To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

znowu będzie o naszej pani

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Orinoko
Kubuś wrócił przedwczoraj z przedszkola po pierwszym dniu po nieobecności trwającej 2,5 tygodnia.
W rozmowie wyszło, że w przedszkolu na placu zabaw płakał, bo zatęsknił za domem i mamą.
Zapytałam, czy pani wie o tym, że płakał.
Tak.
To co zrobiła pani?
Według relacji mojego dziecka, pani powiedziała: "Czemu beczysz? Nie becz". I poszła sobie.
Czy ktoś jeszcze go pocieszył? Nie. A co zrobił:
"Pochodziłem sobie i przeszło".

Najpierw mnie krew zalała, a potem bardzo mi się smutno zrobiło z powodu nie tylko braku empatii, ale braku ZAINTERESOWANIA tym, że dziecko płacze, a właściwie braku reakcji na płacz.
Ale to jedna rzecz.
Druga rzecz jest taka, że Kubuś natychmiast poprosił mnie, abym nie mówiła o tej rozmowie pani nauczycielce.
Dlaczego?
"Bo pani M. potem pyta, dlaczego o tym powiedzieliśmy w domu".
37.gif
Opadło mi już wszystko, co mogło opaść.
Niby potem próbowałam od niego wydobyć info nt. konkretnej sytuacji, w jakiej pani tak powiedziała, ale już nie umiał nic na ten temat powiedzieć.

Co zrobić z takim fantem?

Rozmawiać z panią?
Z dyrektorką?
Zostawić to bez reakcji? Kuba będzie w tym przedszkolu de facto do końca czerwca, od września w zerówce w innym p-kolu.

Pani już kilka razy, moim zdaniem, zademonstrowała jakiś taki brak wyczucia, kompetencji... nie wiem... Mam wrażenie, że (nie sądziłam, że to powiem) po prostu nie lubi Kuby (już w maluchach był zarzut, że jest indywidualistą, choć akurat nie od niej).
W zeszły piątek, na przykład, zawiozłam go na przedstawienie, bo nie chciałam, żeby je tracił z powodu nieobecności, a jeszcze chciałam go parę dni przetrzymać poza przedszkolem po antybiotyku. Pani Kuby nie wyraziła żadnego zainteresowania jego zdrowiem, jego i moją osobą. Rozmawiałam wtedy z p. dyrektor i drugą panią (pomoc). Aż mi się nieprzyjemnie zrobiło, bo jego pani chodziła tylko taka hm... naburmuszona, jakby za karę tymi dziećmi musiała się zajmować. Zresztą mąż też odnosi takie wrażenie, jak przyprowadza Kubę rano do przedszkola...

Kiedyś Kuba przeżywał to, że stracił balonik na hel - w ramach "terapii" zrobiliśmy ogłoszenie, które zabrał sobie do przedszkola. Poprosił panią, żeby pani powiesiła na tablicy. Pani... wruszyła ramionami i odmówiła - "Nie wiem, co mam z tym zrobić".

Teksty pani, to np. "Jak będziecie gadać, to Wam zakleję buzie taśmą"...

Z innych sytuacji - totalna nieporadność pani w sprawie z dzieckiem, które Kubę biło - tekst Kuby z tamtego okresu: "Pani też sobie nie radzi z Mateuszem".

No,jakoś tak w całokształcie nie mam już ochoty przemilczeć tego, co zdarzyło się przedwczoraj.

Co radzicie?
wiewiórczak
Orinoko, najpierw rozmowa z wychowawczynią, potem dyrekcja, jeśli rozmowa z panią Kuby będzie bezowocna.

Poszłam do pani w przedszkolu i na spokojnie wyjaśniłam, że moja wizyta ma na celu poprawę samopoczucia syna w przedszkolu.
Spokojnie poprosiłam, by pani szanowała moje dziecko, jego lęki i stres.
Proszę by pani nie lekceważyła emocji mojego dziecka.
Jeśli pani potrzebuje jakiś wskazówek odnośnie charakteru mojego dziecka, albo ma jakieś wskazówki dla mnie jako rodzica, to chętnie się nimi podzielę lub ich posłucham.

Orinoko, w przypadku st mego pierworodnego syna taka rozmowa z panią wystarczyła, posłałam tam młodszego i pani sama zapytała, a co "działa" na tego drugiego.
skorpionka
wiewiórczak ma rację, nie możesz tego przemilczeć, tu chodzi o twojego synka, on w przedszkolu spędza połowę dnia i musi się tam czuć dobrze
mama_do_kwadratu
mnie osobiście rozwaliło to:

CYTAT(Orinoko @ Fri, 25 Mar 2011 - 13:56) *
już w maluchach był zarzut, że jest indywidualistą


Z całą pewnością przedstawiłabym swoje wątpliwości nauczycielce. Jeśli nie wykazałaby zainteresowania sprawą, bądź udawała, że nie ma problemu- dyrekcja.
Żoanna
Orinoko,zawsze jak czytam Twoje przedszkolne posty mam wrażenie,ze chłopcy nasi chodzą do tego samego przedszkola.
A i oni bardzo podobni z tym "zarzutem indywidualności".

Coś mi się kojarzy,że już miałaś z nią rozmowę kiedyś?
Jeśli tak to ja następnie uderzyłabym do dyrekcji.
Nie przejmuj się i idź.
u nas pomogło.
nasza pani W. też nie lubi Marcela ale stara się teraz to ukryć 48.gif
Pysiaczek
Współczuję tej sytuacji, bo Julia ma świetne panie w przedszkolu....I kiedy tylko dzieje sie coś niepokojącego to wyjaśniam z paniami....
I tak jak moje przedmówczynie uważam, że trzeba te i inne sprawy wyjaśnić do końca.
wiewiórczak
Orinoko i jak sprawa wygląda teraz?
Orinoko
Nie odbierałam teraz Kubusia ostatnie 2x, a z jego relacji wszystko było ok. I problem w tym, że nie wiem, czy było ok, czy jednak czuje się zastraszony.
Dyrektorki w ubiegłym tygodniu nie było, a z panią, żeby porozmawiać, muszę jechać specjalnie w południe, bo pracuje do 13 (rano zawozi Kubcia mąż).

No i przyznam się szczerze, nie wiem, naprawdę, jak to ugryźć dalej... Nie jestem zbyt dobra z dyplomacji 37.gif
Boję się też, że faktycznie Kuba będzie miał... przekichane, zacznie mu okazywać niechęć albo coś.

W sumie trochę strategia na przeczekanie póki co, a jak się pani znowu noga powinie, to wtedy już nie odpuszczę.
asiaad2
Ja pewnie jestem jakaś przewrażliwiona i mało odporna na takie sytuacje więc juz dawno siedziałabym u pani dyrektor, fakt że po jednej z moich interwencji pani przedszkolanka bardzo nadgorliwa sie zrobiła ale mnie to nie obeszło, latam ze wszystkim co mi się nie podoba i na takie sytuacje ostro bym reagowała
Tamara79
Orinoko w przedszkolu nie pracuję tylko w szkole i wiem, że warto chodzić w sprawach swojego dziecka, choćby miało się być namolnym.
Wierz mi, że im więcej będziesz interweniować tym bardziej pani będzie się starać, żebyś już więcej nie przychodziła.
Prawdą jest, że czasami coś nie zaiskrzy między dzieckiem a n-elem, każdy ma swoje upodobania itp jak to w życiu, ale to jest jej praca i powinna się zachowywać tak żeby dziecko było zadowolone. To jej obowiązek i nie rozumiem co to w ogóle są za fochy z jej strony. Łaskę robi czy jak?
renata19750702
Orinoko ja to w ogóle widzę pewien problem w przedszkolach - im dłużej obserwuje i słucham opowieści mojego dziecka o sposobach rozwiązywania pewnych problemów w przedszkolu, tym mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że nauczyciele przedszkolni (uogólniam, choć wiem, że zdarzają się wyjątki) są kompletnie nie przygotowani do rozwiązywania emocjonalnych problemów dzieci.

Przykład? Choćby taki: na początku roku szkolnego zdarzają się różne zachowania u dzieci - jedni idą chętnie na zajęcia, drudzy płaczą. I jak wychowawczyni poradziła sobie z jednym z takich dzieciaków, które nie mogło się uspokoić? Uznała, że najlepszym sposobem będzie sprawdzić, kto krzyczy głośniej: ona czy dziecko, więc wrzeszczała jak ono. Mój Jasiek do dzisiaj jak widzi ją na korytarzu, mówi "o, mamo, idzie ta piszcząca Pani...", a kiedyś, gdy zdarzyło się, że była na jakimś zastępstwie w ich grupie, moje dziecko powiedziało: "dzisiaj nie było pani K., była mamo, ta piszcząca Pani, ale na szczęście, dzisiaj nie piszczała...".
asiaad2
Dobry sposób na to żeby dzieci ją zapamiętały 04.gif
Orinoko
Zupełnie przypadkiem odbyłam w piątek rozmowę z panią dyrektor - bo akurat mi się "napatoczyła".
Co do pierwszej części moich zarzutów, wykazała pełne zrozumienie w kontekście osoby Kubusia (wrażliwiec), powiedziała, że zasygnalizuje nie imiennie na radzie pedagogicznej, że panie muszą brać pod uwagę, że są różne dzieci z różnymi potrzebami, np. ciepła....
Za to w kwestii "kablowania" powiedziała, że wie doskonale ona sama, jak i wszystkie inne panie nauczycielki, a zwłaszcza pani Kubusia z uwagi na staż pracy, że to, co dzieje się w przedszkolu, jest zawsze opowiedziane w domu i na odwrót... i że nie zawsze jest do końca tak, jak dzieci mówią - czasem ich interpretacja słów nauczycielki bywa "na bakier" - w każdym razie zapewniła mnie, że pani Kubcia nie mogła na serio wprowadzić zakazu rozmowy o sprawach przedszkolnych w domu.
No, czuję się poniekąd uspokojona.
Mam nadzieję, że dalszy pobyt w p-kolu do końca roku odbędzie się już bez takich incydentów.
Cieszę sie w sumie, że jednak powiedziałam o tej sprawie, że uwrażliwi to jakoś panie (pośrednio).
tuLena
CYTAT(Orinoko @ Sun, 03 Apr 2011 - 20:43) *
Zupełnie przypadkiem odbyłam w piątek rozmowę z panią dyrektor - bo akurat mi się "napatoczyła".


ja bym byla za rozmową z bezpośrednio zianteresowaną
CYTAT
powiedziała, że zasygnalizuje nie imiennie na radzie pedagogicznej, że panie muszą brać pod uwagę, że są różne dzieci z różnymi potrzebami, np. ciepła....


a jak ktoś konkretny nie wie, że ewentualna uwaga się jego własnie dotyczy to z doswiadczenia zauważyłam, ze marne szanse, ze zrozumie tak zawoalowany przekaz , dlatego uwazam, że lepsza już jest rozmowa bezpośrednia

CYTAT
i że nie zawsze jest do końca tak, jak dzieci mówią - czasem ich interpretacja słów nauczycielki bywa "na bakier"


też początkowo dawałam się przekonać, że dzieci przeinaczają i że rację ma nauczyciel. Teraz skłaniam się ku przeknaniu, że problem "czyja jest racja" jest tu drugorzędny. Ważne dla mnie jest co dziecko mówi, bo ono własnie tak, a nie inaczej zrozumiało daną wypowiedź czy sytuację i zajmuję się nim i jego uczuciami.
rysa154
ja w takich sytuacjach mam wrazenie,że pani/panie próbuja uciszyc czy uspokoic mnie jako rodzica(zeby nie miec pozniej mnie na głowie) i jakos zawsze mam watpliwosci czy cokolwiek zrobia...wiadomo,ze pani moze wszystko powiedziec a rodzic bedzie sie zastanwial czy było tak jak powiedziała pani czy tak jak dziecko...bo oczywiscie wersja wydarzen dziecka jest zupełnie inna niz pani. ja zawsze jednak obstaje przy dziecku i zwracam pania uwage...
Orinoko
Czyli.... hm... mam się czuć ugłaskana (czytaj: zbyta)?

Jakoś, powiem szczerze, nie widziałam się w rozmowie z nauczycielką - ona jest taka... mało otwarta, mam wrażenie, a inaczej mówiąc trochę beton 37.gif Nie umiem mówić o tym bez emocji - miałam jej powiedzieć, że uważam, że ignoruje potrzeby mojego dziecka? Bo pewnie poleciałabym z grubej rury. z_choinka.gif Zresztą, w sumie, kto wie, jak będę mieć okazję, to może zapytam, akurat wtedy jej nie było.

W sumie uważam, że uwrażliwienie przez dyrektorkę całej kadry też się przyda - mnie już nawet nie chodzi o ten nasz "przypadek" i o to, żeby pani poczuła, że to uwaga do niej skierowana. Chodzi mi o całokształt - dziś, jutro, za miesiąc. Żeby tych dzieci nie traktować szablonowo = prawie 6-latki, więc niech sobie pobeczą, krzywda im się nie dzieje.
asiaad2
Myslę że powinny byc zdecydowanie uwrażliwione, u nas po takiej rozmowie naprawdę bardzo wiele się zmieniło, pani która prędzej zdecydowanie zbyt dużo czasu wg mnie spędzała na kontrolowaniu telefonu a nie dzieci została pouczona 06.gif
mama_do_kwadratu
CYTAT(asiaad2 @ Tue, 05 Apr 2011 - 19:58) *
pani która prędzej zdecydowanie zbyt dużo czasu wg mnie spędzała na kontrolowaniu telefonu a nie dzieci została pouczona 06.gif


interesuje mnie, w jaki sposób odkryłaś że kontrolowała telefon zamiast dzieci 06.gif
Tośka
CYTAT(Orinoko @ Tue, 05 Apr 2011 - 11:27) *
Czyli.... hm... mam się czuć ugłaskana (czytaj: zbyta)?

Jakoś, powiem szczerze, nie widziałam się w rozmowie z nauczycielką - ona jest taka... mało otwarta, mam wrażenie, a inaczej mówiąc trochę beton 37.gif Nie umiem mówić o tym bez emocji - miałam jej powiedzieć, że uważam, że ignoruje potrzeby mojego dziecka? Bo pewnie poleciałabym z grubej rury. z_choinka.gif Zresztą, w sumie, kto wie, jak będę mieć okazję, to może zapytam, akurat wtedy jej nie było.

W sumie uważam, że uwrażliwienie przez dyrektorkę całej kadry też się przyda - mnie już nawet nie chodzi o ten nasz "przypadek" i o to, żeby pani poczuła, że to uwaga do niej skierowana. Chodzi mi o całokształt - dziś, jutro, za miesiąc. Żeby tych dzieci nie traktować szablonowo = prawie 6-latki, więc niech sobie pobeczą, krzywda im się nie dzieje.



Podziwiam Cię Orinoko, że mimo Twojej antypatii do przedszkolanki ( zresztą synka chyba też ) posyłasz Go do tej grupy przedszkolnej nadal... Ja chyba bym przeniosła dziecko, a już napewno nie siedziała cicho. Nawet jeśli mój dzieć będzie przekręcał słowa przedszkolanki będę interweniować, bo komfort psychiczny mego dziecia będzie najważniejszy.
Orinoko
Ja po prostu nie widzę takiej opcji, że przenoszę dziecko w nieznane środowisko, a to jest przecież duży stres - ryzyko, że trafi gorzej i co wtedy? Tutaj przynajmniej zna dzieci, miejsce, inne panie itd. Zmiana czeka nas od września, więc teraz zaciskamy zęby i jakoś wytrzymujemy...

PS. Dziś słyszałam, jak pani poleciała tekstem "Zaraz cię chyba wyrzucę" do dziecka podczas próby poloneza...
Irenka.
CYTAT(Orinoko @ Wed, 11 May 2011 - 16:03) *
PS. Dziś słyszałam, jak pani poleciała tekstem "Zaraz cię chyba wyrzucę" do dziecka podczas próby poloneza...


Jakiego poloneza?
Ketmia
Eh, wczoraj gdy przyszłam po południu po Zuzę do ogrodu przedszkolnego, jedna z pań obwieściła mi z poważną miną że Zuzia zmalowała dziś coś strasznego i najlepiej będzie, jak sama opowie, co zrobiła. Zamarłam, bo dziś przedszkolaki pojechały z paniami tramwajem na wycieczkę na Stary Rynek i już miałam wizję, że odłączyła się od grupy. 37.gif
Zuza schowała się za mnie i raczej nie chciała wyjawnić tego występku.
- No więc, niech pani sobie wyobrazi - ciągnęła pani, - Zuzia dzisiaj na placu zabaw zdjęła sandały i biegała boso, a tu przecież mogą być szkła!

Przyznam, że z wrażenia odjęło mi mowę...
Orinoko
Mnie też odjęło.
A ten plac zabaw, to rozumiem przyprzedszkolny jest?

Z drugiej strony, ostatnio przechodziłam koło jakiegoś przedszkola i jedno z dzieci podbiegło do ogrodzenia, wręczając mi... butelkę po wódce (piersiówka). Plac zabaw był rozległy, panie daleko, dzieci rozproszone po całym terenie, widocznie w nocy okoliczne towarzystwo popijało coś na chodniku i wrzucało butelki za ogrodzenie... 37.gif
Orinoko
CYTAT(Irenka. @ Wed, 11 May 2011 - 16:52) *
Jakiego poloneza?


Poloneza będą tańczyć na zakończenie starszaków.
Ketmia
CYTAT(Orinoko @ Thu, 12 May 2011 - 12:48) *
A ten plac zabaw, to rozumiem przyprzedszkolny jest?


Jak najbardziej. Zuzce pewnie piasek naleciał w sandały, więc zdjęła, żeby się go pozbyć. Poprzedniego dnia też zresztą dziewczyny latały po piaskownicy boso, co mnie nie zdziwiło, bo sama bym tak chętnie zrobiła 29.gif . Dzień wcześniej gdy odbierałam Zuzę, przy piaskownicy zjawiła się inna pani i dopiero przy mnie zauważyła, że dzieciaki biegają boso. Ja rozumiem takie zastrzeżenia gdzieś na osiedlu, gdzie wszyscy mają dostęp. To przedszkole jest raczej z boku i moim zdaniem powinni tam pilnować porządku, żeby dzieciom nie stała się krzywda, a nie mieć pretensje do maluchów że się zdjęły buty. Poza tym trudno mi było zganić Zuzę za te buty. Tyle się mówi, że chodzenie boso kształtuje stopę icon_wink.gif. Poprosiłam tylko, żeby się dostosowała icon_smile.gif.

CYTAT(Orinoko @ Thu, 12 May 2011 - 12:49) *
Poloneza będą tańczyć na zakończenie starszaków.



To prawie bal maturalny icon_smile.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.