Olisia jak zwykle uczestniczy ze mną w czynnościach domowych, luźno rozmawiamy, wspomina szpital, narzeka na niekończący się katar i pyta wreszcie, czy jeszcze kiedyś będzie musiała mieć pobraną krew/ podłączoną kroplówkę. Tłumaczę, że nie wiem, mam nadzieję, że nie ale nie wiemy kto, kiedy i jak powaznie zachoruje. Laura jak zwykle bawi się lalkami w drugim pokoju, nie uczestniczy w życiu rodzinnym. Nagle głos z drugiego pokoju, tonem baaaardzo filozoficznym i wyluzowanym, zupełnie nie pasującym do 3.5 latki:

Laura: I tak w końcu wszyscy umrzemy....