już kiedyś pisałam o naszym przedszkolu, wydawało mi się ze od września coś ruszyło do przodu ale wylazły kolejne "kwiatki".

we wrześniu zmieniła sie Pani. tzn nie przedłużono umowy starej Pani, dyżurowało, i dyżuruje dalej, u maluszków 3 nauczycieli ze szkoły (która NIE podlega pod Stowarzyszenie), są 2 Panie Do Pomocy. innym Paniom się oddaje dziecko, od innych sie bierze. mniejsza z tym. dzieciaki zdecydowanie wiecej robią, bawią się, plastycznie szaleją, piosenki i wierszyki też są. i git. ale: jest 2 delikwentów (o jednym kiedyś pisałam) którzy sobie szaleją. nic się z tym nie robi, doszło nawet do paradoksów, że raz jeden jest w przedszkolu raz drugi. to ma rozwiązać problem. oczywiscie psychologa, pedagoga nie ma. wczoraj Asia miała mały, symulowany, ból brzuszka bo chciała do mamy. Pania Nauczycielka zgodziła sie bym z nią chwilkę posiedziała, poprzytulała i popatrzyła jak pracuje. i wszystko byłoby ok gdyby nie to, że część dzieci pracowała przy stolikach z 3 Paniami (!!!) + ja (która rysowałam dzieciom drzewka, jabłka, wycinałam z nimi i pokazywałąm gdzie przyklejać) a chłopcy szaleli po sali. NIKT nie zwracał na nich uwagi. robili dosłownie co im do głowy przyszło a Panie zajmowały sie maluszkami pracującymi. kolejna niepokojaca scena to Pani Pomoc wychodząca z dziećmi do ubikacji (w ich trwała wymiana kibelka), gdzie z 5 dzieci zwiało jej 3. chłopców, oczywiście. aha, zapomniałam dodać ze w sumie jest 13 dzieciaków. i znowu moje zdziwienia gdy chłopcy sie pobili o klocka (jeden zabrał drugiemu) i reakcja Pani Pomoc wygladała tak: poszukała w pudełku innego, dała poszkodowanemu i kazała sie nim bawić; zabierający został ze zwycięską miną postraszony Panią Dyrektor, postraszony czytaniem "kontraktu" jak sie maja zachowywać, postraszony Nauczycielką. i tyle. potem maluchy posżły do innej sali a ja do domu. a jeszcze wcześniej wszystki Panie sprzątały stoliki po pracy dzieci a maluszki się "bawiły".

i teraz kilka pytań:
- jak to jest z zatrudnianiem Pań do Pomocy? z tego co się orientuje to obie są na stażu, obie maja dzieci w tej grupie (widać na kim się bardziej koncentrują, niestety), nie mam pojęcia jakie mają doswiadczenie pedagogiczne. muszą mieć?
- czy rodzice konfliktowych chłopaków mają prawo domagać się psychologa/pedagoga i od kogo?
- Dyrektorka szkoły twierdzi, że ona do przedszkolanie NIE może się wtrącać a z drugiej strony uczą tam jej Nauczyciele, jak z nią rozmawiałam to ONA nie przedłużyła umowy starej Pani, ONA mnie spławiła jak pytałam o pracę (bo NIE PRZYSŁUGUJE MI STAŻ, nieważne że mam wykształcenie pedagogiczne)

coś mi w tym wszystkim strasznie nie gra, ale być może wychodzi tu moja ciętość na ogół placówki i sytuację. podkreślam, że naprawdę Panie Nauczycielki fajnie pracują z dzieciakami, zdecydowanie nie ma porównania z zeszłym rokiem.

próbowałam się dodzwonić do Stowarzyszenia z serią pyta, ale najpierw kazano mi zadzwonić za godzinę a potem się okazało ze Dyrekcji nie ma bo wyjechała. Pani była bardziej zainteresowana tym jak sie nazywam (kultura nie pozwoliła mi sie nie przedstawić) i skąd dzwonię (tu już odmówiłam współpracy), niż odpowiedzią na moje pytania.

mnie bardzo zależało na pracy w tej szkole. zdaję sobie sprawę, że jestem nie do końca obiektywna, ale jak rozmawiam z innymi rodzicami to Zołza ze mnie wyłazi. pewnie jak zacznę mieszać i zadawać niewygodne pytania to stracę jakąkolwiek szansę na pracę ale chcę wiedzieć. jutro będę dalej dzwonic do Stowarzyszenia, ale liczę też na Wasze zdanie w tej sprawie.