To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

fejs

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2
semi
Od dwóch dni obserwuję na fejsie, ze u niektorych moich znajomych pojawiają się linki do filmików pornograficznych polecanych jakoby przez nich, gdy tymczasem ja wiem, ze nie przez nich. Jestem zielona w temacie fejsa i lęk mam w sobie, ze mnie tez ktoś taki numer wykręci, a poza linkiem widoczne jest też "zachęcające" zdjęcie - a ja mam wśród znajomych małoletnich członków rodziny. Jak sie przed tym uchronić?
domi
CYTAT(semi @ Sun, 16 Dec 2012 - 22:46) *
Jak sie przed tym uchronić?

Usunąć swój profil z fejsa 06.gif . Żartobliwie piszę-oczywiscie. Nie mam fejsa (ponoć nie istnieje ten, kto nie ma fejsa), dlatego nie wiem jak ci podpowiedzieć, ale wydaje mi sie, jak każdy portal, i fejs ma jakiegoś admina. Nie mozna tam zablokować jakos czegoś? Zgłosić adminowy, by blokował? No nie wiem.... tylko teoretycznie piszę. Ci co mają profil na fejsie, z pewnoscią coś doradza.
aniakuleczka
a ja wiem,
po pierwsze zgłoś każdy z tych postów jako spam (jest to jak najedziesz na prawy rog każdego postu, możesz to zrobić)
wtedy facebook będzie blokował te posty automatycznie

druga sprawa - napisz do swoich znajomych bo to oznacza, że jakaś aplikacja przez nich uzywana jest robakiem
no i przede wszystkim NIE OTWIERAJ TEGO LINKU!


PodsumowujÄ…c,
fb nie jest taki zły.
jak ci znajomi zaśmiecają tablicę grami i *****ołami, to możesz blokować gry i *****oły
a jak znajomi piszą bzdury, to możesz zablokować znajomych
i możesz mieć tylko to, co lubisz icon_smile.gif
Agnes84
Tego typu linki na Wallu biorą się najczęściej z klikania w "lubię to" lub "zezwalam" stron oferujących "ciekawe" lub kontrowersyjne filmy/zdjęcia. Ktoś chce zobaczyć jedno a potem nieświadomie dzieli się ze znajomymi dziwnymi treściami...

Znam to na przykładzie mojego brata gimnazjalisty, który klika we wszystko co się da byle bzdurny film obejrzeć, a potem ja dostaję takie linki rzekomo przez niego polecane że mi się słabo robi icon_wink.gif

Wniosek nie klikać w "zezwól" wątpliwego pochodzenia stron.
semi
dziekuję:)zaraportowałam, dałam znac znajomym, sama na nic podejrzanego nie klikam więc mam nadzieje, ze takie przygody mi nie grożą. natomiast mój syn niecierpliwie czeka na poczatek roku 2013 by sobie założyć konto na FB ale coraz częsciej myśle, ze to zły pomysł..
chojnol
CYTAT(semi @ Sun, 16 Dec 2012 - 23:29) *
natomiast mój syn niecierpliwie czeka na poczatek roku 2013 by sobie założyć konto na FB ale coraz częsciej myśle, ze to zły pomysł

Semi dlaczego? Ja tam jestem za tym, żeby edukować a nie cenzurować. Trzeba uczyć dzieci szanowania swojej prywatności, ale myślę, że FB jest też trochę kanałem komunikacji, dlatego ja nie zabraniam. Za to dokładnie wyjaśniam zasady bezpieczeństwa w sieci, zagrożenia jakie wiążą się z internetem. Dzieciaki miały zresztą w szkole na ten temat pogadankę zorganizowaną przez policję, żeby nie było, że tylko rodzice mają jakieś fobie icon_wink.gif Internet jest jak nóż, można się skaleczyć, ale to nie znaczy że nie można go używać. Mądrze używać.
Maciejka
Chojnol, ale czy to oznacza, że Twoja córka mam konto na FB? Z tego co widzę w sygnaturce jest z 2001 r. To nie ma 13 lat. Czyli musiala podać fałszywe dane osobowe. Złamać regulamin. Uważasz, ze to OK? Pytam nie po to, żeby Ci pogrozić palcem. Ciekawa jestem po prostu dlaczego ludzie pozwalaja czasem dzieciom na łamanie regulaminów, a innym razem wymagają od nich ich przestrzegania. Jak nie chcesz tu, to moze być na priv.
zilka
CYTAT(Maciejka @ Mon, 17 Dec 2012 - 03:51) *
Chojnol, ale czy to oznacza, że Twoja córka mam konto na FB? Z tego co widzę w sygnaturce jest z 2001 r. To nie ma 13 lat. Czyli musiala podać fałszywe dane osobowe. Złamać regulamin. Uważasz, ze to OK? Pytam nie po to, żeby Ci pogrozić palcem. Ciekawa jestem po prostu dlaczego ludzie pozwalaja czasem dzieciom na łamanie regulaminów, a innym razem wymagają od nich ich przestrzegania. Jak nie chcesz tu, to moze być na priv.


Sama jestem ciekawa odpowiedzi, co prawda chojnol nie napisała, że jej córka ma konto. Ale mam mnóstwo znajomych z dziećmi w wieku Flo, również z forum, które mają konta na FB.

Co prowadzi mnie do rozmowy jaką odbyłam ostatnio z mamą koleżanki Flo ze szkoły, jakie drogie są wyjazdy na narty w okresie świątecznym i ferii. A poza sezonem tańsze. No wg. mnie takie życie. Na to ona, że powinna nie jechać bo jej nie stać i że musi jechać poza sezonem, zabrać dziecko ze szkoły. I że w Niemczech czy gdzieś tam (w USA, w sumie nieważne co wymieniła) to nie wolno zabierać dzieci ze szkoły bez powodu. Kurcze, mam wrażenie, że u nas też nie wolno... icon_rolleyes.gif Generalnie rozmowę skończyłam szybko bo prowadziła do prostej konstatacji, że owa koleżanka z mamą na narty nie powinna jechać.

Oprócz tych kont na FB zabierania ze szkoły bez powodu też nie rozumiem... 48.gif Flo jako dziecko nie chorujące (puk, puk) ma może 2 nieobecności w ciągu roku, czasami się ugnę icon_wink.gif bo jakiś samolot gdzieś wcześniej odlatuje. Ale to następny musi być za parę dni, żeby to był powód icon_wink.gif
anita b.
CYTAT(zilka @ Mon, 17 Dec 2012 - 05:49) *
Kurcze, mam wrażenie, że u nas też nie wolno... icon_rolleyes.gif


serio?

ja jakoś nie mam z tym problemów, zwolnię dziecko żeby pojechać na narty, w zeszłym roku też zwolniłam, choć wcześniej nie chodził do szkoły przez 3 tygodnie z powodu choroby
lekcje w miarę systematycznie odrabialiśmy i jakoś nie zauważyłam by się do na nim odbiło

może w IV klasie się zastanowię nad zwalnianiem 06.gif
anita b.
dubel
zilka
CYTAT(anita b. @ Mon, 17 Dec 2012 - 12:32) *
serio?

ja jakoś nie mam z tym problemów, zwolnię dziecko żeby pojechać na narty, w zeszłym roku też zwolniłam, choć wcześniej nie chodził do szkoły przez 3 tygodnie z powodu choroby
lekcje w miarę systematycznie odrabialiśmy i jakoś nie zauważyłam by się do na nim odbiło

może w IV klasie się zastanowię nad zwalnianiem 06.gif


icon_confused.gif

Trudno mi to skomentować. Tak, dzieci nie wolno zabierać ze szkoły bez powodu. Z wielu różnych powodów. Wypisywać zwolnień z WFu też nie bo się dziecku nie chce ćwiczyć.
Mogłabym dalej kontynuować tym tropem ale wolę, żeby dyskusja pozostała przy szkole.
tuLena
ze szkoły na wyjazd bym zwolniła pod warunkiem nadrobienia zaleglosci. Zwolnienia z wf nie oraz zwolnienia ze szkoły "bo tak" też nie ( no chyba,ze bylaby jakas wyjątkowa sytuacja, ktora chwilowo mi do glowy nie chce przyjść icon_wink.gif )
Pogoda
A ja się podpisuję pod Zilką. I chciałam zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz - aspekt wychowawczy.

Jeśli uczymy dziecko, że wyjazd na narty jest powodem do ZANIECHANIA OBOWIĄZKU SZKOLNEGO, to uczymy, że przyjemności są ważniejsze niż obowiązki. To nie jest dobre. Oczywiście, że człowiek nie może żyć tylko nauką i pracą - musi być czas na odpoczynek i rozrywkę. Umieć wypoczywać, to też coś, czego trzeba uczyć dzieci od małego. ALE trzeba je też uczyć odpowiedzialności i należytego wywiązywania się z powierzonych im obowiązków. A regularne chodzenie do szkoły to jest ich obowiązek. Jeden z nielicznych w tym wieku.

To jest zmora, z którą ja się borykam od wielu lat jako nauczyciel tańca. Oprócz zajęć czysto rekreacyjnych prowadzę grupy turniejowe - takie, które mają bardzo regularne, intensywne zajęcia, biorą udział w konkursach i turniejach. Zapisując się do takiej grupy dziecko i jego rodzice biorą na siebie pewne OBOWIĄZKI. M.in. muszą regularnie brać udział we wszystkich treningach (zasady prawie jak w szkole - dozwolona jest jedna nieobecność nieusprawiedliwiona w semestrze, pozostałe trzeba usprawiedliwić zwolnieniem lekarskim), obowiązek brania udziału w Festiwalu, Pokazie czy Konkursie. Oczywiście w uzasadnionych przypadkach dziecko może nie pojechać na występ, ale musi to zgłosić z conajmniej dwutygodniowym wyprzedzeniem. Wszystko to dla dobra GRUPY.
Rodzice wiedzą na co się piszą zapisując dziecko. Podejmują się wspólnie z nim wypełniania obowiązków wynikających z członkostwa w zespole. A pomimo to nadal zdarzają się sytuacje, że jakieś dziecko oświadcza, że nie jedzie na występ, bo są urodziny babci. Albo, dostaję telefon w dniu wyjazdu, że 13-letnia panna nie jedzie, "bo ją boli gardło", albo na tydzień przed turniejem dziecko oświadcza, że nie pojedzie, bo koleżanka robi urodziny, a kiedy tłumaczę, że nie ma zgody i pojechać musi inaczej zostanie zawieszone, przychodzi mamusia "bronić biednego dziecka".

Dla mnie takie sytuacje, że jakakolwiek impreza - wesele, urodziny babci itp. nie mogą być ważniejsze niż obowiązki, których się podjęliśmy. Trzeba być konsekwentnym. A pokazywanie dziecku, że obowiązki można "olewać" prowadzi w przyszłości do bardzo niedobrych skutków i wychowuje pokolenie niesolidnych, nierzetelnych i nieodpowiedzialnych ludzi.
chojnol
CYTAT(Maciejka @ Mon, 17 Dec 2012 - 03:51) *
Chojnol, ale czy to oznacza, że Twoja córka mam konto na FB? Z tego co widzę w sygnaturce jest z 2001 r. To nie ma 13 lat. Czyli musiala podać fałszywe dane osobowe. Złamać regulamin. Uważasz, ze to OK? Pytam nie po to, żeby Ci pogrozić palcem. Ciekawa jestem po prostu dlaczego ludzie pozwalaja czasem dzieciom na łamanie regulaminów, a innym razem wymagają od nich ich przestrzegania. Jak nie chcesz tu, to moze być na priv.

Tak, Julka ma konto na FB. Przyznam, że zakładając jej konto nie brałam pod uwagę kwestii łamania regulaminu, chyba w ogóle nie myślałam w ten sposób. Na swoje marne usprawiedliwienie mogę mieć jedynie to, że b. rzadko sama podaję prawdziwe dane w sieci. Jakoś byt wirtualny nie ma dla mnie silnego powiązania z tym realnym, a wręcz przeciwnie, staram się prywatność zachować dla siebie i ludzi w realu. Pewnie dlatego zmiana roku urodzenia nie była dla mnie czymś karygodnym. Ale faktycznie było to złamanie zasad, hmmm... Nie ładnie...

Teraz pokuszę się o analizę problemu icon_wink.gif To nie ma być usprawiedliwianie. Piszecie, że jesteście ciekawe dlaczego, mnie też to ciekawi, nie zastanawiałam się nad tym dłużej nigdy. Fakt jest faktem: moja córka regulaminy postrzega zero-jedynkowo, nie wolno to nie i już, ja mam z tym problem, często zastanawiam się w jakim celu dana zasada jest ustalona i czy to ma sens.

Dlaczego tak mam? Być może to efekt otaczających mnie zasad nie dających się logicznie wyjaśnić.

Przykładem sztandarowym jest stawianie ograniczenia prędkości z powodu dziur w drodze - na łatanie nas nie stać, więc postawimy ograniczenie, to jak ktoś sobie uszkodzi samochód to nie będzie nasza wina. Podobnie jest z serwisami internetowymi (sama napisałam kilkanaście, wiem jak to się odbywa). Regulamin chroni właściciela serwisu przed odpowiedzialnością. Dzieci do 13 roku życia nie mają prawa zawierać umów cywilno-prawnych (nie wysyłacie dzieci po zakupy? teoretycznie taki zakup, dokonany przez małolata do 13 lat jest nieważny), nie można do dzieci kierować reklam, są więc nieprzydatne komercyjnie. Gdyby wprost zezwolić małolatom na szaleństwa w serwisie, rodzice mieli by prawo dochodzić roszczeń, a przy odpowiednim zapisie w regulaminie już odpowiedzialność spada na nich. Takie zapisy istnieją nie tylko w stosunku do dzieci i mają na celu właśnie komercyjne zastosowanie serwisów (po to one przecież istnieją, nie dla tego, żeby ułatwić ludziom kontakt). Zgodnie z prawem nie wolno np. pokazywać pacjentom reklam leków wydawanych na receptę, dlatego zastrzega się w regulaminie, że z serwisu mogą korzystać wyłącznie lekarze. Dopiero od niedawna popularne stało się wymaganie numeru PWZ.

W moim świecie domowym rzeczywiście istnieją zasady, których nie łamiemy, sami je ustalamy, wszyscy się z nimi zgadzają i pod nimi podpisują. Każda reguła wynikała logicznie z jakichś uzasadnionych konsekwencji dla nas, dlatego nie dyskutuje się z ich istnieniem.
m4rusia
moja wiki tez ma konto na fejsie (11 lat, 9 mcy).
Założyła je bez mojej wiedzy ale potem uzasadniła, że tym kanałem jej się najlepiej kontaktowac z tatą swoim i faktycznie, utrzymują taki kontakt .
Wie co może a czego nie i pod jakim rygorem. Na razie korzysta rozsądnie. Była ostatnio sytuacja, że udostepniła jakąś głupią stronkę ale jak sie zorientowała, sama mnie zawołała, że nie wie jak to sie stało i żebym jej to usuneła "z korzeniami".
Tak więc ja zezwalam, pomimo nieregulaminowego wieku
tuLena
CYTAT(Pogoda @ Mon, 17 Dec 2012 - 12:43) *
A ja się podpisuję pod Zilką. I chciałam zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz - aspekt wychowawczy.

Jeśli uczymy dziecko, że wyjazd na narty jest powodem do ZANIECHANIA OBOWIĄZKU SZKOLNEGO, to uczymy, że przyjemności są ważniejsze niż obowiązki. To nie jest dobre. Oczywiście, że człowiek nie może żyć tylko nauką i pracą - musi być czas na odpoczynek i rozrywkę. Umieć wypoczywać, to też coś, czego trzeba uczyć dzieci od małego. ALE trzeba je też uczyć odpowiedzialności i należytego wywiązywania się z powierzonych im obowiązków. A regularne chodzenie do szkoły to jest ich obowiązek. Jeden z nielicznych w tym wieku.


a ja tu widzę pewną generalizację. Ja w życiu nie dostałam zwolnienia od rodziców na nic., Czy mnie to nauczyło obowiązkowości ? z całą pewnoscią nie.

CYTAT
To jest zmora, z którą ja się borykam od wielu lat jako nauczyciel tańca. Oprócz zajęć czysto rekreacyjnych prowadzę grupy turniejowe - takie, które mają bardzo regularne, intensywne zajęcia, biorą udział w konkursach i turniejach. Zapisując się do takiej grupy dziecko i jego rodzice biorą na siebie pewne OBOWIĄZKI. M.in. muszą regularnie brać udział we wszystkich treningach (zasady prawie jak w szkole - dozwolona jest jedna nieobecność nieusprawiedliwiona w semestrze, pozostałe trzeba usprawiedliwić zwolnieniem lekarskim), obowiązek brania udziału w Festiwalu, Pokazie czy Konkursie. Oczywiście w uzasadnionych przypadkach dziecko może nie pojechać na występ, ale musi to zgłosić z conajmniej dwutygodniowym wyprzedzeniem. Wszystko to dla dobra GRUPY.
Rodzice wiedzą na co się piszą zapisując dziecko. Podejmują się wspólnie z nim wypełniania obowiązków wynikających z członkostwa w zespole. A pomimo to nadal zdarzają się sytuacje, że jakieś dziecko oświadcza, że nie jedzie na występ, bo są urodziny babci. Albo, dostaję telefon w dniu wyjazdu, że 13-letnia panna nie jedzie, "bo ją boli gardło", albo na tydzień przed turniejem dziecko oświadcza, że nie pojedzie, bo koleżanka robi urodziny, a kiedy tłumaczę, że nie ma zgody i pojechać musi inaczej zostanie zawieszone, przychodzi mamusia "bronić biednego dziecka".


a tu znowu jest niekosekwencja. Tym razem Twoja. Skoro sa zasady to jakieś konsekwencje za ich nieprzestrzeganie rownież. OCZYWIŚCIE najlepiej by było gdyby rodzice pilnowali i uczyli obowiązkowości itd... moim zdaniem jest ważniejsze aby dziecko ( i dorosły też przy okazji ) uczylo się ponoszenia konsekwencji własnych decyzji. Zobowiązałam się ? olewam ? Mma prawo, ale ze świadomością, że mnie wypiszą, skreślą, czy co tam. Albo za nieobecnosci w szkole typu inne niż L-4 jakies konsekwencje.

CYTAT
Dla mnie takie sytuacje, że jakakolwiek impreza - wesele, urodziny babci itp. nie mogą być ważniejsze niż obowiązki, których się podjęliśmy. Trzeba być konsekwentnym. A pokazywanie dziecku, że obowiązki można "olewać" prowadzi w przyszłości do bardzo niedobrych skutków i wychowuje pokolenie niesolidnych, nierzetelnych i nieodpowiedzialnych ludzi.

chwileczkę. Między zwalnianiem dziecka z powodu urodzin czy imienin babci , czy dowolnej innej imprezy a zwalnianiem z powodu IMPREZY, urodzin BABCI i INNYCH ja widzę całą gamę możliwosci i ewentualnych ocen. Jakoś nie dałabym znaku równości pomiędzy każdym zwalnianiem , a zezwoleniem na olewactwo. W życiu bywa rożnie, a na pewno nie czarno-biało.
pirania
CYTAT(Maciejka @ Mon, 17 Dec 2012 - 03:51) *
Chojnol, ale czy to oznacza, że Twoja córka mam konto na FB? Z tego co widzę w sygnaturce jest z 2001 r. To nie ma 13 lat. Czyli musiala podać fałszywe dane osobowe. Złamać regulamin. Uważasz, ze to OK? Pytam nie po to, żeby Ci pogrozić palcem. Ciekawa jestem po prostu dlaczego ludzie pozwalaja czasem dzieciom na łamanie regulaminów, a innym razem wymagają od nich ich przestrzegania. Jak nie chcesz tu, to moze być na priv.

Maciejko, ale chcesz mi powiedziec ze nigy nie zlamalas zadnego z regulaminow? czasami pozwalaja bo tak jest wygodniej.
zilka
CYTAT(pirania @ Mon, 17 Dec 2012 - 18:53) *
Maciejko, ale chcesz mi powiedziec ze nigy nie zlamalas zadnego z regulaminow? czasami pozwalaja bo tak jest wygodniej.


Wiesz co nie wiem czy Maciejka złamała czy nie, natomiast ja widzę pewną różnicę pomiędzy dorosłym, świadomym (mam nadzieję) łamaniem regulaminu a robieniem tego z własnym, wkraczającym w życiu dzieckiem.
pirania
Rozwin zilko prosze. Bo ja np. granice mam gdziesz pomiedzy tym co napisala anita, tym co napisala Pogoda a tym co napisalas ty.
Gosia z edziecka
CYTAT(Pogoda @ Mon, 17 Dec 2012 - 12:43) *
A ja się podpisuję pod Zilką. I chciałam zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz - aspekt wychowawczy.

Jeśli uczymy dziecko, że wyjazd na narty jest powodem do ZANIECHANIA OBOWIĄZKU SZKOLNEGO, to uczymy, że przyjemności są ważniejsze niż obowiązki. To nie jest dobre. Oczywiście, że człowiek nie może żyć tylko nauką i pracą - musi być czas na odpoczynek i rozrywkę. Umieć wypoczywać, to też coś, czego trzeba uczyć dzieci od małego. ALE trzeba je też uczyć odpowiedzialności i należytego wywiązywania się z powierzonych im obowiązków. A regularne chodzenie do szkoły to jest ich obowiązek. Jeden z nielicznych w tym wieku.
(...)
Dla mnie takie sytuacje, że jakakolwiek impreza - wesele, urodziny babci itp. nie mogą być ważniejsze niż obowiązki, których się podjęliśmy. Trzeba być konsekwentnym. A pokazywanie dziecku, że obowiązki można "olewać" prowadzi w przyszłości do bardzo niedobrych skutków i wychowuje pokolenie niesolidnych, nierzetelnych i nieodpowiedzialnych ludzi.

Z jednej strony sie zgadzam, że warto uczyć obowiązkowści i poważnego podejścia do sprawy. Z drugiej strony... Gdyby wszyscy zawsze przestrzagali wszystkich praw i regulaminów, dalej zylibysmy w komunie. Przecież rok 89(i wiele wiele innych rzeczy) mógł byc dzięki łamaniu prawa własnie.

Ja myślę, że jest łamanie i łamanie. Myślę, że wazne tez sa okoliczności.
Ja na przykład - i mój mąż leczymy sie z nadobowiązkowości. I próbujemy sie jakoś odnaleźć i jakoś wychowac dzieci. I nie chcemy im pokazywac,ze OBOWIĄZEK NADE WSZYSTKO. Co z tego wyjdzie - nie mam pojecia. Inaczej powinni podchodzić rodzice obciązeni lenistwem icon_wink.gif tak myślę.
Okoliczności robią różnicę.
Pogoda
CYTAT(tuLena @ Mon, 17 Dec 2012 - 13:56) *
a ja tu widzę pewną generalizację. Ja w życiu nie dostałam zwolnienia od rodziców na nic., Czy mnie to nauczyło obowiązkowości ? z całą pewnoscią nie.
.


Czasem nie da sie uniknąć generalizacji. Owszem, nie w kazdym przypadku brak konsekwencji rodziców automatycznie skazuje dziecko na jakies tam "zaburzenia społeczne", ale generalnie zwiększa ryzyko takowych.



CYTAT
a tu znowu jest niekosekwencja. Tym razem Twoja. Skoro sa zasady to jakieś konsekwencje za ich nieprzestrzeganie rownież. OCZYWIŚCIE najlepiej by było gdyby rodzice pilnowali i uczyli obowiązkowości itd... moim zdaniem jest ważniejsze aby dziecko ( i dorosły też przy okazji ) uczylo się ponoszenia konsekwencji własnych decyzji. Zobowiązałam się ? olewam ? Mma prawo, ale ze świadomością, że mnie wypiszą, skreślą, czy co tam. Albo za nieobecnosci w szkole typu inne niż L-4 jakies konsekwencje.



Alez ja jak najbardziej wyciągam konsekwencje wobec tych dzieci! Są one rownież bardzo jasno klarowne ujęte w naszym regulaminie. Zdarzyło mi sie 2 razy złagodzić karę jako ze przypadek był faktycznie szczególny. Ale w większości przypadków konsekwentnie trzymam sie regulaminu. Tylko, ze spotyka sie to najczęściej z ogromnym oburzeniem rodziców, pyskowkami i próbami wywierania na mnie presji, lub "załatwienia sprawy" np. Z moim dyrektorem...

Inna sprawa - to jest zespół - co z tego, ze ja wyciagne konsekwencje od tej konkretnej osoby, skoro cierpi cały zespół? Nie bede sie teraz rozwodzić w jaki sposób i dlaczego, bo to nie o tym temat.


CYTAT
chwileczkę. Między zwalnianiem dziecka z powodu urodzin czy imienin babci , czy dowolnej innej imprezy a zwalnianiem z powodu IMPREZY, urodzin BABCI i INNYCH ja widzę całą gamę możliwosci i ewentualnych ocen. Jakoś nie dałabym znaku równości pomiędzy każdym zwalnianiem , a zezwoleniem na olewactwo. W życiu bywa rożnie, a na pewno nie czarno-biało.


A ja uwazam, ze jesli człowiek DOBROWOLNIE przyjmuje jakies zasady, podpisuje regulamin i zobowiązuje sie do jego przestrzegania to powinien to robic bez względu na wszystko. Oczywiscie ze są rożne sytuacje i każda sprawe rozważa sie indywidualnie, ale żadne urodziny babci albo wyjazd rodzinny na narty nie są podstawa do łamania regulaminu.
milutka
Oj u mnie też się pojawiały takie filmiki, że coś pornograficznego czy durnego polecam, bo obejrzałam, a to nieprawda. Kiedyś kliknęłam na jakiś filmik śmieszny, a później już mnie zapamiętało, że regularnie oglądam, masakra.

Kiedyś mi kuzynka mówiła, że jej siostra pozwoliła dzieciom założyć konto na FB, ale mają przedstawiać się pseudonimami, żadnych imion i nazwisk nie podawać. Sama na NK miałam niepełne nazwisko podane.
anita b.
CYTAT(Pogoda @ Mon, 17 Dec 2012 - 18:23) *
A ja uwazam, ze jesli człowiek DOBROWOLNIE przyjmuje jakies zasady, podpisuje regulamin i zobowiązuje sie do jego przestrzegania to powinien to robic bez względu na wszystko. Oczywiscie ze są rożne sytuacje i każda sprawe rozważa sie indywidualnie, ale żadne urodziny babci albo wyjazd rodzinny na narty nie są podstawa do łamania regulaminu.


tak, jak człowiek dobrowolnie przyjmuje jakieś zasady, to powinien ich przestrzegać
ja się tylko dziwię, że ludzie zgadzają się na takie zasady
ale ja się wielu rzeczom dziwię w życiu szkolno-pozalekcyjnym (np. dziwię się temu, że sześciolatka ma po 2-3 zajęcia pozalekcyjne codziennie od poniedziałku do soboty), więc już nie dziwi mnie to, że mnie coś dziwi
icon_wink.gif
anita b.
CYTAT(Pogoda @ Mon, 17 Dec 2012 - 18:23) *
Czasem nie da sie uniknąć generalizacji. Owszem, nie w kazdym przypadku brak konsekwencji rodziców automatycznie skazuje dziecko na jakies tam "zaburzenia społeczne", ale generalnie zwiększa ryzyko takowych.


brak konsekwencji rozumiany jako raz dziecko za coś pochwalę, a raz za to samo zganię - tak, może zwiększać ryzyko zaburzeń
ale fakt, że się dziecku da od czasu do czasu od czegoś odpocząć a nie każe mu się chodzić jak koń w kieracie - nie sądzę i nie sądzę że przez to że umiem czasami odpuścić, wychowam psychopatę icon_wink.gif

a nazywanie pozwolenia dziecku na nieobecność na zajęciach "brakiem konsekwencji rodziców" uważam za trochę na wyrost



Ammm
CYTAT(Pogoda @ Mon, 17 Dec 2012 - 14:43) *
Dla mnie takie sytuacje, że jakakolwiek impreza - wesele, urodziny babci itp. nie mogą być ważniejsze niż obowiązki, których się podjęliśmy. Trzeba być konsekwentnym. A pokazywanie dziecku, że obowiązki można "olewać" prowadzi w przyszłości do bardzo niedobrych skutków i wychowuje pokolenie niesolidnych, nierzetelnych i nieodpowiedzialnych ludzi.


Strasznie mnie to uderzyło... Nie wybrażam sobie, że moje dziecko nie pójdzie na wesele bliskiej osoby z rodziny (oczywiście uprzedzając odpowiednio wcześniej zainteresowanych), bo 3 lata temu zapisało się na tańce...

Ale może mam tak dlatego, że mój mąż NIGDY nie zawala pracy, ale za to...
zilka
CYTAT(pirania @ Mon, 17 Dec 2012 - 19:02) *
Rozwin zilko prosze. Bo ja np. granice mam gdziesz pomiedzy tym co napisala anita, tym co napisala Pogoda a tym co napisalas ty.


1) W rozwijaniu to ja jestem słaba icon_smile.gif
2) Ja jestem raczej z legalistek.

Nie wiem co tu rozwijać, dziecko rośnie a my mu pokazujemy świat. Dopuszczam (z trudem icon_wink.gif sytuacje, w których możemy nie przestrzegać prawa. Ale to nie powinno być regułą a wyjątkiem. Więc uczmy dzieci, że 1) nie kłamiemy 2) przestrzegamy zasad i regulaminów 3) nie kradniemy i takie tam. A jeśli chce złamać obowiązujące zasady/prawo to będzie musiało ponieść konsekwencje. Dobrze je znać, żeby świadomie podjąć decyzję.
To może głupio brzmi w kontekście zakładania konta na FB ale tak naprawdę zaczyna się od razu, od pierwszego dnia w przedszkolu. Nie można przynosić zabawek? To nie można, nie "oszukujmy" Pani i nie pokazujemy dziecku, że tak można. Nie podoba nam się ta zasada? To zmień przedszkole. Rozumiem wszelkie argumenty, że prawa nie można przestrzegać ślepo i takie tam. Natomiast bardzo zazdroszczę krajom, w których można zostawić otwarty samochoód na ulicy. Bo wszystko ma gdzieś swój początek.
Pogoda
CYTAT(Ammm @ Mon, 17 Dec 2012 - 19:35) *
Strasznie mnie to uderzyło... Nie wybrażam sobie, że moje dziecko nie pójdzie na wesele bliskiej osoby z rodziny (oczywiście uprzedzając odpowiednio wcześniej zainteresowanych), bo 3 lata temu zapisało się na tańce...
Ale może mam tak dlatego, że mój mąż NIGDY nie zawala pracy, ale za to...


Wesele to jest taka impreza, o której się wie zazwyczaj z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Jeśli przychodzi do mnie rodzic dziecka w na początku stycznia i mówi: "Proszę Pani, W połowie lutego mamy w rodzinie wesele i bardzo nam zależy, żeby Basia w nim uczestniczyła..." to wtedy sprawa wygląda zupełnie inaczej - Ja od razu będę wiedziała, że jeśli tego dnia wpadnie jakiś turniej, to ja przygotowuję do niego grupę BEZ BASI - z wyprzedzeniem i na spokojnie. Albo negoc[użytkownik x]ę - gdzie jest to wesele, o której, czy jest możliwość, że Basia "odskoczy" z wesela na kilka godzin na występ itd. itp. Rozważa się sprawę indywidualnie i bez szkody dla żadnej ze stron.

Co innego jak dziecko mi zgłasza na trzy dni przez ważnym turniejem, że ono to jednak nie jedzie bo ma wesele, tylko zapomniało mi wcześniej powiedzieć. No chyba jest różnica, prawda?

A tak w ogóle, to bez przesady - dzieci mają zajęcia 2 razy w tygodniu po 2 godziny. Nastolatki w wieku od 16 lat wzwyż mają 3 razy w tygodniu. Występów jest między 7 a 20 w ciągu całego roku. W tym tylko 3 występy są absolutnie obowiązkowe i ich daty są znane co najmniej 5 miesięcy do przodu. Na temat każdego innego występu rozmawiam z dziećmi na zajęciach i proszę, żeby do kolejnych zajęć uzgodniły z rodzicami, czy mogą jechać, czy mają coś już zaplanowane. I dopiero POTEM występ zostaje wpisany w kalendarz i staje się obowiązkowy.

Nie jest to obciążenie, którego nie da się udźwignąć.
milutka
CYTAT(Pogoda @ Mon, 17 Dec 2012 - 20:03) *
Co innego jak dziecko mi zgłasza na trzy dni przez ważnym turniejem, że ono to jednak nie jedzie bo ma wesele, tylko zapomniało mi wcześniej powiedzieć. No chyba jest różnica, prawda?


W przypadku Twoich zajęć jest to niepojęte, żeby tak postępować. Tak jak piszesz, to rozwala całą grupę a ciężko przez te 3 dni znaleźć zastępstwo.
semi
CYTAT(chojnol @ Sun, 16 Dec 2012 - 23:18) *
Semi dlaczego? Ja tam jestem za tym, żeby edukować a nie cenzurować. Trzeba uczyć dzieci szanowania swojej prywatności, ale myślę, że FB jest też trochę kanałem komunikacji, dlatego ja nie zabraniam. Za to dokładnie wyjaśniam zasady bezpieczeństwa w sieci, zagrożenia jakie wiążą się z internetem. Dzieciaki miały zresztą w szkole na ten temat pogadankę zorganizowaną przez policję, żeby nie było, że tylko rodzice mają jakieś fobie icon_wink.gif Internet jest jak nóż, można się skaleczyć, ale to nie znaczy że nie można go używać. Mądrze używać.



A dlatego, ze nie zachwyca mnie mysl, ze mój dwunastoletni syn będzie zarzucany zdjeciami par kopulujacych na samochodowych maskach oraz puszek pepsi wystających z kobiecej pochwy. A takimi oto zdjęciami wita mnie fejsbuk przez ostatnie kilka dni w postach moich znajomych. Niekoniecznie mam ochotę na zaznajamianie nastolatka z pornografią. I to wbrew temu co chyba sugerujesz nie oznacza, że nie ucze dziecka madrze korzystac z internetu a zakazuję.
zilka
CYTAT(semi @ Tue, 18 Dec 2012 - 00:37) *
A takimi oto zdjęciami wita mnie fejsbuk przez ostatnie kilka dni w postach moich znajomych. Niekoniecznie mam ochotę na zaznajamianie nastolatka z pornografią.


Zmień znajomych icon_wink.gif ja siedzę na FB bardzo dużo i nie widziałam ani jednego z takich zdjęć, w ogóle pornografia na FB do mnie nie trafia.
Ida.dorota
Może warto zauważyć, że pomiędzy niewolniczym trzymaniem się regulaminu a jego łamaniem w dowolny wygodny sposób jest jeszcze mnóstwo możliwości, na przykład zwyczajna prośba o zwolnienie dziecka z czegoś, motywowana prawdziwą argumentacją. Mój syn miał okazję w zeszłym roku wyjechać z tatą i dziadkiem na tydzień na Ukrainę - bardzo ciekawy wyjazd, dający dziecku o wiele więcej, niż siedzenie na wielu lekacjach historii czy (w przyszłości) geografii, ale odbywający się w maju, w trakcie roku szkolnego. Zwyczajnie poszłam do wychowawczyni i powiedziałam jak wygląda sytuacja, poprosiłam o materiał z podstawowych przedmiotów do przerobienia na ten tydzień i Tomek pojechał, najzupełniej legalnie. Podobnie jest z każdą taką sytuacją - nie kłamię, tylko normalnie mówię, jak wygląda problem i jeszcze nie spotkałam się z negatywną reakcją.
Nie lubię żadnych skrajności. Nie trafiają do mnie ani argumenty o bezwyjątkowości zasad, ani o tym, że ważniejszy od zasad jest człowiek. Jedno i drugie jest ważne, bo zasady uczą i pomagają być lepszym człowiekiem. W dorosłym życiu także zdarzają się sytuacje, kiedy prosimy o zwlonienie z przestrzegania jakiejś zasady z ważnych przyczyn i moim zdaniem nie ma nic złego w nauczeniu dziecka, że będzie mogło w przyszłości na to liczyć.
Pogoda
Ida.Dorota - podpisuję się rękami i nogami.

Tutaj wszędzie najważniejszy jest umiar. Bo czym innym jest podany przez Ciebie przykład a co innego to notoryczne zwalnianie dziecka z lekcji z powodu rodzinnych wyjazdów i wczasów bo rodzic "nie widzi nic złego w zwalnianiu dziecka ze szkoły". Co innego tzw. "siłą wyższa" lub sytuacja, która zdarza się wyjątkowo, raz na kilka lat a co innego notorycznie i powtarzalne "łamanie reguł". Bo dla mnie np. to, że ktoś corocznie przedłuża sobie ferie zimowe o tydzień, bo jeździ z rodzicami na narty to średnio "uczciwe" jest...
Agnieszka AZJ
Mam tak jak Ida. Raz zdarzyła nam taka sytuacja, że absolutnie nie moglismy wyjechać na ferie w terminie ferii - Mąż nie mógł sie wyrwać z firmy. Moglismy wyjechac dopiero po feriach.

Julka była wtedy w pierwszej klasie, czyli Zosia w piątej, a Ania w pierwszej gimnazjum. Poszłam do nauczycieli przed feriami i poprosiłam o podanie zakresu materiału, jaki będą przerabiac w szkole w pierwszym tygodniu nowego semestru i zrobiłyśmy to w domu w czasie ferii.
Problem zrobił sie potem, bo sytuacja w firmie skomplikowała się na tyle, że jednak nie pojechaliśmy i dziewczyny po feriach zjawiły się w szkole. Najgorzej było z Julką, bo miała wypełnione wszystko i nie miała co robic na lekcjach 37.gif

Zabrałam też kiedyś Anię do Londynu na kilka dni w maju chyba w drugiej gimnazjum - też uprzedziłam wcześniej i uważam, że korzyściu z tego wyjazdu zrównoważyły stracone lekcje icon_wink.gif
semi
CYTAT(zilka @ Mon, 17 Dec 2012 - 22:39) *
Zmień znajomych icon_wink.gif ja siedzę na FB bardzo dużo i nie widziałam ani jednego z takich zdjęć, w ogóle pornografia na FB do mnie nie trafia.



a nie, ja juz o tym pisałam, to nie są linki zamieszczane przez nich tylko jakas aplikacja ich tak wykorzystuje.
semi
My co roku jeździliśmy na wakacje we wrzesniu - maz mial dzialalnośc sezonową, letnią, stanowiąca jego jedyny zarobek, nie było opcji, zeby w tym czasie gdzies wyjechac. leo byl legalnie zwalniany ze szkoły, miał pozaznaczane przez nauczycieli partie materiału do przerobienia i wracał z uzupełnionymi ksiazkami. teraz z uwagi na to, ze działalności już nie ma jeździmy latem-ale szczrez owiąc nie widziałam w tychnaszych wyjazdach niczego złego. Nie było inej opcji i nie było to lekcewazenie szkoły.
paulap
Z jednej strony rozumiem Pogodę. Moja Zu też tańczy w grupie i zasadny są podobne. dzięki tym zasadom są i sukcesy, ale z drugiej strony strasznie się irytowałam w tamtym roku jak rodzice dostawali rozpiskę zawodów/wystepów bez odpowiedniego uprzedzenia. szanujmy się w obie strony. Na przykład nie mam jeszcze żadnej informacji o tym co się będzie działo w ciągu najbliższego powiedzmy pół roku, a takich informacji potrzebuję, żeby sobie pewne rzeczy rozplanować, a także ewentualnie uprzedzić instruktorów, że jakieś terminy są dla nas mniej realne.
Pogoda
paulap - a nie macie możliwości współdecydowania o tym w których występach grupa weźmie udział a w których nie? Bo z tym informowaniem o kilka miesięcy do przodu czasem się nie da - są takie wydarzenia, o których wiadomo duuuużo wcześniej i można je zaplanować. Ale czasem informacja o możliwości udziału w pokazie czy turnieju "wyskakuje" na miesiąc przed, albo i później. To się zdarza i to wcale nierzadko. Tylko, że wtedy nie ma pretensji jeśli ktoś już ma inne plany na ten termin. No i każdy taki występ muszą "zatwierdzić" rodzice.

Owszem, bywa i tak, że wspólnie decydujemy, że weźmiemy udział w występie, ale w okrojonym składzie - bo jedna czy kilka osób nie może - ale wtedy to jest świadoma decyzja całej grupy.

edit: Bo mnie jeszcze naszło - "moi" rodzice też nie mają podanego rozkładu występów na najbliższe pół roku. Wiedzą o trzech wydarzeniach, które są tymi absolutnie obowiązkowymi i z góry założonymi. Ale na całą resztę, to wiedzą, że za wcześnie. Natomiast wiedzą, że maj i czerwiec to okres intensywnego występowania, sezon kończy się 19 czerwca i w tym czasie nie planują żadnych dłuższych wyjazdów itp. Drażliwą kwestię "majowego weekendu" ustalam zwykle w styczniu, z każdą grupą indywidualnie icon_wink.gif
zilka
CYTAT(Ida.dorota @ Tue, 18 Dec 2012 - 00:43) *
Podobnie jest z każdą taką sytuacją - nie kłamię, tylko normalnie mówię, jak wygląda problem i jeszcze nie spotkałam się z negatywną reakcją.


Ida, w pełni się z Tobą zgadzam. Sama zabrałam w tym roku Flo do Białowieży (straciła jeden piątek), z pełnym poinformowaniem szkoły a nie jakimiś ściemami.

Tylko czasami nie da się "nie kłamać i opowiedzieć jak wygląda problem" - vide regulamin FB icon_wink.gif I w wielu innych sytuacjach. I co wtedy?
Maciejka
Pirania, oczywiście, ze zlamalam w swoim życiu niejedne regulamin, ale nie falszowalam danych osobowych. Do dziś wspominam to, jak mnie raz czy drugi wywalili z kina, bo nie poprawilam o 2 lata daty urodzenia na legitymacji. Mnie ten wlasnie aspekt zapisywania sie na facebooku boli najbardziej. I owszem, wyobrażam sobie używanie pseudonimu czy nicku zamiast nazwiska na FB czy gdziekolwiek. Ale jeśli ten cholerny FB jest od 13 roku zycia to klóci mi się z moimi zasadami wpisywanie, ze mamy 113 lat tylko po to, żeby uzyskać dostęp. Rozumiem, że ktoś coś robi "dla świetego spokoju". Tylko potem na prawo i lewo słyszę utyskiwania jakie te dzieci straszne i tylko by przy komputerze siedziały. No i dzieci na FB są mimo wszystko narażone chociażby na uzaleznienie się od portalu. A to jest groźne nawet u dorosłych. I myślę, ze takie maluchy po prostu nie umieją odpowiedzialnie korzystać z tego typu miejsc. Mają poczucie chyba, że to jakiś wielki "hajdpark". I mocno przesadzają.
Co do zabierania dzieci ze szkoły mam jak Ida.dorota.
Sokolica
Na WP taki artykuł o wycieku danych z fb: https://tech.wp.pl/kat,1009785,title,Wyciek...,wiadomosc.html
Paula.
Ze zwalnianiem ze szkoły jest mi bardzo po drodze z Idą.dorotą i Agnieszką AZJ. Jak Kinga była mała najchętniej jeździliśmy na wakacje poza sezonem, ale wraz z jej pójściem do szkoły to się skończyło i nie rozumiem zupełnie rodziców, którzy notorycznie organizują dzieciom wakacje w czasie roku szkolnego. Ale takie sytuacje jak opisały Ida i Aga są wg mnie ok, z resztą jak rozumiem są to pojedyncze przypadki. W ogóle dla mnie nie bardzo zrozumiały jest bardzo luźny stosunek rodziców do obowiązku szkolnego, który jest chyba ewenementem na tle Europy. Np. w czerwcu moja siostra miała ślub, Pan młody ma rodzinę w Belgi i oni mimo tego, że bardzo chcieli to nie przyjechali, bo dzieci nie dostały zwolnienia ze szkoły nawet na jeden dzień.

W zakresie zajęć dodatkowych to rozumiem do pewnego stopnia Pogodę. Kinga chodzi na zajęcia taneczne i jest dla mnie oczywiste, że na wszelkie występy stawia się chociażby nam to nie pasowało (a mieliśmy już taką sytuację), ale jeżeli chodzi o cotygodniowe zajęcia (Kinga ma dwa razy w tygodniu) to czasem jej odpuszczam i tu powody mogą być różne, od dosyć poważnych tak jak w miniony czwartek, kiedy poszła na roraty, do trywialnego: "nie chce mi się" - przy czym ta opcja, może się zdarzyć raz na jakiś czas, powiedzmy raz na kwartał icon_smile.gif.

W kwestii regulaminu na FB, to złamałam go zakładając profil Kindze i to już dawno, ale założyłam ten profil tylko po to, żeby mogła grać w Akwarium - robiła to na moim loginie i ciągle mi jakieś dziwne rzeczy się w profilu pojawiały. Ale Kinga grała tylko i wyłącznie w tą grę (za mała była, żeby w inny sposób korzystać z FB). W chwili obecnej nawet nie pamiętam jakie było hasło do jej profilu. Ale złamanie tego regulaminu jakoś mnie nie "zabolało", chociaż jestem z tych, którzy raczej starają się przestrzegać, bo podobnie jak Chojnol zdaję sobie sprawę w jakim celu jest to ograniczenie od 13 lat, mało tego sama często logując się gdzieś w necie podaję fikcyjne dane, bo stanowczo zbyt wiele by chcieli o mnie wiedzieć.
chojnol
CYTAT(semi @ Tue, 18 Dec 2012 - 00:37) *
A dlatego, ze nie zachwyca mnie mysl, ze mój dwunastoletni syn będzie zarzucany zdjeciami par kopulujacych na samochodowych maskach oraz puszek pepsi wystających z kobiecej pochwy. A takimi oto zdjęciami wita mnie fejsbuk przez ostatnie kilka dni w postach moich znajomych. Niekoniecznie mam ochotę na zaznajamianie nastolatka z pornografią. I to wbrew temu co chyba sugerujesz nie oznacza, że nie ucze dziecka madrze korzystac z internetu a zakazuję.

Bynajmniej nie sugerowałam niczego w związku z Twoją osobą. W ogóle niczego nie sugerowałam, wyraziłam swoją opinię.
Być może korzystamy z innego FB, lub otaczamy się zupełnie innymi ludźmi, bo (choć korzystam z tego serwisu codziennie) nie dostrzegłam niczego zdrożnego w postach moich znajomych.
Odnośnie pornografii zgadzam się z Tobą absolutnie, nie chciała bym, aby moje dziecko w ten sposób zostało wprowadzone w tę intymną sferę. Mam jednak nadzieję (rozmawiałyśmy nie raz o szkodliwości pornografii), że w przypadku natrafienia na takie zdjęcia powiadomi mnie o tym i razem zapobiegniemy takim sytuacjom (nie tylko na FB, przecież może coś także otrzymać mailem, tak - konto pocztowe też jej założyłam i nie zamierzam przeglądać jej skrzynki).
Swoją wypowiedzią próbowałam zwrócić uwagę, nie tylko Twoją, na to, że zagrożenia istnieją i nie w zakazywaniu jest droga (moim zdaniem, nie musisz się z nim zgadzać) a w przygotowaniu dziecka na to, że z takimi zagrożeniami może się zetknąć, w nauczeniu jej jak sobie z nimi radzić.
Assalia
CYTAT(Ammm @ Mon, 17 Dec 2012 - 21:35) *
Strasznie mnie to uderzyło... Nie wybrażam sobie, że moje dziecko nie pójdzie na wesele bliskiej osoby z rodziny (oczywiście uprzedzając odpowiednio wcześniej zainteresowanych), bo 3 lata temu zapisało się na tańce...

Ale może mam tak dlatego, że mój mąż NIGDY nie zawala pracy, ale za to...

Podpiszę sie. Jestemw rodzinie,w której zawala sie sprawy rodzinne imieniny, urodziny, ba - święta, bo sport, bo turniej, bo eliminacje icon_sad.gif jest to smutne, i dla mnie od wielu wielu lat niezorumiałe,jak wciąż można wyżej kłaść sport, od relacji rodzinnych. Oczywiście te osoby, ktore zaciekle bronią zdania,ze sport to obowiazek, wyrzeniaczenia itp. nie potrafią nawiazywać bliskich, ciepłych relacji z innymi ludzmi. Wciąz nastaione są na życie - zadaniowo.
pirania
CYTAT(Sokolica @ Tue, 18 Dec 2012 - 12:31) *
Na WP taki artykuł o wycieku danych z fb: https://tech.wp.pl/kat,1009785,title,Wyciek...,wiadomosc.html

wlasnie takie przygody sprawiaja ze nie mam na fejsie prawdziwych, pelnych danych osobowych, ani na zadnym profilu, gdzie tylko moge. Prawdziwe dane to ja mam w banku. I dlatego regulanymi portalowe dotyczace danych, prywatnosci oraz uczciwosci lekcewaze.
Pogoda
CYTAT(Assalia @ Tue, 18 Dec 2012 - 13:27) *
Podpiszę sie. Jestemw rodzinie,w której zawala sie sprawy rodzinne imieniny, urodziny, ba - święta, bo sport, bo turniej, bo eliminacje icon_sad.gif jest to smutne, i dla mnie od wielu wielu lat niezorumiałe,jak wciąż można wyżej kłaść sport, od relacji rodzinnych. Oczywiście te osoby, ktore zaciekle bronią zdania,ze sport to obowiazek, wyrzeniaczenia itp. nie potrafią nawiazywać bliskich, ciepłych relacji z innymi ludzmi. Wciąz nastaione są na życie - zadaniowo.


Dla mnie uczestnictwo w każdej możliwej rodzinnej imprezie nie jest jednoznaczne z utrzymywaniem dobrych rodzinnych relacji. "Relacje rodzinne" ma się na co dzień a nie od imprezy do imprezy. Z resztą - są ludzie z natury rodzinni i oni stawiają rodzinę zawsze na pierwszym miejscu - ale wtedy nie powinni się angażować w zajęcia, które wymagają obowiązkowości, systematyczności, dyspozycyjności i samodyscypliny. Inni przedkładają inne rzeczy nad wartości rodzinne, bo taką mają naturę. Nie potrzebują wielu bliskich znajomych, źle czują się na rodzinnych spędach, dużo bardziej wolą angażować się w inne działania i realizować się na innych polach. Każdy z nas dokonuje w życiu wielu wyborów i decyduje o tym jak wyglądają jego życiowe priorytety. Ja sama jako dziecko i nastolatka byłam zawodniczką i dla moich rodziców było oczywiste, że jeśli się podjęłam członkostwa w zespole, skoro zdecydowałam się być członkiem grupy to jestem za tę grupę współodpowiedzialna i ciążą na mnie dodatkowe obowiązki. Nigdy nie było problemu z tym, że muszę wcześniej opuścić rodzinną uroczystość, lub wcale na niej nie być - nie jeden raz ojciec czy brat odwozili mnie na zawody "prosto z Kościoła". I nie miało to większego wpływu na moje relacje z rodziną. Dodatkowo - nie było ŻADNEJ taryfy ulgowej jeśli chodzi o udział w zajęciach. Nie było czegoś takiego, jak "dzisiaj mi się nie chce". Mogłam nie iść, jeśli byłam chora, zdarzyło się kilka razy nie być na próbie z powodu wesela czy chrzcin, ale o odpuszczeniu występu nie było mowy, chyba, że byłam na prawdę bardzo chora i nie był to wymysł trenera, ale moich rodziców właśnie. I jestem im za to wdzięczna do dzisiejszego dnia.
tuLena
CYTAT(Ida.dorota @ Mon, 17 Dec 2012 - 22:43) *
Może warto zauważyć, że pomiędzy niewolniczym trzymaniem się regulaminu a jego łamaniem w dowolny wygodny sposób jest jeszcze mnóstwo możliwości, na przykład zwyczajna prośba o zwolnienie dziecka z czegoś, motywowana prawdziwą argumentacją.


dokładnie to miałam na myśli.
Ida.dorota
CYTAT(zilka @ Tue, 18 Dec 2012 - 06:05) *
Tylko czasami nie da się "nie kłamać i opowiedzieć jak wygląda problem" - vide regulamin FB icon_wink.gif I w wielu innych sytuacjach. I co wtedy?


Tak, nie zawsze się da. I tu już wiele zależy moim zdaniem od tego, czego dotyczy problem, jakie są wartości uważane w rodzinie za ważne, jakie ma się priorytety. Z reguły jest tak, że zasada jest dla mnie priorytetem, ale nie zawsze, bo ja na przykład w przeciwieństwie do tego, co opisuje Pogoda z pełnym przekonaniem pozwoliłabym dziecku na jednorazowe opuszczenie zajęć, jeśli by mnie o to poprosiło, ponieważ nie chcę zakodować w nich przekonania, że zobowiązanie jest rodzajem koszmarnego kieratu od którego nie ma ucieczki i skoro podjąłeś decyzję, to teraz nie ma zmiłuj, nieważne, że masz dziś straszny dzień, bo dostałeś jedynkę i pokłóciłeś się z najlepszym przyjacielem, ulgi to tylko w erze. Oczywiście jest to droga do nauczenia dziecka obowiązkowości, ale mnie interesuje obowiązkowość bez poczucia ciężaru, bez szansy na pracoholizm czy depresję w przyszłości, a w połączeniu z empatią i przyjemnością, z którą może się wiązać. Zupełnie inaczej wypełnia się obowiązki, kiedy ma się świadomość, że są bardzo ważne, ale jakby co, można liczyć na zrozumienie i dostać szansę na odpoczynek, a inaczej, jeśli się wie, że takiej możliwośći nie ma i nie będzie, no chyba, że zdarzy się choroba. Mam na przykład takich uczniów, którzy świetnie się uczą ogromnym nakładem sił i ciągle chorują, czasem się zastranawiam, czy nie nauczono ich, że właśnie tylko choroba może dać im ulgę i jest to jedyny stan, w którym potrafią sobie samym nieco odpuścić. Nie obawiam się, że takie podejście "zepsuje" dziecko i sprawi, że będzie lekko traktować obowiązki, nie wierzę w żelazną konsekwencję jako metodę wychowawczą, uważam, że tak samo jak nie zaszkodzą dziecku chipsy zjedzone raz na jakiś czas podczas urodzin kolegi, tak i jeden dzień wolnego raz na jakiś czas nie zniweczy moich wychowawczych wysiłków.

Dlatego o ile nie posłużyłabym się w usprawiedliwianiu dziecka kłamstwem, o tyle spokojnie mogłabym napisać usprawiedliwienie, w którym uzasadniłabym nieobecność dziecka przemęczeniem i złym samopoczuciem, oczywiście o ile w moim rozumieniu byłoby to prawdą, choć jest to kategoria nieostra i wiem, że może budzić wątpliwości.
Ammm
CYTAT(Pogoda @ Tue, 18 Dec 2012 - 21:42) *
Dla mnie uczestnictwo w każdej możliwej rodzinnej imprezie nie jest jednoznaczne z utrzymywaniem dobrych rodzinnych relacji. "Relacje rodzinne" ma się na co dzień a nie od imprezy do imprezy. Z resztą - są ludzie z natury rodzinni i oni stawiają rodzinę zawsze na pierwszym miejscu - ale wtedy nie powinni się angażować w zajęcia, które wymagają obowiązkowości, systematyczności, dyspozycyjności i samodyscypliny. Inni przedkładają inne rzeczy nad wartości rodzinne, bo taką mają naturę. Nie potrzebują wielu bliskich znajomych, źle czują się na rodzinnych spędach, dużo bardziej wolą angażować się w inne działania i realizować się na innych polach. Każdy z nas dokonuje w życiu wielu wyborów i decyduje o tym jak wyglądają jego życiowe priorytety. Ja sama jako dziecko i nastolatka byłam zawodniczką i dla moich rodziców było oczywiste, że jeśli się podjęłam członkostwa w zespole, skoro zdecydowałam się być członkiem grupy to jestem za tę grupę współodpowiedzialna i ciążą na mnie dodatkowe obowiązki. Nigdy nie było problemu z tym, że muszę wcześniej opuścić rodzinną uroczystość, lub wcale na niej nie być - nie jeden raz ojciec czy brat odwozili mnie na zawody "prosto z Kościoła". I nie miało to większego wpływu na moje relacje z rodziną. Dodatkowo - nie było ŻADNEJ taryfy ulgowej jeśli chodzi o udział w zajęciach. Nie było czegoś takiego, jak "dzisiaj mi się nie chce". Mogłam nie iść, jeśli byłam chora, zdarzyło się kilka razy nie być na próbie z powodu wesela czy chrzcin, ale o odpuszczeniu występu nie było mowy, chyba, że byłam na prawdę bardzo chora i nie był to wymysł trenera, ale moich rodziców właśnie. I jestem im za to wdzięczna do dzisiejszego dnia.


Pogoda, ja zasadniczo zgadzam się, że jak się podejmie jakieś zobowiązanie o należy je wypełnić. I w szczególności zgadzam się, że nie można wystawiać innych w ostatniej chwili. Ale czasem się nie da, bądź coś innego uzna się za ważniejsze w danym momencie. To nie jest tak, że mamy tylko jedno zobowiązanie, a reszta to są nasze widzimisię. O ile dziecko ma łatwiej w tym zakresie, to dorosły tych zobowiązań może mieć masę i czasem się one nakładają. Mężczyzna żeniąc się z kobietą zobowiązuje się być dla niej wsparciem, decydując na dzieci - poświęcam im swój czas i być z nim w ważnych momentach, podpisując umowę o pracy - rzetelnie wykonywać swoje obowiązku, a wstępując do osiedlowej drużyny piłki nożnej - chodzić na treningi i rozgrywać mecze.

Boje się, że takie niepopuszczanie dziecku może prowadzić w przyszłości do nadobowiązkowości. Znam osoby, które padając na nos po cały dniu pracy, popołudniu z dzieckiem i wieczornym prasowaniu jeszcze przelecą się na odkurzaczu, bo tak trzeba. Moja dobra koleżanka miała poważne problemy po urodzeniu dziecka, bo nie umiała sobie odpuścić.

Bardzo podoba mi się to, co napisała Ida.dorota.
madama
Czytam wątek i chodzi mi po głowie dokładnie to co napisała Ida.dorota. Poza tym obserwuję dzieci w szkole (uczę angielskiego) i bardzo często mi ich żal. Widzę jak są wciągnięte w ten kierat, zdarzały mi się dzieci płaczące ze zmęczenia na lekcji, bo się nie wyspały, bo przyjechały w nocy z zawodów, opowiadające z udręką o treningach pochłaniających wiele godzin tygodniowo (dziewczynki w grupach zawodniczych w zespole tanecznym trenują po 9h tygodniowo, pływacy nawet po 14). Sama byłam dzieckiem uczęszczającym do szkoły muzycznej i niestety, mimo, że sama chciałam, był to dla mnie chyba najcięższy okres w życiu.
Assalia
CYTAT(Pogoda @ Tue, 18 Dec 2012 - 19:42) *
Dla mnie uczestnictwo w każdej możliwej rodzinnej imprezie nie jest jednoznaczne z utrzymywaniem dobrych rodzinnych relacji. "Relacje rodzinne" ma się na co dzień a nie od imprezy do imprezy. Z resztą - są ludzie z natury rodzinni i oni stawiają rodzinę zawsze na pierwszym miejscu - ale wtedy nie powinni się angażować w zajęcia, które wymagają obowiązkowości, systematyczności, dyspozycyjności i samodyscypliny. Inni przedkładają inne rzeczy nad wartości rodzinne, bo taką mają naturę. Nie potrzebują wielu bliskich znajomych, źle czują się na rodzinnych spędach, dużo bardziej wolą angażować się w inne działania i realizować się na innych polach. Każdy z nas dokonuje w życiu wielu wyborów i decyduje o tym jak wyglądają jego życiowe priorytety. Ja sama jako dziecko i nastolatka byłam zawodniczką i dla moich rodziców było oczywiste, że jeśli się podjęłam członkostwa w zespole, skoro zdecydowałam się być członkiem grupy to jestem za tę grupę współodpowiedzialna i ciążą na mnie dodatkowe obowiązki. Nigdy nie było problemu z tym, że muszę wcześniej opuścić rodzinną uroczystość, lub wcale na niej nie być - nie jeden raz ojciec czy brat odwozili mnie na zawody "prosto z Kościoła". I nie miało to większego wpływu na moje relacje z rodziną. Dodatkowo - nie było ŻADNEJ taryfy ulgowej jeśli chodzi o udział w zajęciach. Nie było czegoś takiego, jak "dzisiaj mi się nie chce". Mogłam nie iść, jeśli byłam chora, zdarzyło się kilka razy nie być na próbie z powodu wesela czy chrzcin, ale o odpuszczeniu występu nie było mowy, chyba, że byłam na prawdę bardzo chora i nie był to wymysł trenera, ale moich rodziców właśnie. I jestem im za to wdzięczna do dzisiejszego dnia.

Nie przecze,ze jest tak jak piszesz. Choć nieobecność bliskiego członka rodziny na Wigilii, na Święta BN, to to nie jest fajne i nie sprzyja zaciesnianiu więzi. Nie będe Cie przekonywać, bo nie mam takiego celu,masz prawo tak sadzić, i ja to w pełni szanuje. Ale prosze o uszanowanie mojego zdania,że brak córki, męża czyjegoś, czy ojca dzieci przy Wigilijnym stol, czy na uroczystym obiedzie w I dzień swiąt, czy na klejnych urodzinach, kolejnych imieninach, .... to jest trudne dl reszty rodziny. Dla mamy, żony, dzieci, męża. Ja pisalam o akurat tych konkretnych ludziach,ze mają problemy z nawizywaniem elacji, nie uwazam,ze kazdy tak ma, ty czy inni.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.