To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Żłobek

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Carrie
Za tydzień mój syn idzie do żłobka. Nie jest to wrzesień więc zebrania dla rodziców nie będzie.Owszem, będę rozmawiać i próbować nakreślić sobie obraz tego konkretnego żłobka ale no po jednej czy dwóch rozmowach pewnie nadal nie będę wiedzieć dużo.A chciałabym wiedzieć więcej, bo nie wiem NIC. Do przedszkola sama nie chodziłam, najbliższa rodzina też cienko w tym temacie ale min dzięki forum obraz przedszkola (-i) mam bardzo dokładny.Teoretycznie wiem co się dzieje za zamkniętymi drzwiami.A o żłobkach nie mam takiej wiedzy.Nawet tutaj są tylko strzępy informacji a i to głównie na temat konkretnego dziecka.A mnie interesuje żłobek jako instytucja, funkcjonowanie, zasady, współpraca z rodzicem.Nie wiem kompletnie czego się spodziewać - co jest normą?
olakinga
wiesz chyba działa tu także zasada co złobek to obyczaj... tak naprawdę wszystko zależy od kadry i kierowniczki placówki....

u nas współpraca z rodzicem polega bardziej na jednostronnej ( oczywiście naszej) próbie dowiedzenia się czegokolwiek, kiedykolwiek na jakikolwiek temat: na moje pytania typu czy Miska zjadła, czy była grzeczna, czy spała itp zawsze słyszę: tak, ok, było dobrze.... ja po pobycie mojego dziecia w prywatnej placówce gdzie za każdym razem Pani zdawała nam relację 10min z całego dnia mam tutaj trochę uczucie niedosytu informacji w tym przypadku; o wszelkich innych sprawach jesteśmy zwykle informowani poprzez "karteczki" naklejone na szafkę dziecka bądź tablicę ogłoszeń;

funkcjonowanie i zasady tak pokrótce z pamięci:
*żłobek czynny 6.15-16.30 icon_smile.gif nie było jeszcze sytuacji że spóźniliśmy się po Miśkę więc nie wiem jak to by było gdyby takowa sytuacja miała miejsce icon_smile.gif *dzień dzieci mają w pełni zaplanowany, w określonych godzinach odbywają się wszelkie zajęcia, posiłki, toaleta - codziennie tak samo... masz 5 posiłków dziennie: śnadanko, drugie sniadanko, zupa, obiad, podwieczorek; ok 2h spania, 4x toaleta - reszta czasu to zabawa;
*pieluchy przynosimy w miarę potrzeb - każde dziecko ma swoje;
*chusteczki mokre oraz higieniczne są wspólne dla wszystkich dzieci - przynosimy 1 x w miesiącu;
*średnio co dwa tygodnie przynoszę paczkę biszkoptów i chrupek kukurydzianych - nie jest to jednak obowiązkowe;
*w żłobku zawsze powinny być dwie zmiany ciuszków;
*dziecko powinno być odprowadzone do żłobka do godziny 8.00 raz czy dwa byliśmy parę minut po i były jakieś tam komentarze że plan dnia rujnujemy icon_sad.gif
*jeżeli młoda nie idzie do żłobka i chcemy mieć ten dzień "odliczony" w sensie finansowym musimy ten fakt zgłosić do 8.00;
*po każdej chorobie ( dla nich jest to powyżej 3 dni nieobecności) powinniśmy przynieść zaświadczenie lekarskie - ja tego nie robię, podpisuję oświadczenie że na własną odpowiedzialność i ble ble ble;
*jeżeli czegokolwiek dziecko nie może lub nie życzysz sobie by jadło wpisujesz to zeszytu; my choć mieliśmy zaświadczenie od lekarza, ze Miśka nie może jeść nabiału ani żadnych jego pochodnych musieliśmy wypisać wszystko po kolei....
* przy temperaturze pow 37 stopni musisz zabrać dziecko ze żłobka... na nic tłumaczenie, że np maluch ząbkuje... icon_sad.gif
*nie ubierać dzieci w bodziaki;

jak sobie jeszcze coÅ› przypomnÄ™ icon_wink.gif to dopiszÄ™...
dopisujÄ™ icon_smile.gif :

* dziecko odebrać mogą tylko osoby wpisane ( z podaniem nr dowodu) w sławetny zeszyt, oczywiście nie licząc nas rodziców; dziecka nie moze odebrać osoba niepełnoletnia tj np tak jak w naszym przypadku by mogła Tala ( 14 lat);
* słodycze !!! ja byłam w totalnym szoku jak pewnego dnia moje dziecię wyszło z MilkyWay-em w rączce a na drugi dzień dzierżyło w niej Grześka w czekoladzie.... po bardzo niemiłych rozmowach ( oczywiście to ja byłam ta zła co dziecku zabrania jeść czekolady) Pani kierownik się "ugieła" i Misia nie dostaje nic czekoladowego....
Eliszka
CYTAT(olakinga @ Mon, 24 Jan 2011 - 11:26) *
*nie ubierać dzieci w bodziaki;

Dlaczego??
olakinga
CYTAT(Eliszka @ Mon, 24 Jan 2011 - 13:28) *
Dlaczego??


ponieważ sprawiają kłopot przy wysadzaniu dzieci na nocniki 29.gif
Carrie
CYTAT(Eliszka @ Mon, 24 Jan 2011 - 13:28) *
Dlaczego??


bo utrudniają siadanie na nocnik - zwyczajnie dłuższy tył wpada do nocnika
to dotyczy grup chyba w okolicach 1 roku czy półtora.

Domi idzie do najstarszej grupy i tam są małe sedesy więc będzie załatwiał się tak jak w domu.
olakinga
CYTAT(Carrie @ Mon, 24 Jan 2011 - 13:47) *
bo utrudniają siadanie na nocnik - zwyczajnie dłuższy tył wpada do nocnika
to dotyczy grup chyba w okolicach 1 roku czy półtora.
Domi idzie do najstarszej grupy i tam są małe sedesy więc będzie załatwiał się tak jak w domu.


u nas prośba o niezakładanie bodziaków dotyczy i pierwszej i drugiej grupy: 2 latki i 3 latki ( nie ma w naszym żłobku tej najmłodszej grupy tzw butelkowej)
Joka
Moja córka chodziła tylko rok do żłobka do najstarszej grupy.
U nas wygladało to następująco:
-grupa składała się z 30 dzieci w wieku od 2 do 3
-grupą opiekowały się 4 panie, w tym jedna pielęgniarka
-dzieci miały stały rytm dnia: 5 posiłków, 1 drzemka itd.
-raz, czy dwa razy w tygodniu w żłobku był lekarz, który na bieżąco "doglądał" dzieci, dzieci raz na miesiąc były ważone i mierzone
- co do jadłospisu to bez zarzutu, przedszkolne menu okazało się dla mnie szokiem
- po każdej chorobie trzeba było przynieść zaświadczenie od lekarza, że dziecko jest zdrowie; natomiast po urlopie pisało się samodzielne oświadczenie
-niestety bardzo uboga współpraca z rodzicem, najczęstsza odpowiedź na wszelkie zapytania to "wszystko było w porządku"
- praktycznie zero wyjść, jedynie w sezonie późnowiosennym i letnim, przy idealnej pogodzie dzieci wychodziły do małego ogródka przyżłobkowego
- panie dbały o to, by dzieci nauczyły się samodzielności, to znaczy samodzielnego jedzenia, korzystania z toalety, przebierania się do spania.
Może masz jakieś konkretne pytania, bo nie wiem o czym tu jeszcze pisać. Dużo u nas się pokrywało z tym, o czym pisała olakinga.
Carrie
CYTAT(olakinga @ Mon, 24 Jan 2011 - 13:54) *
u nas prośba o niezakładanie bodziaków dotyczy i pierwszej i drugiej grupy: 2 latki i 3 latki ( nie ma w naszym żłobku tej najmłodszej grupy tzw butelkowej)


o, widzisz

u nas była prośba o niezakładanie spodni na szelkach, pasków i innych utrudnień - najstarsza grupa ćwiczy samodzielność w toalecie

słodyczy nie dają, pani w rozmowie sama wyraziła dezaprobatę dla pogryzania między posiłkami i cukru

zaświadczenie po chorobie tez trzeba będzie mieć
Carrie
CYTAT(Joka @ Mon, 24 Jan 2011 - 15:33) *
Może masz jakieś konkretne pytania, bo nie wiem o czym tu jeszcze pisać. Dużo u nas się pokrywało z tym, o czym pisała olakinga.


rytmika - jak często i czy w ogóle?

u nas ma byc 2x tydzień za 30pln/m-c.Na bazie tego co będzie robione panie opiekunki pracują przez pozostałe dni.

Joka
nie było żadnych dodatkowych zajęć, rytmiki też nie
Organizowane były urodziny dzieci, Mikołajki, bal karnawałowy, dzień Babci, Matki i Dziecka. I to chyba tyle.
olakinga
w naszej grupie rytmiki nie ma, w starszej jest- 30 zł/miesięcznie; z kosztów to: 140 zł opłata stała + 4,7zł wyżywienie dziennie ( od marca 5,5zł) + 25 zł comiesięczny komitet; nie ma też innych zajęć dodatkowych w starszej grupie oprócz wspomnianej rytmiki; u nas nie ma także wizyt lekarza; z tego co mówiła kierowniczka nie obchodzi się Dnia Mamy, Babci czy Dziadka ani urodzin dziecka tylko Mikołajki i bal karnawałowy; mamy 2 stałe opiekunki + 2 pomoce; w naszej grupie jest 23 dzieci w starszej 33 ....
an.tośka
U nas - grupa 2-latków - dzieci w grupie 25, dwie panie prowadzące - pedagog i pielęgniarka oraz dwie pomoce/stażystki.
Nie ma lekarza i comiesięcznych pomiarów dzieci.
Dziecko z objawami choroby (katar, kaszel nawet bez gorączki) może zostać nieprzyjęte na grupę. Po chorobie konieczne jest dostarczenie zaświadczenia od lekarza. Gorączkujące dziecko należy odebrać w ciągu godziny od powiadomienia rodzica przez żłobek, jeśli nie zostanie odebrane odwożone jest do szpitala.
Żłobek dostosowuje żywienie do szczególnych potrzeb dziecka - Krzesi jest na diecie bezmlecznej.
SÅ‚odyczy nie ma.
Panie kładą duzy nacisk na samodzielność w jedzeniu i ubieraniu - ubrania łatwe do założenia/zdjęcia, dwa komplety ubrań "na zmianę" zawsze muszą być w szafce.
Opłata stała 200 zł, do tego wyzywienie - zgłoszona nieobecność jest odlicza w następnym miesiącu.
Z zajęć dodatkowych w naszej grupie jest rytmika, w grupach starszych jest jeszcze angielski.
Kontakt z opiekunkami dobry - panie wyczerpująco informują o tym co działo się w danym dniu.
Imprezy dodatkowe to Mikołaj, bal karnawałowy i dzień dziecka.

cytryna
Jak wspomniałam lekarzowi, że żłobek wymaga potwierdzenia od lekarza, że dziecko jest już zdrowe, to mi powiedział, że żłobek nie ma prawa żądać tego typu informacji i że to jest nie zgodne z prawem. Natomiast, może wymagać od rodzica oświadczenia, że dziecko jest zdrowe, wiadomo, cześć rodziców może nie mieć z kim zostawiać dzieci, i oddają do żłobka niedoleczone. W naszym żłobku ukrócono ten proceder, nie przyjmując dzieci, które zażywają jakiekolwiek lekarstwa, oraz jeśli rodzic zastrzegał, by dziecko np. nie wychodziło na dwór lub nie bawiło się zbyt żywiołowo (by się nie spocić). Skoro dziecko nie jest w pełni gotowe do odbywania zajęć to ma pozostać w domu. I to się sprawdza icon_smile.gif
an.tośka
CYTAT(cytryna @ Thu, 17 Mar 2011 - 11:18) *
W naszym żłobku ukrócono ten proceder, nie przyjmując dzieci, które zażywają jakiekolwiek lekarstwa, oraz jeśli rodzic zastrzegał, by dziecko np. nie wychodziło na dwór lub nie bawiło się zbyt żywiołowo (by się nie spocić). Skoro dziecko nie jest w pełni gotowe do odbywania zajęć to ma pozostać w domu. I to się sprawdza icon_smile.gif

Co znaczy zażywają lekarstwa? W czasie pobytu w żłobku czy np. rano i wieczorem?
I jak panie to sprawdzajÄ…?

Nasz pediatra też uważa, że żłobek nie ma prawa żądać zaświadczeń po chorobie ale wystawia je grzecznościowo.
Co do oświadczeń rodzica to myślę, że też jest to mało miarodajne.

Carrie
a co u was? jakie wrażenia?
cytryna
CYTAT(mama.miła @ Thu, 17 Mar 2011 - 11:54) *
Co znaczy zażywają lekarstwa? W czasie pobytu w żłobku czy np. rano i wieczorem?
I jak panie to sprawdzajÄ…?

Nasz pediatra też uważa, że żłobek nie ma prawa żądać zaświadczeń po chorobie ale wystawia je grzecznościowo.
Co do oświadczeń rodzica to myślę, że też jest to mało miarodajne.


Te, które zażywają lekarstwa w czasie pobytu w żłobku (choćby syrop w dzień, czy witaminki) bo zdarzało się, że wpadał rodzic wciskał oszołomionej Pani siateczkę z lekarstwami i rozpiską co i o której podać i zostawiał chorego dzieciaczka. Sama słyszałam, jak zatroskana mamusia została z maluchem odesłana do domu przez dyrektorkę, chociaż, jak tłumaczyła" "specjalnie prosiła lekarza o antybiotyk doustny, żeby było łatwiej podać paniom w żłobku, a nie zastrzyki" a tu zero zrozumienia od Pań. Tacy pomysłowi bywają rodizce 37.gif icon_eek.gif
an.tośka
CYTAT(cytryna @ Thu, 17 Mar 2011 - 12:33) *
Te, które zażywają lekarstwa w czasie pobytu w żłobku (choćby syrop w dzień, czy witaminki) bo zdarzało się, że wpadał rodzic wciskał oszołomionej Pani siateczkę z lekarstwami i rozpiską co i o której podać i zostawiał chorego dzieciaczka. Sama słyszałam, jak zatroskana mamusia została z maluchem odesłana do domu przez dyrektorkę, chociaż, jak tłumaczyła" "specjalnie prosiła lekarza o antybiotyk doustny, żeby było łatwiej podać paniom w żłobku, a nie zastrzyki" a tu zero zrozumienia od Pań. Tacy pomysłowi bywają rodizce 37.gif icon_eek.gif

icon_eek.gif nawet mi do głowy nie przyszło, że można dziecko z lekami do żłobka przyprowadzić..........
cytryna
No niestety, ja też bym nie uwierzyła, gdybym sama tego nie widziała
maania
rodzice to jednak mają pomysły. swoja drogą u nas Panie informują, że im po prostu nie wolno podawać dziecku jakichkolwiek leków- choćby miał to być lek przeciwgorączkowy.
ziowik
wtrącę się tylko co do leków p/gorączkowych, ja na początku podpisywałam jakiś świstek że zgadzam sie żeby pielęgniarka przy temp powyżej 38stopni podała czopek p/gorączkowy (przy Kamilce zdarzyło sie to raz, przy Kacperku też na razie raz, ale oni oboje wysoko gorączkowali przy zębach)
u nas też wymagane zaświadczenie, a jeśli dziecko miało gorączkę to nawet jeden dzień nieobecności obligował do załatwiania zaświadczenia.. stąd pierwszy rok Kamili w żłobku spędziłam w duzej mierze w poczekalni u pediatry w trakcie choroby i tuż po po zaświadczenie.. panie w rejestracji na mój widok od razu wyciągały kartę nie pytając o dane, a Kamilka byłą tak wytrenowana że jak automat pokazywała gardło, uszy, oddychała głęboko i rządała naklejek icon_razz.gif icon_razz.gif

ja już troche sie znam z paniami, bo od 3 lat sie widujemy w żłobku (najpierw dwa lata Kamila chodziła, zaraz po niej wskoczył Kacper), więc nieraz uda mi sie wydębić jakąś większą informację o dziecku, ale takie "wszystko w porządku" to standard jako komunikat dla rodzica. jak coś sie dzieje to mówią, że np malo je, albo że osowiały albo że sie uderzył czy coś. a tak to od razu wracają na salę.. bardziej wylewne są jak na sali jest już bardzo mało dzieci icon_smile.gif
magdosz
U nas przeciwgorączkowe się podaje, szkoda bardzo, żeby dziecko leżało prawie nieprzytomne z gorączką i czekało na rodzica, który czasem ma daleko z pracy icon_eek.gif
tylko przy przyjęciu pytamy się jaki środek przeciwgorączkowy dziecko może przyjmować.
Carrie
icon_sad.gif

Co ja mam zrobić, dziewczyny?

O żłobku pisałam juz nie raz, że buldożerem bym przejechała za całokształt funkcjonowania.

Martwią mnie natomiast opowieści Dominika., mimo, że chodzi od września do przedszkola.
Oddaliśmy go w lutym do żłobka, dziecko całkowicie odpieluchowane w dzień. Od połowy kwietnia zasikany codziennie.W czasie drzemki obowiązkowo, bywało,że w dzień niby też juz w ubikacji się posiusiał.Znam syna i nie pasowało mi to skąpe tłumaczenie ni jak do tego z czym mieliśmy do czynienia w domu.Interweniowaliśmy z pytaniem kilkukrotnie - ale zbywano nas, w ogóle nie informowano co sie dzieje w ciągu dnia.Mur milczenia i ofuknięcie męża przez opiekunkę, zanim zatrzasnęła mu drzwi przed nosem, że nikt tu dzieci nie stresuje spowodowało,że daliśmy sobie na wstrzymanie a przy każdej sposobności dziecko zostawało w domu.

W czerwcu w czasie szykowania do kąpieli dziecko zaprezentowało mi całkowicie spontanicznie klepanie ręką po pupie z akompaniamentem "ała, ała".Nie jest bity i nie widział bicia. Mało mówił wówczas i nic więcej się nie dowiedziałam.Za kilka dni powtórzył i wytłumaczył,że "niebieska ciocia" (od koloru fartucha) biła X.Znów koniec informacji - kilka szybkich pytań ale dziecko zawstydzone/onieśmielone (nie wiem) zmieniało temat.
Kierowniczka poinformowana, niby zdziwiona ale (co mnie wkurzyło) sugerowała naśladowanie dzieci między sobą zachowań "bo wiedzą państwo, różne dzieci tu przebywają i czasem biją opiekunki też, nawet gryzą".
Nie naciskaliśmy syna pytaniami, żeby nie zmęczyć materiału i nie otrzeć się o wymuszone konfabulacje.
Gdzieś tam mignęła opowieść o dziewczynce, która płakała a ciocia była niemiła ( ale słownictwo było baaardzo ubogie i zawsze powtarzał,że Dominika ciocia nie bije).

Potem nastał wrzesień, poszedł do przedszkola.Byliśmy pewni,że to sikanie w czasie drzemki jest ze stresu ( bo po przedstawieniu na dzień matki byliśmy bardzo zniesmaczeni męczeniem takich żłobkowych maluchów tak ambitnym i nieadekwatnym do możliwości dzieci programem "artystycznym") i zastanawialiśmy się jak będzie w przedszkolu.I co? Cudowna przemiana z dnia na dzień.Jest listopad, ani jednej wpadki,sucha piżamka.Nowe panie, nowe dzieci, nowe zasady - dziecko bez mrugnięcia okiem biega do przedszkola.W żłobku ostatni miesiąc natomiast było codzienne mówienie "Nie idę do dzieci".


Teraz był niemal dwa tygodnie w domu bo chory.
W międzyczasie zrobiłam mu album z tylko jego zdjęciami.Włożyłam tam też zdjęcia grupowe ze żłobka i przedszkola.Zafascynowany oglądał wszystkie, wymieniał dzieci po imieniu.
Zatrzymał się przy zdjęciu żłobkowym.Pokazuje palcem opiekunkę i pyta :
-"A to kto?"
- "No ciocia, synek, opiekunka z grupy twojej, ze żłobka"
-"Ona bije"
zdębiałam

Zapytałam odruchowo "kogo?" - no pokazał jakąś dziewczynkę na zdjęciu, powiedział, że była smutna.Pytałam czy jego też biła - ale niby nie.Koniec szczegółów.

Jutro już idzie do przedszkola więc dzisiaj mu mówię,że już zdrowy, nie kaszle, nie ma kataru idzie do dzieci.A moje dziecko najpierw uśmiechnęło się a potem z poważną miną pyta:"A do którego? Do niebieskiego ( żłobek) czy do nowego?" Bo do niebieskiego on nie chce, tylko do nowego.Bo niebieskiego on się boi, bo obrażona ciocia (?!) bije.
...zamarłam...

Co ja mogę z tym zrobić?Bo nie zostawię tak rozwijających się opowieści dziecka.On już tam nie wróci ale są tam inne dzieci i jeśli babsztyl faktycznie zachowuje się na tyle agresywnie to chciałabym mieć wpływ na ograniczenie jej kontaktu z dziećmi.
Bo że coś jest na rzeczy nie mam najmniejszych wątpliwości.To nie jest normalne,że dziecko przed powrotem do przedszkola dopytuje się czy nie wraca czasem do żłobka bo pani bije.

Piszę na zimno, ale rano (po informacji,że on się boi niebieskiego przedszkola) chciało mi się płakać.

tuLena
W sumie mialam/mam podobny dylemat. Ja po skończeniu przez Starszego przedszkola dowiedzialam się, że pani ich szrapal za ręce, ściskała i wyprowadzala gwaltownie za drzwi lub na koniec ławki, szeregu, siłą przesadzała do innego stolika.
Zastanawiałam sie co przeoczyłam,że dziecko nie mówilo wcześniej. Okazało się też, że pani karała za mówienie rodzicom.
Po rozmowie na warsztatach postanowiłam uczyć dzieci sprzeciwu na takie zachowania i sięgania po pomoc. Jeżeli chodzi o mnie to nie udałam sie do tego przedszkola, ale jest tak, że prawdopodobnie Młodszy będzie tam w przyszłości chodził i wtedy będę reagować na bieżąco. Nie bardzo mam pomysł na teraz.
Carrie
CYTAT(tuLena @ Wed, 02 Nov 2011 - 15:03) *
W sumie mialam/mam podobny dylemat. Ja po skończeniu przez Starszego przedszkola dowiedzialam się, że pani ich szrapal za ręce, ściskała i wyprowadzala gwaltownie za drzwi lub na koniec ławki, szeregu, siłą przesadzała do innego stolika.
Zastanawiałam sie co przeoczyłam,że dziecko nie mówilo wcześniej. Okazało się też, że pani karała za mówienie rodzicom.
Po rozmowie na warsztatach postanowiłam uczyć dzieci sprzeciwu na takie zachowania i sięgania po pomoc. Jeżeli chodzi o mnie to nie udałam sie do tego przedszkola, ale jest tak, że prawdopodobnie Młodszy będzie tam w przyszłości chodził i wtedy będę reagować na bieżąco. Nie bardzo mam pomysł na teraz.


przede wszytskim nie należy zadawać pytań: :"Dlaczego nic nie mówiłeś?" bo przenosi ciężar odpowiedzialności za te okoliczności na dziecko.Tyle wiem i strasznie trudno mi jest rozmawaiać z Dominikem,żeby się nie zaciął.
U was dodatkowo Pani asekurowała się straszeniem karami za mówienie.
To straszne jest.
Widzisz Dominik niby chętnie chodził ale niepokoiło nas to sikanie w czasie drzemki.
tuLena
to "nasza " pani nie tylko straszyła, a publicznie ośmieszała dziecko wobec innych, np " co , znowu powiesz mamusi " ?
po Starszym nic a nic nie było widać ( ale to już 5-6 latek był wtedy, więc pewni inne reakcje), do przedszkola chodził chętnie, tylko mowił,że tej pani nie lubi , bo krzyczy. Jak powiedział kiedyś,ze go za ucho pociągnęła to poszłam do niej na rozmowę. Jak mówiła dzieciom ,ze jak są niegrzeczne to są diabłami ( a czasie jasełek) to też poszłam. Byłam grzeczna i kulturalna, jednakże zapytałam co było powodem takiego jej zachowania. Z tego wniosek, ze dziecko spotkała przykrość po mojej interwencji , więc pewnie wolał nie mowić. Takie mam fantazje, ale nie dociekam, bo Starszak łatwo chowa się w skorupę.
Inne wytłumaczenie jest takie, że niestety miałam w tym swój niemały udział , niejako "pośrednio", ponieważ dziecko moje ma lęk przez autorytetami przeze mnie:( teraz to próbuję odkręcać icon_rolleyes.gif

Natomiast na mainesie sytuacji jedną pozytywną rzecz zuważyłam : solidarność dzieci- Starszak opowiadał,ze dzieci widziałay,ze pani jest fałszywa i przestaje krzyczec jak jakiś rodzić wkracza na salę. Dzieci trzymały się razem, komentowały wspólnie i nawzajem wspierały, jesli akurat kogoś spotykała "kara". Uważam,ze to super, że szukały sposobu "obrony " siebie. No i fakt,ze POMIMO tej pani lubiły chodzić do przedszkola, a drugą panią uwielbiały.
lena77
CYTAT(tuLena @ Wed, 02 Nov 2011 - 22:51) *
t. Jak powiedział kiedyś,ze go za ucho pociągnęła to poszłam do niej na rozmowę. Jak mówiła dzieciom ,ze jak są niegrzeczne to są diabłami ( a czasie jasełek) to też poszłam. Byłam grzeczna i kulturalna, jednakże zapytałam co było powodem takiego jej zachowania.



tuLena i co pani Ci odpowiedziala? przyznala sie do takich metod?czym tlumaczyla takie zachowanie wobec dzieci? pytam z ciekawosci.
co do zlobka, to nasz nie tylko smierdzial siuskami ale tez kupa. pizamka zafajdana.szybko go wypisalismy bo chorowac zaczal a ze krotko tam spedzil czasu to nie ma zadnych wspomnien i niczego sie od niego nie dowiedzielismy z tego okresu.
tuLena
tak, przyznała się , była cała czerwona i bardzo przepraszała,że ją nerwy poniosły, że wie ,ze tak nie wolno, ale ileś tych dzieci się jej nałożylo z bieganiem i krzyczeniem,ze ją poniosło. Więc wysłuchałam i tyle. Potem tego akurat nie robiła. O ściskaniu za rękę dowiedzialam sie jak skończyl przedszkole.
Carrie
CYTAT(tuLena @ Thu, 03 Nov 2011 - 10:31) *
tak, przyznała się , była cała czerwona i bardzo przepraszała,że ją nerwy poniosły, że wie ,ze tak nie wolno, ale ileś tych dzieci się jej nałożylo z bieganiem i krzyczeniem,ze ją poniosło. Więc wysłuchałam i tyle. Potem tego akurat nie robiła. O ściskaniu za rękę dowiedzialam sie jak skończyl przedszkole.


a kierowniczce powiedziałaś?

u nas kontakt z opiekunkami był fatalny więc w konsekwencji kierowniczka sobie posłuchała

edit: mam namiar na jedno miejsce, zewnętrzne, gdzie zamierzam sobie porozmawiać na temat opowieści Dominika
ziowik
mimo iż Dominik już tam nie chodzi, chyba przez soliadarność z innymi rodzicami nie zostawiłabym tego tematu tylko właśnie z kimś porozmawiała albo zgłosiła kierowniczce, w wydziale oświaty czy gdzie oni tam podlegają, szczególnie że wiadomo konkretnie która to osoba a nie że tylko ta w niebieskim icon_smile.gif
co jakiś czas wypływają takie sytuacje, kiedyś głośno było w mediach o jakimś złobku gdzie pani podczas usypiania tez dręczyła dzieci, wręcz im chyba groziła.. nie mam pojęcia dlaczego takie osoby w ogóle pracują z dziećmi, ewidentnie nie lubią tej pracy skoro sie tak zachowują, chyba że jest to chwilowa frustracja spowodowana jakimiś osobistymi trudnościami czy czymś w ten deseń.. ale jesli sprawa sie ciągnie miesiącami czy latami, to ja nie pojmuje dlaczego współpracownicy nie reagują.. przecież na tych kilka/kilkanaście osób, przynajmniej części lezy na sercu dobro i spokój dziecka, a nie dobry kontakt z nerwową koleżanką.. szkoda gadać.. dobrze że u mnie w żłobie sie takie rzeczy nie dzieją i mogę z czystym sumieniem polecać innym rodzicom icon_smile.gif
tuLena
Carrie: nie powiedziałam. Nawet mi to do gowy nie przyszło 37.gif Uznałam, ze pani ma świadomosc mojego czuwania. Zresztą wtedy te rozmowy, na które się zdobyłam dużo mnie kosztowały. Byłam wtedy na etapie stawania bardziej po stronie pani w kwestii "nieposłuszeństwa" mojego dziecka, bo ja byłam masakrycznie nim zmęczona. Potem poszłam na warsztaty dla rodziców i tam dużo zrozumiałam.
Marta M
CYTAT(Carrie @ Thu, 03 Nov 2011 - 10:49) *
a kierowniczce powiedziałaś?

u nas kontakt z opiekunkami był fatalny więc w konsekwencji kierowniczka sobie posłuchała

edit: mam namiar na jedno miejsce, zewnętrzne, gdzie zamierzam sobie porozmawiać na temat opowieści Dominika

Carrie ,który to żłobek,od grudnia puszczamy synka do żłobka i aż mnie ciarki przeszły
WiolkaTG
Mati uczęszcza do żłobka już ponad rok. Jeśli chodzi o mnie to ja jestem bardzo zadowolona z funkcjonowania tej placówki.
Widzę, że staje się bardzo samodzielny, wszystko uwielbia jeść i zna juz sporo piosenek i tanców icon_smile.gif Co do pań (ciocie) jest bardzo do nich przyzwyczajony, bardzo je lubi i mnie rownież przypadly do gustu. Panie mile, zawsze o wszystkim mnie informuja i teraz nie wyobrażam sobie, żeby Mati mial byc z opiekunką i nie chodzić do żłobka.
MamaJulki
u nas raz w przedszkolu była akcja - Julka mi powiedziała, że pani ją uciskała za rączkę bo nie chciała iść w parze z kimś innym... i że ją to bolało... na drugi dzień zaparzyłam do pani, na marginesie pani wicedyrektor i powiedziałam, że Julka coś takiego mówiła... zaczęła się nerwowa tłumaczyć, oczy miała załzawione i wystraszone, szybko mrugała i szybko się jej te gały ruszały... więc coś chyba było na rzeczy ale od czasu mojej wizyty się uspokoiło icon_wink.gif
Carrie
Marta M - jak żłobkowe wrażenia?
Marta M
Carrie jeszcze nie wiem,narazie obserwuję,na chłodno,jak odbierałam N. 2 dnia pobytu przyszłam w momencie kiedy dzieci zacynały drzemke,przeraziło mnie co słyszałam,dzieci płakały,nie wiem ile,ale kilkoro napewno,a pani wrzeszczała,w pon jak byłam nie słyszałam krzyków,dziś M. go odbierał,też nie mówił o krzykach,trochę poobserwuję,zapytam koleżankę jak to w innej gr było,czy mówiła coś dyrektorce o krzykach,nie chce tak na samym początku wylatywać z tematem,zobaczymy jak będzie,a jak się okaże,że krzyki to normalka N. nie będzie tam chodził.Dziś miał słaby dzień od pobudki,więc i w żłobku popłakiwał,ale w pt i pon było ok
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.