To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Czy tak siÄ™ zarzÄ…dza zasobami ludzkimi?

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Inanna
Rozmawiałam sobie ostatnio z dużo starszą koleżanką na tematy pracowe. Otóż zwierzyłam jej się, że chciałabym spróbować swoich sił w innej dziedzinie. W tym celu musiałabym się zwolnić z aktualnej pracy. I wiecie co usłyszałam? "Miej świadomość, że drugi raz cię do tej pracy nie przyjmą ("tej", czyli tej którą mam aktualnie). I nadziwić się nie mogę: dałam się poznać jako sumienny, dobry pracownik, nadający się do tej roboty, z doświadczeniem. A mimo to, jeśli za jakiś czas ubiegałabym się o ponowne przyjęcie do pracy, tobym jej nie dostała. Czy to jest w naszym kraju powszechne podejście?
agnese
ale skoro ty się zwolnisz to i tak trzeba będzie kogoś na Twoje miejsce zatrudnić, więc co ma zwolnic kogoś bo ty postanowiłaś wrócić?
skoro zdecydujesz sie na odejście to chyba ze świadomością, że raczej wrócić się już nie da,
wiesz nie wiem co robisz, ale chyba może sie pojawić ktoś kto ma w tej dziedzinie doświadczenie, małe przyuczenie i będzie też dobrym pracownikiem,ja wtedy wolałabym zainwestować w nowego pracownika. Oczywiście zawsze istnieje ryzyko, ż eon tez postanowi zmienić pracę, ale zatrudniając ponownie Ciebie tez bym nie miała pewności na jak długo
Inanna
CYTAT(agnese @ Mon, 04 Oct 2010 - 00:35) *
ale skoro ty się zwolnisz to i tak trzeba będzie kogoś na Twoje miejsce zatrudnić, więc co ma zwolnic kogoś bo ty postanowiłaś wrócić?skoro zdecydujesz sie na odejście to chyba ze świadomością, że raczej wrócić się już nie da,
wiesz nie wiem co robisz, ale chyba może sie pojawić ktoś kto ma w tej dziedzinie doświadczenie, małe przyuczenie i będzie też dobrym pracownikiem,ja wtedy wolałabym zainwestować w nowego pracownika. Oczywiście zawsze istnieje ryzyko, ż eon tez postanowi zmienić pracę, ale zatrudniając ponownie Ciebie tez bym nie miała pewności na jak długo


A, nie! Absolutnie! Chodzi o przypadek, gdy chciałabym wrócić jeśli pojawią się nowe etaty. Raczej nie ma możliwości, że pojawi się ktoś z lepszym doświadczeniem ode mnie. Nas jest dokładnie tyle, ile etatów. Nowy etat = szkolenie nowego człowieka do pracy.
I wydaje mi się, że jeśli pracownik wraca, to znaczy, że jednak ta robota mu bardziej odpowiadała i będzie się jej już trzymał.
agnese
a chyba że tak macie icon_smile.gif
ale wiesz mozna to równiez zinterpretowac wraca bo gdzieś mu nie wyszłoa a pracowac trzeba icon_razz.gif
zilka
CYTAT(Inanna @ Mon, 04 Oct 2010 - 00:59) *
Raczej nie ma możliwości, że pojawi się ktoś z lepszym doświadczeniem ode mnie.


Raczej jest 29.gif a jak nie doświadczenień to czymś innym.
pirania
Inanna nie ma ludzi niezastapionych
Inanna
CYTAT(pirania @ Mon, 04 Oct 2010 - 07:23) *
Inanna nie ma ludzi niezastapionych


Jasne, że tak. Ale tu mówimy o pracowniku, już wykształconym, przeszkolonym, ze zdanym egzaminem zawodowym i doświadczeniem - jednym słowem: sprawdziłam się, nigdy nie było zastrzeżeń do mojej pracy, robię dobrze to co robię. A następnemu pracownikowi trzeba poświęcić rok na przeszkolenie (przez ten rok on nie wykonuje obowiązków wynikających z etatu, który zajmuje - jest bezużyteczny dla zespołu, a nawet więcej: dokłada roboty, bo trzeba człowieka wszystkiego uczyć). I tak naprawdę, dopóki nie zda tego egzaminu, i nie przejmie własnych obowiązków nie wiadomo, czy się nada. Nie raz już był przypadek, że człowiek po prostu psychicznie nie dawał rady.
Więc ja jestem produktem gotowym: przychodzę, obejmuję teren i działam. Sprawdziłam się. Podkreślam: nigdy nie było zastrzeżeń do mojej pracy.
Inanna
CYTAT(zilka @ Mon, 04 Oct 2010 - 06:27) *
Raczej jest 29.gif a jak nie doświadczenień to czymś innym.


Zilka, nie chodzi o to, że ja jestem taka super/hiper doświadczona. Chodzi o to, że na rynku pracy nie ma gotowych pracowników w moim zawodzie. Każdy nowy jest niedoświadczony.
Gremi
CYTAT(Inanna @ Mon, 04 Oct 2010 - 06:27) *
Sprawdziłam się. Podkreślam: nigdy nie było zastrzeżeń do mojej pracy. Ale nie dostanę etatu, bo prezes czuje się dotknięty tym, że chciałam spróbować czegoś innego?


Może nie tyle dotknięty twoim odejściem ale zwątpił w twoją lojalność. Skoro odchodzisz i potem chcesz wrócić oznacza to ze nie do konca jestes zadowolona z tego stanowiska a nowe tez ci nie podpasowalo. Oznacza to tak naprawde klopoty bo za jakis czas znowu mozesz zechciec spróbować czegoś innego a firma potrzebuje pewnego i lojalnego pracownika.
zilka
CYTAT(Inanna @ Mon, 04 Oct 2010 - 08:30) *
Zilka, nie chodzi o to, że ja jestem taka super/hiper doświadczona. Chodzi o to, że na rynku pracy nie ma gotowych pracowników w moim zawodzie. Każdy nowy jest niedoświadczony.

Ale co to znaczy nie ma? Skoro Ty jesteś to są też inni. A sama napisałaś w poście niżej na jakie kłopoty narażasz swojego pracodawcę odejściem:
CYTAT(Inanna @ Mon, 04 Oct 2010) *
A następnemu pracownikowi trzeba poświęcić rok na przeszkolenie (przez ten rok on nie wykonuje obowiązków wynikających z etatu, który zajmuje - jest bezużyteczny dla zespołu, a nawet więcej: dokłada roboty, bo trzeba człowieka wszystkiego uczyć). I tak naprawdę, dopóki nie zda tego egzaminu, i nie przejmie własnych obowiązków nie wiadomo, czy się nada.

I po czymś takim pracodawca ma wybuchnąć entuzjazmem bo Ty ewentualnie zdecydowałaś się wrócić? A za chwilę może znowu Ci się odwidzi?
moko.
Inanna z mojego doświadczenia zawodowego wynika, ze ZAWSZE znajdzie się ktoś, kto może zaoferowac pracodawcy o wiele więcej niż dotychczasowy pracownik - jedynie tutaj przemawiają kwestie finansowe. Nie sądzę, ze na rynku pracy nie ma pracowników z zawodem i doświadczeniem takim jak Ty - jesteś jedyną odobą w PL? (az mnie sciska z ciekawości? czym się zajmujesz? możesz odp. na pw-jesli chcesz)
Pracodawca zatrudniając osobę na dane stanowisko jest w stanie przeszkolić go, zainwestować! jesli dana osoba ma duże możliwości własnego rozwoju.
Tak w ogóle o ile dobrze pamiętam?to Ty od kilku lat jesteś na urlopie wychowawczym? kto w takim razie wykonuje Twoje obowiązki?
Joka
Inanna - powiem z własnego podwórka, ostatnio odszedł z mojego działu dobry pracownik, taka moja "prawa ręka", zrobił to bez wcześniejszej konsultacji ze mną, odszedł do innego działu, bo tam będzie miał lepsze perspektywy zarobkowe, i ja po części się jej nie dziwię, ale z drugiej strony, powrotu do mojego działu nie będzie miała, dlatego, że ja potrzebuję lojalnego pracownika. U mnie jest to złożona sytuacja, bo ten pracownik przeszedł do mojego działu, bo się sam o to starał, znał zakres obowiązków, możliwości zarobkowe itd. Po drugie jestem w ciąży, niestety na L4 i liczyłam, że będę mogła powierzyć choć częściowo mój dział w jej ręce.
Nie wróci do mojego działu, nie dlatego, że czuję się dotknięta. Nie ma ludzi niezastąpionych jak napisała Pirania. Ja jej drugiej szansy nie dam, pomimo jej kompetencji.
Inanna
CYTAT(zilka @ Mon, 04 Oct 2010 - 10:11) *
Ale co to znaczy nie ma? Skoro Ty jesteś to są też inni. A sama napisałaś w poście niżej na jakie kłopoty narażasz swojego pracodawcę odejściem:


Są, ale zajmują swoje własne etaty.

CYTAT(zilka @ Mon, 04 Oct 2010 - 10:11) *
I po czymś takim pracodawca ma wybuchnąć entuzjazmem bo Ty ewentualnie zdecydowałaś się wrócić? A za chwilę może znowu Ci się odwidzi?


Przecież z logicznego punktu widzenia, to jest dla niego najlepsze rozwiązanie. Dostaje nowy etat, trzeba go obsadzić. W zasadzie to nawet mógłby do mnie zadzwonić z pytaniem: czy aby na pewno nowa praca mi się bardziej podoba, bo jakbym chciała wrócić to właśnie rzucili etat icon_biggrin.gif "

Kurczę, ja Was dziewczyny nie za bardzo rozumiem. Też zatrudniałam nianię, która rzuciła mnie nagle i niespodziewanie. Bo dostała lepszą propozycję. I ja to rozumiem. I jeśli będę potrzebować niani, to w pierwszej kolejności zadzwonię do niej, bo po prostu świetna jest w tym, co robi. Ja nie uważam, żebym miała prawo jako pracodawca wymagać od pracownika, żeby mi niewolniczo służył. Każdy ma swoje potrzeby, chociażby takie, że chciałby sprawdzić się na innym polu. Przecież relacja pracownik-pracodawca jest oparta tylko i wyłącznie na wspólnocie interesów i może funkcjonować tylko tak długo, jak długo te interesy są zbieżne, tzn. potrzeby pracodawcy zbiegają się z potrzebami pracownika na tyle, że obydwaj czerpią korzyści z relacji, która ich łączy. W momencie, gdy którakolwiek ze stron przestaje mieć biznes w relacji trzeba się rozstać. Ja bym się nie zdziwiła, gdyby aktualnie u mnie sprzątająca pani powiedziała pięknego dnia: dostałam lepszą pracę. Ok. powodzenia. Ale jak tam Pani nie wyjdzie, to proszę wrócić, bo ja jestem z Pani pracy bardzo zadowolnona. Owszem, nie wyrzucę z pracy kogoś, kto przyjdzie na jej miejsce, ale jeśli będę miała możliwość przyjmę ją np. jako opiekunkę do dzieci albo polecę znajomym. Ona nie jest moją niewolnicą.
Joka, wkurzyło Cię to, że pracownik odszedł, czy że zrobił to nagle zostawiając Cię w trudnej sytuacji?
zilka
Inanna, powroty są możliwe. Wszystko zależy od stylu odejścia, mnie się zdarzyło dzwonić do byłych pracowników (tfu, pracownika, sztuk jeden) z pytaniem "czy na pewno Ci tam dobrze i nie chcesz wrócić" 29.gif ale też przez 10 lat bycia pracodawcą zdarzyło mi się to raz. Inna sprawa, że tak naprawdę ludzie, którzy chcę, żeby u mnie pracowali raczej nie odchodzą, ten wymieniony przypadek jest chyba jedyny. Ale jak widać można.
Joka
Nie byłam wkurzona, bardziej zdziwiona jej krokiem. Najbardziej stylem odejścia.
Piszesz, że pracodawca nie ma prawa wymagać od pracownika, żeby mu niewolniczo służył. I to jest prawda.
Ale pracodawca też nie ma obowiązku czekać na tego pracownika z ofertą, do czasu, gdy ten sprawdzi się na innym polu.
Oczywiście są wyjątki.
Inanna
CYTAT(Joka @ Mon, 04 Oct 2010 - 14:25) *
Ale pracodawca też nie ma obowiązku czekać na tego pracownika z ofertą, do czasu, gdy ten sprawdzi się na innym polu.
Oczywiście są wyjątki.


Ale ja nie mam na myśli sytuacji, gdy pracodawca czeka na mnie. Nie. Ale z tamtej rozmowy wynikało, że jeśli odejdę, to nie mam prawa powrotu. Nawet jeśli pojawią się nowe etaty to ja pracy nie dostanę. Bo odeszłam. Na zasadzie: nie podobało się? To teraz wynocha!
Dorotka25
Pytanie, czy ta koleżanka powiedziała to po złości czy szczerze? Bo może tak zareagowała impulsywnie i stąd taka wypowiedź, że jak odejdziesz, to nie masz po co wracać...? A w rezultacie może jest inaczej, tylko emocje poszły górą? Nie chce mi się wierzyć, że pracodawca tak łatwo zrezygnuje z solidnego, wyszkolonego i wykształconego pracownika, który zna zasady i firmę i swoją pracę... i tak samo, że pracownik rezygnuje z dobrej i satysfakcjonującej go pracy bez powodu.
Ten pracodawca widocznie nisko ocenił lojalność pracownika, ale czy słusznie? Nie wiem.
Myślę że na początek w takiej sytuacji zawsze powinno się porozmawiać, bo skoro pracownik szuka nowego zatrudnienia to znaczy, że jednak jest coś nie tak. I dopiero po rozmowie można powiedzieć, że nie masz po co wracać albo, że zawsze dla Ciebie będzie tu miejsce.

Nie napisałaś nam dlaczego chcesz sporóbowac nowej pracy, z czego to wynika? Bo może to jest sednem sprawy...
e_Ena
Moim zdaniem w takich sytuacjach:
-nie ma miejsca na sentymenty, czyli skoro szef może odzyskać wartościowego pracownika, obrażanie się że szukałaś lepszej pracy byłoby głupie, bezsensowne i niekorzystne dla firmy,
- jak najbardziej jest miejsce na uczciwość - i wszystko zależy w jaki sposób odeszłabyś z tej pracy.
Bo jak rzucasz pracę z dnia na dzień, nie dając chociaż minimum potrzebnego czasu szefom na znalezienie zastępstwa (tym bardziej jeżeli faktycznie wiąże się to z tak długim szkoleniem), to dajesz się poznać jako pracownik nielojalny i nieodpowiedzialny, i takiego pewnie sama ponownie bym nie zatrudniła, bo nie wiadomo jaki numer znowu za jakiś czas wywinie icon_wink.gif.
Natomiast jeżeli przy rozstaniu stawiasz uczciwie sprawę, starasz się zminimalizować straty firmy wiążące się z Twoim odejściem, dajesz czas na znalezienie i chociaż wstępne przeszkolenie kogoś nowego, to myślę że droga powrotna, o ile znajdzie się etat dla Ciebie nie będzie zamknięta.
Inanna
Dzięki dziewczyny za odpowiedzi icon_smile.gif Miło wiedzieć, że ktoś ma poglądy zbieżne z moimi. Ale niestety realia są takie, że jak odejdę, to nie będę miała powrotu. Przepraszam, że nie napiszę, gdzie pracuję ale mój pracodawca mógłby uznać, że jestem nielojalna icon_wink.gif bo się skarżę na forum publicznym icon_wink.gif icon_smile.gif
użytkownik usunięty
Ja nie zatrudniłabym pracownika, który przeszedł do innej firmy, albo chciałby się sprawdzić w innej branży (co innego jakby z jakiś losowych pobudek musiał zrezygnować). Po prostu nie miałabym pewności, czy za chwilę znów nie dostanie lepszej oferty, czy nie zachce czegoś zmienić.
.uzytkownik.usuniety.
CYTAT(Inanna @ Mon, 04 Oct 2010 - 14:04) *
Ale ja nie mam na myśli sytuacji, gdy pracodawca czeka na mnie. Nie. Ale z tamtej rozmowy wynikało, że jeśli odejdę, to nie mam prawa powrotu. Nawet jeśli pojawią się nowe etaty to ja pracy nie dostanę. Bo odeszłam. Na zasadzie: nie podobało się? To teraz wynocha!



Osobiście znam przypadek dziewczyny, która z pracy w firmie N zrezygnowała. Za duży stres. Przeszła do innej firmy, na niższe stanowisko. Kiedy w firmie N zwolnił się analogiczny etat do wówczas przez nią zajmowanego - wróciła. I wszyscy wydają się bardzo szczęśliwi. To trochę inna sytuacja od Twojej ale jak widać - można.

Trudno mieć pretensję do ludzi, że chcą sprawdzić jak wygląda ta zieleńsza trawa u sąsiada.

K
pcola
Inanna,
z naszej pracy odeszła ostatnio dziewczyna. Wyszła za mąż i przeprowadziła się do teściów, dojazdy
w jedną stronę prawie 60km bardzo ją wykańczały. Poszukała sobie pracy bliżej, złożyła wypowiedzenie
ale powiedziane ma wyraźnie, że jak jej się tam nie spodoba, to zawsze może do nas wrócić.
Inanna
Pcola, miło czytać takie wpisy icon_smile.gif

To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.