..
O, kochana, rozumiem Twoje emocje i podziwiam pomimo wszystko Twoje opanowanie, bo choć targają Tobą emocje, to myślisz racjonalnie.
Szczerze mówiąc, nie wiem, jak powinna wyglądać taka rozmowa. Obawiam się, że panie może poinformować Cię, że dziecko konfabuluje lub przesadza. Ciekawa jestem, co inne osoby napiszą.
moim zdaniem powinnaś w poniedziałek rano poprosić panią o rozmowę ale nie ty sama tylko u Pani dyrektor bo bicie i do tego jeszcze po głowie to straszne a zamykanie w łazience już nie będę tego komentować musisz być spokojna ale i stanowcza wiesz ja jestem nerwus i zrobiłabym dym w przedszkolu wiem ze to nie tedy droga ale nie pozwól aby panie biły twoje dziecko .
ja miałam taką sytuację
Julka miala 4 latka, przyszła do domu i powiedziała, że Pani ją "uciskała" pokazując na przedramię... jak zapytałam dlaczego, to powiedziała, że przechodzili do innej sali i nie chciała iść za rękę z jakąś kolezanką, ewidentnie wyszło na to, że Pani ją szarpnęła za rękę, żeby "przywrócić do pionu" też nie miałam podstaw by nie wierzyć Julce poszłam na drugi dzień na rozmowę z tą Panią, a jest to Pani wicedyrektor... z góry zaznaczyłam, że ufam swojemu dziecku i proszę o wyjaśnienie sytuacji... była bardzo zmieszana, unikała kontaktu wzrokowego ale nie chciała jednoznacznie potwierdzić, że ją szarpnęła, tylko odwróciła kota ogonem, mówiąc, że Julka jej nie sluchała itp itd... powiedziałam, że nie chciałabym, żeby w przyszłości dochodziło do takich sytuacji i obiecałam, że porozmawiam z Julką potem było wiele różnych sytuacji ale to już między Julką a innymi dziećmi Niedźwiadek moim zdaniem powinnaś porozmawiać z tą kobietą, prosto z mostu zapytać ją czy to prawda, że stosuje takie metody, powiedzieć, że nie życzysz sobie tego a jak będzie bardzo oporna to jest jeszcze dyrekcja... jak to nie pomoże to nad przedszkolem pieczę trzyma Urząd Miasta/Kuratorium nie możemy lekceważyć takich sytuacji, w koncu chodzi o nasze dzieci nie wyobrażam sobie, żeby ktoś moje dziecko w łazience zamykał za karę...
Jeśli nauczycielka rzeczywiście zamknęła dziecko za karę w łazience- to skandal. Teraz pozostaje kwestia sprawdzenia czy to prawda.
To raczej niemożliwe. Poszłabym do tej nauczycielki i zapytała, czy syn został w jakikolwiek sposób ukarany za brzydkie słowo i zapytałabym za jakie słowo- nie mówiłabym, że wspominał o zmykaniu w łazience. Zobaczysz, co pani powie. Co do bicia po głowie- nie skomentuję.
Napewno powinnas porozmawiać z ta panią zaznaczając właśnie, że wierzysz dziecku. Dla mnie nie do przyjęcia jest takie zachowanie u pedagoga, bo chyba takowe pani posiada. Maja Ola też miała w śr.karę za przeszkadzanie na jakimś koncercie. Ale wypytałam o wszystko i powiedziała, że siedziała w kącie na pufie i taka karę rozumiem. Nawet pytałam czy pani na nią krzyczała to powiedziała,że nie bicie mi nie przyszło do głowy.
Zamykanie dziecka, podobnie jak bicie, jest niedopuszczalne. I raczej trudno mi sobie wyobrazić, że dziecko coś takiego wymyśla. No chyba że Mały powiedział "kupa", a pani zaprowadziła Go do łazienki sądząc, że właśnie o to prosi.
Wyjaśniłabym sytuację na spokojnie, ale stanowczo.
słowo: " kupa" wg mnie nie jest słowem do ukarania. W ogole mam alergię na słowo kara.
Ja mam nienajlepsze doświadczenia z przedszkola Starszego Pani nie tylko karala ciagle za coś dzieci, ale też ich straszyła: np mowila im, ze sa diabłami i przyczepiała im ogonki oraz regularnie krzyczała. Trzepnęla kiedyś Mikołaja w glowe, o czym mi powiedział. Poszłam z nią porozmawiać, ale i w tej rozmowie i w ogóle z tym przedszkolem nawalilam elegancko na całej linii. Dalam sobie wmówić,ze moje dziecko jest " niegrzeczne" oraz ,ze panią poniosły nerwy JEDEN raz i że to wcale nie bylo tak jak mówi Mikołaj. Dodatkowo co jakiś czas byłam proszona o rozmowy z synem na temat jego zachowania, które objawiało się np nadmiernym gadaniem . Potem już dziecko nic nie zglaszało. Prawda wyszla na jaw po skończeniu przedszkola. Okazało sie,ze pani tak dogryzała dzieciom, które "poskarżyły" sie rodzicom , ze skutecznie wybiła im to z glowy. Dlatego nie bylo informacji o ty co sie dzieje. Mam echa tego do teraz Nie jestem zadowolona z tego co sie stało( w sensie z mojego braku wlaściwej reakcji) , ale uczuliło mnie to bardzo na slowa dziecka oraz zaczęłam bardziej zwracać na to co co dziecko mówi oraz wzmacniać go. Obecnie na pewno w takiej sytuacji bylabym w stałym kontakcie z nauczycielem i nie zostawilabym dziecka samego. Podsumowując : rozmowa : tak, ale przemyślana oraz uważne obserwowanie dziecka. edit: literówki
[post usunięty]
dziekuje za wszystkie rady. Mysle, ze w obecnej sytuacji sprawdzenie za rada mamy do kwadratu jest najlepszym wyjsciem i tak rozpoczne rozmowe.
znam swoje dziecko i mysle, ze uzycie slowa kupa nie bylo z potrzeb fizjologicznych, bo on po prostu idzie do lazienki i wola ~Pani Aniu juz! Wiem tez, ze potafi powiedziec - jestes kupa, z czym walczymy sukcesywnie, jednak nie jest to powod do takiego karania i tego w domu oczywiscie nie robimy. Michalek nigdy nie byl zamykany za kare, dlatego jesli nie znal tej "metody" wychowawczej to zdarzenie staje sie byc wiarygodne. Dodatkowo, dzis porozmawialam z sasiadka, ktorej corka chodzi do tej samej grupy. Powiedziala mi, ze jej corka nie zglasza podobnych problemow ale... zaniepokoilo ja jej ostatnie zabawy, w ktorych po zabawie misiem idzie do pokoju i zamyka go. Na pytanie- dlaczego zamykasz misia? odpowiada, bo byl niegrzeczny. Nie wyobrazam sobie nie wyjasnic tej sytuacji, chce byc przygotowana do rozmowy z nauczycielka Misia dlatego prosze Was o pomoc.
U nas z w przedszkolu w zeszłym roku zwolniono nauczycielkę za takie zachowanie. Zamknęła dziecko w łazience. A naskarżyły na nią dyrekcji...............inne panie. Dyrekcja szybko załatwiła sprawę, dostała ode mnie ogromny plus tak samo jak reszta wychowawczyń.
Nawet jakby Misiek przeklnął bardzo brzydko, to nie ma prawa pani zanknąć dziecka w łazience, a już tym bardziej zbić, to jest niedopuszczalne.
Moja mama przez 31 lat pracowała jako nauczycielka w przedszkolu i nigdy w życiu nie uderzyła dziecka (zreszą nawet w domu ani ja ani siostra nigdy nie dostałyśmy) ani nie zamykała gdzieś, po prostu dziecko postało chwilę gdzieś w kącie albo przy stoliku musiało siedzieć albo w szatni na ławce, ale to taka szatnia była przechodnia, więc co chwilę ludzie tam przechodzili. Dla dziecka było karą, że nie mogło się przez moment pobawić. Bicie, a jeszcze teraz dodatkowo jest już karalne to. A przedszkole nie jest monitorowane?
Niedźwiadek skoro dziewczynka z tej samej grupy zamyka misia za karę (a nigdy wcześniej nie przejawiała takich zachowań) to istenieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że w przedszkolu stosują takie kary. Dwoje dzieci to raczej nie przypadek.
Koniecznie musisz porozmawiać z nauczycielką, czy to wprost czy weźmiesz ją pod włos - obojętnie, ale musisz zareagować. Ciągle mam w pamięci sytuację gdzie pani kazała stać nago dziewczynce przed całą grubą, bo nie potrafiła się ubrać czy rozebrać. Po tym zdarzeniu obiecałam sobie, że będę czujna i będę reagowała jeśli zauważę, że coś jest nie tak.
Milutka przedszkole nie jest monitorowane.
Jeśli nauczycielka potwierdzi karę Misia, powtórzy użyte przez niego słowo- to co dalej? znam swoje dziecko i mysle, ze uzycie slowa kupa nie bylo z potrzeb fizjologicznych, bo on po prostu idzie do lazienki i wola ~Pani Aniu juz! Wiem tez, ze potafi powiedziec - jestes kupa, z czym walczymy sukcesywnie, jednak nie jest to powod do takiego karania i tego w domu oczywiscie nie robimy. Michalek nigdy nie byl zamykany za kare, dlatego jesli nie znal tej "metody" wychowawczej to zdarzenie staje sie byc wiarygodne. Nawet jeśli słowo kupa nie dotyczyło potrzeb fizjologicznych to nie upoważnia to do karania dziecka zamknięciem gdziekolwiek. A tym bardziej biciem. W ogóle nie wyobrażam sobie rzeczy, za którą mogłabym tak ukarać przedszkolaka
Niedźwiadek jeśli się przyzna to bym powiadomiła o tym dyrekcję. Nie wiem jakiej decyzji Ty oczekujsze, ale poprosiłabym o porozmawianie z ową panią i zarządała zmiany w podejściu do dzieci, chciałabym by taka nauczycielka była szczególnie obserwowana podczas sprawowania opieki nad dziećmi. Jestem z tych co zawsze dają drugą szansę, szansę na poprawę, chociaż rozumiem, ze wiele osób chciałoby ukarania takiej osoby w postaci zwolenia.
Michałek jest w najmłodszej grupie,tak? Ile jest pań nauczycielek? Kiedy masz zamiar udać się do przedzkola? W poniedziałek?
...
Straszne jest to, że te kobiety nawzajem aprobują swoje zachowania.
To dokładnie jest tak jak u mojego syna, dwie panie + pani dyrektor, która ma 8 godzin zajęć w tygodniu.
Niedźwiadek a ile lat ma Misiek?
Przypomina mi się mój szwagier, jak swoją kilkuletnią córkę wrzucił do łazienki u moich rodziców, gdzie było ciemno i zamknął, gdy inteweniowałam, to usłyszałam, że mam się nie wtrącać i zobaczymy jak będę miała własne dzieci. Oczywiście miałam gdzieś co powiedział, od razu ją stamtąd zabrałam. No ja sobie nie wyobrażam, żeby dzieci krzywdzić, tak strasznie karać, one takie delikatne, wrażliwe i bezbronne są
Dominika, jak chodziła jeszcze do przedszkola, została zamknięta w "leżakowni" - takim schowku na leżaki, bez okien i po ciemku. Też nie miałam powodów, aby jej nie wierzyć - tym bardziej, że przyszłam wcześniej, niespodziewanie, a dziecko przyprowadzili mi ze śladami po płaczu i oczkami typowymi do przebywania w ciemności. Po rozmowie pani stwierdziła, że to kłamstwo i żebym wiedziała jakie historie dzieci opowiadają o rodzicach i tym, co sie dzieje w domu...
Od tamtej pory w każdym razie Dominika była traktowana inaczej - panie stały się strasznie miłe dla niej. Dominika, jak chodziła jeszcze do przedszkola, została zamknięta w "leżakowni" - takim schowku na leżaki, bez okien i po ciemku. Też nie miałam powodów, aby jej nie wierzyć - tym bardziej, że przyszłam wcześniej, niespodziewanie, a dziecko przyprowadzili mi ze śladami po płaczu i oczkami typowymi do przebywania w ciemności. Po rozmowie pani stwierdziła, że to kłamstwo i żebym wiedziała jakie historie dzieci opowiadają o rodzicach i tym, co sie dzieje w domu... Od tamtej pory w każdym razie Dominika była traktowana inaczej - panie stały się strasznie miłe dla niej. To jest przerażające. Nie mieści mi się w głowie, że można dziecko uderzyć lub zamknąć gdzieś gdzie jest ciemno i jeszcze powiedzieć, że dziecko kłamie oraz zasugerować, że to raczej w domu dzieją się niewyobrażalne rzeczy. Niedźwiadku, myślę om Was od wczoraj. My też na początku września mieliśmy niepokojącą sytuacje. J. chciał coś tam, ja mu nie dałam, a on do mnie podszedł i zapytał, czy chcę w pupę, po czym mnie uderzył. Zaznaczam, że takiej sytuacji nie widział na pewno w domu. Próbowałam go wypytać, ale nie dowiedziałam się za wiele, bo on nie mówi jeszcze sprawnie. Na drugi dzień poszłam do pani, opowiedziałam sytuacje i zapytałam, czy wydarzyło się coś takiego w przedszkolu, bo jestem bardzo zaniepokojona. Dowiedziałam się, że absolutnie nie. Powiedziałam więc, żeby poobserwowała dzieci, bo może się tak bawią, a to też jest niepokojące, ponieważ oznacza, że któreś widzi w domu takiej sytuacje. W każdym razie J. nie powtórzył swojego zachowania.
Okazuje się, ze takich historii więcej. My mieliśmy podobnie. Igor, który zawsze chodził do przedszkola chętnie przez prawie 3 lata ( nigdy nie było skarg, problemów, raczej achy i ochy), nagle zaczął codziennie rano płakać i się opierał przed pójściem. Stawiałam mu milion pytań, czy ktoś cię uderzył, krzyczał, wyśmiał, czy cie do czego ś zmusza...itd. itp. Byłam u nauczycielek...nic. W końcu codziennie rano przez tydzień wymiotował. To był maj, wypisałam go z przedszkola. Ubłagałam mamę, żeby z nim została, bo na opiekunkę nie było nas stać. Pomyslałam, że będa wakacje, minie trochę czasu i wróci we wrzesniu do zerówki. Pod koniec sierpnia jak napomykałam o przedszkolu, to już go brzuch bolał, nie chciał nic nowego kupować na wyprawkę, płakał. 3 dni przed rozpoczęciem roku zapisałąm go do zerówki w szkole. Był szczęśliwy. Byłam na rozmowie z dyrekcją, z paniami...nic. Wręcz oskarżono mnie, że z premedytacją trzymałam miejsce w przedszkolu, a potem się wycofałam.
Dopiero rok temu...przy jakiejś niewinnej rozmowie Igor powiedział, że pani go zmuszała za karę do jedzenia resztek z obiadu a inni patrzyli. Na imię A.... reaguje smutkiem i zdenerwowaniem. Nie wiem dlaczego mi nie powiedział, to nie jest, nie był skryty chłopak. Być może za powioedzenie prawdy też miała być kara.
Litka nóż mi się w kieszeni otwiera jak czytam Waszą historię !!
...
Niedźwiadek,
zagotowało się we mnie, jaki świadomy wybór i jaka skuteczność tej kary, skoro Tobie opowiedział zupełnie inną wersję wydarzeń ? Panią by trzeba izolować, może by wtedy przemyślała swoje beznadziejne metody ezgekwowania posłuszeństwa W 8 klasie szkoły podstawowej mieliśmy psychopatycznego nauczyciela matematyki (na zastępstwie). W czasie sprawdzianu połowa klasy wylądowała w toaletach (przedwojenne baraki, nieremontowane, brak wentylacji, zepsute spłuczki, smród odchodów wymieszany z wonią lizolu). Mieliśmy stać w parach przez 45 minut, z rękami założonymi do tyłu trzymając w nich linijki. Druga połowa w tym czasie pisała. Ten chytry plan miał zapobiec ściąganiu. Po 20 minutach część z nas zwyczajnie zemdlała, m.in. mój najlepszy kumpel i sąsiad zarazem. Też się słaniałam na nogach ale jakoś dociągnęłam go do domu (po prostu wyszliśmy samowolnie z tych "kibli"). Moja mama zadzwoniła wtedy do kuratorium z aferą, w szkole była kontrola, okazało się że ów pan był emerytowanym milicjantem bez żadnego przygotowania pedagogicznego, za to dobrym kolegą pani dyrektor Też miałam reperkusje z powodu tej interwencji (m.in. obniżone zachowanie) ... takie to były czasy. W życiu nie dopuszczę, by ktokolwiek wykorzystywał swoją przewagę nad dzieckiem stosując metody żywcem wyjęte z więziennictwa.
Niedźwiadek odnoszę wrażenie, że zbyt łatwo dałaś się zbyć tej Pani...
a może tylko mało szczegółów nam podałaś... wiesz co konkretnie było przyczyną kary ? no właśnie - co tzn. świadomy wybór ? kilkuletnie dziecko raczej nie potrafi świadomie decydować w takich tematach... ale dobrze, że z nią rozmawiałaś, przynajmniej ma świadomość, że Twoja czujność nie jest uśpiona... a co z tym biciem po głowie ?
...
Jeśli rzeczywiście trafiliście na taką panią to współczuję, nie mieści mi się to w głowie.
Choć z drugiej strony przypomiała mi się sytuacja z naszego przedszkola o straszeniu panem J. i zamykaniem w piwnicy. Niektóre dzieciaki potrafiły tak realistycznie opowiedzieć historię o piwnicy, że nikomu z dorosłych nie przyszło do głowy że to nieprawda. Bo panie rzeczywiście panem J. straszyły i na własne uszy to słyszałam Okazało się, że trójka prawie czterolatków wymyśliło historię z zamykaniem, tak mocno się wkręcili w opowiadanie jej, że prawie sami w to uwierzyli. Dlatego zaskoczenia pani się nie dziwię: może sprawa ma jednak drugie dno? Nawet wymyślone historie nie są bez powodu. Oczywiście nie twierdzę, że Michał oszukuje, sprawę trzeba wyjaśnić do końca i to jak najszybciej. W grupie Gaby jedna dziewczynka odbywała karę w łazience ale było to uzgodnione z jej mamą, po prostu nie było wyjścia, robiła sobie i innym dzieciom krzywdę.
Litka, okropna historia, biedny Igor Chyba wysłałabym pani na Dzień Nauczyciela paczkę z resztkami z obiadu i listem
Ja na jutro umówiłam się z dyrektorem placówki, gdzie na tańce chodzi moja córka. Gdy była przerwa, a Pani prowadząca zajęcia mnie nie zauwazya, to -płaczącą 4-5 letnię dziewczynkę, która chciała do mamy- zaczęła szarpać i straszyć, że jak się natychmiast nie uspokoi to zamknie na noc w ciemnej sali samą i nie pozwoli jej mamie odebrać i będzie sama siedziała w ciemności, nikt jej nie pomoże itd. Potem zwołała zebranie z rodzicami i traktowała nas jak osoby uposledzone umysłowo. I zastanawiam się czy ona jest zdrowa na umysle. Żeby nie było druga Pani prowadząca inne zajęcia jest "super" jak ją okresliła Wika, a ta jest "dziwna i nie miła i ja jej nie lubię". Nie dziwię się, ja sama jej nie lubię i na pewno tego tak nie zostawię.
Niedźwiadek jak po rozmowie?
Litka, pati.n coś okropnego jak tach ludzi można dopuścic do opieki nad dziecmi. Normalnie powinny być chyba robione testy psychologiczne przed podjęciem pracy pedagoga. Przecież ponoszą odpowiedzialność za innych ludzi tym bardziej, że to małe dzieci.
...
Dobrze, że jest ok, żeby tylko teraz na innych dzieciach się nie pastwiły
Pewnie myślały, że takie malce nie powiedzą co z nimi robią. Powodzenia To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|