To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

zmiana przedszkola

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Hermia
Jak Młody poszedł do małego przedszkola byłam bardzo szczęśliwa. I było wszystko w najlepszym porządku. W drugim roku zmieniły się panie, ale Młody jakoś to przeżył. Kolejny rok i kolejna zmiana pani, potem w połowie września znów zmiana pani (pani odeszła), potem kolejna zmiana dyrekcji. I przestało mi się podobać. Wczoraj byłam na zebraniu, zmiana czesnego od września z 300 na 350 złotych. W pakiecie Młody ma: religię, raz w tygodniu rytmikę, dwa razy angielski, opiekę psychologa, logopedy, gimnastyke korekcyjną. Parę kilometrów dalej jest inne przedszkole. Koszt tamtego to 400 złotch czesnego (ale posiłki w naszym są po 12 a w tamtym po 10,50). To droższe przedszkole w czesnym ma to co nasze ale: 2 razy rytmikę tygodniowo, codziennie angielski z angielką, ciekawsze zajęcia, wycieczki do teatru.
Młody obecnie chodzi do najstarszej grupy (2007 rocznik), od września chodziłby nadal do tej samej grupy, z tym, że podlegałby już obowiązkowym zajęciom dla zerówki. W tej chwili widzę na zajęciach otwartych, że najszybciej wykonuje zadania i się nudzi. Rozważam obcję przeniesienia go na rok do innego przedszkola, nie ukrywam, że główny powód to ten angielski codziennie.
Tylko czy nie popełniam błędu? Co sądzicie?
Tuni
Widzę, że finansowo wyjdzie podobnie. Czyli jedynym problemem jest , że dziecko czeka kolejna zmiana, tak?

Hmm, trudna decyzja, ale sądząc z opisu młody miał już szansę przywyknąć do zmian:/ Jednak do tej pory zmieniały się tylko panie, teraz zmieni się wszystko, koledzy, otoczenie, zasady pewnie też. A jak do tej pory reagował na zmiany? Czy chodzi na jakieś zajęcia poza przedszkolem? Jeśli tak to jak tam się zachowuje, tzn jak szybko się aklimatyzuje w nowym środowisku? Qrcze trudne to.

U nas też były zmainy pań i przyznam, że chyba ja bardziej to przeżywałam niż dziecko. Tłumaczyłam mu za każdym razem, że teraz jest starszy i będzie miał nową panią bo ona zna zabawy dla starszych dzieci, a poprzednia była super ale dla młodszych dzieci. Nie wiem czy udało mi się to dobrze przekazać, ale starałam mu się przedstawić, że nowa pani to jakby awans na wyższy stopień wtajemniczenia przedszkolengo 29.gif
pcola
Hermia,

do tego nowego przedszkola chodził by tylko przez rok, a później znowu zmiana, bo czas na szkołę ? Dobrze rozumuję ? Nie wiem, czy to nie za dużo. Tutaj ma jednak stałych kolegów.
Maksymilianowi panie zmieniały się co roku, niekoniecznie na lepsze. Jednak zżył się z kolegami i nie chciał już nic zmieniać. A pytałaś Lucka co on na to ?
Hermia
Pytałam Lucka ale on nie do końca kuma o co biega. W 2 pierwszych latach miał ukochanego przyjaciela, cały czas bawili się razem. Karol posedł do szkoły i miałam obawy, że będzie problem, ale okazało się, że szybko znalazł sobie nowego kolegę. Z tym, że nie jestem zadowolona z tej nowej przyjaźni, bo wybrał sobie dziecko, które ewidentnie ma deficyty pozytywnych emocji w domu. Przynosi teksty typu: baby są głupie, powinny siedzieć w kuchni, słabszych trzeba bić. Na początku roku ciągle były skargi na Lu i kolegę, po zmianie pani skargi ustały, ale wydaje mi się, że problem nie zniknął.
Wiem, że to jeden rok, ale mam wrażenie, że to będzie "rok w przechowalni", a to drugie przedszkole ma szanse dać mu coś jeszcze.
Nie wiem, czy moge tu dac link do tego drugiego przedszkola?
pcola
Daj, ja co prawda z zupełnie innego rejonu Polski, ale co szkodzi obadać sprawę.
Hermia
o tym przedszkolu myślę
pcola
Hermia,
chyba link prowadzi do czegoÅ› innego icon_sad.gif
wiewiórczak
CYTAT(Hermia @ Wed, 08 Feb 2012 - 17:28) *


Na stronie podana jest informacja, że do 5 lat, zatem czy mają tam grupę dla 6 latków?
I nasuwa się mi jeszcze takie pytanie, jeśli przeniesiesz synka do nowego przedszkola, to czy z grupą tych dzieci pójdzie później do szkoły?
Hermia
Tak mają tam grupę dla rocznika 2007, a co do szkoły, obawiam się, że w szkole obojętnie z którego przedszkola ma szanse spotkać jedno, dwoje dzieci. Ja jeszcze nie wiem gdzie on pójdzie do szkoły,w okolicy jest ich trochę.
Link jest chyba ok., mnie się otwiera strona małej akademi artystyczno- językowej w Liszkach, czyli właśnie przedszkola o którym myślę.
Wracając do szkoły, też zastanawiam się czy brać pod uwagę miejscowe- wiejskie szkoły czy wozić Młodego do Krakowa? Wiosną zmierzę się z tym pytaniem.
wiewiórczak
Hermia, jeśli za rok czeka syna kolejna zmiana rówieśników, to już chyba decyzja tylko uzależniona od charakteru dziecka.
Jak on zniesie zmianę przedszkola na rok, a później szkoła.
Może rozwiązaniem byłoby od razu do szkoły, skoro teraz świetnie sobie radzi?
Hermia
Uważam, że Młody do szkoły jeszcze się nie nadaje.Rozważam jedynie opcje przedszkolną.
monte
Hermia, nie wiem, czy ryzyko, że w drugim przedszkolu wcale nie będzie tak fajnie, jak na obrazkach jest warte tych lekcji angielskiego? Gdyby to był początek edukacji przedszkolnej, może należaloby to sprawdzić, ale na ostatni rok? A jak się okaże, że Lucjanowi nie podobają się panie/dzieci/zajęcia/cokolwiek? To co wtedy? Ja tam bym nie przeceniała walorów edukacyjnych przedszkola, jeszcze nie raz i nie dwa Lu będzie miał okazję się lepiej nauczyć języka. A że jest bystry, inteligentny i zadbany przez Was intelektualnie jest szansa, że w każdym przedszkolu na zajęciach generalnie będzie się nudził. Więc jeśli o zajęcia chodzi ja bym odpuściła. No chyba, że inne rzeczy irytują Cię w "starym" przedszkolu i to miałoby zadecydować.
Mariola***
zgadzam się z monte, odpuściłabym sobie na ostatni rok.
Przyszła mi jeszcze jedna rzecz do głowy, u nas w przedszkolu na zakończenie dzieciaki dostawały od pani płytkę ze zdjęciami robionymi przez te wszystkie lat. Pożegnanie w przedszkolu , do którego chodził przez kilka lat, na pewno będzie większym przeżyciem i takie symboliczne. icon_biggrin.gif06.gif
pati.n
CYTAT(Hermia @ Wed, 08 Feb 2012 - 18:02) *
Tak mają tam grupę dla rocznika 2007, a co do szkoły, obawiam się, że w szkole obojętnie z którego przedszkola ma szanse spotkać jedno, dwoje dzieci. Ja jeszcze nie wiem gdzie on pójdzie do szkoły,w okolicy jest ich trochę.
Link jest chyba ok., mnie się otwiera strona małej akademi artystyczno- językowej w Liszkach, czyli właśnie przedszkola o którym myślę.
Wracając do szkoły, też zastanawiam się czy brać pod uwagę miejscowe- wiejskie szkoły czy wozić Młodego do Krakowa? Wiosną zmierzę się z tym pytaniem.


zastanawiałam się nad tym samym jeżeli chodzi o szkołę Wiki, ale mąż się uparł, że tylko wiejska obok nas bo tam będa chodziły wszystkie dzieci ze wsi, a ona będzie poniekąd wyobcowana chodząć do innej, cos w tym jest....
monte
Zapomniałam jeszcze o szkole napisać. icon_wink.gif My prawie na pewno zdecydujemy się na naszą wiejską, a nie na żadną warszawską. Po pierwsze ze względów logistycznych - tu odprowadzi ją niezmotoryzowana babcia (bo czasem musimy korzystać z takiej pomocy), czy kiedyś, w przyszłości, będzie mogła Sonia sama chodzić.

Ale dla mnie dużo ważniejsze jest otoczenie: koleżanki, koledzy z okolicy, żeby mogła spędzać czas z rówieśnikami, pożyczać zeszyty icon_wink.gif, wspólnie chodzić na zajęcia, itp. I to nie tylko dlatego, że będzie wyobcowana w swoim środowisku, jak pisała Pati.n, ale też dlatego, że w przypadku podróżowania przez pół miasta, wszystkie późniejsze kontakty towarzyskie będą się wiązały z wożeniem, odbieraniem, angażowaniem rodziców, czyli kompletnym brakiem samodzielności w tych relacjach. A to nie jest wymarzony przeze mnie model.
agnese
ja chyba bym się nie pokusiła na tym etapie o kolejną zmianę, jednak tu ma swoją grupę a tam trafi nie dość że w nowe to za pewne do zgranej grupy i dzieci obeznanych w funkcjonowaniu przedszkola
weź pod uwagę też że trafiając do szkoły to oni ten angielski i tak będą powtarzać, bo dzieci trafią z rożną wiedzą,więc nadrobi icon_smile.gif
a może zerówka przy szkole gdzie będzie chodził (o ile jest)
pcola
Hermia,
przychylam się jednak do zdania monte i Marioli. A co do szkoły, Maksymilian poszedł do sąsiadującej z nami w "wiejskiej" szkoły (w cudzysłowiu bo od jakiegoś czasu jest to administracyjnie część naszego miasta, jednak chodzą tam głównie gospodarskie dzieci). Szkoła jest mała, ok 200 dzieci w sumie, może niedoinwestowana finansowo, ale atmosfera prawie że rodzinna, dzieci dopilnowane.
Nie odnotowałam też dzieci z rodzin nowobogackich ze skłonnością do oceniania po jakości stroju i wyposażenia szkolnego, a o to niełatwo w innych placówkach. Niektórzy rodzice narzekają, że w rankingach szkoła wypada kiepsko. Tylko że ja mam rankingi w odwłoku, z racji posiadania teściowej w "prestiżowym" liceum i wielu znajomych nauczycieli w gimnazjach, którzy otwarcie wyśmiewają ten system oceniania, bo nijak nie przekłada się na rzeczywiste umiejętności uczniów.
Hermia
Bardzo Wam dziekuję za podzielenie się zdaniem. Mam teraz u siebie od pół roku dziadków. Wszelkie moje porażki wychowawcze zwalają na przedszkole Lu. Ciągle słyszę, że ma beznadziejnych kolegów (cuduje przy jedzeniu- winna Zosia, która miała bardzo poważny problem z żywieniem w przedszkolu, kopie i gryzie- winny Martyn który bije inne dzieci itp). Jeśli takie teksty pojawiały się przy Lu od zawsze stawał w obronie Zosi (Martyna nie broni, bo go nie lubi, rywalizują i faktycznie to Martyn zazwyczaj tłucze Lu a Młody się nie umie bronić, stres odreagowuje na mnie).
Oni też uważają, że należy zmienić Lucjanowi przedszkole. Ja jestem zdania, że nie ma sensu go trzymać pod kloszem, niejeden Martyn się w życiu trafi. Trochę mnie niepokoi tylko, że pani dyrektor zasugerowała, że zrezygnują wogóle z podręczników do zerówki, albo wybiorą jedną książkę. Nie mam przekonania do tej kobiety. Do pani Lu nie mam uwag.
pcola
Hermia,
wiesz, można podejść do tematu na dwa sposoby: to AŻ przedszkole, lub to TYLKO przedszkole. Dla mnie najważniejsza w okresie przedszkolnym Dzidka była zabawa, koledzy i opiekuńczość pań.
Ten okres beztroski jest tak krótki, na naukę człowiek może poświęcić całe życie.
pati.n
CYTAT(monte @ Thu, 09 Feb 2012 - 09:42) *
Zapomniałam jeszcze o szkole napisać. icon_wink.gif My prawie na pewno zdecydujemy się na naszą wiejską, a nie na żadną warszawską. Po pierwsze ze względów logistycznych - tu odprowadzi ją niezmotoryzowana babcia (bo czasem musimy korzystać z takiej pomocy), czy kiedyś, w przyszłości, będzie mogła Sonia sama chodzić.

Ale dla mnie dużo ważniejsze jest otoczenie: koleżanki, koledzy z okolicy, żeby mogła spędzać czas z rówieśnikami, pożyczać zeszyty icon_wink.gif, wspólnie chodzić na zajęcia, itp. I to nie tylko dlatego, że będzie wyobcowana w swoim środowisku, jak pisała Pati.n, ale też dlatego, że w przypadku podróżowania przez pół miasta, wszystkie późniejsze kontakty towarzyskie będą się wiązały z wożeniem, odbieraniem, angażowaniem rodziców, czyli kompletnym brakiem samodzielności w tych relacjach. A to nie jest wymarzony przeze mnie model.


to tez sie w tym zawierało - skrót myślowy icon_wink.gif
menenka
CYTAT(agnese @ Thu, 09 Feb 2012 - 09:06) *
a może zerówka przy szkole gdzie będzie chodził (o ile jest)


O tym samym pomyslalam. Co prawda wyczytalam juz, ze zmienia sie ustawa o zerowkach przy szkolach i te maja zniknac do wrzesnia 2012 roku. Ale maja sie w zamian pojawic punkty przedszkolne.

No i gdybys sie zdecydowala na takie rozwiazanie, to jest duza szansa, ze do pierwszej klasy pojdzie z ta sama grupa dzieci.
Hermia
Myślę, że chyba jednak zostanie w starym przedszkolu.
aronka
Hermia, właśnie podpytałam koleżankę, która ma jedną z córek w tym przedszkolu w Liszkach. A ona jest dość wymagająca i wybredna. icon_wink.gif I jest bardzo zadowolona. Wychowawczynie są młode, chętne do współpracy, dobrze sobie radzą z dziećmi. Jest sporo dodatkowych zajęć - niektóre płatne dodatkowo (szachy, pianino itp). Są wycieczki, nawet w takie najzwyklejsze miejsca - np. na pocztę, skąd dzieci wysyłały listy do rodziców. icon_lol.gif
Mieli np. tydzień włoski, kiedy robili pizzę itp. Podobno z tyłu jest fajny plac zabaw, gdzie dzieci są odizolowane od tej ruchliwej drogi.
Nie wiem, czy w ten sposób Ci nie namieszam, ale być może już podjęliście decyzję i Lucjan zostanie w starym przedszkolu. Nie pomogę w podjęciu decyzji, bo mam tzw. mieszane uczucia. Jednak pomyślałam, że dobrze wiedzieć, jak jest w tym przedszkolu w Liszkach.
Koleżanka wozi córkę aż z Krakowa, bo kupili dom w Kryspinowie i choć jeszcze się nie przeprowadzili, to wożą dzieci za miasto (starszą do szkoły w Kryspinowie) - zrobili podobnie, jak Wy przed przeprowadzką. icon_smile.gif
Natomiast co do szkoły, to już trudniejsza sprawa. Zresztą pisałam Ci kiedyś elaborat na PW na ten temat, bo pytałaś o szkołę moich dziewczyn.
Ogólnie zgadzam się z tym, co napisała Monte. Moje dziewczyny jak wiesz chodzą do szkoły na miejscu dokładnie z takich powodów. Poza tym nie musimy wstawać w środku nocy, żeby dojechać do Krakowa. Wystarczy, że wyjedziemy o 7.55 i zdążymy. icon_wink.gif

Hermia
Lucjan jest typowym koziorożcem, ma stałe nawyki, nie znosi zmian, zawsze ta sama droga, to samo jedzenie, te same książki. Próbuję mi pokazać, że sa inne kraje, inne zwyczaje, ale on jest nieprzemakalny na taką wiedzę. Stare przedszkole nie bardzo daje mi szanse na pokazanie inności, nie jeżdżą na wycieczki, nie ma wyjść do teatru. To przedszkole w Liszkach mnie interesuje właśnie ze wględu na te tygodnie włoskie, indyjskie, chińskie. Może w grupie łatwiej będzie Lucjanowi otworzyć się na inność. Sama nie wiem.
pcola
Hermia,
no ja Cię proszę 06.gif Jako wnuczka, siostra i synowa koziorożców, sugeruję - nie rób sobie złudzeń icon_wink.gif
Hermia
Pcola nie załamuj mnie. Babcia ma dość Lu, dziadek już wymięka, uważają, że Młody jest rozpieszczony, egoista,złośliwy itp. Ja jak jestem z nim sama, albo 2 plus 3 to sobie radzę.
pcola
Hermia,

i o to chodzi, rodzice są od wychowywania dzieci, a nie dziadkowie. Moja teściowa ma ostatnio na sumieniu dwukrotne uderzenie Maksa w głowę (bo jej popsuł fryzurę) - i to na oczach mojej mamy 37.gif Krzyczenie na niego, od złośliwych uwag abstrahując. Lekarstwo jest tylko jedno, odizolować babcię od wnuka. A Ty zgadzasz się z opinią dziadków na temat Lu ? A czy zapytani potrafią wymienić jakieś dobre strony swojego wnuka ?
Hermia
Wiesz mam wrażenie, że nie. Jeśli chodzi o moją mamę to sądzę, że ona widzi w Lu tylko podobieństwo do mojego R. czyli same negatywy (nie lubi go i już). Był kochany i super jak był malutki, ale odkąd pyskuje i ma swoje zdanie to jest be. A Młody coraz częściej przychodzi do mnie i oświadcza że tylko ja jestem jego kochaniem największym.
pcola
Moja teściowa zdecydowanie woli młodszą wnuczkę, która jest dzieckiem jej ukochanego syna. Mój mąż jest dzieckiem swojego ojca. W oczach teściowej to bardzo poważne uchybienie 29.gif
Jedyne co mogę Ci doradzić to konsekwentne trzymanie się własnego zdania, i ograniczenie kontaktów do niezbędnego minimum icon_sad.gif Przykre to bardzo, ale dobro małego dziecka musi być dla nas priorytetem, nawet kosztem komfortu psychicznego własnego i dziadków. U nas doszło do tego, że Maks nie chce jeździć do teściów, a o zostaniu tam samemu nie ma nawet mowy.
Zresztą dziadkowie ze strony męża mają na koncie różne kwiaty, np. przewożenie Maksa przez całe miasto bez fotelika...
Nie przejmowałabym się zbytnio tym, że Lucjan wyraża własne zdanie, bywa uparty. Dziecko musi jakoś zaznaczyć swoją odrębność i obronić swoje terytorium zwłaszcza przed ludźmi, którzy nie szanują jego prawa do nabywana samodzielności.

Mój brat jest upartym koziorożcem, i ja mu czasami zazdroszczę, bo on nie daje sobie wchodzić nikomu na głowę. Ja mam z tym wielki problem, i płacę za to wysoką cenę. Mój dziadek był koziorożcem, był dla mnie najwspanialszym dziadkiem pod słońcem, wychowywał mnie od 2 tygodnia życia. Był konserwatywny, lubił swoje schematy i myślę, że zwłaszcza w kryzysowych sytuacjach bardzo dobrze jest mieć wśród bliskich kogoś takiego jako oparcie.
Aha, ja też nie należę do osób otwartych na zmiany i eksperymenty, mam swoje poletka, i tu czuję się bezpiecznie. Nie ciągną mnie podróże w nieznane, lubię rzeczy, które miałam okazję dobrze poznać.

Ludzie są różni. Nie daj sobie tylko wmówić, że różni dzielą się na lepszych i gorszych, bo tak nie jest.
Co do meritum. Wycieczki i teatr możecie fundować Lu w wolnym czasie, a ewentualne braki w tej kwestii nadrobi z pewnością w szkole.
Hermia
Pcola dziękuję! Bardzo dużo to dla mnie znaczy co napisałaś. Przyznam, że nie daję już rady.
pcola
Hermia,

powoli, małymi kroczkami nauczysz się radzić sobie z tymi problemami. Nie poddawaj się tylko, i nie daj się zniechęcić do własnego dziecka. Wiem bardzo dobrze jak trudno olewać takie uwagi, moja mama też święta nie jest w tym temacie. Lucek ciągle jest małym chłopcem potrzebującym przede wszystkim Twojej i Twojego męża miłości i bezwarunkowej akceptacji.
Damy radÄ™, bo jak nie my, to kto da ?
Martucha_
pcola, ja też z uwagą czytam tu Twoje wypowiedzi. Ależ ja marzę o takim dziadku (jak Twój) dla moich dzieci. I Hermio, jak bardzo Cię rozumiem. Pozwolisz na OT?
Ja czuję taką ogromną... samotność w kochaniu moich dzieci. W kochaniu ich takimi, jakimi są. Bez gadania, jak to nie potrafią się przy stole zachować. Bez narzekania, że są absorbujący icon_sad.gif Zaczyna to dla mnie być naprawdę wielkim problemem, bo trudno tak samemu (ok, z mężem, jednak on nie ma z tym takiego problemu) icon_sad.gif I przykro.

Co do przedszkola: nie przenosiłabym małego, dopóki nie byłabym w 100% pewna, że w nowym przedszkolu będzie miał naprawdę fajną, mądrą wychowawczynię. Zmieniałam córce przedszkole 2 razy (ona też koziorożec). Z powodu przeprowadzki musiałam przenieść ją bliżej domu, z przedszkola fantastycznego na dodatek (w wieku 4 lat). Ona była zachwycona na wieść o zmianie, cieszyła się, że pozna nowe dzieci, panie. A ja już po 2 tygodniach marzyłam, by cofnąć czas. Moje dziecko myślało chyba, że wszyscy z uśmiechem i radością powitają nową dziewczynkę, ucieszą się, że do nich dołączyła, że panie będą tak fajne, jak w poprzednim przedszkolu i tylko czekają tam na nią. Tymczasem to była zupełna klapa. Nikt jej nie powitał. Ja popełniłam błąd, bo nic nie wiedziałam o wychowawczyni. Moja córka była tak rozczarowana, że kompletnie się zamknęła w sobie, posmutniała, ja już po kilku dniach nie poznawałam swojego dziecka. Ostatecznie zabrałam ją z tego przedszkola dość szybko, po długich poszukiwaniach i trzymiesięcznej przerwie poszła na rok do kolejnego. Tym razem trafiłyśmy dobrze, ale te kilka tygodni zmieniło moje dziecko na długo.
Także ja bym przeniosła Lu tylko mając całkowitą pewność, że nowe przedszkole jest tego warte.
Hermia
Martucha dziękuję.
Lucjan zapalił się do pomysłu zmiany przedszkola jak usłyszał, że dzieci robiły tam pizzę. Ustaliliśmy, że da mi szanse pójść tam i zapytać o szczegóły. Chwilowo to nasza wielka tajemnica. I upewniłam go, że podejmiemy decyzję po rozważeniu wszelkich argumentów, czyli zrobimy naszą kartkę podzieloną na plus i minus.
semi
Hermia. A gdyby dziadków nie było teraz z Wami rownież rozważałabyś zmianę przedszkola? Czy ich obecnośc ma jakiś wpływ na Twoją decyzję?

Ja jestem Koziorożec. Z róznych powodów musiałam zmieniać przedszkole, podstawówkę i liceum. każdą z tych zmian pamietam jako koszmar. Najgorzej dwie pierwsze, bardzo się to na mnie odbiło. Abstrahując od znaku Zodiaku;) - nie zmieniłabym przedszkola dziecku, które trudno znosi zmiany, o ile dobrze by sie czuło w obecnym. Lepsze jest wrogiem dobrego...
okko
Hermia ja jestem Koziorozec i zmiany sa dla nie super- nigdy mi nie przeszkadzaly- ale moze ja jestem atypowa?

Co do przedszkola to zobacz i rzeczywiscie plusy i minusy.
Co do szkoły- to szczerze od nikogo nie słysząłm nic szczególnie złego o szkole Aronki- to znaczy jej dzieci.
Mój kuzyn z Czernichowa wozi tam dzieci- a on ma fiu bździu w głowie i wielkie wymagania.

A wy se juz przeprowadziliscie?
Hermia
Semi mój pomysł, żeby zmienić przedszkole zrodził się po raz pierwszy impulsywnie w listopadzie. Odebrałam Lucjana chorego z rąk pani dyrektor w czwartek, a w poniedziałek w gabinecie dyrekcji zastałam nową panią dyrektor. Właścicielka wyjaśniła mi, że "stara" pani dyrektor nie miała czasu zajmowac się przedszkolem, bo miała inne prace. Nie dane było nam nawet pożegnać się. To było przykre. Domyślam się, że obie panie nie dogadywały się.
Potem na moje pytania o wycieczki, wizyty w teatrze dowiedziałam się, że pani dyrektor owszem chodzi, ale dzieci chyba nie pojadą, bo to duże koszta.
Ostatnie zebranie było długie, ale mało konstruktywne, dużo pustego gadania. Nam pozwolono się wypowiedzieć na końcu, kiedy już każdy patrzył na zegarek.
ruda_kasia
Co do szkoły, to niektóre wiejskie są niezłe, nie wiem, czy Kryspinów to dla Ciebie za daleko? ale skoro myślisz o przedszkolu w Liszkach, to chyba nie? w każdym razie tam chodzi córka głównej księgowej od nas z firmy i raczej jest zadowolona. Choć z drugiej strony ona pracuje w Zabierzowie, więc miałaby kłopot z dowożeniem do Krakowa, niemniej raczej pozytywnie wypowiadała się o swojej wiejskiej szkole. No moja wiejska sprzed 30 lat tez nie była najgorsza icon_wink.gif
Hermia
Dziękuję Wszystkim za poświęcony mi czas i rady. Podjęłam decyzję o zmianie. Wcale nie jest mi z tym łatwo ani miło. Oby wszystko się udało.
Niestety obserwacja rozwoju sytuacji w obecnym miejscu jest niepokojąca. Mam nadzieję, że podjęłam słuszną decyzję. Jakoś ostatnio w moim życiu trudno o takie.
pcola
Hermia,

będę trzymała kciuki za szybką i bezbolesną aklimatyzację Lu w nowym przedszkolu. Ufaj swojej intuicji.
Hermia
Lucjan od września idzie do nowego przedszkola. Cieszy się.
pcola
I git, jak to mówią ! icon_smile.gif
Hermia
Zmieniliśmy przedszkole i jesteśmy zachwyceni, ja i Lucjan też. Moje obawy się nie sprawdziły, Lucjan zaakceptował dzieci i panią, podoba mu się wszystko, no może z wyjątkiem jedzenia. Tylko, że to akurat normalka, wszędzie musi przejść etap zagłodzenia się prawie zanim zacznie jeść coś czego nie zna.
Ja byłam na pierwszym zebraniu, trwało 45 minut, dla porównania spytałam sąsiadkę ile trwało zebranie w starym przedszkolu Lu. Nic się nie zmieniło, nadal 2 i pół godziny.
Martucha_
Super! Gratuluję zatem dobrej decyzji i życzę Lucjanowi świetnej zabawy w nowym przedszkolu icon_smile.gif
siłaczka
Nie wiem jakim znakiem zodiaku jest mój dziedzic bo nie przywiązuję do tego wagi ale charakterek podobny no i właśnie zmieniliśmy mu przedszkole.. na ostatni rok.
Sytuacja bardzo podobna. Zaczęło się od zmiany dyrekcji z dnia na dzień, potem zmiana nauczycielek, o następnej zmianie dowiedzielismy się wcześniej - zablokowaliśmy decyzję. Wtedy poznałam właściciela przedszkola: takiego buraka dawno wie widziałam. Niestety zwolnili nauczycielki wcześniej niz obiecywali i znów mamy nowe 21.gif . Poznałam je dopiero teraz, we wrześniu bo Ignaś podczas wakacji nie chodził do przedszkola. Grupa miała być łączona: cztero i pieciolatków.

Od czasu zebrania z burakiem ludzie zaczęli zabierać dzieci do innych przedszkoli i z grupy łączonej została grupa czterolatków z trzema pięciolatkami ( w tym mój). Po zebraniu z nową panią w ciągu jednego dnia zdecydowałam, że my też zmieniamy przedszkole ( no nie mam ochoty uczyć pani podstaw pedagogiki, miała na to 5 lat...). Z ciekawszych pomysłów nowej wychowawczyni wymienię tylko przyznawanie diabełków za "niegrzeczność". Na moje sarkastyczne pytanie czy może z różkami i widłami za "większą niegrzeczność" pani entuzjastycznie odpowiedziała, że one od razu są z rózkami 37.gif .

Takim oto sposobem młody jest od dwóch dni w nowym przedszkolu: komunikacyjnie gorzej, 200 zł. drożej ale rok jakoś przeżyjemy. Na szczęście ma jednego kolege ze starego przedszkola. No i przedszkole większe, bardziej atrakcyjne.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.