To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Podstawa programowa a posiłki

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

bea72
Witam
Jestem tutaj nowa..
Przeszukałam internet,ale nie mogę znaleźć nigdzie odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie :
Czy posiłki w przedszkolu, dla dzieci uczęszczających do "zerówki" tj. podstawa programowa są obowiązkowe ? ,moje dziecko nie chce jeść posiłków w przedszkolu i nie wszystko zresztą je ,więc bez sensu byłoby zmuszanie go do jedzenia posiłków w przedszkolu,natomiast z tego,czego się dowiedziałam dziecko musi jeść obowiązkowo posiłki w "zerówce" ,nie chodzi tu o opłaty z tym związane,bo z tym jest najmniejszy problem ,ale o sam fakt zmuszania dziecka do korzystania z posiłków.
Dodatkowa rzecz o jakiej się dzisiaj dowiedziałam jest umowa cywilno prawna ,którą musimy zawrzeć z Przedszkolem - czy ktoś orientuje się i powie mi,czy to taki wymysł jest tylko w naszym Przedszkolu ??
Na opłatach za tzw. artykuły plastyczne ,na które musimy rzecz jasna my wyłożyć pieniądze - rodzice- też zarabia Przedszkole ,sprawa niby fajna ,bo my płacimy ,nie obchodzi nas zakup tychże artykułów ,ale.....właśnie to "ale" my płacimy ,przedszkole wydaje nasze pieniądze na te artykuły plastyczne ,bierze fakturę na przedszkole i odlicza sobie od wydatków ... I tak w przedszkolu , w którym jest ok 100 dzieci opłata wynosi na te artykuły 10 zł miesięcznie ,w ciągu 10 miesięcy daje nam kwotę 10 000 zł wydatków ,za które my zapłaciliśmy z własnej kieszeni - tak nas oszukują......
Ale bardzo proszę wtajemniczonych o odpowiedź na moje pytanie odnośnie obowiązku korzystania z posiłków w "zerówce" czy taki istnieje ?
Pozdrawiam
Sali_M
No ale jak sobie wyobrażasz że dziecko będzie w przedszkolu np. 7 godzin i nic nie zje? Moja Paulina jak zaczynała edukację przedszkolną niewiele jadła, byłam trochę przerażona, bo na początku nie jadała w ogóle śniadań, jej pierwszym i zazwyczaj wtedy jedynym posiłkiem była zupa. Dlatego przed pójściem do przedszkola starałam się żeby cokolwiek w domu zjadła. Ale tłumaczyłam jej jednocześnie że musi jeść, jak chce rosnąć i być zdrowym dzieckiem i już po kilku miesiącach jadła, niewiele ale zawsze coś. A teraz je prawie wszystko, chociaż nie do końca, bo z kanapek zdejmuje ogórki i pomidora, ale zaczęła nawet jeść płatki z mlekiem.
Z czasem dziecko się przyzwyczai do innej kuchni i w końcu powoli zacznie rożnych rzeczy kosztować.
bea72
Moje dziecko w przedszkolu nie jest przez 7 godzin tylko przez 5 ,tak jak obowiązuje podstawa programowa - 5 godzin,dziecko rano po śniadaniu wychodzi na 9 - tą do przedszkola i do godz. 14 muszę go odebrać z przedszkola ( 6 latek) ,więc dzieci w przedszkolu są już po śniadaniu . O to chodzi ,że moje dziecko ma problem z jedzeniem ,na niektóre potrawy reaguje odruchem wymiotnym ,wystarczy,że tylko zobaczy coś na talerzu co nie odpowiada jego "gustowi" i płacze,że nie będzie jadł w przedszkolu,więc zadałam pytanie czy to jest ustawowo narzucone - posiłek w przedszkolu dla sześciolatków przy podstawie programowej czy nie ,bo jeśli nie to dlaczego mnie do tego zmuszają ?
a tym samym moje dziecko narażają na większy stres związany z samym pójściem do przedszkola.
Dzisiaj pani wychowawczyni mojego syna wyrwała mi go po prostu z objęć ,kiedy dziecko wtulało się we mnie z płaczem
Tusia8
Ale chyba nie stoją nad Twoim dzieckiem i nie wmuszają w niego jedzenia? U nas, jeśli dziecko nie ma ochoty jeść, to nie je i żadna tragedia się nie dzieje. Posiłek mimo wszystko dostaje icon_wink.gif Trochę głupio byłoby, gdyby wszystkie dzieci dostały jedzenie, a Twoje nie-i siedziało przy pustym stoliku...

Co do umów-oczywiście, że są w przedszkolach, to normalne i standardowe.
Artola
Oczywiście, że umowa jest standardem, osobiście nie wyobrażam sobie współpracy z przedszkolem BEZ umowy.
Co do wyrwania płaczącego dziecka, to nie jest dobrze przeciągać rozstania, a głowę daję, że dobrowolnie zapłakane dziecko nie odeszłoby od Ciebie. Serce pęka, ale dla niego takie przeciąganie rozstania jest psychiczną katrogą. Lepiej szybkie cięcie.
Co do posiłków, nie demonizowałabym, może w przedszkolu jedząc z innymi dziećmi nabierze ochoty na nowe rzeczy. Poza tym właśnie, jak by się czuł, gdyby dzieci siadały do posiłku, a on nie???
Podejrzewam, że to Wasz debiut w przedszkolu po 6 latach pobytu w domu i dlatego taki szok dla obu stron...Daj dziecku więcej swobody, zdejmij klosz, niech sam decyduje, czy chce jeść i co.
Ciocia Magda
W różnych przedszkolach jest to różnie regulowane, czasami powstają całe grupy dzieci, które przychodzą tylko na 5h i przynoszą swoje jedzenie (tak jak do szkoły, tzw. drugie śniadanie). Czasami zaś część dzieci zasiada do przedszkolnego posiłku, a część wyciąga swoje śniadania. Moim zdaniem fajnie jest, jeśli wszystkie dzieci jedzą razem, to poprawia apetyt icon_wink.gif Chyba głupio by było, gdyby oddzielano dzieci z własnym jedzeniem od dzieci na wikcie przedszkolnym. A jeśli ich nie rozdzielić, to z kolei też rodzi problemy - bo jak akurat komuś się zachce przedszkolnej herbatki czy kanapki, to czy rodzice płacący nie będą mieli pretensji, że oni płacą a ktoś dostaje za darmo? Albo z kolei dziecko dostaje od mamy na śniadanie drożdżówkę, a przedszkole szykuje kanapki z pasztetem - i już jest problem, bo dlaczego wszyscy nie mogliby dostać drożdżówek?

Myślę, że dlatego wprowadza się wymóg wspólnego żywienia, choć pewnie dla chcącego nic trudnego i dałoby się to zorganizować - ale spróbuj wziąć pod uwagę nie tylko swój punkt widzenia. Czy panie w przedszkolu naprawdę zmuszają do jedzenia posiłków? Ja się z tym nie spotkałam.

Eliszka
Umowy również u nas są. Jest to oczywiste.
A co do artykułów szkolnych to u nas zerówkowiczom rodzice kupowali wszystko na początku roku, było tego niemało, i kwota wyszła całkiem spora, do tego latanie za tym wszystkim, gdybym miała wybór chciałabym aby te rzeczy kupilo jednak przedszkole.
policzę orientacyjnie uwzględnając raczej niższe ceny koniecznych artykułów.

4 bloki rysunkowe- 4 x 2 zł = 8 zł
duży blok techniczny - 4 zł
3 bloki techniczne małe kolorowe i jeden biały 4 x 2,5 = 10 zł
3 tubki kleju roślinnego 3 x 1 zl = 3 zł
2 tubki kleju magic 2 x 3 zł = 6 zł
1 duży papier kolorowy 3 zł
farby plakatowe 10 zł
3 opakowania kredek bambino 3 x 5 zł = 15 zł
pastele tłuste 8 zł
pastele suche 10 zł
3 plasteliny 3 x 2,5 = 7,5
nożyczki 3 zł
3 pędzle 5 zł
segregator a4 10 zł
teczka 2 zł
3 arkusze szarego papieru 3 zł
1,5 paczki papieru do kserowania 15 zł
10 koszulek foliowych 1,5 zł
6 ołowków 3 zł
2 bibuły 3 zł


Przynajmniej 130 zł

Więc nie rozumiem oburzenia.
Hurtowo pewnie mają nieco taniej, ale to nie są znów takie znaczące różnice !
A rodzic nie musi biegać po sklepach.
Oni mjłą spokój z "zapominamiem" albo mysleniem, ze to o inne chodziło...
I nie ma tego, że ta ma z helołkiti kredki a ten z makkłinem ołówek.


Odnosnie jedzenia jestem zdania, ze skoro nie chce to niech nie je. Zawsze będzie miała możliwość spróbowania. I podkreślić pani żeby nie nalegała na to jedzenie.
kamla
A mój 5 latek zaczął teraz 3 rok przedszkola i jeszcze nigdy nie podpisywałam umowy :roll Możecie mi naświetlić o co chodzi w tych umowach?
Co do wyprawek to faktycznie sporo płacicie za to, my płacimy po 30 zl rocznie.
Artola
W umowie, oprócz podstawowych danych o dziecku i o placówce, są wytyczne, kto do czego się zobowiązuje, czyli wysokość opłat, jak wygląda odliczanie opłat za posiłki, co ze zgłaszaniem nieobecności, na jakich warunkach można zerwać umowę, w jakich godz dziecko może być w przedszkolu. To tak na szybko, tyle co pamiętam z umowy z maja 37.gif
Eliszka
CYTAT(Artola @ Fri, 02 Sep 2011 - 11:17) *
W umowie, oprócz podstawowych danych o dziecku i o placówce, są wytyczne, kto do czego się zobowiązuje, czyli wysokość opłat, jak wygląda odliczanie opłat za posiłki, co ze zgłaszaniem nieobecności, na jakich warunkach można zerwać umowę, w jakich godz dziecko może być w przedszkolu. To tak na szybko, tyle co pamiętam z umowy z maja 37.gif

Dokładnie.

Ja za wyprawkę dla mojego przedszkolaka zapłaciłam jakieś 50 zł (za art szkolne), te podane wyżej były z listy zerówkowej dla porównania z autorką wątku.
Sali_M
Wydaje mi się że dla takiego niejadka właśnie jedzenie w przedszkolu jest dobrym wyjściem, bo podpatrując rówieśników często się na coś skusi a w domu nie, bo Ty wiedząc że czegoś tam nie zje nawet mu tego nie podajesz. Moja Paula jadła dosłownie parę rzeczy idąc do przedszkola, na śniadanie suchy chleb, na kolację suchy chleb, czasem do tego kabanos, zupy w miarę fajnie i na drugie danie też mało co. A teraz je naprawdę dużo. Szczęka mi opadła jak się dowiedziałam że w przedszkolu zjadła chleb z jakąś pastą - w domu nie tknie, albo płatki z mlekiem, które w domu jadła tylko na sucho. Nikt w dziecko nie będzie nic wmuszał jak porozmawiasz z opiekunkami z przedszkola. Moja jak jej posiłek nie pasuje, odsuwa talerz i mówi "dziękuję" i panie wiedzą że nie ma mocnych i nie zje. Nigdy jej do niczego nie zmuszały.
A co do wyprawki, w Tesco czy w Realu można tanio nabyć całą. W Realu nawet teraz jest promocja, ze to co wydamy na artykuły szkole, wraca do nas w połowie wartości w bonach! Ja z tej oferty skorzystałam. A mają niedrogie bloki, papiery kolorowe (bo oczywiście nie mówię o tych za 5 zł tylko za 0,90 zł).
Hermia
Wiesz Lucjan też nie jadł na początku w przedszkolu nic. Pamiętam jak dziś pierwszy dzień go odbieram, dzieci jedzą obiad- ziemniaki, mięsko, surówka, a Młody siedzi nad talerzem z suchym makaronem i...kolega mu podbiera kluchy z talerza. Powolutko to się zmieniało. W domu mam tak, że jak my jemy surówkę, to Młody ucieka, chowa się po kątach, zachowuje się tak jakby warzywa gryzły. Tymczasem po przedszkolu wczoraj oznajmił mi, że zjadł kluski ze szpinakiem i chrupiącym serem i były...boskie. Hm, nic z tych rzeczy w domu nie wchodzi w grę. Wspólne posiłki z dziećmi pozwoliły mi na większe manewry z menu w domu.
Młody ma także w przedszkolu koleżankę, która wymiotowała jak tylko podstawiono jej telerz, wyła, rozbijała wszystko co było na stole. Pracowała z nią cała kadra razem z psychologiem, teraz je normalnie.
Daj szanse swojemu dziecku, czasem kochamy za mocno,ślepo i nie widzimy obiektywnie.
Pysiaczek
A ja jestem zadowolona, że moje dziecko je w przedszkolu i będę to kontynuować w zerówce. Ja pracuje na jedna zmianę ale mąż na 4 i jakby Julia miała na nas czekać z obiadem to głodna by wiecznie chodziła. a tak mam to już zapewnione.
Jeśli chodzi o pomoce do przedszkola to juz drugi raz ustaliliśmy na zebraniu, że to panie z przedszkola zamawiają to co im potrzebne. Raz, że dzieci mają to samo, dwa ja nie muszę biegać a 3 cenowo to o wiele tańsze i panie powiedziały, że przy takim grupowym zamówieniu dostają bonusy.
lena77
u nas tez teraz wprowadzili umowy. W aneksie do umowy mialam zdeklarowac ile posilkow dziecko bedzie jadlo, wiec na pewno jest mozliwosc, by nie jadlo. my zdecydowalismy sie na pelne wyzywienie.
co do posilkow, to nasz syn dopiero teraz zaczal wiecej jesc, po 3 latach chodzenia do przedszkola. u nas nikt nie zmuszal, a wrecz przeciwnie: panie pytaly sie wojtka, czy np. chce zupe a on odpowiadal, ze nie, dziekuje. icon_confused.gif w rezultacie nie jadl prawie nic. teraz jest lepiej, po dlugich namowach wie, ze zawsze ma prosic, i chociaz sprobowac to, co jest na talerzu.
z wyprawki po raz pierwszy jestem zadowolona, bo zaplacilam ponad 110 zl (razem z ksiazkami)i mialam z glowy-wszystkie dzieci maja to samo, co jest dobre. wczesniej rodzice dostawali liste, co maja kupic. ja miala z tym problem, bo gubilam listy a potem musialm donosic, czego wczesniej zapomnialam kupic i przyznaje sie, czesto trwalo to dlugo, bo zapominalam a to okleju, a to o bibule i tak w kolko.
ja z kolei nie jestem zadowolona z godzin i oplat. nasz syn jest w przedszkolu od 8,15 do 14,00. Minimum programowe, gdzie oplata jest 0 (nie liczac posilkow, oczywiscie) do godz. 13,00. Wiec za 1 godzine pobytu syna dziennie placimy 100zl/miesiac, co nie jest fajne. a zajecia dodatkowe sa od 16, wiec 2 razy w tygodniu bedzie siedzial od 8,15 do 17,00 (a nie bardzo chce, bo lacza starszakow z maluchami) albo bedzie go odbierac babcia i po 2 obiedzie zaprowadzac na zajecia, a mÄ…z go odbierze o 17. strasznie uciazliwe ale wykonalne.
MamaStokrotki
Hm... wydaje mi się, że odruch wymiotny u dziecka na widok jedzenia nie jest normalny.
Też nie jestem za jakimś wmuszaniem na siłę, ale kiedy moja córka raz wcinała np. spagetti aż się uszy trzęsły, a dwa tygodnie poźniej nie chciała go nawet spróbować -bo ona tego nie lubi, nie było dyskusji, możesz teraz nie zjeść to zjesz na kolację... Po dwóch -trzech takich akcjach, zawze przynajmniej spróbuje icon_smile.gif
TAQILLA
CYTAT(MamaStokrotki @ Mon, 12 Sep 2011 - 18:04) *
Hm... wydaje mi się, że odruch wymiotny u dziecka na widok jedzenia nie jest normalny.
Też nie jestem za jakimś wmuszaniem na siłę, ale kiedy moja córka raz wcinała np. spagetti aż się uszy trzęsły, a dwa tygodnie poźniej nie chciała go nawet spróbować -bo ona tego nie lubi, nie było dyskusji, możesz teraz nie zjeść to zjesz na kolację... Po dwóch -trzech takich akcjach, zawze przynajmniej spróbuje icon_smile.gif

i tym oto sposobem masz z głowy sapgetti - nie uważsz że lepiej jest podac dziecku coś co zje ze smakiem niż zmuszać do jedzenia przez cały dzień czegos na co nie ma akurat ochoty?
Dziecko tez człowiek - może nie być głodne w danej chwili, może nie mieć w poniedziałek ochoty na naleśniki czy inne sosy. Nie zje obiadu? Ok - ale kolacja się dziecku należy codziennie, inna niż obiad czy śniadanie tego dnia.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.