Sprawa o której chcę napisać chodzi już za mną długi czas, ale dopiero niedawno wpadłam na to, żeby zapytać jak to jest u was.
Chodzi o to, że mieszkam na granicy dwóch gmin, w pierwszej z nich ( jest to miasto) mam pracę, starsza córka szkołę, nawet parafię i pocztę W gminie w której jesteśmy zameldowani mamy tylko urząd gminy i...przedszkole, nota bene obydwa ładnych kilka km od naszego domu.
Przy składaniu podania do przedszkola" miejskiego" do którego mam bardzo blisko poradzono mi, abym wpisała lub zameldowała się z dzieckiem czasowo u kogoś "w mieście" bo inaczej albo dziecka nie przyjmą, albo na jakąś pełną wysoką odpłatność (te sąsiednie gminy podobno nie podpisały porozumienia o wzajemnym ponoszeniu kosztów za "nie swoje" dzieci). Tak też zrobiłam. Nie do końca dobrze się z tym czuję, bo po pierwsze ta sytuacja z meldunkiem jest po prostu sztuczna, już nie mówiąc o zwykłej ludzkiej uczciwości - nie należy ci się coś więc płać więcej... W ubiegłym roku nie przyjęto tylko kilkoro dzieci do tego miejskiego przedszkola, więc mam nadzieje że Wiktor nikomu miejsca nie zajął.
Młody kończy w tym roku 5 lat więc z tego co zrozumiałam po zmianie przepisów, będzie go obejmował obowiązek przygotowania przedszkolnego. Zastanawiam się czy w takiej sytuacji może przyjąc go inne dowolne przedszkole poza tym gminnym (czyli to, do którego teraz chodzi) bez tych wszystkich machinacji? A może - ponieważ już nie ma opłaty stałej tylko to co przekracza 5 godzin - problemu nie ma? W sumie to jestem gotowa zapytać o to wprost kogoś z dyrekcji, bo zbliża się termin składania podań tj marzec, ale wcześniej chciałabym zapytać czy coś na ten temat wiecie.