Mój mężula jak śpi na plecach to chrapie, zawsze go szturcham i szybko na bok się przekłada i jest cisza, spokojnie śpi, oddycha przez nos.
Ale ten spokój nie trwa wiecznie, mój mąż ma bezdechy i tak na dłuższą chwilę "przestaje oddychać", później tak jakby powietrza załapywał. Nie wiem, co w takim momencie robić, czekać jak zacznie oddychać czy budzić? w ogóle ma tak, że budzi się, patrzy na mnie , gada coś bez sensu, typu , pokazuje na szafę i "weź to drzewo stamtąd", ostatnio pytał się czy mi chleb kupić albo po niemiecki do mnie gadał podobno takie niekontaktowanie też ma coś wspólnego z bezdechami.
Nie wiem co robić, czy wysyła go do lekarza? czy "wyrośnie" z tych bezdechów?