To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

kastracja świnki morskiej

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

semi
Mamy świnkę-samczyka. Kiedyś miał towarzyszkę życia, która niestety zmarła. Nasz świnek jest obecnie smutny i wyraźnie pomimo naszych zabiegów osamotniony. Chętnie dokupilibyśmy mu towarzyszkę, ale nie chcę produkować kolejnych pokoleń świnek morskich, rozważam więc kastrację. Zastanawiam się, czy gra jest warta świeczki i na ile operacja będzie dla Wojtka ryzykowna?
Lutnia
Demi, zastanawialiście się nad adopcją? W sklepach zoo zwierzęta bywają chore, te które mieszkają w domach tymczasowych są obserwowane (znany jest dokładnie charakter), jeśli trzeba -leczone... Są tez swinkowe hodowle. Każda z tych dwóch opcji jest lepsza od sklepu.
co do kastracji - poczytałam trochę i jeśli już to wyłącznie u dobrego, świnkowego weta.
Może warto jednak rozważyć próbę zaprzyjaźnienia go z innym samcem? Poszukaj w tym linku - może akurat gdzieś koło Was jest w domu tymczasowym jakiś prosiak, z którym moglby zaprzyjaźnić Wasz świnek icon_smile.gif

edit - zapomniałam o linku www.swinkimorskie.eu
A_KA
Semi, kastracja prosiaka to dla mnie ostateczność by była.

Czemu chcesz dokupić towarzyszkę? Czemu nie towarzysza? icon_wink.gif

Również rozważyłabym adopcję, ewentualnie odkupienie świnki ciut starszej, która się komuś znudziła (nie mało takich). W sklepach zoologicznych często płci nie rozpoznają dobrze i potem zamiast chłopca ma się dziewczynkę (lub na odwrót). O chorobach już Lutnia wspomniała.


Miałam już trochę świnek w swoim życiu. Również z laboratorium. I dwóch chłopców też miałam razem. Dogadywali się dobrze. Na początku tylko ustalili kto tu rządzi i potem było ok.
Kaszanka
Kastracja świnki morskiej jest bardzo trudna, koleżanka nie znalazła weterynarza który tego by się podjął. Świnki są towarzyskie, u samców to parę dni walk (i to nie zawsze) i potem najczęściej jest spokój.
Lutnia
Czasem panowie się nie dogadają, dlatego dobrze jest zrobić spotkanie zapoznawcze na neutralnym terenie i obserwować. To trochę tak jak z włączaniem nowego psa do sfory.
semi
Świnki morskie mamy od zawsze. dwukrotna próba połączenia samców w jednej klatce skończyła się źle. Nie mam już miejsca na dwie klatki, zresztą nie taki jest cel, żeby mieć dwie świnki samotne;), z samcem na pewno nie zaryzykuję. Będę raczej szukała dobrego weta. Dzięki dziewczyny.
Lutnia
CYTAT(semi @ Tue, 24 Jun 2014 - 21:14) *
Świnki morskie mamy od zawsze. dwukrotna próba połączenia samców w jednej klatce skończyła się źle. Nie mam już miejsca na dwie klatki, zresztą nie taki jest cel, żeby mieć dwie świnki samotne;), z samcem na pewno nie zaryzykuję. Będę raczej szukała dobrego weta. Dzięki dziewczyny.


Jeśli ten prosiek wybitnie nie lubi samców, to tu masz bazę polecanych przez świnkowców weterynarzy (którzy szczególnie podkreślają, że zwłaszcza do takiego zabiegu nie wystarczy dobry wet a dobry wet mający doświadczenie ze swinkami morskimi) https://www.swinkimorskie.eu/SPSM/index.php...0&Itemid=92



semi
CYTAT(Lutnia @ Tue, 24 Jun 2014 - 21:55) *
Jeśli ten prosiek wybitnie nie lubi samców, to tu masz bazę polecanych przez świnkowców weterynarzy (którzy szczególnie podkreślają, że zwłaszcza do takiego zabiegu nie wystarczy dobry wet a dobry wet mający doświadczenie ze swinkami morskimi) https://www.swinkimorskie.eu/SPSM/index.php...0&Itemid=92


Dziękuję Lutnia!
Lutnia
Pamietaj też, że wprowadzić samiczkę możesz najwcześniej po upływie 6 tygodni od kastracji a także tym, że te kupione w sklepie zoo mogą być już w ciąży (nawet te, które mają miesiąc). Dlatego przy wyborze świninki też warto pomyśleć o o opcjach.
A_KA
I pamiętaj, że w sklepach mogą nie poznać dobrze płci świnki. Ja tak miałam. Kupowałam samiczkę, a okazało się, że dostałam samca, choć pani w sklepie się zarzekała...

Lutnia
Dokładnie, stąd te ciąże u małych świnek. Sprzedawca nie rozpozna dobrze płci i wkłada je do jednego pomieszczenia (to w tych "lepszych" sklepach, bo w innych w ogóle się nie przejmują rozdzielaniem od siebie świnek w zależności od płci).
W sklepach zoo w 95% przypadków sprzedają zwykli sprzedawcy, nie pasjonaci danego gatunku (zresztą nie da się być specjalistą od wszystkiego). Stąd dziwne rady dotyczące żywienia (wynikające głównie ze względów ekonomicznych), wielkości klatek (polecane są te, które są akurat na stanie), akwariów itd.
Biorąc zaś pod uwagę warunki jakie w sklepach zoo mają zwierzęta jestem gorącą przeciwniczką sprzedawania tam żywych istot.
A_KA
W większości sklepów nie przejmują się zupełnie rozdzielaniem samców i samiczek. W ogóle nie przejmują się zwierzętami icon_sad.gif. Jak można powiedzieć kupującemu: cyt. "gdyby coś się stało z myszką to proszę przyjść, wymienimy... te myszki są głównie jako pokarm dla węży kupowane". Oczywiście samce z samiczkami, bo po co rozdzielić? Obok myszy "rasowe" polecane przez sprzedającego. Oglądam i widzę, że ewidentnie jedna z nich jest w ciąży. Pytam, sprzedawca sprawdza (nie wiem po co, z daleka było widać), potwierdza. Może cień skruchy słyszałam w głosie, ale nic to nie zmieniło oczywiście.
No nic... to chyba były moje ostatnie zakupy w sklepie zoologicznym. A chciałam zaadoptować jakiegoś zwierzaka, tyle, że dziecko mi się uparło, że chce JUŻ. Adopcja trochę jednak trwa. Ugięłam się niepotrzebnie.
Lutnia
A_KA - albo adopcje, albo kontakt z jakimś dobrym hodowcą. Tam zwierzęta są kompletnie inaczej traktowane, rozmnażane w odpowiednim wieku, odpowiednio karmione, nikt im co chwilę nie puka w szybę, mają odpowiedniej wielkości klatki, są regularnie wypuszczane na wybiegi, maluchy są przyzwyczajane do człowieka i do innego z nim kontaktu niż w sklepie itd.
Poza tym - Wy jestescie fajną, odpowiedzialną rodziną, ale łatwość kupowania zwierzaków w sklepach jest ich przekleństwem. Ogromny ich procent to zakup pod wpływem chwili, do tego trzymane są w zbyt małych (polecanych przez sprzedawcę, którego traktuje się jak specjalistę) klatkach, gdzie się męczą, ogólnie rzecz ujmując - mają przechlapane, nawet jak nie są celowo krzywdzone.
Odpowiedzialny hodowca nie sprzeda malucha do domu, co do którego ma wątpliwości, czy będzie dobrym domem, nie sprzeda nastolatkowi aby dał koledze/koleżance na urodziny, udzieli rzeczowych rad dotyczących opieki itd.
To samo zresztą dotyczy dobrych domów tymczasowych, opiekujących się zwierzakami szukającymi nowych właścicieli.

Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że kupowanie żywych zwierzaków w sklepach jest napędzaniem tego interesu. Nie będzie popytu - nie będzie podaży, to nie pasja a ekonomia.

jaAga*
CYTAT(A_KA @ Thu, 26 Jun 2014 - 12:58) *
W większości sklepów nie przejmują się zupełnie rozdzielaniem samców i samiczek. W ogóle nie przejmują się zwierzętami icon_sad.gif. Jak można powiedzieć kupującemu: cyt. "gdyby coś się stało z myszką to proszę przyjść, wymienimy...

Spotkałam sie z prawie identycznym stwierdzeniem, podczas wyciągania wybranego przez nas chomika z akwarium, wpadł sprzedawcy do wiadra z wodą 37.gif ...sprzedawca od razu chciał wymienić na innego, ale się nie zgodziłam, bo wybrałam tego i to, że był mokry w niczym nie przeszkadzało, sprzedawca powiedział nam jak Tobie, ze gdyby coś....to przyjść po drugiego icon_sad.gif. Chomik szczęśliwie przeżył u nas do swojej starości icon_wink.gif.
A_KA
CYTAT(Lutnia @ Thu, 26 Jun 2014 - 14:44) *
Poza tym - Wy jestescie fajnÄ…, odpowiedzialnÄ… rodzinÄ…,

Dzięki 06.gif

CYTAT(Lutnia @ Thu, 26 Jun 2014 - 14:44) *
Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że kupowanie żywych zwierzaków w sklepach jest napędzaniem tego interesu. Nie będzie popytu - nie będzie podaży, to nie pasja a ekonomia.


Zgadzam siÄ™ z TobÄ….
Grom ludzi jednak uważa, że kupię zwierzątko = uratuję je. Że o traktowaniu ich jak zabawki i kupowaniu pod wpływem chwili nie wspomnę.

Ja tam jestem bardzo za adopcją. Fajnie mieć w domu zwierzaka wyrwanego z labo, albo np. takiego, którego ktoś nie chciał/nie kochał...

Miałam już kilka świnek takich. Jedną od kolegi - już nie będę wspominała w jakich warunkach była trzymana i jak się nią zajmowano 37.gif . Jedną z labo miałam też. A teraz psa ze schroniska. Najkochańszego, najwierniejszego i bezproblemowego zupełnie (no dobrze, z początku były małe problemy, ale maluśkie w sumie).
Lutnia
CYTAT(A_KA @ Thu, 26 Jun 2014 - 21:42) *
Grom ludzi jednak uważa, że kupię zwierzątko = uratuję je.


Tak. Tak samo robiono ze szczeniakami na targach. "Ratowano" je kupując i nabijając kabzę pseudohodowcom, kompletnie nie myśląc o tym, że "ratując" to jedno szczenię skazujemy matkę tego szczeniaka na kolejny miot (ci, którzy kupią szczeniaki z kolejnego miotu na jeszcze jeden - aż do jej śmierci).

Wiecie, że kilka lat temu sklepy zoo w PL próbowały wrzucić do oferty szczeniaki? Raban ludzi związanych z kynologią był na tyle duży, że poprzestano na kilku próbach i pomysł upadł.
Całe szczęście...
A_KA
Słyszłam coś o tym wspaniałym pomyśle.

Swoją drogą szkoda, że handel innymi zwierzakami, w takich warunkach w jakich są przetrzymywane, jakość paść nie chce icon_sad.gif.
jujka
CYTAT(Lutnia @ Fri, 27 Jun 2014 - 01:05) *
Tak. Tak samo robiono ze szczeniakami na targach. "Ratowano" je kupując i nabijając kabzę pseudohodowcom, kompletnie nie myśląc o tym, że "ratując" to jedno szczenię skazujemy matkę tego szczeniaka na kolejny miot (ci, którzy kupią szczeniaki z kolejnego miotu na jeszcze jeden - aż do jej śmierci).

Wiecie, że kilka lat temu sklepy zoo w PL próbowały wrzucić do oferty szczeniaki? Raban ludzi związanych z kynologią był na tyle duży, że poprzestano na kilku próbach i pomysł upadł.
Całe szczęście...


Lutnia, ja ciągle mam w sercu na oko czterotygodniowego jamnika pełzającego w AKWARIUM przed wystawą legionowską, drżącego w listopadowym zimnie... Ja go już kupowałam, Maniek zrobił dziką drakę, facet się zwinął, bo wezwaliśmy TOZ... ale ja go mogłam stamtąd wyciągnąć, zabrać do domu... nie wiem, co się z nim stało... GDZIEŚ miałam wtedy nabijanie kabzy... całą ideologię miałam... Do dziś go widzę, wiesz? I gdybym mogła cofnąć czas, wydarłabym go... A minęło dobrych 15 lat 32.gif
Lutnia
CYTAT(jujka @ Fri, 27 Jun 2014 - 13:56) *
Lutnia, ja ciągle mam w sercu na oko czterotygodniowego jamnika pełzającego w AKWARIUM przed wystawą legionowską, drżącego w listopadowym zimnie... Ja go już kupowałam, Maniek zrobił dziką drakę, facet się zwinął, bo wezwaliśmy TOZ... ale ja go mogłam stamtąd wyciągnąć, zabrać do domu... nie wiem, co się z nim stało... GDZIEŚ miałam wtedy nabijanie kabzy... całą ideologię miałam... Do dziś go widzę, wiesz? I gdybym mogła cofnąć czas, wydarłabym go... A minęło dobrych 15 lat 32.gif


Jujko, ja Cię doskonale rozumiem... tyle, że jestem takim Mańkiem. Dopóty handlarzom będzie się opłacało (a każde kupienie zwierzaka ich w tym utwierdza) dręczyć suki kolejnymi porodami, dopóty będą to robić.

Kupowanie od handlarzy sprawia, że uratuje się jednego szczeniaka i najprawdopodobniej zabije jego matkę kolejnym porodem (przy okazji utwierdzając handlarza, że to co robi ma sens ekonomiczny, więc zostawi sobie po suce - matce jej kilka córek, które bzyknie przy pierwszej cieczce, zapewne w bliskim pokrewieństwie).

Tyle, że to niewiele daje, gdy posłowie dają pseuduchom zielone światło... ech...
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.