A poważnie, załatwiłam sobie wczoraj w moich mega hiper wygodnych butach nogi. I wieczorem byłam jeszcze w ogrodzie, musiałam zabrudzić, chyba wdało się zakażenie, mam bąbla na małym palcu, żadna nowość bo nie pierwszy raz, ale palec spuchł mi niesamowicie, jest czerwony i nie moge nawet dotknąć. W domu mam tylko spirytus salicylowy. Nie mogę włożyć buta. Jak się ratować? Nigdy nic nie stosowałam, samo mijało ale teraz potrzebuję pomocy. Mogę zadzzwonić do A. żeby mi coś kupił ale co? Help.
Octenisept do psikania, rivanol do moczenia - przy czym ten drugi brudzi na żółto. Możesz tez spróbować wymoczyć ten paluszek w wodzie z rozpuszczonym zwykłym mydłem.
Octenisept do psikania, rivanol do moczenia - przy czym ten drugi brudzi na żółto. Możesz tez spróbować wymoczyć ten paluszek w wodzie z rozpuszczonym zwykłym mydłem. Dzięki, rivanol nawet chyba gdzieś mam tylko nie wiedziałam na co to Załatwiłam się jak dziecko
Jak paluszek?
Szantrapo! Żeś się urządziła ... Jak palec? Lepiej już?
P.S. Opis na gadu masz taki, że strach się odezwać Mam nadzieję, że już jest lepiej
Lepiej, lepiej, dziękuję, rivanol pomógł. Czerwone jest wciąż i buty dość mocno rażą ale przynajmniej opuchlizna zeszła.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|