Problem jest taki: niedawno zadzwoniła do mnie teściowa i wywiązała się rozmowa na temat wprowadzenia mleka do diety dziecka. No i tak: moje dziecko (rok i pół) zjada rano kaszkę na mleku modyfikowanym (taką z typu "dodaj wodę"), na drugie śniadanie jogurt, a gdzieś popołudniu kaszkę sinlac (wprawdzie niemleczna ale podobno zamias mleka niektórzy stosują). uważam, że jak karmię piersią, to taka ilość produktów mlecznych w diecie dziecka wystarczy, nawet jak zacznę ograniczać karmienie to chyba produkty mleczne wystarczą. wychodzę z założenia, że skoro moje dziecko nie lubi mleka w czystej postaci, to przetwory mleczne je zastąpią.
Teściowa natomiast uważa, że przetwory tak, ale mleko dziecko powinno dostawać oprócz piersi i przetworów mlecznych także mleko modyfikowane. no i teraz nie wiem, kto ma rację - słyszałam, że to mleko modyfikowane po roku czasu jest witaminizowane i faktycznie zdrowe. z drugiej strony mleko takie do tanich nie należy i zastanawiam się nad celowością wprowadzania mleka do diety dziecka, skoro karmię piersią (sama nie piję mleka i mam się dobrze a wapń czerpię np. z sera twarogowego i jogurtów). czy po zakończeniu karmienia będę musiała wprowadzić to mleko?
Jak to jest u Was z tym mlekiem? Dajecie czy nie dajecie?