To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Adaptacja w przedszkolu

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Tamara79
Męczy mnie ten temat od zeszłego roku, kiedy to Gucio rozpoczął swoją przygode z przedszkolem. Miał 2,9msc, był na dwóch spotkaniach adaptacyjnych i pierwszego września poszedł rano do przedszkola. Opowiadałam, tłumaczylam wcześniej jak to będzie, nie wiem ile z tych słów wpadło i ile zostało zrozumianych. Zaprowadzał go mąż. Był płacz, była histeria.
Odbierałam go ja. Zjeżdżał własnie ze zjeżdżalni, wracał do kolejki, pod nosem pochlipując. Zauwazył mnie. Tego wzroku nigdy nie zapomę. Jakby zdziwienie, niedowierzanie, że przyszłam. Ciąg dalszy przebiegał w miarę, ale płacz i mamo nie zostawiaj mnie trwał tydzień.
I wraca to do mnie, tym bardziej, że teraz widzę te maluchy wiszące na klamce, wyjace pod drzwiami pietro niżej, słyszę o wymiotach, odmawianiu posiłku itd.
I pytanie, czy to jest normalne, czy tak powinno sie postępować z dzieckiem?
Zewsząd słyszę, że a jak? że inaczej się nie da, że w końcu się przyzwyczai, że tak musi być, że mój też tak miał, a teraz biegnie w podskosach itd.
Ale we mnie wszystko sie buntuje.

...oczywiście nie mówie o przypadkach kiedy rodzic musi, wtedy to w sumie nie ma wyjścia.
mama_do_kwadratu
Chcesz przez to powiedzieć, że rodzice nie pracujący zawodowo nie powinni pozbawiać dzieci dzieciństwa, zostawiając je w przedszkolu, w wieku trzech lat, czasem wcześniej?

Nie zgodzę się. Ja z tych, co wierzą, że się przyzwyczai, krzywda się nie stanie, nauczy się ciekawych i mądrych rzeczy (też icon_wink.gif ).

Chyba że rzeczywiście dzieje się coś bardzo niedobrego.
Tamara79
mamo do kwadratu nie wiem, nie wiem , pisze co czuję i zastanawiam się czy tylko ja mam takie odczucia. Może powinnam to przeanalizować itd
Nikogo nie oceniam, nie wartościuję.
Po prostu pytam.

CYTAT
Chcesz przez to powiedzieć, że rodzice nie pracujący zawodowo nie powinni pozbawiać dzieci dzieciństwa, zostawiając je w przedszkolu, w wieku trzech lat, czasem wcześniej?


może nie takim kosztem.

Może oczekuję, że dziecko pobiegnie jak te niektóre np czterolatki i nie bedzie chciało iśc do domu gdy rodzic po nie wróci.
Może oczekuję, że bedzie smutne, wątpiące ale nie wyjące, "konające" przed drzwiach. Wiem przesadzam

Ale pamiętam taką Julkę, codziennie z pieluszką w buzi. Jak tylko widziała kogoś wchodzącego to płakała, że to nie jej mama. Pytała, a gdzie moja mama?

Sama nie wiem 37.gif
Może to ja przesadzam.
Adriannna
Ja mimo iż mieszkając w CH nie pracowałam posłałam Sophie do przedszkola, głównie z myślą o niej. Zreszta po dziś dzień uważam iż była to dobra decyzja i gdy tylko rozpocznie się tu nowy rok szkolny do przedszkola również pójdzie Noemie (będzie miała wtedy 2,5 roku).

Odnośnie procesu adaptacji w Szwajcarii wyglądał on zgoła inaczej. Pierwszy tydzien rodzic/opiekun towarzyszy dziecku. Pierwszego dnia idą razem do przedzkola na 2h. Następnego dnia zostają do obiadu razem jedzą obiad. Trzeciego dnia zostają do obiadu, jedzą razem obiad po czym dziecko zostawia się na godzinę z grupą. Ostatni dzień to przyjście z dzieckiem posiedzenie z nim godzinę i opuszczenie przedszkola, po czym odebranie dziecka po południu. Świetnie się ten model w CH sprawdza. Dzieci po woli przyzwyczajają sie do kolegów, do opiekunki. Widzą przez ten tydzien rodzica, który bierze w tym wszystkim udział. Moja córka - jak to dziecko - po tym tygodniu uważała, że pani w przedszkolu to jej ciocia, a moja koleżanka - w końcu tydzień spędziłyśmy praktycznie razem i bardzo chętnie wracała do przedszkola. Nigdy nie było płaczu, problemów z rozstaniem itp. Jak to wszędzie bywa pewnie zdarzały się wyjątki, ale z ręką na sercu muszę przyznać, iż nie przypominam sobie abym kiedykolwiek była tam świadkiem jakichkolwiek "drastycznych" scen.
moni5
Kanuś ja Ciebie rozumiem i to baaardzo dobrze. Mam podobne odczucia do Ciebie. Nie podoba mi się adaptacja na siłe... Choć z tego co słysze - to ostatnio jest bardzo modna..
Dzieci w niektórych przedszkolach rozpoczynają swój debiut bez wczesniejszej adaptacji. Zostaja od razu same w nowym - obcym miejscu, wśród obcych ludzi, przestraszone, zlęknione... Nie wiem może przesadzam, ale troszke się obawiam, ze takie traktowanie może odbić się na psychice malucha.. Dziecko moze się zrazić i nie bedzie chciało chodzić do przedszkola..

Taka adaptacja jak opisała Adrianna jak najbardziej mi sie podoba. Moim zdaniem, tak włąsnie to powinno wyglądać. Powinno stopniowo się wprowadzać dziecko w "nowy świat"...
Tamara79
o właśnie Adriannna to jest adaptacja, a nie takie "wrzucenie" dziecka do sali i zamkniecie w pośpiechu drzwi, żeby nie uciekło.
Wiem, że troche koloryzuję, ale same nie wiemy jak to wygląda od strony dziecka.

A może w polskich przedszkolach tez moge wymagac takiego procesu adaptacji jak pisze Adrianna. Bo już tak sobie kombinuję, że Tamara pójdzie do p-kola tydzien później jak już dzieci sie uspokoją, odbiore ja po dwóch godzinach 37.gif
Taka adaptacja po mojemu 43.gif

...najbardziej przeszkadza mi w tym wszsytkim fakt, że wszyscy kiwaja głowami nad takim "konającym" przyzwyczai się, przyzwyczai i poklepuja matka po plecach.

a ja stałam pod przedszkolem w drodze do pracy ok 10 tej i nasłuchiwałam czy mój nie płacze i Bóg mi świadkiem, że jakbym usłyszała to bym wlazła i zabrała 37.gif
moni5
Kanuś Moje dziecko rozpoczęło debiut przedszkolaka w tym roku. Dokładnie w ubiegłym tygodniu.. Mi baaardzo zależało/ zależy aby małego wprowadzić na spokojnie, aby chętnie chodził do przedszkola, aby przedszkole kojarzyło się jemu z miejscem w którym miło spędza czas...
Prosiłam oto dyrekcje i się zgodzili. Niestety nie wszystko odbyło sie tak jak chciałam, aleee i tak nie było/ nie jest tak tragicznie. Co ciekawe mały czwartego dnia wszedł sam do sali, miał zaszkolone oczka, ale nie płakał, był / jest zdziwiony, nie do końca rozumie co się dzieje, aleee nie ma tragedii. Na razie zostaje na 2 - 3 godziny. W piątek jak przyszłam po niego, ładnie się bawił. Przez dłuższą chwile rozmawiałam z panią.. (chwaliła jego..) Natomiast mały był tak zajety zabawą, ze nawet mnie nie zauważył, dopiero po chwili mnie dostrzegł i od razu przyszedł do mnie. W domu jest radosny. Mówi, ze chce iść do przedszkola.. Chociaż wiem, ze to sa poczatki i później moze się jemu mimo wszystko odwidzić...
Tamara79
moni5 czyli przyprowadzasz i po 3h odbierasz? dobrze zrozumiałam? czego nie udało się zrealizować?
rysa154
nie wiem czy to jest adaptacja na siłe czy nie...moje dziecko jedno płakało przez cały rok, drugie wcale...

ja uważam,że odbieranie dziecka po 2-3h ma sens tylko wtedy jeśli wszystkie dzieci kończyły by zajęcia...
może i fajnie jest zabrać dziecko po takim czasie na początku jednak jak sobie pomyśle,że te płaczące rano dzieci po 3h juz sie troche uspokoiły i nagle ktoś przychodzi a to nie ich mama/tata i płacz zaczyna się od początku to jednak dla mnie nie w porządku...
malgosia1968
Kanuś na Twoje pytania powinien wypowiedzieć się psycholog dziecięcy bądź osoba pracująca w przedszkolu jako nauczyciel
ja w dalszym ciÄ…gu za bardzo emocjonalnie podchodzÄ™ do tego tematu
choć mój płacze przy rozstaniu wiem, że mu się krzywda w przedszkolu nie dzieje
mało tego przedszkole jest dobre dla niego
gdyby przedszkole powodowało traumę na całe życie to przecież nikt kto chodził kiedyś do przedszkola nie posłał by tam swojego dziecka
moni5
Kanuś Moje dziecko na razie najdłużej było w przedszkolu 3 godziny. Stopniowo będzie miał wydłużany czas pobutu.
Ale nie napisałam istotnej kwestii, moje dziecko uczęszcza do przedszkola prywatnego a tam panują nieco inne zasady. Wszystkie dzieci na początku są odbierane wczesniej..
Inna kwestią jest fakt, że niektóre maluchy sa zapisane na 3 dni w tygoniu po 5 godzin. Inne sa zapisane na pieć dni w tygodniu po 6 godzin. Inne na 8 godzin.

Każde przedszkole jest inne, w każdym panują inne zasady.. Dużo zalezy od personelu..
Jedna Pani mimo, że "wyrwie dziecko mamie z rąk" przytuli, ukoi.. Natomiast inna zostawi samo sobie, żeby się uspokoiło, krzyknie..

To co dla jednego dziacka będzie dobre, niekoniecznie sprawdzi się u drugiego..
Niektóre po takiej drastycznej adaptacji, mimo wszystko odnajdą sie w nowym środowisku, inne przeżyją regres..

Moim zdaniem dziecko w domku czuje się bezpieczniej, ale społecznie lepiej rozwija się w przedszkolu.
wrona_j
Kanuś ja mojego Mikołaja zapisałam do przedszkola od po połowy marca i miał wtedy 3 lata i 3 miesiące. Wzięłam kilka dni urlopu i powoli go wprowadzałam przychodząc z każdym dniem na co raz dłużej. On jest dzieckiem bardzo ostrożnym, zdystansowanym i bojącym się nowości. Uzażam, że takie rozwiązanie było bardzo dobre. grupa była już dość zgrana i ogarnięta, dzieci nie płakały więc się nawzajem nie nakręcały.nie mówię, że nigdy nie płakał ale dość spokojnie przeszedł adaptację. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy może w ten sposób postąpić, ale też nie wyobrażam sobie, przyprowadzić dziecka 1 września i zostawić je spokojnie na 8 godzić. A i tacy rodzice się zdażają.
W naszym przedszkolu panie proszą, że kto może to niech odbiera wcześniej dziecko w pierwszych dniach aby dziecko wiedziało, że mama/tata na pewno przyjdzie.
Trudne te początki i dla dzieci i dla rodziców.
Tuni
Kanuś, w pełni się z Tobą zgadzam. W moim mniemaniu adaptacja powinna wyglądać tak jak u Adrianny. Dziecko powinno stopniowo poznać miejsce, panie i grupę i dopiero kiedy to już nie będą obcy, powinno móc zostać tam bez rodzica.
Tyle się teraz mówi o prawach dziecka, klepnąć nie wolno, krzyknąć nie wolno a zostawić na kilka godzin wystraszonego malca wolno. Dla mnie to paranoja! Co sobie taki maluch musi myśleć mogę się tylko domyślać i jest to dla mnie przerażające.

Zauważyłam wśród znajomych taką prawidłowość, że drugie dzieci nie płaczą, mam teorię, że pamiętają jak z mamą odbierały to starsze czyli wiedzą, że to normalne i mama odbierze na pewno.
Inkusia
Kornelia chodzi do przedszkola prywatnego na zasadach państwowego (czy jakoś tak icon_wink.gif) W każdym razie adaptacja wyglądała tak jak pisze Adriannna. Zaczęliśmy 2 tyogodnie przed 1 września. Nie obyło się bez wymiotów, jednodniowej gorączki, płaczu itd. ale już jest ok icon_smile.gif Oczywiście też stałam pod oknami i nadsłuchiwałam czy nadal płacze. Nie wiem czy gdyby nie personel, zrozumienie i mozliwość kontaktu telefonicznego i osobistego z paniami z grupy Kornelki jak i kierowniczką przedszkola to chyba bym ją zabrała i uciekła i stwierdziła po co ja to robię dziecku 37.gif Wydaje mi się że bardzo dużo zależy od pań przedszkolanek, ich podejścia do dziecka itd. Kornelia ciężko nawiązuje kontakty ale już powoli opowiada o koleżankach, z kim się bawiła.
trzkasienka
mialam podobny problem w zeszlym roku https://www.maluchy.pl/forum/index.php?show...p;#entry8745513
Mala zostala rok dluzej ze mna w domu, dojrzala i poslalam ja do przedszkola od tego wrzesnia- niebo i ziemia z poprzednim rokiem- nie ma histerii, nie ma moczenia sie, Mala wstaje i idzie, na odchodne buziak... kompletnie nie rozumiem tekstow- poplacze i przyzwyczai sie, albo, ze "wysle dziecko dla jego dobra"( w sytuacji, gdy jeszcze faktycznie tego uspoleczniania nie potrzebuje).. moja zaczela szukac towarzystwa innych dzieci po ukonczeniu 3 r.z. i od tego czasu zaczela tez oddzielac sie ode mnie
Kaszanka
No ale ja nie widzę powodu czemu to rodzic nie mógłby wcześniej dziecka przyzwyczaić do przedszkola? Można się umówić wcześniej, na przykład po południu gdy jest mało dzieci żeby przedszkole zwiedzić, porozmawiać z osobami które w przedszkolu pracują itd. Myślicie że nikt się nie zgodzi? Wyrzucą Was z przedszkola? Czytanie dzieciakom coś na temat przedszkola, robicie różne scenki na przykład z użyciem misiów?

Jeśli chodzi o szkołę to rodzice pretensje mają tu również. Ale byłam jedynym rodzicem które w czasie wakacji przychodziło z dzieckiem do szkoły. Oprowadzałam Gabę, zostawiałam ją na którymś piętrze i miała sama spróbować dotrzeć na parter gdzie czekałam, rozmawiała z panią sekretarką, zapamiętała gdzie jest wc, sala gimnastyczna, świetlica. Odgrywałyśmy również scenki z zaczepianiem.

Czy któraś z Was poszła zapytać są możliwe takie spotkania? Bo wiele przedszkoli taki organizuje na prośbę rodziców.

Tuni
Kaszanko, ja nagminnie odwiedzałam z młodym przedszkole, a to zapytać kiedy zapisy, a to z podaniem a to z jakimś pytaniem icon_smile.gif
A na szkolnym boisku młody już od dawna spędzał popołudnia, grajac ze starszymi kolegami w piłkęicon_smile.gif ale ja taka jestem, że wszędzie wlezę 37.gif
Artola
CYTAT(Kaszanka @ Mon, 24 Sep 2012 - 12:48) *
No ale ja nie widzę powodu czemu to rodzic nie mógłby wcześniej dziecka przyzwyczaić do przedszkola? Można się umówić wcześniej, na przykład po południu gdy jest mało dzieci żeby przedszkole zwiedzić, porozmawiać z osobami które w przedszkolu pracują itd. Myślicie że nikt się nie zgodzi? Wyrzucą Was z przedszkola? Czytanie dzieciakom coś na temat przedszkola, robicie różne scenki na przykład z użyciem misiów?

Jeśli chodzi o szkołę to rodzice pretensje mają tu również. Ale byłam jedynym rodzicem które w czasie wakacji przychodziło z dzieckiem do szkoły. Oprowadzałam Gabę, zostawiałam ją na którymś piętrze i miała sama spróbować dotrzeć na parter gdzie czekałam, rozmawiała z panią sekretarką, zapamiętała gdzie jest wc, sala gimnastyczna, świetlica. Odgrywałyśmy również scenki z zaczepianiem.

Czy któraś z Was poszła zapytać są możliwe takie spotkania? Bo wiele przedszkoli taki organizuje na prośbę rodziców.

Właśnie to miałam napisać. Przedszkola państwowe rzadko organizują taką adaptację, o jakiej pisze Adrianna. Powody są naprawdę prozaiczne, często kasa, często p-kole ma dyżur w wakacje, albo remont. Ale można dziecko owajać z miejscem na własną rękę. M-dziecko bardzo wycofane i przeciwne wszelkim nowościom, od momentu, kiedy wiedziałam do którego p-kola się dostał, chodził tam przedpołudniami z nianią, kilka razy w tyg, po prostu, żeby popatrzeć. Siadali sobie z boczku i przyglądali się zajęciom, zwiedzali sale i szatnię, M. poznał drogę do p-kola, w parku polowali na spacerujące przedszkolaki, żeby zobaczył, że są spacery i co się na nich robi. To trwało od początku maja do wakacji, 2 mies, potem w wakacje były książeczki, opowieści, spacery wokół przedszkola, bo było zamknięte.

Jeszcze dopiszę jedno: naprawdę pięknie by było, gdyby mamy miały możliwość wzięcia np. tygodnia urlopu na pocz września,żeby odbierac dziecko po 2-3 godz. Niestety, rzeczywistość jest bolesna, każdy raczej oszczędza każdy dzień urlopu na wypadek częstych chorób malucha, bo potem zwolnienia wiadomo jak są widziane przez pracodawcę 43.gif
Poza tym kiedyś pani w p-kolu mi mówiła, że lepiej nie przyzwyczajać dziecko do odbierania po 3 godz np, bo potem będzie dramat, jak będzie zostawało do 15 czy 16. Raz czy dwa to ok, ale dwa trzy tyg czy miesiąc to za długo.
wrona_j
CYTAT(Tuni @ Mon, 24 Sep 2012 - 12:32) *
Zauważyłam wśród znajomych taką prawidłowość, że drugie dzieci nie płaczą, mam teorię, że pamiętają jak z mamą odbierały to starsze czyli wiedzą, że to normalne i mama odbierze na pewno.


Też to zaobserwowałam a już całkiem fajnie jest jak rodzeństwo jest w jednym przedszkolu. Aż jestem ciekawa jak to u nas będzie w przyszłym roku jak Maks będzie zaczynał. Przedszkole zna czasem nawet chwile zostajemy i się bawi z dziećmi na placu zabaw lub wchodzi do sali i ogląda zabawki. Co rano odwozi brata a później często go razem wybieramy.

Ale znam też dzieci, które się do przedszkola nie przyzwyczaiły w pierwszym podejściu (roku) i rodzice je zabrali. Za rok nie było już problemu. Po prostu niektóre dzieci muszą do tego dojrzeć i nie można liczyc na to, że się na pewno przyzwyczai.

Uważam, że ten okres adaptacji jest niezwykle ważny i my jako rodzice możemy bardzo pomóc dziecku (a i przy okazji sobie). Dlatego też warto wcześniej się do tego przygotować, zaplanować i wygospodarować trochę czasu.

Mój starszy syn musi być do wszystkiego odpowiednio nastawiony, przygotowany, musi sobie sprawę przemysleć i przetrawić. Jest bardzo zdystansowany jeśli chodzi o nowości. I tak było na przykład z zajęciami z angielskiego w ubiegłym roku, poszedł jeden raz i powiedział, że nie chce bo boi się pani i choc większość dzieci z grupy chodziło on nie i nie naciskaliśmy na niego. A w tym roku jest super zadowolony a pani jest ta sama.
mama_do_kwadratu
Szwajcarski model adaptacji rewelacja, ale nie wyobrażam sobie ogarnięcia tego logistycznie... załóżmy 10 dzieci w grupie (luksus) plus 10 rodziców. W państwowych przedszkolach nawet 30 dzieci się zdarza...
To tak po polsku, przyziemnie icon_wink.gif

rysa154
tak apropo tego,ze drugie dzieci nie płaczą...
moje drugie przez cały rok mamusię utwierdzało w tym,że tak nie jest.... 03.gif
Agnieszka AZJ
U mnie tylko druga płakała 08.gif
I to mimo tego, że wcześniej przez prawie rok chodziłam z nią na zajęcia "Zielonego domu" (ale w innym przedszkolu).

Nie zgadzam sie teorią, że jak się bedzie dziecko na początku odbierało wczesniej, to sie przyzwyczai i potem bedzie mu trudniej. Odwrotnie - moja Ania, którą przez cały wrzesien odbierałam przed leżakowaniem, już się nie mogła doczekac, kiedy zostanie dłużej. Potraktowała to niemal jak pasowanie na pełnoprawnego przedszkolaka. A ja nie chciałam jej zostawiać, bo wczesniej już w dzien nie spała i uważałam, ze to będzie dla niej problem. A ona wracała do domu i zasypiała, bo ją te kilka godzin intensywnie przeżytych męczyło 37.gif
Zosia leżakowania nigdy nie polubiła i najszczęsliwsza była wtedy, kiedy udawało mi się ją odebrać wcześniej. Co było problemem, bo Ania wtedy była w zerówce i wczesniejsze odbieranie jej nie miało sensu, więc miałam dwa kursy do przedszkola przez całe Bemowo. A byłam wtedy w zaawansowanej ciąży, a potem z malutką Julką, która urodziła się w styczniu...
Julka zaaklimatyzowała się w przedszkolu bez problemu, mimo że było kompletnie obce - siostry tam nie chodziły. Ale obok mieszkali moi rodzice i Babcia na początku zabierała ją wczesniej.
Inanna
Kanuś doskonale Cię rozumiem i podzielam Twoje wątpliwości.
Adaptacja powinna wyglądać tak, jak opisała to Adrianna. I wcale dziecku nie musi w niej towarzyszyć matka - może to być babcia, dziadek albo ciocia - byle to był ktoś dziecku znany. W Polsce niestety to wciąż jest fanaberia.
Ja odkryłam w tym roku coś takiego, jak dyżur wakacyjny. I ubolewam, że nie wiedziałam o nim w zeszłym roku, gdy moje dzieci od września szły do przedszkola. Przez miesiąc wakacji "nasze" przedszkole ma dyżur. Jest wtedy mało dzieci - jedna grupa, nie ma zajęć edukacyjnych (dzieci się tylko bawią), mogą przynosić swoje zabawki (codziennie) i można je odbierać o dowolnej porze (przyprowadzać też później). Gdybym wiedziała o tym dyżurze, w zeszłym roku zapisałabym na niego dzieci w ramach właśnie adaptacji. Przychodziłabym razem z nimi i ew. wcześniej je odbierała. Nikomu bym w przedszkolu nie przeszkadzała (we wrześniu ub. roku przeszkadzałam i to bardzo), bo atmosfera wtedy ogólnie luźna jest - może nawet załapałabym się na bycie dodatkową nieoficjalną opiekunką. Niestety, nie miałam tej wiedzy... Próbowałam pomagać moim dzieciom w adaptacji właśnie wcześniej je odbierając, ale przełom nastąpił, gdy zaczęły wychodzić na plac zabaw, a ja już tam byłam albo przychodziłam w trakcie zabawy. Przyznam szczerze, że zawsze był we mnie lęk, że dyrekcja mnie z placu zabaw wyrzuci... to tak a propos zwiedzania szkoły/przedszkola, które u nas są po 9.00 zamykane, a na plac zabaw nawet po południu nie można wejść.
Tamara79
Dziekuję za wypowiedzi, od nikogo z kim rozmawiałam wcześniej nie usłyszalam słów popierających moje zarzuty. Tak zarzuty, bo tak właśnie myślę, tylko nie wiem w czyim kierunku. Każdy stwierdzał, że przesadzam, że przecież teraz lubi przedszkole więc o co chodzi, cóż szkoła życia, niech sie oswaja itd
Owszem rozumiem, że u nas raczkuje rodzenie po ludzku, ronienie po ludzku, wychowanie bez klapsa itd ale dziwi mnie ten opór rodziców i to przekonanie, że tak jest ok i krzywda się nie dzieje. Nie wiem, dla mnie to jest oczywiste, że biorąc nianię dla dziecka poprzedzam to pewnymi procedurami, dziecko zapoznaje sie z panią, nie zostawiam przecież dzieciaka na hip hip hura w rekach obcej osoby (nawet gdy to moja znajoma z najlepszymi kwalifiakacjami) A w przypadku przedszkola wielu dostaje jakieś klapki na oczy.
Nie potrafię tego ubrać w słowa, zreszta moim zdaniem słowa są zbędne bo to jest dla mnie tak oczywiste jak to, że sie płaczącego dziecka nie zostawia w łóżeczku, żeby sie wypłakało, czy karmienie co 3h bo tak "piszą" w poradniku.
Szkoda, że rodzice nie mówią otwarcie o tym, że taka adaptacja jest zła. Tylko milczą.
Dinozaurek
Pierwsze dni w przedszkolu są bardzo ciężkie i stresujące za równo dla mamy jak i dla dzieci. Rodzice nie raz przeżywają to bardziej niż dziecko. Jednak trzeba być stanowczym i konsekwentnym i nie zabierać dziecka z przedszkola z pierwszym płaczem. Maluchy zazwyczaj płaczą przez pierwsze 2 tygodnie. Później wszystko się układa.
Tamara79
CYTAT(KanuÅ› @ Sun, 23 Sep 2012 - 20:50) *
Męczy mnie ten temat od zeszłego roku, kiedy to Gucio rozpoczął swoją przygode z przedszkolem. Miał 2,9msc, był na dwóch spotkaniach adaptacyjnych i pierwszego września poszedł rano do przedszkola. Opowiadałam, tłumaczylam wcześniej jak to będzie, nie wiem ile z tych słów wpadło i ile zostało zrozumianych. Zaprowadzał go mąż. Był płacz, była histeria.
Odbierałam go ja. Zjeżdżał własnie ze zjeżdżalni, wracał do kolejki, pod nosem pochlipując. Zauwazył mnie. Tego wzroku nigdy nie zapomę. Jakby zdziwienie, niedowierzanie, że przyszłam. Ciąg dalszy przebiegał w miarę, ale płacz i mamo nie zostawiaj mnie trwał tydzień.
I wraca to do mnie, tym bardziej, że teraz widzę te maluchy wiszące na klamce, wyjace pod drzwiami pietro niżej, słyszę o wymiotach, odmawianiu posiłku itd.
I pytanie, czy to jest normalne, czy tak powinno sie postępować z dzieckiem?
Zewsząd słyszę, że a jak? że inaczej się nie da, że w końcu się przyzwyczai, że tak musi być, że mój też tak miał, a teraz biegnie w podskosach itd.
Ale we mnie wszystko sie buntuje.

...oczywiście nie mówie o przypadkach kiedy rodzic musi, wtedy to w sumie nie ma wyjścia.



Zdaję relacje z moich prób przebicia głową muru... otóż Tamara w tym roku startuje jako przedszkolak i postanowiłam ułatwić jej ten start. Znalazłam koleżankę, która podziela moje zarzuty odnośnie 1,5h adaptacji i razem ruszyłyśmy na przedszkole icon_wink.gif A tak notabene ta sama koleżanka dwa lata temu śmiała sie z moich rozpaczliwych opowieści, jaka to krzywda się dzieje Guciowi i jakie to nieludzkie. Teraz jej córka zaczyna przygodę w przedszkolu i sama zaproponowała, że cos trzeba zrobić.
A więc jeszcze w czerwcu rozmawiałam z dyrektorką, że chciałabym przyjść w czasie dyżuru i posiedzieć z dzieckiem czas jakiś w przedszkolu. Uzyskałam zgodę, ale zupełnie bez entuzjazmu. Poszłyśmy w lipcu... i porażka, ponieważ:
- przedszkola są w rozsypce, był remont tu i tam
- zabawki w większości pochowane, poprzykrywane (te biedne dzieci na dyżurze, nie wiem czym one sie tam bawiły)
- panie przedszkolanki patrzyły na nas jak na ufo, zresztą nie tylko patrzyły bo słownie wyrażały swoje zdziwienie naszym pomysłem
Byłyśmy dwa razy. Po rozmowie z dyrektorką ustaliłyśmy, że przyjdziemy w ostatnim tygodniu sierpnia. Przyszłyśmy w tę środę, rozmawiałyśmy chwilę z paniami, dziewczynki sie pobawiły. Dzisiaj tez były zajęcia, takie oficjalne... Tamara zachorowała, jelitówka.
Wnioski:
- chodzenie i proszenie się, uwłaczające
- zdegustowane panie przedszkolanki
- beton
- wizyta w trakcie dyżuru porażka ( w naszym przypadku)
- gdybym nie wywalczyła tych dodatkowych dni to Tamara z racji dzisiejszej biegunki nie poznałaby przedszkola w ogóle
- efekty? trudno powiedzieć - z pewnością będę zachęcać innych rodziców w przyszłym roku. Ja byłam-Ty tez idź. I tak po nitce do kłębka.

CYTAT(Dinozaurek_pl @ Tue, 19 Feb 2013 - 07:41) *
Pierwsze dni w przedszkolu są bardzo ciężkie i stresujące za równo dla mamy jak i dla dzieci. Rodzice nie raz przeżywają to bardziej niż dziecko. Jednak trzeba być stanowczym i konsekwentnym i nie zabierać dziecka z przedszkola z pierwszym płaczem. Maluchy zazwyczaj płaczą przez pierwsze 2 tygodnie. Później wszystko się układa.

taka wypowiedź dowodzi, że autorka nie czytała wątku
Powiedzmy, że zostawiam dziecko z babcią to też jest płacz , tylko, że babcia nie jest mu obca i otoczenie jest mu znane.
Trudno, niech płacze, ale wiem, że czuje sie bezpiecznie.
agnese
Kanuś moje dziecię w prywatnym, ale ono działa jak państwowe
u nas dni adaptacyjne trwały 5 dni po 2-3 h, na początku był plac zabaw, później zabawy w sali, trzeciego dnia Pani prosiła rodziców by wyszli uprzedziwszy dzieci gdzieś na chwilę, następnego na godzinkę a ostatniego na 2
do tego pani dyrektor zachęcał by ten tydzień przed adaptacją przychodzić z dzieckiem do przedszkola na plac, i co mnie zdziwiło mało rodziców z tego skorzystało (a w końcu w domu tez z kimś te dzieci był, wiec babcia czy niania też mogły przyjść ). Dla mnie to było super, bo zaczynająć przedszkole dziekco już znało kilka osób
Agnieszka_82
U nas dzień "pokazowy" był w czerwcu ale my byliśmy akurat na wyjeździe wakacyjnym icon_sad.gif Poza tym dniem nie było możliwości aby dziecku pokazać przedszkole .... w wakacje przez 2 miesiace był remont. Przedszkole będzie otwarte od poniedziałku, 2 września, dziecku należy przyprowadzić i tyle ... Na samą myśl mnie mdli ... niby Martyna przygotowana, oglądamy różne filmiki, czytamy książeczki o przedszkolu ale ona nigdy sama nigdzie nie zostawała .... Nie wyobrażam sobie tego ryku, płaczu .... Strasznie żałuję że u nas nie ma takiego okresu adaptacyjnego ... icon_sad.gif
Joanna 81
CYTAT(moni5 @ Sun, 23 Sep 2012 - 22:31) *
Dzieci w niektórych przedszkolach rozpoczynają swój debiut bez wczesniejszej adaptacji. Zostaja od razu same w nowym - obcym miejscu, wśród obcych ludzi, przestraszone, zlęknione... Nie wiem może przesadzam, ale troszke się obawiam, ze takie traktowanie może odbić się na psychice malucha.. Dziecko moze się zrazić i nie bedzie chciało chodzić do przedszkola..

Taka adaptacja jak opisała Adrianna jak najbardziej mi sie podoba. Moim zdaniem, tak włąsnie to powinno wyglądać. Powinno stopniowo się wprowadzać dziecko w "nowy świat"...

moni5 moja starsza córka poszła do przedszkola mając 1,5 roku. Weszła do grupy w styczniu. Dostałam pracę, nie miałam z kim ją zostawić w domu, dostała się do przedszkola, więc jej do niego posłałam. Bez adaptacji, bo u nas nie ma czegoś takiego. Nie zauważyłam, by odbiło się negatywnie to na jej psychice. Dziś ma 6 lat, chętnie chodzi do przedszkola, świetnie się rozwija. Oczywiście podobnie jak Ty czy Kanuś życzyłabym sobie takiej adaptacji, jaką opisała Adrianna, tylko co zrobić, jak nie ma szans na jej realizację? Dodam, że w mieście jest tylko jedno przedszkole. Można tłumaczyć dziecku, rozmawiać na ten temat i cierpliwie czekać aż przywyknie do nowego otoczenia, do innych ludzi, do tego, że mama przyjdzie i odbierze popołudniu z przedszkola. Nie powiem, było mi ciężko zostawić Natalię. Była taka malutka...Przeżywałam całą tą sytuację. Ale nic nie mogłam poradzić, taka jest rzeczywistość. Nie każda mama ma możliwość pójścia na urlop, doglądania dziecka w przedszkolu czy odbierania go wcześniej.

CYTAT(KanuÅ› @ Sun, 23 Sep 2012 - 22:35) *
Bo już tak sobie kombinuję, że Tamara pójdzie do p-kola tydzien później jak już dzieci sie uspokoją, odbiore ja po dwóch godzinach 37.gif
Taka adaptacja po mojemu 43.gif

z własnego doświadczenia mogę tylko powiedzieć, że cały wrzesień w przedszkolu słychać płacz dzieci, bywa, że dłużej. Są oczywiście dzieci, które nie mają większych problemów adaptacyjnych i po kilku dniach czują się dobrze w przedszkolu i w ogóle nie płaczą, ale raczej ci płaczący przeważają 48.gif
alcia
U nas o tyle prosciej, że Kuba będzie chodził do tego przedszkola co Oli. Zna budynki, plac zabaw, swoje Panie. Dzisiaj jedziemy pozawozić kapcie, poduszeczke, pokazac salę i toaletę.
Mielismy też zebranie z pani, które wyjasniły jak wiele w adaptacji przedszkolnej my rodzice popłeniamy błędów. Dzieci wyczuwają nasze zdenerwowanie, panike, czesto widza łzy.
Dokładnie przedstawiono nam schemat tego jak mniej więcej powinno wyglądac przyprowadzenie dziecka.

Kazde dziecko inne, wychowywane w innych warunkach i cięzko przewidzieć reakcje. Ja jestem nastawiona bardzo pozytywnie choc Kuba bedzie najmłodszy bo jest w grupie mieszanej 3 i 4 latków. Według daty urodzenia najmłodszy co nie znaczy, że bedzie mu trudno.

Trzymam kciuki za wszystkie przedszkolaki by ich pierwszy dzien był beztresowy a my musimy wysmarkac i wypłakac się w łazience by w przedszkolu przybrac maskę radości i szczęścia.

LidkaM
Kanuś przerażające jest to, co piszesz, ale jednocześnie nie wiem, dlaczego mnie to przeraża, powinnam raczej nie być nawet zaskoczona takim zachowaniem.
Michu poszedł do przedszkola prywatnego. Z prostego powodu: jesteśmy małżeństwem, miejsca w przedszkolach miejskich otrzymały jedynie tzw. "matki samotnie wychowujące" czyli bez obrączki. Po wynikach rekrutacji zapisaliśmy się do prywatnego po czym rozpoczęły się przepychanki polityczne i walka o etaty w miejskich przedszkolach i okazało się, że Michu dostał miejsce w przedszkolu na naszej ulicy. Jak się później okazało miał być w grupie 36 trzylatków z dwiema opiekunkami. Luksus.
W przedszkolu Michał adaptuje się od trzech tygodni. Przychodzi na pół dnia, na początku na dwie godziny. Podczas adaptacji może być z nim mama, tata, niania, babcia czy ktokolwiek inny, u nas nie było takiej potrzeby.
Z koniecznością adaptacji wyskoczyła dyrektorka/właścicielka przedszkola. Z obecnością opiekuna podczas tych pierwszych dni też ona.
Michał nie płacze, pojękuje sobie "gdzie moja mama" jedynie w sytuacjach konfliktu o zabawkę (szuka obrońcy). Odrowadza go tata, jest buziak i szybki bieg do opiekunki. Awanturuje się nieco przed posiłkami, robi się wówczas małe zamieszanie i to mu prawdopodobnie przeszkadza (albo fakt, że trzeba zostawić zabawę i ruszyć gdzieś nie wiadomo po co).
Wiem, że może przyjść regres, na razie jestem zadowolona.
To co opisujesz przeżywaliśmy dwa lata temu w żłobku. Zrezygnowaliśmy po 4 dniach. Moje dziecko to człowiek, nie pies. On nie wymaga tresury.
morigan
Niestety proces adaptacji jest w większości wypadków trudny, nie ma dobrego lekarstwa na to ponieważ kazde dziecko jest inne, kazdy rodzic i kazde przedszkole też.
Jestem nauczycielką w przedszkolu więc powiem co ja zauwazyłam u rodziców:
1. Brak zainteresowania dniami otwartymi... na 25 dzieci może w sumie pojawiło sie 5, a takie dni były co tydzien przez 2 miesiace.
2. Po złozeniu karty rodzc wiecej sie nie pojawił w przedszkolu, pojawi sie 1 wrzesnia
3. Przyprowadza dziecko trzasc sie razem z nim ze strachu, czasami nawet z nim płacząc albo tak sie do siebie przyczepia, ze nawet "wyrwać" się nie da
4. zostawiają w pierwsze dni dziecko na całe bite dnie, nie zwazajac ze stres i nowe otoczenia powoduje ze taki 3-latek jest poprostu bardzo zmeczony po paru godzinach.

Czesto takie zachowanie odbija sie negatywnie rowniez na inne dzieci bo nawet jak jestem odwazny a widze jak 3 płacze hiusterycznie to tez zaczynam sie bac, proste.

Ja wiem, że tak nie robią wszyscy, ja wiem że niektorzy interesują się, pytają, przyprowadzają, ale nawet tutaj moze sie pojawic u dzieci histeria, rzecz normalna.

A prawda jest taka, ze przewaznie te dzieci jak sie drzwi zamkną za chwile zapominają o tej mamie, i czasami tylko pytają kiedy mama przyjdzie. Po paru latach pracy wiem, że kazdy wychowawca szybko znajdzie sposob na kazde dziecko by czuło sie w koncu dobrze w przedszkolu. I nawet jakby te dziecko płakało przez rok przy rozstaniu, ono placze tylko przy mamie a potem to juz nie jeden szaleje w sali z uśmiechem icon_smile.gif
Moriah
W przedszkolu, do którego Eryk pójdzie w poniedziałek, były niby dwa tygodnie adaptacji zorganizowane na początku czerwca. W czasie tych dni dzieci mogły odwiedzić wraz z rodzicami placówkę w wyznaczonych godzinach tj. 9:30-11 lub 15-16, zależnie od dnia. Nasz synek był żłobkowy, trwał wtedy "normalny rok szkolny", my pracujący, więc nie było mowy o tym, żebyśmy o takich dziwnych porach dali radę się integrować z placówką, paniami i dziećmi :/
Także pojutrze zostanie rzucony na głęboką wodę. Nie wiem jak planują panie wdrażać świeżaków, ale już umówiłam się z babcią, że przez pierwsze trzy dni będzie odbierała Młodego po obiedzie, przed drzemką a kolejne dni już nie ma przeproś, będzie musiał zostawać na drzemkę i podwieczorek.
morigan
Niestety trudno jest zorganizowac adaptacje w przedszkolu po pracy rodziców poniewaz i przedszkole tez jest w tedy już nieczynne icon_wink.gif Nie kazdy rodzic ma urlop np. w wakacje skoro dziecko nie chodzi jeszcze do szkoły wiec też na to patrzec się nie można, po zatym no własnie przedszkole w wakacje może byc zamknięte. Nie oczekujcie od pan w przedszkolu że beda siedziec do wieczora w pracy lub nie beda miec urlopów bo tak sie nie da, i tak znajdzie sie ktos komu godziny, dni, miesiąc nie przypasują. Niestety rodzice muszą tak wygospodarować czas aby móc przyjsc z dzieckiem jezeli tego bardzo chcą, to wasze dzieci więc to wasze zadanie by o nich pomyślec. Sama dając syna do przedszkola mi nieznanego najpierw chodziłam z nim poznawać przedszkole biorąc np. dzien urlopu lub nawet pare godzin wolnych aby być na czas wyznaczony. Nie bede przeciez oczekiwac ze przyjde, tupne nogą ze mi pasuja takie i takie godziny, dni a pani w przedszkolu kiwnie głowką i powie ze nie ma sprawy... no heheheh tak pięknie nigdzie nie ma icon_wink.gif
Moriah
Wiesz morigan, ja bardziej myślałam, że dni otwarte będę zorganizowane np. podczas dyżuru wakacyjnego danego przedszkola. Niestety, nie w każdej pracy da się wziąć urlop w dowolnym momencie tudzież wyrwać na kilka godzin. No ale nieważne, synek jest żłobkowy, więc liczę, że tym razem łatwiej się odnajdzie w nowej rzeczywistości. Jestem dobrej myśli.
Dora29
To, że adaptacja jest trudna nie tylko dla dziecka, ale i rodziców wiadomo od dawna. To, że dziecko, które do tej pory było w domu będzie się buntować i różnie reagować też. Nie ma złotego środka, należy zadbać, żeby wybór przedszkola był w miarę możliwości jak najlepszy.
Emilka123
CYTAT(mama_do_kwadratu @ Tue, 25 Sep 2012 - 08:45) *
Szwajcarski model adaptacji rewelacja, ale nie wyobrażam sobie ogarnięcia tego logistycznie... załóżmy 10 dzieci w grupie (luksus) plus 10 rodziców. W państwowych przedszkolach nawet 30 dzieci się zdarza...
To tak po polsku, przyziemnie icon_wink.gif

Mama_do_kwadratu, masz rację, że przy grupach 30 osobowych to niemożliwe. Mam 3,5 latkę, i jestem bardzo szczęśliwa, że zdecydowaliśmy się na przedszkole prywatne. Tam był właśnie ten model szwajcarski i po prostu bez płaczu, bez histerii moja córcia zaczęła chodzić do przedszkola i po prostu je wciąż uwielbia.

Dlaczego nie zdecydowałam się na przedszkole publiczne? Dlatego, że koleżanka, która w naszym najbliższym publicznym przedszkolu ma synka powiedziała mi, że dziecko zaczęło przedszkole we wrześniu, a w marcu wciąż jeszcze synek jej każdego ranka robił histerię, że nie chce iść do przedszkola.
To już nie jest problem adaptacji, tylko czegoś, co się w przedszkolu dzieje.

Jeśli na adaptację przeszkole i rodzice dadzą sobie tydzień czy idealnie ok 10 dni, to powinno to wyglądać tak:
- przez pierwsze 2 dni po 2 godziny dziennie sÄ… razem dzieci i rodzic
- 3/4 dzień rodzic zostawia dziecko na część tego czasu
- 4-5 dzień rodzic zostawia dziecko na trochę dłużej, ok 4 godziny, tak by w tym czasie był już posiłek. I trzeba koniecznie dziecku powiedzieć wyraźnie, kiedy się po nie przyjdzie (np tuż po obiedzie czy tuż po spacerze) i tej obietnicy dotrzymać!
Potem przez kolejny tydzień dziecko też powinno być krócej w przedszkolu, aż samo zachce zostawać na dłużej.

Niby proces długi, nie każdy może wziąć wolne z pracy na 2 tygodnie, ale z doświadczenia - naprawdę warto.
agnese
Emilka123 - ja się z Tobą nie zgodzę, to że syn koleżanki się nie zaadaptował w przedszkolu nie koniecznie oznacza , że jest tam coś nie tak. Mój wprawdzie chodził do prywatnego, ale grupy liczyła 28 osób od pierwszego dnia wielbił przedszkole a córka znajomej generalnie przez 3 lata jak tylko mogła to wolała zostać w domu. Dzieci są różne. Równie dobrze są takie co się i w grupie 10-osobowej nie odnajdują.
mama_do_kwadratu
CYTAT(Emilka123 @ Fri, 28 Nov 2014 - 14:30) *
To już nie jest problem adaptacji, tylko czegoś, co się w przedszkolu dzieje.


Każdy dzieciak jest inny. Każdy inaczej się adaptuje, nie jest istotne, czy przedszkole jest prywatne, czy państwowe.
Bzdura.


aleksandranowak
Pracuję w szkole, w oddziale przedszkolnym z pięciolatkami, które pierwszego września po raz pierwszy znalazły się w grupie. Takie duże dzieci oczywiście łatwiej adaptują się do nowej sytuacji niż trzylatki, ale również część z nich przychodzi ze łzami i strachem w oczach. To normalne bo znalazły się w nowej i trudnej dla nich sytuacji. Dlatego rodzice i nauczycielka powinni zrobić wszystko by w miarę bezbolesne przebrnąć przez ten trudny czas. Rodzice nigdy nie powinni straszyć dziecka przedszkolem , nie powinni też okazywać swojego strachu. Ale moim zdaniem najważniejsza jest rola nauczycielki, która szczególnie w tych pierwszych dniach powinna "stanąć na rzęsach" żeby dzieci ją polubiły, zaufały. Płaczków trzeba przytulić rozśmieszyć, być zaangażowanym. To zawsze procentuje. W tych pierwszych dniach(za przeproszeniem:)))) w nosie mam program, idę za dziećmi. One wtedy dyktują warunki. Oczywiście w miarę oswajania sytuacji role się zamieniają, ale naprawdę warto, bo najważniejszy jest pierwszy krok, pierwsze wrażenie. U nas nie ma takiej adaptacji z rodzicami. Nie mam doświadczenia w pracy z młodszymi dziećmi ale proszę mi wierzyć że każde dziecko przeżywa na początku rozstanie. Zawsze jest mi ich żal. Nie zgadzam się, że każde malutkie dziecko (2,5-3 latek ) jest gotowe by iść do przedszkola. Jeżeli dziecko długo płacze, czy budzi się z płaczem, a mama ma możliwość pozostawienia go w domu to warto poczekać kilka miesięcy, bo może się okazać że za jakiś czas z przyjemnością przekroczy próg przedszkola.
agnese
chciałam zmienić literówkę w swoim poście poprzednim a go zacytowałam icon_smile.gif
Marek_Marek
Przedszkole to często tragedia dla maluchów. Trudności w adaptacji itp. Ja jestem za tym, żeby dopiero w wieku 5 lat dziecko szło do przedszkola. Ale z drugiej strony nie ma co przesadzać i wymyślać, że to jakaś rzeźnia psychologiczna dla nich.
Honey*
dobrze ze odkopany watek
Moj Kuba poszedl do przedszkola w wieku 3lat4mc. Nie dostal sie do zadnego przedszkola tu na osiedlu. Znajomy wyslal mnie do przedszkola jego ciotki. 1 września zawiozłam syna ja. Wogule byl ciekaw co i jak. Wszedl na sale usmiechniety. Polazil popatrzyl co jest i niestety zaczol plakac. ja patrzylam zza drzwi. Zostawilam go niestety. na drugi dzien juz go nie zawiozlam ja tylko maz. Dla mnie to byla trauma. w piatek sie rozchorowal. W polowie wrzesnia zadzownilam do przedszkola na naszym osiedlu. Okazalo sie ze jest miejsce. Tylko przedszkole jest bez zywienia i na 5h. pomyslalam dla mnie lepiej bo blisko a poniewaz nie pracuje to i te 5h bedzie dobre. wiec jak wyzdrowial jakos na poczatku października poszlismy do nowego przedszkola. Mnie sie odrazu spodobalo. panie moze nie najmlodsze ale bardzo mile. Obie mieszkaja na naszym osiedlu. Niestety Kuba plakal. Pierwszego dnia chwile z nim posiedzialam. Okazalo sie ze chodzi tam chlopczyk z ktorym bawil sie w piaskownicy. Przychodzilam po niego po trzech godzinach. W piatek pani powiedziala zebym go dluzej zostawila bo on poplacze 10min i uspokaja sie. Wiec tak zrobilam. po 2 tygodniach chodzil juz z usmiechem. Az do stycznia. Po przerwie swiatecznej znow zaczol marudzic ze nie chce. Nie histeryzuje ale poplakuje. teraz tydzien siedzial w domu bo ferie. Ale od wczoraj znow chodzi. Przez ten caly czas z powodu choroby nie byl moze 3tyg. Jednego razu zdarzylo sie tak ze koniecznie chcial isc bo jak siostra idzie do szkoly to on musi isc do przedszkola. Wiec go zaprowadzilam bo w sumie byl zdrowy.
Z corka (lat 8,5) nie mialam takich problemow. Choc przedszkole zmienialismy 3 razy.

Ja sie nie dziwie ze u nas matki nie moga zostawac z dziecmi. Po pierwsze byloby duze zamieszanie, po drugie panie pewnie nie lubia jak sie rodzice przygladaja.
Lilopi
Ja pierwszy raz zaprowadziÅ‚am w zeszÅ‚y poniedziaÅ‚ek. ByÅ‚o źle - nie chciaÅ‚ iść do dzieci, chowaÅ‚ siÄ™ za mnÄ… i odmawiaÅ‚ jedzenia - siedziaÅ‚am z nim od 8 do 12. Drugiego dnia też miaÅ‚am zamiar siedzieć (pani sama zasugerowaÅ‚a, żeby pierwsze dni spÄ™dzić razem), ale mÅ‚ody od razu poleciaÅ‚ do zabawek. PowiedziaÅ‚am, że wrócÄ™ po obiedzie i obyÅ‚o siÄ™ bez pÅ‚aczu. Obiadu nie zjadÅ‚ oczywiÅ›cie, a w domu zwyzyaÅ‚ paniÄ… i gÅ‚upie kartofelki...icon_smile.gif Później zaprowadziÅ‚ mąż. Nie chciaÅ‚ wejść do sali, ale też nie pÅ‚akaÅ‚, a na czwarty dzieÅ„ byÅ‚a już gorÄ…czka. No i dzisiaj poszedÅ‚ po kilkudniowej przerwie. Tragedia. Wrzask, pÅ‚acz, histeria. Nie daÅ‚ siÄ™ wziąć na rÄ™ce, ciężko byÅ‚o kapcie zaÅ‚ożyć, a ja musiaÅ‚am go takiego zostawić i wracać do pracy... pani go niosÅ‚a do drugiej sali, a on przez jej ramiÄ™ wyciÄ…gaÅ‚ do mnie rÄ…czki pÅ‚aczÄ…c niemiÅ‚osiernie i woÅ‚ajÄ…c mamusiu… Już jest tam ponad godzinÄ™, a ja dalej zerkam na zegarek i chcÄ™ go odebrać natychmiast. Nie przemawia do mnie "przyzwyczai siÄ™". WidzÄ™ zmianÄ™ w jego zachowaniu, odkÄ…d tam chodzi. Buntuje siÄ™, marudzi caÅ‚y czas i chyba ma do mnie żal. Mi serce pÄ™ka, ale nie mam wyboru.
natiisz
To jak dziecko postrzega przedszkole, wyobraza sobie je przed wizyta tam, zależy od rodziców. To rodzice opowiadają o przedszkolu, tworzą jego obraz. Podświadomie rodzice przekazują swoje obawy i lęki.
O przedszkolu trzeba mówić pozytywnie, czytać bajki o tym jak ulubieni bohaterowie idą do przedszkola, wymyślać takie opowiadania. Większość przedszkoli prowadzi zajęcia adaptacyjne. Jeśli nie, trzeba spróbować dogadać się z dyrekcją, może można odwiedzać przedszkole przed rozpoczęciem zajęć z grupa.
Z doświadczenia wiem, że większość dzieci płacze chwilę po rozłące z rodzicami, maluchy uspokajają się i doskonale odnajdują w grupie. Są też takie dzieci, które płaczą mimo adaptacji trzy miesiące.
O adaptacji mądrze pisze prof. Gruszczyk- Kolczyńska w książce "Dwulatki i trzylatki w przedszkolu i w domu. Jak świadomie je wychowywać i uczyć". Polecam wszystkim rodzicom!
natiisz
To jak dziecko postrzega przedszkole, wyobraza sobie je przed wizyta tam, zależy od rodziców. To rodzice opowiadają o przedszkolu, tworzą jego obraz. Podświadomie rodzice przekazują swoje obawy i lęki.
O przedszkolu trzeba mówić pozytywnie, czytać bajki o tym jak ulubieni bohaterowie idą do przedszkola, wymyślać takie opowiadania. Większość przedszkoli prowadzi zajęcia adaptacyjne. Jeśli nie, trzeba spróbować dogadać się z dyrekcją, może można odwiedzać przedszkole przed rozpoczęciem zajęć z grupa.
Z doświadczenia wiem, że większość dzieci płacze chwilę po rozłące z rodzicami, maluchy uspokajają się i doskonale odnajdują w grupie. Są też takie dzieci, które płaczą mimo adaptacji trzy miesiące.
O adaptacji mądrze pisze prof. Gruszczyk- Kolczyńska w książce "Dwulatki i trzylatki w przedszkolu i w domu. Jak świadomie je wychowywać i uczyć". Polecam wszystkim rodzicom!
Marje
Pójście dziecka do przedszkola to zarówno wydarzenie podniecające, wyczekiwane jak również ważna zmiana i wyzwanie w ich dotychczasowym życiu. Przeżywają początkowo lęk wobec nieznanych pomieszczeń. Mają żal do rodziców, że ich zostawili, czują się zagrożeni. Wszystko jest im obce i inne niż w domu.
Zajęcia adaptacyjne prowadzone są w niektórych przedszkolach już od maja. Oczywiste jest to, że im częściej i wcześniej zacznie się na takie zajęcia uczęszczać tym lepiej. Wszystko co rodzice świadomie i nieświadomie przekazują dziecku ma bardzo duże znaczenie dla budowania jego obrazu o świecie go otaczającym. Więc każde zdanie na temat jego pobytu w przedszkolu, zasad obowiązujących, nakazów, zakazów wpływa na to jak dziecko będzie zachowywało się w pierwszych dniach pobytu w przedszkolu. Każde zdanie typu: "Będziesz tęsknił za mamusią?", "Pamiętaj, żebyś nie płakał" daje sygnał dziecku, że przedszkole to coś złego, nieprzyjemnego, gdzie każdy na pewno czuje się źle.
Dziecko nie potrafi zrozumieć i opowiedzieć o tym, co je niepokoi. Największe lęki odnoszą się do braku poczucia bezpieczeństwa gwarantowanego przez najbliższą osobę. Dziecko myśli: tęsknię za mamą, martwię się, że już nie wróci, ona mnie nie kocha. Zamiast rozpoznać i nazwać niepokoje, dziecko może demonstrować je poprzez uogólnione lęki, rozpacz, bunt.

Dla dziecka w bardzo ważne jest nawiązywanie więzi społecznych, nie pozbawiajcie dzieci tego kontaktu. Możecie pokazać dziecku, że pobyt w przedszkolu jest dla ich dobra. Najważniejsze w pierwszych dniach uczęszczania dziecka do przedszkola jest dotrzymywanie obietnic przez Was rodzice. Dziecko zapamięta każdą obietnicę i będzie rozczarowane, jeśli o niej zapomnicie. Pamiętajcie, że pewność wypowiadanych opinii i zdań na temat przedszkola utwierdza dziecko w pozytywnym stosunku. Przedłużające się wahanie tylko zwiększa lęk dziecka. Ponadto zainteresujmy się tym, jak minął dzień, co dziecko robiło, zadawajmy mu pytania.
Warto ponadto zapoznać siÄ™ z pozycjÄ… prof. Gruszczyk- KolczyÅ„skiej "PÅ‚aczÄ™ i rozpaczam, gdy muszÄ™ iść do przedszkola. (O kÅ‚opotach adaptacyjnych dzieci i o tym, w jaki sposób można je zmniejszyć)”; w: “Wychowanie w przedszkolu” 2/1998
Marje
Pójście dziecka do przedszkola to zarówno wydarzenie podniecające, wyczekiwane jak również ważna zmiana i wyzwanie w ich dotychczasowym życiu. Przeżywają początkowo lęk wobec nieznanych pomieszczeń. Mają żal do rodziców, że ich zostawili, czują się zagrożeni. Wszystko jest im obce i inne niż w domu.
Zajęcia adaptacyjne prowadzone są w niektórych przedszkolach już od maja. Oczywiste jest to, że im częściej i wcześniej zacznie się na takie zajęcia uczęszczać tym lepiej. Wszystko co rodzice świadomie i nieświadomie przekazują dziecku ma bardzo duże znaczenie dla budowania jego obrazu o świecie go otaczającym. Więc każde zdanie na temat jego pobytu w przedszkolu, zasad obowiązujących, nakazów, zakazów wpływa na to jak dziecko będzie zachowywało się w pierwszych dniach pobytu w przedszkolu. Każde zdanie typu: "Będziesz tęsknił za mamusią?", "Pamiętaj, żebyś nie płakał" daje sygnał dziecku, że przedszkole to coś złego, nieprzyjemnego, gdzie każdy na pewno czuje się źle.
Dziecko nie potrafi zrozumieć i opowiedzieć o tym, co je niepokoi. Największe lęki odnoszą się do braku poczucia bezpieczeństwa gwarantowanego przez najbliższą osobę. Dziecko myśli: tęsknię za mamą, martwię się, że już nie wróci, ona mnie nie kocha. Zamiast rozpoznać i nazwać niepokoje, dziecko może demonstrować je poprzez uogólnione lęki, rozpacz, bunt.

Dla dziecka w bardzo ważne jest nawiązywanie więzi społecznych, nie pozbawiajcie dzieci tego kontaktu. Możecie pokazać dziecku, że pobyt w przedszkolu jest dla ich dobra. Najważniejsze w pierwszych dniach uczęszczania dziecka do przedszkola jest dotrzymywanie obietnic przez Was rodzice. Dziecko zapamięta każdą obietnicę i będzie rozczarowane, jeśli o niej zapomnicie. Pamiętajcie, że pewność wypowiadanych opinii i zdań na temat przedszkola utwierdza dziecko w pozytywnym stosunku. Przedłużające się wahanie tylko zwiększa lęk dziecka. Ponadto zainteresujmy się tym, jak minął dzień, co dziecko robiło, zadawajmy mu pytania.
Warto ponadto zapoznać siÄ™ z pozycjÄ… prof. Gruszczyk- KolczyÅ„skiej "PÅ‚aczÄ™ i rozpaczam, gdy muszÄ™ iść do przedszkola. (O kÅ‚opotach adaptacyjnych dzieci i o tym, w jaki sposób można je zmniejszyć)”; w: “Wychowanie w przedszkolu” 2/1998
maminka43
płaczę i rozpaczam gdy czytam takie posty 21.gif
Tamara79
CYTAT(Marje @ Wed, 27 May 2015 - 20:03) *
Pójście dziecka do przedszkola to zarówno wydarzenie podniecające, wyczekiwane jak również ważna zmiana i wyzwanie w ich dotychczasowym życiu. Przeżywają początkowo lęk wobec nieznanych pomieszczeń. Mają żal do rodziców, że ich zostawili, czują się zagrożeni. Wszystko jest im obce i inne niż w domu.
Zajęcia adaptacyjne prowadzone są w niektórych przedszkolach już od maja. Oczywiste jest to, że im częściej i wcześniej zacznie się na takie zajęcia uczęszczać tym lepiej. Wszystko co rodzice świadomie i nieświadomie przekazują dziecku ma bardzo duże znaczenie dla budowania jego obrazu o świecie go otaczającym. Więc każde zdanie na temat jego pobytu w przedszkolu, zasad obowiązujących, nakazów, zakazów wpływa na to jak dziecko będzie zachowywało się w pierwszych dniach pobytu w przedszkolu. Każde zdanie typu: "Będziesz tęsknił za mamusią?", "Pamiętaj, żebyś nie płakał" daje sygnał dziecku, że przedszkole to coś złego, nieprzyjemnego, gdzie każdy na pewno czuje się źle.
Dziecko nie potrafi zrozumieć i opowiedzieć o tym, co je niepokoi. Największe lęki odnoszą się do braku poczucia bezpieczeństwa gwarantowanego przez najbliższą osobę. Dziecko myśli: tęsknię za mamą, martwię się, że już nie wróci, ona mnie nie kocha. Zamiast rozpoznać i nazwać niepokoje, dziecko może demonstrować je poprzez uogólnione lęki, rozpacz, bunt.

Dla dziecka w bardzo ważne jest nawiązywanie więzi społecznych, nie pozbawiajcie dzieci tego kontaktu. Możecie pokazać dziecku, że pobyt w przedszkolu jest dla ich dobra. Najważniejsze w pierwszych dniach uczęszczania dziecka do przedszkola jest dotrzymywanie obietnic przez Was rodzice. Dziecko zapamięta każdą obietnicę i będzie rozczarowane, jeśli o niej zapomnicie. Pamiętajcie, że pewność wypowiadanych opinii i zdań na temat przedszkola utwierdza dziecko w pozytywnym stosunku. Przedłużające się wahanie tylko zwiększa lęk dziecka. Ponadto zainteresujmy się tym, jak minął dzień, co dziecko robiło, zadawajmy mu pytania.
Warto ponadto zapoznać siÄ™ z pozycjÄ… prof. Gruszczyk- KolczyÅ„skiej "PÅ‚aczÄ™ i rozpaczam, gdy muszÄ™ iść do przedszkola. (O kÅ‚opotach adaptacyjnych dzieci i o tym, w jaki sposób można je zmniejszyć)”; w: “Wychowanie w przedszkolu” 2/1998


no to się dowiedziałam 29.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.