To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Loteria Fantowa

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

isaa
w szkole Ani zorganizowano loterię fantową. dzisiaj. już rano moja Córa szykowała sobie pieniądze ze swojej skarbonki (losy po 1 zł i po 2 zł, pozwoliliśmy jej wydać 4 zł). Ania miała szczęście wygrać:
1. nie działające radyjko z napicem "klub dla ciebie"
2. jakaś plastikowa zabawka na baterie bez baterii i bez klapki
3. pluszaka który jest brudny i śmierdzi, wygląda jakby przeleżał kawał czasu w piwnicy...

na to moje dziecko wydało uzbierane 4 złote.

loterię zorganizowała Pani Nauczycielka która również pracuej w bibliotece, za uzyskane pieniądze (ponad 100 zł, była kartka na korytarzu) będą zakupione książki do biblioteki. "fanty" były przynoszone przez uczniów. do zerówy wchodziny innym wejściem, więc dopiero dziś doczytałam wszystie szczegóły. jest mi cholernie przykro, że moje dziecko zostało w taki sposób oszukane. bo nie dość, że nic nie działa to jeszcze jest obsyfione i śmierdzące. zamierzam jutro porozmawiać i z Organizatorką i z, w razie potrzeby, Dyrektorką. nerwy mi puściły, jest mi strasznie źle, ciekawa jestem ile dzieci trafiło na takie "super nagrody". ja rozumiem, że pomysł by wbogacić bibliotekę jest dobry ale czemu w taki sposób? czy to tak wiele wymagać by te pluszaki były uprane a zabawki działające? już bym zdecydowanie wolała pieniądze dać do ręki albo kupić książkę...

przede wszystki chcę, by Pani przeprosiła moje dziecko. bo i w naszym odczuciu i jej coś jest bardzo nie fajnie i nie do końca uczciwie. zamierzam też poruszyć sam fakt organizowania takich imprez i z takimi "nagrodami" (polecam ustawę o hazardzie), zwłąszcza że na moje pytanie o zorganizowanie kiermasza świątecznego pani Dyrektor twierdzi, że absolutnie NIE bo to niezgodne z prawem. napiszcie coś madrego bo ja zgłupiałam.
anetadr
To bardzo przykre co spotkało Twoją córkę. Ale współczuję też tej pani z biblioteki, która musi się uciekać do takich sposobów, żeby wyżebrać parę groszy na książki icon_sad.gif. Niestety rzeczywistość wielu bibliotek szkolnych wygląda tak, że mają zerowy budżet i żadnej możliwości zakupienia nowych lektur czy czasopism, a ciągle wymaga się od nich wzrostu czytelnictwa, nowch inicjatyw, organizowania przeróżnych imprez itp.

Aneta
Mariola***
Iza*Pyza- a spójrz na to z innej strony. Robienie awantury nic nie da. Potwierdzi się moja opinia, sorki, że rodzice roszczeniowi a sami niewiele angażują sie w życie szkoły, mało tego nie realizują jednego z podstawowych obowiazków-kontakt ze szkołą, wychowawcą. Ale to nie do Ciebie tylko tak ogólnie.
Miało prawo wstrząsnąć Tobą. Tylko ta Pani pewnie nie bardzo miała wyjście jak wybrnąć z sytuacji. Z jednej strony dzieci, które przyniosły te zabawki śmierdzące i popsute. I chciały dobrze-może oddały jadego z dwóch smierdzących misiów jakie mają w ogóle w domu i cieszyły sie,że mogą pomóc. I co pani miała zrobić. Sprawić im przykrość,że nie przyjmie? Pomyślałaś o tym? Pani na pewno wyciągnie wnioski na przyszłość, że nie zbiera się fantów na taką loterię, tylko trzeba samemu je zorganizować.
Zaimponujesz mi jak pójdziesz i zapytasz w jaki sposób możesz pomóc, żeby uzbierać fundusze na zakup księgozbioru albo sama pójdziesz z gotową propozycja pomocy
A zrobisz jak uważasz.

Pamiętaj jednak,że najłatwiej jest krytykować i obwiniać.
Ciocia Magda
Izo Pyzo, a Ty przekazałaś jakieś fanty na loterię?
Magawit
Jestem bibliotekarką, więc poczułam się wywołana do odpowiedzi icon_wink.gif Loterii nie organizuję wlaśnie z powodów, z których założono ten wątek-to nie jest dobry pomysł-zysk niewielki, a kłopotu dla organiozatora ogrom. Sama robię dużą zbiórkę na rzecz schroniska dla bezdomnych zwierząt. Zawsze uczulam, by karma była trwała, a zabawki w dobrym stanie i nadające się dla zwierząt. A i tak ZAWSZE trafią się zabaweczki po młodszym rodzeństwie nieodpowiednie dla zwierząt, rozdarte worki z karmą (która ma specyficzny zapach, przyznacie), brudne szmaty. Problem rozwiązuję tak: zbieram wszystko jak leci, a potem robię selekcję, bez pardonu wyrzucam szmelc. Ale na to potrzeba czasu i miejsca. Jeśli fantów/darów jest dużo to naprawdę robi się kłopot, bo czas to może pani wieczorem znajdzie,ale miejsce - już nie w każdej szkole.

Jedyną winą organizatorki był brak selekcji darów, może z braku czasu, może z braku miejsca, a może z miękkiego serca, bo nie chciała urazić darczyńców.
Moim zdaniem dziecko, które "wygrało" szmelc ma prawo czuć się oszukane. Bardziej niż to, które szmelc (nawet w dobrej intencji) przyniosło.
isaa
rozmawiałam z Panią. wszystko sobie wyjaśniłyśmy, Ania została przeproszona i mogła sobie wymienic zabawki. chociaż nie taki był mój cel. ja tylko chciałam aby moje dziecko nie przychodziło do mnie z czymś takim. ja rozumiem, że ciężko odmówić biednemu dzieciakowi, który próbuje się czymś podzielić, ale zawsze można było mu powiedzieć że już za późno by daną zabawkę właczyc do loterii (maluch przyszedł z nią dosłownie przed samym losowaniem) i będzie w następnej. dałoby się. nie powinno być sytuacji w której nie sprawiamy przykrości jednemu dziecku nie myśląc o tym, któro takie coś dostaje. mojej Ani też było przykro.

Magda jak pisałam w pierwszym poście "0" i przedszkole mają oddzielne wejście i naprawde są miesiące kiedy do szkoły nie wchodzę. Pani NIE MÓWIŁA że są zbierane fanty, nie było żadnego ogłoszenia w tej części budynku. gdybym o tym wiedział z dziką radością przyniosłabym (uprane i działające) zabawki, którymi Baby się nie bawią. dla mnie ksiażki dla biblioteki to naprawdę rewelacyjny cel i chętnie bym stos pluszaków dała. podkreślam, że dla mnie nie jest problemem to co Ania przyniosła tylko to w jakim stanie te rzeczy były...

Mariola wychodzi na to, że Ci jednak zaimponuję bo dziś w trakcie rozmowy prosiłam Panią by w razie najmniejszej potrzeby dała znać a ja pomogę. bo chcę, mam czas, mieszkam blisko i dlatego, że mi zależy. właśnie na tych dzieciakach, na książkach, na zaangażowaniu się. zawarłyśmy "pakt" w tym temacie.

Aneta no niestety ale od 5 lat Pani sama zdobywa fundusze na książki. dyrekcja ma to w nosie...

Dziewczyny bardzo proszę nie oceniajcie mnie jako osoby, która leci z awanturą, wymaga i na dodatek kręci nosem że jej się nic nie podoba. a to wszystko siedząc w oknie i pijąc kawę z własnym jadem zamiast mleka. od zeszłego roku (kiedyś o tym pisałam) walczę z wiatrakami w tej szkole. w przedszkolu kiedy dzieci NIC NIE ROBIŁY mówiłam że mogę jakieś karty pracy porobić, porysować, przygotować. nie chciano. rozmawiałam z Dyrektorką, że w razie potrzeby i problemów jestem do dyspozycji, że mogę przygotować cykle spotkań z dzieciakami np na temat agresji, narkomanii, bycia w grupie itp. za darmo bo oczywiście nie ma szans na etat pedagoga szkolnego. nie chcą. jak wyszedł problem że okropni rodzice nie chcą wpłacać pieniadzy na RR sugerowałam by zrobić kiermasz świąteczny, mówiłam, że mogę się tym zająć, porobić też coś na niego. nie chcą, bo nielegalne, za dużo zachodu, nie ma szans. już mi kiedyś Dyrektorka przygadała że ejstem z miasta (mieszkamy tu ponad rok) i jestem przyzwyczajona do standardów zamojskich a tu jest tylko wieś... jest mi przykro. żałuję że Baby przenieśliśmy z zamojskiego przedszkola. mam świadomość że te wszystkie emocje we mnie siedzą i sie dziś w trakcie rozmowy wylały. mój wielki szacunek dla Pani z Biblioteki, że pozwoliła mi sie wyzłościć, wyżalić i nie kopneła w tyłek. że chce też ze mną współpracować i obiecała, ze nastepnym razem da znać jak będzie potrzebna pomoc.

no i teraz OT. Pani mnie zapytała czy zdaję sobie sprawę, czy zwróciłam wogóle uwagę na to, ze Ania jest strasznie tłamszona w "0". uciszana, niedoceniana, niedowartościowywana, spychana gdzieś na koniec grupy. ja wiedziałam, że coś jest nie tak, ale nie zdawałam sobie sprawy, że moje dziecko nawet nie ma szans na bycie sobą. jestem w szoku. Pani chce ją zaangażować w Bibliotekę i Teatrzyk. nie uczy Hanki, więc tym bardziej mnie zmartwiło, że zwraca mi uwagę na ten problem. Ania jest fajnym, zdolnym dzieckim. i może w tym jest problem, bo najłatwiej postawic na przecietność.
Mariola***
Iza*Pyza- Brawo, zaimoponowałaś mi, a szkoła faktycznie"cięzka", ze nie chce pomocy. U nas są corocznie kiermasze świąteczne, różne cuda Samodrząd robi i pózniej w skali roku ma jakieś grosze do dyspozycji, akcja recyklingu w zeszłym roku dała nam 800 zł. Dołożyła resztę Rada Rodziców i laptop kupiony został dla nauczycieli językowców, kolejnych zresztą. Faktycznie to wymaga chęci.

Co do Twójej Córeczki, cięzka sprawa. Mój synek jest bardzo grzeczny ułożony, tutaj dodam,ze w przedszkolu i inni zaczęli to wykorzystywać,że nie wyrwie zabawki, nie uderzy, duzo mu kładłam do głowy. Najpierw pedagogiczne gatki szmatki, a potem to juz było jak w życiu:" walnij go tez jak wszystko zawiedzie"

Teraz jest ok, dogaduje się z chłopcami, którzy go niby bili.
Powodzenia życzę. Mało empatii bo zapłaczesz się,ze Twoje dziecko jest odtrącane czy przerabiane na ofiarę jakiejś grupki ludzi. Tego się tez boję.
semi
zainteresowała mnie kwestia legalności kiermaszy. u nas sa co roku, mój maz jest przewodniczacym rr i organizują. Na kiermaszu sprzedawane są zrobione przez dzieci stroiki swiateczne, kartki , kalendarze z pracami dzieci. Udaje sie uzbierac trochę pieniędzy, dzieciaki maja frajdę. Z dziką radościa robią stroiki (materiały kupuje RR, warsztaty prowadzą rodzice-wolontariusze, udział biorą chętne dzieci które moga sobie coś takze zabrać do domu), kartki robią dzieci na konkurs, kalendarze są drukowane za pieniądze od sponsorów. Zebrane pieniądze ssą przeznaczane na wyposazenie pracowni komputerowej.

w pozostałych kwestiach-sposób w jaki załatwiłaś sprawe budzi moj podziw.
isaa
emi to jest właśnie to, co chciałam zorganizować. łącznie z warsztatami na które mogliby przyjść i rodzice i dzieci (rewelacyjna okazja by POBYĆ RAZEM, zwłaszcza, że i praca na roli już dobiega/gła końca i Mamy pewnie znalazłyby chwilę czasu). nie da się.

co do legalności to poczytaj sobie "ustawę o hazardzie".
isaa
przegladam tą Ustawę - tam jest moa o Loteriach Fantowych. nie mam pojęcia dlaczego Dyrekcja podciągnęła tu również kiermasze.
semi
nie mam czasu jej czytać, zresztą jescze sie okaze, że to nielegalne i trzeba bedzie zrezygnowac;), a naprawdę frajdy dzieci mają tyle, że pytają się już od września:)
anetadr
Iza*Pyza mam parę ekranizacji lektur szkolnych na płytach VCD (takich dołączonych do gazet). Spytaj tej Pani w bibliotece. Jeśli byłaby zainteresowana, to chętnie prześlę.

Aneta
isaa
dziękuję, zapytam. wybieram sie w poniedziałek by pogadać jeszcze o mojej Hance.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.