To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

martwa ciaza i konsekwencje

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

lena77
martwie sie o moja kolezanke. w 12 tc stwierdzono u jej dziecka brak bicia serduszka. to bylo ponad 2 tygodnie temu.byla u dwoch lekarzy, by potwierdzic diagnoze. na zabieg umowiona ja na piatek (1.02.13) . wieczorem dostalam od niej smsa, ze na wlasna odpowiedzialnosc wypisala sie ze szpitala i przesunela ten zabieg. i mam pytanie, czy w tym przypadku mozna tak dlugo zwlekac, z tego co mowi to chodzi z martwa ciaza juz 3 tydzien. boje sie, ze stanie sie jej cos zlego, czy lekarze w takim przypadku nie wykonuja zabiegu od razu? ona sama twierdzi, ze czuje sie dobrze, nic jej nie boli. nie wiem jak jej pomoc, nie moge przekonac jej do tego zabiegu a boje sie, ze to moze zdrowotnie zle sie na niej odbicc
netty5
SLyszalam ze taka ciaze mozna wydalic naturaknie w ciagu 2-3 tyg.Czasem podaja jakas tabletke czy czopek albo oksytocyne a czasem lyzeczkuja. Ale powinno sie pozostac pod opieka lekarza bo moze dojsc do zakazenia.

Takie cos znalazlam:

"Ze względu na to, iż obumarły płód pozostający w jamie macicy może stać się przyczyną bardzo wielu powikłań dla matki zagrażających jej życiu nie jest wskazane oczekiwanie na samoistne wydalenie płodu. Wyłyżeczkowania jamy macicy bądź wzniecenia porodu za pomocą dożylnego wlewu kroplowego z oksytocyną powinno dokonać się nie później niż 2 tygodnie od obumarcia płodu. Ciążę należy ukończyć bezzwłocznie w przypadku, gdy pojawią się wykładniki rozpoczynającego się zakażenia tj. gorączka, podwyższone wartości leukocytów we krwi, wzrost tętna matki. Najgroźniejszym powikłaniem w ciąży obumarłej są zaburzenia krzepnięcia krwi, doprowadzające do rozsianego wykrzepiania na skutek obniżenia się czynników krzepnięcia, fibrynogenu i płytek krwi. Najczęściej dochodzi do tego w przypadku długotrwałego (około kilku tygodni) pozostawania martwego płodu w jamie macicy. Wskutek przenikania do krążenia matki substancji z martwego płodu może dojść do zaburzenia homeostazy. "

Tam gdzie lezalam z moimi blizniakami dawali oksytocyne a mojej kuzynce w szpitalu dali tabletke i puscili do domu.Jak poronila dostala krwawienia i boli i trafila z powrotem na oddzial.
Lepiej chyba zeby jednak twoja kolezanka pozostala pod opieka lekarska. Moze potrzebuje wsparcia do tej decyzji? Na pewno jest jej ciezko.Wspolczuje jej......
lena77
ja tez wspolczuje, ale martwie sie o jej zdrowie. nie odpisuje na eski nie odbiera telefonow i robi mi jsie juz glupio, ze sie wtracam. nic nie pisala o tabletkach a eska z piatku to ostatni kontakt , jaki z nia mialam.
AnkaSkakanka
Pewnie się załamała icon_sad.gif
Nie można tak chodzić, miałam podobnie - kazano mi natychmiast po stwierdzeniu zgonu jechać do szpitala, tam odczekano aż czopek zmiękczy szyjkę i zrobili mi zabieg w uśpieniu jeszcze w nocy, nie czekając do rana. Też czułam się dobrze, ale możesz nie czuć początku zakażenia... tak sądzę.
Aneczka
Mam koleżankę, która przez takie odsuwanie zabiegu omal się nie wyprawiła na tamten świat - zaczęło się zakażenie - łyżeczkowanie jej zrobili w zasadzie w ostatniej chwili, wyleżała się długo w szpitalu, furę antybiotyków dostała. Na szczęście wyszła z tego i dziś jest szczęśliwą matką trójeczki.
Anecznik
Ja miałam się wstawić na konkretny dzień w szpitalu. Podano mi tabletkę (chyba jakąś poronną) w celu wydalenia jaja płodowego. Celem tego było to aby lekarz podczas zabiegu czyszczenia/łyżeczkowania najmniejszej interwencji chirurgicznej. Pokazywał mi nawet różnicę miedzy narzędziami gdyby id razy bez tabletki wziął mnie na zabieg. U mnie nie była ciąża obumarła tzn w pewnym sensie tak, ale na etapie podziału komórek. Jajo płodowe jednak rozwijało się zgodnie z danym tygodniem ciąży. Miala 4 wizyty kontrolne zanim zdecydowaliśmy się na zabieg. Kiedy wiedziałam, że już nie ma szans na pojawienie sie bicia serduszka od razu zdecydowałam się na zabieg. Po pierwsze bałam się zakażenia a po drugie bardzo mnie męczyła ta cała sytuacja. Byłam załamana, że chodzę z nieprawidłowa ciążą. Poniekąd ulżyło mi po zabiegu choć wiele łez wylałam. Ciąża była planowana i bardzo oczekiwana, ale niestety. Do dzisiaj pamiętam termin porodu i zastanawiam się jakby to było gdybym miała dziecko w wieku 8 lat. Z drugiej strony mam dwoje wspaniałych synów więc jestem bardzo szczęśliwa. Myślę, że Twoja przyjaciółka potrzebuje wsparcia choć może sama tego nie wie i odpycha najbliższych. Musi zrobić krok na przód, inaczej nie upora się z tym wszystkim.

Życzę powodzenia.
lena77
chcialam tylko napisac, ze wszystko jest juz ok. zabieg przebiegl pomyslnie i psychicznie kolezanka tez juz doszla do siebie. dziekuje
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.