To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

kota terrorystka

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

gozar
Długo wahałam się czy zakładać ten temat, bo a nuż może dam radę tej sytuacji. Ale jednak moja frustracja zaczyna sięgać zenitu.

Jak wiecie około 3 miesięcy temu przybył nam nowy członek rodziny a mianowicie kota z Ośrodka w Osiecku. Od samego początku widać , że dobrze czuje się w naszym domu. Szybko znalazła sobie swoje guru ( mnie) swoje miejsce i terytorium.
Choć sądziłam, że skoro kot prawdopodobnie całe swoje życie spędził na dworze walcząc o przetrwanie, to będzie to kot wychodzący. A tu zaskoczenie. Kota nie chciała kompletnie wyściubić nosa poza futrynę drzwi czy okna. OK. Mówi się trudno. Ma do dyspozycji kawał podwórka, ale będzie siedzieć w domu. Kupiłam kuwetę i kota nauczyła się z niej korzystać w sekundę, tak jakby od zawsze się tak załatwiała. "No dobra, jak chcesz (myślę sobie)... skoro lepiej CI w domu to niech CI będzie". Tym bardziej, że jako jednostka domowa głównie spała i jadła. Więc , żaden kłopot.
Ale tutaj okazuje się, że kłopot jest i to spory.
Na początku wydawało się , że największym kłopotem będzie Leon , który namiętnie ganiał kota i rzucał w niego wszystkimi drobnostkami które miał w ręku. Sytuacja z Leonem , również pogłębia moją frustrację, bo non stop trzeba go pilnować. Chodzę i stękam "Leon zostaw", "Leon, nie wolno", "Leon to będzie kotka boleć".
Kota radzi sobie z nim doskonale, bo albo ucieka za szafkę tam , gdzie Leon jej nie dostanie, albo go drapie. Po czym kiedy tylko Leon się odwróci , natychmiast wskakuje z powrotem na kanapę.
Po dłuższym przeanalizowaniu całej sytuacji między nimi, jestem skłonna wysunąć wniosek, że Leon tego kota po prostu nie lubi, bo już pierwszego dnia gdy ten chciał ją zwyczajnie pogłaskać, ta po kilku sekundach mruczenia i przypilania się do niego ,ugryzła go znienacka . To była dla niego spora trauma. Do innych kotów Leon ma zupełnie inny stosunek i podejście. Ładnie głaska, nie męczy, ładnie się bawi.
Drugim problemem, który się pojawił po drodze to to ,że kota znienacka gryzie lub drapie wszystkich domowników. Jednym słowem jest nieobliczalna.
Sama zarwałam od niej kilka razy kłami, ale że zwalałam to na karb jej potencjalnego strachu wobec nas, specjalnie się tym nie przejmowałam. Natomiast mój mąż, który i tak nie specjalnie przepada za kotami, po kilku takich ugryzieniach, szczerze tego kota znienawidził. W tym momencie nawet nie jest w stanie usiąść koło koty bo zwyczajnie się jej boi.
Muszę zaznaczyć, że kota gryzie w momentach kompletnie zagrażających jej, czy też w momentach potencjalnego ryzyka czy stresu.
Obecnie nikt nie waży się jej pogłaskać. Ona pręży się przy nodze , ociera, mruczy jakby była najmilszym kotem na świecie lecz obecnie nikt już nie jest w stanie jej głaskać.

No dobra. Powiedzmy, że kota nie lubi głaskania. Niech będzie.

Lecz największym problemem i tak naprawdę jedynym , który sprawia , że nawet ja zaczynam jej po prostu nie lubić, jest mianowicie to, że kota terroryzuje mi sukę.
Zacznę może od tego, że kota na tyle dobrze poczuła się w naszym domu, że zaczęła zagarniać sobie coraz większe terytorium dla siebie. Chodzi mi o terytorium między nią a Aidą.
Z początku ich relacja wyglądała tak, że Aida chciała się z nią bawić a ta dawała jej pazurami po pysku. Po kilku dniach Aidzie się znudziło jej zaczepianie, bo ileż można zlizywać krew z nosa. Susz wycofała sie. Kota natomiast poczuła się na tyle pewnie, że nie dawała Aidzie wejść do pokoju. Wystarczy , że zobaczyła ją w progu to wnet potrafiła przebiec jak ninja przez cały pokój i wbić się w jej pysk. Suka zaczęła ją poważnie omijać i zaniechała prób wejścia do pokoju. Szkoda , pomyślałam, bo lubiłam jak Aida leżała mi wieczorami pod nogam. A teraz Aida leż w przedpokoju a kota koło mnie na kanapie.
Po jakimś czasie kota, zaczęła zwiększać swoje terytorium i objęła rządy również w kuchni (żeby wejść do pokoju w którym rządzi trzeba przejść przez kuchnię). Moja biedna sucz nie jest w stanie obecnie wejść nigdzie. Siedzi biedna sama w przedpokoju bo panicznie się jej boi . Po kilku atakach znienacka, gdzie kota wbiła się pazurami w jej zadek, sunia nie próbuje przekroczyć progu przedpokoju. Była raz nawet taka sytuacja, że po jednym takim nagłym pogonienu , Aida zsikała się ze strachu w przedpokoju.
Kota jest na tyle bezczelna, że gdy Aida tam leży , potrafi wejść do przedpokoju i zacząć wyjadać jakby nigdy nic karmę jej z miski, przy czym suka nawet łba nie podniesie i nie drgnie, bo jest sparaliżowana strachem.

Wiecie co, ja naprawdę byłam przygotowana na wiele, wiedząc jakiego kota biorę. Ale chyba zaczyna dopadać mnie depresja z jej powodu. Nie chcę żeby tak było. Cały czas próbuję różnych rozwiązań. Próbuję dać kotu do zrozumienia, że nie pozwolę sobie na takie traktowanie psa i nas. Myślałam, że w końcu po pewnym czasie, małymi kroczkami kota dołączy do naszej rodziny w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Nie oczekiwałam miłości wobec suki, ale choć względnej tolerancji.
Zaczynam się obawiać, że ja po prosu nie nadaję się to trudnych przypadków kotów. Nie chcę z niej rezygnować, bo wiem , że w momencie wzięcia jej zaczęłam ponosić za nią wszelką odpowiedzialność jak za członka rodziny.

Ale wierzcie mi , że jak myślę, sobie o tym co ona zrobiła z moją biedną psiną ( już kij tam nasze i naszych dzieci pogryzione ręce) to normalnie wyć mi się chce...
Tigerek
Próbowałaś na każde złe zachowanie kotki pryskać ją wodą intensywnie w pyszczek i krzyknąć "nie wolno" icon_question.gif My dostaliśmy kotkę5-letnią, grzeczną, ale jednak parę narowów miała nie do naszego mieszkania i układu mieszkańców icon_wink.gif - poskutkowało zamykanie za karę w "karcerze" (transporter) - pół godziny (czasem kwadrans) zaraz po przewinieniu, po jakimś czasie kot sobie zakodował, że pewne rzeczy po prostu się nie opłacają.

Atakują koty "niewybiegane" u nas pomogło zakupienie wędek i zabawek na patyczku, kot swoje agresywne instynkty wyładowała na pluszowej myszy i był spokój,.

Inna metoda to zakup - nie wiem jak to się nazywa - takiego zapachu uspokajającego dla kota, to się do gniazdka podłącza.

Tak na przyszłość - każdego nowego członka rodziny się kotu "przedstawia" do obwąchania, nie powinien zaatakować nikogo kto był mu przedstawiony jako ktoś z "mojego stada".
karoleenka
gozar- bardzo współczuje
potrafię zrozumieć Twoje wkurzenie - bo mój kot może nie przegina aż tak wobec nas - ale np. znęcał się nad naszym drugim kocurem i w dodatku sikał na kanapę 37.gif

u nas bardzo pomogła terapia 2 miesięczna falyway - to są te feromony, o których wspominiała Tigerek- kupuje się taki aplikator do kontaktu- to wycisza i uspokaja - dodatkowo dostawał pastę calm aid 2 razy dziennie.
Jest znacznie lepiej w relacjach między kocurami a nie nasikał od miesięcy ani razu 43.gif

Nadal jest kotem, którego nie jestem pewna dlatego też wbijam do główki mojemu 2 latkowi , że tego kotka się nie rusza 21.gif

koty to terytorialiści, wasza poczuła się panią na włościach i ustawia kogo się da, i przegania intruzów ( biedna Aida..icon_sad.gif)- kurcze nie wiem jak kota się detronizuje ?icon_sad.gif
ale na pewno jest jakieś wyjście - nam się udało - a było już bardzo ciężko - zwłaszcza, że mój mąż już bardzo kota znielubił 37.gif
Arwena.
Feliway dziewczyny, feliway.

Gozar, współczuję. Nic mądrego nie poradzę, bo wiesz jak u mnie się skończyło.
Ciocia Magda
CYTAT(Tigerek @ Fri, 12 Aug 2011 - 10:58) *
Tak na przyszłość - każdego nowego członka rodziny się kotu "przedstawia" do obwąchania, nie powinien zaatakować nikogo kto był mu przedstawiony jako ktoś z "mojego stada".

Tylko tutaj to chyba kot jest najnowszy? Trudno żeby jej "przedstawiać" członków rodziny, bo już zupełnie by jej się w łebku poprzewracało icon_wink.gif

Jest fajny przewodnik o psychologii psów - Okiem psa chyba? Wiem że tu chodzi o kota, ale może chociaż żeby perspektywy zwierzęcej nabrać warto go przeczytać? A na pewno przydałaby się konsultacja z weterynarzem, który zna się na kotach i ich relacjach. Pewnie bezwiednie robicie coś, co sprawia, że kotka czuje się szefową.

Poza tym życie na wolności uczy koty pewnych zachowań - prawa dżungli icon_wink.gif - i nie każdy kot mimo najszczerszych chęci nadaje się udomowienia, no chyba że przez absolutnych fanów zwierząt, którzy są w stanie znieść wszystko dla swojego pupila.

gozar
tigerek - kota faktycznie mało się rusza, a zabawy z myszą na patyku trwają u niej max 5 min, bo ona szybko się nudzi zabawami.
karolenka - jestem tak rozgoryczona na kotę, że chyba wypróbuję ta metodę o której piszesz. Ja równiez jestem zmuszona wmawiać dzieciom, że kota sie nie rusza. Tylko nie bardzo rozumieją bo dlaczego miałyby skoro z Kubusiem ( kotkiem sąsiadów) bawią się rewelacyjnie.
arwena - ja mam ciągle w myślach Ciebie i Twoją sytuacje...
Magda - "oczami psa" przerobiłam wzdłuż i w szerz, ale niewiele mi ta książka pomoże w przypadku kota ;(
Mówisz, że bezwiednie robimy coś co sprawia , że kota czuje się szefową, pewnie masz tu rację. Tylko ja sama nie jestem w stanie tego wyłapać. Chciałam , żeby czuła się tutaj dobrze. Niestety obecnie jest tak, że aby kota nie czuła się jak władca domu, muszę ją kompletnie ignorować. A nie chcę jej nie lubić i nie chcę jej tego okazywać, bo po to tu jest , żeby rodzina ją lubiła ale żeby i ona lubiła nas. Bez wzajemnej sympatii nic z tego nie będzie.

Aida jest moją szuczyną którą kocham nad życie i nie pozwolę, żeby była tak traktowana. Tylko na razie nie mam żadnego pomysłu. Na razie kota jest karana za swoje ataki wygonieniem na dwór. Trochę to pomaga, ale nie na długo. Wystarczy , że znowu poczuje się pewnie, gdy okażę jej trochę sympatii, lub po prostu posiedzi dłużej w domu. Jej pewność siebie wzrasta, a wtedy Aida bieeeedna icon_sad.gif
Lutnia
J. Fisher, autor "Okiem psa", wycofał się ze swojej teorii dominacji tuż przed śmiercią. Niestety teoria okazała się tak chwytliwa, że mało kto wie, że sam jej piewca uznał ją za błąd w takiej wersji, jak ją przedstawiał (czym innym są relacje pomiędzy członkami sfory, czym innym na linii człowiek- pies).

"Dominujące" psy to prostu psy niewychowane/niewybiegane/takie, które nie znają reguł życia w konkretnym domu.

edit: "Oczami psa" o której pisze Gozar to zupełnie inna bajka, ale faktycznie w przypadku kota chyba niewiele pomoże.
gozar
Rozumiem , że pomyliłam książki. Przepraszam Magda.
Ciocia Magda
Ja nie pamiętam dokładnie tytułu, na okładce był taki duży krótkowłosy pies - ogólnie zwierzęta to nie moja działka, więc nie powinnam się wypowiadać, ale może u Was np. pies powinien dostawać jedzenie przed kotem? Żeby zaznaczyć hierarchię? Czy to też należy do tej skompromitowanej teorii?
Gruszka
Gozar, a kota jest wykastrowana? bo nie wiem.

Podaję Ci rękę, bo ja też jestem właścicielem kota-agresora-mordercy icon_wink.gif odkąd Psikuta się u nas pojawiła - wszysycy mieli podrapane członki, pogryzione nogi, a kota nigdy nie dało się głaskać jak normalnego kota. TAKI MODEL.

Pomogło:
- sterylizacja - agrecha i złośliwość spadły o 80%
- mocne stawianie granic - no niestety - w przypadku TAkIEGO MODELU psikanie wodą można sobie wsadzić w.... za każdym razem, gdy Psikuta coś zmajstrowała, bardzo stanowczym tonem dostawała ochrzan, a potem była odizolowywana (łazienka, pusty pokój) - do upadłego. Musisz jej pokazać, że to nie ona tu rządzi. (jak drapała, zakładałam na rece rękawice kuchenne, albo obwiązywałam je grubą bluzą icon_smile.gif
Dopisuję - że mimo tego trzeba jak najczęściej podchodzić do kota z sympatią - nie możecie karać go cały dzień za przewiniennie, bo to doprowadzi do permanentnej wojny. NIe możesz go w kółko ignorować - gdy jest spokojny moment, mów do niego łągodnie, wołaj do siebie, spróbuj odrobinkę pogłaskać, posiedzieć chwilę razem w spokoju (bez latającego obok Leona icon_wink.gif ).

Leosiem to się tak nie sugeruj i nie przejmuj - stosunki mojej EMili i koty były bardzo podobne - nienawidzili się chyba. Teraz omijają się raczej i tolerują. A czasem nawet się bawią już.

Co do psa, to kurde nie wiem. Na pewno musisz reagować za każdym razem, gdy kota próbuje przegonić psa. Nie możesz ich zostawiać samych sobie. Musisz kotę przegonić, odsunąć i pozwolić psu wejść, tam gdzie chciała. Kot musi zobaczyć, że pies jest też ważny i że nie przegrywa za każdym razem.

I cierpliwości! Gozarku, nie daj się, bo jak Ty sobie nie dasz z nią rady - to kto da... znów zostanie na lodzie...

Feliwaya nie zdążyłam wypróbować - ale opinie naprawde są dobre. Kup jej - albo chociaż doniczkową kocimiętkę.

PS. Ano właśnie - kiedyś czytałam że udomowiony kot, żyjący dotychczas na wolności, ma trudności w zaakceptowaniu innych zwierząt w domu, bo do tej pory nauczony był walczyc z innymi kotami i psami. Może stąd ta niechęć do psa... trzebaby jakiegoś mądrego kociego behaviorystę.
gozar
Gruszka - kotę dostałam wysterylizowaną. Dziękuję CI za rady , które chłonę jak spragniony wody...
gen
u mnie zaczepialski kot dostaje jesc jako ostatni
w Twoim przypadku najpierw karmilabym suke, zeby podwyzszyc jej status
jesli kot jest agresywny czesto pomaga feliway lub kropelki Bacha
do tego nie wolno stanowczym glosem, psikanie woda, lapanie reka za kark i przytrzymywanie przy ziemi
warto tez sprawdzic czy kot jest na pewno zdrowy

polecam forum miau.pl -tam sie mozna duzo dowiedziec
kachaaa
Tak jak dziewczyny pisały bardzo dużo daje sterylizacja - potem tylko trzeba pamiętać o odpowiednim karmieniu
Bardzo dużo daje stworzenie "kociego świata" mianowicie umożliwienie kotu wspinania się na duże wysokości , zamontowanie półek , schodków w jednym pomieszczeniu które będą np umożliwiały dostanie się na górę mebli i tam np spokojny odpoczynek w ciągu dnia, generalnie super żeby miał gdzieś wysoko możliwość obserwowania z góry swojego terytorium, gwarantuje że jak pokażesz lub sam odkryje bardzo się uspokoi

Co do dziecka... kot zapamiętuje i niestety jak się chłopaki nie polubiły to ciężko będzie to zmienić... ja w każdym bądź razie od roku uczę chłopaków ze sobą żyć i pooowoli udaje się , Odi już tak często na Wrzaskuna się nie rzuca a jeśli juz to nie gryzie i drapie już tak dotkliwie a Wrzaskun już nie rzuca czym popadnie i nie ciągnie za co popadnie ... choć bywają gorsze dni

Zabawa- 5 min myszką to i tak dużo , u nas hitem jest światełko i pogoń za nim - po 5 min pada i ma w nosie wszystko i wszystkich, zabawa nawet 5 min super tylko że to powinno być choć z 2-3 razy dziennie

Karma - wysokoenergetyczna też napędza , może postaraj sie znaleźć taką o zmniejszonej energetyce

Generalnie trzeba obserwować kota to indywidualista i trzeba mieć tego świadomość , ja nauczyłam się w miarę rozpoznawać co to mój do mnie mówi po półtora rocznej "walce "

Edit

W naprawdę ekstremalnych ekstremalnych warunkach u nas skutkowało ugryzienie w ucho ale tylko w momencie jak kot robił akurat coś bardzo niedopuszczalnego to łapałam go i gryzłam w ucho , bardzo tego nie lubił i prychał , oduczyłam i jak na razie po kilku takich ugryzieniach nauczył sie
gozar
kachaaa - moja kota nie będzie mieć wybiegu półkowego, bo zwyczajnie nie ma u nas na to miejsca. Poza tym na razie zachowuje się tak, jakby jej wystarczyła tylko kanapa do spania, bo kota cały dzień nic tylko śpi. Budzi się na jedzenie i dalej idzie spać. Nie chodzi nie szwenda się po mieszkaniu, nie skacze na parapety , nie wchodzi w dziury, wydawałoby się- najspokojniejszy kot świata.
Piszesz, że będzie miała możliwość oglądania swojego terytorium z góry. Ale moim zdaniem ona nie może mieć żadnego swojego terytorium, bo sęk w tym, że jak go ma to go za bardzo broni. A z tego co czytałam to im wyżej kot urzęduje tym pewniej się czuje i zaznacza tym swoją pozycję w hierarchii.

Co do rady z gryzieniem ucha kota to dziękuję, ale nie skorzystam. Dla mnie to zbyt drastyczna metoda i niedopuszczalna.

pirania
a probowalas zaznaczac pozycje Aidy w hierarchii? znaczy glaskac ja, karmic pierwsza.... kurcze byl taki watek o dwoch kotach co to jeden byl domowy, drugi nowy i nowy pral domowego i tam byly rady... a moze zamykac ja w klateczce kojcu za zle zachowanie?
Nasza kota wzor cnot wszelakich i tolerancji wkurza kote moich rodzicow. Tamta jest cykora to fakt, moja jest puchata wiec wyglada na tygrysa icon_wink.gif ale moj ojciec o typowo meskim podejsciu do psychologii (czyli w tylek) sie nie chce zgadzac na to zeby nasz kot u nich czasami byl jak wyjezdzamy, a ja mu na spokojnie pokazalam jak to sie puchacza pakuje do klatki za kare za uporczywe snucie sie za cykorem (wyglada to tak ze cykor idzie, puchata idzie za nim w odleglosci takiej ze ie powoduje wiania galopem tylko warczenie i sie napawa, a potem siada przed nim w stosownej odleglosci, cykor wyje i dostaje zawallu a puchacz sie myje i mruczy....) to sie nagle okazalo ze cykor potrafi sie nawet przespac. A puchacz glupi nie jest i jak odkryl ze za uporczywe nekanie cykora laduje w klateczce- nauczyl sie odpuszczac. I po trzech dniach mielismy lekko tylko znerwicowanego cykora, ktory normalnie sie przemieszczal po domu i puchata wloczaca sie za nim tylko jak naprawde nikt nie patrzy icon_smile.gif
Lutnia
Rozmawiałam z hodowcami kotów, którzy mieli probelmy z kotami związane z agresją/atakami na inne zwierzęta.
Njaczęściej polecają zestaw Feliway+ krople Bacha.
Niektórzy chwalą sobie Kalm Aid.

Część hodowców zauważyła wyraźną poprawę, część wystarczającą do wspólnego życia, niektórzy uznali jednak, że dla dobra i kota nie potrafiącego odnaleźć się w grupie i innych zwierząt domowych najlepszym rozwiązaniem jest znalezienie kotu domu bez innych zwierząt i małych dzieci, gdzie będzie miał człowieka tylko dla siebie.
Nie namawiam do niczego, zwłaszcza do poddania się bez walki (uspokajacze podane wyżej czy rady doświadczonych kociarzy dotyczące życia z zadziornym kotem).
Jeśli jednak nic z tych rzeczy nie zadziała w sposób wystarczający (czasem niestety tak się zdarza), znalezienie domu, gdzie kota będzie kochaną jedynaczką będzie dobrym rozwiązaniem i dla Was i dla niej.


pirania
i gozar- nie traktuj tego jak swoja porazke jesli sie tak stanie. Ty jestes ok.
Arwena.
CYTAT(Lutnia @ Tue, 16 Aug 2011 - 15:17) *
Nie namawiam do niczego, zwłaszcza do poddania się bez walki (uspokajacze podane wyżej czy rady doświadczonych kociarzy dotyczące życia z zadziornym kotem).
Jeśli jednak nic z tych rzeczy nie zadziała w sposób wystarczający (czasem niestety tak się zdarza), znalezienie domu, gdzie kota będzie kochaną jedynaczką będzie dobrym rozwiązaniem i dla Was i dla niej.



Ja bym się Gozar pod tym podpisała.

U nas Feliway nie zadziałał - Ruda była zawalidrogą do samego końca. Holly i Ruda stanowią za to dość zgrany tandem, za wyjątkiem sytuacji kiedy wyszarpują sobie zabawki icon_wink.gif.
eve69
Gozar, przede wszystkim zrób jej badania krwi i moczu - zachowuje się dziwnie, wcale nie jak dominantka - powinna obchodzić swoje terytorium, zaznaczać je ocierając się etc. Byc może jest chora, coś ją boli i stąd te zachowania.

Jeśli nie - na naszego dresiarza który myśli że jest pępkiem świata i co gorsza jest większy od psa icon_wink.gif mamy sposoby.
Od lajtowych - czyli karcenie werbalne, lekkie trzepnięcie ścierką przez łepetynę, spray z wodą, po hardocorowe typu kąpiel w wannie ( nie znosi), kąpiel w pachnącym pudrze dla kotów (jego zdaniem jeszcze gorzej), izolacja.

Spróbowałabym KalmAIdu i Feliwaya, dopieszczania kotki gdy się dobrze zachowuje i wietrzenia, przymusowego, - ze dwa razy dziennie. Dopieszczanie psa na widoku ile się da.
Musisz jednocześnie wziąc pod uwagę, że kot niestety, nie czuje sie komfortowo - bo a. dziecko mu dokucza - niezależnie od przyczyny, mąż ją "znienawidzil" etc. Dla kota, wyczulonego na ludzkie emocje to duże obciążenie.

Ja spróbowałabym, to jest fajna kotka, Wy jesteście fajnymi, dobrymi ludźmi, to widać jak o niej piszesz.
Jeśli się nie uda, poszukałabym jej dobrego domu, takiego który będzie wiedział co robi i jej nie odda.
Ketmia
U nas nie było drażniących dzieci, osób nielubiących kota (w każdym razie na początku icon_wink.gif ), a nasz August polował na nas i ustawiał praktycznie przez cały czas. Dzięki niemu nauczyłam się nie dotykać jakichkolwiek kotów. Przeszło mi dopiero 5 lat po jego śmierci, gdy w naszym domu pojawiły się "Magiczne" koty i nas odczuliły. On po prostu był wredny. Trochę mu przeszło, gdy przeprowadził się wraz z nami do domu z ogrodem i mógł wychodzić. Albo może nas w końcu po 10 latach zaakceptował? Wiem jednak jak okropny potrafi być kot i jak potrafi dopiec osobom, które przecież chcą mu pomóc.
gozar
Nie miałam 3 dni netu, ale już wszystko nadrobiłam.
Dzięki za to , że czytacie i piszecie. Korzystam z Waszych rad i powoli widzę światełko w tunelu.
Nie poddam się, choć myślę, że gdybym znalazła dla niej idealną osobę - samotną, o wielkim sercu , która odda się jej w całości, to głęboko rozważyłabym czy nie oddać jej tam, gdzie byłoby jej znacznie lepiej.
Na razie o swoim terytorium może zapomnieć. Częściej śiedzi przymusowo na dworze, jest naocznym świadkiem okazywania miłości wobec Aidy, ostatnia dostaje jeść, zabronione ma wylegiwanie się w ciągu dnia na kanapie. I jest postęp. Nie gania już suczy icon_smile.gif Czasami coś tam pod nosem zafuczy w jej stronę. Ale Aida zaczyna się już ośmielać w domu.
Nadal nas gryzie po rękach, ale powoli , powoli......
Ketmia
Jestem właśnie po lekturze książki Caesara Millana, która oczywiście jest o psach, ale skojarzenia moje są takie, że swojej nowej kotce za bardzo współczuliście. Obdarzyliście ją na dzień dobry wielką miłością, którą ona być może odebrała jako waszą słabość i się zaczęło. A zwierzęta żyją chwilą obecną. Do tej pory ona musiała być kotem bardzo aktywnym, bo inaczej by nie przeżyła. Teraz nie musi o nic się starać, najchętniej leżałaby cały czas na kanapie, więc jej energia się w niej kumuluje. Myślę, że dobrze się dzieje, że teraz przymusowo spędza czas również poza domem. Trzymam kciuki icon_smile.gif.
Lutnia
CYTAT
skojarzenia moje są takie, że swojej nowej kotce za bardzo współczuliście. Obdarzyliście ją na dzień dobry wielką miłością, którą ona być może odebrała jako waszą słabość i się zaczęło.


Nie mam pojęcia, jak było u Gozar, ale to mechanizm, który sprawdza się lekko licząc w ponad 90% przypadków: zwierzakowi po przejściach, adopcyjnemu człowiek na początku stara się dać więcej (obojętnie czy chodzi o pozwalanie na różne rzeczy czy po prostu częstsze zwracanie uwagi na nowego domownika, obarzanie go większym zainteresowaniem, czułością niż później) zwierz to uznaje za normę. Gdy dodać do tego, że zwierzak adopcyjny pokazuje jaki jest naprawdę po kilku tygodniach przebywania w nowych warunkach to wychodzi, że po miesiącu - dwóch pojawiają się kłopoty.

Przy adopcjach dogów jest to bardzo widoczne. Uczula się nowe domy na ten mechanizm, nowi własciciele chwilę po adopcji piszą maile w stylu "jakim ten nasz Misiu jest idealnym psem!!!" a po kilku tygodniach treść maili wygląda tak: "ratunku, warczy, gdy podchodzi się do jego miski/próbuje podgryzać córkę/rzuca się na inne psy na spacerach" itd.
To normalne i w przeważającej większości wypadków do przepracowania (ale czasem nie - wtedy sensowniejsze jest znalezienie nowego domu, dopasowanego niejako do problemów, które mogą go spotkać niż wspólne męczenie się zwierzaka i ludzi).

Bardzo cieszę się, Gozar, że jest lepiej icon_smile.gif Pisz koniecznie jak przebiega proces detronizacji Kociej Wysokości.





pirania
bo my jestesmy ssaki icon_smile.gif
Klasyka przy adopcjach czysto ludzkich jest "sprawdzanie"- najpierw dzieci sa idealne a pozniej wahadlo wychola sie w druga strone i dzieci sprawdzaja "czy mnie nie przestanie kochac".
Jeszcze o wynagradzaniu bo to juz pisalam ale jakos na priw icon_smile.gif
Mysle ze pulapka wynagradzania jest bardzo podstepna. Wynagradzamy dziecku nasza nieobecnosc, brak taty, nie taki prezent. A dziecko posuwa sie coraz dalej na zasadzie daje palec to wezme i reke. Nam trudno sie uasertywnic (bo biedaczek taki, nie?)
Tez regularnie laduje w pulapce wynagradzania. A dzieci potrzebuja po prostu naszej niezlomnosci i swiadomosci ze to jest po prostu rzeczywistosc- zadna kara wiec nie ma potrzeby i wynagrodzenia icon_smile.gif

Mysle ze zwierzaki tez maja tak samo- musza miec swiadomosc ze tu jest ich dom i miejsce a jednoczesnie moze bardziej niz ludzie potrzebuja granic i regul i hierarchii.

napisala ta co nie ma psa icon_smile.gif
Lutnia
CYTAT(pirania @ Sat, 20 Aug 2011 - 15:56) *
napisala ta co nie ma psa icon_smile.gif


Ta, co nie ma psa bardzo mądrze napisała.
Nie sądziłam, że tyle jest zbieżności przy wychowywaniu dzieci i czterołapych.

Ketmia
Przepraszam za OT, ale mnie znacznie łatwiej wychowywać czworonoga 29.gif
Dzieci nie nagradzam smakołykami 37.gif
sisia1604
gozar i jak postępy ??

My chcemy kota ale jak mały będzie miał lata, zeby mu krzywdy nie robić. Ale jeśli trafię na podobny przypadek to sama juz nie wiem...
gozar
Ach, mam cudowną sielankę w domu icon_smile.gif Fajnie, że mogę w końcu napisać coś takiego icon_smile.gif
Taki błogi stan trwa już od miesiąca, kiedy to wyjechałam do Wrocławia i zostawiłam dom i dzieci i zwierzyniec pod opieką moich rodziców. Jako, że moja mama stwierdziła, że żadnej kuwety nie będzie czyścić, wyniosła ją do składziku. A że koty nie miały gdzie się załatwiać nasrały mojemu ojcu w walizkę z dokumentami. Wkurw moich rodziców sięgnął zenitu i raz dwa pozbyli się kotów wyrzucając je na dwór, łącznie z Aidą. Od tamtej pory nastał błogi spokój w domu, a co zaskakujące zwierzęta zawarły komitywę na dworze i spały sobie wszystkie trzy na tarasie jedna koło drugiej : Aida, Bella i Kubi. Obecnie koty mają zrobiony domek ze skrzynek ocieplonych styropianem , foilią termiczną i fiolą przeciwdeszczową. Śpią tam dziewuchy razem, a Aida polubiła kojec który ma wiecznie otwarty a tam, jeszcze kiedyś wybudowaną dwumetrową ocieploną budę. Na zimę zwierzyniec pewnie wróci do domu, ale póki chcą siedzieć na dworze i jest im tam dobrze to niech tak pozostanie.

Jeszcze kwestia Kubi o której wspomniałam. Nie opisywałam wcześniej tego, ale Kubi to mała kotka, która została nam podrzucona. Jest przecudna, kocha ją nawet mój mąż icon_smile.gif Najpierw dzieci nazwały ją Kubuś , bo jakoś nikt nie raczył spojrzeć jej pod ogon. Potem jak się okazało że to dziewczyna to z Kubusia zrobiła się Kubi. Te kociak wniós wiele dobrego do naszego domu. Przede wszystkim bardzo pozytywnie oddziałuje na mojego męża, który i tak nie lubił kotów , a gdy pojawiła się Bella wręcz znienawidził. Teraz ubóstwia oba koty i w żaden sposób mu nie przeszkadzają. Dzieci uwielbiają siedzieć na kanapie z Kubi, albo bawić się z nią bez końca. No ona jest niesamowita, nie do opisania. Daje nam dużo radości.
A Bella - nasza hrabina, dzięki Kubi poczuła instynkt macierzyński, wyspokojniała, zrobiła się z niej prawdziwa mamusia. Pierwsza daje małej zjeść z miski, liże ją, myje, czuwa przy niej na każdym kroku. Obie są boskie i obecnie za żadne skarby nie oddałabym ani jednaj ani drugiej.
gozar
I jeszcze zdjęcie śpiącej Kubi:

Gruszka
Matko jakie cudo icon_smile.gif
pcola
Do schrupania icon_smile.gif Fajnie, że eksmisja się przysłużyła stadu icon_wink.gif
Tigerek
Ale cudeńko - u super wieści icon_wink.gif
Ketmia
Gozar, super się czyta takie wiadomości!
(Jednym słowem: byłaś dla nich za dobra icon_wink.gif )
sisia1604
i ja bardzo się cieszę , a Kubi cudna
pati_peli
Piękny kociak!
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.