To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Neosine

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

semi
Tosia bierze kilka razy do roku. Zamiennie z groprynosyną i isoprynozyną, ale to to samo. Właśnie kolejny raz od początku września jest chora (chyba zapalenie krtani, lekarz jutro) i zastanwiam się, czy podać. W zasadzie nie bierze antybiotyku przy tych infekcjach-nie wiem tylko, czy to efekt syropu, czy przypadek. Opinii negatywnych ma sporo, podobno mocno obciąża wątrobę. nasz lekarz jest zdania, ze lepsze to jeśli pomoże niż rozwój infekcji i nadkażenie bakteryjne. No, ale trzeci raz na przestrzeni dwóch miesięcy...Sama nie wiem.
grzałka
Nie. Dałam tylko raz lek przeciwwirusowy, jak moje dziecko miało coś, co się okazało po czasie toksoplazmozą i cytomegalią jednocześnie. Poza tym jestem zdania, że każdy człowiek z normalną odpornością (czyli nie chorujący na nowotwór, nie skrajny wcześniak i nie zakażony HIV) spokojnie sobie poradzi z każdą infekcją, z korzyścią dla swojego układu immunologicznego. Niestety obawiam się, że firmy farmaceutyczne w Polsce na lekach przeciwwirusowych zarobią krocie. Zwłaszcza w działce pediatrycznej.
As-ia
Emi dobrze,ze poruszyłaś ten temat ,bo u Nas ostatnio nagminnie Makary ma przepisywane leki typu neosine,groprinosine... Odnoszę wrażenie ,że lekarze zaczęli traktować te "specyfiki" jak witaminy i bardzo chętnie posłucham opinii na ten właśnie temat
Tamara79
Moja lekarka tez swego czasu często to przepisywała, ale zawsze sprawdzała kiedy ostatnio był podany, więc chyba jakiś okres pomiędzy kolejnymi podaniami powinien być. Ostatnio nie pamiętam kiedy przepisała, ale myślę, że to przypadek a nie celowe działanie.
Wiem, że kiedyś zapytałam o skuteczność i szkodliwość tego leku, nie potwierdziła moich obaw, coś tam wymamrotała, że każdy lek nie jest obojętny dla organizmu i w ten deseń.
semi
Grzałko, to z pewnościa, od kiedy jest dostępny bez recepty wg znajomej farmaceutki sprzedaje się jak woda. Wg Ciebie może mieć powazne skutki uboczne? Bardzo ufam naszemu pediatrze, jest wnikliwy, wyważony. No i przepisuje, nie zawsze, ale przy takich ostrych infekcjach. Kiedyś, daaawno temu, keidy Leo byl mały i mieszkaliśmy w zupełnie innej części Polski tez mieliśmy doskonała pediatrę i tez parę razy Leosiowi przepisała isoprynosynę. No, ale Leo tyle nie chorował, co Tosia. Wstrzymam się z tym do jutra, zobaczę, co powie lekarz, tyle, ze jak na złość nic nie mam na tę krtań. Nawet głupiej Clemastyny, którą zwykle miałam icon_evil.gif
grzałka
Nie, nie sądzę, żeby miał poważne skutki uboczne. Ale jestem zdania, że jak można nie podawać jakiegoś leku, to należy nie podawać. Polskim problemem jest polipragmazja i widać to już w pediatrii. Nie gdzie tak się nie leczy infekcji jak u nas. To znaczy tyloma medykamentami. Które nie mają sensu, poza tym, że działają pro psyche rodzica.
semi
Dzięki grzałko. Ja już się przyzwyczaiłam, ze w przychodni moje dzieci dostają długa listę leków nie rzadko się wykluczających, ktorych i tak nie podaję (bądź rodzicu mądrzejszy od lekarza 29.gif ), ale ten nasz ulubiony-prywatny-pediatra leków daje naprawdę mało, raczej takie zdroworozsądkowe zalecenia (wietrzyć, poić, inhalowac solą ewentualnie).
jaAga*
Neosine przypisane przez lekarza podałam dziecku raz i zabijcie mi nie pamiętam czemu- powiedziałam, że nigdy więcej.....

PS. Napisałam chyba zupełnie niezrozumiale, było to kilka lat temu i nie wiem czy miała jakieś skutki uboczne czy naczytałam się wówczas o złych skutkach, ale obiecałam sobie że więcej tego nie podam, zwłaszcza, że moje dzieci mają jako taka swoją naturalną odporność a w leki przeciwwirusowe średnio wierzę icon_wink.gif.
Naz
Podałam raz. Syn niemal od razu zwymiotował. Więcej nie dałam.
ulla
CYTAT(grzałka @ Sun, 02 Nov 2014 - 18:48) *
Ale jestem zdania, że jak można nie podawać jakiegoś leku, to należy nie podawać. Polskim problemem jest polipragmazja i widać to już w pediatrii. Nie gdzie tak się nie leczy infekcji jak u nas. To znaczy tyloma medykamentami. Które nie mają sensu, poza tym, że działają pro psyche rodzica.


To jest clue.
Nie miałam możliwości krytycznie tego ocenić kiedy Weronika była mała, tym bardziej, że rzadko chorowała. Dotarło to do mnie przy trzecim przepisanym antybiotyku, w ciągu dwóch miesięcy, kiedy rozpoczęła karierę przedszkolaka i przy uporze, żeby z nimi skończyć.
Przestałam chodzić do lekarza pierwszego kontaktu - wzywałam zaprzyjaźnionego lekarza do domu. A on mi powiedział jasno. Przy problemach jak jej (katar przechodzący niemal od razu w zapalenie ucha), jedynie wczesna interwencja i dbałość o oczyszczanie nosa może pomóc, bo jako dziecko ma jakąś tam większość skłonność do stanów zapalnych, a ona sama z natury jest na to wrażliwa. Pomogło.
Co prawda trzeci antybiotyk dostała w prawie trzy miesiące później kiedy zachorowała na anginę, ale potem już dało się stosować do zasad. I choć infekcje trwały długo, albo dłużej trwało naturalne oczyszczanie dróg oddechowych, to jej apteczka skurczyła mi się do 4 leków (potem 3), które zostały uznane za niezbędne. Środek (syrop) na gorączkę, syrop wykrztuśny, syrop hamujący odruch kaszlowy na noc (żeby miała szansę trochę spać) i krople do oczu (podawane też nosa, żeby zahamować rozwój bakterii).
Po jakimś czasie został Nurofen na gorączkę i syrop hamujący kaszel (najczęściej Claritine lub pochodne, ale ona jest trochę alergiczka, więc zwykle go posiadałam). Nos zaczęliśmy oczyszczać skutecznie, więc nic więcej nie było potrzebne, a syropy na kaszel były naturalne (z cebuli i czosnku, lub siemię lniane itp.). Ale i tak jeżeli cokolwiek chemicznego jej podaję, to tylko wtedy, kiedy skończą mi się pomysły, co robić.

Obecnie z leków na jej potrzeby to mam Tantum Verde do psikania gardła kiedy się zaczyna skarżyć na ból. Nie oceniam jego skuteczności jako leku generalnie, ale jej pomaga.
Sama też na przeziębienie lub nawet grypę (choć tę miałam raz) nie stosuję prawie niczego chemicznego, oprócz ew. środków przeciwbólowych, bo czasem nie mogę się obejść. Ją traktuję tak samo.

Jest cała masa sposobów naturalnych przy infekcjach wirusowych (czosnek, inhalacje, lekkostrawne jedzenie, herbatki ziołowe itp.). I są chyba równie skutecznie jak leki, szczególnie, że tego typu infekcje to coś, co trzeba przechorować. A jedyne co istotne, to nie dopuścić do większego osłabienia, nadkażenia bakteryjnego lub powikłań. Choć nie zawsze, nawet bardzo starając się, można tego uniknąć.
zosia78
Groprinosin mojemu synkowi zaleciła pediatra, tylko zwróciła nam uwagę na czas leczenia 10 dni + 1-2 dni po ustaniu infekcji. W naszym przypadku sprawdził się bardzo dobrze, mały teraz choruje znacznie rzadziej niż rówieśnicy.
Zelda
Ja niestety dlatego że moje starsze dziecko ma obniżoną odporność i najmniejszy katar kończy się różnie podaję, ale sambucol
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.