Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rzd postanowi kontynuowa program Maluch, zapocztkowany w 2011, zaproponowa jednak jego zmodyfikowan i rozszerzon wersj, nadajc mu nazw MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Przy okazji przeglądania paki ciuchów, ktore dostałam, trafiłam na parę takich okazów, przy których płakałam ze śmiechu. Jednak po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, żę to wcale nie jest smieszne i że ktoś do cholery musiał to po pierwsze ZAPROJEKTOWAĆ, ktos musiał to USZYĆ, ktos musiał to SPRZEDAWAĆ, a wreszcie jakieś bogu ducha winne dziecko MUSIAŁO TO NOSIĆ!
co za masakra
jak to mozliwe, że NIKT na całej tej trasie życia produktu nie stwierdził, że temu, w czyjej głowie pomysł na ten ciuch się narodził, należałoby odebrać wszystkie kredki...
spójrzcie: mój namber łan:
Czy Was tez mamy ubierały w dzieciństwie w takie koszmarki?
LilySnape
Wed, 08 Sep 2010 - 12:20
W moim dzieciństwie komunistycznym, czytaj: szaroburym, jakikolwiek żywy kolor był na wagę złota. A tu takie kolorki są.
Niemniej jednak sukienczyna jakby niekoniecznie w moim guście
Gruszka
Wed, 08 Sep 2010 - 12:26
No dobra, przyznam, że w ogóle nie pomyślałam, że to jednak "szaleństwo dawnych czasów". Faktycznie jesli tak na to spojrzeć to Lily masz rację
xxyy
Wed, 08 Sep 2010 - 12:26
No gdyby wlascicielka byla wyjatkowo urocza to by nikt nie zwrocil uwage na te kiecke
Mnie mama ubierala ladnie ale ciagle na niebiesko ( bom miala blond loki i blekitne oczeta), potem mialam faze obrzydzenia do tego koloru.
LilySnape
Wed, 08 Sep 2010 - 12:27
Pamiętam, że w latach 80-tych hitem były bluzki, T-shirty z jakimkolwiek napisem po angielsku albo rysunkiem
szantrapa
Wed, 08 Sep 2010 - 12:34
Miałam takie okazy. pewnie nawet kilka mam jeszcze. Wywiesiłam w reklamówce przed smietnikiem. Rozeszły się błyskawicznie. Jak się nie ma co się lubi... Powiem tak, moja sąsiadka namiętnie nam pomaga. Patologia dość mocno rozwinięta, jedno dziecko nie żyje -pobite, drugie pewnie też im odbiorą, najstarszy syn teraz ma małe dziecko i zastanawiamy się czy nie zgłosić...nieważne, wychodzi OT. Otóż od tej sąsiadki przynajmniej raz w sezonie dostaję reklamówkę rzeczy w tym stylu. Zostawia pod drzwiami albo przysyła z tym córkę. Mam z tym problem bo doceniam troskę i starania...ale mam w co ubierać dzieci i niekioniecznie w takie rzeczy. Oj głupia zmanierowana ja
LilySnape
Wed, 08 Sep 2010 - 12:38
CYTAT(szantrapa @ Wed, 08 Sep 2010 - 11:34)
Miałam takie okazy. pewnie nawet kilka mam jeszcze. Wywiesiłam w reklamówce przed smietnikiem. Rozeszły się błyskawicznie. Jak się nie ma co się lubi... Powiem tak, moja sąsiadka namiętnie nam pomaga. Patologia dość mocno rozwinięta, jedno dziecko nie żyje -pobite, drugie pewnie też im odbiorą, najstarszy syn teraz ma małe dziecko i zastanawiamy się czy nie zgłosić...nieważne, wychodzi OT. Otóż od tej sąsiadki przynajmniej raz w sezonie dostaję reklamówkę rzeczy w tym stylu. Zostawia pod drzwiami albo przysyła z tym córkę. Mam z tym problem bo doceniam troskę i starania...ale mam w co ubierać dzieci i niekioniecznie w takie rzeczy. Oj głupia zmanierowana ja
Jeśli bym nie musiała, nie ubierałabym dziecka w te rzeczy. Jakoś tak mam, że patrząc na dziecko ubrane w ciuszki sprezentowane przez kogoś, od razu sobie o tym kimś przypominam i super jeśli ten ktoś kojarzy mi się pozytywnie, gorzej gdy jest odwrotnie.
PINA.K.
Wed, 08 Sep 2010 - 13:41
ha jak to było kiedyś??? moi chłopcy to jeszcze po mnie noszą niektóre bluzki, dziwi was to jestem chomikiem z niewyboru albo nie wiem jak to ująć śmieję się że byłam wpadką rodziców(mama40,tata47lat),kilka miesięcy przed stanem wojennym, praktycznie żadnych ubrań po rodzeństwie bo przecież nie miało mnie być a było inne kuzynostwo... no dobra jak się urodziłam to podobno o mały włos przywieźli by mnie w pieluszce i kocyku zawiniętą:)no ale póxniej były wspaniałe kolejki mimo których i tak mama nic nie miała dla mnie podobno szybko chodziłam, wyruszałam sama na ulicę i podobno za każdym razem coś miałam w rękach, nigdy ze spacerku nie wracałam z pustymi rękami i oto teraz każde miejsce zawalone jest ciuchami których i tak pewnie nikt nie założy ale mi szkoda ich wyrzucić............. o matko ile ja tego mam........
A_KA
Wed, 08 Sep 2010 - 13:48
Gruszka... a pomyślałaś ile ktoś pracy przy tej sukience miał? Ile tam fałdek, zakładek, koronek (przy kołnierzyku), mankiecików... I kokardka. I rękawy bufiaste. Ktoś się napracował, a Ty jeszcze wybrzydzasz?
Poza tym... są różne gusta, a o gustach podobno się nie dyskutuje... Nie wiem... widać komuś się ta sukienka podobała
Dla mnie to ona jak choinka wygląda . Za dużo wszystkiego.
Nie do końca pamiętam w co moja mama mnie ubierała jak byłam mała... ale mam nadzieję, że takiej sukienki nie miałam
Irenka.
Wed, 08 Sep 2010 - 14:10
Późne lata 80. (jestem rocznik 81)- hitem były chińskie sukienki, z falbankami, kolorowe i nawet estetyczne. Potem- lata 90.- jeans i naprasowanki na koszulkach...
edit: sukienkę do komunii miałam z bufiastymi rękawami..
A_KA
Wed, 08 Sep 2010 - 14:22
A ja pamiętam ze swojego dzieciństwa SUPER MODNE spodenki bermudy w palmy. Wszyscy je nosili
Bluśka
Wed, 08 Sep 2010 - 18:03
Z dzieciństwa pamietam jeden koszmarek ubraniowy a mianowicie długie spodnie, zrobione przez moją babcię na..drutach. Były ohydnego sraczkowo-ciemnobrązowego koloru a ja mialam wtedy 7 lat i zalewałam się łzami za każdym razem jak to badziewie musiałam zakładać. A zakładać musiałam, bo po pierwsze primo, był to prezent od babci, po drugie primo, były lata 80-te i mrozne zimy. Wytrzymalam w tych portkach tylko jeden sezon, po czym niby niechcący nadprułam jedną nogawkę a drugą potraktowałam nożyczkami.
anetadr
Wed, 08 Sep 2010 - 19:09
Pewnie byłabym szczęśliwa mając w dzieciństwie taką sukienkę. Tymczasem nosiłam mało gustowne sukienki szyte na jedno kopyto przez sąsiadkę i bezlitośnie przedłużane różnymi falbankami. Nawet majtki miałam szyte. Szczytem bezguścia był bury płaszczyk zimowy, okropny worek, uszyty z takiego niby futerka. Generalnie jakoś niespecjalnie przywiązywałam wagę do ciuchów. Zresztą wówczas wszyscy nosili podobne. Najbardziej mi utkwił w głowie właśnie ten płaszczyk-futerko i sukienka do komunii, bo jako jedyna miałam krótką.
Powszechne było wtedy niewyrzucanie niczego, tylko przeszywanie, nicowanie, naszywanie kwiatków czy innych aplikacji na dziury, dorabianie kawałków rękawów itp. Mojej babci zostało to do samego końca. Potrafiła wyciągnąć z kosza wyrzucone przeze mnie dziurawe majtki, cierpliwie je pocerować i z dumą mi je włożyć je do szuflady. Nie zapomnę też jak pocięła piękną sukienkę, z którą Karolinie kupiłam na drugie urodziny, bo postanowiła przedłużyć jej żywot.
Aneta
A_KA
Wed, 08 Sep 2010 - 19:29
CYTAT(anetadr @ Wed, 08 Sep 2010 - 19:09)
Najbardziej mi utkwił w głowie właśnie ten płaszczyk-futerko i sukienka do komunii, bo jako jedyna miałam krótką.
Nie byłaś jedyna . Ja też miałam krótką... po kuzynce. I bardzo nad tym ubolewałam. Czułam się okropnie w niej. Nie chodziło oczywiście o to, że jest po kuzynce, ale o to, że jest krótka, a ja o długiej marzyłam...
Teraz jak po latach oglądam swoje zdjęcia z komunii to przyznaję, że sukienka była naprawdę śliczna i nawet w tej chwili to bym się cieszyła, gdybym miała sukienkę wyróżniającą się... Ale wtedy chciałam długą, taką jak inne dziewczynki... I już.
Tusia8
Wed, 08 Sep 2010 - 20:36
Leginsy. Tak tak. Teraz są szczytem mody natomiast ja je nosiłam w podstawówce. Wtedy nikt nie nosił legginsów. Tylko ja do tego długie bluzy. Czułam się okropnie, jak odmieniec. Z resztą, byłam obiektem bardzo niefajnych żartów.
A, jeszcze jedno mi się przypomniało. Białe kołnierzyki, z przodu zawiązywane-można było je nakładać na dowolną bluzkę lub bluzę, na wierzch. Okropność.
Żoanna
Wed, 08 Sep 2010 - 20:50
chińska sukienka baaaardzo mocno marszczona na "piersi" taka z wszytymi gumkami.wiecie o co mi chodzi? to było straszne... pamiętam jak dziś,kiedy mama powiedziała- dobra ostatni raz ją zakładasz.na szczęście dotrzymała słowa
LilySnape
Wed, 08 Sep 2010 - 21:07
A jeansy - piramidy?
Dirty Diana
Wed, 08 Sep 2010 - 21:27
CYTAT(LilySnape @ Wed, 08 Sep 2010 - 21:07)
A jeansy - piramidy?
Co Ty chcesz? Boskie były. A dekatyzowane? Ło matko.
brzózka4
Wed, 08 Sep 2010 - 21:28
A dżinsy dekatyzowane, dresy gniecione i ''Relaksy''? (Najlepiej połączone w całość, bo takie rzeczy widziałam?)
sdw
Wed, 08 Sep 2010 - 22:03
Koszmarków dzieciństwa nie pamiętam, ale ja mam matke, która zawsze przykładała dużą wagę do wyglądu tak swego, jak i męża oraz potomstawa, a ponandto miała jużprawieże bratową - kierowniczkę Mody Polskiej. A potem jeszcze jakiegoś domu handlowego. Dodam na marginesie, ze obie te funkcje pełniła jednocześnie jeżdżąc przez całe miasto z jednego sklepu do drugiego. Jako więc rzekłam dzięki matce nie mam koszmarków dzieciństwa. Mam za to koszmarek nastolactwa i nazywa się on dżinsy piramidy. Które, de facto, niezmiernie mi się podobały, ale w których, z racji wagi, wyglądałam jak prawdziwa egipska piramida. W ktorych jednak, mimo to chodziłam, bo je po pierwsze miałam, a po drugie mi sie podobaly. Możliwe tez, ze nie dostrzegałam, jak w nich wyglądam.
Koszmarki natomiast zaliczam obecnie, dzień w dzień, patrzac na uliczna mode.
I tak, po pierwsze primo, baleriny. Brrr i fe. Jedne mam, bo mi nowy obuw nówka sztuka taką dziurę wyżłobił w pięcie, że mogłabym ją nawet gaciami własnemi z życi sciągniętemi zakryć. Byle nie bolało. Gaci nie zdjełam, wzięłam z matczynego sklepu najtansze, co miała. Granatowe baleriny z kokardką, w których czułam się jak dzidzia piernik.
Po drugie primo - leginsy. Fe i brrr...
Po trzecie primo - saszki, czy jak się tam toto nazywa. Paskudztwo do kwadratu wyjatkowo oszpecające.
I po czwarte primo, zeby sie streszczać, bo mogłabym chyba tak do jutra - emu
I jeszcze na wisienkę kalosze. Kalosze. Do wszystkiego. W tym błyszczących, satynowych kiecek. Błeee...
ulinkaa
Wed, 08 Sep 2010 - 22:25
CYTAT(Irenka. @ Wed, 08 Sep 2010 - 15:10)
Późne lata 80. (jestem rocznik 81)- hitem były chińskie sukienki, z falbankami, kolorowe i nawet estetyczne.
Nienawidziłam tych sukienek a moja mama się nimi zachwycała
katja80
Wed, 08 Sep 2010 - 22:55
Koszmarkiem mojego dzieciństwa okazał się według mamy- śliczny biały dresik w czerwone groszki ,dostałam go od jej siostry -krawcowej w prezencie ,jak i kilkoro dzieci z rodziny.Mama wystroiła mnie w niego do rok młodszej kuzynki na Komunię,ale to jeszcze pikuś...ów kuzynka dostała ten że dresik ,ale jako pidżamę.Jaki wstyyyyyd..... na wszystkich zdjęciach mam naburmuszoną minę.Do tej pory kuzynostwo to pamięta ,ja i mama też . Sukienkę do Komunii miałam uszytą z firany,przez tą samą ciocię, nie wiem czy ktoś się pokapował, muszę przyznać,że nawet ładna była:).
Graz
Thu, 09 Sep 2010 - 00:13
Koszmarkiem mojego dzieciństwa były Relaksy-Podhale Nowy Targ
ja miałam srebrne! Poza tym rajstopki, w które nie mozna było sie wbic
Graz
Thu, 09 Sep 2010 - 00:17
Pekam ze smiechu
Co do bucików jeszcze - tata mój szanowny pojechał w owe czasy na wycieczke do Turcji, przywiózł dzieciom podarki - mi i mojej siostrze trafiły sie buciki - zaraz wyjasnię dlaczego wspólne. Otóz okzało sie, że jeden bucik jest mniejszy, a drugi wiekszy, więc jak chodziła w nich moja siostra, to podkulała palce w prawym, a lewy był dobry, a ajak ja je zakładałam, to prawy był dobry, a lewy - kajak. A tak poza tym to bardzo nam sie podobaly
agnese
Thu, 09 Sep 2010 - 00:47
o też pamiętam białe kołnierzyki w moim dzieciństwie hitem były ..kurcze nie wiem jak to się pisze...lajkry szczególnie kolorowe.... jak ja mogłam to nosić
Trusia
Thu, 09 Sep 2010 - 07:18
CYTAT(sdw @ Wed, 08 Sep 2010 - 23:03)
Baleriny. Brrr i fe. Jedne mam, bo mi nowy obuw nówka sztuka taką dziurę wyżłobił w pięcie, że mogłabym ją nawet gaciami własnemi z rzyci sciągniętemi zakryć. Byle nie bolało. Gaci nie zdjełam, wzięłam z matczynego sklepu najtansze, co miała. Granatowe baleriny z kokardką, w których czułam się jak dzidzia piernik.
Są i sensowne baleriny, byle nie stylizowane na dzidzię piernik właśnie. A większość ma taki styl, niestety :/
CYTAT
Po drugie primo - leginsy. Fe i brrr...
Fuj, fuj, fuj, zwłaszcza takie wyglądające na folię.
CYTAT
Po trzecie primo - saszki, czy jak się tam toto nazywa. Paskudztwo do kwadratu wyjatkowo oszpecające.
One mi się podobają - na półce. Żadna, powiadam, zadna kobieta w nich dobrze nie wygląda.
CYTAT
I po czwarte primo, zeby sie streszczać, bo mogłabym chyba tak do jutra - emu
Ostatnia zima nauczyła mnie większego do nich szacunku - nie nosze, ale rozumiem praktyczność
CYTAT
I jeszcze na wisienkę kalosze. Kalosze. Do wszystkiego. W tym błyszczących, satynowych kiecek. Błeee...
Kalosze są super. Do lasu. Na grzyby. Jak ktoś ma zapasową wątrobę I dla dzieci. Obsesji kaloszowej nie pojmuję.
Ja do listy dodaję jeszcze dżinsy rurki, które wyglądają dobrze tylko na chudziutkich pannach, a i tak budzi się w człowieku niemiłe skojarzenie z przerzynaniem za pomocą wymyślnych narzędzi tortur krocza nosicielki.
A najpaskudniejszy jest zestaw: luźna tunika, legginsy, balerinki, namotany na szyi szaliczek, okulary muchy, duża torebka - na każdej mijanej osobie płci żeńskiej w wieku 12-25 lat. Badania prowadzone tak na prowincji, jak i w mieście wojewódzkim. Fuj fuj.
polasia
Thu, 09 Sep 2010 - 08:18
Z dzieciństwa pamiętam okropnie gryzącą w szyję sukienkę princeskę. Była z takiego szorstkiego szaroburego materiału. Musiałam iść w niej pierwszy dzień do nowego przedszkola ( dołączyłam do grupy w ciągu roku). Brr do dziś mam dreszcze jak o tym myślę. Zawsze też zakładam Stasiowi ubrania, które bardzo lubi gdy idziemy gdzieś pierwszy raz albo wiem że będzie stres (pierwszy dzień w przedszkolu, dentysta pobranie krwi).
Pamiętam też szeleszczące dresy z "kreszu" w żarówiastych kolorach i komplety spódniczka - bluzka z cienkiego jeansu z różowymi napisami „Dirty Dancing”. Szczyt kiczu ale wtedy mi się podobały.
W dzisiejszej modzie do szewskiej pasji doprowadzają mnie spodnie biodrówki. Nie cierpię mieć gołego brzucha nawet pod tuniką. Nie cierpię też oglądać majtek i gołej pupy u osób siedzących, nachylających i kucających w takich spodniach. Ponieważ nie jestem w stanie znaleźć spodni mnie satysfakcjonujących praktycznie w nich nie chodzę. Ostatnio zaczęłam się rozglądać za bluzkami typu „body”, takie jak dla niemowlaków zapinane w kroku. Moze to jest jakieś rozwiązanie.
Trusia
Thu, 09 Sep 2010 - 08:23
Polasia, body podobno w modę wchodzą
mim0za
Thu, 09 Sep 2010 - 08:51
Ale się pośmiałam. Ja jeszcze pamiętam płaszcz z kreszu z podwijanymi rękawami. Dziewczyny, uświadomcie mnie co to są saszki. Albo nie miałam przyjemności tego oglądać albo u nas inaczej się to nazywa. A body faktycznie coraz częściej widzę w sklepach.
Trusia
Thu, 09 Sep 2010 - 08:56
Saszki to rozklapane kozaczki bez obcasa z luźną cholewką:
skanna
Thu, 09 Sep 2010 - 09:01
O rany, zaczynam czuć się staro - wszystko, co było modne za czasów moich nastoletnich powoli zaczyna wracać jako nowa moda. Takie "saszki" to pamiętam z 8 klasy mniej więcej, wtedy głównie zamszowe się nosiło, choć skórzane też były. Body - jeśli dobrze pamiętam, gdzieś na początku studiów. Widzę sporo swetrów z takimi "nietoperzowatymi" rękawami - takie sama robiłam też albo w liceum albo na początku studiów, w liceum raczej. Pora umierać
Mafia
Thu, 09 Sep 2010 - 09:07
skanna, też wchodząc do sklepu, mam ochotę śpiewać: ale to już było...
Dirty Diana
Thu, 09 Sep 2010 - 09:18
A fartuszki pamiętacie? Co to za materiał był? Okropny. Człowiek pocił się strasznie.
mim0za
Thu, 09 Sep 2010 - 09:21
Trusia dzięki. W takim razie na Podbeskidziu saszki też są. Fartuszki pamiętam. Okropnie się elektryzowały.
Graz
Thu, 09 Sep 2010 - 09:26
Legginsy też były.
A_KA
Thu, 09 Sep 2010 - 09:33
Fartuszki też pamiętam. Choć ja już długo ich nie nosiłam. Chyba zerówka i 1 klasa jedynie. Zresztą u nas był wybór tzn. ten fartuszek mógł być z długimi rękawami, kołnierzem (coś ala płaszczyk ), albo taki powiedziałabym w stylu kuchennym . Ja ten "kuchenny" miałam, więc i pocić się nie pociłam za bardzo, bo aż tak nie zakrywał ciała
użytkownik usunięty
Thu, 09 Sep 2010 - 09:54
CYTAT(Graz @ Thu, 09 Sep 2010 - 08:26)
Legginsy też były.
Nie, lycry były, leginsy chyba nie
Ja uwielbiam leginsy, bo na mnie ciężko dobre spodnie kupić, a leginsy pasują jak ulał.
Graz
Thu, 09 Sep 2010 - 10:09
O, a pamietacie narciarki?
AsiaKG
Thu, 09 Sep 2010 - 12:17
A ja mam coś o czym jak teraz myślę to właśnie "koszmarek".. a wtedy- dałabym się zabić za kurtkę z kreszu..tudzież dres
kasiarybka
Thu, 09 Sep 2010 - 12:26
O kurka a ja mam świetne rajstopy narciarki, koooocham je, są grube, super kryjace, wyszczuplające, do tego kabaretki pod spód mniaaaam Pamietam dekatyzy, były moim największym marzeniem, niestety matka kupiła mi je, kiedy juz wyszły z mody. Pamietam lambadówki, do tego własnie leginsy pod spód i takie marszczone podkolanówki, ściągniete na kostkę, na nogach trampki......woooooow, alez to był szał ! Body pamietam, pamietam, teraz w body wygladam jak idiotka, a kiedys nosiłam Saszki, moja ósma klasa, wszystkie laski nosiły saszki Ja jestem rocznik 77
Gruszka
Thu, 09 Sep 2010 - 12:30
CYTAT(kasiarybka @ Thu, 09 Sep 2010 - 13:26)
Saszki, moja ósma klasa, wszystkie laski nosiły saszki Ja jestem rocznik 77
Shit, to gdzie ja wtedy byłam? jestem tylko 80 minus 77 ale nie pamętam, żebym widziała gdzieś saszki i żebym o nich marzyła... czy moda zmienia się w cyklu częstszym niż 3 lata?
...asia...
Thu, 09 Sep 2010 - 12:33
CYTAT(kasiarybka @ Thu, 09 Sep 2010 - 13:26)
O kurka a ja mam świetne rajstopy narciarki, koooocham je, są grube, super kryjace, wyszczuplające, do tego kabaretki pod spód mniaaaam Pamietam dekatyzy, były moim największym marzeniem, niestety matka kupiła mi je, kiedy juz wyszły z mody. Pamietam lambadówki, do tego własnie leginsy pod spód i takie marszczone podkolanówki, ściągniete na kostkę, na nogach trampki......woooooow, alez to był szał ! Body pamietam, pamietam, teraz w body wygladam jak idiotka, a kiedys nosiłam Saszki, moja ósma klasa, wszystkie laski nosiły saszki Ja jestem rocznik 77
To tak jak ja, ten sam rocznik zresztą Plus kreszowy (?) dres obowiązkowo w żarówiastych kolorkach. Dekatyzowane spodnie i kurtka z misiem (łomatkoboskoczestochosko ). Takie chińskie opaski i czapki z trzema paskami i jakimś tam misiem czy coś.... A i miałam spodnie piramidy i do tego kurtkę dżinsową....
mim0za
Thu, 09 Sep 2010 - 12:53
CYTAT(...asia... @ Thu, 09 Sep 2010 - 13:33)
Takie chińskie opaski i czapki z trzema paskami i jakimś tam misiem czy coś....
Z kangurkiem. Koniecznie oczojebnie różowe.
jaAga*
Thu, 09 Sep 2010 - 12:57
O tak, ja też te czapki z kangurkiem pamiętam .
AsiaKG
Thu, 09 Sep 2010 - 12:59
CYTAT(mimoza @ Thu, 09 Sep 2010 - 11:53)
Z kangurkiem. Koniecznie oczojebnie różowe.
oł jes- i jeszcze takie czapki były;)))) Wypas;)))
A co do saszek- to ja mam teraz- nie wiedziałam że mogą być rozpatrywane w ramach "koszmarku" właśnie
Carrie
Thu, 09 Sep 2010 - 13:00
CYTAT(mimoza @ Thu, 09 Sep 2010 - 13:53)
Z kangurkiem. Koniecznie oczojebnie różowe.
poryczałam się ze śmiechu
ale też takie miałam - czapkę i szalik
ja jestem 79 więc to co kasiarybka wymieniła jako żywe w oczach mi stanęło
matka męczyła mnie swetrami wełnianymi produkowanymi hurtowo prze zjakąś znajomą - gryzły mnie tak okropnie,że do dzisiaj pamiętam
aaaa, a w liceum jak byłam to byetap noszenia takich białych adidasowatch butów z koniecznie ozdobionymi sznurówkami - nie jedna para a kilka i najlepiej jak jeszcze obok sznurówki była wpleciona wstążka satynowa i wstążka z koronki.
kasiarybka
Thu, 09 Sep 2010 - 13:04
a dżokejki pamietacie ? każda Pani szła do kościoła w dżokejce na głowie
...asia...
Thu, 09 Sep 2010 - 13:04
CYTAT(mimoza @ Thu, 09 Sep 2010 - 13:53)
Z kangurkiem. Koniecznie oczojebnie różowe.
OOO właśnie z kangurkiem . Ja miałam biały komplet , koleżanka zielony. Oba koszmarne .
mim0za
Thu, 09 Sep 2010 - 13:09
CYTAT(kasiarybka @ Thu, 09 Sep 2010 - 14:04)
a dżokejki pamietacie ? każda Pani szła do kościoła w dżokejce na głowie
Pamiętam. Taki garnek na głowie.
Villi
Thu, 09 Sep 2010 - 13:25
Pamiętam i czapkę z szaliczkiem i saszki - moje marzenie, czarne pseudozamszowe, eleganckie Oczywiście ich nie dostałam bo mama miała inne pojęcie o elegancji. Za to miałam piękną lambadówę biało-czarną i na nogach połyskującą lycrę
Pamiętam paskudny, gryzący żółty golfik, musiałam go zimą zakładać, do dziś nie cierpię żółtego koloru
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.