To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

poważny kryzys małżeński - prośba o otuchę

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

anonimowy
Stało sie.... Ten kryzys wisiał w powietrzu od dawna. Wcześniej były rozmowy, sygnalizowanie, że problem istnieje, zarówno z mojej jak i jego strony, jednak te sygnały jakos przeszły niezauważenie i w weekend gruchnęło. "Już Cie nie kocham" usłyszałam. Słowa, które potwierdziły moje samopoczucie. Jak kropka nad i. Albo raczej na końcu zdania, bo w zasadzie po czymś takim juz nic za bardzo powiedzieć się nie da....

Ale myśmy rozmawiali.... Padło wiele prawdziwych słów, które bardzo nas wzajmnie raniły. To prawda, nasze małżeństwo jest juz instytucją, w której gdzieś zaginęłą namiętność. Radość. Spontanicznośc. Wypałniamy nasze rodzicielksie obowiązki, ale zapomnieliśmy o rolach męza i żony. Ja już nie jestem namiętną kochanką (nigdy nie byłam, jak się okazło), on nie ma swojego zycia, ja czuje sie niekochana etc....

To nie pierwszy nasz kryzys, ale tamte to były kryzysiki, ten jest megakryzysem.... Padły słowa o rozowdzie, pierwszy raz z taką determinacją i tak przemyślane.
Oboje nie chcemy tak życ, a jednak przez te 5 wspólnych lat się zapętliliśmy....

Stanęło na tym, że damy sobie szansę... Ja dam mu więcej wolności, on postara się okazać mi więcej ciepła. Potem pomyślimy o seksie....
Ja chcę zmienic pracę, bo obecna mnie zabija... Chcę zapanowac nad nerwami, które mną rządzą w 100%. Chcę się wyciszyć....

Czy to, co nas spotyka to coś wyjatkowego, czy Wy też miałyście ostre zakrety, na których omal Was nie wyrzuciło?
Pocieszcie, że to jeszcze nie koniec.... Ze mamy nadzieje....

tym razem całkowicie anonimowo
irminka2
Trudno mi się wypowiedzieć , bo przez 20 lat naszego małżeństwa nie znaleźliśmy się na taki zakręcie.
Ale wydaje mi się , że skoro chcecie coś jeszcze dla siebie zrobić to jeszcze nie wszystko stracone. Małymi kroczkami, otwarciem na potrzeby drugiej strony - jeszcze wszystko może być dobrze

Pozdrawiam
Irmina
Inca2
Napisalam na 'na kazdy temat' icon_smile.gif
Gosia z edziecka
Dopóki oboje chcecie, to się Wam uda. Tak myślę.
Wiele małżeństw ma zakręty. Naszego to nie ominęło. Też mieliśmy jeden ostry, bardzo, ale chcieliśmy oboje i teraz (po dwóch latach) jest dobrze. Powiem więcej - lepiej niż kiedykolwiek.
Trzymam kciuki.
burek
Zamykam dubla. Proszę dopisywać się w " Na każdy temat".

bur
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.