To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Pierwsza praca.....

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

AnWoj
Dziewczyny chciałabym ,żebyście coś mi podpowiedziały,poradziły.Otóż mam możliwość podjęcia pracy w szkole,praca na umowę zlecenie 4 godzinki raz w tygodniu,płaca za miesiąc to 201zł netto.Mąż twierdzi ,ze powinnam dać sobie spokój bo po pierwsze dojazdy bardzo złe(prawa jazy nie posiadam)bus tylko 3x dziennie,więc muszę odsiedzieć jakieś 5-6 godzin,córka zaczyna zerówkę więc trzeba kogoś prosić o to żeby ją raz w tygodniu zaprowadził i odebrał,no i to jej początki więc dobrze by było żeby z nią być ,dopilnować,.Już sama nie wiem co robić,bo rzeczywiście pieniądze marne i na więcej godzin w tym roku liczyć nie mogę ,w następnym trudno powiedzieć bo szkoła może już nie istnieć...Co byście zrobiły?
Carrie
Ale ten bus to 5-6 godzin jeszcze czekasz po zajęciach??

Ile wyniesie Cię miesięcznie koszt przejazdów?

AnWoj
Po skończonych zajęciach muszę czekać 2 godziny na busa.Koszt dojazdów to jeśli będzie tak jak mówiłam raz w tygodniu to miesięcznie 20 zł
oliweczkas
Ja bym podjęła pracę. Zawsze będziesz miała choć ciut doświadczenia. Sama wiesz jak trudno o pracę w szkole, nawiążesz nowe znajomości a to Ci się może przydać. W szkole nie pracuje się dla pieniędzy tylko z powołania (wiem, uczę już pięć lat).
aisha1111
ja bym poszła - to tylko jeden dzień, więc córce krzywda się nie stanie jak raz ktoś inny ja zaprowadzi i odprowadzi z zerówki, a 200 złotych piechota nie chodzi. odżałowałabym te 20 zł na dojazdy, bo przy okazji fajne doświadczenie zawodowe można zdobyć i zawsze to jakiś punkt w CV. a w dwie godziny na przystanku można świetnie nadrobić zaległości w lekturze ciekawszych książek icon_smile.gif

edit: 200 zł miesięcznie odłożone na konto pozwoli na wysłanie dziecka na tydzień kolonii lub kupienie w następnym roku fajnej wyprawki do szkoły
skanna
Moim zdaniem, to trochę bez sensu. Bez dojazdów, to jeszcze, jak Cię mogę, z dojazdami, a więc z kosztami i poświęconym czasem, to praktycznie nic nie zarobisz. Nauczyciel nawet na godziny jest ciągany na różne rady pedagogiczne i tym podobne atrakcje. Plus przygotowanie do zajęć, ewentualne jakieś sprawdzanie prac domowych, sprawdzianów. Moja kuzynka swego czasu podjęła taką pracę na godziny, będąc już na emeryturze - okazało się to totalnym uwiązaniem - niby 2 dni w tygodniu po 2h miała, koło domu, ale już odpadały nagłe czy też nawet zaplanowane wyjazdy, jak coś wypadło w dniu pracy, to trzeba się było tłumaczyć itd. Zrezygnowała po roku, a miała ochotę po dwóch m-cach, ale nie wypadało, skoro się podjęła.

Carrie
Aneta,

dezycja zalezy od kilku czynników:
-czego będziesz uczyć? ( inne zajęcie )
-jak duży jest popyt na przedmiotowców z twojego zakresu?
-jakie faktycznie doświadczenie zdobędziesz?
-czy te 4 godzinny tygodniowo wniosÄ… faktycznie coÅ› do CV?
-jak duże jest prawdopodobieństwo na kontynuowanie pracy?
-jak bardzo będziesz obciążona (dojazd, wzrost kosztów, przygotowanie, materiały) w stosunku do tego co możesz zyskać?

Pracowałam w szkole 3 lata, prace zlecone z nauczaniem chyba z 5 lat.
Chyba jednak szukałabym czegoś bardziej z perspektywami.Chodzi mi o to,że wspomniałaś o możliwości zamknięcia szkoły w przyszłym roku.
Jeśli nawet (!) podjęłabym pracę na te 4 godziny - to raczej tam, gdzie miałabym perspektywę przedłużenia wspólpracy.Jeżli zależy Ci na takiej pracy.

semi
Jesli myślisz w przyszłości-czy kiedykolwiek-o pracy w szkole i nie masz tego typu doświadczenia to imo warto tę propozycję przyjąć. Pieniądze niewielkie, ale bedziesz miała przewagę przy staraniu o pracę nad osobami bez doświadczenia w szkolnictwie. I okazję do sprawdzenia, czy Tobie taka praca odpowiada.

Oliweczko, serio, ani trochę dla pieniędzy nie pracujesz? To zazdroszczę, że mozesz sobie na to pozwolić. ja też w edukacji i obok tego, że bardzo swoją pracę lubię i daje mi ona mnóstwo satysfakcji, pieniądze odgrywają wazną rolę. Na zycie trzeba zarobić. Gdyby zaprzestano płacenia-nie pracowałabym tam, bo musiałaby szukać zajęcia przynoszącego dochód icon_wink.gif.
Carrie
CYTAT(aisha1111 @ Mon, 22 Aug 2011 - 15:17) *
edit: 200 zł miesięcznie odłożone na konto pozwoli na wysłanie dziecka na tydzień kolonii lub kupienie w następnym roku fajnej wyprawki do szkoły


-minus pieniÄ…dze na dojazdy
-minus pieniądze na dodatkowy posiłek - nawet kanapki czy kawa ( kłamstwem byłoby o tym nie wspomnieć)
-minus coś do ubrania - tak, tak , praca, czyli konieczność wyjścia z domu, szybko weryfikuje stan szafy w postaci koniecznych nowych butów na przykład
-etc

więc nie wiem jak chciałabyś te 200 pln faktycznie odkładać co miesiąc

Ja jestem w opcji skanny, pracowałam i na stałe i na zlecenia
Najgorsze były te prace na godziny w określone dni.Zysk niewielki a koszty i tak były.I materialne i niematerialne.W zasadzie te nie materialne najbardziej wkurzające.
Gruszka
Ja bym poszła, mimo, że dziewczyny dają rzeczowe argumenty na "nie" - z którymi się zgadzam icon_wink.gif ale jesli jedyną kontr-propozycją jest siedzenie w domu, to jest to zawsze jakiś kroczek naprzód. Nawet jesli miałabys zrezygnowac po jakimś czasie - czego Ci nikt zabronic raczej nie może. W te dwie godziny można też coś robic - no nie wiem - udzielac korepetycji icon_wink.gif albo załatwić cos na mieście, albo chociaż zakupy zrobić.
myla
podpisze sie pod Gruszka... tez bym spróbowała
jaAga*
Ja bym się podjęła, bo zdecydowanie wolę coś robić niż siedzieć w domu. Pracowałam w ten sposób, wytrzymałam dwa lata i dałam sobie spokój, ale to były weekendy, ja byłam w ciąży/miałam niemowlaka w domu i była to tylko praca dodatkowa.
Carrie
Ej, no dziewczyny, kto powiedział,że alternatywą jest siedzenie w domu.
Skoro autorka dojrzała do podjęcia pracy, do konkretnego profilu zajęcia to warto szukać dalej.

Edit:
wcale nie jest za późno na osobiste dostarczenie swoich ofert i LM do szkół, które można brać pod uwagę.Owszem, etaty porozdzielane - ale jak to w życiu - różne rzeczy się dzieją i w sam raz można dostac odpowiedź np. w listopadzie.I konkretniejszą, albo w miejscu, które w przyszłym roku będzie nadal działać albo od przyszłego roku będzie szansa na poprowadzenie świeżego rocznika.
jaAga*
W zasadzie autorka tak nie napisała, ale wątek nazwała "pierwsza praca", więc domyślam się, że doświadczenia nie ma żadnego. A wtedy trudniej znaleźć dobrą pracę, zresztą skoro to tylko 4 godziny w tygodniu, to można w pozostałym czasie szukać lepszego zajęcia.
brzózka4
Mój kolega zaczynał od 4 godzin w tygodniu (i co najciekawsze, miał przez to zajęte 4 dni, bo każdego dnia miał jedną godzinę prócz czwartku), ale juz po roku dostał cały etat, bo się sprawdził. Jeśli zatem myslisz na przyszłość o pracy w szkole i nie masz żadnych innych perspektyw zawodowych - ta praca to może być jakiś tam start.
AnWoj
Tak,tak to moja pierwsza praca.Musze dodać ,ze na samym początku byłam zachwycona teraz troszkę mniej.Szkoła została przejęta przez fundację ,stowarzyszenie miał być likwidowana ,ale rodzice się nie zgodzili.Wakacje ,przerwy świąteczne ,ferie oczywiście bez pieniędzy.
skanna
CYTAT(Gruszka @ Mon, 22 Aug 2011 - 14:32) *
Nawet jesli miałabys zrezygnowac po jakimś czasie - czego Ci nikt zabronic raczej nie może.


Wiesz, Gruszka, różne są podejścia. Jak się czegoś podejmuję, to staram się z tego wywiązać, a nie wycofuję, bo mi tak wygodnie. A co za tym idzie - dla mnie taka praca, która uwiązuje mnie raz w tygodniu przez cały rok, w dodatku, jak to w szkole bywa, bez możliwości zmiany, przesunięcia godzin pracy, odrobienia itd., jest uwiązaniem, które ogranicza bardzo, choćby w szukaniu lepszej pracy. Bo jak znajdę lepszą, to jak ją podjąć, skoro jeden dzień w tygodniu jestem niedyspozycjna?
Gruszka
CYTAT(skanna @ Mon, 22 Aug 2011 - 16:20) *
Wiesz, Gruszka, różne są podejścia. Jak się czegoś podejmuję, to staram się z tego wywiązać, a nie wycofuję, bo mi tak wygodnie. A co za tym idzie - dla mnie taka praca, która uwiązuje mnie raz w tygodniu przez cały rok, w dodatku, jak to w szkole bywa, bez możliwości zmiany, przesunięcia godzin pracy, odrobienia itd., jest uwiązaniem, które ogranicza bardzo, choćby w szukaniu lepszej pracy. Bo jak znajdę lepszą, to jak ją podjąć, skoro jeden dzień w tygodniu jestem niedyspozycjna?

Skanna, oczywiście nie popieram rzucania pracy z byle powodu i pod byle pretekstem, ale o ile tylko rodzaj umowy, który wiąże mnie z pracodawcą, daje mi mozliwość jej rozwiązania przed czasem, to nie widzę nic zdrożnego w skorzystaniu z niej. Przeciez nie mówimy o porzuceniu pracy z dnia na dzień - a o normalnym wypowiedzeniu - jak w kazdej innej pracy. I nie ma tu znaczenia czy jest to praca 4 czy 40 godzin w tygodniu. W obu przypadkach pracodowaca musi znaleźć zastępstwo i zorganizowac prace na nowo. Czyż nie?

EDIT: jeszcze w odniesieniu do:
CYTAT
a nie wycofujÄ™, bo mi tak wygodnie

to jednak przytoczonych jest tu przynajmniej kilka sensownych argumentów, które moga byc minusem tej pracy. Więc nie mówimy tylko o "niewygodzie", ale też o innych aspektach - chocby finansowych, rozwojowych itp.

CYTAT(skanna @ Mon, 22 Aug 2011 - 16:20) *
Bo jak znajdę lepszą, to jak ją podjąć, skoro jeden dzień w tygodniu jestem niedyspozycjna?

Normalnie icon_wink.gif składasz wypowiedzenie, odczekujesz ile trzeba przez okres wypowiedzenia i podejmujesz inna pracę icon_smile.gif
Ulinka
Ja bym się nie wahała ani minuty. No chyba, że miałabym już na oku jakąś inną pewną pracę.
W tamtym roku też podjęłam taka pracę na 5 godzi tygodniowo, a w październiku okazało się, że mam ich 27, bo jedna dziewczyna poszła na l4 i cały jej etat wpadł mnie. I dzięki temu, że się w tamtym roku wykazałam w tym roku mam już stałe miejsce w szkole 06.gif

A jeśli musisz czekać na bus to ten czas możesz wykorzystać waśnie na sprawdzanie prac, przygotowanie się do kolejnych zajęć i.t.p. Poza tym jesteś poza domem, a to zawsze jakieś oderwanie od codzienność 29.gif
Carrie
Gruszka, tylko widzisz...ja swoją pracę bardzo lubiłam mimo różnych warunków.Ale jak zdecydowałam sie już dłużej jej nie ciągnąć to nie zrywałam jej kiedy natrafiła się okazja tylko w jednym miejscu przepracowałam do końca semestru a w innym ( tam gdzie pracowałam na stałe) - dociągnęłam klase do końca roku.Owszem, mogłam zrezygnować kiedykolwiek ale szkoda było mi uczniów.Tak zwyczajnie, po ludzku nie chciałam ich zostawiać bo zbyt wiele w moich oczach by stracili.Dotarcie się z nowym nauczycielem, znalezienie zastępstwa ( czy to nowy nauczyciel czy podizelenie godzin na pozostałych), dopracowanie z nauczycielem ile materiału przerobiliśmy...za dużo.Dociągnełam klasę do czerwca i mimo,że nie miałam nowego miejsca pracy - odeszłam.Czułam sie w porządku wobec dzieciaków.
Prace nową ( za lepsze pieniądze) znalazłam dopiero w pod koniec października.

Gruszka
CYTAT(Carrie @ Mon, 22 Aug 2011 - 16:46) *
Gruszka, tylko widzisz...ja swoją pracę bardzo lubiłam mimo różnych warunków.Ale jak zdecydowałam sie już dłużej jej nie ciągnąć to nie zrywałam jej kiedy natrafiła się okazja tylko w jednym miejscu przepracowałam do końca semestru a w innym ( tam gdzie pracowałam na stałe) - dociągnęłam klase do końca roku.Owszem, mogłam zrezygnować kiedykolwiek ale szkoda było mi uczniów.Tak zwyczajnie, po ludzku nie chciałam ich zostawiać bo zbyt wiele w moich oczach by stracili.Dotarcie się z nowym nauczycielem, znalezienie zastępstwa ( czy to nowy nauczyciel czy podizelenie godzin na pozostałych), dopracowanie z nauczycielem ile materiału przerobiliśmy...za dużo.Dociągnełam klasę do czerwca i mimo,że nie miałam nowego miejsca pracy - odeszłam.Czułam sie w porządku wobec dzieciaków.
Prace nową ( za lepsze pieniądze) znalazłam dopiero w pod koniec października.


Carrie, nie znam specyfiki pracy w szkole. Mówię bardziej z perspektywy zwykłego etatowca. Pewnie masz rację - wiem, że praca z dzieciakami to też emocje i więź. Choć pewnie też zależy dla kogo - są nauczyciele i nauczyciele... icon_wink.gif
Carrie
Praca nauczyciela do tak na prawdę duży projekt rozpisany na tygodnie.Powodzenie projektu ( a mają odnieść sukces uczniowie) to dobra logistyka i kompetencje.Ale nie pomogą nawet super nauczyciele jak będą musieli łatać dziury w realizacji programu na danej grupie w schedzie po poprzedniku.A czasu wbrew pozorom nie ma za wiele, żeby pozwolić sobie na takie akcje.Chyba,że komuś wisi co się dzieje z dzieciakami.
Ja miałam wizję wlokących się zastępstw i efektu końcowego - w postaci zmarnowanego czasu, na którym ucierpią uczniowie i do następnej szkoły pójdą z mniejszymi umiejętnościami.
AnWoj
Mam jeszcze parę dni na zastanowienie.Na pełny etat liczyć raczej nie mogę.Pomijając pieniądze ,dojazdy chodzi mi po głowie tylko to czy nie powinnam jednak zostać w domu z początkująca szkolną córką?
dorsim
CYTAT(AnetaWoj @ Mon, 22 Aug 2011 - 17:34) *
Mam jeszcze parę dni na zastanowienie.Na pełny etat liczyć raczej nie mogę.Pomijając pieniądze ,dojazdy chodzi mi po głowie tylko to czy nie powinnam jednak zostać w domu z początkująca szkolną córka?


To tylko jeden dzień w tygodniu więc uważam że spokojnie dasz radę i będziesz mogła dużo czasu poświęcić córce.
Nie wiem czy dobrze zrozumiałam ale Ciebie i tak by nie interesowała praca na pełen etat właśnie w związku z początkującą szkolną córką?
Ja również bym przyjęła propozycję.
AnWoj
To nie tak ,ze praca na cały etat by mnie nie interesowała tylko w tym roku dyrektor nie jest w stanie dać całego etatu (mało kto ma cały etat-tylko godziny),bardziej chodziło mi o to czy za te 180 zł warto,czy warto angażować pracującą babcię w przyprowadzanie i zaprowadzanie do szkoły?(babcia też nie wiem na 100% czy będzie mogła sobie jakoś to poukładać-też pracuje w szkole).
skanna
CYTAT(AnetaWoj @ Mon, 22 Aug 2011 - 16:34) *
Mam jeszcze parę dni na zastanowienie.Na pełny etat liczyć raczej nie mogę.Pomijając pieniądze ,dojazdy chodzi mi po głowie tylko to czy nie powinnam jednak zostać w domu z początkująca szkolną córką?



Aneta, a znasz dużo rodziców, którzy z powodu rozpoczęcia przez dziecko szkoły zostają w domu? To akurat żaden argument jest. Niby w jaki sposób Twoja praca, zwłaszcza taka, miałaby wpłynąć na życie szkolne Twojej córki?
Elak
Ja bym poszła dla samej siebie, żeby właśnie wyjść do ludzi, bo pieniądze które oferują to raczej dużo nie wniosą do budżetu, a praca wiąże się jednak z kosztami.

Jeżeli babcia nie będzie mogła córki zaprowadzać/odbierać, to przecież możesz umówić się z jakąś mamą z osiedla i ona zaprowadzi i odbierze twoją córkę raz w tygodniu a ty taką samą przysługę zaoferujesz jej w jakiś inny dzień tygodnia.
dorsim
CYTAT(AnetaWoj @ Mon, 22 Aug 2011 - 17:59) *
To nie tak ,ze praca na cały etat by mnie nie interesowała tylko w tym roku dyrektor nie jest w stanie dać całego etatu (mało kto ma cały etat-tylko godziny),bardziej chodziło mi o to czy za te 180 zł warto,czy warto angażować pracującą babcię w przyprowadzanie i zaprowadzanie do szkoły?(babcia też nie wiem na 100% czy będzie mogła sobie jakoś to poukładać-też pracuje w szkole).


wiesz kasa raczej mała to fakt, z tego co piszesz wywnioskowałam że właśnie teraz ta praca na cały etat by nie bardzo Ci pasowała bo martwisz się że za mało czasu będziesz miała dla dziecka, że nie będzie miał kto jej zaprowadzać czy odbierać ze szkoły . Dlatego uważam że powinnaś na ten jeden dzień na te 4 godziny się zdecydować mimo iż kasa nie powala. Ale zawsze można na to spojrzeć przyszłościowo. Przez ten rok dużo może się jeszcze zmienić, może pojawią się jakieś inne propozycje, jakiś pełen etat, a na pewno zaproponują go chętniej komuś kogo znają, kto u nich pracował niż komuś z zewnątrz.
Porozmawiaj z babcią z mężem czy będziesz mogła na nich liczyć w tym jednym dniu.
zilka
CYTAT(AnetaWoj @ Mon, 22 Aug 2011 - 17:34) *
czy nie powinnam jednak zostać w domu z początkująca szkolną córką?


No patrząć w ten sposób to zabierzmy kobietom prawa wyborcze 29.gif
chaton
CYTAT(AnetaWoj @ Mon, 22 Aug 2011 - 17:34) *
Mam jeszcze parę dni na zastanowienie.Na pełny etat liczyć raczej nie mogę.Pomijając pieniądze ,dojazdy chodzi mi po głowie tylko to czy nie powinnam jednak zostać w domu z początkująca szkolną córką?

A dlaczego powinnabys?
AnWoj
Dobrze może źle się wyraziłam,może za dużo o tym myślę.No bo akurat o tym ,ze matki pracują a dzieciaki do szkoły chodzą to wiem.Dziękuję dziewczyny!
brzózka4
Nawet do żłobka chodzą...
oliweczkas
CYTAT(emi @ Mon, 22 Aug 2011 - 13:29) *
Jesli myślisz w przyszłości-czy kiedykolwiek-o pracy w szkole i nie masz tego typu doświadczenia to imo warto tę propozycję przyjąć. Pieniądze niewielkie, ale bedziesz miała przewagę przy staraniu o pracę nad osobami bez doświadczenia w szkolnictwie. I okazję do sprawdzenia, czy Tobie taka praca odpowiada.

Oliweczko, serio, ani trochę dla pieniędzy nie pracujesz? To zazdroszczę, że mozesz sobie na to pozwolić. ja też w edukacji i obok tego, że bardzo swoją pracę lubię i daje mi ona mnóstwo satysfakcji, pieniądze odgrywają wazną rolę. Na zycie trzeba zarobić. Gdyby zaprzestano płacenia-nie pracowałabym tam, bo musiałaby szukać zajęcia przynoszącego dochód icon_wink.gif.

Pracuję przede wszystkim żeby móc utrzymać rodzinę, żeby żyć. Chodziło mi o to że jeśli ktoś myśli że w szkole można dobrze zarobić to się myli-to raczej praca dla ludzi lubiących charytatywnie działać i ewentualnie za "dziękuję".
brzózka4
Oliweczko, trochę przesadzasz. Też pracuję w szkole i nie jest aż tak tragicznie. Dużo się nie zarabia - to fakt, ale gdy się jest nauczycielem mianowanym, czy dyplomowanym, można przeżyć. Jest stałość zatrudnienia, pracujesz w oparciu o dość liberalną dla nauczycieli Kartę Nauczyciela, są też wakacje, co dla rodziny z dziećmi jest nie do przecenienia.
Ale zgadzam się, że wiele rzeczy robi się za ''dziękuję'', a i to nie zawsze (przeważają pretensje i krytyka).
AnWoj
My mamy pracować bez Karty Nauczyciela-szkoła przejęta przez fundację więc jest się jak to powiedzieli raczej nie do końca nauczycielem.Czy któraś z Was pracował/pracuje w szkole prowadzonej przez fundację?Jak to się sprawdza w rzeczywistości?
Zostałam poinformowana ,że płacone mam mieć za 4 godziny ,pracować 5 ponieważ odliczane są przerwy.
Artola
Ja bym wzięła tą pracę. Po pierwsze: układ idealny przy dziecku, czyli jeden dzień odskoczni, a dla dziecka mnóstwo czasu zostaje. Nie wierzę, że nie znajdzie się ktoś kto by raz w tyg pomógł z odprowadzaniem! A dziecko pewnie na tym nie ucierpi!
Dwa: jeśli myślisz o "poważniejszej" pracy kiedyś, liczy się każde doświadczenie.
Trzy: dla mnie to byłoby super zajęcie na jesień, zimę, dołujące, pochmurne dni. Miałam okazję doświadczyć w ciąży siedzenia pół dnia w domu, kiedy dzieć większy był w przedszkolu. Za oknem ponuro, zimno, ileż można czytać, oglądać filmy, gotować itd. Nie mnie oceniać, co lubi założycielka wątku, ale ja z pustego domu uciekałabym jak się da i szukała zajęcia! Cztery: ja osobiście uwielbiam, kiedy mogę robić coś "dla siebie", nie związanego z domem i swoimi dziećmi, mogę sie realizować poza domem, mieć inne problemy niż co zrobić na obiad i kiedy wywiesić pranie. To kolejny powód, dla którego bym pracę brała.
Nie jest się łatwo zdecydować, zwłaszcza, jeśli to pierwsza praca, a dziecko duże, czyli można wnioskować, że wiele lat autorka spędziła w domu. Takie wyrwanie się z ustalonego schematu, z bezpiecznego porządku dnia, na pewno wymaga nieco odwagi. Ale wyjście z domu na kilka godz w tyg moim zdaniem nie jest tak bardzo odczuwalne, nieporównywalne z pracą na etacie np. Pewnie szybko przyzwyczaisz się do nowego rytmu życia.
A czas oczekiwania na autobus można super wykorzystać, albo na sprawy związane z pracą, albo na wędrówki po sklepach, albo na lekturę, albo na 100 innych lubianych rzeczy icon_wink.gif
Może teraz napiszę mało obiektywnie, bo przez wiele zmian i decyzji sama ostatnio przeszłam, ale przychodzi taki moment, kiedy warto pomyśleć o sobie i swojej przyszłości. O tym, żeby nie zostać samemu w pustych 4 ścianach, bez pracy, bez zajęcia. Dzieci rosną bardzo szybko, jeszcze chwila i córka będzie miała swój świat, zajęcia, przyjaciół. W domu będzie gościem. Mąż zniknie w pracy. Mnie osobiście przeraziła wizja rozdeptanych kapci, ciszy dzwoniącej w uszach, plotek z sąsiadkami i seriali tv. Ja ruszyłam do pracy, tak naprawdę pierwszej w życiu. I to samo radzę innym 08.gif
Ulinka
OLIWECZKO nie wiem w jakiej Ty szkole pracujesz, ale ja uważam podobnie jak BRZÓZKA. Za te pieniądze na prawdę da się przeżyć i to nie najgorzej. W porównaniu z najniższą krajową, za którą wiele osób musi przeżyć pensja nauczyciela nie jest zła. Poza tym dni wolne jakie ma się w oświacie są bezcenne ( święta, wakacje, ferie tylko dla swoich dzieci)
Ja też robię wiele rzeczy za dziękuję, ale i za dodatek motywacyjny. No i ważne to co napisane było gdzieś powyżej "Nauczycielem trzeba lubić być na na 100%
AnWoj
Dziewczyny ja już podjęłam decyzję -biorę te godziny.
Carrie
No i dobrze! Mam nadzieję,że to własna, przemyślana decyzja.

Ale i tak poroznoś swoje CV i LM do innych szkół icon_wink.gif
Nie wiadomo jakie oferty czekajÄ….
AnWoj
Może przez te parę godzin rzeczywiście wyrwę sie do ludzi,będzie to rodzaj odskoczni od codzienności.Zobaczymy.Obawiam sie jak to będzie z Urzędem Pracy czy ja muszę go powiadomić?Wyrejestrować się-czy wystarczy ,ze nie pójdę do tzw,podpisu?


Szkoła w której będę pracować to szkółka malutka ,wiejska oddalona od mojej miejscowości jakieś 12-13 km
agnese
anetawoj - musisz zgłosić to w UP - ja potrafiłam wysłać faks icon_smile.gif - u na to tolerowali
AnWoj
Dziś zadzwonię do urzędu i zapytam,bo oni tam mają też różne wymagania
oliweczkas
CYTAT(AnetaWoj @ Tue, 23 Aug 2011 - 20:43) *
Dziewczyny ja już podjęłam decyzję -biorę te godziny.

Życzę Ci zadowolenia, sukcesów w pracy. Zobaczysz, że praca nauczyciela naprawdę nie jest taka zła jak mówią.
Mimo wszystko uważam, że nauczyciele za swoją pracę powinni zarabiać dużo więcej, a tak to żyjemy od pierwszego do pierwszego.
katarakta
Tez uwazam ze nauczyciele mimo " wakacji" sa poszkodowani. To ze pracuja 18 czy 20 godz w tyg to nie znaczy ze na tym sie praca konczy. Pelno przygotowan do lekcji, sprawdzania klasowek. A co najgorsze to dzisiejsza mlodziez. Nawet dobrze krzyknac na nich nie wolno, mimo ze oni moga nauczyciela zle traktowac.
No ale do pracy nauczyciela trzeba czuc to cos.
semi
Aneta, powodzenia w takim razie! Wg mnie to dobra decyzja.

a ja nie uważam, że nauczyciele są poszkodowani. Przypominam-pracuję w edukacji, jestem nauczycielem kontarktowym więc do zarobków dyplomowanego mi dlaeko i dodatkowo moja placówka jest nieferyjna - mamy 35 dni urlopu, pracujemy normalnie w ferie i wakacje. I nie uważam, żebyśmy były poszkodowane. Sądzę, ze zarówno wynagrodzenie nauczycieli jak i długość okresów wolnych od pracy sa adekwatne do wkładanego wysiłku. Nie podobają mi się pomysły zwiększania nauczycielom godzin i zmniejszania urlopów do wymiaru 26 dni. To nie jest lekka praca, te dwa miesiące wakacji to w sam raz, zeby zregenerowac siły. A pensja nauczyciela dyplomowanego i mianowanego jest imo baardzo przyzwoita.
Ulinka
CYTAT(zacma @ Wed, 24 Aug 2011 - 13:40) *
Tez uwazam ze nauczyciele mimo " wakacji" sa poszkodowani. To ze pracuja 18 czy 20 godz w tyg to nie znaczy ze na tym sie praca konczy. Pelno przygotowan do lekcji, sprawdzania klasowek. A co najgorsze to dzisiejsza mlodziez. Nawet dobrze krzyknac na nich nie wolno, mimo ze oni moga nauczyciela zle traktowac.
No ale do pracy nauczyciela trzeba czuc to cos.


Kiedyś mój dr ze studiów ochrzanił moją koleżankę za mówienie, że nauczyciel pracuje tylko 18 godzin. Powiedział nam wówczas, że nigdy nie powinniśmy używać tego sformułowania, bo jest Ono nie prawdą. Od tamtego czasu mówię że pracuję na cały etat, ale godzin w klasie mam np 18.

ANETA życzę Ci wiele satysfakcji z podjętej decyzji. brawo
semi
coś mi się źle wcisnelo
kasiunia
CYTAT(zacma @ Wed, 24 Aug 2011 - 13:40) *
Tez uwazam ze nauczyciele mimo " wakacji" sa poszkodowani. To ze pracuja 18 czy 20 godz w tyg to nie znaczy ze na tym sie praca konczy. Pelno przygotowan do lekcji, sprawdzania klasowek. A co najgorsze to dzisiejsza mlodziez. Nawet dobrze krzyknac na nich nie wolno, mimo ze oni moga nauczyciela zle traktowac.
No ale do pracy nauczyciela trzeba czuc to cos.

no dokładnie, trzeba czuć to coś. a jak komuś źle z tym, że "dobrze krzyknąć nie wolno", to naprawdę, naprawdę nie powinien być nauczycielem...
katarakta
Ja jak chodzilam do szkoly to jedna nauczycielke koledzy z klasy znienawidzili. kobitka ogolnie spokojna az nad. Prezerwatywy lataly po klasie, pyskowanie.
Inne dwie mialy tak klase ustawiona ze slowa zlego nie wolno bylo powiedziec, nie bylo zastraszania uczniow, wszystko na luzie, kiedy zarty to zarty, kiedy nauka to nauka, ale nauczyciel to byl do szanowania.
dorsim
CYTAT(AnetaWoj @ Tue, 23 Aug 2011 - 22:43) *
Dziewczyny ja już podjęłam decyzję -biorę te godziny.


to teraz życzę Ci zadowolenia z pracy. Powodzenia icon_smile.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.