTAT(misia.xs @ Fri, 30 Dec 2011 - 17:21) *
Dziewczyny podziwiam Was bardzo mocno, ja nie wiem czy podniosłabym się po stracie dziecka, na które tak bardzo czekałam z resztą


Chyba kada z nas tak myslala.
Ja powiem CI tak, poroniam latem, a ze bylo spontaniczne i bez powiklan ani zabiegow, chcialam zajsc jak najszybciej, zeby zapomniec o tym i przejsc na inny temat. Ale tak sie nie stalo. Zaszlam 3 miesiace po i wlasnie poronilam, tym razem pod koniec trzeciego miesiaca. Moja rada jest taka: jesli masz mozliwosc (mysle o wieku), to odczekaj. To wszystko wychodzi, jak jestes w ciazy. Moja ciaza byla koszmarem, a jej zakonczenie przezylam duzo gorzej nie pierwsze poronienie.
Agnieszka 23
Witam.Pierwszą ciąże poroniłam w 4 miesiącu,(serduszko staneło).Po badaniu płodu okazało sie ze płód ogólnie zdrowy tylko serduszko przestało bić;-(To było w czerwcu 2004 roku.Odczekałam ok roku.Zaszłam w ciąże przy pierwszej próbie;-)Niestety scenariusz sie powtórzył(2005);-(Zrobilismy badania genetyczne,wyszły książkowo;-)Kolejna próba po roku (2006).Do 4 miesiąca cały czas stres i strach przed kolejnym USG.Lekarz wolał dmuchac na zimne i łykałam tabletki jakieś du..coś tam do 5 miesiąca.Urodziłam (po 16 h) zdrową córeczke Amelke.Dziś ma 6 lat i jest bardzo wyszczekana...hehe;-)Do samego porodu sie bałam o nią,tak to już mamy te mamy;-)
Z nieoficjalnych żródeł podejrzewamy że nie moge mieć chłopca.W genetyce wyszło ok ale gdzieś z męża strony,jakaś tam ciotka nie mogła mieć własnie chłopców tylko same dziewczynki;-)Moze gdzieś coś w genach sie przeniosło?To takie nasze wiecie domysły...
Endi
Witajcie icon_smile.gif

Ja z moim m.. staralismy sie o dzidzie juz jakis czas, niestety nic nie wychodzilo, mialam bardzo nie regularny @ ( po odstawieniu anty ), gin postanowil przepisac mi Clostilbegyt, poniewaz byl rowniez problem z owulacja, a raczej jej brakiem ( raz byla, a raz nie ) za 1 opakowaniem zaszlam w ciaze - niestety w 10 tyg. poronilam ( puste jajo płodowe ), @ przyszla po 8 tygodniach od lyzeczkowania, nastepna @ nie chciala przyjsc - dopiero w 42 dc jak juz bylam zdesperowana, ze dalej jej nie ma, wzielam sobie luteine na wywolanie, pomoglo po 4 dniach zazywania i obecnie mam wlasnie druga @ po zabiegu. Dzisiaj mam 4dc i postanowilam zaczac znowu brac Clo na owulacje, zobaczymy jak szybko tym razem sie uda. Dodam, ze okazalo sie iz moj m.. ma bakterie coli w nasieniu i jest w trakcie leczenia, ktore niestety baaardzo pogorszylo stan chłopaków, są ponizej normy, wiec sie teraz bardzo boje, ze moze byc jeszcze gorzej zanim skonczy leczenie... staram sie byc dobrej mysli i mam nadzieje, ze teraz za 1 opakowanie Clo sie rowniez uda i bedzie ciaza donoszona...

Pozdrawiam icon_wink.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.