No wiec bylam ostatnio u poleconego osteopaty z przewleklym zapaleniem ucha. Pierwszy raz w zyciu.
No i on mnie ponaciagal, powyginal, postrzykal kosciami... i stwierdzil, ze nie tylko ucho nie gra.
Ponoc mam zle funkcjonujacy centralny uklad nerwowy i to od tak dawna, ze mozliwe, ze cos sie stalo przy moim przyjsciu na swiat, podczas porodu mojej mamy.
To tlumaczyloby moje problemy ze snem, trawieniem i nawet klopoty z utrzymaniem ciazy.
Jestem sceptyczna.
Czy mozna wierzyc w taka diagnoze?
Jak sprawdzc, czy to prawda?
Lekarze nie maja wcale takiego holistycznego podejscia, kazdy zajmuje sie kawalkiem mojego organizmu, ktory w danym czasie nawala, leczac symptomy.
Ktos mial podobne doswiadczenie? Osteopata okazal sie pomocny?
Nie wiem, czy to psychologiczne, czy efekt placebo, ale od tej wizyty ucho sie odtyka i jakby lepiej spie.
Pochodzic pochodze, ale chcialabym uniknac pokladania w tych seansach zbyt duzej nadziei i sie rozczarowac.
Na bezsennosc probowalam juz w zasadzie wszystkiego...
Co do reszty... no wiadomo, ze wszystko bym dala, zeby juz nigdy wiecej nie poronic.