Dzień minął nam na łażeniu od sklepu do sklepu.Synek stwierdził, że do jutra nigdzie się już nie rusza,bo go ta wycieczka wymęczyła.
Wieczorem przy kolacji próbowałam namówić moich mięsożerców do zjadania więcej warzyw, ale dla męża mięso i kiełbachy są na 1 miejscu. Sceptycznie nastawiony do tego pomysłu zapytał synka:
-GrzeÅ› mama pyta, czy przejdziemy na wegetarianizm?
-sam sobie idż-odpowiedział-mówiłem, że mnie bolą nogi