To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

dzisiaj mija miesiÄ…c od zabiegu

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Dorcias
wspomnienia, rozdrapane rany, płacz i smutek..... icon_sad.gif rycze.gif

Spij Mój Aniołku
[*][*][*]
okruszek
przytul.gif przytul.gif
Fiefiora
przytul.gif
nulek27
przytul.gif
słoneczko82
przytul.gif
Dorcias
Czy te rany siÄ™ zagojÄ…...
Ja codziennie mam rozdrapywane rany, staram się nie myśleć ale nie mogę nie pamiętać..
Nawet w pracy dzisiaj przypadkowo zaczęli gadać o ,,śmierci Madzi i musiałam pod pretekstem pójścia do dyrektora wyjść z pokoju.
To wszystko tak boli
nulek27
Boli i nie wiem czy kiedyÅ› przestanie ,mnie dalej boli .
słoneczko82
Obawiam się że ten ból nigdy nie minie my straciliśmy w 2009 i nadal boli ...
Fiefiora
Ból chyba zostaje na zawsze, ale uczymy się z nim żyć.
Ale im więcej czasu od mojego pierwszego poronienia mija tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu że powinnam iść do psychologa może życie nabrało by więcej kolorów, znikneło choć trochę lęków...
Dorcias przytulam Cie mocno!
nulek27
Fief trafiłaś w sedno ,tak bardzo bym chciała żeby ktoś pokolorował mi świat na nowo .
Kaczuszka3Kaczorki
Rany się zabliźnia, pamięć pozostanie. Z czasem będzie lepiej. Postaraj się ból przekuć w coś pozytywnego... Mnie kolejna ciąża zaskoczyła... Gdyby nie poronienie nie było by na świecie mojego młodszego Synka Krzysia.. to mi troszkę osładza...

przytul.gif przytul.gif przytul.gif przytul.gif przytul.gif przytul.gif przytul.gif przytul.gif przytul.gif

Może to oklepane ale mojej znajomej osłodziło ból posadzenie drzewka upamiętniającego Aniołka. Dba o nie, mówi do niego...

Mi na początku pomogło zrobienie sobie wieczoru reseta.. ryczałam , gadałam a koleżanka poprostu była... jeśli potrzebujesz to zapraszam.... umiem słuchać... mam wolna chate od Męża na 2 dni od jutra..


CYTAT(Fiefiora @ Wed, 28 Mar 2012 - 11:41) *
Ból chyba zostaje na zawsze, ale uczymy się z nim żyć.
(...) Dorcias przytulam Cie mocno!

Każdego dnia się uczymy żyć dalej...
gosiagosia
mi tez sie zdaje, ze od czasu poronienia wszystko tapnelo. niby jest ok, ale jakos nie umiem sobie poradzic sama ze soba i ogarnac
chaton
Mnie poronienia po prostu zmienily. Tak na stale. Ludzie oczekuja ode mnie, zebym przeszla swoja zalobe, najlepiej po miesiacu i zebym byla jak dawniej. Nie moga zrozumiec, ze ja juz nie bede jak dawniej, jestem teraz inna osoba. Osoba, ktora doswiadczyla kruchosci zycia i teraz musi z tym zyc. Nie da sie cofnac czasu, a doswiadczenia zyciowe tego typu zmieniaja nas bezpowrotnie.
gosiagosia
ode mnie nikt nie oczekiwal zaloby, bo przeciez musialam sie ogarnac od razu, bo dziecko sie nie urodzilo, bo przeciez bylo male, t prawie jakby go nie bylo.
maz w ogole wymazal to wszystko z glowy i nie chce o tym rozmawiac. teraz juz nawet nie rozmawiamy o 3 dziecku i nie chce mi powiedziec czy nie chce wiecej dzieci czy boi sie, ze znowu mnie pokroja, bo tak gada ze ciezko to rozgryzc
Dorcias
Tak zgadzam się z Wami w zupełności - mój mąż też tak się zachował.
Nie chce na razie kolejnego dziecka - z obawy przed tym żeby się ta zła historia znowu nie powtórzyła, żebym nie cierpiała.
Z wielu względów myślę, że jest jemu tak wygodniej - nie ma przebudowy mieszkania, nie ma wydatków na kolejne 20 lat.
słoneczko82
przytul.gif
CYTAT(nulek27 @ Wed, 28 Mar 2012 - 12:38) *
Fief trafiłaś w sedno ,tak bardzo bym chciała żeby ktoś pokolorował mi świat na nowo .

Dorcias
Najgorsze chyba jest to, że myślę że już pomału uczę się z tym żyć, a tak naprawdę nie potrafię.
Psycholog powiedziała mi to co zawsze starałam się robić i myślę że robiłam - żyć tak jak chcę żyć - po swojemu.
Strasznie mi brak tej kruszynki rycze.gif - nie potrafię nie myśleć tak jakby inni tego chcieli, nie potrafię zapomnieć.
Z jednej strony chciałabym mieć jeszcze dziecko, ale bardzo się boję - boję się bardzo bólu, boje się że nie podołam obowiązkom, że to ponad moje siły.
Kaczuszka3Kaczorki
Dorcias przytul.gif przytul.gif przytul.gif przytul.gif przytul.gif przytul.gif przytul.gif
sonia18a
przytul.gif

od 2007 i ja z tym muszę żyć... i również bardzo boli... ale jak Fiefiora napisała, czas nie leczy ran, ale uczy nas z nimi żyć... żmudne te lekcje...
Dorcias
CYTAT(sonia18a @ Sun, 15 Apr 2012 - 01:34) *
przytul.gif

od 2007 i ja z tym muszę żyć... i również bardzo boli... ale jak Fiefiora napisała, czas nie leczy ran, ale uczy nas z nimi żyć... żmudne te lekcje...


Dokładnie...
a mój mąż usilnie mi w tym nie pomaga.
Wczoraj powiedział mi że nie che już dzieci, i w ogóle to nie chciał, ale jak to ostatnio już się stało - to co on miał zrobić.
Powiedział, że mam tylko w robieniu dzieci cel, że chcę drużynę piłkarską i jak chce to mam sobie zrobić dziecko z kim innym.
Nie wiem co robić - nie chce mi się żyć, nie mam już chyba żadnego celu.
Przykre to jest - bo mam Bartosza, ale nie traktuję go jako cel, nie zaniedbuję go oczywiście.
Myślałam że popracuję trochę i że ucieknę od problemów, ale niestety tak się nie da. rycze.gif
chaton
Dorcias; nie bede bronic meza, ale przypuszczam, ze to, co przezylas po prostu go przerasta, napawa lekiem i to jest jego sposob obrony przed tym.
Niestety wsparcie chyba trzeba szukac gdzie indziej.
przytul.gif
milutka
CYTAT(chaton @ Fri, 30 Mar 2012 - 10:16) *
Mnie poronienia po prostu zmienily. Tak na stale. Ludzie oczekuja ode mnie, zebym przeszla swoja zalobe, najlepiej po miesiacu i zebym byla jak dawniej. Nie moga zrozumiec, ze ja juz nie bede jak dawniej, jestem teraz inna osoba. Osoba, ktora doswiadczyla kruchosci zycia i teraz musi z tym zyc. Nie da sie cofnac czasu, a doswiadczenia zyciowe tego typu zmieniaja nas bezpowrotnie.



Ja właśnie musiałam ciągle to tłumaczyć, mama do mnie mówiła patrząc na zdjęcia, zobacz jak się tutaj uśmiechałaś , byłaś radosna, a teraz taka smutna jesteś.


Ja pierwszy raz poroniłam w 2001 roku, czyli 11 lat temu a nadal pamiętam tę ciążę, mimo, że trwała tylko 6tygodni, ale widziałam bijące serduszko, gdy zamykam oczy nadal potrafię widzieć to maleństwo.
Tylko teraz wreszcie stałam się weselsza, dzięki mojej decyzji o adopcji.
gosiagosia
CYTAT(Dorcias @ Tue, 17 Apr 2012 - 22:31) *
Dokładnie...
a mój mąż usilnie mi w tym nie pomaga.
Wczoraj powiedział mi że nie che już dzieci, i w ogóle to nie chciał, ale jak to ostatnio już się stało - to co on miał zrobić.
Powiedział, że mam tylko w robieniu dzieci cel, że chcę drużynę piłkarską i jak chce to mam sobie zrobić dziecko z kim innym.
Nie wiem co robić - nie chce mi się żyć, nie mam już chyba żadnego celu.
Przykre to jest - bo mam Bartosza, ale nie traktuję go jako cel, nie zaniedbuję go oczywiście.
Myślałam że popracuję trochę i że ucieknę od problemów, ale niestety tak się nie da. rycze.gif



u mnie moze nie tak dosadnie, ale maz tez zupelnie zmienil zdanie co do dzieci. jak wczesniej rozmawialismy, to w planach trzecie bylo, jak sie sytuacja miala polepszyc itd a teraz nawet mowy nie ma o tym. nie chce, nawet rozmawiac nie chce o tym. u nas to troche temat tabu sie zrobil. ja czasem potrzebuje porozmawiac, ale on nie chce
Dorcias
U mnie jest tak,im więcej czasu upływa od ,,tego" momentu to chyba jeszcze bardziej cierpię i robię się samotna - bo nie mam męża, który był przy mnie.
Jak byłam jeszcze w szpitalu to mówił tak oczywiście pomyślimy jeszcze nad jednym dieckiem, wszystko się ułoży , a teraz...ułożyło się, ale po jego myśli, ,,nie bo nie chcę i już" to jego słowa
nie wiem już co o tym myśleć
użytkownik usunięty
[post usunięty]
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.