To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Mazury od strony wody

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Agnieszka AZJ
Chodzi za mna taki wątek już od dawna. Celowo zakładam go tu, a nie na jeziorach bo chodzi mi o sprawy dotyczące osób zeglujacych. O całą infrastrukturę - gdzie zjeść, gdzie można spedzić noc, gdzie skorzystać z toalety etc.

Wróciliśmy na Mazury po pięcioletniej nieobecności, a na południe poplyneliśmy w tym roku pierwszy raz od kilkunastu lat. Po tej kampanii o Mazurach jako cudzie świata, spodziewałam się tam wielu zmian na lepsze, ale rozczarowałam się.

I tak:

Piękna Góra - bierzemy łódki z Sailora od poczatku ich istnienia. Katalogi przysyłają piękne i miałam nadzieję, że ich port dorównuje katalogom. Toalet nie zbudowali do dzić, dalej stoją kontenery, ale umyć się można. Nie lubię tylko takich szczegółowych cenników w sanitariatach, że człowiek sie obawia, że jak umyje o jedna nogę więcej, to go dodatkowo skasują.
Niestety - miejsce do opróżniania toalet chemicznych nadal jest poniżej krytyki 37.gif

Sztynort - za każdym razem serce mi sie kraje, jak widzę postepującą ruinę pałacu, ale port rozwiją sie obiecująco. Najlepsze toalety ze wszystkich przystani, które odwiedziliśmy. WC bezpłatne i ciepła woda w umywalkach bez ograniczeń brawo_bis.gif Sklep też dobrze zaopatrzony.
Szkoda, ze Zęza stała się pizzerią 37.gif a restauracja w dawym budynku gospodarczym, bardzo elegancka tez się ciut skiepściła chyba. Pięć lat temu zjedliśmy tam nietani, ale baardzo wypasiony obiad z okazji urodzin Ani. W tym roku było równie drogo, ale porcje jakby mniejsze, a na fachowośc kelnerki spuśćmy załonę milczenia. W smażalni ryb przy przystanku czas się zatrzymał, a do nowej knajpy u córki sołtysa nie odważyliśmy się wejść - jakoś nie wzbudziła naszego zaufania.

W Giżycku sie nie zatrzymywaliśmy, za to miłą niespodzianką była plywająca smażalnia i wędzarnia ryb na jeziorze Szymon - przemili ludzie, ktorzy nawołują przepływających żeglarzy i zapraszają icon_smile.gif pyszne smażone sielawy z frytkami, sieja prosto z wędzarni na wynos i... czysta toaleta z bieżącą wodą, nie żaden TOI 06.gif
Jakby jeszcze poszerzyli ofertę np. o domowe ciasta, to byłoby cudownie. A nie wątpię, że coś wymyślą nowego.

Mikołajki - przedsionek piekła icon_twisted.gif W ogóle nie rozumiem, jak tam można nocować - my uciekaliśmy stamtąd jak najdalej 37.gif
Samo miasto wyładniało, ale zniknęło to, co kiedyś nazywało się "wioską żeglarską" - jest jakieś koszmarne wesole miasteczko. Wyskakując na brzeg z cumą trzeba uważać, żeby nie wpaśc pod ciuchcię. Nie wyobrażam sobie, że idę się tam umyć czy też, ze ktoś w tym tłumie będzie szedł z toaletą do opróżnienia.

Wierzba - po Mikołajkach jak raj icon_smile.gif Jedyne miejsce, gdzie mogłabym zostać na noc, bo w nocy prom nie pływa, więc nie ma ruchu samochodów. Toalety w porządku, i sklep, i knajpka - pizzerio - smażalnia.

Piaski - odwiedzilismy po raz pierwszy od 20 lat chyba. Pamiętam to miejsce z początków TKKF Korketywa - puste pole, jakiś hangar i jednen basen portowy. Teraz tam jest kurort, ale nie zwiedzałam, bo zwalnialiśmy łódkę i nie mialam czasu na turystykę.
Ale miejsce do oprózniania toalet na tej przystani było też nie najlepsze 21.gif

Z tym ostatnim łączy się moja powakacyjna refleksja - mimo, że pewnie ponad 90 % łodek ma teraz toalety chemiczne, brzegi jak były zas..ne, tak są 37.gif Moim zdaniem jedną z przyczyn jest koszt i warunki oprózniania tych toalet. Doszłam do wniosku, że władze lokalne powinny opodatkowac właścicieli łodek (ktorymi w większości są wypożyczalnie, więc nie jest to trudne) i zainwestować w sieć bezplatnych ubikacji na brzegach oraz miejsc do bezpłatnego opróżniania kibelków chemicznych. Czy jestem niepoprawną optymistką sądząc, że wtedy ludzie ni załatwialiby się "pod krzaczkiem" ??? icon_rolleyes.gif

Podzielcie się doświadczeniami icon_smile.gif
pirania
toalete chemiczna mialam na lodce tylko raz- raz z niej skorzystalismy no i.... smierdzialo. No nie, jednak dziekuje. Ale z postulatami sie zgadzam- i z siecia toalet i z cenami oprpznien toalet chemicznych. To sie ma oplacac.

Poniewaz plywam w duzym stadzie- wole kiedy jest nieco drozej, ale w cenie sa toalety i umywalki.

Sztynort- lubie bardz za to co opisala Agnieszka- poniewaz nie widzialam nigdy Zezy w innym- miejscu- nie mam sentymentow i mi nie przeszkadza. A restauracja faktycznie sie popsula.

Mamerki- skandal w bialy dzien. Jest byle jak, drogo i czlowiek ma wrazenie ze za glebsze odetchniecie mu policza. I drewno na ognisko trzeba u nich kupowac- a sklep daleko i kiepski, zjesc nie ma gdzie, przysznice tez daleko. Bez sensu.

Krolewski Rog (dzieki za czujnosc...) Dargin. Piaszczysta plaza, jest toi toi, mily pan (raz mnie wozil do sklepu). Mozna posiedziec, ognisko popalic, niestety zadnej infrastruktury. I niestety dobijajacy wiatr dosc czesto.

Stalismy jeszcze w jakims fajnym miejscu na mamrach- chyba 10/ za lodke + 10 od lba- ale w cenie bylo WSZYSTKO. I prysznic (ile sie chcialo) i zmywanie i umywalki i toalety i pomocny pan bosman na dokladke. I to bylo swietne miejsce- na pewno tam wrocimy.
Agnieszka AZJ
O właśnie - Kąt Rajcocha (ale IMO on jest na Dobskim icon_wink.gif)
Mamajul polecała pierogi tamże i rzeczywiście były niezłe. Ale samo miejsce nie zachęca do biwaku, więc się ewakuowaliśmy na Helenę, bo tam zwyczajowo stajemy na Dobskim. Wiatr niestety był dopychający i mimo najszczerszych chęci nie udało nam się odejść bez silnika, choć to strefa ciszy. Wszystkie łódki, które widzieliśmy, po dłuższej walce, poddawały sie i włączały silnik.
pirania
o matko oczywiscie ze jest na Dobskim... ale jak sie to nazywa na Darginie... aaaa juz wiem..... ide zmieniac icon_smile.gif
Agnieszka AZJ
CYTAT(pirania @ Tue, 25 Sep 2012 - 11:30) *
Sztynort- lubie bardz za to co opisala Agnieszka- poniewaz nie widzialam nigdy Zezy w innym- miejscu- nie mam sentymentow i mi nie przeszkadza. A restauracja faktycznie sie popsula.


Nowe mijesce Zęzy też mi nie przeszkadza - tamto co prawda odpowiadało nazwie icon_wink.gif ale schody byl tak strome, że strach tam było schodzić. I ogólnie klimat mordowni 06.gif
Mam natomiast wrażenie, ze w tej nowej Zęzie mieli kiedyś wiekszy wybór dań, a teraz głównie alkohole, a z jedzenia wyłącznie pizza 37.gif
lornetka
Ile teraz cumowanie na Mazurach kosztuje w poszczególnych portach?

Dwa lata temu pływaliśmy po Mazurach, pamiętam, że port w Kamieniu (Bełdany) ma bezpłatną toaletę i umywalki, tak samo w Krzyżach (Nidzkie), za to prysznic sprzedawany był na 20 minut icon_wink.gif
walizka
CYTAT(Agnieszka AZJ @ Sat, 22 Sep 2012 - 01:29) *
Mikołajki - przedsionek piekła icon_twisted.gif W ogóle nie rozumiem, jak tam można nocować - my uciekaliśmy stamtąd jak najdalej 37.gif
Samo miasto wyładniało, ale zniknęło to, co kiedyś nazywało się "wioską żeglarską" - jest jakieś koszmarne wesole miasteczko. Wyskakując na brzeg z cumą trzeba uważać, żeby nie wpaśc pod ciuchcię. Nie wyobrażam sobie, że idę się tam umyć czy też, ze ktoś w tym tłumie będzie szedł z toaletą do opróżnienia.


Bo do Mikołajek jedzie się po to, żeby wrzeszczeć icon_wink.gif Byliśmy tam 4 lata temu, żeby zaliczyć i wrzaski i bar i dyskę. Na jedną noc mogę tam zacumować. I zaraz obok przystani jest knajpa z przepysznymi śniadaniami icon_smile.gif

Giżycko dla mnie jest czarną, smutną dziurą.

A najlepiej wspominam miejsce, gdzie nie było żadnej infrastruktury: Niedźwiedzi Róg. icon_smile.gif
myszowata
Agnieszka lepiej bym tego nie ujeła icon_smile.gif a juz opis Mikołajek jakbyś mi z ust wyrwała. Co do jednego sie nie zgodzę - lubię Sztynort za porządek i świetnie zaopatrzony sklep. Nie cierpie zaś za ceny - sorry ale 7 minut przysznica za 13 zeta to dla mnie przegięcie 37.gif. Tym bardziej, ze w Wierzbie za 5 minut płaciłam 5 złotych. To znaczy jakby się postarać to w tym czasie możemy sie wykapać w czwórkę, wtedy koszt nikły, no ale toalety koedukacyjne nie są i i tak ja idę z Idą a mąż z młodym.
Co do Zęzy, to jednak wolę dzisiejszą. Po raz pierwszy byłam tam chyba 9 late temu - jak dla mnie ówczesny klimat tego miejsca był delikatnie mowiąc meliniarski. Choć tak na prawdę trudno porównywać wtedy i dziś - jak dla mnie to dwa zupełnie inne miejsca.

Hitem noclegowym był port na Kisajnie przed Piekną Górą (cos z łabędziem... nie pamiętam nazwy). Akurat odstawialiśmy po tygodniu tesciową a bralismy mojego brata, bratową i ich dwójkę dzieci, którzy w życiu na łódce nie byli. Deszcz jak diabli, burza, wiatr (to popołudnie co kilka łodek na Nidzkim załatwiło) generalnie strach odbijać, więc postanowilismy zostać na noc. Gdy usłyszeliśmy cenę (jedyne 120 zeta za noc!), odczekaliśmy i gdy się wieczorkiem przejaśniło uciekliśmy na wyspy.

Ogólnie podsumowując nie nocuję w portach - bo drogo, bo głośno, bo ryby nie biorą, bo lubię rano po przebudzeniu wskoczyć do jeziora i się wykapać. Problem noclegów na dziko jest jeden - prąd w końcu wysiada icon_sad.gif toaletę opróżnic można w porcie szybko, wody nabrać, zatankowac, ale ładowanie akumulatora trwa. I dlatego w tym roku dwa wieczory były przy świeczce, bo szkoda było czasu na ładowanie 37.gif
Z założenia jednak na brzegi nie wyłażę za potrzebą bo szlag mnie trafia jak widze te stada much...

Co do smażalni na j. Szymon - super pomysł, smaczna rybka (ceny podobne do lądowych) tylko szkoda, że po południami nie ma ją już frytek ani nic z wędzonych rybek icon_sad.gif ale może się rozrosną i wtedy będą icon_smile.gif Za to można do nich zadzwonić i zamówić to zostawią (za rok wypróbuję ten manewr).
Agnieszka AZJ
My też nie nocujemy w portach. Zdecydowanie wolę przytulic się gdzieś do trzcin. W tym roku tylko raz spalismy w porcie - ale to była Piekna Góra, więc za darmo, bo przyjechaliśmy za późno, żeby wypłynąć.
Na ogół udaje się znaleźć takie miejsce, żeby ludzi za blisko nie było.
Tylko raz, przy Czarcim Ostrowiu zdarzyło nam się stanąć w zatoczce, gdzie stały juz dwie łódki. Na jednaj ludzie byli Ok, ale na drugiej - jakiś koszmar 37.gif Radio grające dośc głośno do późnej nocy i głosne rozmowy przy piwie icon_twisted.gif

Zaskoczyłaś mnie problemami z akumulatorem - nam spokojnie wystarczył na wszytstkie wieczory przez tydzień.

W smażalni na Szymonie byliśmy już pod wieczór i zdaje się, że załapalismy się na koncówkę smazonych sielaw, ale siei mieli pelna wędzarnie - znaczy mieliśmy farta icon_smile.gif

Przypomniałam sobie, że byłam też w Popielnie. Dzień był bezwietrzny, burza wisiała w powietrzu, Julka doprowadzała nas do szału, więc, żeby nie zwariować, poszłam sobie na spacer przed siebie z Wierzby i doszłam do Popielna. Tam też jest port - na ile się zdążyłam zorientować, z niezbyt rozbudowaną infrastrukturą i z tolaletami tak ze 300 m od brzegu 37.gif

Z tymi zas..nymi brzegami koszmar przezyłam w Poziomkowej Zatoce na Tałtach. Kiedy jeździłam do Tałt na obozy, to przypływalismy tam na poziomki - teraz do ust bym nie wzięła niczego, co tam wyrosło icon_rolleyes.gif

Był ktoś ostatnio w Rynie ? Pamiętam go jako dośc zapyziałą dziurę, ale ostatni raz byłam tam w 1989 roku. Prowadziłam wtedy żeński obóz na Dezecie, co jest moim największym żeglarskim wyczynem icon_smile.gif Łodkę z Zegrza wieźlismy ciężarowką, a podobno tam był jedyny slip, który był ją w stanie podnieść. My przyjechałyśmy pociągiem i po całonocnej podrózy musiałysmy kilka godzin na nią czekać. Snułysmy się po tym Rynie i kompletnie nic tam nie było.
Teraz przejeżdżaliśmy i mam wrażenie, ze odkąd zrobiono w zamku hotel, miasteczko się ozywiło.
myszowata
Ryn też znam z przejazdu, czy sie ożywiło to ciężko stwierdzić, nie mam porównania, bo stawałam tam ze dwa razy, a od strony wody nigdy.

Taaa, my nocujac na Bełdanach postanowiliśmy przejść się wieczorem na spacer nad Śniardwy. Leźlismy i leźlismy do tego Popielna i co? Doszliśmy, obejrzeliśmy, i wracać... a tu daleko i nocka się robi. Dzieciaki zaczynają marudzenie, teściowa mówi, że za szybko idziemy bo zmęczona. I w tym momencie w środku lasu rozdzierający ryk jakiegoś zwierza. Wszyscy zmartwieliśmy, złapaliśmy się za ręce i pędem jak tylko było mozliwe z palcami na ustach w strone łódki. Po 20 minutach pędu dotarliśmy i jakoś nikt na zmęczenie nie narzekał. Do dziś nie wiem co to było alem mało zawału nie dostała. Na koniki raczej nie stawiam, ale kto wie?

Wracając do akumulatora to nam też starczał, pod warunkiem:
braku elektrozaworów, mało światła, mało radia, wyłączona lodówka i co najważniejsze - pływanie przez jeden tydzień... W tym roku mielismy łódkę dwa tygodnie, stąd w drugiej połowie drugiego tygodnia szopki z akumulatorem.

Z fajnych miejsc, do których zawsze wracam - sklep w oknie w Ogonkach. No uwielbiam tego faceta, który go prowadzi i panią z baru z kurczakami. No i po raz pierwszy w tym roku nie było dopychającego wiatru przy cumowaniu icon_smile.gif (bo w ogóle nie było wiatru i tyle 29.gif ).
haveran
Ja w tamtym roku byłam ze znajomymi również na jachcie futura 36. Wypływaliśmy z Giżycka. Popłynęliśmy na Niegocin, Dargin, Mamry. Cumowaliśmy na dziko. O wiele lepszy klimat żeglowania. Brak tłumów i spokój. Ważne jest, jeśli chce się cumować w odludnych miejscach, aby zrobić to wcześniej, ponieważ po godzinie 17 większość fajnych miejsc jest już zajętych. Również zatrzymaliśmy się w Sztynorcie, zapłaciliśmy 10zł za cumowanie na ok godzinę. W innym porcie - nie pamiętam nazwy, dość spory ze stacją benzynową, koszt cumowania na godzinę to 30zł. Zatrzymaliśmy się tam tylko na chwilkę do sklepu, był tam taki tłum, że nie chcieliśmy zostać na dłużej.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.