To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Samodzielnosc

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3
agabr
Temat chodzi mi po glowie juz od jakiegos czasu .I nie chodzi mi o samodzielnosc pod tytulem sam sobie wiaze buciki i potrafi zrobic kakao.Chodzi mi o taka samodzielnosc nie wiem jak ja nazwac (psychiczno-emocjonalna co sie oczywiscie przeklada na czynnosci codzienne rowniez.Przyznam , ze ta samodzielnosc jest obok zdrowia psychicznego i nauki jednym z filarow dla mnie .Poczawszy od omawianej szatni w szkole i pomocy w rozbieraniu (mowie caly czas o dzieciach w pelni sprawnych psycho-fizycznie)po sprawdzanie czy plecak spakowany , po zycie zyciem szkoly.Ja juz pomijam , ze nie sa to zadania przerastajac dziecko 6+ ale mam takie poczucie , ze kompletnie zdejmuja z dzieci wszelka odpowiedzialnosc za siebie , za innych bo Wielka Matka Czuwa . Przejdzmy jednak polke wyzej - w zyciu dzieja sie sytuacje kompletnie nieprzewidywalne , pare przykladow z mojego zycia - w okolicach pierwszej klasy mlodego nie moglam wykopac samochodu z zasp , no nie dojade , mieszkamy daleko od szkoly czy wraca mnie nie ma w domu albo jestem chora , zapomnial stroju na basen etc , ot zycie .Wymagam , zeby nie wpadal w panike . Aktualnie (4 klasa) jezdzi sam na zajecia do jednego z gimnazjow .Musi isc na tramwaj , skasowac bilet , dotrzec od przystanku .Z drugiej strony sytuacja -dzieciak nie wzial sniadania do szkoly mamusia przywozi , nie wzial ksiazki do angielskiego kurier przywozi .Dla mnie jest to niepojete - te dzieciaki za 2 lata beda w gimnazjum a te wielkie matki skoncza z nimi te gimnazja potem kolejne szczeble edukacji .Kolejna sprawa do Jedrka wszyscy dzwonia po lekcje w razie nieobecnosci , i wiecie co to sie jakos przeklada te dzieci upupione nie dzwonia , dzwonia matki "co bylo dzisiaj w szkole ?"

-no dobra jak wiadomo mam odpal na punkcie nauki i tu sama wynajduje mu rozne ciekawe pozycje , wystawy , spektakle ale akurat sam tego chyba jeszcze nie potrafi, a moze potrafi?icon_smile.gif
aniakuleczka
ufff prawie Cię zrozumiałam icon_biggrin.gif

jeżeli pytasz o taką samodzielność i samoodpowiedzialność, to ja byłam takim dzieckiem,
pewnie trochę z własnej inicjatywy a trochę z sytuacji
i bardzo chciałabym, zeby Helenka tez taka była, ale nie aż taka.
ja od 6 roku życia sama jeździłam po mieście, sama robiłam sobie kanapki do szkoły (już w zerówce)
i wiele innych rzeczy też robiłam sama
ale czesto marzyłam o tym, żeby ktoś to zrobił za mnie

jeżeli piszesz o nadopiekuńczych Wielkich Matkach, które załatwiają za swoje dzieci wszystko
to ja nie potrafię się do tego odnieść.
z jednej strony - chyba fajnie mieć jakieś wsparcie w rodzicach bo ten strój na basen może być bardzo potrzebny, bo dziś są zawody i mama przywiezie
z drugiej nadopiekuńczość rzeczywiście zdejmuje z dziecka myślenie, inicjatywę
z trzeciej - w życiu i tak lepiej poradzą sobie Ci, którzy umieją sobie poradzić - warto w to inwestować

ALE
często spotykam się z takim podejściem, że to rodzice muszą dać dzieciakowi w kość,
żeby potem był przygotowany do życia, które przecież nie glaszcze
i z tym podejściem to się nie za bardzo zgadzam
agabr
kompletnie nie ma to nic wspolnego z dawaniem w kosc , umiejetnosc samoogarniecia jest moim zdaniem jedna z bardziej przydatnych cech .Takie zdejmowanie z dziecka to dla mnie taki psychiczny Munchhausen by proxy (pewnie istnieje jakis stosowny termin w psychiatrii na takie wiazanie dziecka).b
Pronto
Mam koleżankę, którą namiętnie kocham, ale kiedy chciała zaprowadzić swojego syna na rozpoczęcie roku w gimnazjum, które widzi z okna, to prawie zgubiłam buty.

Moja córka ma teraz 6 i pół roku, więc zakres jej samodzielności jest niewielki, ale pracuję nad tym, choć idzie mi opornie w kwestii samoobsługi (np. dopiero teraz nauczyłam ją robić sobie sok, po prostu zapomniałam, że powinnam, łatwiej było mi chyba ją wyręczyć 37.gif masakra, dopiero jak jest napisane, widzę, jakie to żenujące; chyba zacznę ją uczyć robić sobie kanapki).

Nie mam natomiast oporów przed wystawianiem jej na konfrontacje z jej własnymi zaniedbaniami, np. dostaje w przedszkolu zadania do domu - coś zrobić, coś przynieść. Wiem o tym, ale nigdy w to nie ingeruję, nie przypominam jej. Jak zapomni, to sama ponosi konsekwencje. Szanse na to, że będę jej donosić kanapki czy podręczniki do szkoły są zerowe.

Ogólnie moim problemem jest chyba uświadamianie sobie w porę, kiedy nadszedł już czas na kolejny samodzielny krok.

CYTAT
-no dobra jak wiadomo mam odpal na punkcie nauki i tu sama wynajduje mu rozne ciekawe pozycje , wystawy , spektakle ale akurat sam tego chyba jeszcze nie potrafi, a moze potrafi?

To jest chyba troche inna sprawa. Nawet jeśli syn potrafi, to czemu miałabyś rezygnować z takiego wpływu, zwłaszcza jeśli to Cie bawi? icon_biggrin.gif Twoje wyszukiwanie może przecież iść równolegle do jego wyszukiwania. Ja bym zrezygnowała chyba dopiero po wyraźnym sygnale ze strony dziecia, że mam się odczepić. icon_biggrin.gif
ulla
Ja już w drugiej połowie zeszłego roku szkolnego ustaliłam - wspólnie z Weroniką, co należy do jej obowiązków.
W pierwszej klasie ją trochę za bardzo chyba wyręczałam, więc miewała pretensje, że nie ma/nie miała tego czy tamtego potrzebnego do szkoły - a przecież było napisane w dzienniczku. Trochę mnie to spionizowało i zaczęłam wdrażać do bardzo prostej zasady - Ty chodzisz do szkoły, Ty masz pamiętać co jest Ci potrzebne do szkoły i informujesz mnie z odpowiednim wyprzedzeniem, Ty pamiętasz o odrabianiu lekcji (mogę sprawdzić lub pomóc jeżeli uważasz, że to potrzebne), Ty pamiętasz żeby zabrać ze szkoły (i do szkoły) potrzebne książki, Ty przypomnisz mi żebym Ci spakowała plecak na basen (albo zrobisz to sama), Ty podsuwasz mi dzienniczek, jeżeli jest tam informacja dla mnie lub powiesz mi o tym w odpowiednim czasie (wystarczająco wcześnie). Jeżeli nie - Ty ponosisz konsekwencje - od minusów za brak odpowiednich pomocy lub brak zadania, poprzez kiepską ocenę z dyktanda lub klasówki o której zapomniałaś, po nie wzięcie udziału w wycieczce.
Minął rok i działa - już prawie nie zapomina. Śniadanie póki co ja jej wkładam do tornistra (nie jada kanapek, więc to nie jest prosta kwestia pamiętać zapakować paczuszkę), ale też rano wszystko w pośpiechu.


Ps. w razie nieobecności dzwonię do jednej matki, która wiem, że ma w domu skaner. To przypadkowa wiedza od pierwszej klasy - kiedyś zadzwoniła akurat do mnie, choć się wtedy mało znaliśmy (a mamy nr tel. do wszystkich rodziców - tak na wszelki wypadek), i tak zostało, zawsze się wymieniamy "usługami"...albo do drugiej (mamy najlepszej koleżanki), bo w razie czego zrobi zdjęcia i prześle....ale to dotyczy dłuższej niż dwudniowa nieobecności. Dzwonię też do wychowawczyni, ale to klasa 3, więc jeszcze jest to zasadne i zawsze dokładnie poda mi co robili, robią lub robić będą, przynajmniej w zakresie edukacji wczesnoszkolnej.


Edit. Ps. 2 w weekendy lub w wolne dni, sama troszczy się zwykle o swoje pierwsze śniadanie - drugie śniadanie to już zwykle moja działka. Kanapki też umie zrobić, prostą sałatkę (jeżeli ma składniki pod ręką) ponadto herbatę, kawę, a nawet jajecznicę (tylko skorupki się trafiają). Potrafi też odgrzać zupę/jednogarnkowe danie i się "obsłużyć"...znaczy "podać sobie".
agabr
CYTAT(Pronto @ Fri, 15 Feb 2013 - 12:29) *
Nie mam natomiast oporów przed wystawianiem jej na konfrontacje z jej własnymi zaniedbaniami,

piękne,kluczowe zdanie.b
Tuni
Czuję się wywołana do tablicy icon_smile.gif

O przebieraniu, już pisałam, za wieszak tam głównie służę. Młody się ogarnie bez problemu, ale tam faktycznie nie ma gdzie położyć kurtki i często gęsto ląduje na podłodze (położona na tornistrze zjedzie bo ktoś się przepycha np) w błocie. I wiem, że od zabłoconej kurtki się nie umiera ale nie uśmiecha mi się codzienne pranie, a w ubłoconej nie puszczę, ja też nie chodzę usmarowana po ulicy.

Książki i inne potrzebne rzeczy do szkoły i na inne zajęcia, młody pakuje osobiście. Jak śpi to sprawdzam czy wszystko jest, do tej pory zawsze było, więc pewnie niedługo przestanę kontrolować icon_smile.gif Jak pani każe coś do szkoły przynieść, to mi dziecko zgłasza i idziemy kupić razem albo ja kupuję przy okazji innych zakupów. Czasami prosi o wyprasowanie koszulki na wf ( prasować nie pozwalam, wg mnie za mały na to) ale pakuje sam.

Po powrocie ze szkoły, sam rozkłada swoje ubrania odpowiednio (kurtka na wieszak, czapka, szalik na półkę, skarpetki do brudów i td) , tutaj już nie stoję obok bo mam czystą podłogę icon_wink.gif

Prania nie robi sam, tzn jak poproszę to wrzuci np wszystkie białe rzeczy do pralki ale nie pierze sam gdy ma chęć bo to byłoby nieekonomiczne (wyprałby np tylko swój mundurek podczas gdy ja planuję dorzucić jeszcze coś mojego), to ja decyduję co pierzemy i kiedy.

Acha z własnej woli myje naczynia i wykonuje osobiście jeszcze inne czynności ale nie będę tutaj wszystkiego wymieniać, bo i tak długiego posta wysmarowałam icon_smile.gif


Acha, do szkoły samego nie puszczam jeszcze, chociaż przypominam mu zawsze, że to on prowadzi a ja tylko jestem obok, więc i przez ulicę idzie "sam" i potrafi ale nie uważam, żeby musiał już chodzić całkowicie sam.
agabr
CYTAT(Tuni @ Fri, 15 Feb 2013 - 12:47) *
Jak śpi to sprawdzam czy wszystko jest,

Tuni jak Cie bardzo lubie tak to jest dla mnie przerazajace . Jest cholernie niefajne . Trywializujac , wyobraz sobie , ze jak spisz to Ci maz sprawdza torebke czy wszystko wzielas i czy oby podpaski tam sa.b
Kitka*
CYTAT(Pronto @ Fri, 15 Feb 2013 - 11:29) *
Nie mam natomiast oporów przed wystawianiem jej na konfrontacje z jej własnymi zaniedbaniami, np.

Z wypowiedzi dyrektorki naszej szkoły na ostatnim zebraniu wynika, że dzieci bardzo często mają w nosie konsekwencje. Dyrektorka wręcz namawiała rodziców do większej kontroli-sprawdzenia zadania i tornistra, bo inaczej dzieci w ogóle się nie mobilizują, nie zależy im na ocenach, jedynki nie robią na nich wrażenia. Taką tendencję zauważyła też wychowawczyni w klasie Dominika. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich dzieci, ale bardzo dużej grupy.
Tuni
Aga, ale chyba to różnica jest, to jednak jeszcze dziecko i nadal ja za niego odpowiadam. Wolę zajrzeć czy czegoś nie zapomniał albo czy tam przypadkiem wczorajsza kanapka nie została (zwłaszcza wizja tej kanapki mnie przerażą ), niż mieć potem pleśń w tornistrze. A sprawdzam specjalnie jak nie widzi, nie dlatego żeby grzebać w jego prywatnych rzeczach, tylko po to żeby nie wiedział o tej kontroli i tym samym nie czuł się mniej odpowiedzialny.
Gdyby wiedział, że sprawdzam, to mógłby nie czuć odpowiedzialności, bo mama i tak przypomni. Taką mam teorię 06.gif
Z resztą napisałam, że do tej pory zawsze wszystko było jak należy i pewnie niedługo przestanę mu zaglądać.


A najbardziej to się cieszę, że mnie bardzo lubisz 06.gif
pirania
Ja uwazam ze jak nauczyciel sie uprze to wyegzekwuje. Aczkolwiek konsekwencja olewactwa moze tez byc cofniecie przywilejow "starszaka" i kontrola zeszytow i ksiazek.
Pronto
CYTAT(Kitka* @ Fri, 15 Feb 2013 - 11:56) *
Z wypowiedzi dyrektorki naszej szkoły na ostatnim zebraniu wynika, że dzieci bardzo często mają w nosie konsekwencje. Dyrektorka wręcz namawiała rodziców do większej kontroli-sprawdzenia zadania i tornistra, bo inaczej dzieci w ogóle się nie mobilizują, nie zależy im na ocenach, jedynki nie robią na nich wrażenia. Taką tendencję zauważyła też wychowawczyni w klasie Dominika. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich dzieci, ale bardzo dużej grupy.

Pewnie trzeba swoją strategię dostosować do własnego dziecka. Ale ja bym raczej nie szła w stronę większej kontroli, tylko w stronę wyciągania takich konsekwencji (przeze mnie), żeby dziecku jednak zależało, skoro konsekwencje szkolne nie są wystarczająco motywujące.
an.tośka
CYTAT(ulla @ Fri, 15 Feb 2013 - 11:36) *
Ty chodzisz do szkoły, Ty masz pamiętać co jest Ci potrzebne do szkoły i informujesz mnie z odpowiednim wyprzedzeniem, Ty pamiętasz o odrabianiu lekcji (mogę sprawdzić lub pomóc jeżeli uważasz, że to potrzebne), Ty pamiętasz żeby zabrać ze szkoły (i do szkoły) potrzebne książki, Ty przypomnisz mi żebym Ci spakowała plecak na basen (albo zrobisz to sama), Ty podsuwasz mi dzienniczek, jeżeli jest tam informacja dla mnie lub powiesz mi o tym w odpowiednim czasie (wystarczająco wcześnie). Jeżeli nie - Ty ponosisz konsekwencje - od minusów za brak odpowiednich pomocy lub brak zadania, poprzez kiepską ocenę z dyktanda lub klasówki o której zapomniałaś, po nie wzięcie udziału w wycieczce.
Minął rok i działa - już prawie nie zapomina. Śniadanie póki co ja jej wkładam do tornistra (nie jada kanapek, więc to nie jest prosta kwestia pamiętać zapakować paczuszkę), ale też rano wszystko w pośpiechu.

M w klasie III - mamy podobne zasady, więc pozwoliłam sobie zacytować icon_wink.gif
Pomimo swojego roztargnienia, po kilku "wpadkach", niektórych okupionych łzami 37.gif M zaczął dbać o swoje sprawy.
Moja ingerancja w sprawy szkolne polega na sprawdzeniu zad. domowych - na jego prośbę lub pomocy w ich odrobieniu - dot. szczególnie pisemnych wypowiedzi z j.pol.; wysłuchaniu jego relacji/przeczytaniu kartki podanej przez syna i zakupieniu/przygotowaniu rzeczy, które trzeba przynieść itp.; podpisaniu sprawdzianów, uwag/pochwał - jeśli mi je podstwi pod nos. I jeszcze w miare mozliwości bywam na "wywiadówkach".
Przy dłużej nieobecności, z racji zamieszkania poza miejscowością, w której się uczy telefonicznie dowiaduje sie od wychowawczyni co jest do nadrobienia.
W związku z przygotowaniami do Pierwszej Komunii sam pamięta o spotkaniach w kościele, nabożeństwach itp (zazwyczaj jestem jeszcze w pracy lub w drodze do domu w czasie gdy takowe się odbywają).
Najgorsze jest to, że bardzo przeżywałam, gdy ponosił konsekwencja swoich zaniedbań, zapomnienia i roztrzepania 37.gif
an.tośka
Bywało/bywa nadal i tak, że konsekwencje szkolne były/są niewystarczające (albo pani była niekonsekwentna - M wymaga niestety dość "żelaznej"/stałej granicy, konsekwencji), rozmawiałam/am z M, ustalamy zasady, których twardo się trzymam i kończy się to czasową utrata jakiegos przywileju.
agabr
CYTAT(Tuni @ Fri, 15 Feb 2013 - 13:00) *
Wolę zajrzeć czy czegoś nie zapomniał albo czy tam przypadkiem wczorajsza kanapka nie została (zwłaszcza wizja tej kanapki mnie przerażą ), niż mieć potem pleśń w tornistrze

A nie mozesz go po prostu zapytac czy zjadl kanapke w szkole?b
agarad
CYTAT(agabr @ Fri, 15 Feb 2013 - 12:10) *
A nie mozesz go po prostu zapytac czy zjadl kanapke w szkole?b

Dokładnie - bo jeśli ją tam znajdziesz to wyjmiesz, jak zobaczysz że czegoś zapomniał to włożysz a dziecko doskonale o tym będzie wiedziało.
Mafia
Mam dwóch synów - skrajnie różnych. Młodszy jest świetnie zorganizowany i pamięta o wszystkim. Poszedł do szkoły jako sześciolatek i nie pakuję go (nie robiłam tego), nie zaglądam do plecaka czy zeszytów. To on recytuje co ma zadane (pamięta nawet numery stron 37.gif ). Kanapki sobie zrobi. Drugie śniadanie do szkoły ja robię i wkładam do plecaka. Natomiast po powrocie ma wyjąć lunchbox i zostawić w kuchni. Ma też trochę obowiązków - np. rozładowuje zmywarkę, nakrywa do stołu, odkurza i myje podłogę w swoim pokoju (czasem też w innych, ale z udziałem brata).

Uczę też samodzielności w poruszaniu się, choć tu mamy trudniej z racji odległości miejsca zamieszkania od miasta. Długo jeszcze sam nie pójdzie do sklepu, choć z bratem pozwalam iść czy pojechać rowerami.
Gosia z edziecka
CYTAT(Tuni @ Fri, 15 Feb 2013 - 12:00) *
Wolę zajrzeć czy czegoś nie zapomniał albo czy tam przypadkiem wczorajsza kanapka nie została (zwłaszcza wizja tej kanapki mnie przerażą ), niż mieć potem pleśń w tornistrze. A sprawdzam specjalnie jak nie widzi, nie dlatego żeby grzebać w jego prywatnych rzeczach, tylko po to żeby nie wiedział o tej kontroli i tym samym nie czuł się mniej odpowiedzialny.
Gdyby wiedział, że sprawdzam, to mógłby nie czuć odpowiedzialności, bo mama i tak przypomni. Taką mam teorię 06.gif

A co z zaufaniem?
Ja mam taka teorie, że takie rzeczy (jak spradzanie żeby się nie dowiedział) prędzej czy później wypływają.
WIdzisz, moja mama dl amojego dobra kilka razy mnie okłamała. Żeby mi oszczędzic bólu. Sie wydało. Czuję niesmak.
Ja na początku normalnie pomagałam z tekstem "się uczysz, to jeszcze tu posiedze i popatrzę, ale mysłe, że jek dojdziesz do wprawy to sobie poradzisz". Jak podział godzin został zapamietany - już nie siedzę. Pytam teraz tylko czy szkoła gotowa. I tyle.
Co do splesniałych - mówię jak wyglada pleśń, jak to smierdzi i ze teczka zniszczona. Pomaga.
Wiesz, Tuni, jak czytam to cos mnie niepokoi w tym Twoim opisie. Doznaję uczucia,ze to jakieś poszatkowane. Nie ma takiej "całości".

Znaczy powiem tak, weźmy Kraków na przykład. Nie chodzi o to, zeby człowiek wiedział jak wygląda Barbakan, a jak Wawel. Chodzi o to, zeby dać dziecku mapę i żeby wpuszczone w miasto z ta mapą znalazło wszystko co chce i poradziło sobie (jak już bedzie dorosłe).

I nie chodzi o to, czy dziecko umie zrobic herbatę mając lat 7 czy 10. Chodzi o to, zeby wtedy jak np. matka zasłabnie a ojciec jest w delegacji dziecko nie umarło z głodu umiejąc sie najeść.
an.tośka
Z rzeczy samodzielnie wykonywanych:
- M chodzi do sklepu z krótką listą zakupów (nie jest daleko ale musi przejść przez 2 niezbyt ruchliwe ulice), rowerem nie pozwalam jechać bo "zbytnio szaleje" na nim,
- odwiedza kolegów mieszkających w pobliżu,
- chodzi na plac zabaw oddalony ok. 10 min drogi od domu,
- sam wstaje na dźwięk budzika,
- dba o akwarium, niestety dla niektórych rybek, na początku jego samodzielność w tym zakresie zakończyła się tragicznie.
Niestety kuleje u nas samodzielne sprzątanie pokoju (odkurzanie, mycie podłóg itp), generalnie stałych obowiązków domowych ma niewiele - musimy chyba nad tym popracować.
Tuni
CYTAT(agarad @ Fri, 15 Feb 2013 - 12:23) *
Dokładnie - bo jeśli ją tam znajdziesz to wyjmiesz, jak zobaczysz że czegoś zapomniał to włożysz a dziecko doskonale o tym będzie wiedziało.

No właśnie nie, naprowadzę jedynie. Nie wyjmę, tylko zapytam rano czy o czymś nie zapomniał.

Gosiu, nie zrozumiałam tego o poszatkowaniu i Krakowie, jakbyś mogła jeszcze raz to poproszę icon_smile.gif

A zaufanie, hmm.. ja mu nie grzebię w osobistych rzeczach a jedynie kontroluję czy sobie z wszystkim radzi. Uważam, że w pierwszej klasie mam do tego pełne prawo, ba nawet obowiązek. Z resztą pisałam już że widzę, że jest dobrze więc pewnie niedługo przestanę.

A tam mi się nasunęło, grzebię namiętnie domownikom po kieszeniach 06.gif ....jak wrzucam ubrania do pralki.
I żeby nie było, moim celem jest ochrona pralki icon_idea.gif
Gosia z edziecka
CYTAT(Tuni @ Fri, 15 Feb 2013 - 14:44) *
No właśnie nie, naprowadzę jedynie. Nie wyjmę, tylko zapytam rano czy o czymś nie zapomniał.

Ale to już manipulacja icon_sad.gif


CYTAT(Tuni @ Fri, 15 Feb 2013 - 14:44) *
Gosiu, nie zrozumiałam tego o poszatkowaniu i Krakowie, jakbyś mogła jeszcze raz to poproszę icon_smile.gif

Nie weim, czy umiem jaśniej icon_sad.gif
Chodzi o tę kontrolę włąśnie. Nie ufasz, tylko kontrolujesz.
Gdyby sprawa pakowania teczki przebigałą np. tak jak opisałąm u mnie, czyli w formie UCZENIA, to dzicko zyskuje patent na zaś. Umie się uczyć.
Kontrolowanie potajemne wyklucza element uczenia się. No i wyklucza zaufanie. Objawiać tez może lęk Twój.
No nie gra mi choinka, im dłużej o tym myślę.
Ale nie wiem, czy umiem lepiej wytłumaczyć.

O, jeszcze tak.
Była kiedyś dyskusja tu na forum, że mamy uczą chłopców gotować i prasowac i tym podobnych. i CZY to wystarxczy, żeby żona była zadowolona icon_wink.gif.
Otóż doszłam do wniosku, że nie. Że czasem może w ogóle byc bez sensu. Bo żona bedzie zadowolona kiedy mężowi sie będzie chciąło chcieć. Bo jak będzie mu się chciąło chcieć to sie wszytkiego nauczy. Bo da radę przecież.

Twój sposób podejścia eliminuje imo element wiary we własne siły dziecka. oraz może wysyłac sygnał,ze jak sie zapomni to źle. A to przecież nie źle. Chociąz nie najlepiej. Zapomni to zapomni.
Maciek (pierwszak) zapomniał kiedyś piórnika. Śmialiśmy sie ile wlezie że proszę jaka przygoda i że sobie poradził tam jakoś, i zadałam mu pytanie co teraz? Jak zapobiec temu na przyszłość. A potem to juz umieraliśmy ze smiechu, bo piórnik był cały czas w teczce. 04.gif

Może teraz juz jasniejsze.
agabr
o dzwony poprosze icon_smile.gif podpisuje sie pod Goska icon_smile.gif.b
tuLena
CYTAT(Tuni @ Fri, 15 Feb 2013 - 12:00) *
albo czy tam przypadkiem wczorajsza kanapka nie została (zwłaszcza wizja tej kanapki mnie przerażą ), niż mieć potem pleśń w tornistrze.



pleśń i smród sa naturalnymi konsekwencjami. Moje gadanie jak wygląda i "pachnie" pleść nie pomagało. Jak plecak się zaśmierdzial, a następnym razem mokre rzeczy po basenie z worka nie wyjęte stęchły- od wtedy wszystko jest wyłożone w takim czasie, aby nie zaczęło wonieć icon_wink.gif
Tuni
Gosiu, wiesz aż tak głęboko nie analizowałam.

A jak dwulatek zrobi kupę i mu w pupę zajrzysz czy ma czystą, to co to jest manipulacja czy nadopiekuńczość? a może brak zaufania po prostu? icon_wink.gif

A jak idziesz na wywiadówkę ( że o codziennym zagladaniu do e-dziennika nie wspomnę) i pytasz o oceny i zachowanie to brak zaufania? Przecież wystarczyło dziecka zapytać.

A jak mówisz dziecku wypij to lekarstwo bo inaczej nie wyzdrowiejesz, to manipulacja?

A jak puszczę samego do szkoły i będę obserwowała zza firanki czy nie wpadł pod samochód, to brak zaufania i brak wiary w dziecko? Nie, to troska po prostu.
Tuni
CYTAT(tuLena @ Fri, 15 Feb 2013 - 15:08) *
pleśń i smród sa naturalnymi konsekwencjami. Moje gadanie jak wygląda i "pachnie" pleść nie pomagało. Jak plecak się zaśmierdzial, a następnym razem mokre rzeczy po basenie z worka nie wyjęte stęchły- od wtedy wszystko jest wyłożone w takim czasie, aby nie zaczęło wonieć icon_wink.gif

Ale jak się plecak zaśmierdzi, to ja będę miała problem(finansowy np). Dlatego przypominam i dyskretnie jeszcze kontroluję.

To co, jakby w zimie chciał iść rozebrany na sanki, to niech idzie? Jak się rozchoruje to się nauczy?
To nie moje klimaty 37.gif
Anilka
CYTAT(an.tośka @ Fri, 15 Feb 2013 - 12:02) *
Najgorsze jest to, że bardzo przeżywałam, gdy ponosił konsekwencja swoich zaniedbań, zapomnienia i roztrzepania 37.gif


Musiałam do tego dojrzeć niestety 37.gif Najtrudniejsze było niereagowanie jak widziałam, że coś zostało potrzebnego np. na biurku. Jakiś czas temu nie wzięła stroju na w-f. Wiedziałam o tym doskonale. Kiedy wróciła do domu oznajmiła, że zapomniała stroju ale pożyczyła spodenki od kuzynki ze starszej klasy, czyli potrafiła sobie poradzić.

CYTAT
Chodzi o to, zeby wtedy jak np. matka zasłabnie a ojciec jest w delegacji dziecko nie umarło z głodu umiejąc sie najeść.


Moje młodsze dziewczyny nie umrą już z głodu czy pragnienia. Dzbanek z wodą pod ręką. Chleb krojony, ser, wędlina w lodówce, więc wyjąć i zrobić sobie kanapkę potrafią, ewentualnie jakiś serek czy coś. Najstarsza potrafi herbatę, kakao, budyń, jajecznicę, odgrzać zupę, kanapki w opiekaczu zrobić, więc ciepłe też zrobi dla siebie i sióstr.

Jeśli chodzi o nieobecność w szkole to w pierwszej klasie dzwonił mąż do taty koleżanki, bo to jego kolega, później Karolina zaczęła sama dzwonić do koleżanki na telefon jej taty, co bardzo mi się podobało, kiedy się przedstawiała, mówiła w jakiej sprawie dzwoni i czy mogłaby prosić do telefonu Julkę 06.gif . Teraz na zajęciach komputerowych uczą się obsługi poczty elektronicznej i moje dziecię koresponduje z wychowawczynią!! Przyznam, że byłam w lekkim szoku 03.gif
chojnol
Zazdroszczę rodzicom zorganizowanych dzieci, Julka się ciągle tego uczy ale myślę, że jest na dobrej drodze. W naszym przypadku na nic się zdało wymaganie i ponoszenie konsekwencji. Dziecko sobie po prostu samo nie radziło, konsekwencje sprawiały że popadała w coraz większe przygnębienie, w końcu wylądowaliśmy w szkole na rozmowie, bo nauczyciele zaczęli obserwować u młodej stany depresyjne. Nie wiem czy w tej kwestii J. jest wyjątkiem, widzę, że nasze wsparcie bardzo jej pomaga. A wsparcie objawia się tym, że:
* J. notuje na lodówce wszystkie zapowiedziane testy/klasówki (to jest jej obowiązek) - kiedyś przypominałam i uczyłyśmy się razem, teraz już tylko pokazuję termin, a J. przychodzi żeby ją przepytać
* lekcje odrabia samodzielnie, ale zeszyty i ćwiczenia codzień lądują do sprawdzenia
* basen pakowany jest zaraz po wyschnięciu, rozpakowanie też jest obowiązkiem J. o którym tylko czasem zapomina
* pakowanie plecaka jest obowiązkiem J., niestety co jakiś czas zbiera się tam dużo różnych niepotrzebnych rzeczy, niewypakowywanych, co zwiększa ciężar plecaka, więc od czasu do czasu przegląd robimy wspólnie

Poza tym J. jest w stanie zupełnie samodzielnie:
* wyjść do szkoły (na określoną godzinę na autobus) po zrobieniu wszystkich porannych czynności (toaleta, ubieranie, zrobienie i zjedzenie śniadania, zrobienie kanapek do szkoły, wyjście z psem)
* zrobić drobne zakupy po drodze do domu (głównie pieczywo)
* pójść do baru na obiad po szkole (szkolne obiady bardzo odbiegają jakością od tych z sąsiedniego baru)
* dojechać i wrócić ze szkoły autobusem nawet z przesiadkami (podróż w zasadzie przez pół miasta)

Ostatnio umówili się klasą na wyjście do galerii handlowej do Empiku. Zbladłam, wiedząc do czego są zdolni w grupie icon_wink.gif ostatkiem sił opanowałam się przed śledzeniem jej cichaczem, podobno nie narozrabiali icon_wink.gif

Mam duże opory przed wpuszczeniem J. do kuchni, nie potrafię się przełamać, wiem że dzieci w jej wieku już gotują. W wakacje moja mama ma się tym zająć, ja nie potrafię icon_sad.gif
Gosia z edziecka
CYTAT(Tuni @ Fri, 15 Feb 2013 - 15:09) *
Gosiu, wiesz aż tak głęboko nie analizowałam.

Ja analizuję. DO tej pory baaardzo mi się opłaciło. icon_smile.gif

CYTAT(Tuni @ Fri, 15 Feb 2013 - 15:09) *
A jak dwulatek zrobi kupę i mu w pupę zajrzysz czy ma czystą, to co to jest manipulacja czy nadopiekuńczość? a może brak zaufania po prostu? icon_wink.gif

A jak idziesz na wywiadówkę ( że o codziennym zagladaniu do e-dziennika nie wspomnę) i pytasz o oceny i zachowanie to brak zaufania? Przecież wystarczyło dziecka zapytać.

A jak mówisz dziecku wypij to lekarstwo bo inaczej nie wyzdrowiejesz, to manipulacja?

A jak puszczę samego do szkoły i będę obserwowała zza firanki czy nie wpadł pod samochód, to brak zaufania i brak wiary w dziecko? Nie, to troska po prostu.

Wiesz, zgadzam się z Tobą. Troska jest ważna. BO nie-troska rozwala poczucie bezpieczeństwa u dziecka.
ALe tez jest taka słabo widoczna granica, po przekroczeniu której troska staje sie nadopiekunczością(=agresja). A nadopiekuńczopść daje takie same efekty u dziecka jak nie-troska. czyli brak poczucia bezpieczeństwa.
Ja tu nie chce sie bawic w udowadnianie Tobie, że nie ufasz swojemu dziecku. icon_smile.gif Po prstu mnie niepokoi cos w Twoich opisach. Możesz sobie przejrzeć sama. Mozesz olać. icon_smile.gif
Jaka jest prawda? możesz stwierdzic tylko Ty. icon_smile.gif Ja nie dam rady. Ja mam jakies przeczucia.
Dla mnie ważne jest TYLKO to, czy Twoje dziecko poniesie szkodę czy nie. Bo taka jest stawka.
Pronto
CYTAT(chojnol @ Fri, 15 Feb 2013 - 15:15) *
* J. notuje na lodówce wszystkie zapowiedziane testy/klasówki (to jest jej obowiązek) - kiedyś przypominałam i uczyłyśmy się razem, teraz już tylko pokazuję termin, a J. przychodzi żeby ją przepytać

Ten pomysł to ja sobie pożyczę. Dzięki, chojnol. icon_smile.gif
Gaja
Po przeczytaniu wszystkiego... a w szczególnośći dzwoni mi w głównie ostatni post Gosi - doszłam do wniosku... że jestem nadopiekuńczą mamą. 37.gif icon_redface.gif

Bo ja nadal pakuję Michała do szkoły (II klasa) icon_redface.gif

Choć powiem szczerze... gdzieś w głębi siebie wiem, że jestem nadopiekuńcza i walczę ze sobą. Tylko mi czasami nie wychodzi. icon_rolleyes.gif

Michał ma obowiązki w domu. Nie znaczy to, że wszystko robię za niego.
Rano musi przygotować stół do śniadania, karmi ryby, pomaga mi w przypadku wymiany wody i innych "grubszych" zabiegów koło akwarium, karmi psa, zabiegi pielęgnacyjne Dory też Michał (mycie łap - tu mu pomagam, bo Dora ma chore kości, więc trzeba być delikatnym), poprawia łóżko po sobie, oczywiście sprzątanie w swoim pokoju (oprócz odkurzania).
Jeśli zostałby sam - spokojnie wie, jak sobie zrobić jeść, czy zrobić coś do picia.
Potrafi opróżnić zmywarkę, wie jak zrobić pranie i oczywiście wie co jest gdzie w domu.

Ale lekcje robimy razem.

edit: chodziło mi o post Gosi nr 21
bo w między czasie juz sie pojawiły nowe odpowiedzi
tuLena
CYTAT(Tuni @ Fri, 15 Feb 2013 - 15:13) *
Ale jak się plecak zaśmierdzi, to ja będę miała problem(finansowy np). Dlatego przypominam i dyskretnie jeszcze kontroluję.


plecak zaśmierdnięty zostal wyprany i nadal lekko go było czuć. Chodził z nim nadal, a to niemal koniec roku był. Myślę,ze bym kupila nowy, taki, na jaki mnie stać, z informacją, ze następny, jeśli zostanie zniszczony na skutek np spleśniałych kanapek sam będzie finansowal z kieszonkowego lub będzie chodzil z tym co ma. W sensie informacji,a nie kary.

CYTAT
To co, jakby w zimie chciał iść rozebrany na sanki, to niech idzie? Jak się rozchoruje to się nauczy?
a to zależy w jakim wieku icon_smile.gif ośmiolatek na sanki na razie wychodzić ma ubrany, a poźniej raczej stracę możliwości wpływu icon_smile.gif
Tuni
Gosiu, jak czytam Twoje odpowiedzi na moje posty, to jawi mi się jakaś zupełnie inna osoba.
Mnie z kolei niepokojÄ… Twoje przeczucia, no jakoÅ› niefajnie mi to brzmi.
Dbam o moje dziecko ale nie podtykam mu wszystkiego pod nos, bo w tym wieku bardzo wiele czynności wykonuje już sam.
Nie wiem dlaczego dostrzegłaś w tym nadopiekuńczość i własciwie w czym?
Gosia z edziecka
CYTAT(tuLena @ Fri, 15 Feb 2013 - 15:27) *
a to zależy w jakim wieku icon_smile.gif ośmiolatek na sanki na razie wychodzić ma ubrany, a poźniej raczej stracę możliwości wpływu icon_smile.gif

Dokładnie. Trzeba widzieć kiedy co odpuścić. I odpuszczać.

Opowiem wam o pewnej osobie. Która swojemu około 24 letnimu synowi pozwoliła głosowac na kogo chce (w wyborach), bo jest duży i "NIC Ci nie powiem".
To dobrze obrazuje to o czym mówię. Najpierw ścisłe wytyczne, a potem radź se sam. Ja tam zamierzam dyskutowac z dzieckiem o jego wyborach na wyborach o ile tylko bedzie chcieć i dokąd będzie chcieć.

Trzeba poszerzac pole odpowiedzialności, żeby sie wyrobic przed jakimś tam wiekiem. Żeby się nie okazało, ze wychowamy osobnika, który zrobi dziewczynie dziecko (bo seks jest fajny) a potem nie będzie wiedział co dalej i pójdzie sobie pograc na komopie. Albo - z przestrachu sie ożeni bez miłości. Nie wiem, co gorsze.

Przykład jest gruby. Ale przecież takei rzeczy sie twoerzą latami, narastają, narastają, az nas przerastają.

Jestem zwolennikiem oddawania dzieciom ich życia we własne ręce. Sama jestem takim kołem ratunkowym, które wisi i zawsze można sie po nie rzucić icon_wink.gif
A głowne wychowanie polega u mnie na tym, ze się opowiada o zaleznościach, o przyczynach i skutkach. O zależnościach pomiedzy rzeczami.
Kazde wydarzenie może słuzyć do rozpatrzenia możliwości wyjścia. Skutków, sposobów poradzenia sobie.
W sumie dochodze do wniosku, ze dziąłam troche jak terapeuta. Jestem obok, ale nie przeżywam ZA dziecko.

Maria Montessori świetnie to ujęła
"Pomóż mi zrobić to samemu"
Tuni
CYTAT(tuLena @ Fri, 15 Feb 2013 - 15:27) *
plecak zaśmierdnięty zostal wyprany i nadal lekko go było czuć. Chodził z nim nadal, a to niemal koniec roku był. Myślę,ze bym kupila nowy, taki, na jaki mnie stać, z informacją, ze następny, jeśli zostanie zniszczony na skutek np spleśniałych kanapek sam będzie finansowal z kieszonkowego lub będzie chodzil z tym co ma. W sensie informacji,a nie kary.

a to zależy w jakim wieku icon_smile.gif ośmiolatek na sanki na razie wychodzić ma ubrany, a poźniej raczej stracę możliwości wpływu icon_smile.gif

No może i racja z tym plecakiem ale nowy dosyć ma i nie tani i szkoda by mi go było zwyczajnie wyrzucić.
Poza tym młody nie zapomina o tych nieszczęsnych kanapkach, przez pół roku szkoły nie było ani jednaj wpadki, więc gdyby się zdarzyła, to nie uważam za stosowne go karać i pokazywać, widzisz zostało to teraz cierp. Nie wiem czy jasno wyszło, jakby dziecko notorycznie czy złośliwie zostawiało kanapkę, to może i dobrze by się stało gdyby się zepsuła, ale młody dba i nie mam powodu żeby mu coś w tej materii udowadniać.

A kluczowym w całej dyskusji jest to wytłuszczone. To są jeszcze dzieci i naturalnym jest że rodzice o nie dbają. To wiek, gdzie dziecko już dużo potrafi i powinno dużo robić samodzielnie, ale nie musi jeszcze samodzielnie robić wszystkiego .

agabr
Tuni ale ja mam takie samo wrazenie -niby jestes tylko wieszakiem ale jestes ,niby idzie sam ale jestes , niby nie zdejmujesz z niego szkoly ale problem paczkow nadprogramowych Cie martwi , niby nie sprawdzasz ale sprawdzasz , serio to nie brzmi wszystko ok.b
Gosia z edziecka
CYTAT(Tuni @ Fri, 15 Feb 2013 - 15:32) *
Gosiu, jak czytam Twoje odpowiedzi na moje posty, to jawi mi się jakaś zupełnie inna osoba.
Mnie z kolei niepokojÄ… Twoje przeczucia, no jakoÅ› niefajnie mi to brzmi.
Dbam o moje dziecko ale nie podtykam mu wszystkiego pod nos, bo w tym wieku bardzo wiele czynności wykonuje już sam.
Nie wiem dlaczego dostrzegłaś w tym nadopiekuńczość i własciwie w czym?

Napisałam Ci już. Ale moge jeszcze raz icon_smile.gif
Pierwsza rzecz to sprawdzanie teczki jak śpi. - kontrola, brak zaufania
Druga to "sugerowanie, ze czegoÅ› tam nie ma". - manipulacja
Tyle. Jak to czytam, to mnie mrozi. Ot i tyle.

Co do jawieni siÄ™ jako inna ososba.
Jak mi inni o mnie mówię, to tez mi się jawi. Jak oglądam sie w przeszłość to też nei wierzę, to byłam ja icon_wink.gif
A jak mi moje dziecko powiedziało kilka słów swojej prawdy to w ogóle mysłałam, ze ono ma inna matke icon_wink.gif
Gosia z edziecka
CYTAT(Tuni @ Fri, 15 Feb 2013 - 15:44) *
ale nie musi jeszcze samodzielnie robić wszystkiego .

No jasne. nie zarabia na siebie icon_wink.gif
Kwestia podejścia.

A tak serio - zaśmierdnięta kanapka nie jest karą. Jest skutkiem. Dbając żeby nie zaśmierdła USUWASZ ewentualne konsekwencje. Znaczy trzymasz pod kloszem.

Kocisława zwana Warkotem
Dawanie dziecku możliwości popełniania błędów/zapominania/ponoszenia konsekwencji własnych czynów daje mu poczucie własnej wartości. Powoduje ,że w kryzysowej sytuacji dziecko da sobie radę SAMO. Moja Marta(klasa 2) była ostatnio zmuszona do pójścia samodzielnego do szkoły(ok.20 minut piechotą, 2 ruchliwe skrzyżowania i 2 uliczki osiedlowe do przejścia). Poradziła sobie,nawet była zadowolona z tej "samodzielności".


PS jak zostawiła kiedyś przez 3 dni banana w plecaku( "rozciapciał" się w plecaku 29.gif ) i musiała sama ten plecak prać to skończyło się zapominanie o wyjmowaniu niezjedzonego w szkole jedzenia
Tuni
CYTAT(agabr @ Fri, 15 Feb 2013 - 15:45) *
Tuni ale ja mam takie samo wrazenie -niby jestes tylko wieszakiem ale jestes
no jestem, tego się nie wypieram ale nie rozbieram mu bucików i nie wiążę
CYTAT(agabr @ Fri, 15 Feb 2013 - 15:45) *
niby idzie sam ale jestes
nie niby, idziemy razem, tak go uczę przechodzenia przez ulicę, na razie chodzimy razem ale on nas przeprowadza, rozgląda się i decyduje czy mozna przechodzić - jak inaczej tego uczyc?
CYTAT(agabr @ Fri, 15 Feb 2013 - 15:45) *
niby nie zdejmujesz z niego szkoly ale problem paczkow nadprogramowych Cie martwi
ale pączki i szkoła to dwie różne sprawy, mi dyndało że ta mama przyniosła , jedynie ilość cukru mi nie odpowiadała ale o tym rozmawiałam tutaj z Wami , młody nawet nie wie, że coś było na rzeczy - z resztą rozmowa zaczęła się od tego, że zastanawiałam się o co poszło, ot luźna gadka miała być, bardziej użalanie , że jeden dał a inny marudził a potem się watek rozwinął icon_smile.gif
CYTAT(agabr @ Fri, 15 Feb 2013 - 15:45) *
niby nie sprawdzasz ale sprawdzasz

Jak będę sprawdzała przy młodym, to zdejmę z niego odpowiedzialność, bo mama i tak sprawdzi, wg mnie to dobra tymczasowa strategia.
Tuni
CYTAT(Gosia z edziecka @ Fri, 15 Feb 2013 - 15:50) *
A tak serio - zaśmierdnięta kanapka nie jest karą. Jest skutkiem. Dbając żeby nie zaśmierdła USUWASZ ewentualne konsekwencje. Znaczy trzymasz pod kloszem.

Gosiu ale on sam dba, właśnie dlatego że wie że mama nie wyjmie za niego. Z resztą , co wielokrotnie pisałam, ani razu nie zapomniał.
Kocisława zwana Warkotem
CYTAT(Tuni @ Fri, 15 Feb 2013 - 14:01) *
Gosiu ale on sam dba, właśnie dlatego że wie że mama nie wyjmie za niego. Z resztą , co wielokrotnie pisałam, ani razu nie zapomniał.


to po co sprawdzasz?
Tuni
CYTAT(Gosia z edziecka @ Fri, 15 Feb 2013 - 15:50) *
No jasne. nie zarabia na siebie icon_wink.gif
Kwestia podejścia.

Gosiu, bo nie rozumiem, Twoje w wieku siedmiu lat robią same wszystko? Gotują obiad, używają żelazka? Wykonują w domu drobne naprawy typu wymiana kranu czy malowanie pokoju?

Zatracamy powoli granicę między matką nadopiekuńczą a matką leniwą i nieodpowiedzialną 37.gif
Gosia z edziecka
CYTAT(Tuni @ Fri, 15 Feb 2013 - 15:59) *
Wami , młody nawet nie wie, (...)Jak będę sprawdzała przy młodym, (...)

No włąsnie, o nim bez niego.

To nie chodzi o to CO siÄ™ robi, tylko JAK sie robi.

Ja juz podawałam kiedyś przykład na klapsach.
Dwie matki A i B.
A uważa, ze klapsy to przemoc.
B uważa że klapsy są metoda wychowaczą.
Teraz rozważmy Dziecko dostało klapsa od matki A oraz drugioe dziecko NIE dostało klapsa od matki B.
Gorzej życiowo wyjdzie dziecko B. Bo dziecko A ma sznsę na przeprosiny, WIDZI że to bicie jest nie fer.
Dziecko B uważa, że bicie jesty ok, to tylko jemu ise udało/niezaśłużyło. ALe wyniesie przekonanie, ze wolno dac słabszemu wycisk jak zasłuży.
Przykład troche uproszczony. ALe oddaje idę.
Nie to co robimy jest kluczowe, tylko to co uważamy.
agabr
CYTAT(Tuni @ Fri, 15 Feb 2013 - 16:59) *
no jestem, tego się nie wypieram ale nie rozbieram mu bucików i nie wiążę
nie niby, idziemy razem, tak go uczę przechodzenia przez ulicę, na razie chodzimy razem ale on nas przeprowadza, rozgląda się i decyduje czy mozna przechodzić - jak inaczej tego uczyc?
ale pączki i szkoła to dwie różne sprawy, mi dyndało że ta mama przyniosła , jedynie ilość cukru mi nie odpowiadała ale o tym rozmawiałam tutaj z Wami , młody nawet nie wie, że coś było na rzeczy - z resztą rozmowa zaczęła się od tego, że zastanawiałam się o co poszło, ot luźna gadka miała być, bardziej użalanie , że jeden dał a inny marudził a potem się watek rozwinął icon_smile.gif

Jak będę sprawdzała przy młodym, to zdejmę z niego odpowiedzialność, bo mama i tak sprawdzi, wg mnie to dobra tymczasowa strategia.

A widzisz nie ,moim zdaniem warto jednak grac w otwarte karty .Serio .Jezeli uwazasz , ze Twoje dziecko nie doroslo do tego czy tamtego to mu to po prostu mowisz , nie umiesz sam sie obsluzyc , zeby nie pobrudzic kurtki bede Ci trzymac ubrania , nie umiesz sam przejsc przez ulice bede Cie przeprowadzac , nie ufam Ci w kwestii tornistra bede go sprawdzac i tyle .b
Tuni
CYTAT(kocisława @ Fri, 15 Feb 2013 - 16:04) *
to po co sprawdzasz?

Pisałam też wielokrotnie, że sprawdzam chwilowo i niedługo zamierzam przestać.
Taki okres przejściowy 29.gif
Gosia z edziecka
CYTAT(Tuni @ Fri, 15 Feb 2013 - 16:06) *
Gosiu, bo nie rozumiem, Twoje w wieku siedmiu lat robią same wszystko? Gotują obiad, używają żelazka? Wykonują w domu drobne naprawy typu wymiana kranu czy malowanie pokoju?

Zatracamy powoli granicę między matką nadopiekuńczą a matką leniwą i nieodpowiedzialną 37.gif

To miał byc żart. Przykład rzeczy, której nie robią.
Gosia z edziecka
CYTAT(agabr @ Fri, 15 Feb 2013 - 16:07) *
A widzisz nie ,moim zdaniem warto jednak grac w otwarte karty .Serio .Jezeli uwazasz , ze Twoje dziecko nie doroslo do tego czy tamtego to mu to po prostu mowisz , nie umiesz sam sie obsluzyc , zeby nie pobrudzic kurtki bede Ci trzymac ubrania , nie umiesz sam przejsc przez ulice bede Cie przeprowadzac , nie ufam Ci w kwestii tornistra bede go sprawdzac i tyle .b

Następna rzecz mi tu wypływa. Uczciwość wobec dziecka

Wiesz, mój mąż robił wiele rzeczy. i pytałam go, jak jego mama reagowała? Nie mówiłem jej padła odpowiedź. Jeśłi moje dziecko bedzie robic głupoty - wolałabym o tym wiedzieć. Siwieć i wiedzieć jednak.
Tuni
CYTAT(agabr @ Fri, 15 Feb 2013 - 16:07) *
A widzisz nie ,moim zdaniem warto jednak grac w otwarte karty .Serio .Jezeli uwazasz , ze Twoje dziecko nie doroslo do tego czy tamtego to mu to po prostu mowisz , nie umiesz sam sie obsluzyc , zeby nie pobrudzic kurtki bede Ci trzymac ubrania , nie umiesz sam przejsc przez ulice bede Cie przeprowadzac , nie ufam Ci w kwestii tornistra bede go sprawdzac i tyle .b

Aga ależ ja tylko ten nieszczęsny tornister oglądam bez wiedzy zainteresowanego. Wcześniej pakował sam a ja pytałam czy o czymś nie zapomniał. Teraz chwilowo (!!) pakuje sam a ja zerkam bez wiedzy, lada moment nie będę nawet zaglądała. No pech jakiś, jakbyś założyła wątek po feriach, to pewnie napisałabym już , że pakuje sam i nawet nie patrzę icon_smile.gif A tak zamiast ciekawego watku zrobiło się maglowanie naszego tornistra 37.gif

Przez ulicę chodzimy i młody świetnie wie, że uczy się przechodzić , przecież nie chowam się po krzakach tylko jestem obok icon_smile.gif

W szkole też młody wie, potrzymam Ci, żeby się nie upaprało. Nie udaję, że mnie tam nie ma przecież icon_smile.gif
agarad
No dobra to ja chyba z tych nieodpowiedzialnych bo moja siedmiolatka używa żelazka.
Kocisława zwana Warkotem
CYTAT(agarad @ Fri, 15 Feb 2013 - 14:53) *
No dobra to ja chyba z tych nieodpowiedzialnych bo moja siedmiolatka używa żelazka.


Moja też zaczęła prasować w wieku 7 lat. Uwielbia prasować 03.gif .Ja to generalnie leniwa jestem i pewnie dlatego Młoda jest bardzo samodzielna.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.