Z podziwiu godną regularnością, raz na...8 lat (!!!!!) mąż zaprasza mnie do kina. Tak, tak - ostatnio w kinie na DOROSŁYM filmie byliśmy 8 lat temu. Ja byłam wtedy w ciąży z Krzysiem i w połowie filmu "Klient" wyszłam biegusiem, gaz do dechy do domu aby tylko dostać się do kibelka i....hmmm, resztę wiecie... W między czasie byliśmy kilkakrotnie z dziećmi na filmach dla Nich, ale sami dopiero wczoraj. Na Jasiu Fasoli oczywicie! "Johny English". Popłakałam się ze śmiechu. Mało z fotela nie zleciałam, tupałam nogami, kwiczałam, rżałam, gryzłam Darka w ramię. Ja kocham tego faceta! Oczywiście piszę o Jasiu Fasoli...
Film polecam nawet tym, którzy aktora nie lubią. Nie jest typowym filmem o Jasiu - Rowan przeszedł samego siebie, gra inaczej. Obejrzyjcie koniecznie!!!
Całuski