To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

ProszÄ™ o kciuki za mojÄ… babciÄ™

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2
kasiaaaaa
Babcia ma 86 lat. Niedawno zrobiła się słaba, straciła apetyt. Badania i szok - babcia to chodzący nowotwór... Nie ma najmniejszych szans. Przerzuty są wszędzie. Lekarz zabronił robić jakiekolwiek inwazyjne badania. Babcia nie wie, że ma raka i cały czas wierzy, że się wyleczy.
Jeszcze we wakacje grabiła siano w polu, zbierała truskawki i oporządzała zwierzęta w oborze.
Dziś w nocy ból się nasilił. Rano poprosiła, żeby zawieźć ją do szpitala i zrobić badania od nowa, bo te leki, które ma teraz nie działają, a ona chce się wszybko wyleczyć, żeby pomagać w domu...
Proszę, potrzymajcie kciuki, żeby nie cierpiała.
gozar
Szkoda icon_sad.gif
Życzę jej pogodnego i bezbolesnego schyłku życia.
harkon
Ech.. Kciuki zaciskam &&&&&&
moko.
Kasiaaaaa,
A Wy jak siÄ™ trzymacie?
Pomyślcie o załatwieniu wszelkich spraw - testamentów itp. Co z opieką, jak będzie gorzej?. Weź namiary (jeśli sami nie dajecie rady pod względem aplikacji leków) na pobliskie hospicjum - bo oni świadczą pomoc doraźną (u nas przyjeżdżali raz w tygodniu i na większe wezwania)
Piszę Ci to z własnego doświadczenia, bo u nas czas od diagnozy do śmierci, to 1,5 mca,a dziadek był "zdrowy" a jedynie kaszlał. Okazało się, ze rak zajął prawie wszystko - kości, żołądek, płuca... dziadek stracił świadomość na 1,5 tygodnia przed śmiercią.

Bardzo wam współczuję icon_sad.gif

Niech babcia nie cierpi.
kasiaaaaa
moko z tego, co się orientuję, to babcia nie ma nic. Miała ziemię, która już jakiś czas temu przepisała na dzieci. Z resztą testament to najmniejszy problem. Gorzej będzie z opieką. Z babcią mieszka córka, która po wylewie nie jest w pełni sprawna i sama potrzebuje opieki. Zięc babci jest chory psychicznie. Zostaje tylko 23 letnia wnuczka i 16 letni wnuk. Babcia ma jeszcze dwie córki (w tym moją mamę). Niestety babcia nie chce przeprowadzić się do żadnej z nich, bo nie chce zostawiać chorej córki w domu rodzinnym. Najbliższe hospicujm jest 60 km stąd. Z resztą póki co hospicjum nie wchodzi w grę, bo babcia myśli, że ma zapalenie płuc i niestrawność i że po wybraniu lekarstw będzie znów zdrowa.

Dziś moi rodzicie zawieźli babcię do szpitala (sama chciała, żeby ją jeszcze raz zbadali i dali inne leki, bo te nie działają i ją boli...). W szpitalu zerknęli na wyniki poprzednich badań, dali babci kroplówkę przeciwbólową i odesłali do domu. Przepisali leki przeciwbólowe i powiedzieli, że z czasem będą przepisywane coraz silniejsze. Na 8 listopada ustalili termin tomografii, ale lekarz powiedział, że to i tak nic już nie zmieni, jedynie da dokładny obraz sytuacji (nadal nie wiadomo, gdzie jest źródło nowotworu).

Martwię się też o moją mamę, nic nie je. Dodatkowo ciśnienie jej skacze, a mama od kilku lat ma problemu z ciśnieniem.
moko.
Kasiaaaaa,
Pisząc o kontakcie z hospicjum, chodziło mi o wsparcie, jakie udzielają w domu pacjenta. Oni są w stanie pomóc Wam, w domu, tylko trzeba się skontaktować z nimi. Są w stanie zaoferować sprzęt - jeśli mają takie możliwości, bo nie zawsze mają.
Może popytaj o pomoc pielęgniarską w przychodni Twojej babci...
kasiaaaaa
moko pomoc pielęgniarską w razie potrzeby podania zastrzyku czy podpięcia kroplówki babacia będzie mieć, więc z tym nie ma problemu.
Najgorsze to cierpienie. Dodatkowo zbliżają się urodziny babci. Przykre to wszystko jak diabli...
mim0za
Trzymam kciuki, żeby babcia nie cierpiała.
Kasiaaaaa, jesteście pewni, że dobrze robicie nie mówiąc babci prawdy? Może ma sprawy, które chciałaby pozałatwiać, dokończyć.
moko.
CYTAT(kasiaaaaa @ Fri, 28 Sep 2012 - 15:34) *
moko pomoc pielęgniarską w razie potrzeby podania zastrzyku czy podpięcia kroplówki babacia będzie mieć, więc z tym nie ma problemu.
Najgorsze to cierpienie. Dodatkowo zbliżają się urodziny babci. Przykre to wszystko jak diabli...


Wiem,
Ja żałuję jednego wiesz, ze nigdy nie zapytaliśmy dziadka o to jak chce umrzeć... on po prostu milczał, my zabawialiśmy go, byliśmy ciągle przy nim, te pielgrzymki gości... przerażające.... nikt nie zapytał czego dziadek pragnie w ostatnich chwilach. wszystko załatwialiśmy za niego - łożko, materac, pomoc, karmienie, pielęgnacja. Nikt z nas nie zapytał, czego on chce. Wiedzieliśmy jedynie, że jemy należy się śmierć w domu.... bycie w domu, ale żałuję, ze nie porozmawiałam z nim... moze chciał coś przekazac prawnukowi, wnukowi. On milczał, moze się bał, może nie chciał rozmawiać, a moze chciał, ale nie umiał, moze czekał na to, czy my jesteśmy gotowi? czy on jest gotowy? nigdy się tego nie dowiem i bardzo mnie to gryzie icon_sad.gif
Dziadek wiedział, ze jest chory, że jest źle, ale nikt nie mówił o tym...
kasiaaaaa
CYTAT(mim0za @ Fri, 28 Sep 2012 - 16:37) *
Kasiaaaaa, jesteście pewni, że dobrze robicie nie mówiąc babci prawdy? Może ma sprawy, które chciałaby pozałatwiać, dokończyć.

Ja nie jestem pewna. Tak zadecydowały córki babci. Obawiamy się, że gdyby babcia dowiedziała się, że ma raka z którym nic już nie można zrobić, załamała by się całkowicie. Ona jest taka pełna optymizmu... Wierzy, że niedługo wyzdrowieje. Sama już nie wiem, co byłoby lepsze.
Dorotka
Kasia myślę cieplutko o Tobie i o babci.
Widzisz u mojej siostry podobna jest troszkę sytuacja, tylko ona walczy z rakiem a jej dziecko (14letnia dziewczynka) nie wie na co mama choruje. Ona przed operacją powiedziała jej że ma wycinane migdałki, Młoda jak wróciła z wakacji zobaczyła matke w opłakanym stanie. Jednak nadal przed nia jest utrzymywana wersja z migdałkami i że mama wraca do zdrowia. Wiadomo, że tu stać może sie wszystko i nie powiedzenie dziecku o chorobie wydaje mi sie skrajnie nieodpowiedzialne, ale nie mam na to wpływu musze uszanować zdanie siostry, choć z nim sie absolutnie nie zgadzam. Ja bym babcie poinformowała o stanie zdrowia, nie lubie kłamstwa i półprawdy, zatajania faktów. Rozumiem jednak że Ty też nie masz na to wpływu...
gozar
Właśnie się dowiedziałam, że mój sąsiad, teść mojej dobrej koleżanki pojechał przedwoczoraj w nocy do szpitala bo go brzuch bolał. wczoraj go otworzyli i od razu zamknęli. Jeden wielki chodzący rak. Dają mu kilka dni życia. Ani lekarze ani rodzina nie powiedziała mu prawdy.
xxyy
Kasia, bardzo wspolczuje, miesiac temu pochowalismy tescia, odszedl 6 tyg po wylewie i 2 tyg po diagnozie raka.
Ciezko.
Oby babcia nie cierpiala.
Marta M
przykre,trzymam kciuki aby babcia jak najmniej cierpiała
m4rusia
CYTAT(kasiaaaaa @ Fri, 28 Sep 2012 - 15:54) *
Ja nie jestem pewna. Tak zadecydowały córki babci. Obawiamy się, że gdyby babcia dowiedziała się, że ma raka z którym nic już nie można zrobić, załamała by się całkowicie. Ona jest taka pełna optymizmu... Wierzy, że niedługo wyzdrowieje. Sama już nie wiem, co byłoby lepsze.


Zrobiłam dokładnie tak samo w przypadku mojej mamy. Nie żałuję. Wiem, że to była najlepsza decyzja z możłiwych. Mama umarła nie wiedząc, że to koniec. Dla niej to było najlepsze.
Życzę spokoju Twojej Babci. Jeśli możecie, pozałatwiajcie wszystko ci niezbędne jeszcze przed jej odejściem....
malgosia1968
Kasia bardzo współczuję Wam całej tej sytuacji przytul.gif
i będę modlić się, żeby babcia jak najmniej cierpiała
Nitro
CYTAT(moko. @ Fri, 28 Sep 2012 - 16:41) *
Wiem,
Ja żałuję jednego wiesz, ze nigdy nie zapytaliśmy dziadka o to jak chce umrzeć... on po prostu milczał, my zabawialiśmy go, byliśmy ciągle przy nim, te pielgrzymki gości... przerażające.... nikt nie zapytał czego dziadek pragnie w ostatnich chwilach. wszystko załatwialiśmy za niego - łożko, materac, pomoc, karmienie, pielęgnacja. Nikt z nas nie zapytał, czego on chce. Wiedzieliśmy jedynie, że jemy należy się śmierć w domu.... bycie w domu, ale żałuję, ze nie porozmawiałam z nim... moze chciał coś przekazac prawnukowi, wnukowi. On milczał, moze się bał, może nie chciał rozmawiać, a moze chciał, ale nie umiał, moze czekał na to, czy my jesteśmy gotowi? czy on jest gotowy? nigdy się tego nie dowiem i bardzo mnie to gryzie icon_sad.gif
Dziadek wiedział, ze jest chory, że jest źle, ale nikt nie mówił o tym...

Moja Babcia umarła w czwartek - u nas było tak samo jak u Ciebie, Moko. Tez trochę żałuje... ale dla mnie takie rozmowy byłyby za ciężkie. Jedyna rzecz jaka zrobiłam to przewiezienie Dziewczynek żeby pożegnaly sie z Prababcia. Była juz bardzo słaba ale umysłowo całkowicie sprawna, przytomna. Wiedziała o co chodzi, miała łzy w oczach. Mimo potwornych wyrzutów sumienia (ze jej przykro) czuje ze dobrze zrobiłam...

Kasiaaaaa, trzymam kciuki za babcie &&&&&.
A_KA
Trzymam kciuki za Twoją babcię, żeby nie cierpiała &&&&&

Sama również niedawno pożegnałam dziadka z diagnozą nowotworową. Dziadek też nie wiedział. Chyba. Nikt mu o tym nie mówił, może się czegoś domyślał. Tyle, że on od dłuższego czasu nie był już sprawny umysłowo. Nawet nie było jak z nim o tym porozmawiać.


kasiaaaaa
Wczoraj wszyscy byliśmy u babci (jej córki i wnuki z rodzinami, w tym 5 prawnuków). Babcia wygląda marnie... Chuda, blada. Zawsze podczas spotkań rodzinnych biegała i robiła wszystkim herbatę, a wczoraj cały czas siedziała w fotelu. Patrzyłam na nią i jestem pewna, że babcia ani trochę się nie domyśla, jak poważnie jest chora. Opowiadała wczoraj, że apetyt ma teraz trochę lepszy i że dzięki temu napewno szybciej wyzdrowieje. Mimo zmęczenie była cały czas uśmiechnieta. Składaliśmy jej życzenia z okazji imienin, a ona prosiła żeby życzyć jej dużo zdrowia, bo to jej teraz najbardziej potrzebne.
Spotkanie rodzinne wyglądało tak jak zawsze z dwoma wyjątkami. Babcia nie krzątała się jak zawsze wokół gości, a kiedy miała atak kaszlu, na kilka sekund robiła się cisza i każdy ukrywając smutek spoglądał na babcię. Kiedy babcia wzięła Mateusza za rączkę, głaskała go po głowie i mówiła z uśmiechem, że Mateuszek w rodzinie najmłodszy a ona najstarsza, to myślałam, że nie zatrzymam płaczu...
milutka
CYTAT(kasiaaaaa @ Mon, 01 Oct 2012 - 11:10) *
Kiedy babcia wzięła Mateusza za rączkę, głaskała go po głowie i mówiła z uśmiechem, że Mateuszek w rodzinie najmłodszy a ona najstarsza, to myślałam, że nie zatrzymam płaczu...



41.gif


Ja nie zapomnę do końca życia, jak teściowa siedząc na łóżku szpitalnym powiedziała: "ja wiem, że to już koniec". W tym dniu wróciła do domu, parę dni później umarła.
Ida.dorota
Nikt, kto ma choć odrobinę zachowanej świadomości nie da się długo oszukiwać i nie będzie wierzył w wyzdrowienie widząc ukradkowe spojrzenia, tłumiony płacz, szepty rodziny i wymuoszne uśmiechy. To prowadzi jedynie do stanu wzjemnego oszukiwania się, w którym chory oszukuje rodzinę, że wierzy w wyzdrowienie, a rodzina oszukuje chorego. W ten sposób ostatnie dni czy miesiące życia wszyscy spędzają w zakłamaniu, nie ma możliwości szczerej rozmowy, nie ma mowy o prawdziwym kontakcie, o wspólnym przeżywaniu, o niczym, co mogłoby obu stronom pomóc się pożegnać dać wzajemnie szansę na wypowiedzenie tego, co ważne i czego już nie da się potem nadrobić. Taka sytuacj zaawsze przynosi wszystkim więcej strat niż zysków.
Nie twierdzę, że należy w związku z tym od razu i natychmiast powiedzieć komuś, że jest chory nie tylko nieuleczalnie, ale też jego choroba jest zaawansowana na tyle, że zostało mu bardzo niewiele życia. Ważne jest jednak nie okłamywanie, dostosowanie się do życzeń i oczekiwań chorego, uszanowanie jego tempa radzenia sobie z sytuacją. Dla jednego będzie to oznaczało, że dowie się prawdy od razu, dla innego, że najpierw usłyszy, że sytuacja jest bardzo trudna, a za jakiś czas zapyta, co to właściwie znaczy. Ktoś inny najpierw przyjmie informację, że to choroba nowotworowa, potem, że bardzo zaawansowana, a wreszcie dojdzie do faktu, że jest to faza terminalna. Będą tacy, którzy zechcą utrzymywać mit wyzdrowienia, ale tych także da się rozpoznać i można im w tym nie przeszkadzać, o ile ma się pewność, że ten mit podtrzymują sami chorzy, a nie my, w imię poradzenia sobie z naszym własnym lękiem i bezradnością. Ale nie znam nikogo, a miałam z chorymi na nowotwory do czynienia kilka lat, kto chciałby być oszukiwany przez najbliższych i ceniłby sobie kłamstwo, bo zupełnie czymś innym jest podążanie za chorym, otwartość na jego potrzeby z pełną gotowością ich zaspokojenia, a zupełnie czymś innym zadecydowanie za niego od razu na początku, że ta wiadomość na pewno by go przerosła, załamała, więc będziemy utrzymywać mit wyzdrowenia niezależnie od razwoju wydarzeń.

Jeśli zaś chodzi o hospicjum, to opieka tego rodzaju nie ogranicza się do zabiegów pielęgniarskich, ale także na przykład do bardzo dobrej kontroli bólu, z czym lekarze rejonowi nie zawsze sobie radzą, więc w sytuacji gdy chory cierpi jest to niezwykle ważne.
kasiaaaaa
CYTAT(Ida.dorota @ Mon, 01 Oct 2012 - 23:10) *
Nikt, kto ma choć odrobinę zachowanej świadomości nie da się długo oszukiwać i nie będzie wierzył w wyzdrowienie widząc ukradkowe spojrzenia, tłumiony płacz, szepty rodziny i wymuoszne uśmiechy.

Nie było tłumionego płaczu (wyszłam z pokoju, babcia w ogóle nie widziała, że za nią stałam), żadnych szeptów ani tym bardziej wymuszonych uśmiechów. Nie nadinterpretuj proszę.
m4rusia
Moja mama też nie wiedziała, że nadchodzi koniec. Do ostatniej chwili była pewna, że wyzdrowieje .... i bardzo dobrze. Nawet ostatnie namaszczenie i wizyty lekarki z Hospicjum Domowego nie przekonały jej o zbliżającej się śmierci. Do ostatniej chwili prosiła, żeby na wiosne kupić jej komputer i podłączyc neta "bo ja tak bardzo chciałabym mieć swojego maila Marta, wiesz? " . Kilka godzin przed śmiercia, gdy wróciła jej całkowita przytomność umysłu, snuła opowieści o tym jak to na wiosnę też będziemy wystrojone spacerować pod oknami jej byłego faceta, żeby mu na gulu zagrać icon_smile.gif Umarła w nocy, wtulona w swoją matkę...
I też ukłuła mnie wypowiedź Idy. Uważam, że takie generalizowanie jest tu zupełnie nie trafione .... i nie na miejscu chyba
moko.
CYTAT(kasiaaaaa @ Tue, 02 Oct 2012 - 07:56) *
Nie było tłumionego płaczu (wyszłam z pokoju, babcia w ogóle nie widziała, że za nią stałam), żadnych szeptów ani tym bardziej wymuszonych uśmiechów. Nie nadinterpretuj proszę.

Kasiaaaa,
Ida nie mówiła tylko o Tobie, ale o ogólnie.
Na dłuższą metę nie dasz rady, Twoja rodzina nie da rady żyć jak kiedyś, udawać, ze nie będzie źle, że jest w miarę okay.


Nie wiem, ale chyba nie potrafiłabym nie uswiadomić chorego, ze nie jest chory, ze nie umiera a tylko co? gorzej się czuje?

Nasz dziadek wiedział, ze ma raka, bo usłyszał tę diagnozę w szpitalu, wiedział, ze jest źle, a bedzie jeszcze gorzej. Tylko nikt go nie zapytał, czy jest gotowy, czy to akceptuje, czy coś chce powiedzieć.... On milczał i my też icon_sad.gif On posłusznie poddawał się wszelkim zabiegom a my z wielką troską je wykonywaliśmy.... dobra, bo mi łzy kapią, mimo, iz minęło 6,5 lat.


Edit:

Marta, kasiaaaaa, ale ja widzę po sobie (na przykładzie chorego w rodzinie) a także jako wolontariusz były w hospicjum.

Mnie absolutnie nie "ukłuły" słowa Idy, bo z nimi się zgadzam.

Nie rozmawianie na temat śmierci, dawanie nadziei do ostatniej chwili jest okłamywaniem SIEBIE, chorego.
I chcąc nie chcąc, wiele osób żałuje, że nie miało okazji pogodzić się ze śmiercią chorego - ja żałuję, mimo, ze minęło 6,5 lat, żałuję, bo wiedziałam że trzeba porozmawiać - przecież to widziałam w hospicjum, ale nie potrafiłam zrobic tego wbrew oczekiwaniom rodziny.

Ja wiem, ze wiele osób chorych chce wyprzeć prawdę o swoim stanie, bo albo się boją, albo chcą tę nadzieję dać dzieciom itp. albo nie chcą, aby dzieci zamartwiały się.
mim0za
Ida, napisałaś to co ja myślę, a nie potrafiłam tak dobrze ubrać tego w słowa.
Ida.dorota
Kasiu, ja nigdzie nie sugerowałam, że sytuacja u Was tak wygląda. Napisałam, jak może ona wyglądać i do czego może dojść, jeśli rodzina nie stara się wczuć w potrzeby chorego i usiłuje wiedzieć lepiej niż on, co dla niego dobre. Napisałam także, że czasem naprawdę jest tak, że chory o tym mówić nie chce, ale warto być otwartym na jego potrzeby, by potem nie cierpieć z powodu poczucia, że nie wykorzystało się szansy na bycie razem i tę ostatnią rozmowę.

Napisałam, bo w ciągu ośmiu lat pracy wielkrotnie słuchałam chorych, którzy z ogromnym smutkiem i bólem mówili, że nie mają z kim szczerze porozmawiać, gdyż wobec rodziny udają, starając się podtrzymywać mit zdrowia i wyzdrowienia. I którzy odchodzili w poczuciu ogromnego osamotnienia. Nie wątpię, że podobną rozpacz przeżywali często ich bliscy.

kasiaaaaa
Ida.dorota w porzÄ…dku, rozumiem.
O tym, że babcia ma nie wiedzieć, że ma niewyleczalnego raka zadecydowały jej córki. One znają ją najlepiej i mam nadzieję, że wiedzą co robią. Szczerze pisząc mi też się wydaje, że świadomość sytuacji poprostu by babcię zabiła. Choćby taka sytuacja - ma słay apetyt, ale widzę, że się stara jeść. Systematycznie bierze jakiś syrop wspomagający apetyt, bo powtarza, że jak będzie jeść to szybciej wyzdrowieje. Podejrzewam, że gdyby się dowiedziała, jak jest naprawdę, przestałaby jeść w ogóle. Babcia się nie poddaje, bo wierzy, że się wyleczy.
Użytkownik usunięty
Ida.dorota, zastanawiam się czasem, czy masz świadomość tego, jak wiele potrafisz dać ludziom tutaj. DZIĘKUJĘ Ci. Tak zupełnie od siebie.
anuÅ›
Ida - znów dziękuję za Twój post. Wczoraj chciałam napisać coś podobnego ale nie wiem czy bym umiała wyrazić myśli z odpowiednim dystansem.

Obecnie moja Babcia jest cięzko chora, lekarze nie dają jej dużo czasu. Była ostanio u jednego profesora, moja mama z nim rozmawiała. Babcia nawet nie zapytała co on powiedział. Wie, że jest źle ale nie chce by ktoś to powiedział na głos. Nagle zaczęła jeść, próbuje chodzić, mówi, że chce być samodzielna. Sama decyduje jak ma być, ile chce wiedzieć i jak się mamy względem niej zachowywać.

Ja sama w czasie leczenia udawałam przed rodziną, że jest dobrze, potrafiłam zrobić z uśmiechem obiad, wyprawić dziecku urodziny a potem płakałam w poduszkę z bólu i zmęczenia, bo było fatalnie. Wszyscy mówią, że dobrze zniosłam leczenie. Cięzko pracowałam na to, by tak myśleli.
m4rusia
Musze powiedzieć, że posty Idy zawsze czytam z przyjemnością, a samą Idę uwazam za forumowego strażnika moralności, oaze spokoju i bardzo mądrą kobietę... Post o którym pisałam, odniosłam bardzo do siebie. Byłam w takiej sytuacji, jestem pewna, że dobrze zrobiłam (zrobiliśmy), wiem, że nic dobrego by nie wyszlo z uświadomienia mamie że umiera, więdząc, że zostało jej kilkanaście dni życia (diagnozę dostała 6 tyg przed śmiercią) .... Mi się wydaje, że KAŻDY przypadek jest inny. Dla mojej mamy było lepiej umrzeć w spokoju i bez świadomości tego co się dzieje. Z resztą ... rozmawiałyśmy kiedyś na temat raka i smierci .... Powiedziała mi wtedy, że jak już nie ma nawet światełka w tunelu, to lepiej nie zdawać sobie z sprawy z powagi sytuacji, tylko spokojnie zamknąć oczy... I udało się jej/nam
Irenka.
CYTAT(m4rusia @ Tue, 02 Oct 2012 - 14:31) *
Dla mojej mamy było lepiej umrzeć w spokoju i bez świadomości tego co się dzieje. Z resztą ... rozmawiałyśmy kiedyś na temat raka i smierci .... Powiedziała mi wtedy, że jak już nie ma nawet światełka w tunelu, to lepiej nie zdawać sobie z sprawy z powagi sytuacji, tylko spokojnie zamknąć oczy... I udało się jej/nam



Marta, popłakałam się. Ty wiesz dlaczego.
W kwestii odchodzenia- moja śp Mama oszukała mnie. Nie ja ją, ale ona mnie. To aż tak trudne nie było, bo mieszkała sama, nie chciała się przenieść do mnie a do lekarza jeździła z sąsiadką- pod pretekstem że ja muszę pracować przecież, że mam małe dziecko.. Bagatelizowała moje obawy. Widziałam, że jest źle, ale .. nadzieja.. A wolałabym wiedzieć jednak... 13.gif
As-ia
Kasiu Ty wiesz przytul.gif
Tak jak pisałam Ci wcześniej przechodziłam niedawno to samo.Wiem co czujesz ,gorąco współczuję Tobie i Twojej rodzinie. Moja babcia do końca nie widziała,że ma raka ,cały czas myślała,że to te cyt ."paskudne kamienie na woreczku".
Dziewczyny wspominały o hospicjum domowym i muszę Ci powiedzieć,że u Nas też miałby kto babci dawać zastrzyki,ale to nie chodzi o same te czynności .Te osoby ,które przyjeżdżały z hospicjum miały ogromne doświadczenie z takimi przypadkami,pokazywały jak postępować ,jak pielęgnować . Babcia jeszcze kilka godzin przed śmiercią ,gdy była już w śpiączce dostała od nich leki przeciwbólowe i kroplówkę. Ogromnym komfortem w ostatnich dniach życia babci było też łóżko z materacem antyodleżynowym wypożyczone z hospicjum.Także naprawdę warto pomyśleć o takiej pomocy,moja babcia nie wiedziała,że te pielęgniarki i lekarz ,którzy przyjeżdżali byli z hospicjum .Zresztą od samego początku moja mama upominała wszystkich,że babcia nie wie całej prawdy i ,że nie chcemy aby się dowiedziała.
Kasiu wspomniałaś,że babcia ma słaby apetyt ,u Nas było podobnie i kupowaliśmy w aptece nutridrinki ,one bardzo pomagały gdy babcia nie jadła praktycznie nic.
milutka
Idy posty zawsze są bardzo mądre i dają dużo człowiekowi do zrozumienia, ale w końcu, jak się nie mylę, to Ida jest fachowcem w dziedzinie psychologii ?

Moja teściowa pragnęła bardzo pojechać nad morze, bo była wiele lat temu, na 5 miesięcy przed śmiercią ją zabraliśmy, oj jaka była szczęśliwa icon_smile.gif Ale ona od 10 lat walczyła z rakiem i wiedziała, że jak już przerzuty, jeść nie może to , że już umiera 41.gif


Kasia strasznie trudna sytuacja u Was i ja rozumiem , że babci nie chcecie powiedzieć, bo pewnie , tak jak piszesz by się poddała.
kasiaaaaa
Babcia na 8 listopada ma wyznaczony termin tomografii. Oczywiście były problemy ze skierowaniem i w trakcie wycieczek od lekarza do lekarza (bo ten nie wystawi, trzeba iść do innego, itp) dowiedzieliśmy się, że podanie kontrastu babci w takim stanie może uszkodzić nerki. Zastanawiamy się teraz, czy nie zrezygnować z tego badania.
As-ia
Kasiu moja babcia na tomograf też musiałaby czekać ponad miesiąc (teraz już wiemy,że nie doczekałaby badania 41.gif ) ,więc tak jak poradził Nam lekarz na kilka dni babcia została przyjęta do szpitala i badanie było wykonane w ciągu 2 dni.
Moja babcia miała podany kontrast i nic nie mówiono Nam wtedy o powikłaniu jakim jest uszkodzenia nerek,ale każdy przypadek jest inny .Ja na Waszym miejscu poradziłabym się jeszcze jakiegoś innego lekarza odnośnie tego kontrastu .
anuÅ›
CYTAT(kasiaaaaa @ Wed, 03 Oct 2012 - 16:26) *
Babcia na 8 listopada ma wyznaczony termin tomografii. Oczywiście były problemy ze skierowaniem i w trakcie wycieczek od lekarza do lekarza (bo ten nie wystawi, trzeba iść do innego, itp) dowiedzieliśmy się, że podanie kontrastu babci w takim stanie może uszkodzić nerki. Zastanawiamy się teraz, czy nie zrezygnować z tego badania.

Kasiu - do kontrastu musicie mieć wyniki mocznika i kreatyniny (z krwi). Te badania pokazują w jakim stanie są nerki i czy można podać kontrast. Bez kontrastu TK może nie być miarodajne i wielu rzeczy nie pokazać. Przy TK musi być lekarz, który decyduje jak robić badanie (z kontrastem czy bez). Sam tomograf też warto zrobić. Zawsze 'coś tam' zobaczą.
Jeśli będzie TK z kontrastem to babcia musi dużo pić przed i po badaniu by jak najszybciej wypłukac to świństwo.
Trzymajcie siÄ™.

kasiaaaaa
Asiu u nas w sumie nie była by problemem tomografia wykonana prywatnie, ale z pewnych względów lepiej, żeby to było później. Może faktycznie dobrze by to było skonsultować z innym lekarzem.
Swoją drogą - na tym niedzielnym spotkaniu babcia powiedziała, że będą jej robić pornografię i była zdziwiona, czemu się wszyscy roześmiali. Kiedy jej wytłumaczyliśmy o co chodzi, babcia stwierdziła, że ona w takim razie wolałby tą pornografię od tomografi. Od zawsze poczucie humoru było znakiem firmowym babci. icon_smile.gif

edit: anuś pulmunolog powiedział, że nerki babcia ma zdrowe i że można wykonać tomografię z kontrastem. Co lekarz, to opinia. icon_rolleyes.gif
milutka
CYTAT(kasiaaaaa @ Wed, 03 Oct 2012 - 16:47) *
Swoją drogą - na tym niedzielnym spotkaniu babcia powiedziała, że będą jej robić pornografię i była zdziwiona, czemu się wszyscy roześmiali. Kiedy jej wytłumaczyliśmy o co chodzi, babcia stwierdziła, że ona w takim razie wolałby tą pornografię od tomografi. Od zawsze poczucie humoru było znakiem firmowym babci. icon_smile.gif


icon_smile.gif przypomniała mi się moja babcia (niania) dla niej chipsy to były psipsi , do swojego wnuka zawsze mówiła: :"Andrzejku, znowu jesz te psipsi", albo :"Andrzejku, załóż szkarpety". Ehh tęsknię za moją babusią, miała 80 lat, była żwawą kobietą i rak ją własnie zabrał.

Anuś w kolejnym temacie czytam o tym kontraście, że powinno się robić przed badania, już pytałam się w wątku Arweny ale nikt mi tam nie odpowiedział, ja będę miała w grudniu trzecie MR z kontrastem a ani razu nikt mi nie kazał badań robić, a ponoć jeszcze TSH trzeba badać, a ja mam chorą tarczycę.

Przepraszam Kasiu za OT.
kasiaaaaa
CYTAT(milutka @ Fri, 05 Oct 2012 - 00:42) *
Przepraszam Kasiu za OT.

Nie przepraszaj. Mi OTy nie przeszkadzajÄ…. icon_smile.gif

U babci póki co stabilnie. Leki przeciwbólowe działają, więc babcia czuje się dość dobrze, choć oczywiście cały czas jest trochę słaba.
Pecia
Mysle ze rodzina wie najlepiej czy chory wolalby wiedzieć czy jednak nie.
Moja ciocia umierała 6lat temu, dzielnie walczyła chociaz rokowania byly od poczatku bardzo zle
W momencie gdy dowiedziala sie ze nie ma juz szans (siostra jej powiedziala, my bylismy przeciwni )zmarła w ciągu kilku dni

Bardzo Wam wspolczuje
m4rusia
Jak człowiek sie dowiaduje, że jego wysiłki i tak pójda na marne, to odpuszcza icon_sad.gif P
KAROLA3DAW
Kasienko mega przytul.gif
Duzo siły Wam życzymy przytul.gif
Babuniu przytul.gif

Jeśli chodzi o to czy mówić o ciężkiej chorobie czy nie to jestem zdania ze to zależy komu icon_smile.gif
Najbliżsi wiedza jak dana osoba reaguje na nowe nieciekawe wieści i wiedza czy w takiej sytuacji najpierw się poddaje a dopiero później szuka jakiegoś punktu zaczepienia czy mimo przeciwności losu walczy o swoje i bliskich dobro icon_wink.gif
Niestety w moim otoczeniu osób z drugiej grupy jest na prawdę mało większość najpierw narzeka a dopiero późnej znajduje światełko w tunelu icon_smile.gif
Sama nie wiem mimo ze z natury jestem optymistka czy chciałabym wiedzieć inaczej wiedzieć bym chciała ale nie wiem czy umiałabym walczyć 37.gif
kasiaaaaa
U babci od Świąt choroba postępowała bardzo szybko. Tydzień temu przestała chodzić, 2 dni temu przestała mówić i jeść. Od wczoraj nie było z nią żadnego kontaktu, ciągle spała. Chyba bardzo nie cierpiała, od tygodnia była na morfinie. Męczył ją potworny kaszel, który wybudzał ją co kilka minut.

Babcia zmarła dziś w nocy. Odeszła bardzo cicho.

Pilawianka
Kasiu przytul.gif
Wiewi
Kasiu, przykro mi icon_sad.gif przytul.gif
malgosia1968
Kasiu przytul.gif dla babci [*]
Honey*
kasiu przykro mi
iza1982
kasiu przytul.gif

Wieczny odpoczynek racz jej dać, Panie... (*)
magdosz
kasiaaa modlitwa ode mnie za babciÄ™ [*]
Dabriza
[*]
Bardzo mi przykro...
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.