To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Nie lubię wyprawiać urodzin... dziecku też :(

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

domi
Z tego co słyszę, jestem w dużej mniejszości, jeśli chodzi o wyprawianie urodzin. Ani ja, ani mąż nie zapraszamy gości, nie ucztujemy. Teściowa i tak przychodzi bez zaproszenia ale wie, że na stole będzie tylko kawa i kawałek kupnego ciasta. Nie wyprawiamy z powodu:
po 1. nie lubie gotować i piec. Dla mnie ślęczenie nad garami to pokuta ciężka. Nie mam serca i cierpliwości, to też gotuję i piekę bardzo przeciętnie. Mogę kupić kawałek ciasta, ale gdy zaproszę całe rodzeństwo swoje i męża i ich rodziny, to jest ponad 20 osób. Na samo ciasto tyle osób nie wypada zapraszać, więc musiałabym kolacje przygotować, a tu też z moimi zdolnościami kulinarnymi bardzo przecietnie.
Po 2. uważam, ze szkoda na tę ucztę kasy. Zabrzmi to nieładnie, ale trudno.... prezenty jakie otrzymam, często nie są warte mojej pracy w kuchni i wydanej kasy na jedzenie. A też wiem, jaki problem jest by komuś co roku kupić atrakcyjny prezent. U męża w rodzinie niektóre osoby do końca życia obchodzą hucznie urodziny, a ja co roku mam problem co im kupić i często... za co im kupić. To też uważam, że niewyprawianie przez nas urodzin, to oszczedność kasy i pozbawienie problemu dla potencjalnych gości.

A teraz do sedna: Moje dziecko niedługo skończy 12 lat i jak co roku od jej urodzenia zaprosimy babcie, ciocie, wujków i kuzynostwo. Łącznie 23 os + my. Kiedyś rodzina była mniejsza, raptem 9 osób, ale sie stale powiększa. Od tygodnia mam stres związany z przygotowaniem urodzin, bo znów trzeba pożyczać krzesła od sąsiadów, bo jak wyprawić tanio a dużo, co ugotować by było jadalne (u mnie to nie lada wyczyn), co upiec by sie udał wypiek za 1 razem. W tym roku jeszcze dodatkowy stres, gdzie ulokować moją mamę (?), bo brat nie ma już samochodu i mama, z racji zamieszkania dość daleko, musi u nas przenocować.

Mojej szwagierki córka w wieku 15-tu lat powiedziała "mamo, nie zapraszaj juz rodziny bo to siara, wolę urodziny spędzić z koleżankami", drugiej szwagierki córa tak powiedziała skończywszy 17-naście lat. Syn mojej koleżanki już w wieku 10 lat odmówił wyprawiania urodzin. Marzy mi się moment kiedy moja córka powie, że nie mam już zapraszać całej rodziny icon_wink.gif . Nieucztowanie w tak dużym gronie, nie oznaczałoby nie wyprawianie urodzin wcale. Tort i ulubione potrawy dziecka z pewnoscią by były, tylko w naszym, małym gronie. Jest w ogóle sposób, by dziecka nie urazić, a przestać już urządzać urodziny w tak dużym gronie?

Nie wiem czy proszę o jakieś rady, czy chce poznać Wasze "tradycje" urodzinowe, czy jedynie chciałam sie wyżalić 08.gif .
Paula.
Nie wiem czy powinnam się wypowiadać, bo ja z frakcji totalnie przeciwnej.
Nie robię co prawda jakiś strasznie hucznych imprez, bo na urodziny nie zapraszam dalszej rodziny, czyli rodzeństwa mojej mamy czy taty, tylko tą najbliższą w sumie 9 osób dorosłych plus 3 dzieci, ale nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie uczcili w tym gronie urodzin nie tylko dzieci ale także moich czy T.
Kindze to nawet czasem trzy razy robimy urodziny. Ponieważ ma urodziny w wakacje i często jesteśmy wtedy na wyjeździe, więc wtedy robimy mini imprezę dla naszej czwórki, potem po powrocie dla babć, dziadków, cioci (wtedy też zwykle zapraszam dalsze ciocie) i trzecia impreza dla koleżanek i kolegów z klasy.
Dla nas też czasem robię po dwie imprezy, gdy są to jakieś okrągłe urodziny to robię uroczysty obiad dla rodziny, a potem imprezę dla znajomych. Nie robimy tak co roku, ponieważ znajomi nam się bardzo rozjechali po Polsce i ciężko ich ściągnąć co roku.

Myślę, że kwestia "imprezowania' to kwestia tego czy lubimy się spotkać z rodziną, znajomymi przy stole. Ja lubię, do tego lubię celebrować wszelkie święta i okazje w rodzinie. Dla mnie oczywiste jest, że będę córkom organizować urodziny do momentu, aż się wyprowadzą.

Nie pomogę w kwestii jak delikatnie rozwiązać problem z córką, bo dla mnie to dziwne i nie próbuję nawet wymyślać sposobu. Jedyne co mi do głowy przychodzi, żeby się od tego bezboleśnie wywinąć to, że gdyby to były wakacje to zawsze można wtedy zaplanować wyjazd, no i tyle, ale to raczej teraz nie wchodzi w grę.

Edit: błąd
domi
To nie tak, ze nie lubie sie spotykac z rodziną. Kiedy mam do nich przyjśc to nie wykręcam sie, nawet to lubię bo jest zawsze wesoło. Ja jestem nastawiona negatywnie do przygotowań.
Moze gdybym to lubiła.... . Jak np. koleżanka z pracy, która też zamierza do konca zycia zapraszać rodzeństwo z rodziną i rodziców. Tylko ona lubi kucharzyć, robi przesmaczne potrawy i ciasta, lubi sprzątać (jest pedantką, co widać nawet w pracy). Jej sprawia przyjemnosć gotowanie, pieczenie, sprzątanie. Jak sama przyznała, gdy goście siedzą i zachwycaja sie jej wypiekami, sałatkami, to jest wniebozwięta i od razu wymyśla co im następnym razem przygotuje.
Co roku goście przyjeżdzaja do nas na córki urodziny i nigdy jeszcze sie nikt nie zachwycał moim jedzeniem.... najwyzej ciastem z cukierni 37.gif . To raczej demotywuje. Poza tym, mamy małe mieszkanie, osób w rodzinie przybywa, ledwie sie juz teraz mieścimy. To sprawia, że wszystkim jest niekomfortowo.

Zawsze uważałam, ze skoro ja mam urodziny, to powinnam przyjść na gotowe, mieć wyprawione przez kogoś te urodziny. A nie, ze ja sie nacharuje, nastresuje i z wywalonym jęzorem zasiądę do stołu i jeszcze namecze sie przy sprzątaniu po imprezie 08.gif . Nie mam przyjemności z takich urodzin 06.gif .
A tak serio, to moja niechęc do przygotowań pewnie troszkę spowodowana jest wspomnieniami z dzieciństwa. W mojej rodzinie nie kultywowało sie urodzin z kilku powodów. U mojego męża to jest tradycja, ze dzieciom sie wyprawia duże urodziny do 18- tki przynajmniej. Nie znam tego, więc nie umiem z tego czerpać radości. Dla mnie te przygotowania to męczarnia 32.gif .
mlovea
Chyba ci nie pomogę, bo moje dzieci są małe. Ale... Mam tak samo!! O matko, jak ja nie lubię przygotowywać dużych imprez! Twój punkt 1 - mam toczka w toczkę icon_smile.gif Co do prezentów, to my w naszej rodzinie robimy skromne, więc nie ma tu nawet mowy o zwracaniu się. Pożyczanie krzeseł, przestawianie stołów, sprzątanie przed i po... Brr... Nerwy, stres, zero radości.

Spotykać się z rodziną uwielbiam, ale nie u mnie icon_biggrin.gif

Może zapytaj córkę, czy tym razem nie chciałaby spędzić urodzin w gronie najbliższych znajomych? Może ona też już ma dość, tylko nie wie, jak ci o tym powiedzieć? icon_wink.gif
madzialenkat
Ja należę do tych co lubią gotować jak nie muszą i przygotowanie imprezy to dla mnie zawsze stresujące wyzwanie. Ale należę do tego samego grona co Paula, czyli uwielbiam wspólne świętowanie z rodziną i nie wyobrażam sobie nie spotkać się z okazji w szczególności urodzin. Zresztą Paula. zawyża poziom na rodzinny imprezkach, więc mam do czego ciągnąć wzwyż icon_razz.gif.

A co do pomysłu jak ominąć temat imprezy urodzinowej, to może zaproponować Córci coś innego w zamian, co będzie dla niej frajdą i będzie czymś wyjątkowym. Może jakiś weekendowy wyjazd z tej okazji. Na wyjeździe jakiś super obiad, wspólne lody i jakieś atrakcje jak fajny ogród Zoologiczny.

domi
CYTAT(mlovea @ Thu, 09 Oct 2014 - 21:12) *
Spotykać się z rodziną uwielbiam, ale nie u mnie icon_biggrin.gif


Otóz to!!!

CYTAT(mlovea @ Thu, 09 Oct 2014 - 21:12) *
Może zapytaj córkę, czy tym razem nie chciałaby spędzić urodzin w gronie najbliższych znajomych? Może ona też już ma dość, tylko nie wie, jak ci o tym powiedzieć? icon_wink.gif


Właśnie delikatnie podpytałam i okazało się, że nie może sie tych urodzin doczekać 06.gif .
Elak
Domi nie możesz komuś zlecić zrobienia czegoś do jedzenia? Może ta twoja koleżanka zechce Ci pomóc i zamówisz u niej jakąś sałatkę/przekąski? Może ty masz jakieś inne zdolności, które ona może wykorzystać i wymianę zrobicie.
gosiagosia
catering, zacisniete zeby i radosc z corka, w koncu to jej swieto.

mi rodzice wyprawili raz urodziny, po smierci siostry. i wlasnie dlatego, ze ja mialam smutne dziecinstwo i bez urodzin nie chce, zeby moje dzieci mialy tak samo.
ania.m
Ja też jestem za wyprawianiem dzieciom urodzin - sama pamiętam jak czekałam na ten dzień, kiedy goście do mnie przyjdą 06.gif

Daleka jednak jestem od ideologii "Zastaw się a postaw się". Na ten moment dzieciom robię urodziny "na słodko" - kawa/herbata + ciasto/ciasteczka i oczywiście tort. I nikomu to nie przeszkadza.

A skoro córka kończy już 12 lat, to może by pomogła w przygotowaniach? Może zrobić jakieś koreczki, kanapki, ciasteczka itp. Na chrzcinach mojego młodego furorę zrobiły pingwinki z mozzarelli i oliwek. Na pewno takich dań jest więcej.
lena77
Domi, rozumiem Cie doskonale. Ale ja jestem do tego mało towarzyska i nie czuję potrzeby spotkań rodzinnych czy innych; najbliższe osoby widuję codziennie. Urodziny wyprawiam tylko synowi, choc w ostatnim roku nie wyprawialismy. Żadnych imienin czy to swoich czy mężowskich czy tez synowskich nie wyprawiam, ba ja nawet nie wiem kiedy powinnismy je obchodzic. Nie lubię przygotowań, nie czuję sie dobrze w roli gospodyni, najchetniej w czasie podobnych imprez schowałabym się w mysią dziurę, poza tym kiepsko gotuję i kiepsko piekę. Jeśli już mam coś robić to preferuję neutralny grunt.
Ciocia Magda
Rety Domi, rozumiem Cię - przecież to tak, jakbyś co roku komunię wyprawiała. Ja bardzo lubię świętować urodziny, ale mam bardzo małą rodzinę i wszyscy mieszkają daleko (najbliżej siostra z 4-osobową rodziną, więc z nimi widujemy się najczęściej i to żadna spinka), tylko mama przyjeżdża do nas, a z ciotkami widuję się od wielkiego dzwonu (ostatnio na komunii dziewczynek, to sama sobie policz). Generalnie miewamy max. 6 gości - czyli razem z nami 10 osób. A i tak nie odpocznę wtedy icon_wink.gif

Wy się w takim gronie spotykacie częściej? Bo przecież nie tylko Dominika ma urodziny icon_wink.gif To piękna tradycja i warta podtrzymania, ale chyba trochę męcząca dla gospodyń. Co o tym myśli reszta rodziny? Może umówcie się, że każdy coś przynosi, przynajmniej z bliższej rodziny - my tak robimy na święta.
Albo jeśli to już absolutnie nie wchodzi w grę, bo ciotki się poobrażają, podpytaj wśród sąsiadek, są takie, które gotują/pieką na zamówienie. Na pewno za mniejsze pieniądze niż catering.

domi
Jejuś, jak dobrze, że ktoś czuje jak ja. Zewsząd słysze jak każdy sie ekscytuje przygotowaniami, niektóre kobiety biora urlopy na 3 dni przed imprezą, dla kazdego to taka radosć.... że ja sie w końcu zaczęłam czuć jak wyrodna matka 37.gif .
Składkowe imprezy to wchodziły w grę najwyżej z moją mamą, ale już mama nie ma tyle sił i zdrowia więc tylko ja dla niej coś robię na święta, ona dla mnie juz niestety nie.
Ze strony męża czegoś takiego nie ma, każda przygotowuje sama. Na początku raz zasugerowałam teściowej przy szwagierkach, składkowe imprezy. Było zdziwienie i oburzenie, więc nigdy do tematu nie wracałam. A tam są suto zastawione stoły, faktycznie -jak na komunii. Tylko teściowa i szwagierki to lubią, więc co to dla nich za problem. Spotykamy sie kilka razy w roku w tak licznym gronie. Dzieci w rodzinie jest 9 sztuk ( minus dwoje, które juz odmówiły wyprawiania urodzin w tak dużym gronie). Do tego święta, rocznica śmierci teścia, urodziny teściowej i dodatkowe typu: chrzciny, komunia, bierzmowanie. W mojej rodzinie takie coś nie było praktykowane. Dlatego kiedy weszłam do rodziny męża, było to dla mnie nieco dziwne, miłe jednocześnie.... ale też uciążliwe. Myslałam, że się przyzwyczaję, a tu 13 lat stuknie i faktycznie przyzwyczaiłam sie.... ale nie polubiłam 32.gif .

Ciocia Magda> podpytałam w ub. roku, ale wcale nie za tańsze pieniądze 29.gif . Finansowo wyjdzie na to samo, jeśli kupię w cukierni.
Ania.m> Dominika pomaga, nie mogę narzekać. Kroi sałatki, przygotowuje składniki do ciasta, smaruje blachę itp. Tylko jeśli akurat ma lekcje do odrabiania, naukę na sprawdziany, przygotowania do konkursu, to od niej nie otrzymam pomocy, a tego nie mogę z góry przewidzieć icon_wink.gif .
Ryjek
U mnie przyjecie urodzinowe jest na slodko, czyli ciasto, tort i kawa. Nic wiecej. Spotkania dluzsze w gronie rodzinnym sa w swieta, czyli Boze Narodzenie i Wielkanoc. Ale wtedy kazdy cos przynosi. Zazwyczaj robimy liste dan, dzielimy sie i kazdy przygotowuje swoja liste. Ja lubie gotowac i piec, ale wiem ze taka impreza jest kosztowna. Wiec dlatego urodziny dzieci sa na slodko. Jedynie moi rodzice w swoje urodziny, imieniny, rocznice slubu organizuja obiad dla Nas (corek z rodzinami), a ciasto przynosimy my. My z mezem nie obchodzimy imienin, urodzin tez nie. Owszem sa zyczenia i jakis drobny upominek, ale bez fety.
mulen33
u mnie jest podobnie, jezeli wyprawiam dziecku urodziny to jest to jedzenie na slodko ciasto, cukierki plus kawa herbata i tyle icon_wink.gif kto ma pieniadze na wyprawianie hucznych urodzin... icon_wink.gif mysle ze urodziny w swoim gronie sa najlepsze
Adriannna
Nie wiem jak powinnas rozwiazac problem organizowania urodzin dla swojej corki, ja swoim dzieciom urodziny wyprawiam bo sprawia im to ogromna frajde...a skoro im to mi rowniez, z tym ze tutaj tort i inne typowe slodkosci zamawia sie i nie placi za to majatku, do tego robimy grilla i problem stania w kuchni z glowy. Natomiast gdy przychodza moje urodziny wyglada to inaczej - no sory - skoro to moje urodziny to z pewnoscia nie spedze ich nad garami w kuchni (w sensie mycia o gotowaniu nie wspominajac). Dzieckiem tez nie jestem wiec prezenty mnie nie kraca. Robie zawsze tak, ze odpowiednio wczesniej znajduje lokal, glownie jakis fajny bar (ktory nie zabija cenowo) serwujacy rowniez przekaski, robie rezerwacje i zapraszam znajomych, ktorzy odpowiednio wczesniej musza mi dac znc czy przyjda czy tez nie. Wowczas w razie czego moge rezerwacje zmienic. Kazdy placi za siebie. U nas swietnie sie to sprawdza. To bardzo czesto spotykany w BR sposob swietowania. Prezentow niet, byle zaplacili za to co skonsumowali icon_smile.gif
sdw
Domi, mam wrazenie, ze sie spinasz, bo chcesz dorównać szwagierkom icon_wink.gif Ale skoro wiesz, że nie lubisz i nie umiesz (?) gotować, to postaw na oryginalność. A to się da i tanio, i szybko, i w miarę bezboleśnie (bez tony naczyń i godzin sterczenia przy kuchni).

Na pewno są takie potrawy, które jesteś w stanie przygotować smacznie, które nie skażą cię na śmierc finansową i męczarnie produkcyjne. Pokombinuj. A jeśli naprawdę nie jesteś w stanie nic wymyśleć samodzielnie, to poszperaj w necie, popytaj znajomych, przekop maluchy icon_wink.gif Gwarantuję, że coś znajdziesz i impreza będzie nie tylko udana ale również satysfakcjonująca dla ciebie.

Ja cię z jednej strony rozumiem, z drugiej mi cię trochę szkoda. Rozumiem, bo wiem, jak u*****liwe moze być goszczenie tłumów, szczególnie jeśli ma sie ograniczony budżet. A szkoda, bo przez to, ze się spinasz tracisz całą radość z tych spotkań.

Ja urodziny dzieci wyprawiam zwykle na słodko. Zwykle, bo bywa, że przygotowuję coś wiecej niż ciasta i tort, ale to tylko wówczas, kiedy wiem, ze impreza będzie raczej późno i zahaczy o porę kolacji. Swoich urodzin nie wyprawiamy, zawsze ktoś tam wpadnie, więc tez mam przygotowane coś na ząb. Ale tyle ostatnimi czasy mam imprez bezokazyjnych, że pakowanie się jeszcze w okazyjne oznaczałoby goszczenie różnych konfiguracji znajomych i rodziny co tydzień bezmała 37.gif I powiem ci, że naprawdę da się tanio i smacznie, inaczej już dawno poszłabym z torbami icon_wink.gif Tylko wypracuj swój własny styl przyjęć.

Jeśli chcesz, to mogę podrzucić ci pare pomysłów z wykonaniem krok po kroku.
domi
To fakt, trochę blado wypadam przy teściowej i szwagierkach. Stale słyszę, ze domowe ciasto 100 razy lepsze, że sklepowego nie lubią, a które sama piekłaś. Co jakis czas stawiają nowe, wymyślne danie, które jest naprawdę smaczne.

W tym roku czuję dodatkowy ciężar. Dominika ma dietę zdrowotną, nie moze jeśc pszenicy i cukru. Muszę więc robić dla niej bezcukrowe i bezpszenne potrawy, a potem dla gości cukrowe. To podwójna praca.

Zawsze staram się robić kilka sałatek. Sa proste w wykonaniu, nawet dziecko pokroi, tylko zmieszać i gotowe. Największy problem mam z daniami na ciepło. Stale robię jakieś udka, klopsiki, kotlety z piersi, zapiekane mięso itp. Potrawa typu bigos, leczo.... nie "schodzi" u mnie... . Dla jasności- lubią goście, bo u innych to jedza, tylko nie u mnie... co oznacza, że im nie smakuje icon_wink.gif. To też juz nie robię. Ciasta kupię.... mam w nosie, nie smakuje im kupne.... niech przyniosa swoje 29.gif . Musze tylko zrobić dla Dominiki tort, batoniki, galaretkę i inne smakołyki bez cukru. Najwiecej czasu i energii jednak zajmie mi przygotowanie kolacji... .

Sdw> a jakie masz pomysły?
Orinoko
Domi... a ciekawe co by było, gdybyś menu pod Dominikę ustawiła i poinformowała o tym rodzinę, że ze względów zdrowotnych do jedzenia będzie to, to i to? Obrażą się (tym lepiej - może następnych urodzin już nie będziesz musiała) czy przyniosą własne (tym lepiej - będziesz mieć problem z głowy)?
Martalka
domi, zdziwiłam się, że ktoś może mieć tak jak ja icon_wink.gif
Nie lubię wyprawiać urodzin, imienin, sylwestrów.
O ile jeszcze z rodziną (której obecnie nie mam w pobliżu) jakoś było... tak teraz migam się jak mogę.
W tym roku zabraliśmy chłopaków do super parku rozrywki w ramach urodzin. Torty dla rodziny, czyli dla naszej szóstki były oczywiście, a dzień później wyprawa.

Nie lubię szykować, myśleć, siedzieć w kuchni, I zwyczajnie nie mam do tego głowy. Jest wariactwo, spinka bo na daną godzinę trzeba się wyrobić bo goście, I ten wieczny *****zielnik sprzątany codziennie, i robiony codziennie.... I robi się niemiło w dzień, w który miło być powinno... a ta tegoroczna ewakuacja poza dom była genialna icon_razz.gif


no nie, nie jestem perfekcyjną panią domu icon_razz.gif
ale za rok na pewno mi chłopaki nie popuszczą.. 29.gif
Orinoko
Właśnie, Domi, a czy to w sumie obowiązek?
Dominika nie wolałaby z koleżankami? Dla Ciebie spinka mniejsza.... 29.gif
domi
CYTAT(Orinoko @ Tue, 14 Oct 2014 - 21:29) *
Właśnie, Domi, a czy to w sumie obowiązek?
Dominika nie wolałaby z koleżankami? Dla Ciebie spinka mniejsza.... 29.gif

Własnie nie wolałaby z koleżankami 06.gif . Woli w gronie rodzinnym.

Listę zakupów mam już zrobioną, pospisywane co w który dzień zrobić, bo inaczej sie pogubię i połowę zapomnę. Uszczupliłam listę do maksimum. Pomyślałam jak Orinoko, że w końcu to Dominice ma najbardziej smakować, a więc dla niej zrobie jak najwięcej dietetycznych potraw (głównie mam na myśli te bezcukrowe). Może faktycznie, drugim razem przyjda z własnym prowiantem 29.gif .
Orinoko
Domi, będę kusić dalej, choć pewnie w tym roku to już prawie musztarda po obiedzie - a jakbyś jej zaproponowała jakieś super urodziny w fajnym miejscu, z jakimiś atrakcjami... ok, to też kosztuje, ale sądzę, że nie więcej niż robienie imprezy na ponad 20 osób (jedzenie + czas + nerwy). A rodzinę zaprosić na kawę i ciasto na 2h? Przecież nie musisz robić imprezy totalnie pod schemat rodziny, że zakąski, danie główne, zimny bufet, ciasto i kawa? W końcu skoro i tak im nie dorównasz kulinarnie, to zrób coś innego. Wszystkich nie zadowolisz, więc po prostu zluzuj.
Ciocia Magda
Orinoko ma rację - nie warto być cierpiętnicą. Myślę, że w dużej mierze problem polega na tym, że próbujesz się wpasować w nieswój model życia, odpowiadający rodzinie męża. Na pewno nie jesteś sama - ja też mam podobny problem z Bożym Narodzeniem, po pierwsze mamy z mężem zupełnie inne tradycje spędzania tego czasu, a po drugie tradycja mojej własnej rodziny nie daje mi satysfakcji, bo polega właśnie na tym, że ileśtam rzeczy "musi być", więc w Wigilię padam na twarz, jestem zestresowana i wściekła. Od kilku lat próbuję coś zmienić, znaleźć jakiś sposób świętowania, który będzie dla mnie dobry - no i prace są w toku, bo już odkryłam, że zupełne odejście od tradycyjnych Świąt (raz wyjechaliśmy za granicę) to też nie jest TO.

Bardzo podobał mi się wpis Adrianny, taki pełen luzu i radości życia - i do tego będę aspirować 06.gif Wiadomo, że nie wszystko da się przeszczepić na lokalny grunt - z tego co pamiętam, nie mieszkasz w dużym mieście i może nie być tak łatwo zorganizować wyjścia do lokalu - ale warto próbować. To będzie też lekcja życia dla Twojej córki, żeby nie rezygnować z siebie w imię oczekiwań innych.
mlovea
Domi, pisząc za dziewczynami: po prostu zacznij robić tak, jak tobie jest dobrze icon_smile.gif Nastaw sie psychicznie przed kolejną imprezą, że albo jej nie robisz, albo robisz po swojemu. Najgorzej jest pierwszy raz. Wiem, że to niełatwe, bo u mnie było podobnie. Moja ciocia rewelacyjnie gotuje i robi świetne imprezy, z suto zastawionymi stołami. Duża część rodziny (w tym moja mama) - naśladuje ją, do tego stopnia, że u wszystkich zawsze jest to samo jedzenie. Mama ma takie nerwy przed imprezą, że bez kija nie podchodź. Też tak miałam, ale się zbuntowałam icon_smile.gif I nikt nie miał do mnie pretensji ani żalu, nie odczułam żadnych negatywnych emocji ze strony rodziny.
Orinoko
Domi, a jeszcze taka opcja, żeby się z kimś z rodziny umówić, skoro jest liczna i zrobić podwójne urodziny z jakimś dzieckiem, które ma urodziny w zbliżonym terminie - nie ma takiej możliwości? Podzielić przygotowania na pół, listę gości opracować i może byłoby Ci łatwiej?
Agnieszka AZJ
A może coś zupełnie innego od zwykłej nasiadowki przy stole ? Jakaś wycieczka, ognisko ? Wyjście dokąś ?
domi
Dzięki za podpowiedzi. Postaram sie po kolei:
Myslałam o jakimś miejscu z atrakcjami, ale u nas nic nie ma. Miała takie organizowane jak była mała, istniał wtedy kryty plac zabaw z animatorem. Raz zamówiłam animatora do domu. Teraz nie ma u nas nic poza kręgielnią (nawet bilard zlikwidowano z powodu braku chetnych). Na kręgle mam co roku chodzić? Musiałabym zmieniać atrakcje co roku, by nie było nudno. A skąd mam je wziąć? Tak na marginesie zdradzę Wam, że mi się te kręgle nasuwają na osiemnastkę 06.gif .

W okolicach urodzin Dominiki faktycznie znajdą sie jakieś urodziny.... ale znając moją córkę.... obawiam się, że ten pomysł jej się nie spodoba. Nie ma to jak być w centrum uwagi i mieć wyprawione urodziny po swojemu 29.gif . A inna sprawa, że chyba męża siostry i teściowa chyba na to nie pójda. Skad wiem? Teściowa i jej cóka mają urodziny w odstępie tygodniowym i kazda wyprawia osobno w swoim domu, we własnym terminie. Tak samo 2 kuzynki Dominiki mają urodziny w odstępie 9 dni i też wyprawiają osobno, tydzien po tygodniu.

Gdyby urodziny wypadałaby w wakacje, to dałoby sie organizować na działce; grill, ognisko, dużo miejsca do biegania, łowienie ryb w jeziorze itp. Pod koniec października działka odpada, a wycieczka na powietrzu ryzykowna (deszcz, wiatr itp). Poza tym... musiałabym zasponsorować wycieczkę ponad 20 osobom ....ja sie nie wykosztuję 06.gif .

Moze faktycznie muszę przestać sie do nich porównywać. Nie będę umiała tak piec i gotować jak one i pod tym wzgl. nie dorównam im nigdy. Nie mam podwórka z palcem zabaw i dużego domu, więc dyskoteki/teatrzyku dzieciom tez nie zrobię, grilla i piwa z kija też nie będzie. Trudno.... . Nie mam warunków do takich atrakcji. Już w zeszłym roku myslałąm aby puścić na dvd filmiki Dominiki od urodzenia. Niektóre smieszne, pocieszne, wzruszajace. Głos nieco przyciszony, aby nie zagłuszac rozmów, a kto będzie sie nudził ten sobie poogląda. Tylko wtedy maż mi pomysł zgasił. A moze jednak nie jest taki głupi.... co o tym myślicie???

Orinoko
A do filmu każdemu po wiaderku popcornu i pączki 06.gif i masz z głowy.
Przynajmniej byłoby inaczej, a nie pod linijkę jak u wszystkich.
Teściowa z córką niech sobie wyprawiają oddzielnie, Tobie nie będą przecież dyktować - Twoje dziecko, Wasza decyzja, choć raz możnaby się wyłamać ze sztampy nasiadówkowo-urodzinowej.
Oj, Domi, z radością Cię tu podbuntuję. 29.gif
Albo kina nie ma u Was? Może np. wyjście do kina Dominice z koleżankami zassponsorować i ciacho/lody w kawiarni zamiast tradycyjnej imprezy (doroślej się poczują 03.gif) Albo jakieś piżama party, wypożyczenie fajnego filmu na DVD, oglądanie z koleżankami w domu, nocleg na materacach/podłodze?
alka25
Ja też nie lubię. Jak sobie pomyślę o przygotowywaniu jedzenia, ogarnianiu mieszkania przed i po to mnie coś trafia icon_wink.gif
domi
Ochłonęłam wreszcie.
Dominika nie chce urodzin z koleżankami i kolegami gdzieś w kinie, czy gdzieś indziej. Jej się to nie podoba icon_rolleyes.gif .
Tak więc pozostaje mi tylko przełknąc te rodzinnę imprezy.
Film na dvd naszej produkcji został włączony podczas urodzin. Częśc była zainteresowana, inni rozmawiali osobno. Mąż przeciwny z początku, potem się tak nakręcił, że włączył film z wczasów icon_razz.gif . A, że amatorsko skleja to sie cieszył, ze ktoś oprócz nas mógł to zobaczyć wink.gif .

Ogólnie menu miałam w tym roku słabe, nie zdąrzyłam z jedną sałatką, druga gościom nie smakowała... trudno 32.gif . Dominika uczyła sie na 2 sprawdziany i zanim do mnie przyszła, to zabierałam sie za sprzątanie kuchni. Ważne, ze dziecko zadowolone z prezentów.
pilarsonik
Witam
Ja mam nieco odmienny problem. Też nie lubię wyprawiać urodzin icon_smile.gif - rzecz jasna tych dla rodziny (też licznej) i z chęcią bym z nich zrezygnowała, jednak to nie dzieci chcą widzieć koniecznie rodzinę, a rodzina nie wyobraża sobie żeby miało ich nie być na urodzinach naszych dzieci - wiem że byłaby obraza, gdybyśmy przestali ich zapraszać.

Mnie przeraża nie tyle samo pichcenie, co generalne porządki przed imprezą (a mam spore mieszkanie i stosunkowo małe dzieci 4l i 8l), które nie tyle że nie pomogą, co przeszkadzają i to nimi ciągle się trzeba zajmować. Ja swoje mieszkanie muszę sprzątać na raty (przy wszystkich normalnych obowiązkach) + jeżeli robię urodziny dla dzieci to dbam o odpowiedni wystrój (balony, serpentyny itd), dbanie o obrusy, kwiaty, rozstawianie stołów, krzeseł, mycie całego szkła w witrynce, mycie całej zastawy 18 osobowej (bo wiem że po kilku miesiącach nieużywania jest zakurzona), szukanie pater, łopatek do ciasta, słomek, ozdóbek itd itp.To jest robota bez końca. Gdy człowiek jest już nieźle urobiony i ma wyjętych kilka dni z życia, zaczyna się dopiero czas na pichcenie. Gdyby ktoś zabrał mi dzieci na dwa dni, to mogłabym sobie pichcić bez problemu, ale niestety dzieci mam wymagające i ciągle trzeba coś przy nich robić. A gdzie normalne rzeczy, typu posiłki, pranie, prasowanie - to robię każdego dnia na bieżąco... Zawsze jak przychodzą goście, to jeszcze coś się suszy, to jeszcze coś prasuję itd, itp... Co budzi w samej mnie frustrację. Ta cała sytuacja wprowadza między nas z mężem nerwową atmosferę, im bliżej gości, tym większe spinki, w końcu się kłócimy, krzyczymy itd... Zawsze jestem nie do końca wyrobiona, przy gościach kończę przystawki, kroję ciasto, myję owoce, co tak na prawdę nie pozwala mi usiąść spokojnie przy stole, tylko latam z wywieszonym jęzorem przez całą imprezę.
Takie są nasze realia wyprawiania przyjęć. W związku z powyższym stwierdzam, że nienawidzę wyprawiać przyjęć.
Jeżeli chodzi o urodziny dzieci, moja rodzina nie ma w zwyczaju robić dzikich spędów z tej okazji, każdy świętuje we własnym ścisłym gronie i na swój własny sposób. Jak siostra chce, to zrobi obiad i nas zaprosi, jak chce to zaprosi do restauracji, a są lata że nie wyprawia synowi urodzin i też jest dobrze. U nas nikt z niczego nie robi problemu.
Z rodziną męża jest zgoła inaczej. To, że babcie i dziadkowie mają obecność obowiązkową, to rozumiem. Jednak teściowa wielokrotnie (przy podobnych sytuacjach pytała czy zaprosiliśmy męża siostrę - z rodzinką rzecz jasna), bo oni będą obrażeni jak się ich nie zaprosi i to nie wypada ich pominąć.
I zamiast urodzin przy kawie i torcie z dziadkami, robi się dziki spęd. Bo skoro zaprosiłam tamtych, to kolejnych też nie wypada pominąć. Skoro będzie ich rodzina, to moja nie gorsza, a sąsiedzi...
Kiedyś jak miałam jedno dziecko, to robiłam wielką bibę z suto zastawionymi stołami, ale już mi przeszło.
Szwagierka ma dobrze, bo jej synowie urodzili się w tym samym letnim miesiącu + jej mąż też ma wtedy urodziny. Robi sobie grilla na dworzu, ze dwie sałatki, tort zrobi jej mamusia i heja - impreza gotowa. Do domu praktycznie się nie wchodzi - chyba że do toalety. Jak zajrzę do niej na górę, to nie dość że ma mały metraż, to i sprzątania mało (synowie duzi, to już sobie sprzątają), to wcale porządku nigdy nie ma, kuchnia na bieżąco też nie jest posprzątana, bo przecież impreza jest na dworze.
Druga szwagierka cioteczna - również - imprezę robi na dworze (też potrójna okazja!!) - u niej - faktycznie stół się ugina i na pewno wkłada w przyjęcie mnóstwo pieniędzy i energii, ale też chałupa nie wysprzątana!
Więc skoro one mają obie potrójne okazje, duże dzieci i ogród, to mogą sobie na takie fety pozwolić.

Nie nadmieniłam najważniejszego: mojej starszej córce wyprawiam co roku urodziny dla grupy rówieśniczej w jakiejś salce zabaw, a że jej brat cioteczny jest prawie w jej wieku, to zaprasza go do salki, a potem z rodzicami świętuje na imprezie rodzinnej. Dla mojej córy taka impreza z koleżankami i kolegami ma znacznie większą wartość niż ze starymi prykami, bo pryki siedzą sobie w salonie i się goszczą a ona z braćmi ciotecznymi spędzają czas w pokoju, grają na tabletach lub idą na dwór. Jak dobrze pójdzie i ktoś nie może dotrzeć w tym czasie, to się wpatacza innego dnia i zazwyczaj urodziny odbywają się na co najmniej 2-3 raty.
Teraz synek dorósł do wieku (4l), że te urodziny mają dla niego ogromne znaczenie i od kilku tygodni o niczym innym nie rozmawia jak o swoich urodzinach (będzie miał za miesiąc). Opowiada o dzieciach z przedszkola które do niego przyjdą itd. A więc kinder party mnie nie ominie. Początkowo mieliśmy zaprosić smyków do domu, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się zrobić w salce (zdecydowanie mniej kłopotliwe). Jednak jak sobie pomyślę o tej fecie rodzinnej, to nogi mi się uginają. Chciałabym zaprosić dziadków na tort i tyle.... Ale będzie obraza jak szwagierka nie zostanie uwzględniona w liście gości. Jak przyjdzie szwagierka, to inni będą zniesmaczeni....

Rok temu (mając dosyć tego całego zamieszania), zrobiłam córce urodziny dla dzieci w salce powiedzmy w południe, a po południu zaprosiliśmy rodzinę do pobliskiej pizzerii. W związku z tym, że takie imprezy nie są tanie (wszystko sponsorujemy oczywiście my), a wręcz bardzo drogie, okroiliśmy ilość gości i zaprosiliśmy tylko dziadków, szwagierkę z dziećmi, więc i tak wyszło z tego 12 osób i rachunek na 660 zł. Potem cioteczny szwagier wydzwaniał i mówił wprost, że planowali udać się do córy na urodziny, że chcieli na nich być, że chłopaki (synowie) bardzo się szykowali.. I musiałam ich przepraszać, że zostali pominięci... Mojej rodziny też nie zaprosiłam, siostrze się tłumaczyłam, ona nie miała żadnych żali, co sobie pomyślał brat - nie wiem, ale niesmak pozostał.

Nie wiem co w tej sytuacji mam zrobić, jak odciąć się od tych podwójnie wyprawianych urodzin. Z urodzin w gronie dzieci nie zrezygnuję, bo dziecko chce i powinno świętować we własnym gronie. Mile widziałabym dziadków na torcie w dniu urodzin, ale na tym zakończyłabym listę gości. Niestety szwagierka jest nadal jednym ciałem z mamusią i nie ma możliwości żeby jej z rodzinką nie było. Jak oni będą, to kolejni się dowiedzą i będą mieli żal...

Szczególnie, że ci "inni" zapraszają nas zawsze i wielokrotnie podkreślali, że zależy im na podtrzymywaniu więzów rodzinnych i żeby dzieci miały ze sobą kontakt (mimo iż różnica wieku między ich starszym synem a naszym młodszym to kilkanaście lat..).

Co Wy byście zrobili na moim miejscu? Między urodzinami naszych dzieci jest niespełna 2 miesięczny odstęp czasu. Tak myślałam, żeby może dla rodziny robić im wspólne urodziny już bardziej wypasione, ale 7 tygodni to chyba zbyt spory odstęp czasu, żeby je łączyć wspólnie?

kassandraa
Wydaje mi sie, ze urodziny powinno sie odprawiać.. Chocby ze wzgledu tylko na to, aby utrzymywac z rodziną kontakt icon_smile.gif Fajnie tak sie spotkac i sobie poopowiadac .. a urodziny to jest w sumie jedyna taka okazja. Czasem nie liczą sie tylko pieniądze icon_wink.gif Ale wiadomo , ze jak sie ich nie ma, to trudno zaprosic kogos na wielką uczte dla 20 osob..
Red_Rose
Wydaje mi się, że dziecku się powinno wyprawiać urodziny, może być mu przykro, że koledzy mają przyjęcia a on nie.
polakrz
Drogie mamy, może i mi coś doradzicie. Moja córka uparła się na to, aby urodziny mieć ze swoją koleżanką, jako, że urodziły się dzień po dniu. Mama Julii jest zachwycona pomysłem, ja bardzo średnio. Przede wszystkim ze względu na to, że chce zrobić przyjęcie tematyczne i wszystko "na jedno kopyto" z zorganizowaniem czasu co do minuty. Rozumiem zabawy tak jak to prześcieradło z piłeczkami, kłapouchy, rysowanie, malowanie twarzy czy skakanie w worku. Jednak rozpisanie planu zabaw dla dzieci od do to chyba lekka przesada? Dodatkowo zapragnęła także dodatkowo wymyślić kolor przewodni ! Znalazła w sieci sklep z kolorowymi sztućcami i chce, aby każde dziecko miało przypisany kolor i w tym tonie się ubrało ... wyprawianie urodzin nie stanowi dla mnie jakiegoś problemu mimo tego, że za nim nie przepadam ale to chyba lekka przesada. Co uważacie? Nie wiem co mam robić, bo moja córka bardzo się nastawiła na urodziny z koleżanką, jednak nie wiem czy aż tak zorganizowane. Przecież dzieci jeżeli nie chcą się w coś bawić nie będą i tak samo na odwrót...
Nermie
A myślałam, że wszyscy ludzie tak "kochają" wyprawiać urodziny. Dzięki za ten wątek.
icon_smile.gif
muppet
CYTAT(Martalka @ wto, 14 paź 2014 - 21:07) *
Nie lubię wyprawiać urodzin, imienin, sylwestrów.
O ile jeszcze z rodziną (której obecnie nie mam w pobliżu) jakoś było... tak teraz migam się jak mogę.

Wyprawianie hucznych imprez i konwencjonalnych wydarzeń zawsze jest trudne. Myślę, że dużo ważniejsze jest codzienne lub weekendowe spędzanie czasu z rodziną. W tym tekście jest kilka pomysłów, jak można taki dzień spędzić https://infoon.pl/jak-milo-spedzic-czas-z-r...-czas-z-rodzina. Generalnie ważne jest, aby nie starać się być perfekcyjnym. Każdy czas z rodzina może być wyjątkowy:)
alka25
Ja za swoimi nie przepadam, ale dla dzieci uwielbiam organizować icon_smile.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.