To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Emignantki wszystkich krajow

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

chaton
...Bedac swiadome z perspektywy czasu, jakich to wymaga poswiecen i jakie niesie ze soba trudnosci?
Pytam sie, bo, powaznie, nie wiem. Wyjezdzajac z kraju bylam troche naiwna, w tym sensie, ze bylam przekonana, ze moja otwartosc i motywacja adaptacji sprawi, ze bedzie latwiej. Jakos zapomnialam, integracja dziala we dwie strony. I choc jestem oiektywnie zintegrowana, to dlaczego wciaz mam wrazenie, ze dla mnie poprzeczka stoi wyzej? Tez tak macie? Dzis, juz po 14 latach zycia we Francji nie mam wiekszych kompleksow w stosunku do Francuzow: mam ichni dyplom, 10 lat doswiadczenia w ichnich przedsiebiorstwach, ich slownictwo... no wciaz z moim akcentem, z ktorego juz nie robie dramatu. Dla mnie to raczej moja cecha, jak kolor wlosow.
A wy? Podjelyscieby taka sama decyzje wiedzac wszystko, co wiecie dzis o trudach emigracji? Zastanawiacie sie czasem nad powrotem do kraju, czy jest to dla was nie do pomyslenia?
Gremi
ja moge sie wypowiedzieć z punktu widzenia osoby która powróciła do kraju. Na emigracji byłam dość krótko i podobnie jak ty myslałam ze jestem dosyć otwarta na ludzi i nowości ze adaptacja przebiegnie bezboleśnie. I tak było - nie miałam zadnych kompleksów z tego tytulu. Potem pojawilo sie moje dziecko i to chyba dzieki niej zaczelam tesknic za krajem bardziej. Brakowalo mi dziadkow, cioc i wujków dla mojej córki - bylismy tam sami. No i wrócilismy do kraju. Tutaj mamy rodzine i przyjaciół i teoretycznie jest w porzadku. Ale .... na emigracji chociaz bardzo tesknilam to nie myslalam o problemach bardzo przyziemnych takich jak to czy starczy mi kasy do przyslowiowego pierwszego, czy moje dziecko w koncu dostanie sie do przedszkola, czy ja dostane prace i jak przejsc przez biurokracje w Polsce. Ciezko to przyjac i potwierdzic w swoim serceu (bo kocham Polske i czuje ze tutaj jest moj dom) ale latwiej mi sie zylo na emigracji. Codziennie mysle o tym czy wyjechalabym jeszcze raz i rozum mowi TAK ale serce szuka jeszcze ostatnich niteczek ktore moga mnie zatrzymac w Polsce.
Agnes-3
TAK- jezeli mialabym cofnac czas postapilabym tak samo jak prawie 14 lat temu.Na poczatku bylo trudno.Nauka jezyka, poznawanie mentalnosci, tesknota za bliskimi w Polsce.Jednak po latach tych pierwszych trudow juz tak dobrze nie pamieta .Czasami mam wrazenie ze jestem tutaj"od zawsze".Mi bylo o tyle latwiej ze wyszlam za maz za dunczyka ktory ma tu duza,przesympatyczna rodzine.Bornholm lezy blisko Polski wiec moja rodzina, przyjaciele bardzo czesto mnie odwiedzaja,my tez jedzimy kiedy nam czas pozwala.
Mam tu swoj dom,meza, prace- tu urodzila sie dwojka mlodszych dzieci.Tu jest moje miejsce.
ania_411
CYTAT(Agnes-3 @ Mon, 31 Jan 2011 - 14:06) *
Mam tu swoj dom,meza, prace- tu urodzila sie dwojka mlodszych dzieci.Tu jest moje miejsce.


ja chyba nigdy nie potrafilabym tak powiedziec 29.gif co prawda swojego domu tu nie mam, ale meza, dziecko tu urodzone tak. po 7 latach (maz 10) ciagle tesknimy za polska, za rodzina.......byc moze cel jaki nam przyswieca -budujemy w polsce dom- nie pozwala nam myslec jakoby mielibysmy zostac tu na zawsze i cale szczescie icon_wink.gif

znajomi pukaja sie w czolo pytajac: po co chcecie wracac? przeciez w polsce nie ma pracy, perspektyw na lepsze zycie.......ehhhh dla nas to sra.nie w banie, wszyscy w polsce nazekaja, taka nasza natura icon_wink.gif

a my chcemy poslac dzieci do polskiej szkoly, chcemy jezdzic na niedzielny obiad do rodzicow, uczeszczac w rodzinnych uroczystosciach typu komunia i imieniny cioci krysi;) ehhhh duzo moznaby pisac.

jedno jest pewne, wracamy wracamy i to juz nie dlugo 02.gif
Adriannna
Moj 8-letni pobyt w Szwajcarii oceniam roznie. Na poczatku bylo mi ciezko, potem sie przyzwyczailam, nauczylam calkiem niezle ich jezyka, znalazlam bliskie mi osoby, znalazlam tez moja droga polowke, urodzilam dwojke dzieci...ale mimo to nigdy nie czulam sie tam "jak u siebie". Moze w moich "czterech scianach" tak, ale po ich opuszczeniu przypominalam sobie gdzie tak naprawde jestem. Poza tym nasza finansowa sytuacja w CH tez do najlepszych nie nalezala, dlatego czasem zdazalo mi sie tesknic za PL, za dobrym zyciem przy mamie i tacie ;0) (o rodzinie nie wspominam bo to chyba oczywista oczywistosc ze sie za nia teskni).
Inna rzecz, ktora mnie w Szwajcarii bardzo przybijala to to o czym napisalas chaton - ta poprzeczka, ktora dla mnie jako cudzoziemki z Europy wschodniej zawsze stala wyzej. Musze przyznac, ze czulam sie zmeczona tym ciaglym udowadnianiem innym, ze moge byc tak samo dobra, a czasem nawet i lepsza od nich, w niektorych dziedzinach.
Oczywiscie aspekt rodziny tez byl istotny. Achiles nie mial tam nikogo, ja zostawilam tam siostre, choc kto wie jak dlugo ona tam zostanie bo juz cos przebakuje o przeprowadzce do innego kraju.

Teraz jestem w Brazylii, rodziny, przyjaciol az nadto ;0))), sytuacja finansowa tez pozwala nam na "lzejszy oddech"...wiec ogolnie jest ok, tylko ze ja tesknie, chyba nawet nie za sama Polska co za Europa ogolnie. Mysle, ze to taki chwilowy kryzys i ze predzej czy pozniej minie tak jak za szwajcarskich czasow. Poza tym, co dla mnie niezwykle istotne, juz teraz kilka instytucja wyrazilo zainteresowanie zatrudnienieniem mnie, poniewaz skonczylam studia, znam kilka obcych jezykow i gdyby nie to, ze moj portugalski poki co bardzo kuleje i przede wszystkim mam male dziecko w domu, pewnie mogalybm juz podjac tu calkiem przyzwoita prace (w sumie Europejczycy sa tu na wygranej pozycji jesli o zatrudnienie chodzi oczywiscie zakladajac, ze skonczyli cos wiecej niz szkole srednia).

Inna rzecz - nie potrafie tego logicznie wyjasnic, ale przechodzac sie promenada w Rio, patrzac na to miasto, czuje w piersi przedziwny laskot, lzy naplywaja mi do oczu i czuje sie niebywale szczesliwa.

Podsumowujac...nie zaluje zadnego z tych wyjazdow, kazdy z nich mnie wiele nauczyl i nauczy jeszcze wiele z pewnoscia. Gdybym miala cofnac czas i zadecydowac znowu, moja decyzja bylaby taka sama .

A odnosnie powrotu do Polski - moja odpowiedz brzmi nie wiem, naprawde. Wszystko zalezy od tego jak zycie mi sie tu ulozy. Jesli wszystko bedzie tak jak "byc powinno" 08.gif (czyli zyli razem w szczesciu i zdrowiu az do smierci) to prawdopodobnie i tu sie zestarzeje i tu umre ( przeprowadzka do kolejnego kraju nie wchodzi w gre, Achiles juz za stary na takie szalenstwa, a ja tez nie mam ochoty zaczynac wszystkiego "od nowa")...ale wiadomo zycie jest pelne niespodzianek. Tak naprawde wcale sie nad tym nie zastanawiam. Skupiam sie na tym co teraz, co bedzie kiedys przyszlosc pokaze. (cos za patetycznie mi to wyszlo 29.gif)
Abunieczek
Od blisko dwóch lat mieszkam w UK, mamy córkę, która się tu urodziła. Z powodów osobistych musimy wrócić do polski na ok. 3lata ale mam nadzieję.. Ba! JEstem tego pewna,że wrócimy tu na 100% nie wyobrażam sobie życia w Polsce, niedługo wszyscy padną głodem jak tak będą podwyzki skakać. Oczywiście podwyżki rachunków i żywności, bo podwyższyć pensję to nie łaska.
weda
hmmm,trudne pytanie:ja czuję to tak jakbym miała dwa domy
jak jestem tu to tęsknię za PL-bardziej za rodziną- (nie często bo staram się o tym nie myśleć a i czasu na rozmyślania mało)
a jak jestem w PL (np.wakacje) to tęsknię w drugą stronę
to sÄ… moje dwa domy niejako
xxyy
Po 9 latach na emigracji dopadl mnie kryzys... Zawsze bardzo tesknilam za Polska, choc nie wiem czy umialabym mieszkac w naszym kraju po tak dlugiej przerwie.
Tak, kryzys, powazny kryzys powiedzialbym.

Choc odpowiadajac na pytanie Chaton, tak wyjechalabym. Dlatego, ze tu poznalam meza i tu urodzily sie moje dzieci. To sie zlalo, nie umiem rozdzielic w myslach szczescia rodzinnego i emigracji. Maz cudzoziemiec, przyjaciele tez.
Nie wyjezdzajac nie mialabym ich po prostu.
bb
ja mam podobnie, wybylam nie tyle za chlebem co za chlopem, ktory po 10 latach malzenstwa nadal ten sama anwet lepszy wiec pewnie drugi raz postapilabym identycznie icon_wink.gif choc Grecja nigdy nie byla na liscie moich tfu-tfu destynacji 06.gif
Adriannna
Ach te chlopy...czego my dla nich nie robimy ;0))
bb
CYTAT(Adriannna @ Sun, 03 Apr 2011 - 22:06) *
Ach te chlopy...czego my dla nich nie robimy ;0))


prawda?
gdyby mi ktos kilkanascie lat temu przepowiedzial, ze z mojego wlasnego lona wyjda greckojezyczne dzieci to bym go 06.gif
xxyy
Ale patrzcie, my zostawiamy Ojczyzne dla meza cudzoziemca, a dlaczego oni dla nas do Polski nie przyjada ja sie pytam??? icon_wink.gif
A co "sz" i "cz" sie przestraszyli ? 03.gif
bb
CYTAT(Leni @ Sun, 03 Apr 2011 - 22:58) *
A co "sz" i "cz" sie przestraszyli ? 03.gif


chyba polskiej tesciowej na co dzien 06.gif
a przede wszystkim temperatur znacznie ponizej zera* 29.gif

ps- * - w przypadku wyboru poludniowca na chlopa
Adriannna
CYTAT(bb @ Sun, 03 Apr 2011 - 22:11) *
chyba polskiej tesciowej na co dzien 06.gif
a przede wszystkim temperatur znacznie ponizej zera* 29.gif

ps- * - w przypadku wyboru poludniowca na chlopa


Dokladnie 06.gif ... w portugalskim sz i cz funkcjonuje.
xxyy
A moj maz wymawia "Kasia" i "kasza" oraz "mis" i "mysz" tak samo icon_smile.gif i nie umie wymowic "y" na koncu wyrazu.
Taki niepolski Polak by z niego byl 06.gif

choc...czepiam sie przeciez Polak Wegier dwa bratanki icon_wink.gif
Agnes-3
Moj mowi po polsku ale np.nie slyszy roznicy miedzy prosze a prosie 04.gif
pat09
Moj mezulo od zawsze twierdzi, ze chetnie by sie przeniosl do Polski, bardzo mu sie podoba w naszym zimnym kraju, ale mysle, ze pewnie na emeryturze dopiero przeniesiemy sie do Polski icon_wink.gif
W kazdym razie jesli o mnie chodzi, to ja decyzje, choc 8 lat temu nie byla latwa, podjelabym ponownie identycznie, mimo, ze w PL mialam dobra prace, studia itp, we Wloszech praktycznie musialam zaczac od zera, ale jak to sie mowi, los tak chcial, serducho tak poprowadzilo, i teraz po osmiu latach z cala pewnoscia moge stwierdzic, ze decyzja byla sluszna, jestesmy szczesliwym malzenstwem, mamy cudownego syna, dobra prace, jestesmy razem i to jest najwazniejsze. Do kraju wracam kiedy tylko moge, tesknie, to normalne, moja rodzina jest w Polsce, mam dwa domy, tak bedzie zawsze, lecz moje miejsce jest tam, gdzie jest moje serce, a ono jest przy moich ukochanych chlopakach.


olazdaleka
Ja jestem na emigracji prawie 10 lat, pierwsze 4 w Irlandii, teraz Australia. Wyjazdu nie zaluje, za PL jako krajem nie tesknie - tesknie za rodzina. Na razie zostaje tutaj, dwojka dzieci, trzecie w drodze. Na starosc planuje powrot do Europy, chociaz Kanada mi sie marzy:)
chaton
CYTAT(Agnes-3 @ Mon, 04 Apr 2011 - 09:26) *
Moj mowi po polsku ale np.nie slyszy roznicy miedzy prosze a prosie 04.gif


Moj myli "czesc" i 6
marta*
Hej!
Ja mieszkam z mężem w Niemczech od 4 lat,trzy lata temu urodził się nasz syn.
Właśnie po porodzie zaczęłam tęsknić za rodziną,znajomymi-jak to któraś napisała-brakowało mi babć,dziedków,cioć dla mojego dziecka...
Przyjeżdżając tu nie znałam prawie wcale języka,na początku porozumiewałam się po angielsku i rosyjsku,zwykle mój mąż był moim tłumaczem(on tu mieszka już prawie 8 lat).
Początki były trudne,teraz znam język wystarczająco dobrze,żeby poradzić sobie w urzędzie,u lekarza,na zakupach...
Mam tu pracę,Filipek chodzi od roku do przedszkola,mamy wielu przyjaciów(polaków,niemców,rumunów)-nie chę wracać,nie wyobrażam sobie życia w Polsce,choć to moja ojczyzna.

I nigdy nie miałam wrażenia,że nie jestem u siebie,że jestem gorsza i muszę swoją wartość komuś udowadniać.Niemcy są ogromnie mili,tolerancyjni i otwarci-bardziej niż polacy.
ognistaplama
Ja z punktu widzenia emigrantki powrotnej icon_wink.gif Mieszkalismy 5 lat w Stanach, dalo mi to niesamowicie duzo, mam wrazenie ze tam doroslam, wyzbylam sie wielu zahamowan i kompleksow. Rozwazalismy pozostanie tam, spokoj finansowy, dobra praca, ja nie z tych szczegolnie teskniacych, ale moj lubujacy sie w wyzwaniach maz icon_wink.gif chcial wracac do Polski, za latwo mu tam bylo. To byla trudna decyzja, wyjezdzajac plakalam - tam rosly moje dzieci, mielismy swoje sciezki, szkole, biblioteki, parki, zaprzyjaznionych sasiadow...
Jestesmy w PL juz dwa lata i ... nie wrocilabym juz na stale do Stanow. Podoba mi sie w Polsce, udalo nam sie jakos sensownie znalezc prace, dzieci sie juz przestawily i przestaly najbardziej na swiecie interesowac sie futbolem, Warszawa mi sie podoba... Ale jakbysmy zostali tez pewnie byloby dobrze icon_smile.gif
beata_77
Zgodzę się z przedmówczyniami, że tęskni się za rodziną.

w niedzielę minęło 4 lata na "obczyźnie". Mówię na obczyźnie, bo ja sie jeszcze tu nie zadomowiłam i raczej się nie zadomowię. To nie jest miejsce dla mnie. Tak czuję. Może sie mylę, bo ani jednego dnia jeszcze tu nie przepracowałam (małe dzieci), i pewnie dlatego czuje sie jak w więzieniu. Bo wciąż w domu, nie licząc spraw w urzędach, przedszkola i zakupów.

I jestem pewna, że inaczej sie postrzega emigrację w Europie (czyli na stałym lądzie) a inaczej za oceanem. Może się mylę, ale inaczej kiedy można wsiąść do samochodu i za 10 godzin być u dziadków niż planowanie na dwa trzy miesiące przed lotu, który na dodatek może sie jeszcze nie odbyć.

Mimo wszystko mając tę wiedzę i świadomość wyjechałabym z Polski raz jeszcze. Nie wiem czy kiedyś wrócę. Nie powiem nie, ale póki co takich planów nie ma.

emilly
CYTAT(chaton @ Mon, 31 Jan 2011 - 10:39) *
A wy? Podjelyscieby taka sama decyzje wiedzac wszystko, co wiecie dzis o trudach emigracji? Zastanawiacie sie czasem nad powrotem do kraju, czy jest to dla was nie do pomyslenia?


Tak. Po 7 latach pobytu w UK coraz bardziej wierzę,że to była słuszna decyzja i podjęłabym taką raz jeszcze. Tęsknię za rodziną,przyjaciólmi z PL,ale nie nadaję się już do mieszkania tam. Po m-cu tęsknię do mojego tutejszego życia i przyzwyczajeń icon_wink.gif

Co mnie tylko przeraża... Wypowiadam się czasami niegramatycznie,muszę się zastanawiać nad ortografią,co nigdy nie było dla mnie problemem. Jednak nie zachowuję się jak niektórzy ,że po rocznym pobycie w UK używają pół polskich słowek,pół angielskich i zapominają wyrazów polskich 03.gif .

Czasami mam dość i chciałabym wrócić do kraju,ale jakoś szybko mi przechodzi ten pomysł icon_wink.gif
weda
CYTAT(emilly @ Sat, 10 Mar 2012 - 21:27) *
Co mnie tylko przeraża... Wypowiadam się czasami niegramatycznie,muszę się zastanawiać nad ortografią,co nigdy nie było dla mnie problemem



mam dokładnie to samo! na maturze z polskiego 5 ,zawsze polski byl dla mnie łatwym przedmiotem bo go lubiłam,dużo czytałam,z pisownią oraz gramatyką nie miałam nigdy żadnych problemów
a teraz się to zmienia...nieraz pisze nawet tu na forum i jak walnę jakiegos byka to sama sie z siebie śmieję(czytam swoje posty przed wysłaniem)

emilly,ty po miesiącu tęsknisz za uk,ja już w pierwszym dniu,ba,nawet w drodze jest mi nieswojo,w kraju nie byłam już ponad 3 lata
natomiast zwiedzamy uk od brzegu do brzegu,że sie tak wyrażę
Martalka
Emilly, serio? nie mówisz "karpety" i że "idziemy na szoping"? icon_wink.gif Oczywiście sobie żartuję, bo czasami mam wrażenie, że to są słowa które niektórzy tutaj uważają już za polskie chyba 04.gif
Śmieszą mnie takie hasła niemożliwie 06.gif wypowiadane z taką duuuumąąąą 04.gif

A odnośnie pytania głównego... jesteśmy tu niespełna rok. Mężowi rok minie w maju, mi i dzieciom w lipcu. Rok temu w Wielkanoc siedzieliśmy i myśleliśmy czy warto. Ale póki co... nie żałuję, bo mamy jako rodzina więcej czasu dla siebie nawzajem. M tak nie haruje, ja nie musze łapać się każdego zajęcia popołudniami by dorobić na korepetycjach. Więcej mamy czasu dla dzieci. Więcej możliwości mają dzieci i my sami. I z tego korzystamy jak tylko mamy możliwość (choćby coś zobaczyć, gdzieś być, pójśc na kurs języka, tenisa, obojętnie czego itd).
Nie uważam też tej decyzji za jakąś wielką rewolucję, chociaż weda świadkiem, że miałam wiele obaw. Tęsknię za rodziną, oczywiście, ale podobnie tęskniłabym mieszkając w Warszawie czy Krakowie i mając do nich 5-8-10 godzin pociągiem czy samochodem.
aisha1111
po półtora roku pobytu w Szkocji - nie żałuję, chociaż pogoda czasem doprowadza mnie do szału, chociaż były już takie momenty, kiedy tęsknota nakazywała mi przeglądać ceny biletów do Polski w jedną stronę. Na początku było nam ciężko - pracował tylko T., na część etatu, ja siedziałam w domu - bez zasiłków nie szłabym do pracy, bo nic bym nie przyniosła. Nie widziałam różnicy między UK a Polską. Teraz studiuję, T. dostał kontrakt na stałe (po tym jak stracił pracę wziął pierwszą ofertę - segregowanie śmieci, teraz w tej samej firmie pracuje w biurze). W pobycie tutaj najbardziej podoba mi się, że wcale nie trzeba mieć "pleców", żeby coś osiągnąć. Na chwilę obecną nie wyobrażam sobie powrotu do Polski. Za rok kończę tutaj studia, pomyślę o biznesie. W końcu żyjemy bez długów, spokojnie, bez zastanawiania się, czy kupić buty dziecku czy lepiej kurtkę. Za rok chcemy kupić domek na raty.

Natomiast jeśli chodzi o poprawność języka polskiego - po całym tygodniu w collegu, rozmowach z koleżankami i ogólnie nie słyszeniu za bardzo języka, w sobotę potrzebuję się zrestartować czytając książki po polsku, żeby moja poprawność gramatyczna wróciła do normy. Chyba musimy pomyśleć o zamontowaniu polskiej telewizji 08.gif Mimo wszystko nie mówię, że widziałam fajne karpety do liwingu i że byłam w ofisie icon_smile.gif Jakieś takie nienaturalne to mi się wydaje, może dlatego, że engpolish mam do czynienia tylko jak przyjeżdża ciotka mojego T. z Irlandii.
weda
o,nie czytałam tego tematu od swojej ostatniej wypowiedzi

a ja wtrącam słowka ang(niestety) i nieraz się muszę zastanowić nad słówkiem pol,które mi ucieknie i pierwsze podsuwa się ang

może nie są to te wasze ,,karpety'' ale jednak zdaża mi się

natomiast moje dziewczyny wykłocają się ze sobą po ang,wyrażnie gdy są wzburzone,gdy do władzy dojdą emocje mówią do siebie po ang
i to jeszcze z tym specyficznym lesterskim akcentem,o raju !
upominam je rzecz jasna:w domu mówimy po polsku
i robię to juz do znudzenia i nie wiem czy nie przegram z kretesem jak do tego dojdą chlopcy(na razie Dante zaczyna edukację szkolna,Ad jeszcze za mały)

natomiast smieszy mnie rzecz inna :jak mloda mama mówi do swojego połtora rocznego-dwuletniego dziecka :,,podaj mi key ''lub coś w ten deseń


grimey
Odkurzam wątek, mam nadzieję, że się ktoś odezwie... icon_smile.gif
Zadam pytanie z tej strony - byłyście na emigracji, wróciłyście do Polski. Mija kilka lat, życie jakoś się układa. No właśnie, ale te "jakoś" przestaje wam wystarczać. Perspektyw jako tako brak, polityka zmusza do kombinacji zamiast uczciwości. Chcecie lepszego życia dla siebie i dzieci. W głowie kiełkuje pomysł ponownego wyjazdu. Czy takie wyjście wchodzi w grę? Zostać czy wyjechać? Mam straszny dylemat i potrzebuję opinii kogoś bezstronnego.
~just~
Wrocilam do Polski 2,5 roku temu i juz tu zostane. Wystarczylo pojechac na chwile do UK (sluzbowo), zeby przypomniec sobie, dlaczego zawsze chcialam wrocic. Mimo wszystko kazdy musi podjac wlasna decyzje. Moze masz mozliwosc pojechac tam na chwile i poczuc klimat, przypomniec sobie wszystkie za i przeciw?
ania_411
CYTAT(ania_411 @ Wed, 16 Mar 2011 - 22:10) *
ja chyba nigdy nie potrafilabym tak powiedziec 29.gif co prawda swojego domu tu nie mam, ale meza, dziecko tu urodzone tak. po 7 latach (maz 10) ciagle tesknimy za polska, za rodzina.......byc moze cel jaki nam przyswieca -budujemy w polsce dom- nie pozwala nam myslec jakoby mielibysmy zostac tu na zawsze i cale szczescie icon_wink.gif

znajomi pukaja sie w czolo pytajac: po co chcecie wracac? przeciez w polsce nie ma pracy, perspektyw na lepsze zycie.......ehhhh dla nas to sra.nie w banie, wszyscy w polsce nazekaja, taka nasza natura icon_wink.gif

a my chcemy poslac dzieci do polskiej szkoly, chcemy jezdzic na niedzielny obiad do rodzicow, uczeszczac w rodzinnych uroczystosciach typu komunia i imieniny cioci krysi;) ehhhh duzo moznaby pisac.

jedno jest pewne, wracamy wracamy i to juz nie dlugo 02.gif



hehe, nigdy nie mow "nigdy" i nigdy nie mow "jedno jest pewne" 03.gif

wlasnie postanowilismy ze zostaniemy troszke dluzej, no przynajmniej do czasu kiedy dzieci nie skoncza szkol i nie pojda "na swoje".
chyba wystraszylismy sie powrotu, tego, ze musielibysmy zaczac wszystko od nowa.
tu mamy dobre prace, dom, starsza poszla do przedszkola. wszystko dobrze sie uklada, szkoda byloby zostawic to, na co pracowalismy kilka dobrych lat i chodzi tu nie tylko o rzeczy materialne ale i pozycje w pracy i znajomosci.

a do polski jezdzimy kilka razy w roku, 9 godzin w aucie i juz jestesmy u babci na pierogach;)
kajetanka
Witam wszystkie Emigrantki icon_smile.gif Ja jestem świeżynką, w UK od 2,5 miesiąca. Zawsze myślałam o wyjeździe z kraju. Wiele rzeczy w Polsce nie pasuje mi, ani sposób rządzenia, ani mentalność społeczeństwa. Rodzina się nie trzyma, tylko ta najbliższa, a i tak nie cała...
Decyzja o emigracji do UK była bardzo spontaniczna. Trafiliśmy na moment w życiu, kiedy można, a nawet trzeba było coś zmienić, czuliśmy, że to czas na rewolucję, pomysłów było kilka, skończyło się na wyjeździe, pierwotnie miało być Monachium, a stanęło na angielskim zadupiu icon_razz.gif

Aktualnie jesteśmy na etapie "nie jest lekko" icon_wink.gif Rzuciliśmy w Polsce wszystko, była praca, samochód, mieszkanie (mieszkanie teściów, samochód wiecznie na warsztacie, a pracy nie lubiłam icon_wink.gif ), tu przyjechaliśmy z kilkoma walizkami, wynajęliśmy nieumeblowane mieszkanie. Wbrew temu co myślałam, trochę mi brakuje rodziny. Ale nie pod kątem mojej osoby, tylko Córy. Wyjechaliśmy jak miała 2,5 roku, a to jak się okazuje wystarczająco dużo na to, żeby tęsknić za bliskimi. Mąż pracuje tu całe dnie i noce, czasem musi na kilka dni wyjechać, wtedy jest najgorzej, Córa płacze za nim i zaczyna sypać teksty w stylu "a jak byłam mała, to miałam swoją babcię Tereskę". To boli, nie ukrywam. Mam wrażenie, że zabraliśmy jej wszystkich bliskich i podjęliśmy za nią decyzję o tym jak będzie żyć. Bo fakt, faktem, że życie tutaj na pewno będzie inne niż w PL. Jej pierwszym językiem będzie angielski (choć w domu oczywiście zakaz używania), tutaj inaczej wygląda szkolnictwo, będzie czytać inne lektury, oglądać inne bajki, uczyć się innych wierszyków. Wiem, dużo zależy od nas i jak najbardziej będziemy podsuwać nasze polskie Fasolki, książki, ale bądźmy szczerzy, to zejdzie na plan dalszy. To taka głupota, ale jestem sentymentalna. Dziwnie się czuję z tym, że Córa będzie się chować na "Miss Polly had a dolly", a nie na Jagódkach, czy Krasnoludkach. Trochę minie żeby się z tym oswoić.
Zapewne to obawy przed nieznanym (przed wyjazdem tego nie miałam icon_smile.gif ), szczególnie jeśli chodzi o Kaję. Z drugiej strony emigracja była też z myślą o niej, w PL skończyłaby wszystkie szkoły, dobre studia i została wykształconym bezrobotnym? Niekoniecznie, ale z dużym prawdopodobieństwem. Tutaj nawet jeśli nie będzie prawnikiem, czy gwiazdą rocka, nie będzie musiała przeliczać każdego miedziaka. Ja wiem jak wygląda bieda, wiem, że w PL nawet pracując uczciwie, przy nie najgorszych zarobkach, jest ciężko. Popiep...ny ten kraj, że człowiek musi wybierać między godnym życiem, a bliskimi. Dlatego na tą chwilę nie planujemy powrotu. Mam nadzieję, że odnajdziemy swoje miejsce tutaj.
Jest ciężko, ale nie powiem, że nie zdecydowałabym się na ten krok gdyby cofnąć czas. Będą sytuacje trudniejsze, jak chociażby ostatnia informacja, że dziadek Męża miał udar. Nie zawsze da się wsiąść tak po prostu w samolot, czasem może być za późno.
Nawet jeśli coś się po drodze wywali, nawet, jeśli kiedyś zmienimy zdanie, zawsze powiem, że warto było spróbować.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.