mam te zielone i uzywam od pon 2 lat chyba. Cudow nie czynia ale pranie regularne sie dopiera, nie truje srodowiska ( wiec mi na sumienie tez dobrze robi
), oszczedzam na proszkach i, co najwazniejsze, skonczyly mi sie rozne swedzenia dziwne, grzybiczne przypadlosci. Dzieciom tez wiec zdecydowanie jestem na tak. No i pranie na tyle miekkie ze nie ma potrzeby uzywania plynow zmiekczajacych chilli dodatkowego wydatku i trucia ( siebie przede wszystkim).
Jesli musze cos bardzo odplamic to uzywam odplamiacza ( eko albo mocniejszego) ale to przewaznie rzeczy ktorych mi i proszek nie dopral ( zwlaszcza nieenzymatyczny) wiec nie jest to `zamiast`. Sporadycznie posilkuje sie soda do bialych i octem do ciemnych kolorow ( raczej wtedy kiedy kule po kilku praniach z rzedu musza odpoczac albo na noc nastawiajac.
Z tym ze w PL, o ile mi wiadomo, nie ma w sprzedazy oryginalnych tego producenta (chyba ze sie cos w tym temacie ostatnimi czasy zmienilo ale tu bym do producenta o info pukala). Sa natomiast podrobki rozne i tu, pomijajac etyke, bym raczej ma ten sam efekt nie liczyla. Szkoda ryzykowac, msz.
Acha, biale tez mam. Jakos mi wpadly w rece za grosze raz czy 2 uzyte na tubylczym pchlim targu wiec postanowilam wyprobowac zwlazszca ze w moich wklad sie konczyl akurat. Te ( biale z niebieska gabka) sa zdecydowanie do kitu. Nie dosc ze ewidentnie nic nie robia, to zawartosc sie kruszy i wylatuje. Pozniej w praniu bylo ;-? wiec jednak obstaje przy starych.